Poetry

Mirosław Ostrycharz
PROFILE About me Friends (11) Poetry (128)


6 june 2010

Zgrzydlok

To nie sosny o zmierzchu trzeszczą w uśpionym borze
i nie grążel tak płonie błędnym ogniem w jeziorze,
ani w bagnie nie dźwięczy pełna złota szkatuła,
jeno Zgrzydlok - pokuśnik po moczarach się tuła.
Po moczarach się tuła i w topieli bulgoce,
skrzypi w drewnie, w kamieniu, łudzi oczy w pomroce.
Twarz ma szpetną, kaprawą i brzęczydła przy nodze
tak koślawej, że idąc wciąż kuleje po drodze,
a spod kopyt tryskają mu skier złotych zamiecie.
Jakże taki paskudnik mógł pojawić się w świecie ?
Może mszarom się śniły sny dziwaczne, koszmarne,
lub jesienią go wierzby wyszumiały moczarne ?
Nikt go nigdy nie czekał, nikt nie widział go z bliska,
kto go wyśnił w gęstwinie, tego zawiódł w bagniska.
Tego zawiódł w bagniska i opętał widziadłem,
i w szuwarze pogrążył, oczy zakrył mokradłem,
oddech mułem zadusił, i zamazał sny błotem,
by już nigdy go we wsi nie widziano spowrotem;
a szuwary wciąż szumią, szumią ciszą i wodą
o tych, którzy posnęli pod bagienną jagodą.

To nie koło od wozu tak po drodze się toczy
i nie oddal płonąca mami serce i oczy,
ani skrzydeł obrotem wiatrak w polu się trudzi,
jeno Zgrzydlok - pokuśnik błyskotami świat łudzi.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1