8 july 2010
Wieczorem
Od topól smugi cienia padają w poprzek drogi,
w porywach wiatru jabłoń rozprósza białe kwiaty,
na miedzach i gościńcach rozrania się o głogi
zmierzch zimny, purpurowy toczący się w zaświaty.
Pajęczyn wisiorami skrzywiony płot srebrnieje,
zatratą barwnych świateł rozlane lśnią kałuże
i słońca śmierć powolna milczące wzrusza knieje,
gdy w pokłębionych chmurach szkarłatne płoną burze.
Ostatni blask upada pozłotą w sad pobliski,
w głębi ogrodu skrzypią targane wiatrem drzewa,
puszyste ćmy się garną w żółtawe szyb rozbłyski.
Za nimi płomień świecy kołysze cieni dreszcze,
wraz z blaskiem chybotliwym mój sen twą dłoń ogrzewa,
ty patrzysz w chwiejny ognik i nie wiesz o tym jeszcze.
23 december 2025
wiesiek
22 december 2025
Eva T.
22 december 2025
wiesiek
21 december 2025
wiesiek
20 december 2025
Anthony DiMichele
20 december 2025
Anthony DiMichele
20 december 2025
wiesiek
19 december 2025
wiesiek
19 december 2025
Jaga
19 december 2025
steve