Poetry

Mirosław Ostrycharz
PROFILE About me Friends (11) Poetry (128)


Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 may 2010

Prom

Późną jesienią w wieczornej godzinie
z tamtego brzegu po mnie prom przypłynie.

Skrzypiąc, z mgły sinej nagle się wyłoni,
czarne odbicie grążąc w rzecznej toni.

Wiem, nauczony bólu i niedoli,
że mi zabraknie na podróż oboli

i nie popłynę w dal spowitą chłodem.
Odejdę sobie tylko znanym brodem.

Pójdę z mą biedą, co śmierci zaprzeczy,
w wodę zieloną i w odmęt wszechrzeczy.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 6 july 2010

* * *

Gdy przyjdzie śmierć i bramę otworzy przede mną
do pełnego tajemnic nieznanego świata,
wyruszę z ciekawością, może z lękiem, w ciemność,
po drodze niepotrzebne ciało zgubię w kwiatach.

Odrzucę złudne słowa i prawdy jedyne,
i nawet z twą miłością wśród gasnących głębin
rozstanę się ze smutkiem – na czarną godzinę
w pamięci niosąc osty i kiście jarzębin.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 18 november 2010

W sadzie

Słoneczne popołudnie w jabłoniowym sadzie.
Przez osy nadgryzione jabłko leży w trawie
i słońca blask drzew cienie na murawie kładzie,
na liściu czarny motyl siadł i śni się prawie
w jabłoniowym sadzie.
 
Sad szumi w lekkim wietrze, lśni sierpniowe słońce,
zapala złote muchy wśród cienistej trawy.
Słodyczy pełen owoc chwytam w ręce drżące
i gryzę go z pośpiechem, chłonę miąższ cierpkawy,
lśni sierpniowe słońce.
 
Z dziecinną wtenczas wiarą urzeczony patrzę,
jak z pieśnią wiejskich sadów zrywa się ku wiośnie
stęsknione moje ciało, jaśniejsze i gładsze.
Jak cień mój z cieniem drzewa zrasta się radośnie,
urzeczony patrzę.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 may 2010

Gęstwina

Wyłania się z pustki i barwami kwitnie
gęstwina dzikiej róży, głogu i tarniny
snem bezdroży wymarzona,
rozszumiana, słońcem roziskrzona,
ku zdumieniu oczu wypatrzona.
Przepływa, rozmija się z dalą błękitną,
z garścią wróbli właśnie teraz,
zda się bezpowrotnie,
raz jedyny w szumnym świecie.

W skwarze, w muzyce cisz leśnych,
w skrach błękitnych i złotych
wiruje plątanina tarniny, dzikiej róży, głogu,
z kępami pożółkłej, zwichrzonej kostrzewy
i z czym tam jeszcze...

Słoneczna, zielona, złota,
drzewna, krzewna, liściasta, jagodna,
w ulotności wciąż inna,
nieznana, nieprzenikniona,
oczom nie do napatrzenia,
ustom nie do wyśpiewania,
trwa, wiruje, kwitnie
właśnie teraz, właśnie tu
na skraju nicości.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 may 2010

Drzewa

Porywiste podmuchy wiatru mną targają,
gdy przemykam chyłkiem ośnieżonym parkiem.
W głębiach alej rozwarte konary witają
drzew oniemiałych, nagich, z listowia odartych,
aż zda się, że coś krzyczą, żebrzą, czy błagają,
tak są mrozem skute, rdzą szronu przeżarte.

Idę przeszyty dreszczem pomiędzy te drzewa,
które śmierć zmroziła, w których ptak nie śpiewa.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 may 2010

Kreska szara

Dalekich lasów kreska szara
na płótnie pól ledwie muśnięta...
Gdzie się podziała nasza wiara ?
Któż by marzenia dawne pamiętał ?

Odbija się w niebie szarość ziemi.
Płyną przez oczy krajobrazy śpiące.
Ludzie zranieni, niby zabliźnieni,
twarze zgaszone i usta milczące...

Nad pustą, przemarzniętą drogą
brzoza siwieje, stoi cała w szadzi.
Prócz ciebie nie znam prawie nikogo,
kto by mnie dotąd nie zdradził.

Zdrada, jak piórkiem kreska szara,
na płótnie dni ledwie muśnięta,
ginie w pejzażu... Choć oko się stara
jej nie pamiętać, jednak pamięta...



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 1 july 2010

W południe

Wbite w błękit drzew korony
nad ogrodem tkwią w bezruchu.
Mignął motyl zagubiony
w gąszczu pokrzyw i łopuchu.
           
Łąka z rzadka nakrapiana
w plamy drobnych białych kwiatów
olbrzymieje już od rana
w nieskończoną bezbrzeż światów.
 
Za olszyną woda w stawie
śni sen słońcem roziskrzony,
w cieniu grabu zasnął w trawie
Bóg spiekotą dnia znużony.
 
W sennym skwarze letniej ciszy
pies wygrzewa się pod płotem,
dech ogrodów wonnych dyszy
wróblim wrzaskiem i świergotem.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 30 july 2010

Modlitwa wieczorna

Przez szyby moich okien zapatrzonych w dale
przychodzi pieśń o krwawym szaleństwie przestworzy,
o niebie, które płonie barwnie i zuchwale,
gdy modlę się o ciebie do gasnącej zorzy.
 
Tak trudno wierzyć oczom, gdy patrzą na wodę,
na tę mgłę, co zalśniła szkarłatem w bezkresie
i zgasła za drzewami... Odgadnąć nie mogę,
czy trwa nadal w twym sercu, czy w dalekim lesie...
 
We fioletach noc idzie cicho, bezszelestnie,
w ciemnościach gasną resztki wieczornego czaru.
Ja patrzę w twoje oczy i widzę w nich jeszcze
ogień cisz purpurowych, blask tego pożaru.
 



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 31 july 2010

* * *

Nie spotykam już ciebie, ale znów  powraca
krajobraz pełen wspomnień. W dzień bladoniebieski
nad stawem krzywa wierzba we mgle się zatraca,
gdy przemierzam spacerów naszych puste ścieżki.
 
Chociaż dziś się w pamięci plączą i inaczą,
i to, co było proste, tłumaczą zawile,
to wciąż we mnie są żywe - myśli, sny i chwile,
chwile, które dla ciebie pewnie mało znaczą.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 6 june 2010

Zgrzydlok

To nie sosny o zmierzchu trzeszczą w uśpionym borze
i nie grążel tak płonie błędnym ogniem w jeziorze,
ani w bagnie nie dźwięczy pełna złota szkatuła,
jeno Zgrzydlok - pokuśnik po moczarach się tuła.
Po moczarach się tuła i w topieli bulgoce,
skrzypi w drewnie, w kamieniu, łudzi oczy w pomroce.
Twarz ma szpetną, kaprawą i brzęczydła przy nodze
tak koślawej, że idąc wciąż kuleje po drodze,
a spod kopyt tryskają mu skier złotych zamiecie.
Jakże taki paskudnik mógł pojawić się w świecie ?
Może mszarom się śniły sny dziwaczne, koszmarne,
lub jesienią go wierzby wyszumiały moczarne ?
Nikt go nigdy nie czekał, nikt nie widział go z bliska,
kto go wyśnił w gęstwinie, tego zawiódł w bagniska.
Tego zawiódł w bagniska i opętał widziadłem,
i w szuwarze pogrążył, oczy zakrył mokradłem,
oddech mułem zadusił, i zamazał sny błotem,
by już nigdy go we wsi nie widziano spowrotem;
a szuwary wciąż szumią, szumią ciszą i wodą
o tych, którzy posnęli pod bagienną jagodą.

To nie koło od wozu tak po drodze się toczy
i nie oddal płonąca mami serce i oczy,
ani skrzydeł obrotem wiatrak w polu się trudzi,
jeno Zgrzydlok - pokuśnik błyskotami świat łudzi.




10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1