16 september 2011
ścinanie drzew
ścinaliśmy drzewa
ich śpieszne gałęzie
spadały na głowy
tych co stali pod nimi
jedna gałąź dotknęła mnie
w miejscu uśmiechu
położyłem na niej rękę
i dłoń mi zadrżała
dotyk kłującej jodły
był niczym balsam
na znękane ciało
spojrzałem w górę
przepływał rój ptaków
ich głosy brzmiały
jak dzwon na trwogę
byłem spokojny i sam
pod niebem odchodzącym
wśród ciszy
drgającej jak słońce
czerwony medalion
na płocie po drugiej stronie
piaszczystej drogi
niósł nadzieję na radość
ale nie nadchodziła
i słowa uciekały w smutek
zaokrąglony o dzień jeden
i dwie noce pieszczot
czas na obiad
zawołano od drzwi
wstałem i poszedłem
naprzeciw siebie
Dębki,2 września 2011
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
Marek Gajowniczek
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
wiesiek
22 february 2025
absynt
22 february 2025
absynt
22 february 2025
Eva T.
22 february 2025
supełek.z.mgnień
22 february 2025
jeśli tylko
22 february 2025
Jaga