Poetry

Mirosław Ostrycharz
PROFILE About me Friends (11) Poetry (128)


Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 4 july 2010

* * *

Patrzysz na mnie zdumionymi od bólu oczami.
Czuję, że w twym sercu żal gaśnie powoli
i czuję, że to miłość jest znów między nami,
trzyma nas oboje w swej słodkiej niewoli.
 
Być może jeszcze nam się dziś wydarzy
kilka łez błyszczących niczym krople rosy,
lub też wargą musnę twoje lśniące włosy,
zedrę pocałunkiem niepokój z twej twarzy.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 4 july 2010

* * *

Od fioletów ugina się niebo zlęknione.
Zda się, iż dal zbłąkana podchodzi do oczu,
gdy słońce rozjarzone za horyzont toczy
pożogę barwnych świateł i dzień przeminiony.
 
Pozłotą starych godzin zwieczorniały drzewa.
Cienie topól przydrożnych runęły w przepaście,
by nie patrzeć, jak słońce za chmurami gaśnie
właśnie wtedy, gdy światła tak bardzo potrzeba.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 24 june 2010

* * *

Dwie chronię w sobie miłości:
pierwszą – z przydrożnej kapliczki,
w świec zapatrzoną płomyczki,
niemą z rozpaczy od wielu dni.
 
Druga – to ty.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 6 july 2010

Don Kichot

Gdzieś w świecie zaskoczonym przez wybuch jesieni,
przysypana nawałem suchych, rdzawych liści,
wije się polna droga zgubiona w przestrzeni
wiecznie szarych wieczorów, rozmazana mgliście
w pustce – trakt wytyczony przez los lub nikogo.
Przy niej, z głową spuszczoną, jak z raju wygnany,
siedzi smutny Don Kichot okryty żałobą,
bez miecza i bez giermka, rycerz zapomniany.
Wojownik, wciąż w pogoni za okruchem chwały,
dla złudnych blasków gotów ruszać w obce kraje,
teraz pełen niewiary w cuda, co zmarniały,
nowych przygód nie szuka, snów już nie poznaje,
spojrzeniem obłąkańca i śmiechem szydercy
kwituje własną klęskę i los byle jaki.

Lecz czasem z tchem wstrzymanym ze wzruszenia w piersi
żegna tych, co na nowe wciąż idą wiatraki.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 october 2010

Chwile

Jak córki dojrzewają nam chwile,
tyle przeżyć razem z nimi mamy.
Jak je sobie ukształtujemy,
jak je na świat wydamy ?

Niech będą mądre - mówi rozsądek -
niech w świat idą z wiedzą pod rękę,
a serce woła, że jednak woli,
by były zmysłowe i piękne.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 25 september 2010

* * *

Rozpuściła gałęzie na wietrze
wierzba skrzywiona.
Zaplątała się jesień we wrzosach,
cicha, zamglona.
 
W sinej mgiełce za dalą dal ginie,
droga za drogą.
Spadłe liście wśród trawy się palą
krwawą pożogą.
 
Zżółkłe brzozy i klony czerwone
w wietrze się chwieją.
Moja cicha jak jesień samotność
idzie aleją.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 2 september 2010

Pewna pisarka i czytelniczka

Pewna pisarka i czytelniczka
całe swe życie - do pamiętniczka.
Gdy myśli dzikie,
to biegła z krzykiem
je wpisać do swego świerszczy(cz)ka.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 8 august 2010

* * *

Trochę mi szkoda,
że jak stojąca woda.
Ciągle narzekam,
że nie jak rzeka.
 
I żal, że z deszczem
ciężkie powietrze,
a chciałbym jeszcze
jak ptak na wietrze.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 30 july 2010

* * *

Na jasnym niebie nad widnokręgiem
zawisły czarne i sine pręgi.
 
Z góry skłębione, płaskie od spodu
prawie zakryły słońce zachodu.
 
Tylko nieliczne pasma promieni
jak wstęgi złote wśród chmur się mienią
 
i już ich nie ma. Oddal milcząca.
Zmierzch gasi ślady zachodu słońca.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 24 july 2010

Wietrznie

Wiatr zgina ponad wodą strzępiaste, wiotkie trzciny,
na drodze pyłem kurzy,
szamocze się i skrzypi w gałęziach jarzębiny
i w krzakach dzikiej róży.
Po mym letnim marzeniu, po moim śnie jedynym
- odgłos jesiennej burzy.
 
Czas gna mnie jak wiatr chmurę w oddale niespokojne,
wciąż nie wiem, dokąd wiedzie – po miłość czy na wojnę.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 24 july 2010

* * *

Noc świerszczami się kołysze.
Bzu pobliski wonny krzew
szelest liści wtapia w ciszę.
Droga mroczy się wśród drzew,
noc świerszczami się kołysze.
 
Płyną znikąd ćmy puszyste
w połyskliwą szyby miedź.
Dal się grąży w mgły srebrzyste,
pająk w ciemność rozpiął sieć,
płyną znikąd ćmy puszyste.
 
Czerń pulsuje mgłą przestworu,
w mroku obco śni się klon,
ponad ciemną ścianą boru
skrzy się gwiazd w pustkowiu strwon.
Czerń pulsuje mgłą przestworu.
 
Noc świerszczami się kołysze.
Księżyc jaśnią srebrnych smug
mylne znaki w stawie pisze,
cień mój idzie w dal bez dróg,
noc świerszczami się kołysze.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 27 april 2011

Powódź

Jak łąka zalana wodą,
życie zalane pamięcią.
Ponad uśpioną powierzchnię
wystają osty i chwile.
Idąc chlupoczę,
pamiętam.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 july 2010

Powrót

Po długiej zimie, śniegu i mrozie,
po czasie pustki, nudzie i grozie,
i oddaleniu
 
do łąk zielonych, do drzew szumiących
i do jałowców w polu rosnących
wracam w milczeniu.
 
Cuda wiosenne garną się ku mnie
obce i dziwne. Nazwać nie umiem
ich po imieniu.
 
Na nowo uczę się słów i rzeczy,
snów zatajonych w żółcieniach mleczy
i w liści drżeniu.
 
Kwitnące biało w sadach czereśnie
śnią się i dzieją się jednocześnie
w oczu olśnieniu.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 19 july 2010

* * *

Cichy wieczór
z wolna ponad wsią zapada
i usypia drzewa w sadach.
 
Ciszą, chłodem
niech ogarnie i nas dwoje,
ukołysze swym spokojem.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 16 july 2010

Rozedrze

Rozedrze ciszę suchy grzmot
i w pustkę się przetoczy.
Smutek zaczai się jak kot,
zajrzy ci prosto w oczy.
 
Zadławi serce nagły lęk
i cierniem utkwi na dnie.
Wyrwany z gardła żalu jęk
w przepastną noc upadnie.
 
Wybuchnie w oczach wrogi mrok,
urwie się krzyk rozpaczy,
twój przelękniony, dziki wzrok
niczego nie zobaczy.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 16 july 2010

* * *

To już koniec,
słotny koniec października.
Wiatr rozrzuca
brudne liście po chodnikach.
 
Ulicami
chodzę cichy, zadumany,
trochę smutny.
Znowu żyję marzeniami.
 
Sny i myśli
zjawiają się jakby znikąd.
Pukam w ciszę,
odpowiada mi muzyką.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 july 2010

O zmierzchu

Srebrzy się kropla deszczu na sczerniałej korze,
przemokły liść łopocze w rudej bukowinie
jak strzępiasty, złotawy jesieni proporzec,
nim wiatrem poniesiony w głąb lasu popłynie.
 
Czarna chmura przetacza się w szare głębiny.
Dąb zatrzeszczał i gałąź upadła z łoskotem.
Jak grona ściętej mrozem kruchej jarzębiny
rozsypały się wróble pod skrzywionym płotem.
 
Odszedł samotny Osjan zabłoconą drogą,
strach na wróble podarte postradał gałgany
i nie mam dokąd wrócić, i nie mam do kogo.
Wiatr w alejach prowadzi liści karawany.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 14 july 2010

* * *

Gdy tulisz się do mnie z dziecinną ufnością
u schyłku wieczoru, radośnie wzruszona,
zagarniam pośpiesznie twe ciepło w ramiona,
ocalić cię pragnę przed mroczną nicością.
 
Zwabiony twym czarem, jak zwierz z głębi leśnej
w drapieżnym uścisku gwałtownie cię pieszczę
i włosy całuję, i piersi twych dreszcze,
i chłonę warg słodycz w ciemności bezkresnej.
 
Porywam cię nagle w rozkoszy przepaście.
Gdy ból ukojenia poraża nam kości,
twój oddech gorący w mej twarzy bladości
powoli stłumiony wilgotnym snem gaśnie.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 14 july 2010

* * *

Porywam cię w objęcia, ty wzbraniasz się jeszcze,
jakbyś chciała się bronić przed własną tęsknotą,
ale dotyk mej wargi budzi sny i dreszcze
na twych ustach już chętniej lgnących ku pieszczotom,
 
więc po chwili się garniesz śmielej w me ramiona,
z zapachem twego ciała żądza we mnie wzbiera.
Wzburzona mą pieszczotą, rozkoszą zamglona
głębina twoich oczu od szczęścia zamiera.
 
Chłoniemy potem długo od czarów ogromu.
Wtulony w twoje włosy zasypiam już prawie,
zaczynasz opowiadać, ja słucham ciekawie
słów, których prócz mnie nigdy nie mówisz nikomu.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 7 july 2010

Październik

Wyszedłem na cichą parkową aleję.
Liście pożółkły i lecą z drzew,
a we mnie zamęt – tęsknota, nadzieja,
smutek i gniew...

Przed moim wzrokiem dzikim z rozpaczy
jesień, co liśćmi maluje obrazy,
w złocie żółcieni z uporem roztacza
widok twej drogiej, najdroższej mi twarzy.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 7 july 2010

Smutek

Wiolonczel żal. Kruche, zeschłe liście.
Zwiędłe kwiaty zamilkłe na wieczność.

W białych parach mgieł mignęła srebrzyście
nieznanych baśni odległa powietrzność
i znikła – raniąc przebudzone oczy,
nim zdążyły spojrzeć w połyskliwą dal.

Znów w pokojach ciszy smutek kroczy.
Znowu zeschłe liście, wiolonczel żal.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 22 june 2010

* * *

Idę drogą, bezdrożem, byle dalej przed siebie.
Przeganiają się chmury po wieczornym już niebie.
Przydrożny jesion w wietrze łopocze resztą liści
poszarpanych i chorych, pobielałych na mrozie.
Niczym wilki jelenia w zadrzewionym wąwozie
ze zbliżaniem się zmierzchu osaczają mnie myśli
- o mych dawnych marzeniach, snach rojonych na próżno,
kruchej, cichej radości, która przyszła tak późno.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 may 2010

* * *

Dmuchawce w trawie bieleją puszyście,
prześwit słoneczny przez zgęstwione liście
poprzerywanym blaskiem drga na płocie.
Dal rozszumiana w wietrze i spiekocie
w plamach znikliwie roziskrzonych tonie,
w słońcu wirują kwitnące jabłonie,
twych jasnych włosów rozwiane kaskady,
odbite w oczach rozwidnione sady,
żółcienie mleczy i trawy szumiące,
rozwiewne liście i skry migoczące
złotem, zielenią na spękaniach kory...
Łąki kołyszą się sennie w przestwory,
aż mi wraz z skwarem uderza do głowy
ust twoich czerwień – mój sen karminowy...



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 may 2010

* * *

W ciepły wrześniowy dzień
przy płocie schnie pęd fasoli,
drogę przecina cień
rosnącej za domem topoli,
i chce się, i nie chce się
uwierzyć w bliską jesień.

Z dala dobiega głos
dzieci w radosnej wrzawie,
senne brzęczenie os
w kwiatach się plącze i w trawie,
i szkoda, i nie szkoda
malw więdnących w ogrodach.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 12 may 2010

Śpiewka

Zgarbione chaty posnęły w dolinie.
Kosmaty oset wyrosły pod płotem
światu zielonym narzuca się złotem.
Gwiżdże radośnie wilga na topoli.
Po mleczach, chabrach muzyka łąk płynie
i skwarem dźwięczy na gęślach kąkoli.

Wiśniowe sady pulsują muzyką.
W słońcu wirują migoty motyli.
Krzyż na rozstaju w głąb boru się chyli,
jakby za chwilę miał runąć w zaświaty.
W błękicie śnią się i płyną donikąd
sady obłoków i śnieżne fregaty.

W świecie tak śpiewno od świata nadmiaru.
Niebo aż dymi od złotego lśniwa.
Ślepy dziad - lirnik swe śpiewki wygrywa.
Witrażem jarzy się wiejski kościółek.
Nad rzeką cisza dyszy od oparu
i dzwoni w sercach znikliwych jaskółek.

Na trawę jesion cień kładzie podłużny.
W kurzawę drogi pastuch bydło goni.
Ogród utonął w poszumie jabłoni.
Przedwieczerz broczy złotem i szkarłatem.
Dłonie żebrzące o okruch jałmużny
z całym się nagle spotykają światem.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 15 may 2010

Haiku

mrok czarne bory
niebo rozdarte gromem
serce rozdarte

*

słota zawieja
sine niebo w strzępach chmur
bezsenną nocą

*

obsiadły krzewy
nastroszyły się... wróble
krople szarości

*

olchy w ciemności
nieznane mroczne światy
nim zburzy je świt

*

ciemny lód jezior
w śniegu tkwią trzcin chorągwie
szare złamane

*

zaduma smutek
w porywach wiatru skrzypi
furtka w ogrodzie

*

zmierzch – nad drzewami
niespokojne loty wron
w jesiennym wietrze

*

w mgliste wieczory
żółkną liście kasztanów
śniąc o jesieni

*

trzask szelest liści
patrz – mknie po korze buka
ruda wiewiórka

*

nikną obłoki
jak sny co odpłynęły
już za daleko

*

odbicie w rzece
ciemna woda przepływa
przez zarys twarzy

*

prześwit – gałązka
kreśli na korze buka
ciemny rysunek

*

chwila bez nazwy
niebo szare jak płótno
szare jak życie

*

leśna gęstwina
liść zaplątany w siatkę
świateł i cieni

*

złociste liście
jesień wiedzie donikąd
wiatru muzyką

*

zatarte znaki
rdzy na liściu łopianu
czytam jak pismo

*

w wysokiej trawie
spod nóg mi skaczą świerszcze
bezładną zgrają

*

ciche jezioro
wieczór rysuje koło
na tafli wody

*

zawisła nagle
nad trzciny chorągiewką
błękitna ważka

*

krąży przy tobie
kołuje jak jaskółka
moja tęsknota

*

zwódź mnie urzekaj
niech noc złamie tajemne
szyfry naszych ciał

*

na leśnej dróżce
nawzajem w sobie toną
blaski i cienie

*

nad śpiącą wodą
na złamanym badylu
chwieje się żaba

*

moja samotność
to patyk rzucony w nurt
płynie ku tobie

*

zanim utonie
płynie rzeką jak łódka
opadły listek

*

na rudym liściu
mróz powoli wykreśla
biały hieroglif

*

twoje spojrzenie
jasne i ciche jak świt
ponad wodami

*

kiedy ucichniesz
muśnie cię złoty motyl
odurzy cię świat

*

zielony kamyk
w dłoni ogrzej zachowaj
promyk nadziei

*

w cichej alei
rude liście w kałużach
płoną i toną

*

niebo wieczorem
strzępy chmur poszarpanych
na mrocznych wzgórzach

*

siedzę nad rzeką
moje myśli jak liście
unosi woda

*

w kieszeniach noszę
strofy – jak barwne szkiełka
skarby dzieciństwa

*

jest już inaczej
choć wspomnienie powraca
po dawną chwilę

*

puszczam marzenia
szybują jak latawce
po całym niebie

*

nosi nas jesień
porywa jak wiatr liście !...
... inni są inni

*

klonowy nosek
październikowy motyl
frunie w aleję !...

*

marzenia plany
patykiem w piasku ryte
tuż przed przypływem



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 may 2010

My - na moście

My – na moście, przechyleni,
w dół patrzymy rozbawieni,
nie widzimy tego jeszcze,
że odpływa, już daleki,
już niejasny, pełen cienia
chwiejny obraz w nurcie rzeki.

Już za późno, trochę szkoda,
dostrzegamy to zdziwieni,
że czas bierze tak jak woda.
By niczego nie uronić,
przechodzimy most w milczeniu,
dłoni twej nie puszczam z dłoni.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 may 2010

* * *

Oczy masz takie piękne.
Chyba mi serce pęknie,
jeśli zobaczę w nich łzę.

I nie będzie nadziei
- pęknie i się nie sklei -
więc proszę – nie smuć się.

Pewna jak gwiazda północna,
krucha, a jednak mocna,
ta między nami nić.

Sercem jak filiżanką
miłość jak kawę z pianką
chcę razem z tobą pić.



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 may 2010

Znaki

Ali

Dajesz mi znaki naszym tajnym szyfrem.
Rozkoduję, odczytam je wszystkie :
twojej dłoni mimowolny gest,
zamyślenie i uśmiech niewinny,
i spojrzenie, rumieniec na poliku
tak nikły, że trudno się domyśleć, czy jest...
Są niczym słowa w pradawnym języku,
których prócz nas nie zna nikt inny...



Mirosław Ostrycharz

Mirosław Ostrycharz, 20 may 2010

* * *

Śnieg lepi się do okien, wkrótce koniec roku.
Siedzisz cicho w fotelu myślami zajęta
i w dłoni trzymasz kartkę zżółkłą od półmroku.
Myślisz o podarunkach na bliskie już święta.

W kątach kryją się cienie obce i nieznane.
Lampa spogląda żółtym, przymrużonym okiem,
jak rozlewam herbatę z czajnika do szklanek,
jak jej zapach się miesza ze światłem i z mrokiem.

Za oknem gałęziami drzew wichura miota.
Na świeczce tańczy płomyk, cień rzuca na ścianę.
O, jakże są mi drogie i jak bardzo kocham
twe dłonie pełne ciepła, oczy zadumane.




  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1