|
| smokjerzy |
| PROFIL O autorze Przyjaciele (18) Poezja (402) Proza (17) Fotografia (127) Pocztówka poetycka (3) Dziennik (92) | |
smokjerzy, 1 marca 2018
ja
zbieg
okoliczności niesprzyjających
bękart z przypadkowego związku miłości i strachu
święta księga nieczystości
protoplasta ciągów dalszych które w końcu nie nastąpią
zarzewie konfliktu zbrojnego skazanego na śmieszność
( psychoterapię )
wrzask niewydarzonych genów
pies na pseudologicznym łańcuchu przyczyn i skutków
ranię twoje domniemane plecy Panie
zaostrzoną krawędzią pobożnego życzenia
smokjerzy, 28 lutego 2018
jem tyję
uwalniam z głowy potwory
gdy dopadają mnie samobójcze myśli
ubliżam bogu
może w końcu puszczą ci nerwy
staruszku
w szachy grywam wyłącznie
sam ze sobą
zwycięstwo ma tu nieoczywisty wymiar porażka
tragikomiczne konsekwencje
a uścisk dłoni prawej i lewej wcale nie jest radosnym
zwieńczeniem intelektualnej masturbacji tylko
chwilowym zawieszeniem broni
( między mną a tamtym )
z lekko hedonistycznym podtekstem w tle
niezła rozrywka
kobieto
księgo pełna wielobarwnych słów
lubię cię czytać czasem
tylko dotykać i wąchać i lubię gdy napisana jesteś
prostym językiem
ze strachu unikam arcydzieł
po pięćdziesiątce ciągle mam pięć lat
wierzę w dobre zakończenia
gdy jaś i małgosia upychają do pieca
wszystkożerne zło krzeszę
ogień w dłoniach
zwycięską prawdę podziwiam pod warunkiem
że wcześniej dała komuś porządnie
po mordzie
mam psa blizny i sny
pies ma mnie i nie ma imienia
jak ja
blizny dawno straciły pamięć
w snach trzyletnia mariam i jej przetrzebiona
przez nienawiść rodzina
dobija do brzegu ziemi obiecanej ktoś krzyczy
dziurawić pontony
otwieram oczy niekompletny
cząstka mnie
dławi się morską solą
wraz z małą mariam
w wieku trzydziestu trzech lat wyłysiałem
i nie zmartwychwstałem
moja głowa przypomina
jajo na twardo
krojąc cebulę
płaczę
wycieram nos w rękaw
życie ech życie
jakieś ty piękne tylko kogo to
kurwa mać
jeszcze obchodzi
dziurawić
dziurawić pontony
smokjerzy, 25 lutego 2018
jest mała dziurka w drzwiach
mnóstwo chętnych kluczy
i garstka cwanych interpretatorów
niejasnej instrukcji obsługi
są okna z widokiem na niebo
o wielu kolorach
i jeden rozczłonkowany Bóg
jest kilkuletnia Mariam
z twarzą niedowierzającego anioła
i rączką wciśniętą w martwą dłoń matki
jesteś ty i jestem ja
czy aż tak bezwstydni
żeby godzić się na wszystko
smokjerzy, 23 lutego 2018
twarz
stan przejściowy
zmarszczki i cienie poukładane
w domyślny ciąg dalszy ( nastąpi )
trochę inna niż wczoraj
ta sama co zawsze
w świadomym oku wciąż błysk narodzin
( złamana rzęsa )
z półprzymkniętego wypływa zbiorowa dusza
wszystkich kolejnych dat
wlokąc za sobą wnętrzności czasu przeszłego
nos chorobliwie czujny
usta już bez pamięci
można wycisnąć z nich uśmiech
jeśli ktoś zechce
uszy
kogo obchodzą te dziwne uszy
po prostu są
taką oto diagnozę
postawiło mi lustro
gdy przymierzałem do szyi
brzytwę
smokjerzy, 17 lutego 2018
wiklinowy kot bez oczu
mruczy poloneza
noc zawiesiła się na srebrnym haku i
zwisa bezwładnie
jak
czarna flaga bez wiatru
we mnie się kłębi stado wron
krwawi powietrze w płucach
dziurawione dziobami
drżę - zupełnie bez powodu
lub żeby trzy razy de
i żeby rozruszać cię milczenie
które garbisz się w ciemnym kącie
prostym
samego siebie
tam
sztywnieje
nie krzycząc - choć chce
nie płacząc - choć może
już
nie
dogonię
tego wiersza
koszmar
z napędem na cztery
połknął słowa nie wyłączając
kobiet
w wieku bezdzietnym
starców
w wieku bezzębnym
dzieci
w wieku bezbronnym
w dwudziestym pierwszym wieku
odjeżdża
w znane nieznane
echo niesie
na grzbiecie
gaudeamus igitur
jest zimno
smokjerzy, 14 lutego 2018
zbudował wieżę
w centrum pustyni
wysoką jak paryż
głową dotyka słońca
a z jego dłoni wykwitły
kolczaste róże
ramionami otoczył
wir gorącego powietrza
drżącą kobietę ze światła
jej szept zmieszał się z barwą piasku
nie pytaj o nic
zamknij oczy
patrz
oto
milcząco
spadają w codzienność
niezdarnie trzepocząc sercami
smokjerzy, 12 lutego 2018
podnoszę patyk
piszę wiersz
woda marszczy się
rozbawiona
nawet gerris lacustris
ma więcej talentu
szepcze
smokjerzy, 9 lutego 2018
tak
jak szept
w którym nagle
zbiegły się wszystkie nadzieje
kat
jak nie
w którym nagle
rozpadło się czyjeś życie
akt
jak bóg
w którym nagle
dokonało się stworzenie
tka
jak mim
w którym nagle
zrodziła się potrzeba mowy
kta
jak bezsens
w którym nagle
kształtuje się to pytanie
ile waży słowo
smokjerzy, 8 lutego 2018
podłoga unosi się opada
merda ogonem pobrzękując dzwoneczkami ciszy
najeżona zieleń jest tłem dla ruchomego powietrza
( notuję - koniecznie umyć okno, zakłamuje rzeczywistość )
siódma rano biega od ściany do ściany
bunt drzwi
drzwi uciekają
drzwi zachłyśnięte marzeniem o podmiotowości
gubią dziurkę od klucza
już przyleciałyśmy - protestują żurawie
podłoga wstaje z podłogi - ziewa
przeciąga się
język ciepły i długi
zlizuje twarz z siódmej rano
a ona
w długiej sierści gubiąc palce i oddech
rezygnując z drzwi
bezpowrotnie przemija
pod chmurą kawy
schronienia szuka porcelanowa filiżanka
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 listopada 2025
ajw
10 listopada 2025
sam53
10 listopada 2025
smokjerzy
10 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
9 listopada 2025
violetta
9 listopada 2025
wiesiek
9 listopada 2025
tetu
9 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
8 listopada 2025
sam53
8 listopada 2025
wiesiek