krsto, 26 september 2011
czy kapustę zabierać
milczymy ciężarem słów
noc zasnuwa okna
zasłoną tak ciemną
jak myśli na brzegu
wspomnień z wczoraj
pakujemy kufry
przed podróżą w siebie
jest już w nich kapusta
słodka i kiszona
jeszcze chwila siostro
wiersz jest o wędrówce
lub o walce z bogiem
bitwie bez miecza
nocą powracamy
tylko księga psalmów
pulsuje nad nami
jak księżyc dwurożny
zaraz nas odwiedzi
ciemna czarodziejka
stoję jak odys
przed pieczarą westchnień
noc zasnuwa okna
podartą kotarą
słoiki z kapustą
już spakowane
milczymy ciężarem
mówimy pustką
która jest bez nazwy
Otwock, 22 wrześnai 2011
krsto, 24 september 2011
otwieram szufladę
chcę wyciągnąć strofy
sprzed lat
ale zamiast zwrotek
znajduję zniszczony banknot
kto mnie wprowadzi
w przestrzeń między słowa
skoro w szufladzie
zamiast wiersza leży
prostokąt z portretem
starego króla
król jest łagodny
miecz wielki trzyma
co według freuda
oznacza niepłodność
na dnie szuflady
zamknięty przed laty
wiersz o miłości
i o pożądaniu
gdzieś uleciał
pozostał banknot
wokól mnie dokoła
świecą tamte oczy
jestem łagodny
biały jak brzoza
czy rozdarty banknot
jest takim papierem
którym płacą
za wiersz nie spisany
Świder, 20 września 2011
krsto, 23 september 2011
stał na brzegu
małej i jasnej rzeki
czerpał dłonią wodę
i mył zęby
po kamieniach pływały
płotki, ukleje i miętusy
księżyc świecił nad łąką
nad zbożem i żółtym namiotem
siedzieliśmy długo w noc
gadaliśmy o malarstwie
teatrze i literaturze
księżyc świecił
spotkałem go czterdzieści lat później
zmienił sie niewiele
ale już nie mył zębów
wodą z rzeki
przed laty czytał dickensa
i miesięcznik dialog
dziś czyta rzadko
studiuje historię swojej rodziny
w domku nad morzem
stoi wyplatany fotel
na ścianach
wiszą zdjęcia jego wnuczek
w kuchni suszą się grzyby
mówi do mnie
napisz o mnie poemat
ja milczę
bo nie wiem czy potrafię
nad domkiem świeci księżyc
osrebrza zieloną trawę
Dębki, 12 września 2011
krsto, 22 september 2011
butelki miały kolor
wczesnej łąki
niósł je żołnierz armii czerwonej
działo się to po drugiej stronie odry
nagle dziewczyna zaczęła krzyczeć
wypuścił butelki z rąk
na niemiecką ziemię
rosyjski spirytus płynął po kamieniach
biały płyn omijał bruk
szukał miękkiej trawy
rosjanin stał i patrzał
stary człowiek obejmował
polską dziewczynę
głaskał ją po twarzy
ona przytulona do niego
patrzyła w jego siwe oczy
pewnie to ojciec
pomyślał sołdat
był zły i niezadowolony
z siebie i z butelek
które rozbiły się przy upadku
słyszał krzyk
córki na widok ojca
trzask rozbijanego szkła
czuł smak niewypitego spirytusu
zachodzące słońce oświetlało
scenę powitania i początku
na ziemi stała drewniana walizka
z czarną rączką
i srebrnymi okuciami
Dębki, 9 września 2011
krsto, 21 september 2011
miejscowość nazywa się czerwony most
na werandzie drewnianego domu
czterej mężczyźni
grają w karty
w pobliskim kościele
dzwon wzywa do nadziei
most przez rzekę
jest oświetlony blaskiem
zachodzącego słońca
grają o swoją przyszłość
kobiety odjechały
pociągiem warczącym i wrogim
został po nich ślad na szynach
karty są brudne i tłuste
gracze czekają na list od kobiet
listonosz nie zatrzymuje się
koło ich domostwa
jeden z nich wstaje
idzie na wieczorne nabożeństwo
pozostali tkwią nieruchomo
przy karcianym stoliku
ten który przegrał
przeciąga się leniwie
pora spać
powiada
pozostali czekają na brata
który poszedł do kościoła
w zapadającym zmroku
widzą oczy kobiet
które pytają
dlaczego to miejsce
nosi nazwę czerwony most
Dębki, 8 września 2011
krsto, 20 september 2011
gdy miała dwanaście lat
wybuchła wojna
na warszawskiej woli
w jej domu sterczał złamany komin
ojciec wywiózł ją z warszawy
na zaciszną wieś
razem z siostrą
i siostrzeńcem
w balii pływały żywiczne czubki
po których stąpał
dziecinny starzec
i wiódł przez bory
dwuletniego chłopca
szumiała puszcza
daleko leciały eskadry
i urywały z rodzinnego domu
pół piętra z prawej
pół z lewej strony
w schronie
pod fabryką wosku
siedziały dzieci
z siwą opiekunką
na spocone głowy
leciały bomby
jak liście z jabłoni
mijał wrzesień
we wsi dalekiej w środku mego kraju
chodziły szukać maślaków i rydzów
historia z głową martwego koguta
zabulgotała wszystkimi nerwami
było to dawno
w lesie pod radomiem
na stole niskim przykrytym ceratą
stał garnek
rosół i talerz blaszany
Dębki, 8 września 2011
krsto, 19 september 2011
deszcz zaczął padać
więc nie wyjeżdżam
zostaję tutaj
gdzie rośnie żarnowiec
ma żółte kwiaty
i suche ręce
a ja odwrotnie
mam suche kwiaty
ręce za krótkie
dzisiaj zostaję
nie wyjeżdżam
stoję pod daszkiem
z mat popękanych
deszcz we mnie stuka
czekam aż słońce
zaświeci jaśniej
bezczelną twarz
ukaże w rozchyleniu liści
ale na razie tutaj zostaję
musisz te słowa przyjąć
w ramiona miękkie i wonne
moja przyjaciółko
wolę twój zapach
niż zapach deszczu
płaczę wraz z niebem
gdy słyszę stukot
a więc zostaję
bo deszcz upada
gdy splatam ręce
z twoimi ramionami
które śpią jeszcze
Dębki, 8 września 2011
krsto, 19 september 2011
mokre deski za oknem
co będzie jak wrócę
z wszystkimi bagażami
w rękach zwieszonych nisko
stoję przed lustrem
patrzę na twarz dziecka
któremu odebrano zabawki
i kazano pójść do szkoły
lecz jeszcze namaszczam
ciało oliwą
bo wiem że jutro wyjdę na arenę
aby ubiegać się o względy cezara
wracam na łąki po powodzi
pachnie mułem i tatarakiem
w dołkach wypełnionych wodą
pływają płotki o czerwonych skrzelach
przedwczoraj
łowiłem ryby
stałem z wędką na brzegu rzeki
patrzyłem na spławik z gęsiego pióra
rzucałem gliniane kule
tkwiły w nich fragmenty
chleba i płatków owsianych
na zgubę milczących sióstr
podpływały wolno
zaczepiały o haczyk wargi
obejmowałem je dłonią
ostrożnie i czule
teraz walizki stoją pod ścianą
milczą bo wszystkie słowa
wypowiedziano
i wszystkie klucze pogubiono
Dębki, 8 września 2011
krsto, 17 september 2011
jest jak fortepian
ma czarne wieko
i białe palce
tylko żółty książę
świeci na półwróbla
i w okno zasłonięte
od nadziei
ambasador
naszych czynów i snów
wędruje pomiędzy drzewami
które mają jasną korę
ich biel plami palce
kiedy wspieram się o brzozę
wieje wiatr od morza
smętny jak dyl sowizdrzał
nad brzegiem wody
drży piasek
świetliste ciało
błyszczy w nocy
przechodziłem przez żółtą plamę
kto mnie wyzwoli
szeptałem
lecz słowa porwał wiatr
ptaki tej nocy krzyczały długo
szumiały trawy ponad wzruszenie
szedłem przez pola
zarosłe falą
ciemno szumiało
zielone morze
dotyk był czarny
jak krew
Dębki, 4 września 2011
krsto, 16 september 2011
ścinaliśmy drzewa
ich śpieszne gałęzie
spadały na głowy
tych co stali pod nimi
jedna gałąź dotknęła mnie
w miejscu uśmiechu
położyłem na niej rękę
i dłoń mi zadrżała
dotyk kłującej jodły
był niczym balsam
na znękane ciało
spojrzałem w górę
przepływał rój ptaków
ich głosy brzmiały
jak dzwon na trwogę
byłem spokojny i sam
pod niebem odchodzącym
wśród ciszy
drgającej jak słońce
czerwony medalion
na płocie po drugiej stronie
piaszczystej drogi
niósł nadzieję na radość
ale nie nadchodziła
i słowa uciekały w smutek
zaokrąglony o dzień jeden
i dwie noce pieszczot
czas na obiad
zawołano od drzwi
wstałem i poszedłem
naprzeciw siebie
Dębki,2 września 2011
krsto, 15 september 2011
na brzegu stoi mędrzec
wpatruje się w horyzont
fala dobiega i liże
jego wykrzywione stopy
jest myślą pogodną
jak niebieskie obłoki
czy fala idzie z nim
gdy cofa się w głąb
schyla się i bierze
piasek w dłonie
ciało spragnione jest pieszczot
zamknęły się w nim
obrazy kolorowe i szare
dźwięki ostre i tak ciche
jak droga między drzewami
woda jest słona
i trzyma w uścisku
wzrok i dotyk
łagodność nocy
i światło dnia
stoi mędrzec na brzegu
i wie że niewiedza
jest pokarmem życia
i nadzieją na jutro
lecz trwa mocno jak drzewo
jak dąb który rok temu
miał goły pień
a dziś obrósł gałązkami
na których wiszą
zielone żołędzie
Dębki, 2 września 2011
krsto, 29 august 2011
młotek po niemiecku hammer
niemieckie narzędzie zniszczenia
uderza w głowę osła
osioł po hebrajsku chamer
żydowski osioł
i niemiecki młotek
stanowią jedno
we wszechświecie
mój dziadek mawiał
do swoich córek
szanujcie braci
z ulicy krochmalnej
nie każdy potrafi
stanąć pod wiatrakiem
ktory kręci skrzydłami
sypie mąkę w worki
nie każdy nie każdy
do pracowni dziadka
wchodzi icek goldblum
kupuje macę
na żydowskie święto
w sklepie za rogiem
zgarbiona żydówka
ma tłuste palce
i rudą perukę
co się z nami stało
powiedz mi salome
wiatr rozwiał po stepie
słowa psalmu dwudziestego trzeciego
pan jest moim pasterzem
nie brak mi niczego
pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach
krsto, 28 august 2011
za bramą rosły morwy
ich lepkie owoce
spadały na nasze
schylone głowy
białe i czarne
w piachu i liściach
leżały cicho
gąsiennice strachu
przy domu
płynęła ścieżka
jak wstęga rzeki
drzewa wyrastały z ziemi
szły wolno ku górze
aniołowie
w gałęziach ramion
ptaki siadały i jadły
srebrne i ciemne krople
niosły na grzbiecie
rytm wiersza
drżały we mnie
niebieskoskrzydłe lekkie istoty
śpiewały poranne pieśni
zawsze zranione
przez ciężkie kroki
podeptaną zieleń i żwir
był tam ptak jeden
inny od reszty
jego nazwałem lovebird
dałem mu imię
ptaka miłości
krsto, 27 august 2011
mój korepetytor
był studentem matematyki
miał białe mankiety
i złote spinki
przychodził w porze obiadu
jadł zupę i pił czarną kawę
próbował uczyć mnie
równań z dwiema niewiadomymi
białe mankiety
kwitły nad rzeką
złote spinki
świeciły w nocy
nie umiałem mnożyć i dzielić
zapach szarego mydła
został w ogrodzie
mojego dzieciństwa
siedziałem właśnie
z głową pod chmurą
gdy korepetytor
wchodził przez bramę
róże wspinały się po poręczach
kwiaty spadały na mokrą ziemię
stałem na ścieżce
z ręką wyciągniętą
na powitanie gościa
kwiaty zasłaniały
przed wzrokiem obcych
okrągłe szambo
w ogrodzie
krsto, 26 august 2011
"zdarto nam z karku młodość
jak koszule skazańcom"
(Zbigniew Herbert)
filozof stoi przed lustrem
patrzy na swoją twarz i myśli
co się z nią stało
była kiedyś drobna i delikatna
teraz jest wielka i pomarszczona
miałem strzechę na głowie
moja ciotka mówiła
twoje włosy są
jak szczotka klozetowa
stoję przed drzwiami
i nie umiem ich otworzyć
pytam sam siebie
czy myślę kiedy kocham
miłość powinna być bezmyślna
usiadł w fotelu i śpi
śnią mu się wszystkie twarze
które widział w życiu
i poza nim
pochylił głowę na pierś
ręce opuścił na kolana
wygląda jak owad
złapany przez pająka
siatka zmarszczek
nie chce zniknąć
ciało jest ciężkie i obolałe
serce uderza powoli
krsto, 20 august 2011
nauczyciel powiedział
ignaciuk wyjdź za drzwi
i posłusznie wychodziłem
na zimny korytarz
lecz przedtem białe ręce
mojej słodkiej pieśni
niosły cichą bułkę
zawiniętą w papier
w ławce był kałamarz
z ciemnym atramentem
i leżała obsadka
zjedzona i gorzka
potem mama mówiła
bądź grzeczny synku
ucz się cichej mądrości
więc pisałem
bo nie mogłem inaczej
spełnić polecenia
o mądrości w świecie
i grzeczności w sobie
mama była życzliwa
dla moich wierszy
bo wiedziała że we mnie
śpi pszczoła w bursztynie
i zabrałem ją
ze sobą w świat
wypuściłem nad rzeką świder
bursztyn pozostał mi w ręku
krsto, 19 august 2011
ręka niewidomego
jest jak mała kamera
którą wprowadzono we mnie
aby obejrzeć serce
kiedy mnie wybudzono
widziałem zielony ogród
ścieżkę żółtą i wieniec
ktory miałem w ręku
byłem smutny z pobudki
senny byłem na powrót
ale wrócic nie mogłem
więc leżałem wściekły
może warto było
palić i pić alkohol
mosty niszczyć za sobą
drogę orać palcami
krsto, 18 august 2011
mówią do mnie
adrenalina
gdy idziesz w góry
gdy kroczysz po wodzie
adrenalina adrenalina
ja odpowiadam
adrenalina
kiedy dom stawiasz
i dach kładziesz ciemny
adrenalina adrenalina
kto nas wyleczy
z choroby ciała
i słowom doda
solidnego kopa
adrenalina
na forum polonicum
jest jedna modlitwa
pisana cyrylicą
modlitwa rosjanina
i to jest adrenalina
my się chowamy
w krzakach przy drodze
liście jedzą mszyce
zżera nas podniecenie
dom nasz drewniany
dom dla nerwowo chorych
pali się płomieniem
zachodzącej nadziei
krsto, 12 august 2011
dziewczynka biega
po cementowych schodach
i śpiewa piosenkę
której nie rozumiem
ma chude nogi
piękną twarz
i palce pianistki
której nikt nie kocha
a tylko nieliczni
wiedzą co gra
dziewczynka jest blada
i zrywa kwiaty
patrzę na nią
i myslę o tym
że dwa dni wcześniej
kotka schwyciła za gardło
tęczowego ptaka
dzisiaj wracam do domu
zbadano mnie
i milczenie padło
pomiędzy nas
uparcie myślę
czy zmieniło się
pole mojego widzenia
krsto, 11 august 2011
żmija leży i patrzy
na leśnej polanie
wiem że ukąsi
dziecko i kobietę
smak ciała jest zmieszany
z zapachem igliwia
i z żywicą co kapie
spod narzędzia drwala
smak ciała pachnie zielem
wysuszonym w dymie
i jest niby ornament
przed wieżyczką kata
a on z twarzą ukrytą
w zmęczeniu i pocie
wznosi topór i ramię
by wykonać pracę
polega ona przecież
na zamknięciu ręki
i obmyciu ciała
w miejskiej łaźni
gdy żmija ukąsi
dziecko i kobietę
jej żółte zygzaki
oślepną od bólu
kroki moje błyszczą
na ścieżce śródleśnej
echo woła do mnie
krsto, 11 august 2011
nie miałem wtedy wiary
dziś wierzę we wszystko
tylko nie wchodzę
w rozpacz
do ciebie mówię siostro
wyciągnij rękę
chcę zadrżeć
pod twoim dotknięciem
nie ma drewnianych beczek
jak więc można mnie poznać
sól przechowujemy
w pękniętym szkle
szukam źródła
a serce milczy
gdy idę pod górę
wbrew rzece
miałem poczekać
aż spadnie mrok
na głowę siostry
ale zwątpiłem w istnienie
wieczoru
krsto, 9 august 2011
chcę to opisać tak cicho
by słowa mniej powiedziały
niż przestrzeń pomiędzy
w naszym ogrodzie
była wędzarnia
ukryta za domem
pomiędzy ścianą z cegieł
i ścianą z zieleni
i tam staliśmy blisko
ciepła naszych palców
i stała się jasność
wiał wiatr i deszcz padał
a potem na strychu
o zapachu mięty
na podłodze z desek
skrzypiących i ostrych
wchodziliśmy w ogród
ja i moje siostry
nie powiem nie powiem
co się wtedy stało
niech wystarczy
biel drobnego ciała
i trzy drżące serca
niech wystarczy
ziemia pozbawiona światła
one były światłem
i kwiatami w nocy
patrzyliśmy tylko
na ziemię nieznaną
na nowe wybrzeża
i drżąły trzy serca
wchodziliśmy w ogród
przez lądy odkryte
i jałową ziemię
terra incognita
terra deflorata
krsto, 8 august 2011
namaszczę glowę oliwą
i wyjdę na arenę
zaśpiewam pieśń o śmierci
największego z poetów
rozlegną się okrzyki
ave caesar
morituri te salutant
rozlegną sie wrzaski
nienasyconego plebsu
śmierć matkobójcy
dlaczego bogowie
tak mnie karzą
moim celem było
szczęście poddanych
przecież moją brodę
moją piękną
rudą brodę
ofiarowałem dianie
ona jedna kochała mnie
naprawdę
kochała mnie
jak brata
najmłodszego brata
poza nią nikt tak mnie nie kochał
a teraz ten podły galba
którego hodowałem
na własnej piersi
i który nie potrafi napisać
bezbłędnie jednego zdania
każe mi przeciąć sobie żyły
lecz ja rozumiem
teraz rozumiem
co znaczy
być zwyciężonym
i umierać jako
zwycięzca
krsto, 4 august 2011
pisz wolno
jak najwolniej
pochyl się nad słowem
niby ślimak nad głową
w tym parku nadmorskim
pisz prosto
pisz najprosciej
jak skrzypiąca deska
i dziurawe niebo
piszesz że chodzisz sama
na grzyby do lasu
a ja słyszałem wczoraj
że z siostrą
komu mam więc wierzyć
nie mów
dokąd chodzisz
bo my pacyfiści
mamy swoje puszcze
i ścieżki sródleśne
gdzie władza nie dojdzie
bo tam tną komary
odłóż więc ten patyk
wasze błagarodje
i nie strzelaj do mnie
dedykacja- dla szel z podziękowaniem
krsto, 1 august 2011
byliśmy w lesie na grzybach
pierwszy raz
w tym roku
sosny stały nieruchome
ptaki śpiewały
kraski gubiły tęczowe pióra
a ona powiedziała
uważaj
masz kurkę
między nogami
pomyślałem - dlaczego kurkę
a nie szatana
lub choćby kogucika
inter pedes
tak pomyślałem
bo las zamknął
mi usta
potem wracaliśmy do domu
po zielonym mchu
i trzeszczących gałęziach
krsto, 30 july 2011
pociąg jest stworzeniem
który potrafi się potknąć
ale nie umie
powiedzieć przepraszam
za swoje zadymione pasażerki
pociąg stworzyli ludzie
aby mógł połączyć
stworzyli go jeszcze wtedy
gdy wyprowadzali żółć z siebie
drogą radosnych okrzyków
drogą zaśmianych małych chłopców
którzy serce mieli tylko jedno
którzy wolni od niepokoju
spali w łóżeczkach
z małymi siostrami
oplatając je snem
łącząc sie z nimi
krainą swojego baśniowego świata
a my wychodzimy
coraz bardziej wychodzimy
z dziecinnego strachu
zapłakani że nie wrócimy
już nigdy
wychodzimy rozsierdzeni
na czas o którym plotą
że jest pieniądzem
że jest milczeniem
oj nie wiecie
co to pędzić w głąb
nie zwracając uwagi
na kołki sterczące
z banalnego nieba
krsto, 28 july 2011
piosenki świata zaczynają się
od fałszywego akordu
a kończą zerwaniem strun
mówi poeta
podnoszę oczy
w tamtym pokoju trwa ciężki oddech
człowiek umiera
spełnił zadanie wychował córki
na dobre dzieci
bo dał słowo
i głos kobiety czyta opowieść
o michale z podola
który leci do nieba
po nocnym wstrząsie
bo też dał słowo
na leśnej ścieżce stoi poeta
i tam spotyka
pana od przyrody
z ścieżki nie zejdzie
także dał słowo
w mój dom rodzinny
pierwszy raz wchodzi
śmierć pani świata
i zaprowadzi
na grób pod brzozą
obrosły trawą
potem wiedziałem
że iść za trumną trzeba
by oddać
powagę nocy
i rozpacz świtu
a kiedy umarł mi
pan cogito
stałem nad grobem
jak ktoś z rodziny
bo dałem słowo
teraz to słowo
leżało nisko
więc je podniosłem
i położyłem ponad głowami
aby nikt więcej
strun mu nie zerwał
bo dałem słowo
krsto, 27 july 2011
mówi doktor freud
dwie siły dziś rządzą
pociąg seksualny
i żądza niszczenia
pierwsze nauki
krągłe
niby kamień
wyjęty z rzeki
złożony na brzegu
by z niego budować
pomost dla nóg naszych
drobnych i niezdarnych
więc szedłem ulicą
wiał wiatr przeze mnie
i siedziałem w ławce
z kałamarzem ciemnym
smak atramentu na zawsze zostanie
razem z nauką pierwotnej
miłości
a miłość wtedy była całkiem biała
czysta i cicha
niby ręka która
przeprowadziła poprzez
bór skrzydlaty
niewiedzę moją
i szedłem do szkoły
szedłem pod górę
było to w czasie
kiedy raskolnikow
szukał siekiery
by zabić lichwiarkę
krsto, 27 july 2011
wstępuję wolno
na kamienne schody
wrzesień rozrzuca
liście spadłe z drzewa
siedem lat później
siedem lat za darmo
a król władysław
ten niskiego wzrostu
stoi na rogu ulicy dzieciństwa
i wiatr rozwiewa
sukienki dziewczynom
z tyłu za szkołą
więźniarki schylone
tną motykami czarną tłustą
ziemię
tylko dachówka czerwona i lśniąca
ma smak wchodzenia
na schody poezji
tylko dachówka o kolorze maków
jest taka piękna
jak lody w cukierni
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma