JoT Eff | |
PROFILE About me Friends (26) Forums (3) Poetry (99) Prose (10) Photography (4) Diary (3) |
JoT Eff, 19 april 2013
Wanda wychodzi bez alprazolamu
najgorzej czuje się w windzie
za to Ren ją zaskakuje
tylko kilka pań z pieskiem
Wanda siada na drewnianej
wbetonowanej ławce
tej przy 737 kilometrze
Niczym się nie różnią
uwięzione w miejscu
porżnięte scyzorykiem
JoT Eff, 19 april 2013
Martyna wie co trzeba
zrobić człowiekowi
żeby wyszedł na ulicę
żeby pozwolił się krzywdzić
Martyna wie że płacz
tylko nakręca oprawcę
jest taka sama
lubi jak płaczą dzieci
Martyna zostawia je
na śmietnikach
kiedy słyszy ich lęk
biegnie na pomoc
Tuli je mocno całuje
a gdy drżenie
drobnego ciałka ustaje
czuje się spokojna
Matka Ann nigdy nie miała
takiej dobrej niani
bo kamerka nie monitoruje
śmietnika
Martyna dostaje
dodatkowe sto euro
lecz i tak odejdzie
kiedy Ann zacznie mówić
JoT Eff, 18 april 2013
Beata idzie do niemieckiej wróżki
za dwadzieścia pięć euro
dowie się jak długo tu zostanie
tak myśli dopóki nie poznaje Miriam
Miriam kładzie karty i wmawia dziewczynie
że wszystko zależy od niej samej
że zawsze są dwie drogi
którymi może podążać
Beata chce znać przeznaczenie
i jeśli już nie imię swojego księcia
to przynajmniej miejsce w którym go pozna
w końcu płaci dwadzieścia pięć euro
Miriam radzi zaufać sobie inaczej
żaden z nich nie okaże się księciem
ani ten młody brunet z dalekiego kraju
ani starszy obrzydliwie bogaty blondyn
którzy stoją przy Beacie
w kartach
Miriam na Beacie nie zarobi
Beata drugi raz nie przyjdzie
bo są kobiety jak narody
którym trudno wznieść się ponad
powszechnie przyjęte poglądy
JoT Eff, 17 april 2013
nadaj mi imię, a stworzysz mnie
Bożenka najpierw wyrzeka się języka
potem Polaczków a teraz swojej wiary
bo czyż człowiek nie jest obłąkany kiedy wierzy
że świat stworzony został w sześć dni
Świat Bożenki tworzy Max
konsekwentnie dzień po dniu
z niemiecką perfekcją
obdarza cennym oświeceniem
Bożenka usuwa historię
w gogle odwiedzanych przez nią stron
choć Max po polsku nie rozumie
i nie biłby jej jak ojciec matkę
Bożenka każdego dnia szlifuje niemiecki
by prowadzić z Maxem konwersacje
które nie przemieniają się w dyskusje
dlatego Max wierzy
że będą z niej jeszcze ludzie
a potem może zmienią jej imię
JoT Eff, 17 april 2013
Jadwiga dzisiaj nie pracuje
lecz nadal ma czerwoną twarz
jakby bez przerwy obsługiwała
prasowalniczy stół z wytwornicą pary
Jadwiga nie pamięta albo nie chce
myśli o tych których mija
o transwestycie z kilkoma pieskami
o starcu z buteleczką lekarstw
Jadwiga chwali teraźniejszość
ponieważ na nią może liczyć
gdy gdzieś jej dziecko zostaje
zbyt młodą mamą
Jadwiga spogląda na rzekę
przy siedemset trzydziestym siódmym kilometrze
porównuje się do wyżłobionego koryta
przez powierzchniowy naturalny ciek
JoT Eff, 16 april 2013
Maria, Chińczycy i sroki
Maria mieszka na piątym piętrze
i nie chce wracać do Polski
choć jej niemiecki jest słaby
a mąż wraca późnym wieczorem
Maria mieszka w mieście ludzi
o wszystkich kolorach skóry
kształtach oczu i religiach
ale nie chodzi do Kościoła
Maria wsypuje sól do kąpieli
i je mandarynki bo wierzy
że uchronią ją przed nowotworem
i kosztują mniej niż jedno euro
Maria nie chodzi na spacery
siedzi na balkonie i obserwuje
jak sroki doprowadzają
małego ptaszka do rozpaczy
Maria chce wstać i rzucić w nie
mandarynką ale przypomina sobie
że na szóstym mieszkają Chińczycy
dla których sroka jest symbolem radości
Maria zaczyna płakać zbyt cicho
żeby sama mogła się usłyszeć
więc nadal nie chce wracać
Wstaje i wstawia wodę na ryż
Elżbieta też nie chce wracać do Polski
Niemiecki Elżbiety nie jest wcale lepszy
chociaż ma niemieckiego Freunda
musi pracować i pracuje
jak większość Polek w Niemczech
Elżbieta myje starych ludzi
odwdzięczają się jej uśmiechem
i dziesięcioma euro za godzinę
Tych ludzi jest coraz więcej
Elżbieta ma coraz mniej sił
więc zaczyna boleć ją głowa
jak niemiecką Frau
i Freund przestanie być zadowolony
Elżbieta będzie szukać innego Freunda
bo nie chce spać w kontenerach
z satelitarną anteną na dachu
i powiewającą biało–czerwoną flagą
które mijam wjeżdżając na most
łączący Düsseldorf z Neuss
Ola
Olę od marzeń boli dupa
(sama tak żartuje)
choć nadal jej szklanka
jest w połowie pełna dotąd
dokąd ma ważną kartę zdrowia
Oli nikt nie zmuszał
nie porywał z dyskoteki
nie odebrał paszportu
nie wie czy żałuje
Ola przesypia podwieczorki
bo największy ruch jest w porach
na Mittagessen
Nic więcej nie wiem
o Oli.
Mittagessen - obiad, lunch, przerwa w pracy na jedzenie.
JoT Eff, 8 march 2013
Być kobietą to nie takie wcale proste.
Zwłaszcza wtedy, kiedy jesień goni wiosnę,
ale co tam, ja się wcale nie poddaję,
kokietuję sprawnie nadal swoim czarem.
(Tak przynajmniej jeszcze dziś mi się wydaje.)
Trzeba wiedzieć, co to znaczy make sceniczny
Jestem w końcu z rodu kobiet pełnokrwistych
(no, a czasem dobrze dodać kroplę whisky).
Dbać o ducha. Kąpać ego w komplemencie,
bo czy nie jest dla kobiety "całym szczęściem",
kiedy widzisz w oczach prawie swego synka,
że potwierdza się teoria „z piciem wina”.
(że czym starsze, to tym lepsze – oto chodzi,
a nie mylić, że po winie piękno wschodzi)
No, a kiedy znowu jesień jest na sprincie,
jak najszybciej trzeba znaleźć się przy windzie,
jak amulet ściskać mocna nową szminkę,
wsiąść szybciutko w swą prywatną czasowindę.
Być kobietą to nie takie wcale proste.
Zwłaszcza wtedy, kiedy jesień goni wiosnę,
ale co tam, ja się wcale nie poddaję,
kokietuję sprawnie nadal swoim czarem.
(Tak przynajmniej jeszcze dziś mi się wydaje.)
Trzeba wiedzieć jak się nosi kapelusze!
Niekoniecznie robić rzeczy, które musisz.
I przenigdy się nie wolno zbisurmanić.
No, bo wiosna wtedy całkiem jest do bani.
W szafie ukrywać swoje drobne tajemnice:
halki, szpilki, wąskie spodnie i spódnice.
Trochę miejsca pozostawić dla kochanka,
lecz przy sobie mieć wiernego Pana Janka.
Może być, że Janek w końcu pójdzie w długą.
Trzeba wtedy mieć alternatywę drugą:
jakąś pasję, jakąś miłość ( do muzyki?),
i bez Janka można pisać limeryki.
A po Janku, pewnie się pojawi Jerry.
Trzeba w miłość, tylko w miłość, trzeba wierzyć!
Jeśli wierzysz to kobietą być jest proste.
Każda miłość, w każdym sercu, czyni wiosnę!
Wiem, banalne znów w utworze zakończenie,
lecz banalne, przecież życie ma zwieńczenie.
To tak z okazji 8 marca. Z najgłębszego archiwum, gdy będąc trochę po trzydziestce myśłałam, że już jestem stara :-))
Oczywiście wiersz nigdzie nie publikowany poza portalami ;-)
JoT Eff, 22 january 2013
(stary, poprawiony tylko)
Nie ma psa - powiedziała mama, kiedy zadzwoniła późnym
popołudniem. Mama spędziła kilka dobrych dni u mnie.
Nazywała mnie swoją córeczką, a ja ją moją mamusią.
Jadzia od Koclęgów zajmowała się psem,
a ja zajmowałam się mamą.
Ale Jadzia nie lubiła lizania, odpychała psa,
a on i tak wskakiwał na jej kolana. Uciekał i wracał.
Obwąchiwał ludzi na przystankach, wył nocami,
bo w nikim nie wywąchał mamy.
Mama musiała wracać.
Nie ma psa – powiedziała mama, kiedy zadzwoniła późnym
wieczorem, gdy już rozpakowała walizkę z psiej kiełbasy
i kaszy jaglanej, którą dostała w kościele dla najbiedniejszych
w Unii Europejskiej i wyciągnęła z torebki szczotkę
z prawdziwego włosia do czesania sierści.
Szukała, szukała. Wołała, wołała: Misiek, Misiek.
Pies wabił się Misiek jak przystało na porządnego
psa ze wsi, choć nie był swój. Przyplątał się
niczym moja mama. Obcy był. Stary był.
I nie lubił dzieci.
Nie ma psa – powiedziała mama,
kiedy podniosła już słuchawkę. Czekała.
Czekała. Czekała.
Następnego roku zmarła Jadzia.
JoT Eff, 19 december 2012
Najpierw jest zapach pudru i szminki,
perfum z flohmarktu, skruszonej pralinki,
pomiętych wydruków z bankomatu,
czerwonej wstążki, obsuniętej z kwiatów
(chociaż nie zbieram takich pamiątek).
List, niewysłany w ubiegły piątek,
aparat, by czas zatrzymać w blasku,
dwie małe muszle, naparstek piasku,
gumki do włosów, pilniczek, wsuwki,
paragon fiskalny z sopockiej taksówki.
i zdjęcie żaby, co miała być księciem,
lecz nie pomogło całować zawzięcie,
żaba żabą i tak pozostała,
choć Sopot świadkiem
- bardzo się starałam.
I moje myśli zapisane wierszem,
wytarta płyta Alicji Majewskiej,
słownik niemiecki - miałam się uczyć!
Wszystko w niej znajdę, oprócz tych kluczy.
JoT Eff, 24 september 2012
Wiersz dla synka
Tak nie staje się niewidzialnym, synku.
Wiem, też ściskałam mocno powieki,
a i tak wszedł księżyc. Teraz mieszka we mnie.
Najpierw boimy się tego, co za oknem,
potem tego, co w nas, lecz tylko
w ten sposób stajemy się dorośli.
z tomiku "GENY" - autor Joanna Fligiel
The poem for my sonny
This is not the way to be unseen, my son.
I know, I would myself clench my eyelids,
still the moon has risen. Now it dwells in me.
At first we fear what's outside the window,
only to later dread what dwells inside us,
but that's the only way we can grow up.
na angielski przełożył Janusz Solarz
Poéme à mon fils
Ce n'est pas ainsi que l'on devient invisible, mon petit garçon.
Je sais, moi aussi je fermais très fort mes paupières
mais pourtant, la lune est entrée. Depuis, elle habite en moi.
Au début, nous avons peur de ce qu'il y a derrière la fenêtre,
ensuite, de ce qui est en nous mais c'est seulement
de cette manière que l'on devient adulte.
na francuski przeł. Beata Zbikowska
Gedicht fuer Sohn
So wird man nicht unsichtbar, mein Sohn.
Ich weiss, ich habe auch die Augen fest gekniffen,
aber der Mond ist doch gekommen. Jetzt lebt er in mir.
Erstens haben wir Angst davor, was hinter dem Fenster ist,
dann vor dieses in uns, aber nur
auf diese Weise werden wir Erwachsen.
na niemiecki przeł. Johanna Kern
Poema para hijo
Asi no te haces invisible, hijito.
Yo se, tambien cerraba fuerte los párpados,
pero a Luna entro. Ahora esta dentro de mi.
Primero tenemos miedo de lo fuera de la ventana,
despues de lo que esta dentro, pero solo
de esta manera nos hacemos adultos.
na hiszpański przeł. Marko Hernaiz
Poesia a mio figlio
Così non si fa mai invisibile, mio figliolo.
So bene, anch’io stringevo forte le palpebre,
e pure è entrata la luna. Adesso abita in me.
Prima abbiamo paura di quello che c’è fuori la finestra,
poi di quello dentro noi, ma soltantodi
questo modo diventiamo adulti.
na włoski przeł. Krzysztof Jeleń
i jeszcze jedno włoskie tłumaczenie wprost z Italii!
Poesia per mio figlio
Non si diventa invisibile cosi, figliolo.
Lo so, anch'io chiudevo forte gli occhi,
ma la luna è entrata lo stesso. Ora vive dentro di me.
Prima abbiamo paura di quello che si trova al di fuori della finestra,
poi di quello che c'è dentro di noi,
ma solo in questo modo diventiamo adulti.
na włoski z włoch, przetłumaczył Łukasz Ruda.
Ποίημα για τον γιο
Έτσι, δεν γίνεσαι αόρατος γιε μου.
Ξέρω, και εγω έσφιγγα δυνατά τα βλέφαρα μου.
Παρ’όλο αυτό εμφανίστηκε το φεγγάρι. Τώρα, παραμένει μέσα μου.
Πρώτα, φοβόμαστε ότι είναι κρυμμένο πίσω απο το παράθυρο, ύστερα,
αυτό που κρύβεται μέσα μας.
Μα μόνο με αυτό το τρόπο, γινόμαστε μεγάλοι.
Na język grecki przełożył - Withkacy Zaborniak
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.
3 november 2024
"Surrender"steve
3 november 2024
You Were Not Like MeSatish Verma
2 november 2024
światłojeśli tylko