27 february 2011
ale jest niedziela
kiedy mi mama mówi; córuś,
nie możesz sama się zestarzeć,
to tonę w tym bezmiarze troski
i coś mi mamie kłamać każe,
więc kłamię: mamo, nic się nie martw (...)
lecz mama nadal wlecze temat,
że sama sobie nie poradzę.
i słyszę w głosie starszej pani
smutne dni, które spędza sama
i przed którymi chce mnie ostrzec.
widzę; przebiegłą, wczesną jesień,
spróchniałe drzewo - zbiera w lesie,
jak z trudem pcha gałęzi wózek
i jak otula wiotkie róże
(bo zima dłużej trzyma w Jurze).
w środę wykłóca się z malarzem,
bo dom miał bielić w zeszły czwartek.
emerytura się rozchodzi,
a jej jest coraz cieżęj chodzić.
jak stawia kosz na starym ganku,
pełny pokrzywy i tymianku.
jak w korze dębu płucze włosy.
cieszy się jeszcze z rannej rosy,
choć już reumatyzm skręca palce.
mleka przygrzewa jedną szklankę,
gotuje jedno tylko jajko
i jedno tylko stawia krzesło,
spogląda z żalem w naszą przeszłość.
wykręca numer, a ja mówię:
mamo, no, nie mam czasu w sumie,
bo zaraz lecę na siłownię,
proszę, w tygodniu nie dzwoń do mnie.
21 april 2025
wiesiek
19 april 2025
wiesiek
19 april 2025
Eva T.
18 april 2025
jeśli tylko
17 april 2025
Eva T.
15 april 2025
ajw
15 april 2025
Marian Banaszak
14 april 2025
wiesiek
13 april 2025
ajw
12 april 2025
ajw