Poetry

krsto
PROFILE About me Friends (2) Poetry (95)


krsto

krsto, 5 february 2012

gadanie przez sen

ona dziwi się
że przez sen
wymawiam się
od życia
 
u kogoś już o tym
czytałem
sen stoi na progu
złotowłosej smierci
 
wymyślam słowa
są innego zdania
czuję się obrażony
na tych co ust
nie zamykają
 
tak rzadko spotykam
twarze co mówią
mniej od innych
 
we śnie
rozpoznaję je
z ostro zarysowanym
nieogolonym podbródkiem
 
trzymam w ręku
zielony tatarak
wącham go
zachłannie
 
ale najwięcej gadam
składam sylaby
krzyczę samogłoskami
i rymuję zaświaty
z miękką poduszką
 
Świder, 21 stycznia 2012 r.
 
 


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

krsto

krsto, 4 february 2012

rozmowa o piekle

więc wyjechali
a przed wyjazdem
rozmawiam cicho
o piekle i sercu
 
czarne ramiona murzynek
stoją koło mnie
różowe mają usta
powiewają błękitem uczuć
 
piękny biały diabeł
przyszedł tutaj wczoraj
i patrzy usłużnie
 
oddech ma kontynentalny
tęskni jednak za wyspą
drżącą jak kwiaty
po deszczu
 
stoję w oknie
wysoko nad nimi
ruszam ręką
i milczącą głową
 
sam ze sobą
rozmawiam o piekle
rosną we mnie
owoc i nasiona
 
poezja milczy
krzyczy ciemna otchłań
na straganie
swoje łzy rozkładam
 
Swider, 13 stycznia 2012


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

krsto

krsto, 3 february 2012

brat ildefons

za oknem sosny
straszny bałagan
w kuchni dziewczyna
powoli się krząta
 
niedaleko
w radosnym aninie
mieszkał pijany brat
krótko ale głośno
 
miał cichą werandę
otoczoną bluszczem
księżyc na niebie
przed wschodem poranka
 
toczy się po piachu
walec i dwukółka
u mnie stare biurko
choinka lub książki
 
u niego zagwizdał
czajnik na fajerce
cień mignął za oknem
 
czas płynie niby patyk
rzucony na wodę
 
lampa świeci okiem
czarnym złośliwym
 
we mnie drzemie krytyk
mojego pisania
budzi się i mówi
to wszystko jest puste
jak szklanka po winie
 
ty nigdy nie miałeś
brata
 
Świder, 12 stycznia 2012
 


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

krsto

krsto, 2 january 2012

sumienie

za ścianą martha argerich
gra partitę bacha
tutaj wysmukły i pomarszczony
umiera z tęsknoty za młodością
 
ma na sumieniu śmierć
swojego ucznia
któremu nie pokazał drogi
przez łąkę
 
nigdy nie pozwolił
wsłuchiwać się
w śpiew porannego ptaka
w trzeszczenie drewnianego
wozu z dyszlem
ktory ciągnie ślepy koń
 
był juz stary kiedy zdjął
srebrzystą koszulę
dziewczyna powiedziała
zaraz zwymiotuję
 
miała rację
jego pierś niegdyś aksamitna
i marmurowa
była wątła i posiekana
przez linie papilarne starości
 
siwe włosy miał zwichrzone
oczy zamykał
na głos kukułki
 
ktoś zrobił film
pod tytułem
pora umierać
był zły na świat
i na ten tytuł
 
Świder, 25 grudnia 2011 r.
 
 
 


number of comments: 7 | rating: 12 | detail

krsto

krsto, 31 december 2011

scena racji dostatecznych

leibniz pisał po niemiecku
podobnie immanuel kant
i wolfgang amadeusz

stoję obok kartezjusza
słucham śpiewu
matematyki

mówi dziewczyna
nie lubię filozofii
nie słucham chopina

a jednak
galileusz
ladriere
substancja konieczna
monady
metafizyczny atom
śpią we mnie

stoimy razem przy estradzie
na której lech janerka
wspomina swoją mamę
z katmandu
albo rów mariański

scena ma rację
oceniam ją wysoko
choć jest z natury
ciotką dostateczną

lubimy nieład
kiełkujących roślin
one mają sens

Świder, 20 grudnia 2011 r.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

krsto

krsto, 30 november 2011

skrzydła

między drzewami
mignęła jej postać
miała szare palto
i długi biały szalik
 
stała tuż za rogiem
oparta o pleśń muru
ręka była zimna

kiedyś zawołała
na mężczyznę
ktorego kochała
lecz on jej nie odpowiedział
 
skośne oczy drżały
pełne łez
perlistych ciężkich
 
dotknąłem jej dłoni
poprowadziłem przez cień
który rzucała twarz
 
czemu teraz ucieka
gdy chcę mówić
za chwilę będę
milczał
 
w biegu zobaczyłem
na szczupłych plecach
białe skrzydła
 
nie wiem
czy jest aniołem
czy ptakiem
 
Świder, 9 listopada 2011 r.


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

krsto

krsto, 29 november 2011

dante w czyśćcu

poeta stawia nogę
na żelaznym progu
rozgląda się ciekawie
patrzy na drzwi
zamknięte i otwarte

w ręku trzyma książkę
ze złoconymi literami
jest to nowowydany
apokryf wyklęty przez kościól
wizja ezdrasza

dante wziął ją z sobą
jest dla niego
jedynym przewodnikiem
po stopniach wtajemniczenia

podchodzi do mnie
zagląda w oczy
otwiera usta

a ty czemu tu przyszedłeś
święty człowieku
przecież płakałeś
w czasie podniesienia
łzy ci nie pomogły

odpowiadam powoli
zgrzeszyłem spojrzeniem
przed śmiercią patrzyłem
na kąpiel dziewcząt
w lesie pod lasem

ich nagie ciała
widziałem potem
jak skrzydła aniołów
gdy zamykałem oczy

Otwock, 27 października 2011 r.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

krsto

krsto, 28 november 2011

szymon słupnik

ptak wielkim dziobem
obejmuje kamienny słup
na szczycie siedzi
szymon

ojciec był tramwajarzem
miał czapkę i przyrząd
do dziurawienia biletów
stał w tramwaju
poważny surowy

wychodził z domu
nim słońce wychyliło
jasną twarz
zza węgła kamienicy
w której tkwiły kule
z czasów wojny

do teczki wkładał
ciemny chleb zawinięty
w biały papier

ale wiele lat temu
był więźniem
pracował jako górnik
w katowicach
które nazwali stalinogrodem

wtedy łapczywie zaczął
pić biały alkohol
który budził w nim
nienawiśc i agresję

za ten grzech ojca
szymon pokutuje
na samotnym słupie

Ciechocinek, 23 października 2011 r.


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

krsto

krsto, 27 november 2011

o czym milczę

w błękitnym domu
na przedmieściu miasta
była wielka piwnica
jak stopa pielgrzyma
 
składała się z dwóch komór
połączonych przejściem
niby cichym naczynkiem
idącym do góry
 
ściany w tym korytarzu
miały żółty kolor
smak ziemi zdobytej
butami żołnierzy
 
w jednej izbie leżał węgiel
w drugiej ziemniaki
ułożone wzdłuż ściany
z cegieł i cementu
 
w kącie stał wielki piec
skrzypiący w ciszy
która zapadała
gdy drzwi zamykałem
 
pamiętam jego zapach
wilgoci i czadu
bo czasami dymił
żeliwny posąg
 
tam składałem w ciszy
niegodziwośc serca
złączoną z drzewami
co stały za oknem
lecz o tym dzisiaj milczę
 
Ciechocinek, 22 października 2011 r.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 26 november 2011

katedra

wtedy zwyczajny kościól
dziś katedra
świadek narodzin
dojrzewania

między cegłami rósł mech
w maju liliowe kwiaty
wieże strzelały
w serce zaborcom

musiały być większe
od rosyjskich kopuł
cerkiew wybudowali
a my jeszcze wyżej

stałem po prawej
lub po lewej stronie
dotykałem ścian
zimnych czerwonych

patrzyłem w twarze
na gotyckie łuki
i kolana dziewczyn
gdy prędko klękały

w dłoniach miałem tylko
lata chmurne
nie myślałem w przeszłość
lecz myślałem teraz

Ciechocinek, 21 paźdzoernika 2011 r.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 25 november 2011

powracająca fala

deszcz pada powoli
jesień idzie dostojnie
 
za dużo kroków
dzielą nas zmarszczki
pod oczami
za mało łączy
 
powraca fala
mała kawiarenka
świeci oczami okien
okrągły stolik w kącie
 
patrzę w siwe oczy
włosy masz srebrne jak gwiazdy
za oknem liście spadają
tyle lat dziewczyno
tyle lat
 
wiatr wieje nad moją
nieporadną czułością
osobno stoi białe wino
w przezroczystym szkle
 
słyszę słowa
oj krzyśku krzyśku
wymawiam twoje imię
na zawsze wplecione
w życie od tamtej wiosny
 
całuję twoje policzki
na do widzenia
fala podpływa
potem odchodzi
 
Ciechocinek, 20 października 2011 r.
 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 24 november 2011

koedukacja

wkładam okulary
czytam wolno słowa
wyrazy pietrzą się
przede mną

biorę w rękę rzeczowniki
rodzaju nijakiego i żeńskiego
mam koedukację
na dłoni i w głowie

męskie liceum
na warszawskiej pradze
przeżyło za moich dni
podobną rewolucję

wprowadzono dziewczęta
w mury które od czasów
wojny z bolszewikami
słyszały tupot tylko
męskich nóg

odchodzili starzy edukatorzy
w marynarkach pamiętających
lepsze czasy

hrabia borowski
z muchą pod szyją
profesor stankiewicz
z krakowa
uczył mnie poezji

pan sartowski
ze lwowa mawiał
z ciebie ignaciuk
fizyka nie będzie

Ciechocinek, 19 października 2011 r.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

krsto

krsto, 23 november 2011

zmiana spojrzenia

chodzą po świecie
patrzą mi w oczy
 
sekundy odchodzenia
na ukos przecinają życie
 
śmierć buduje miłość
dopiero wtedy
zaczynam kochać
ich stare ręce
 
w domu
nie położyłem dłoni
na oczach mamy
 
przy grobie
stałem jak umarły
gdy ona była wciąż żywa
 
mówili
nie pisz o śmierci
lecz o narodzinach
uparty odpowiadałem
bez niej nie ma życia
 
tramwaj klekotał jak bocian
gdy wracałem z pogrzebu
 
Ciechocinek, 18 października 2011 r.


number of comments: 14 | rating: 13 | detail

krsto

krsto, 22 november 2011

matka chrzestna

gdy umarła
ważyła trzydzieści kilo
miała drobne ręce
i drwiący uśmiech

studenci szli
pod pomnik
mickiewicza

czterdzieści lat
ktore przeżyła
znaczyła pracą
dla chorych dzieci

wyniosłem ją martwą
z łazienki
położyłem na tapczanie
w pokoju w którym śnił się
brunatny niedźwiedż

czy nie będziesz
bał się tutaj spać
synku

milczałem

Ciechocinek, 17 października 2011 r.


number of comments: 8 | rating: 9 | detail

krsto

krsto, 21 november 2011

kogo to obchodzi

przyśnił się baranowski
nie znałem go
nie wiem
kto to jest

moim kolegą z ławki
był stasiek lewicki
chciał zostać
prokuratorem

z wieśkiem korczakiem
toczyliśmy rozmowy
co czytać
w małej bibliotece
przy ulicy gilarskiej

on szukał książek
erazma ciołkowskiego
ja nic nie wiedziałem
ale wchodziłem
krok po kroku

obok domku z ogródkiem
było kino
o słonecznej nazwie
promyk

krzesła skrzypiały
linoleum na podłodze
uginało się pod butami widzów
projektor się zacinał

ale kogo to dziś
obchodzi


Ciechocinek, dn. 16 października 2011 r.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

krsto

krsto, 20 november 2011

pisanie liter

po czarnej tablicy
skrzypiała biała kreda
ręka nauczycielki
pisała wolno i dokładnie

w zeszytach
obłożonych w szary papier
litery wisiały
jak owoce w jesiennym sadzie

pani jezierska
wyjmowała ze zniszczonej
zielonej torebki
słoik z kaszą jęczmienną

jadła ją
gdy my pochyleni
wchodziliśmy w alfabet
więc w literaturę

Ciechocinek, dn. 15 października 2011 r.


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

krsto

krsto, 19 november 2011

pierwsza śmierć

masz jedenaście lat
śmierć wchodzi w życie
rozdziera firankę
rozpiętą na podłodze
 
deski mają barwę
jasnego orzecha
srebrzą się szpilki
dwa pokoje dalej
umiera człowiek
 
stygnie głowa ręce
kręgosłup palce
tylko żółte wąsy
wciąż żyją
 
a więc będziesz miał
rodzinny grób na cmentarzu
zasadzisz bratki
i zapalisz ogień
 
kiedy cię zapytają
w dzień zaduszny
gdzie jest grób twojego dziadka
nie będziesz samotny
 
dotąd chodziłeś
do mogił żołnierzy
którzy w czasie wojny
stali po właściwej
stronie wisły
 
teraz ty staniesz pod brzozą
i będziesz patrzył
jak przelatują ptaki
 
Ciechocinek, 14 października 2011 r.


number of comments: 19 | rating: 11 | detail

krsto

krsto, 18 november 2011

ścieżki

ścieżki po których chodziłem
miały więcej trawy
niż kamieni
mniej piachu niż słów

byłem w cieniu
wolałem by innych 
oświetlało słońce
i blask wodza

z czułościa oglądałem
brzeg lasu
opowiadano mi
dziwne historie

tam na skraju wsi
w diecezji płockiej
postawiłem swój pierwszy
nieporadny krok

trwałem wpatrzony
w blask zachodzący
w szum rzeki
poniżej

przyjeżdżałem tu
przez wiele lat
zawsze szedłem
na to miejsce

widziałem skrzypiące
drewniane schody
i ścieżkę zarosłą

zieloną bujną trawą


Ciechocinek, 13 października 2011 r.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

krsto

krsto, 17 november 2011

nawrócenie

gdy powracałem z nicości
do pulsującego słowa
kościół miał podłogę
z dębowych desek

pod deskami
oddychała ziemia
ciepła i wilgotna
jak wielka rozłożysta kobieta
pod dotykiem nieznanego
mężczyzny

dziś żal mi
drewnianych podłóg
krucyfiksu ze świątkiem
poszczerbionego przez deszcz

patrzę w jego twarz
nie jest piękna
ale ma w sobie
sens człowieka

czuję gwoździe
wiem że nie są z metalu
krew płynie po twarzy
jego i mojej

stąpam po posadzce
z kamienia
woda ścieka
lecz nie wsiąka w glebę

jak odnaleźć ziemię
pokrytą cementem
z gruzełkami westchnień


Ciechocinek, 12 października 2011



number of comments: 0 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 16 november 2011

legitymacja szkolna mojej ciotki

ulica była mokra
plandeka zielona
owczarki niemieckie
miały oczy błyszczące
duże
 
mężczyzn wpychano
do ciężarówki
władek zbuntowany
przeciw złu
chciał zostawić znak po sobie
 
w kieszeni kamizelki
wyczuł szkolną legitymację
swojej nieletniej szwagierki
zostawiła dowód nauki
w pracowni wśród mąki
wałków i stolnic
 
teraz wyrzucił szary prostokąt
klapę zamknięto
samochód ruszył
kartonik z nazwą szkoły
której nie ma
leżał na mokrej ulicy
 
kobieta o twarzy
jesiennego jabłka
znalazła go
długo szukała właścicielki
 
po roku opowiedziała
historię szkolnej legitymacji
teściowi władka
i jego żonie
 
ten który zostawił
znak życia na bruku
nigdy nie powrócił
 
polski czerwony krzyż napisał
zaginiony
ojciec klimuszko
był bardziej konkretny
na odwrocie zdjęcia
wydrukował
nie żyje


Ciechocinek, 11 października 2011 r.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

krsto

krsto, 15 november 2011

stwórca

stwórca wszystkiego
jest we mnie
ja jestem w nim
zamknięty jak osa
w bursztynie
 
schyla sie nade mną
podaje dłoń
idziemy po ziemi
którą on stworzył
 
podnoszę obolałe powieki
patrzę na kwiaty
i twarze
 
widzę szerokie biodra
i kołyszące się
w rytm muzyki pośladki
 
to jego dzieło
on też o nich myśli
coraz częściej
im ma więcej lat
 
stoję pod drzewem
które pamięta
ostatniego króla
z rodu piastów
 
dąb szumi nade mną
starymi gałęziami
opowiada historię ziemi
 
Ciechicinek, 10 października 2011 r.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 14 november 2011

siostra

moja siostra
miała rude włosy
gdy wypowiadała słowa
zaciskała ręce

nosiła białe skarpetki
z niebieską kreską
była dobrym dzieckiem

gdy mama umarła
odeszła przez mgłę
teraz gdzieś jest

może powoli
sączy alkohol
głosno czyta wiersze
ktore mają rym i rytm

chodziła po ogródku
wąchała róże
nerwową dłonią
głaskała psy

nie ma
kwiatów zwierząt
i mojej siostry

włosy miała związane
w koński ogon
leżała na słońcu
czekała na miłość

ale wszystko było
brzydkie nijakie
miało wykrzywioną twarz
popękane usta

tylko róże i psy
czekały na jej dotyk

Ciechocinek, 10 października 2011


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 13 november 2011

chopin

zamknięto okna
opadły kotary
woda po kamieniach
płynęła wolno

grała muzyka
ktoś nucił na fletni pana
nutki z jarmarków
i dancingów

wszedł chopin
usiadł przy fortepianie
zaczął grać andante spianato
czekałem na wielkiego poloneza

lecz fletnia
ciągle brzęczała
ubogimi melodyjkami

pianista zamknął wieko
i wyszedł

w uszach miałem
nuty zerwane
z mazowieckich ścieżek
osoba obok powiedziała
dlaczego przerwano koncert
pozostali milczeli

Ciechocinek, 8 października 2011


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 12 november 2011

poziom

nie wolno schodzić
tymi schodami
poniżej poziomu
dalej jest katastrofa

niszczy cię bezprawie
wypowiadanych słów
bez tego ulotnego
nieokreślonego westchnienia

słuchaj krzysiu
śpiewa słowik
przejeżdża konny tramwaj
oczy patrzą do góry

słucham łapczywie
tak jest
lecz jeszcze musi być
coś więcej
coś ponad

boję się patrzeć w górę
historia
trzyma mnie za rękę
ona jedyna

poziom trwa na przeciwko
moich dłoni
idę ku niemu
jego cień ulatuje

nie wolno zejść
poniżej poziomu słów

Ciechocinek, 7 października 2011 r.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 11 november 2011

ślepy tor

brzoza jak matka
płacze za oknem
żałobną pieśnią
z wnętrza więc z siebie
 
porzucam dom
lecz stoję jeszcze
patrzę jak w ramę okna
wciąż stuka
podróżny gołąb
ptak białoskrzydły
 
matka brzoza
wie że odchodzę
w świat który szczerzy
zęby ze złości
czeka na błędy
nim krok postawię
 
rodzinne drzewo
daje mi prezent
na drogę w bezkres
białą gałązkę
z zielonym frędzlem
 
kiedy cień padnie
na siwą głowę
pochyl twarz w zmarszczkach
przed tym zapachem
 
patrzę na matczyne ręce
załamane zwisają
zamiast drogę wskazywać
która wiedzie na wyspy
zamieszkałe przez ostatnich
tutaj ludożeców
 
Ciechocinek, 6 października 2011 r.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

krsto

krsto, 30 september 2011

szkarlatyna

po drugiej stronie ulicy
był sklep spożywczy
rano grał bańkami
na mleko
 
obok
szczerzyła czerwone cegły
kamienica ze śladami kul
 
dziewczyna stała koło domu
miała białe drobne zęby
i rozchylone usta
różowe pachnące
 
w oknie na piętrze
kobieta w kuchennym fartuchu
mówiła coś nerwowo
słowa porywał wiatr
 
rzuciła monetę
leciała szybko
wpadła w otwarte usta
 
dziesięciozłotowa moneta
rzucona przez matkę
złamała córce ząb
 
przechodnie obojętnie patrzyli
wiatr podnosił kurz z chodnika
autobus przejeżdżał
 
właściwie nic się nie stało
potem dziewczyna zachorowała
na dziwną chorobę
 
nie pamiętam
jak miała na imię
nazywaliśmy ją
szkarlatyna
 
Świder, 29 września 2011


number of comments: 14 | rating: 7 | detail

krsto

krsto, 29 september 2011

za oknem

blade światło lampy 
szum za oknem
we mnie cisza
 
już była taka chwila
gdy siedziałem sam
na wilgotnej trawie
księżyc zachodził
za wierzchołki drzew
 
stół ma kolor piasku
drży woda w butelce
pamiętam jeszcze ciepło mleka
z porannego udoju
 
siedzę i czekam
ciemność jak płatek
spada
na mokrą ziemię
 
za oknem
idzie wieczór 
leniwie przebiera nogami
 
Otwock, 27 września 2011


number of comments: 13 | rating: 5 | detail

krsto

krsto, 28 september 2011

przyjaciel mojej mamy

miał na imię zenek
podarował mi książkę
jak hartowała się stal
 
była w zielonej
płóciennej oprawie
liczyła tysiąc stron
 
ojciec odwiedzał mnie
ukradkiem po lekcjach
stał przed szkołą
zmieszany i cichy
 
przynosił prezenty
z okazji imienin
i na śnieżną gwiazdkę
 
były to powieści
o tym że nie wolno
tracić nadziei
w czasach zagrożenia
czytałem je wszystkie
 
nikt mnie nie zmuszał
do wiary
w świętego mikołaja
 
ale sam chciałem
żeby pod choinką
leżały prezenty
przez niego kupione
 
potem zobaczyłem
że książka pana zenka
była nagrodą dla niego
za donosicielstwo
 
Otwock, 27 września 2011


number of comments: 12 | rating: 5 | detail

krsto

krsto, 28 september 2011

budowa domu

miałem siedem lat
gdy posadziłem drzewo
dwie epoki później
spłodziłem syna
domu nie zbudowałem
 
przed szkołą
stoi pień omszały
 
patrzyłem dziewczynom w oczy
lśniła woda w rzece
poruszana wiatrem
szumiało sitowie
dumny byłem z siebie
 
grześ mówi do mnie
czas dom budować
milczę uporczywie
 
co słowo może
gdy korozja zjada kielnię
dzień po dniu
 
plac pod budowę
zmienił się w bagno
krzaki wyrosły
kolczaste i wonne
 
jednak posadziłem
przy bramie szkoły
jesion który dziś gada
o pierwszej budowie
 
Świder, 27 września 2011


number of comments: 9 | rating: 5 | detail

krsto

krsto, 26 september 2011

wnuczka

wiersz jest jak wnuczka
gdy siada do lekcji i mówi
chodź dziadku do mnie
i razem
przechodzimy chemię
biologię
brniemy przez gąszcze
słów hiszpańskich włoskich
prababka łacina śmieję się
pod wąsem
wołamy znużeni mądrością
sursum corda
 
wiersz jest jak wnuczka
mówi
chleb mi posmaruj
dokładnie i grubo
 
potem bierze
portmonetkę w palce
wysnuwa z niej
ostatnie moniaki
 
kupi
płyn w miękkiej butelce
pić go będzie
wracając do domu
 
mów więc do mnie
moja nieznajoma
że tylko wiersz jest łasy
na pochwały świata
choć ma powtórzenia
 
Świder, 24 września 2011


number of comments: 22 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1