bosski_diabel | |
PROFILE About me Friends (34) Poetry (171) Prose (20) Photography (18) Diary (2) |
bosski_diabel, 26 june 2015
Przepraszam, odchodzę dalej od jutra za wczoraj,
gubiąc kilka bosych słów.
Stałem się atramentem
na kartce papieru, wierząc w drogę z siebie do siebie.
Zanurzony w inkauście może zdołam określić własny krzyk,
okiełznać niewypowiedziane dążenia, bezkresy obietnic
szeptanych po przecinku, wyszarpane z rękawa płowej bluzy.
Bezsilność zaciska moje dłonie, spływam po szczególach.
bosski_diabel, 4 march 2015
ma na myśli i śledzi coś zaoczami
nie wiedząc jaki przywarnik zastosować
mruga tworząc klatki za powieką lewoprawo
wysnuwa myśl chowa ją jakby coś go straszyło.
życie rozpatrujemy w trzech kategoriach
świat żywych nadziei świat przemijania który mimo
odległości przyciąga i świat rzeczywisty który dzielimy
na fałsz prawdę i to co przez-nieokreślone
słowa miłość ostatnio przybrały na wadze.
zanim wykonał oddech widać przesilenie
ważność tych wszystkich podziałów
zawiera się w trzech razy sztuka
bosski_diabel, 4 november 2014
Rozplecione ręce. Skazani na bezwiedne przemijanie,
odarci z chęci rozumienia mijamy codzienność. Nic już nie mówmy,
takie zmanieryzowane milczenie dwojga nieruchomych figur z wosku.
Przytłumiam oczy, cofam się w czasie w myślach do tamtej jesieni.
Przechodziła jak dziś, chodnikami znikając w przestrzeniach obcych miast.
Zachody czerwienieją pośród łąkowych pogorzelisk, smutnych i jałowych.
Niebo rozplata warkocze deszczu jesiennie, dymy gęstnieją nisko przy ziemi,
wichry zagołociły gałęzie. Nie udaje się nam odnaleźć głosu rozsądku w zaułkach ulic i roztańczonych pubach. Rozczarowani, doszliszliśmi do miejsc, gdzie przygnieceni brunatnym chłodem kamieniejemy.
bosski_diabel, 1 october 2014
na zewnątrz. to dni kiedy pozwalam sobie na wyjścia.
dłużej trwa układanie siebie obok lub w poprzek.
w zaciemnionej atmosferze można spreparować ślady
w postaci niedopitej herbaty i zapachów rozwieszonych
pod sufitem, pełnych żalu, odbitych pod oczami stwardnieniem czasu,
przez który trudniej zaczepić się o krzyż wiary. niewierny przypadek.
bez określonej przyczyny następuje przesilenie w stronę odpuszczeń,
ostatniego zdania oderwanego od krawędzi warg.
bosski_diabel, 17 september 2014
Zwijam profile i zatarte linie papilarne, wykołysane minuty z nierealnej przestrzeni.Myśli wygłuszone o pełnym kwadransie płoszą sen, przywracają rzeczywistość. W półmroku, w półświadomości wtapiasz się w witraż z urywkowych zdarzeń. Cisza.
Czas przystanął, jest ostrożny, może zastanawia się co dalej?
Każdej nocy zamykam okiennice na powiekach, uchylam je każdej nocy, wypatrując śladów na dywanie. Ostatnio nawet pokoje zaczynają niepokoić kiedy czekam aż zapalisz światło. O świcie ustawiam się w kolejce po swobodę dla słońca by mogło krążyć po oknach - twoich oknach. Dnieje, jest trzy po.
Zakamarki mózgu masują zmarszczki na wytrawionym czasie,
czy możemy już odejść? byle jak najbliżej od siebie.
bosski_diabel, 27 august 2014
mrużę zasłony. zgrane dwa okna wypatrują za-światem. dumam.
zaparzone chwile stygną szybciej niż dłonie . przeciągam się leniwie
między czarno-białymi literami. to wcale nie jest takie proste.
lato się przepołowiło, lewą półkulą zszywa białe kartki.
po-ciąg zdarzeń. okrojone monologi, staram się wkupić w siebie,
bywać świętym od święta do święta. roz-grzeszenia.
spuchnięte sumienie. arsenał westchnień, najlepiej zatłuc zapamięć.
trochę dalej na szerokość ramion moje przystanie są pełne,
w środku przestrzeni jest puste miejsce z pytajnikiem.
bosski_diabel, 1 august 2014
ziemia drży rozsierdzone powietrze trzeszczy
elektryzuje sierść dnia a potem cisza
świat po dotknięciu słońca nabiera kontrastu ale
są na tym świecie rzeczy bez imienia sprawy bez sensu
gdy czas dobija się do pustych cyferblatów
nie skażonych kreskami godzin i przechodzi przez palce
jak pociąg z opóźnieniem dryfujemy wśród liter bez kropki nad
skryci poza snem - świtem zdradzają nas cienie
przecinające się w nieskończoność ostatniej nocy opisanej w krąg
bosski_diabel, 13 july 2014
wstępniak
nie noszę peruki jestem wystarczającym oryginałem
w tle mam obrazy myślokształtne - przybierają formę
niezapisanych brulionów twoje oczy burzą porządek tego świata
dlatego odlatujesz jak ptaki pod koniec lata
a dalej
trzysta jeden tysięcy linijek mnie poza mną i ciebie w tobie
więc wpadam - odchodząc na teraz na chwil kilka na zaraz
mija godzina następna i jeszcze tyle niepoliczonych-niecałych w zapasie
lśniących nie ruszanych do wykorzystania chodź wypijemy za przeszłość
z następnej butelki pełnej czerwonej purpury i czasu
epi
nie wiem co jeszcze napisać literki mi się plączą ogonkami
spragnione siebie nawzajem zawsze głupieją na-prawdę
bosski_diabel, 9 june 2014
tego nikt nie kupi Panie Bosski
ale jest szansa w przyszłym wcieleniu
pociemniało świat w ślepej uliczce
w tyle dziwnych miejsc idę po omacku
czasami zależę od ślepoty ironii - chwili
tkwię pomiędzy zawieszonym głosem na ścianie
a zwykłym jutrem na Plantach dziś dzieli nas mało
cenniki operatorów komórek i myśli spod spoconych powiek
teraz mamy czas na oddech - cisze są bogatsze
trzy plus kilka znaczeń i zaczyna się czekać na echo
na muśnięcie palców o ciepłe dłonie
bóg podał mi rękę ty oddech o świcie
za mną tak wiele - za mało
bosski_diabel, 6 june 2014
zastanawiam się czy nie bolą cię nogi,
wciąż drepczesz po mojej głowie
nabrzmiałe żyły, spragnione usta.
wdycham. czułość panuje nad myślami,
nadzieja na uwięzi, drży mózg. dni bez
są bardziej czarne niż czerń nocy.
porządek dróg zakłóca nienasycenie,
niebiańskie oczy poza bólem złudzeń.
chemia wdziera się w ciało, wyniszczający odlot.
wiesz Ko-Ka, chyba pójdę na detoks, choć wiem,
że się nie uwolnię, łańcuch werżnięty za głęboko.
bosski_diabel, 7 may 2014
poplątały sie tory naszym pociągom ku.
pod powiekami chowamy semafory,
niedotykalni, bezcenni, intarsjowani mijamy
puste perony, drzazgami kaleczymy węzły - jak
nieznajomi próbujemy odświeżać inicjały w słowie.
z ukrycia obserwujemy nasz księżyc, chyłkiem zrzuca
pancerz, odsłania miejsca, w których istnienie wątpiliśmy.
wyglądam oknem płowieję, nierozsądek spochmurniał.
bosski_diabel, 15 april 2014
słowa mają smak i zapach niezapisane umierają
kiedy mówisz mrużysz myśli, odchodzisz i wracasz.
każdej nocy próbujesz wrosnąć w sny.
świtem odsłaniasz codzienność. krzyżujesz drogi,
przecinasz tory, rozgałęźniasz znaczenia, wczoraj napisałaś:
jesteśmy jedyni na własne prawdopodobieństwo
analogie wpisane w rzeczywistość prostują historie, czasami
mieszają się dwa oddechy stłoczone w pierwotnym odruchu.
prawdy zaczepione o mury toczą dialog z czasem, kruszeją,
dłonie rozdrapują zdania na słowa, idea wymaga poświęceń.
pozbieranymi okruchami wykarmię gołębie
na marginesie zostawię ozdobne inicjały WTBD
bosski_diabel, 27 march 2014
noc zręcznym ściegiem wyciągnęła z powietrza czerń,
rozgryzione litery smakują miętą i jaśminem, pada.
pytania płowieją na deszczu, a odpowiedzi leżakują
jak stare wino, otworzone muszą mieć miejsce i czas,
aby mogły swobodnie pooddychać.
ostatnio prześladuje mnie ortografia krajobrazu,
w którym cienie karmią się szarością,
taka permanentna niestałość kolorów.
trudność nanoszenia polega na doborze farb.
w rozmazanych płótnach wyglądamy niewyraźnie,
z obrazu wychodzimy jak spod prysznica. nazimno.
bosski_diabel, 23 march 2014
zawieszony czynem a wpół-słowem wybiera to drugie,
spadają nie dając spokoju, takie niespełnione za-czyny.
w chwili, gdy ma wydać owoc wraca w nim chaos.
w środku nocy zapala światełko i wypluwa z siebie
starą kwestię, never say never, doprowadza ją do absurdu.
wie, że wspólny sen się rozpołowił, zamigotał przedsionkami.
świt podzielił niepodzielne, ale można nauczyć się żyć,
chociażby nawet myśląc podwójnie. teraz wczoraj
musi się wyspać, wspomnienia utrwalić puentą.
bosski_diabel, 17 march 2014
…,,śpij , śpij, sen o miłości przedłuża rozkosz"
Claire Etcherelli
czasami wydaje mi się że potrafisz lepiej ode mnie
wytrącać z ust resztki sylab plasterki metafor
czasami patrzę za ciebie maluję chociaż to ty
wprowadzasz farby po napiętej ramie nie
nie przepraszaj nie zraszaj między nami akwarele
schną biało słono - biało słodko wysuszona biel i czerń
ale żyjemy ja twoją nocą ty moim dniem w pamięci
zaparzony jaśmin na zielono oswojony smakiem
towarzyszy nam od przemokniętych ławek na Plantach
czasami nie wiem czy mnie przytulasz czy dusisz
zamykasz w tak ciasnym uścisku że krzyczę niekrzykiem
czasami wolałabym nie widzieć jak drżą usta
nocą rozkładam powietrze na części najprostsze
staram się rozumieć słowa szukam miejsca w archiwum
bosski_diabel, 13 march 2014
jestem lustrem na ścianie patrzę na odbicia
zatrzymane w kadrze przemijają z wiatrem
zamilczeniem ze środka odbiło się wczoraj połknięta
cisza usypia usta jestem czysty nawet przezro
lunatycznie drepczę po ciemku w kierunku jej dłoni
ścieżką wysypaną zielonym liściem jaśminu tylko
boję się bialej kartki papieru przez którą prześwieca
zapomnienie szukam punktów wspólnej grawitacji
na osi wyobrażeń wyznaczając granice uczuć teraz
nie potrzebuję ciebie poczekam aż zatęsknisz
bosski_diabel, 2 march 2014
razem a tak trudno uchwycić się nawzajem
wczoraj zamarzło na amen
zostały stokrotki kieszenie pełne pozorów
im zimniej tym bardziej płonie horyzont
obudź mnie przytul zanim wypali się niebo
bosski_diabel, 28 february 2014
lepiej nie pytaj czy często przekraczam rubikon.
oczami przepływam do środka, jak światło, osiadam cieniem.
niedoszłe powroty składam w wizyty, buduję z nich pomosty.
w nocy szkło grzęźnie w gardłach, ludzie szukają w śmietnikach
zużytych ust na aluminium, koty seksu, ja siebie. codzienność
najwyraźniej nie wyszła, uwiera. jest jeszcze coś,
czasami pęka sufit, wtedy opisuję ucięte kciuki i dialogi.
jutro zabrała fala z tamtego brzegu.
(Isi i nie tylko)
bosski_diabel, 25 february 2014
patrząc wstecz rzeczywiście dużo się zmieniło
nie obchodzą mnie na przykład zmiany w rozkładach jazdy
jeżdżę na gapę i nie poluję na przypadki czasami gwiżdżę
nie zamykam powiek zbyt często boję się czerni i srebra.
wciąż chodzę po świecie robiąc wyprawy w stronę edenu
mam na odległość ręki wszystkie gesty których szukałem
nadal walczymy o zachowanie własnej tożsamości
ale trzeba uważać żaluzje są niepełnosprawne
oko cyklopa ma nas na muszce
w perspektywie zmiany poranki budzą szybciej jeszcze
rozjaśniejemy się rozszumimy jeśli wiatr pozwoli
bosski_diabel, 23 february 2014
przełamane dni wrastają w tkanki,
mam za słabe palce by wyciągnąć wnioski
pod koniec dnia rozwarstwiam się, zwłaszcza od środka.
sklejam brzegi by nie pogubić kierunków. po wymianie słów
i gestów stygnie słońce. jutro wschód, wnętrze lęgnie się
w gniazdach, krew krzepnie cicho w jasną smugę twoich ust.
we wszystkich kierunkach szarpią i rwą się wątki.
od samego początku zmierzaliśmy do końca. nawoskowani
sobą postradaliśmy skrzydła wznosząc się do nieba.
bosski_diabel, 16 february 2014
teraz też się żyje tyle że ciszej
niedzielne popołudnie prostuje
wszystkie drogi i dwa rodzaje historii
zatrzymaj mnie na chwilę
nim wszystko po sobie posprzątamy
bosski_diabel, 12 february 2014
szczelne szyby toczą nierówną walkę z kroplami deszczu.
zwijam się w sobie. jestem kłębkiem nadziei, owinięty
kokonem doświadczeń. płynę słowami w stronę
słonecznych złudzeń, skrobiesz tam swoje inicjały.
pierwszej nocy po nowiu do bólu wypluwam powietrze.
zamodlony do świętego spokoju kruszę w palcach każdy dzień,
jak i nadzieję na zmartwychpodniesienie. takie remedium
granicy z krwioobiegiem. pamięć jest łaskawa
ukaja ból, zakleja plastrami porysowane obrazy.
naucz mnie łamać czerń na pół.
bosski_diabel, 7 february 2014
w snach istniejesz inaczej, grą światła w źrenicach.
to kwestia wymiarów, w których się kończysz i zaczynasz,
znikasz. chodzi o czasoprzestrzeń, przesącasz się
przez siatkę niewybrzmiałych słów, wracasz
zawsze o zmroku, to taka forma papilarnej bliskości.
uciekam wtedy do niebieskich traw
w głowie dojrzewają truskawki i czerwiec - skusisz się.
nad ranem skraplam się jak zaparowana szyba,
rozmazuję obraz zakazanych jabłek. nowy dzień
zakłóca percepcję względności, zadusza być a być
rzeczywistość po drugiej stronie okna jest jak relikt,
jak dzień po tamtej stronie nocy, uczy nie zapominać.
bosski_diabel, 3 february 2014
opuszczony zegar przez czas - to ja. chodzę wkoło siebie - do siebie,
mijam nielegalne granice, zataczam wielkie koło i wracam.
ten sen powraca w obrazach, zmienia się w negatyw,
drwi negując własne istnienie, przenika przez szczeliny
pękających w spojeniach zamurza. zamknięte twarze
obrastają głosem, jęczą nękającym chichotem.
życie dryfuje poprzez mnie przelotną wizją, opadam z góry
jak mgła. spływam po szczegółach minionych dni,
zawęża się wszystko jak we wklęsłym lustrze z dwóch połówek
wczoraj niemiłosiernie się kurczy,
niebo opiera się o ziemię, ja o następny dzień.
trzyma mnie tu cząstka powietrza z twoich płuc.
bosski_diabel, 30 january 2014
a wszystko zaczęło się z nadmiaru
spoconych dłoni i długopisu
krzyżowego spojrzenia spod powiek
stałem się atramentem na kartce kliknięciem o świcie
z czasem nie mogąc jak drzewo wyrzec się korzeni
uwierzyłem w drogę po słowach siebie - ciebie
być może wychodząc z cienia pomyliłem buty wyjściowe
znaczenie słów zmieniało się wraz z nami
pozostał w ustach smak życia oblizujemy nabrzmiałe
głodem wargi oswajamy samotność we dwoje
kolejne dni szepczą zaklęcia nocą.
puste nadzieje uwierają
bosski_diabel, 27 january 2014
przegrywam z grawitacją z dogmatem objawień
nietykalnym ruchem szlifuję lustra z oddechów
taka bezcelowość dotarcia do nieprzekroczonych
mijamy się w zagubionych wielowarstwowych wątkach
próba dotarcia oddala wymykasz się ale słyszę
każdy oddech skradający się w klatce
każdego dnia liczę palce by cię nie pogubić
szukaliśmy szczęścia a znaleźliśmy matematyczny wzór
nie dało się uciec noc spętała nam stopy zatrzymała zegary
gdyby nie aksjomaty bylibyśmy wciąż tam i wtedy
w próżni nie jest bezpiecznie za nami negatyw cienia
zasypiamy przechodząc przez siebie
po drugiej stronie wzeszło ciepłe słońce
bosski_diabel, 22 january 2014
dorosłość spadła na nią zbyt nagle, nie zdążyła być kobietką.
pękła na tysiące odłamków. stała się bardziej mozaiką niż całością,
zniekształcona, z pytaniami i jedną odpowiedzią, której nie pamięta.
wsłuchana w posklejane zlepki słów proroków
nie wiedziała, po której stronie lustra są rysy, a gdzie odbicia.
skulona wewnętrznie, zamknięta w sobie, zapatrzona
w kierunku lotu motyla uciekała w poduszkę pełną myśli.
cofnięta o wczoraj - czeka na jutro.
oczekiwanie stało się krzykiem, a ciało słowem,
zrozumiała, że miłość potrzebuje czasu i miejsca.
ale bywa, że jest miejsce - tylko brakuje czasu.
wie, że poszarpane uczucia nie pasują do siebie ani do niej.
bosski_diabel, 21 january 2014
przedawkowałem, za dużo mam siebie w sobie,
wypływam pustotą myśli i słowa, broczę bezczuciem
został mi sentyment do rozbitych luster, paru westchnień z twoich płuc.
nocą na półprzełomie przechodzę przez wilgoć tęczówek,
moknę w deszczu, którego nigdy nie było.
o świcie drażni mnie wszechobecność piasku Sahary, wysycham
za mną antylustra i wyblakłe cyferblaty z emblematem
Towarzystwa Faktu Minionego
bosski_diabel, 19 january 2014
nie ponoszę odpowiedzialności za tamto spóźnienie,
gdy brak przydziału na czwarty kwartał.
nie ma już miejsca, zostanę w kamieniu,
ze względu na szpaki, zmienię odcień granitu.
na ruchomych schodach zbiegnę pod prąd - w górę
spływają warstwami bezinteresowne konwersacje.
poetycko przezroczyści nie jesteśmy, to tylko odbite
słowa, chociaż brzmimy całkiem prawdziwie.
wrócę ciszą, obrazem i wiarą przeżyć. spłoszony
potokiem popłynę - obłokiem ulecę. w przekraczanie.
triumfuję, ale wiem, że ostatni obraz będzie ostrocierpki.
bosski_diabel, 14 january 2014
Naznaczeni wnikamy w siebie przywartymi oczami. W załamaniach
światła porysowany kalejdoskop zdarzeń. Rozsuwamy szuflady pełne
niewypełnionych słów, zamknięte idee w obrazkach bez ramek mogą być
równie interesujące, jeśli patrzymy - najpierw malowidło, a potem na obraz.
Ideałem byłoby ujęcie całościowe, ale ze świadomością rozgraniczeń.
Chwilujesz mnie, przekładasz z półki na półkę, kartkujesz.
Gdyby nie ty, nie byłoby rozdwojeń, mitów pełnych hipotez.
Czwarta noc na brzegu, staję przed szafą pełną alter ego,
patrzą na mnie spomiędzy sekund jedynie wierne istoty,
o których wiem że nie odejdą ni nocą ni dniem. Jak ty.
Od wielkiego dzwonu, dwa razy do roku zetrzesz kurz,
w okolicy żebra siódmego, dnia ósmego zrobi ci się ciepło
i wiem, że nie pozwolisz, bym wypadł ci z rąk.
bosski_diabel, 12 january 2014
uderzani wskazówkami zegarów na ścianach żyjemy
nadzieją kiedy widać ją jeszcze za powłokami oczu
w niewidzialną przyszłość wsuwamy dłonie z ufnością
wierząc że poranki zawsze gładko sprowadzą nas na ziemię
nie możemy tak tkwić długo męczy nas nienasycone
kiedy sięgamy tylko półnieba zaskoczenie wbrew pozorom
wychyla się zza okien gaśnie z neonem o świcie
jak niepoprawne wnioski przełknięte za barem
bezwiednie uczymy się spadać ku przeznaczeniu
bosski_diabel, 12 january 2014
Nie jesteśmy, ale to nie znaczy, że nas nie ma.
minione odkreślam jak margines w starym zeszycie.
podobno trzeba przekartkować. zapamiętać stacje,
ciemniejące perony - zawsze gdy minie je światło,
wplatające się w krajobraz po-zachodzie.
trzeba policzyć - połączyć zapletnione daty.
otworzyć się na następną część, której koniec
każdemu identyczny, zapamięć skryć w puencie.
wszystko zapisać lub wpisać w kalendarium
żądze - spokój i krzyk - ciszę i hałas - zmiany
niezmienna jest tylko nieuchronna długość,
która może trwać zbyt krótko jak noc.
tamta noc.
bosski_diabel, 29 september 2013
zatrzymany na krawędzi świata
patrzę jak spadają anioły jeden za drugim
mijam stacje, trzynasta na kursie. za szybą drzewa,
w bezlistnych wiadomościach. menu. teraz przypadki i
wspomnienia zapisuję. wszystkie wiersze mam na talerzu,
wywarzone, obrane ze skórki mandarynki.
tytuły lekko dryfują, puenty poruszają zmianną temperaturą,
kleją się do oczu, rozszerzają źrenice. od dzisiaj znaczy, od wtedy,
kiedy w powietrzu unosiła się legenda dwojga - dryfyję w jednym kierunku.
myśli powodują erupcję złudzeń. wiem następna wiosna będzie już inna ty pobiegniesz, ja zatrzymam się i złapię za rękę kogokolwiek - może anioła
.
bosski_diabel, 23 september 2013
świta. deszcz przypiął się do szyb,
wbite w parapet dłonie przemawiają do mięśni.
oczy w mokrym rozprysku.
patrzę. nawet nikt nie zauważył,
nocą zmienił się kierunek ruchu, a ja wciąż pod prąd.
kiedyś. zadałem pytanie,
dlaczego świat obraca się w twoim kierunku.
już wiem. nie mogę przestać bywać w miejscach, gdzie
zbierasz owoce - a inni gubią nadzieje.
bosski_diabel, 17 september 2013
powiedziałaś: przemoknięte dni rozmyły nasz krajobraz,
jakbyś przeżuwała coś nieświeżego. wypalone
słoneczne - jest tym czego należy się wstydzić. (?)
pamiętam, jak o trzeciej nad ranem księżyc na policzkach
malował bladym cieniem poczuciem niewiny,
że sztuka kochania jest piękna tylko nocą.
czasami lepiej podglądać niż wplątać się w akcję.
zapożyczone postanowienia zdecydowanie były łatwiej przyswajalne.
nie trzeba szafować faktami, które do nas nie przynależą
poszliśmy na łatwiznę biorąc miłość na wynos. poranna
świadomość sztywniała jak wykrochmalone prześcieradło,
przy każdym muśnięciu pierwszych promieni, wtedy
słowa wracały echem budzącego się miasta. Uwaga,uwaga...
o świcie na pierwszym peronie skonał pocałunek
w rozluźnionych dłoniach.
bosski_diabel, 8 september 2013
wilgoć przysiadła na dachach. zmieniła perspektywy,
nasza jedyna szansa na szerszy horyzont.
może dane nam będzie na jutrzejszy obiektywizm.
staniemy obok siebie i popatrzymy w tym samym kierunku,
z rutynowym podglądem na przeszłe.
ile w tym prawdy - patrzeć nie zawsze znaczy widzieć-przez.
oboje weszliśmy na nieznany nam grunt ocierając oczami nagość,
odwagi, trzeba mieć jakiś punkt odniesienia.
ścierania się przeciwieństw
bosski_diabel, 2 september 2013
otwórz oczy bym mógł cię usłyszeć
pod twoimi powiekami spokój nieba
stół talerz z połówką nadgryzionego jabłka i filiżanka po herbacie wystygła kawa rozgrzana nocą klawiatura zacina się pomiędzy a
a pierwszą literą i przecinkiem za nie ma nic nawet kropki zabrakło-nie ma i już
wszystkie myśli przetworzone wytnij wklej ewen kopiuj
kolejność słów nie-przypadkowa biel pulsuje w skroniach tykanie rozciągnięte w nieskończoność pęknięta czaszka plami myślami sterylną pościel cisza i sadź nad ranem wyobraź sobie nocne klikanie wypełniające ciężki oddech
nicość brama
życie woda kamień
podcięte skrzydła
fałszywe modły
okaleczone anioły
brud ludzkich myśli
uczysz się żyć od nowa nie pojmujesz
nic z wypowiadanych słów
ponownie stawiasz pierwszy krok
sperans omnia suus 'non amittitur
bosski_diabel, 30 august 2013
…to moje jestestwo
do którego wracam po i do
spisuję. podążam za ciałem cokolwiek mnie spotka
za następnym po-razem, chwyci i ściśnie.
tych drzwi już nie ma, pozostało czekanie.
pamiętam siebie strzelającego z procy, złożone
skrzydła latawca - wytargane wiatrem.
czasami też widzę i myślę, a jak staniemy
blisko lub bliżej, wpadniemy w rezonans wyszeptu
imienia między wargami. szukam kierunku, gdy zbłądzę
bądź blisko.
szeptem otwórz mi oczy, wskaż drogę oddechem.
bosski_diabel, 24 august 2013
miejsca w których odrastają cienie mokrych skrzydeł
codziennie można by było powtarzać
na wiele sposobów padakapiekropi
deszcz jak lekarstwo to dobry
początek mojego chodzenia od kropli - do kropli
swoisty syndrom smutnordzawej rynny
którą czas rozpadał na kawałki we wszystkich
językach niepogody takie tam kap - kap - kap
zza mokrych szyb odstają bezludne wyspy na rzekach z ulic
zamroczone autobusy zieją pustką
wracam do siebie czytając światła z mokrych parasoli
bosski_diabel, 10 august 2013
czwartki pełne są fałszywych zmierzchów.
budzę się - sny ulatują z rozwartych źrenic,
czasami zdążę się napatrzeć, potem rozbieram na słowa.
wypełniam ołtarz i dłonie - kielich z niego - sumienie
piję długo, powoli, aż sączy się krew nowego nasycenia.
odprawiam rytuał. w pochodzie zdarzeń opadają myśli.
staram się słuchać, tak wiem, jeszcze potrafię.
zapraszasz mnie do swojego grzechu, nagie usta
stygną pomiędzy naszymi ciałami. ramy bez okien.
wciąga mnie sztorm, morze znów odbierze garść piasku.
bosski_diabel, 5 august 2013
po kolejną lecimy jak ćmy
w upragnioną śmierć
siedzą w nas dwie strony medalowego zdumienia
kiedy częstujemy się wczorajszym
dziś
nienasyceni pożeramy się garściami rozpuszczamy
w ustach smakiem poziomek kusimy dotykiem dłoni
i drżymy o przemycony kawałek szczęścia
brakuje odwagi by trzymać się mocno
i odrywać od ziemi
zainspirowany graficznym Duchem :)*
http://truml.com/profiles/88419/graphics/163199
bosski_diabel, 4 august 2013
płyniesz we mnie z roku na rok
bardziej intensywnie przez przymus istnienia
w filiżance czas odbitych źrenic
zatrzymał się na granicy niedospełnień
niekiedy pozwalam sobie na wyjścia zewnątrzne
dłużej trwa układanie siebie w kłębek popełniam wtedy
bezświadome potknięcia gotowość na kolejny start tępieje
w miarę jak wszelkie zaskoczenia już mnie nie zaskakują
spacerami do nocy po nocy zbliżeń gdy zdejmowanie
wiatru z warg szeleści nago czułość budzi dawne drżenia
ale dziś nie potrafię schylać się bez lęku
po tamte ziarenka zbyt mocno uwierają nie-prawdą
bosski_diabel, 29 july 2013
tańcząc na rogu mała dziwczynka
prosząc o lalkę wiruje w przyszłość.
po latach inne miejce, inny róg.
chodzi wzdłuż i wszerz. zostawia ślad na śniegu.
latarnia. odbita twarz w kałuży, chłodne drżenie.
puka do męskich drzwi. spojrzenia
między błyskami neonów za długie.
bez nich jest księżycem za dnia,
wyszczerbionym kawałkiem chodnika. patrzy
coraz częściej dalej, a może już tylko wstecz.
wieczór. rozpuszszczone lampy koją noc. ona
przypomina sobie tamten taniec. zaciska powieki,
gdy słyszy strach przed jutrem. w pokoju na poddaszu
mała dziewczynka czeka na chleb.
bosski_diabel, 23 july 2013
ostatnio lubię wędrówki, pójdziemy gdzieś.
chodź ze mną, znajdziemy miejsce próbując przyswoić
kilka chwil, nie zostawiaj mnie - bo później się rozlecą.
możemy odzyskać trochę wczoraj i przesunąć dziś na później,
nie jestem zachłanny tylko przesycony głodem.
spojrzenia zostały rzucone, przygarnijmy je na pamięć
stańmy obok i popatrzmy w tym samym kierunku.
zakończmy podróż w cztery ściany świata.
jestem już niedalelko idę powoli,
gdy będziesz o jeden skrót przyjdę ci do głowy.
bosski_diabel, 20 july 2013
dzień był dziś cieplejszy niż wczorajszy niedotyk. zmierzch
przylega do poszarzałych ścian kalekim cieniem. całonoc.
to co wydarza się pomiędzy - rozgrywa się poza wzrokiem,
soczewki skupiają wiązki światła rozszczepiając plan ogólny.
rzeczywistość kształtuje przestrzeń pomiędzy mną a pustką,
wszystko oddalone o jedno spojrzenie wbite we mgłę. zaświt.
budzi światło - złamane o filiżankę jaśminowej herbaty. projektuję
nasze przebudzenia, tylko w myślach mogę tysiąc razy na noc
prześwietlać cię dłonią, przenikać ostrożnie pod skórę.
pozostają miejsca do których przynależę - kąt padania,
ale nie ma to już znaczenia.
bosski_diabel, 17 july 2013
wyszepty zazwyczaj chodzą parami
przemykają pod-cieniami
opieram się o szorstką korę, jest cieplejsza od powietrza.
ogród pachnie deszczem. wschód księżyca wycina linię zachodu,
udaje horyzont. noc jest pięknym dniem na podróż do ciebie. świt.
kreślę list powikłanym alfabetem nadziei zmieszanym z obawą,
kilka rzeczowych wspomnień rozkołysanych uśmiechem.
pamiętam godzinę, wymianę spojrzeń,
dotyk i przyspieszony puls. płynę,
kradnę rzekom bezpieczny brzeg.
odległość między nami nawarstwia się,
czego szukam stojąc w pozie spoza.
drążę zakamarki, szukam swoich miejsc.
jedno u drzwi, drugie zatrzaśnięte.
bosski_diabel, 9 july 2013
niedopowiedzeniem, zamkniętym w kadrach przestrzeni,
między wschodem a zachodem zagłębialiśmy dłonie
w fikcji wyobrażeń. wstrzymywalismy powietrze,
aby przez ułamek rzeczywistości obserwować
metafizyczne zamierzenia kreacji intuicyjnej.
zapamiętane - zapominane w czasie momenty,
rozciągnięte tylko teraz tylko na teraz.
poruszaliśmy się po ciałach niebieskich niczym lunatycy,
którzy stojąc okrakiem nad wyrwą świadomości
próbują dopasować dwuznaczność śnionej jawy.
bliskim szeptem i przecieraniem oczu oddechem.
dziś wezmę cię od lewej ustami wygiętymi w łuk.
bosski_diabel, 7 july 2013
północ. dzwon zadźwięczał na wieży,
za oknem dwa odbicia gubią liście.
razem z księżycem na skraju spojrzenia
uśmiecham się przez sen. w ustach zaciskam imię,
starannie drepczę po śladach, potem twoich.
jutro poszedłbym na spacer
nakarmić gołębie,
okruchami krakowskich wspomnień.
bosski_diabel, 4 july 2013
czas się otrząsnąć ze swoich cieni.
noc nie zamyka ust. połknięta cisza usypia obrazy.
kaleką modlitwą proszę - o wytchnienie,
od siebie, od dzisiaj,od zawczoraj - pod powierzchnią myśli
milknie. z każdym świtem coraz mniej miejsca dla marzeń.
gesty. język migowy znają już tylko nasze ciała,
umysły tłumacząsię granicą metafizyki.
nie mów do mnie będzie dobrze pomyśl czasem
słowa gnają na łeb na szyję wiem kiedyś stąd odlecę
nic nie zabiorę i nic nie zostawię bezwład zdarzeń
i nagie ścierniska spakuję do portfela - drobne rozmienię
na pomruki pragnień, na blask pochodni,
na wiarę, na spacer po Plantach.
bosski_diabel, 27 june 2013
bez ciebie
nie przy bramie nieba stanę
na wrotach piekieł stracę rozsadek
przed progiem wyostrzę zmysły
zanim pierwsze płomienie ogarną teatr złudzeń
bosski_diabel, 23 june 2013
dzień biegnie od cienia do cienia
tutaj nocami płoną wszystkie lampy
świt balansuje na parapecie, ślizga się. pamiętasz,
zabudzeni na przemian szeptaliśmy we śnie,
tam gdzie ty jesteś zaczyna się cud. trwamy
w sąsiednich skatalogowanych przedziałach,
z widokiem na oba bieguny. jeszcze
przeszłość w oczach płonie - gaśnie przyszłość
jak piękna nieprawda. za i przed - ciemność.
sfermntowany strach czai się w ustach. zostało
imię i szukanie miejsca dla siebie.
bosski_diabel, 14 june 2013
kiwam się powyżej niżu barycznego
przygwożdżony do kąta powszedniego
kaleczy moją achillesową piętę za wczoraj
zostałem sprzedawcą nasion paru literek
pojedynczym ligustrem w szpalerze o uznanie
nie jest dobrze pośpiech nie tylko w spojrzeniach
optymizm zamknął się w filiżance zielonej z jaśminem
pamiętającej zachłanne usta wróciłem na ziemię choć
nadal trzymasz mnie mocno za gardło
powietrze między nami nieprzecięte
domalowałaś mi tylko skrzydła
bosski_diabel, 8 june 2013
pomiędzy początkiem a końcem w pamięci
każda chwila - noce naszej historii
wypitych w pośpiechu radości zastygłych
w zaciśniętych rękach poezji
dni wloką się w kaloszach deszczu
gromadzą kolory w odbitych drobinkach
czasem zostaje więcej niż pragnęliśmy
twoje dłonie są nadal nadrzeczywiste
zdaję sobie sprawę z doniosłości świetlnych rozproszeń.
całym sobą chłonę skrywam w rozwartej przestrzeni
przemyślenia sumiennie spisuję w odbitych lustrach
bosski_diabel, 1 june 2013
wersami związuję wszystkie przynależne mi części.
minuta po rozdrabniam się, usypiam za oknem dzielącym
życie od życia. staram się nie widzieć dźwięku niepewności,
słyszeć kolorów strachu - liczenia cząsteczek atomów w powietrzu.
wykruszam się jak popiół z dopalanego papierosa,
rany zabliźniają się cicho.
rozgrzeszenia wywalają drzwi,
to nie spowiedź, chwila rozwagi, może zadumy.
szare dni jak wróble przelatują przez palce,
pociągi kursują w tym samym kierunku od-do.
zza okien przestrzeń między nami migocze,
w niedomkniętych komorach serca.
bosski_diabel, 20 may 2013
przenikam wzrokiem bez ogladania się wstecz
odgadując do czego przypisano mi żywot
czekam na moment przelotny
możliwe że się nie zmieszczę w limicie
ale próba jest koniecznością
czuję wibrację
stalowych rzeźbionych liści
na drzwiach dawno już opuszczonego
najgorsze jest że nie mogę już być
heroiczny w dniu niby zwyczajnie powszednim
bosski_diabel, 15 may 2013
proste pytania bez skomplikowanych odpowiedzi,
wiem o nich wszystko, i dużo wcześniej.
takie małe odpowiedzi na pomieszane,
nieogarnięta rzeczywistość wielojęzyczna.
typowy babel. zdziwiony - milknę własnym zamyśleniem.
nie rozdzielę twoich myśli od moich pytań,
nawet jeśli wszystko jest tymczasem.
nie nie potrafię zdobywać, gdy krawędź pokazuje dno.
prawda zagląda w oczy strumieniem
kolejnych świadomości. płynę, a ląd się oddala.
bosski_diabel, 14 may 2013
nocą stary kasztan śpi. i ty. spokojna jak liść na bezwietrzu,
tafla jeziora na flaucie, jak księżyc z niedomkniętą powieką.
w podświadomości masz mnie, jestem wiatrem do oswojenia,
krawędzią nocy nie do dotknięcia. odpowiadam swoim snem
zupełnie inaczej. lunatycznie z literami w kieszeni wślizguję
się wersami nad ranem. zmrużone oczy wytyczają mleczny
trakt. stajesz się mgiełką, liściem wirującym na powierzchni.
podglądam się w tobie oniemiały. zasypiam z ostatnią głoską na a.
bosski_diabel, 5 may 2013
pada, powietrze pachnie czereśnią,
przyglądam się drzewom, zaliściałe gałęzie stonowały bielą.
mam na końcu języka jakieś zaszeptane słowa o północy,
zamyślam się dość długo i przypominam sobie. prawie.
gniazdo się rozpada pałacem
tylko upiętym do wiatru świszczącego
na zielono pora następna
zaczyna zaścielać progi
- przywieje nowe
nie poszukując znaczeń sny wypijam razem z dnem,
wywoływane powracają serią wspomnień.
przeczesując przyswojone wyrywam się do światła,
mówisz - dziś, na jutro, za wczoraj.
odchylmy głowę na bok
dialogom robiąc miejsce
w sercu od nowa budowanych tam
oddalając impulsywnie co-dzień
szukamy nerwowo punktów odniesienia
tyle, że w pustce niczego nie znajdziemy.
bosski_diabel, 1 may 2013
układam słowa zlepiane nadzieją
między zdaniami myślę
że tkwię w sile odśrodkowej
twoich sennych witraży
dopijam momenty
milczeniem miażdżę ciszę
przyjmuję do siebie
zostajesz z ręką na na ustach-gdy wyjdę
szarpać się z wiatrem na drodze do-czekania
bosski_diabel, 24 april 2013
kiedyś wystarczyła nam jedna koszula
boję się pęknietych dzwonów
ciszy martwych ptaków nagości drzew
pustych miejsc i okien bez szyb
przeciągów peronów bez rozkładu jazdy
dno pęka pod naporem rzeczy
chciałbym zobaczyć gdzie kończy się początek
leżę tam gdzie mnie zostawiłaś nie odwracam się
nie żałuję nie zaprzeczam zawsze gotowy na tak
dziś - odległa jest droga od wtedy do teraz
zamykasz usta moim wersom
co noc wyruszam na poszukiwanie końca
a wtedy zjawiasz się i gasisz nierozpalone
bosski_diabel, 22 april 2013
w rozkroku młot między kowadło
ogłoszono proklamację
wznoszone peany za
doktrynę ars gratia artis
marzą miliony na przełaj
bieg przez płotki wydawnictw
pokolenie poetów nizinno-wyżynych
a mnie chodzi po głowie
wybij sobie zęby złowieszczu
poeto origami
bosski_diabel, 3 april 2013
przypomniała się majowym deszczem
przed brzaskiem w którym inaczej niż pozawczoraj
unoszony na kolejne stoki ograniczń
szorstkie ścieżki na szlaku znaczą
zwalone pnie z pomarszczoną korą zmęczeń
są dziś bardziej widoczne gdy dnieje
nie potrafię już stąpać bez lęku ostre końce grani
zbyt mocno uwierają - kaleczą stopy gdy
próbuję zakotwiczyć się na kolejnej półce
wtedy można łatwo się pomylić
wystarczy spojrzeć pod złym kątem
by dotknąć kolejnej granicy fikcji i niedomówień
bosski_diabel, 29 march 2013
z biletem na jutrzejszy seans życia
oddycham po omacku. cisza do złudzenia przypomina słowa,
że prawie daję się nabrać. sumienie nerwowo zatrzaśnięte
jak te rozskrzypiałe klasztorne wrota, na głucho.
pomiędzy nami zmrużenie powiek wyczytane z twarzy.
czas przewrócony na bok leczy rany - kaleczy życie.
powodują mną twoje dłonie zatrzymane w poetyce,
gdy nocą z szeptanych do ucha nadziei wydrapuję wiersze,
rozbijam poezję na słowa i dwa bezdechy.
wtłoczony myślami w skrzyżowania zwalniam,
czekam na zielone.
bosski_diabel, 27 march 2013
szaroszarpiące wybudzenia. popioły bezlistnej pamięci
ktoś rozsypuje wokół mojej głowy. zatrzymuję zapach dłoni,
zielonej herbaty i cynamonu. reszty dzisiaj chyba
sobie nie przypomnę. na czczo karmię się
niedopowiedzianą frazą i wersetami Dantego. mole zżarły
marzenia. gonię cudze, potem oddam w dobre
ręce. połówki słów wiszą w powietrzu. za oknem pada
ostro. wymokły ostatnie strzępy tamtego lata. widzę cię
w białym i niebieskim, uwiecznię w brązie. czerwień wina
przyczajona w kącikach ust kusi zakazanym. a ja tak chciałbym
choć raz zanurzyć spierzchnięte wargi w miękkości dłoni które znam.
odłożony na półkę obok antologii wrażeń czekam na spełnienie.
bosski_diabel, 26 march 2013
ruszam głową kołysze się pokój
chcę schwytać źdźbło czasu w dłonie
zastygłe w niezdarnej modlitwie
w skrzypiące powieki wdziera się podłoga
liczę odległość pomiędzy drzewami
co dzieli oddechy i zastygłe motyle
siatkówki chwytają
ultrafiolet rozlanych wrzosowisk
wsłuchuję się we wczorajsze słowa
zza okna wychylone jutrzejsze niebo
pędzą skłębione cumulonimbusy
twojego imienia nie potrafię otworzyć wargami
jest absolutem jak horyzont
kiedy myślę o tobie widzę plecy
bosski_diabel, 25 march 2013
zmieniam zegarki, zbieram wskazówki,
z nadzieją na nowy czas.
od nadmiaru rozpiętości można dotknąć ziemi,
alternatywnie dźwigać ułożony na krzyżu.
za drzwiami czai się dobro z opaską ślepca.
czasami płynę po piaskach pustyni, wciągają
kaleczą żrenice, wypełniają krwiobieg.
w południe nakręcam zegary, marzę ostrożniej.
czuję zapach twoich śladów, zapomninam, że
pomiędzy wschodem a zachodem jest jeszcze świt.
zły nie zabija, dokucza starannością.
/dla Kogoś kto jeszcze o tym nie wie/
bosski_diabel, 21 march 2013
właściwie nic się nie zmieniło. tracę
kolejną noc pod powiekami. budzi mnie
męcząca melancholia myśli. wzrok opieram
o sufit. jestem prorokiem swojego losu.
wypełzam po kolejny dzień spod znaku
tak daleko-tak blisko. około południa
starannie przeglądam kieszeń.
prawa kasztan. lewa smutek i oddalenie.
wewnętrznej nigdy nie potrafię znaleźć.
pod wieczór ciągle ten sam obraz.
ukryta twarz w dłoniach błagająca o dotyk,
pustynny język pragnie wilgotności ust.
z przeliczeń mi wychodzi że w procesie
na dochodzenie mamy najgorszy czas.
bosski_diabel, 20 march 2013
słowa wysyłane tylko na odległość ścian tracą kolor
skromnie poprawiam myśli toczę się przelewam
wczoraj - jest martwe już mnie nie czytaj
zanuż dłoń w słowie opium prawd nienasyconych
gershwinowskie pląsanie po wersach utrwala
delikatna sonata księżycowa uwierzytelnia
gaśnie we mnie płomień wetknięty po lewej stronie
co miał osłabiać zdziczałe prawdy
w spoconych dłoniach zeszłonocnych odbicia papilarne
bosski_diabel, 20 march 2013
lubię te spacery między wersami.*
przechodząc przez dziedziniec myśli,
przeciągam się leniwie. między czarnymi literami
rozrywam minuty w pamięci.
patrzą na siebie dwa światy poznania.
nadchodzi międzyczasie, taka retrospekcja słowa.
jestem młodszy od swoich pomyłek
bezwładem mechanizmów racjonalnych.
wierzę naiwnie bardom gdy śpiewają o miłości.
tylko głupiec odchodzi, nie próbując szczęścia.
umów się ze mną na wczoraj,
pozbieramy nasze rozsypane słowa.
*nie tylko swoimi
bosski_diabel, 19 march 2013
nie śmiej się gdy o wszystkim zacznę opowiadać
od nowa po raz kolejny bogatszy o kilka szeptów
nowe możliwości porównań porozmawiajmy poważnie
próbujesz wmówić mi życie za którym się nie goni
chciałoby się powiedzieć czas nie istnieje
w krwiobiegu tkwi kilka burz zapętleń w księżycu do rana
lub gdy dzień puszcza się z pierwszym lepszym wieczorem
czekając na coś co szukamy kiedy gasną pierwsze latarnie
pomiędzy momentem a przenikaniem się światów wierzymy
w krąg widmowych landszaftowych spleceń
nastrojowych obrazów i uczuć odcieni
bosski_diabel, 19 march 2013
sprzedaliśmy się za kilka wersów
na wieczność
oddaliśmy za dopełniacz i metaforę
w zamian
dostaliśmy bon na porcję oczowsłupienia
przeprowadzamy się
z odciętym pasem bezpieczeństwa
pomieszkując pomiędzy
urywkami słów a eksplozją narracji
życiorysy
brakuje uzupełnienia krótkiego dopisku
na marginesie
poza ciałem jest jeszcze historia
czyja nasza-nienasza
bosski_diabel, 18 march 2013
dziś nie skończyło się nic i nie musi odpadać
pozwólmy tylko soplom
na dłoni skrawek ciszy pozostał nietknięty
istniejemy w odrobinie pomieszanych tchnień
czujemy jeszcze na ustach słodki smak obietnicy
wygnani z raju nie doszliśmy na ziemię
wierzyliśmy prawdziwie w święte zawieszenie
zbyt idealni by parać się czasem
nieuniknieni dla siebie nawzajem
sza...
ani jednego pytania zwyczajnie
znów przyjdę w piątek rano
*tytuł zapożyczony z piosenki
Budki Suflera
bosski_diabel, 18 march 2013
między kroplami słów nic nie zmoknie
w zmiętej pościeli zmienia się tylko położenie
bez przemijania światło uderza tobą w twarz
drgają obrazy zrośnięte z powieką
sól w oczach - słona prawda czy fałsz
myślałem, że umiem nie istnieć
ale ciepłą dłonią nakreśliłaś dotyk
stałem się ułamkiem choć chciałem być funkcją
skomplikowanym równaniem nie jestem
a mimo tego siadasz czasami jak wtedy
i rozwiązujesz mnie na nowo
z rozwiązań został mi sok z truskawek
na koszuli odciśnięty kształtem sytych ust
bosski_diabel, 16 march 2013
veridis somniculosus*
śniłem jezioro zielone ziemia była ciepła leżeliśmy
obok siebie na trawie mówiłaś rośniemy niebem
potem biegałaś wokół chichotałaś chcąc wszystko
upiększyć jakbyś wierzyła że to już na zawsze
patrzyłem prosząc zostań
pachniesz zielenią słońcem i kwieciem
działa to na mnie jak nihil semper floret
czuję oddech we włosach prawie dotykam
rozkołysani pleciemy w ustach języki
a czeremcha próbuje pokryć nas bielą
zaczęło padać
deszcz zmywa płatki z oczu mogę się bez końca przyglądać
piersiom jak pomiędzy mała strużka szuka drogi do wnętrza
idzie burza kończysz zmienionym głosem aetas succedit aetati
niepostrzeżenie zaczynamy się gwałtownie całować
somniculosus /łac*senny/
weridis /łac. zielony(a)/
bosski_diabel, 15 march 2013
przenika tam gdzie sięga myśl
poza zapach i dotyk
dokonanym zmysłem w zamyśle na zawsze
trudno wrócić przez zawalony most
trzeba nadłożyć drogi
czasami całe życie
ale nie mógłbym nigdy żyć inaczej
niż w półtrwaniu
tym co ty nieśmiało nazywasz symbiozą
budzę się rankiem na innym boku
czekam za szybą pełną deszczu
niezmiennie obok niej
bosski_diabel, 14 march 2013
niech się zaczyna
gdyby tak dniem dotknąć raz, mając w zanadrzu noce,
przekroczyć wszystkie normy. rozprostować zmarszczki,
rozjaśnić wzrok o kilka luksów. wyjść z codziennośći
na zewnątrz, dogonić horyzont, wykrzyczeć niebo.
wysupłałaś mnie z ludzkiego tłumu niezbyt późno
by zdążyć przed zachodem. oczy wędrują w głąb nas.
coraz głębiej ponad poziomy. odnoszę wrażenie
że jesteś promieniem, kontrastem dla szarości.
gdyby tak absyntem pod Łukiem Triumfalnym
zamknąć ustami świat zewnętrzny, imieniem twoim z moim.
bosski_diabel, 14 march 2013
poeta ma jedno albo drugie lecz często nie ma nic"
(ze świata)i
zobacz nic się nie stało. tylko świat
do przodu się rwie. na zachodzie bez zmian,
na wschodzie giną za wolność, nie ich, nie naszą.
przyszłość staje na głowie. ziemia drży
trzęsące ręce są dłuższe-ratunek za krótki.
(kroniki apolicyjne)
przeskakujemy dni. ucieczki, gonitwy.
jak zawsze księżyc kradnie sen bramom
i parkom. ty jak dawniej prowadzisz rozboje
na klatce piersiowej. lecz czym dalej
wszystko jest cichsze nawet ból przysycha.
(pogoda)
tylko ostatnio zimno jakoś. śnieg, mróz,
zdziczałe niebo. schowaj mnie w sobie,
przyklej uśmiechem do warg
niech krew zatańczy swe tajemnice
chcę rozpaść się w pył
i przesypać przez twoje dłonie.
Haiti płacze Rzym się cieszy ja czekam
bosski_diabel, 11 march 2013
jutro już mnie - a może nie
a może zresztą wcale mnie tam nie było
poklaski - wychodzę niekompletny
wolałbym mieć siebie bardziej przy sobie
tak blisko żeby nie było miejsca na ostatnią literę
dojrzał pretekst powietrze między nami przecięte
promieni nie przekroczymy dwa oddechy w rozkroku
wystyga zmieszanie rąk kaleczą niewysłane zdania
a ty - a ty uparcie siadasz w pierwszym rzędzie
kiedy ostatni akt rozpali widownię
nie zapalaj światła kurtyna sama opadnie
bosski_diabel, 2 march 2013
nocą cienie wspmnień są dłuższe
bardziej zawikłane zachłanne na krew
sklejam fragmenty słów wyszeptanych
witraży spojrzeń utkwionych w źrenicach
za oknem bez zmian tylko kolory wyblakły
padają na - wznak absynt drapie w gardle
dosłownie - dokładnie siedzę przed lustrem
prowadzę monolog na poziomie wzroku
mam siebie na końcu języka
bosski_diabel, 1 march 2013
tyle rzeczy utknęło między
stukotem kół
a tęsknotą
chwilą
zahaczeni o światło
dotykamy nieba-skłon
bosski_diabel, 28 february 2013
moje drogi miały słońce po innej stronie
teraźniejszość bezlitośnie wchłoniła w siebie
nadzwyczajność chwili
__________________________________
zostawię wydrapane na murze dziękuję ci
to więcej niż kliknicie lub zmrużenie powiek
musi starczyć sił potem niech świat znieruchomieje
dziś muszę dbać o swoje wnętrze choć wszystko jest nowe
oprócz sytuacji która nagle przestanie być moją
spakuję ze sobą szlachetność uwieszonąna szyi
to ważne by znaleźli, gdy przybędę spóźniny o kilka dni
zostawiam zaczas bierzcie z tego wszyscy
oddaję wam ciało moje wierzę że najcenniejsze jest życie
nawet po
nie zmienię imienia nie stracę nic z siebie w spadku zostawię czas
będzie się liczył dla innych poczekam aż skrzypce uderzą w ton
zasłucham się wierząc że zostanę przyjęty wpoczet wypoczętych
powiadam ci a wtedy wszystko stanie się łatwe
bosski_diabel, 22 february 2013
moje oczy przycięte na krótko nawpółzamrużone
szepczą gdy reszta milczy na cztery ręce i dwa języki
przychodzisz lecz ja nie jestem gotów
by nie-odejść ani by cię zakochać
dziś zapolowałem na stare wspomnienia w mojej szafie
bezdechem powracają ostatnim
szeptem znikasz - wracasz echem
świadomie przemijam twoje myśli ciemniejsze od oczu
gładsze od piersi niecierpliwsze od rąk.
bosski_diabel, 13 february 2013
niedokończone wiersze
po amputacji przebierają kikutami
a on zaliczył
___________________________________________
trzy światy jeden dzień dwie rzeki pusty brzeg
więdną-kręgi głowa boli od zadzierania za horyzont
doboobroty utykają dobrze że ich pół sekundy trwa dłużej
spisywał dni polował na cień który rozdaje autografy
zagubił się szukał przejścia na drugą stronę
chciał napisać na piasku imię by coś zostawić
nie pierwszy raz fala była szybsza od ostatniej litery
bosski_diabel, 10 february 2013
jak zobaczyć noc po zgaszeniu lampy
podzielić koło na kwadraty jak
potrafimy zrozumieć słowa bez wymawiania na głos
opadają w miejsca gdzie można zgarnąć je dłonią
czujemy wtedy prawdę choć czasami zmysły zwodzą
sączymy ostatnie momenty wspominając - noce
szaleństwo bywa błogosławieństwem i rozgrzeszeniem
milczenie drapie w gardle poczuciem niedopełnienia
dlaczego zamykamy drzwi uszczelniamy zaciągniętą próżnię
a może pozostałość podzielić na dni nadające się do
wtórnego użytku wybrać najbardziej prawdziwe chwile
zatrzymać w sobie łyk ciepłego powietrza
którym będzie można przełknąć dodatkowo parę nowych słów
zanim spojrzysz na mnie moim wyobrażeniem siebie
bosski_diabel, 7 february 2013
"serce pragnie uderzeń
nie skurczów wspomnień"
zgubiłem gdzieś kawałek siebie a ty znalazłaś w szeptach traw,
gdzie samotność wpleciona w ciszę - drży świtaniem, uśpiłaś ją
szeptem, dotykiem , zmęczony księżyc zarumienioną schował twarz.
już nie tulę się do ścian, balansuję pomiędzy prawdą a grzechem,
na krawędzi jawy i sennych marzeń. nie przestrzegając konwenansów
schowam cię między strofami jak z ciszy wyrwany skrawek mojego ego.
bosski_diabel, 2 february 2013
za dużo to wciąż za mało
rozkurczam szare zwoje skrobię paznokciem szron
wydrapuję nasze kolejne urodziny
po drugiej stronie szklanej rzeczywistości
pomiędzy ustami a brzegiem nocy widzę niebo
ufam drodze zataczam szerokie kręgi-coraz mniejsze
wyrzuca mnie po drugiej stronie lustra-która jest prawdziwa
pokonuje mnie noc ucieczką do gwiazd*
bosski_diabel, 27 january 2013
mrużę zasłony. zgrane dwa okna wypatrują za-światem. dumam.
zaparzone chwile stygną szybciej niż dłonie . przeciągam się leniwie
między czarno-białymi literami. to wcale nie jest takie proste.
zima się przepoławia lewą półkulą zszywa białe kartki.
po-ciąg zdarzeń. okrojone monologi, staram się wkupić w siebie,
bywać świętym od święta do święta. roz-grzeszenia.
spuchnięte sumienie. arsenał wstchnień, najlepiej zatłuc pamiętanie.
trochę dalej na szerokość ramion moje przystanie są pełne.
w środku przestrzeni jest puste miejsce. dla ciebie.
bosski_diabel, 15 january 2013
chaos też ma swoje reguły
rozbijam dźwięki o napięte struny.
drżące szyby wyplatają powykrzywiane noce i dnie.
rozorane nad-potrzebne pytania, odpowiedzi jak
strome podejścia. wyślizgane półki zdarzeń. pozostał
wbity w umyśle portret na zasadzie kontrastu.
ściskam w dłoni resztki wczorajszych zawahań, chłonę
pojedyńcze słowa, tworzę poemat grzesznych pragnień.
bosski_diabel, 6 january 2013
monitor wciska oczy na wylot. kluczę
pomiędzy zwyrodniałymi rozwiązaniami,
myśli kołują w otwartym ekranie. wiążę
wszystkie wyleniałe prawdy. myślałem,
że tylko okna potrafią tak powoli gasnąć.
teraz ściany pękają coraz ciszej. niebo
drży niejednolicie. gwiazdy spadają
z większą złośliwością, w takt poprzetrącanych
przypadków. wydrapuję imię na przydrożnych ławkach
w oparciu o zleżałe słowa i wypreparowane oddechy.
tylko ty na przekór wszystkiemu dobrze wyglądasz
na tle rozmazanych pomarańczy. choć
czasami się gubię - sen to, czy pamięć zawodzi.
bosski_diabel, 1 january 2013
"po miłość lecimy jak ćmy
w kolejną upragnioną śmierć"
siedzą w nas dwie strony medalowego zdumienia
kiedy częstujemy się wczorajszym sensem bezsensu
nienasyceni pożeramy się garściami rozpuszczamy
w ustach smakiem poziomek kusimy dotykiem dłoni
i drżymy o przemycony kawałek szczęścia
czasami brakuje odwagi trzymać się mocno
by odrywać się od ziemi
bosski_diabel, 31 december 2012
zstąpiła bez przepowiedni wypłynęła z żebra siódmego
lewostronnego dotknęła skórą do skóry wzrokiem do oczu
słowem do ust spłynęła poranną modlitwą o drobne dłonie
powierzchnia lustra wypełniona drobinami piasku
chowa przed nami zbyt wielką chęć poznania
w słowach pisanych do kogoś odręcznie po drodze
przybiera postać anioła w słonecznym zdumieniu
druga strona widoczna gołym okiem
zamyka się w naszym spojrzeniu
bosski_diabel, 30 december 2012
dziś coraz zimniej – podnoszę kołnierz
wśród pustych ulic znów słyszę kroki
wciąż przy mnie jesteś – chociaż inaczej
uśmiecham się jutrem płyniemy pod prąd.
bez żadnych powrotów za plecami.
bosski_diabel, 29 december 2012
rachunek sumienia
wyblakły paragon w kieszeni płaszcza
kwit na wieczność
niedomknięte drzwi
trzaskające w ciszy nocnej
lękiem przed umykającym czasem
spacery poprzez błonia zostawiły poza mną
spiętrzone kakofonią przetrącone myśli
bosski_diabel, 28 december 2012
animowane problemy stają na chodniku przejściem
zmieniam pozycję na wyjściową licząc na przyjście
tak cicho stąpasz w moim umyśle ty wczoraj ja dziś
taki niedorzeczny czas nie cofnę nie zagnę przestrzeni
ale wystarczy przyjąć kurs między żebra na wylot
umieścić tam garść mięty i rumianku niech zakwitnie
przed zachodem nakarmi ręce nawlecze na usta
uchwyćmy moment gdy chwila traci równowagę
możemy się sobą upić wcale nie żeby zapomnieć
bosski_diabel, 27 december 2012
ujrzałem w nowym wcieleniu
nocą odbite lustrem zasklepione blizny
nie drażnią
usta wtulone w wargi malowane carminem
błądzą jeszcze w zakamarkach ciszy
narkochwile podane dożylnie z uroczym uśmiechem
wstrzyknęłaś do żył
ghost...zainspirowane Podpięciem
bosski_diabel, 15 december 2012
odkąd jesteś każdą nocą rodzę się na nowo.
ślizgam się po twojej skórze wyszukując nierówności.
zaciskam powieki, nozdrza chłoną zapach, dłonie wilgoć.
przyciagasz. przeciągasz. przejmujesz.
spod rzęs wysnuwasz tkliwość, wstrzykujesz do żył.
zachowujemy płynność ramion. powietrze drży między wargami.
obłęd. niebo rozerwane na strzępy, demony okalają ciało.
szaleństwo. jesteśmy wreszcie sobą. opadanie. wznoszenie.
widzisz, z lotu ptaka wszystko jest bardziej realne.
odkąd jesteś kradnę kroki po tamtej stronie drzwi.
bosski_diabel, 14 december 2012
wpiszę w siebie fragmenty przestrzeni
życiorysy mijanych stacyjek na południe
zapamiętam twoje usta pulsujące kobiecością
nadmiar ciepła przyprawia o rozwiązłość
wstyd usypia w cieniu ubrań bez wieszaków
głodne stopy spijają biel a my wchodząc w intymne relacje
z miękkością włosa krzykiem zapychamy usta
zapachy nawlekane ostro na podniebienie
za każdym razem dodrapują historię
a mor pulchram non implet finis
bosski_diabel, 12 december 2012
przeklęcie białego pokoju, pękająca ściana lewej strony.
cofnięty czas. podglądam powietrze, spadło poniżej kreski.
pory dnia spływają po szybach roztopionym śniegiem. potykam się
o cień wskazówek. zmrok włazi pod skórę przez wszystkie blizny.
dopijam momenty. czasami się duszę, płuca wypełnia
prawda. kiedy zamykasz powieki nie czuję ciepła dłoni.
wciąż jesteś w zasięgu wyrazów. odpowiedzi zawsze są pytaniami.
unikam ich, jak mówienia nigdy. dyskretnie dłubię w szparach,
szukam prostych słów. na razie wszystko jest przed i zanim.
bosski_diabel, 8 december 2012
na ulicach sezon na biel, w perspektywie zmiany. usta pełne
nieprzespanych nocy, w nieodsłoniętych świtach budzimy się razem.
a jednak trudno uchwycić wzajemne. z lekko wyblakłych nut
pełnych violinów, pozory grają pierwsze skrzypce.
żeby to wszystko ogarnąć jak należy wciskam białe
i czarne klawisze. plączą mi się oczy, a może fałsz w nutach.
w dotykach zamykamy nieistniejące tajemnice. teraz jesteśmy
czyści, myślimy inaczej. pogodzeni ciszą potrafimy wybaczać.
w zakamarkach tli się dialog. ta historia mija nas, pełznie
przez wszystkie senniki. zanurzeni w sobie oswajamy przypływy.
snują się tylko za nami wyszczerbione cienie wątpliwości. dziwnie
tak patrzeć na dłonie, czas wyrzeźbił na nich ślady, lecz zmienił kierunek.
bosski_diabel, 29 november 2012
tamtego dnia wszystko ukradli oprócz samotności
już wiesz wschód zaczyna się czasem od ale
wytyczone granice jutra zza uchylonych drzwi
nasycone smakują za każdym razem inaczej
mamy na imię tak samo jak wczoraj nie ma sensu tłuc murów
z chodników wyskrobywać ślady nieodbitych planów
pytać bez odpowiedzi wątpić w poznane ale
choć uczymy się wzajemnie nie przeszkadzać
to ja nagminnie uderzam wersami w twoje ego
zasypiam razem z ostatnią trzeźwą myślą,
dziś przypadła mi rola pijanego szczęściem poety
wspomnienie czy sen - może skrzyżowanie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma