Jarosław Jabrzemski | |
PROFILE About me Friends (43) Forums (1) Books (1) Poetry (254) Photography (1) |
Jarosław Jabrzemski, 7 december 2011
pyszny i orzeźwiający napój tak dobry, że Bóg by nim nie wzgardził
John Stith Pemberton
ogłaszam
świąteczny koncert życzeń
takie prywatne piekło
szczelna rogówka
nieprzemakalne źrenice
a w sercu ciepło
jak w psiarni
bez gazu
syczy
palnik
nie ma jazzu
będzie kolęda
cool
i tylko pies na mnie nie szczeka
wiosny doczekam
jemiołę wywiozę na cmentarz
cały ten ból
Jarosław Jabrzemski, 10 january 2013
kiedykolwiek znajduję przywrę
spóźniam się
przez aborcję nie zdążyłem na pierwszą
miłość z opłakanym skutkiem na mrozie
intensywnie skrobałem szyby
przez co nie byłem w pracy
na czas
nie potrafię zaplanować eutanazji
nie nadążam za życiem
Jarosław Jabrzemski, 25 september 2011
Dedykuję krytykom i krytykantom; w tym sobie samemu.
po upiększających zabiegach
rozpadam się
najpierw dwa przecinki
odpadły z wykrzyknikiem
później
rozglądając się
za zgubionym znakiem zapytania
postradałem wers
po chwili straciłem całą strofę
podwiązaną wymyślnym rymem
który niefortunnie był męski
i nie wytrzymał naporu sylab
w końcu
rozlazły się wszystkie frazy
na siłę wepchnięte w syntaktyczne imadło
odchodzę niezrozumiały
pokraczny i kulawy
a chciałem być piękny
rytmiczny niczym michael jackson
przewrócony na nice
odstraszam fastrygą wyszukanych metafor
umieram za to
że śmiałem być wierszem
22 września 2008
Jarosław Jabrzemski, 22 july 2012
wszyscy kumple na pokładzie
przeważnie sąsiedzi w stadzie*
jestem poetą
w sieci
upudrowaną atrapą durnia
manekinem literata odpornym
na zwichnięcia
bezpiecznie przemieszczam się
na szczudłach na koturnach
spaceruję po rozżarzonych
wnętrzach
nie piszę dramatów
opowiadań wierszy
z zemsty
przyglądam się światu
wygodnie
przez peryskop
w swojej łodzi podwodnej
odpływam daleko
by zatonąć blisko
i chętnie
iluzoryczny człowieku
na dystans
wyciągnij rękę
* And our friends are all aboard,
Many more of them live next door
Paul McCartney Yellow Submarine
Jarosław Jabrzemski, 29 september 2011
ojciec
więc już się rozmnożył
siedzi z podniesionym czołem
dzieli rybę
syn
jutra niepewny
drżącą ręką
rozlewa wino
pomiędzy nimi
duch śnięty
Jarosław Jabrzemski, 30 november 2012
wyjada resztki
widocznie coś smacznego
upuściłem z poezji
dla siebie dla niej dla niego
za mało słowo ciałem się stało
by mogło suto nakarmić
ułudę przerobić na budę
przykuć do łańcucha
nie słucha
choć uszy sterczą za śmiercią
węszą nozdrza
a ogon podkulony odpadkami
psa karmić nie można
między nami wybierze wolność
czasami
psu wszystko wolno
Jarosław Jabrzemski, 11 december 2011
kup kwiaty
jak kupowałeś innym
dziewczynom polejesz podleję i zwiędną wraz ze mną
niewinne przeminą
a może na raty
kup samochodzik mini
najlepiej morrisa nie chcę patrzeć w oczy
zarzynanej świni nie kupuj pasztetów
faszerowanych kurzych piersi
i udek
nie jestem jak ty estetą
co dla ciebie zwisa cudem
dla mnie siedliskiem wybroczyn
oklapłą ułudą nie piszę wierszy
i się nie wściekaj
pragnę odjechać
Jarosław Jabrzemski, 11 november 2011
Ta kobieta była naprawdę słodka *
radio sopranem prosi na ciasteczka
czy mnie jeszcze
pamiętasz
z czego żydzi
robili pesachową macę
zanim pojawił się max
otto von stierlitz
i zaprzestano produkcji mydła
chodź
obejrzymy jakiś serial
najlepiej komedię albo coś
o seryjnych mordercach
zapomnisz
siedemnaście mgnień ciąży
przez matkę byłaś przeklęta
a ja cię nauczę pleść
trzy po trzy
i sznurek będzie mocny
a ty mi zdradzisz właściwą proporcję
cudów świata siedem kilogramów sody
kaustycznej na jedno ciało tłuste i białe
pachnące
od wody kolońskiej
siekiera nożyce piłka tasak
ty ćwiartujesz ja okraszam
siekiera nożyczki tasak nóż
i do formy wlewam już
dodaj więcej barwnika
jesteśmy gotowi na wszystko
niech białe trumny się przyśnią
by drutów z gorsetu nie łykać
* Leonarda Cianciulli ("Wiedźma z Coreggio")
Jarosław Jabrzemski, 21 june 2011
gdy odszedł pan
nikczemny drań
nie smakowało żarcie z miski
drapała darń
zwilżała krtań
by mieć czym znaczyć miejsca bliskie
ktoś zechciał uczyć nowych sztuczek
nie wytrzymało serce sucze
Jarosław Jabrzemski, 22 november 2012
nie miecz pragnę mieć
u boku
marzy się wioślarka
i żeby była muskularna
jak matka
delikatna
na tyle by uprząść spokój
po kądzieli wybielić żółtą plamkę w oku
tak zmniejszyłbym siebie i rozdzielczość
zmienił na śmielszą
miniaturowy samiec pojawia się okresowo
przed porą zimową nie zdąży schamieć na amen
pójść na mrozie w miasto ogonek chwalić za pliszką
na choince zawisnąć gwiazdką w śniegu
zbałwanieć
poruszalibyśmy się skokami
kochanie
na jałowym biegu
Jarosław Jabrzemski, 9 december 2011
gdzie ty gaja
tam ja gajos
milczę
więc piję
rakskloty na szyi narośle na szyjce
perłowej
wiem jedno rożec
usztywnia się na gai
mrowi
pamięci korzec
by wygrzebać raksę
pancerną blaszaną
kuleczka
pies na łodzi?
w głowie siano
na nic wprawa
nieznajomość wlewu szkodzi
choć szanta jeszcze żwawa
od zboża hoża
więc płyń przez morza
i oceany
ozyrysie pijany
pieśni leciwa
bądź mi lewatywą
niechaj natchniony dziób ibisa
przebije pęcherz pławny
a dla tych którym wantą zwisa
spróbuję być zabawny
Jarosław Jabrzemski, 10 september 2012
(do pojeba teraz
nikt nie strzela na pamięć
o mamie)
leżę na trawie
i nie odcinam się od tła
jestem
prawie
jak king kong po upadku
z empire state building
coś jeszcze
w płucach gra
o matko
serce wciąż bije w ciele bezsilnym
chciałbym posłuchać led zeppelin
to dla nich na dachu czeka lądowisko
zbudują schody do nieba
dla mnie
okrzepłem
i wszystko
Jarosław Jabrzemski, 12 august 2012
bezmyślnie też nie będę robił
pod siebie wbrew sobie
zgromadzę oszczędności
niczym bogaty rzymianin
zamówię złoty nocnik nie odpocznę
zanim nie spocznę na nim
drugi z porcelany
z napisem au plaisir des dames sam
zadbam o formę
quasi-wychodka o przetrawioną treść
żołądka
niech ma kształty ozdobne
męski bourdaloue w tle
pieluchomajtki z funkcją fresh
odour control przyjmą nerek substrat
przy inkontynencji zapewnią komfort
i choćbym zdechł
nikt nie wyskoczy z mordą jak bursa
że u poety uryną śmierdzi
przed
i po śmierci
Jarosław Jabrzemski, 31 october 2012
już nie będę
przywoływać klasyki
mnie jest niedobrze i wam
to na młodość szkodzi
jak zagniazdownikom druty
wysokiego napięcia patyk
włożony między szprychy
i siebie nie będę cytował
więcej
dodadzą ręce nogi głowa
chcesz dostać ze łba krytyku
czy wolisz żebym cię skopał
w podzięce
rzygasz
na twarz
utoczę treść jak skarabeusz
przybłędy bić nie będę
pięścią szpicrutą kijem
jestem lirycznym genetycznym błędem
a tylko mi tej kuli nie rusz
bo zabiję
Jarosław Jabrzemski, 27 january 2012
nie przywiązuję wagi do drogi
krzyżowej zapamiętałem jedynie
chustę weroniki lubię
takie rekwizyty mogą więcej
obnażyć niż zasłonić
choćby spekulacje wokół marii
magdaleny której kość ramieniową
oprawiono w srebro a anthony
federick agustus sadys namalował
ją bez niej rudą niczym modelka
jamesa whistlera i w litościwie narzuconej
chuście przy czym nie zadbał
o właściwe proporcje dobór kolorów
a także historycznie uzasadnione
motywy ilustratorom wiktoriańskim
w kwestii upadłości przyświecał
model kobiety a nie chrystus
słaniający się pod krzyżem zresztą
wtedy słońce nigdy nie zachodziło
nad imperium rozwinęła się prostytucja
nie zaprzątam sobie głowy całopaleniem z filmu
joanna utkwiła mi w pamięci wyłącznie
urszula grabowska i jej przepiękne
piersi kiedy ingmar bergman wyśnił
kobiety w pokoju czerwonym jak maforion
marii magdaleny nie było jej jeszcze na świecie
co negatywnie zaważyło na wizerunku piety
przeniesionej w realia skandynawskie
nie będę przysięgał
na krzyż że nie myślę
o kobietach skłamałbym
często słyszę w nocy szepty
a za dnia krzyki
Jarosław Jabrzemski, 10 december 2011
bez aluzji po prostu
ostatnie tango jealousy
nie zamykam żaluzji
nie opuszczam rolet
niech widzą że boli
coś na kształt serca
przy mostku
a my hulanki swawole
przy oknie
zobaczą co chcą
do woli się napatrzą
natrą natką
żeby koców nie moczyć
oddać bezdomnym w nocy
pozwolę
niech po swojemu sypią ziemię
beze mnie cisną kamień
bez winy
na ramię zarzucam bola
idę wbrew polować
całe plemię kłamie
jak samiec
nie ten to inny
Jarosław Jabrzemski, 5 january 2013
żółknę
ze wstrętem
przyglądam się mątwie
i wątpia
mam niesmakiem ściśnięte
bodźcom
nie poddaję się chętnie
przez obcość
ojcom
sepia zastąpiła bistr
nie wiem jak iść
przedrzeć się przez nawałę
myśli
więc jest
sposób oczywisty
dermabrazją odpicować skórę
krzemowym
miałem brudne klawisze
czyścić
dygocę zapałem podsuńcie klawiaturę
jestem więc piszę
co przyjdzie do głowy
Jarosław Jabrzemski, 19 november 2011
moja pułapka istnieje tylko w jednym egzemplarzu *
żadnemu z nas nie po drodze
do kurii
w kraju ałtajskim durnie
mówili panuje kult jednostki
strzeleckiej
zawiodłeś mnie srodze po nocy
majsterkujący ośle
zdradziłeś żonę z samogonem
pójdę postrzelać z dzieckiem
z procy między oczy
trafi przez obtarte kostki
na oślep
wzburzony oglądałeś telewizję
z bin ladenem nikt ciebie
nie łączy
mam awarię moja żona nie rysuje
konstrukcji broni buduje schrony
w naszym niebie wizje są krótkie
po polskiej wódce
krecia pułapka stary rower
zawsze mam pomysły nowe
parasol wódka kłódka broń
bolszewika goń goń goń
order lenina trzykrotnie
nie będę się już dopraszał
tak znamienitych niedotknięć
w tył głowy strzału z kałasza
* Michaił Timofiejewicz Kałasznikow
Jarosław Jabrzemski, 27 july 2011
szarpałbym za skrzydła
z zazdrości że mogą odlecieć
zanim oślepnę
im zimno i ja marznę
przecież jesteśmy stałocieplni
w parku pod latarnią
ptaki karmię
po nich zostaną pióra
po mnie śmieci
Jarosław Jabrzemski, 23 february 2013
wszystko mnie boli
oczy mam znużone
postrzeganiem bzdury
na co dzień na niedzielę
dzielę się słowem z narodem
trudno
się wyspać i wyśnić
mam też żonę
i ona mówi jest późno
już tyle okien czarnych jak myśli
a my wszystko rozpalamy w domu
ogarki lampiony świeczki
sobie na wieczność
i nikomu
woła Mehr Licht
a więcej ma światła między pośladkami
niż potrzebuję do czytania
wstyd
nie jestem Goethem
bym mógł zrozumieć kobietę
która z siebie wyszła
za drania
uchodzę czasami
Jarosław Jabrzemski, 30 may 2012
do transplantologii
wysokie progi
rozmnażam się tylko z przykładów
i z trwogi
mózg wyniszczony w wierszach
cuchnie spleśniałym korniszonem
nieświeży niczym wątroba stłuszczona
foie gras
z nerek pasztet obtłuczone
nogi też mam
zbite pałkami za szczanie
w miejscach publicznych serce
biło zbyt długo pod jednym adresem
kochanie
lecz ręczę za ręce
chcą sięgać po więcej jeszcze
ponad płuca przepalone
i przepełniony piwem pęcherz
odłóżcie kleszcze
sam się wygrzebię na świat
choć z poronionym
za pan brat
bez pępowiny w piętkę gonię
weźcie moje dłonie
niech jeszcze kogoś popieszczą w zemście
niewypełnione
Jarosław Jabrzemski, 25 october 2011
Ja mieszkam w bloku, na szóstym piętrze,
dlatego mam tak bogate wnętrze.
Jeszcze przed windą żwawa matrona
chce do swojego tulić mnie łona.
Na piętrze piątym wsiada studentka,
gwałtownie - widać bardzo namiętna,
jednak ją drażnią perfumy damy,
bo się odwraca do nas plecami,
lecz zaraz wbja w kolano zad mi -
na czwartym grubas do windy wsiadł zły.
Za to na trzecim miła odmiana,
szczupła blondynka w dupę pijana,
chce kłopotliwej pozbyć się treści:
nie widzę przeszkód, paw też się zmieści.
Na drugim kłopot nie byle jaki -
brunetka z wózkiem, w wózku bliźniaki,
winda dostaje dziwnych wibracji,
a ja mam w dłoni dowód laktacji.
Winda nie staje na piętrze pierwszym,
czas by to w głowie ułożyć wierszem
i wreszcie parter; gospodarz domu,
z mopem - jak twierdzi dosyć ma sromów,
zatem przeciera klatkę na sucho,
bo od wilgoci spuchło mu ucho
i już nie słyszy tych wszystkich plotek:
z którym idiotą która z idiotek.
Jarosław Jabrzemski, 21 june 2011
W świetle najnowszych amerykańskich badań obumarłe drzewa pełnią kluczową rolę w przyrodzie.
Ewa Kołodziejak-Nieckuła
przy bezwietrznej pogodzie
biernie wegetują
wysychają w palących promieniach
niezgrabnie wyciągniętym gałęziom
udaje się czasem wybić niewprawne
krótkowzroczne oko a wtedy przyprawiają
municypalnego derkacza o zachwyt
stają się natchnieniem poetów lingwistycznych
i innych malarzy
drzewa
odżywają nocą
w przybitym świetle pień odcina ciemność kirem
korona bardziej mroczna od najgłębszej czerni nieba
triumfuje
drzewa odchodzą nocą
silniejsze od gwiazd opierają się chmurom
wyznaczają własne horyzonty
później słabną
przez czterdzieści lat dogorywają stojąc
kolejne trzysta lat umierają leżąc
ku uciesze sikor kun wiewiórek
i tuńczyków
kiedy bardziej im po drodze do morza
niż do nieba
Jarosław Jabrzemski, 10 february 2012
Kwiaty we włosach potargał wiatr
Janusz Kondratowicz
struna mi w ukulele pękła
i nie chce skakać pchła
po futrze po sznurku na jutrznię
na godzinę czytań idzie zima zła
bez pytań ile kropek ma biedronka
rozłąka na pomostach pieski małe
dwa w porostach we mgle fale
włosów suchych
ruchy kurwa ruchy
znam się na tym
ruda wydra na wydmach
przy życiu trzyma turzyca
w bezruchu chrobotek kłopoty
przy blasku księżyca kwiaty
zła za ucho lok w sosnowym borze
smutno mi boże
krówki niedojone ryczą
ptaszek naszej pani
na bani niby zwykły owad a głowa
pęka z umiłowania piękna
sny na mazurach
kwiaty we włosach bzdura
hawaje dla jajec blichtr subkultura
kicz
krzycz esteto krzycz
Jarosław Jabrzemski, 8 april 2012
dałem słowo
nażreć się poruchać
i dach mieć nad głową
to moje co zjem
słucham
oddechu przez sen
sprawdzam czy palce nie są zbyt chłodne
poprawiam kołdrę
i jest wygodnie
ze złem
a później śnię
o pięknym piekle
o tym że do mnie się uśmiechniesz
w następnym śnie
Jarosław Jabrzemski, 15 september 2012
od kiedy czytam hłaskę
mam satysfakcję że urodziłem się
dwadzieścia jeden lat później
od kiedy czytam
ósmy dzień tygodnia
jestem wdzięczny babilończykom
od kiedy
mam w diariuszu same poniedziałki
nie dzielę się słowem na niedzielę
wszystko się odkłada
by się rozłożyć
ad kalendas graecas
Jarosław Jabrzemski, 2 july 2012
podobno
chińskie dzieci są na sprzedaż
tanio wynajmiesz pokój w familoku
otworzysz jaskrawoczerwone okno
nędzy się nie dasz
moja gołąbeczko poczciwa pocztowa
źrenico w oku jak znaczek lepka
wilgotna niczym listonosz
że rozum się chowa
w stopach w rzepkach
w lędźwiach wolność donoś
z macicą nie wracaj do klatki
gdzie bieda zagląda przez szyby
zapładniam córki bez matki
na niby
zniechęcam synów bez ojca
do kojca
można
z braku chłopa
wyższa stopa wodociąg
by dłonie ogrzać
bez powietrza
spod siebie wygrzebuję opał
nie płacz
spóźnisz się na pociąg
Jarosław Jabrzemski, 4 july 2011
kiedy rozpocząłem pracę w MacDonald's
było trudno
muszę przyznać
że piszę na Bródno
oddać wizerunki fantomów
karykatur
przeinaczeń
jest mi nudno
raczej
pragnę
wyrzygać bigmakiem
na woskowany papier
piszę na brudno
jak Słomczyński na serwetce
tłumaczę kartę sztuka po sztuce
nie znają Szekspira nieuki
ja znam
a znać nie chcę
czas mi się mierzył Ulissesa trudem
jednodniową pieściłem ułudę
złowionego w strumieniu pstrąga
i nie pomyślcie że urągam
skrzydełkom kurczaka
cieszy mnie klaka
czytałem o tym
cichym ścigała mnie lotem
nie ćmą z okładki
nie z grzbietu kluczem
jestem spowitym bułką kłopotem
wybaczcie że przełknąć trudno
mówiłem piszę na Bródno
a śmierci z przemielenia
dopiero się uczę
Jarosław Jabrzemski, 16 june 2012
plaga zamiast plaży
egipska
zamknięta przestrzeń
pies niczego nie bierze do pyska
psa też wziąć nie chcą
w następstwie wydarzeń
sprawdzam obecność
wykwity na twarzy
jest żałoba
nie wrzeszczę
normalnie
drapie w gardle
piroklastyczne powietrze
Jarosław Jabrzemski, 25 march 2012
nasyp
na nim róże
proszę
wsadź mnie w ten przedział
nie będę się panoszył
dłużej
niż płoną lasy
nie będę wiedział
czy zadziała hamulec
czulej
niż moje obawy
o zapadnię
o stryczek
żeby dyndał ładniej
i szybciej niż zdążę obliczyć
ile kosztuje ciekawość
przy zatapianiu kociąt
gaszeniu oczu mułem
zabij we mnie ten pociąg
zanim wjedzie w tunel
w ostatnim wagonie
chcę mieć ciernie na skroniach
i patyk
w dłoni
bez cukrowej waty
Jarosław Jabrzemski, 12 january 2012
czy pamiętasz jeszcze
synku
jak dzieci z kapusty
potrafią wrzeszczeć
pomocy
we mgle na tle szaleństwa patchworków
w osiemdziesiątym szóstym
rzecznik rządu chciał wysłać koce
bezdomnym w nowym jorku
w nowym roku na rynku
strzelały petardy i race
a tatuś stracił pracę
niemądrze
za picie jagodzianki na kościach
w dziewięćdziesiątym trzecim
jurek owsiak
zaczął zbierać pieniądze
na chore dzieci
tatuś był wcześniakiem w czasach
kiedy nikt nie zapobiegał
retinopatii
zielone wody płodowe
przyjęto za dobry omen
mówiono niech hasa po lasach
z sierpem biega i nasięźrzałów natnie
dziwożonom
rozwiódł się z żoną i chodził z kwestą
chciał dyrygować wielką orkiestrą
dla siana
złoty róg i czapkę z piór
zawinął w koc od urbana
odetnij synku sznur
Jarosław Jabrzemski, 3 march 2012
śmierdział jak zatęchły dywan
bywa
grizzli się zamyśli z rybą w pysku
zalśni łuską pluśnie
czar pryśnie jak uśmiech
i ułudna bliskość
a ja w gawrze na zawsze
bo chłód mam w sercu
nie człapiąc inochodem
jestem innowiercą
wrzodem
na zdrowym ciele społeczeństwa
bez malowanych wrót
klęska
iluzoryczny cud
dżin bez butelki sezam bez hasła
nie wierzę w cuchnący kobierzec
pożytek ze mnie żaden alladyn
któremu lampa zgasła
Jarosław Jabrzemski, 27 may 2012
obraz obyczajów wypada fatalnie
Pietro Aretino
uporczywie się zdarza
że widzę inaczej
za każdym razem na prześcieradle
płótna caravaggia
i mam patchworki pod oczami
od kolorowych nocy z fillide melandroni
pod poduszką
żywoty kurtyzan pobudzają wyobraźnię
koncert życzeń kalejdoskop
chylę głowę przed judytą
ścina kwiat pomarańczy z nawróconą
marią magdaleną ekscytuje piękna katarzyna
odporna na łamanie kołem
i nie wiem
czy biczowanie wskrzesi łazarza
czy zmienić mam łóżko
w którym niewygodnie
śpi się uwielbionej
żonie
Jarosław Jabrzemski, 9 december 2012
żyję i ta zabawna konstatacja
trzyma mnie w ramionach przyczyn
z dala od niebytu
od skutków smutku
wystawna kolacja sybarytów
wykwintne przystawki i świece
wyszukane pieszczoty
jestem wrażliwy na dotyk
jestem wrażliwy
jestem
świecę
by nie odlecieć
Jarosław Jabrzemski, 20 july 2013
kostki opuchnięte
a palce niezmiennie wysmukłe
tak piękne że tylko pochylać się nad łukiem
podbicia tetydą przytrzymać za piętę
i całować
prowadź
od sypialni do kuchni
i z powrotem
przeprowadź nas smutnych
bez zmysłów po rżysku po grani bez granic
by potem paść pokotem
jak przyspawani
Jarosław Jabrzemski, 27 july 2012
obdarty sukiennik
kapelusznik bez czapki
niewidki piszę na śmietnik
wyrzucam nadpsute zabawki
nie rozwodzą się moi czytelnicy
porozchodzili się ze starości
jak meble
szaty cesarza
znoszone w niewidzialnym piekle
bez złości
nikt na mnie nie krzyczy
rozebranego nie obnaża
tkam zatem pustkę na krosnach
ze sobą boję się rozstać
Jarosław Jabrzemski, 30 august 2012
czekam pod zsypem
nadstawiam dłonie skwapliwie
poznaję ludzi
po tym co który wyrzuci
zawsze się znajdzie
jakieś ciało do wora
ten co wczoraj wyłupił oko lalce
a dzisiaj wypatroszył misia
jutro będzie wisiał
najpóźniej pojutrze
skup się
medice cura te ipsum
zsyp jest elipsą
wyrzutnią
dobrze
tylko te folie tak szeleszczą
że muszę ukryć głowę przed deszczem
bo jest mi smutno
kiedy zmoknę
Jarosław Jabrzemski, 25 september 2012
People try to put us down (Talkin' 'bout my generation)
Just because we g-g-g-get around (Talkin' 'bout my generation)
I don't need your fucking shit! (Talkin' 'bout my generation)
I hope I die because of it (Talkin' 'bout my generation) *
Patti Smith My generation
rodzice patti smith wszystko robili sami
kiedy jej tata ogłuchł na jedno ucho
po koncercie rockowym przestał dokarmiać wiewiórki
ale nadal sypał dla ptaków co nieco
teść słuch ma świetny
choć nigdy nie był samodzielny
dlatego moja żona nie śpiewa
nie pisze wierszy
nie gra na gitarze
a nawet przestała malować
od kiedy musi go odżywiać
rodzice żony do wszystkiego
zatrudniali służbę
nie chodzili na koncerty mieli kota
spadł z balkonu i nie trzeba było dbać
o ptaki
patti smith potrafi otworzyć urnę
która nie domyka się mojej żonie
bo palce ma zmęczone
i tak podcięte skrzydła
że już nie chce jeść orzechów
wiewióreczka
*
ludzie próbują nas uśpić
za uśmiech
nie będę taplał się w gównie
na które umrę
(a moje pokolenie mam na myśli)
Jarosław Jabrzemski, 2 december 2011
zasypywać świat mnóstwem kociąt *
ostatnio czarno widzę nocą
nie tylko pierwsze koty
i znaki na niebie
chciałem oderwać się na chwilę
od płotu odpocząć między nami ktoś
w przypływie empatii podpowiedział
że od rzeczywistości się nie da
inaczej jak tylko z zaciśniętymi zębami
natychmiast wyobraziłem sobie sztuczną
szczękę w imadle i siebie
z otwartymi ustami nad książką jean stafford
dla której księżyc też był zdradziecki w pełni
zły pomyślałem że dla niej przynosiłbym kwiaty
wierzby nie pisał wydmuszek ikon i wierszy
na co dzień czy wielkanoc milczałbym
* Jean Stafford
Jarosław Jabrzemski, 6 november 2011
nie trzęś się tak wszak jesteś
sanitariuszką zresztą nieważne
wreszcie brakuje szarpi
a ten odważny z blizną znów ranny
niezbędny zastrzyk
optymizmu
śmiglej potrzebny ktoś z tą igłą
już grają capstrzyk
smutno w kuchni polowej pusto
powyjadane resztki kaszy
i jucha
o głodzie wytrwamy do rana
w bogu nie damy na zimnie dmuchać
kobiet naszych w stogu siana
Jarosław Jabrzemski, 3 october 2012
W miłości do własnej żony należy zachować umiar; cudzołoży, kto zbyt gorąco kocha małżonkę.
Bernard z Clairvaux
nie chcąc grzeszyć
przeciwko szóstemu przykazaniu jeżdżę
na zimny łokieć po mieście
by w końcu znaleźć się
w burdelu
nie potrafię samodzielnie
zasznurować butów
z powodu dolegliwości kręgosłupa
rośnie mi rostrum i cuchnie
rzeczywistość
podobno gdzie wszyscy śmierdzą
nikogo nie czuć i głęboko wierzę
że dzięki zdolnościom adaptacyjnym
zmysłu powonienia
vincenz priessnitz mógłby pokochać świętą
agnieszkę tak gorąco
jak ja moją żonę która pomaga mi
wiązać sznurówki
Jarosław Jabrzemski, 2 august 2012
nie ufam receptorom bynajmniej
przekłamują traumę
od mózgu płyną pomału fałszywe sygnały
żebym był niezdolny poruszyć ręką i nie sięgnął
obezwładniony bólem kolana okulał
nie doznał iluminacji szczęścia nie doświadczył
orgazmu w akcie masturbacji
kręgosłupa chcą pozbawić
rozumowania o poranku i wzwodu
do zachodu słońca bez końca
pragną mnie osłabić zdeprecjonować jakość doznań
żebym się czołgał i nie mógł rozpoznać
czy pełzam do piękna
pękam
odskakuję od luster
płoszą mnie karykatury murem
odgradzają estetyczną pustkę
obraz na niepodobieństwo
zdeformowany troską o boskość
i męskość
serce bije banalnie
oddam garnitur do pralni
kwiat męczennicy włożę w butonierkę
byłem arbitrem elegancji więc jestem
samowystarczalny
Jarosław Jabrzemski, 1 december 2011
Wiadomo - listopad.
Powiecie, że grudzień; jest i o grudzie.
Że tak drobiazgowi potrafią być ludzie...
piszę do ciebie trzeźwo
myśli złowieszczo trzeszczą
litery kreślę z dreszczem
ze słów buduję bierzmo
piszę do ciebie z trudem
z darciem zgniatanych kartek
nie zechcą płynąć wartkie
zdania sklecone w grudę
piszę do ciebie zwięźle
długo nie zechcesz czekać
czas niegodny człowieka
dekarz zawierzył więźbie
Jarosław Jabrzemski, 6 may 2012
jesteśmy niestali
w sporach
bezpłciowo rozmnaża się konflikt
o psa rozkład
dnia posiłki i rzeczywistość
nie
przepraszamy się nie napraszamy
o nic nie prosimy bo żadne z nas
nie zna litości
tak długo uczyliśmy się kochać
od czasu
do czasu kiedy powiedzieliśmy
tak
przeczymy mową i uczynkiem
i tak nam się myślą zabliźnia
Jarosław Jabrzemski, 6 november 2011
na początku było odstępstwo
od słowa
precyzyjnym sztychem
nakreśliło scenariusz i wypadki
potoczyły się
spontanicznie
wyznawałem miłość i nadal wyznaję
nie dbając o technikę rytowniczą
o tatuaże
intarsje
grawerkę na odlew
w pysk
pozłotnikiem jestem
popłuczyną po ustnikach
instrumentów dętych
po trosze potworem
i po twórcą
poza
pisk
*Armand Marie Leroi
Jarosław Jabrzemski, 28 july 2011
*analiza analogii z obszarów o ustalonym datowaniu
mój świat nie zawalił się
spektakularnie
mikroskopijne rysy drobne pęknięcia
przypominają zmarszczki mimiczne
i jest do śmiechu
prace prowadzę w tajemnicy
skrupulatnie odnajduję źródła
w ziemi na ziemi i w wodzie
pozostałości
nie wstydzę się wpływu na środowisko
naturalne
pod dywanem ukrywam artefakty
zmaltretowaną żonę w łóżku
wypoczętego teścia w fotelu
siebie na balkonie
bo każdy archeolog chciałby być julią
wybierać pomiędzy życiem a śmiercią
i jeszcze raz zaśpiewać w szafie
jak romeo
Jarosław Jabrzemski, 29 february 2012
pamiętam
nie tylko od święta
że ruta zielona kwiat modry
że nie przeszliśmy razem odry
tym bardziej wisły
do której nie mam z czym
bez nadziei oracz
i nieścisły
taka pora
gdzie rzym tam krym
niedostępne
chciałbym ozłocić
a ty wpatrujesz się we mnie
mówisz marny światłocień
formy mało przestrzenne
na co dzień
sto pociech
Jarosław Jabrzemski, 30 december 2011
sima sol sozim na ceu
so ta brilha ma ta cega
na se clarao *
tak się mandolina zgina
że ją zamienię na inną
albo na cavaquinho
lecz nie każ mi grać z orkiestrą
gdzieś zagubiłem plektron
z tęsknoty do cabo verde
zielonych łąk
raju
a ukulele
zawsze ze wstrętem
brałem do rąk
niech inni wierni grają
jak francis clifford
w kościele
za stąd
donikąd
dziękczynne wota
jestem idiotą
pragnę
razem z tobą zaśpiewać
już mam coladerę w gardle
i bliżej mi do turkusowego nieba
niż tobie do charlesa
aznavoura
balsa lżejsza od szczura
ot taka teoria i świętsza jest dla mnie portowa wagina
niż szanur vaginak
żagiel ważniejszy niż ster
nie będę się uczył pieśni gusanów od ormian
i innych sztuczek jak sonny bono pokornie
od cher
która pojęcia nie miała o mornie
funan batuca lundum fado
już tu po mnie tacy jadą
cola-sanjon samba blues
że nie poznasz moich ust
proszę zaśpiewaj ze mną
wprost z głębi luzytańskiej duszy
razem jest łatwiej głaz poruszyć
ukamienować ciemność
* słońce samotne wysoko na niebie
zabłyśnie i od blasku oślepnie
Teófilo Chantre
zaśpiewała Cesária Joana Évora w Underground Emira Kusturicy
Jarosław Jabrzemski, 2 september 2011
stare wiersze
nie rzucają się na druty
trącą myszą
w fałdach zagubionej skarpety
tworzą formę przetrwalnikową
już dawno zatraciły koci instynkt
nie bawią się kłębkiem włóczki
mniej zdyscyplinowane od syzyfa
bardziej leniwe niż skarabeusz
nie toczą
ich germinacja
jest procesem obrzydliwym
wyciągnięte na światło dzienne
intensywnie blakną tam gdzie wyraziste
jasne strony marszczą się i żółkną
stare wiersze należy czytać
w zaciemnieniu
Jarosław Jabrzemski, 21 july 2012
i niemądrze
pielęgnuję trupa a na nim
układam mozaikę ze zdruzgotanych
półek na dłużej
nie wytrzymały ciężaru książek
fotografii zdejmowanych z trudem
pieska porośniętego kurzem
teraz wszystko lgnie do ściany
choć nie jest schludnie
psiocha w oczach pozwala odpocząć od złudzeń
zapomnieć o mnie
pijanym
zamaszyście
odganiam się od wspomnień
cyckami
robię czystkę
Jarosław Jabrzemski, 12 may 2012
nie kupię łyżew nie zmieszczę w dłoni
mogę pomachać ci chorągiewką
a może lepiej puścić balonik
córeczko
niczym rasowy projektor
rzucam na ścianę dzieci niechciane
niedowarzone stąd lekko
nie pokazuje mały obrazek
jak zwieńczyć ruję głazem
szczęśliwi tańczą na lodowisku
chłostają nas po pyskach piskiem
Jarosław Jabrzemski, 21 december 2012
An' w'en she whees-el, "Whoot-too-too!"
I jomp lak' wil' cat, I tal you.*
Holman Day
Pine Tree Ballads "The Jumper"
rżnąłbym
rąbał na szczapy w amoku
dzielił tkanki na cząstki
z zapałem drążył
by dotrzeć do jąder
atomów
jednak nie jestem tęgim drwalem
czasem obawiam się że nie przybędzie
mnie wcale
w obłędzie
kocham kocham echolalia
echopraksja powtarzam
gest za gestem
by udowodnić że jeszcze jestem
w twoich obrazach
blisko
postać
jak jumping stallion
jeleń na rykowisku
karnie wykonam każdy rozkaz
kochanie
a kiedy słyszę człapanie
starcze
jest mnie coraz mniej
staję się
skaczącym francuzem z maine
warczę
*mówię ci tłumaczę lokomotywy gwizd
wciąż sprawia że skaczę jak stepowy ryś
Jarosław Jabrzemski, 10 december 2012
w dzisiejszych czasach, jedyne co nam zostaje, to wiara
smętna dziewczyna z Częstochowy
pamiętam chwile trudne
w ramach eksperymentu
niełatwym dzieckiem będąc
pomalowałem żarówkę
czarnym tuszem
i pękła
później
czas zatarł sznyt na twarzy
a i tak tłumaczyć się muszę
z utraconego piękna
ze szczenięcych marzeń
by znaleźć się dalej
od matki w pełni ukazać oblicze
prosto przed siebie patrzeć
teraz jest wspaniale
apologetów nie zliczę
są też konfratrzy
przy ośmiu sukienkach
matka stęka
jeszcze
a mnie się roją ciała niebieskie
na odnowionej pękniętej desce
swobodna przestrzeń
Jarosław Jabrzemski, 2 june 2012
idź na stronę
dwa trzy cztery palce
zanurzone
pójdę dojdę będę
w walce
na rozkaz piechota morska
tonie
postać obarczona błędem
nie popada w atonię
popadia przed popem w skłonie
prosi uwierz bierz mnie
jak zwierzę julię na balkonie
z maszkaronem
rodeo
romeo
wstąpił na działo
umowa o niechciane dzieło
tyle się widziało nie chciało spłynęło
w odmęt
weź w ręce godne
choćby przez spodnie
pochwyć daleko od trasy od szosy
od pochwy
mlecz pokrył tarasy melasą
złotem
na wieczność miecz obusieczny
ciecz
leży pokotem
ciało stałe nietrwałe
słowo lotne bezpieczne
jak gaz bojowy
pływa
ryba
psuje się od głowy
dogorywa
w spazmach ektoplazma
wspaniale obraca się talerz
czuj duch
nie czuję nóg
kocham
się na prochach
Jarosław Jabrzemski, 9 february 2013
widzę tylko wierzchołki drzew
co może być zwiastunem
śmierci bądź projekcją marzenia
przyszłość zależy od nastroju powietrza
gwałtowny podmuch czyni pędziwiatrem
cichnące uczy pokory
korony zataczają coraz mniejsze kręgi
aż do martwego punktu
półśrodka bez możliwości
*
styczeń 2008 - miłe złego początki
Jarosław Jabrzemski, 9 march 2013
na swoim miejscu jest
prześcieradło wyjątkowo suche
od łez
tatusiu już idę
energicznym ruchem
wrzuca do zsypu folię
po pieluchomajtkach
pampersa wolniej
jakby ze wstydem
że ostatni
chyba by umarła
gdyby pożył tydzień
dłużej
zamawia czerwoną jak róże
poduszkę
pod order i wieniec
sumienie
szwenda się przy łóżku
w tym roku
pojadę na urlop tatuśku
odziedziczyłam spokój
Jarosław Jabrzemski, 18 december 2011
Za ogromne szczęście poczytywał sobie, że pośród tylu przygodnych spotkań, jedyną, od której zaznał kropli goryczy, była pokrętna Sara Noriega, która dożyła swoich dni w zakładzie dla obłąkanych "Divina Pastora", recytując starcze wiersze pełne tak rozbuchanej nieprzyzwoitości, że trzeba było umieścić ją w separatce, żeby nie doprowadziła do obłędu reszty obłąkanych.
Gabriel Garcia Marquez "Miłość w czasach zarazy"
kojarzy się z tunelem
tuleją
i tubą
tunelem ze światełkiem
tuleją z niechlujstwem
a tubą z orkiestrą
wszystko jest poezją
nie wszystko maestrią
* dedykuję Stachurze, Sabato i dzieciom-kwiatom
Jarosław Jabrzemski, 23 december 2011
butelkowa zieleń
rośnie w gardle pieśnią
ja tobie wisienką
ty mi pestką
kto się nie czerwieni
tego diabli wezmą
połkną razem z pleśnią
zaśpiewajmy póki nikt nie słyszy
wśród nocnej ciszy
które się nie zbudzi
nie wyjdzie do ludzi
na tego bęc
zaintonuj więc
głos się rozchodzi
od ucha
łamie rozkłada śmierdzi
dobrodziej
podsłuchał
powieźli
Jarosław Jabrzemski, 6 october 2012
o dwudziestej trzeciej w pełnym świetle
halogenów układa słoiczki i tuby na półkach
obfite cycuszki nie mieszczą się
w niedopasowanym staniku
a ona ustawia intymne żele preparaty modne
powiększające piersi aerozole na świeży oddech
jej pośladki jak dwa księżyce
w pełni odbijają poświatę
błyszczyka do ust
kremów koloryzujących
złocistych emulsji
dupa rządzi światem w sklepach
z ugruntowaną renomą dbają o piękno
piersi jak natchnienie
zalotnie kontrastują z rozdeptanymi tenisówkami
poniżej średniej krajowej
rozkłada się towary na najwyższych półkach
a ja sięgam do najniższych instynktów
tak rajcuje mnie jej kuper ciasno opięty
chińskimi legginsami
że jutro pójdę kupić szczoteczkę colgate total
już dziś nabyłem wolność słowa
i dłużej nie myślę
o dziewczynie z rossmanna bez zębów
niełatwo jest zebrać myśli
a jeszcze trudniej kontrolować
cycki
Jarosław Jabrzemski, 4 december 2011
Chcieliby cię wysłać w miejsce straceń,
jednak do mnie się plecami nie odwracaj *
nie jestem ranczerem
więc się nie zaprzyjaźnię
z tobą jak john tunstall
co z resztą też było fikcją
nieważne
chcę tylko ustać
za sterem
po strzałach ślepą amunicją
po przemysłowych dawkach whiskey
opuścili mnie przyjaciele
wszyscy
nie jestem alias
za prezydentem w dallas głupio nie zginę
pod pseudonimem
nie będę
czytać etykiet na puszkach
z fasolką mam swoją po bretońsku
polską choć marzę o słońcu
toskanii w nevadzie słaniali się ciężej
ode mnie ranni zechcę się w końcu nie obudzić
w zimnym łóżku łatwiej stężeć
dla ludzi
chińska pralnia cela komin
nie zabija niewidomych
cylinder fular surdut płaszcz
elegant że z nim konie kraść
w wychodku nie chowam broni
pogodę mamy bezwietrzną
nietrudno bydło przegonić
inną żyjemy ucieczką
* Up to Boot Hill they'd like to send ya
Billy, don't you turn your back on me.
Bob Dylan
( Billy 1: Pat Garrett And Billy The Kid )
Jarosław Jabrzemski, 26 may 2013
wszak jestem śmiertelny
zostawiam list wienny
rysunek naścienny
nic nie chcesz ode mnie
to oddaj na żertwę
ja swatem nie będę
lecz wstąpię w twoje wszystkie słońca
rąk boga nigdy nie odtrącaj
Jarosław Jabrzemski, 2 february 2013
Up, ride with the kelpie.
I’ll steal your soul to the deep.
If you don’t ride with me while the devil’s free
I’ll ride with somebody else*
Ian Anderson - Jethro Tull
bądźże mi żoną niewysłowioną
kryptydą
myśli o tobie są tak słodkie
że rozpływają się w ustach
milczę bez wstydu
krzyżuję z wierzbowym kotkiem
dla jedwabistego futra
ze złotą rybką i mamutem
żeby na ciosy zebrał smutek
stąd i z pasieki i z igliwia
w biegu bądź od jutra
albo i od wczoraj pracowitą pszczołą
tajemniczą szyszką
bądź żono
inkarnacją bazyliszka
jak kukabura chichotliwa
jak chupacabra wyposzczona
żądna kozła
bądż mi przyziemna
bądź wyniosła
i miej odwagę
ciemnia
pisklęta się wyklują nagie
skoczne
zachowawczo ślepe
pojebom jest mroczniej
i lepiej
*
Wskocz na grzbiet i jedź
na oklep;
szyję kelpie klep.
Skradzioną duszę kryję głębią.
póki czart wolny, cwałuj ze mną,
jeśli odmówisz - a już masz mnie -
inną zaproszę na przejażdzkę.
Jarosław Jabrzemski, 6 september 2011
zdarzało żurem się zachłysnąć
i nie popijać nie zagryzać
a później czknąć i olać przyszłość
która się jawi w epikryzach
teraz też nie dbam o wątrobę
bez zakąszania czytam książki
żebym wyrzygać mógł nad grobem
co podrażniło przełyk wąski
i po czym metaliczny posmak
ostrzegał przed niewielką łyżką
po łyku czuję drewno w kościach
chochlą zagarniam rzeczywistość
Jarosław Jabrzemski, 18 april 2012
A prayer for the wild at heart, kept in cages *
w graceland (memphis - tennessee)
niektórzy słabną są nawet ranni
jak vivien leigh wtedy dochodzi
do kanibalizmu a tramwaj jest zwany
pożądaniem
z szacunku do chepri i starego państwa
nikt nie poniewiera skarabeusza po pracy
marlon brando gra w karty z kolegami
pije piwo i wdaje się w bójki
nicolas cage śpiewa love me
tender tramwajarz przewrócony na grzbiet
pokazuje kłujkę
* Modlitwa za dzikich w sercu, trzymanych w klatce
Tennessee Williams
Jarosław Jabrzemski, 24 april 2012
A little doll that keeps me in a whirl
And means more to me than all this world
She's daddy's girl *
Winford Lindsey Stewart
nie łykaj plwociny bądź
dla mnie honky tonk
woman
drzwi będą na oścież otwarte
w obie strony
i nie zaskrzypi w tłumie
żaden zawias nawias wykluczonych
nie będą podglądać przez szparkę
jestem zniewolony
także przez wybujałe piersi
piszę o tobie wiersze
i o nich
zatańczmy two step w dymie
w naszej zaplutej knajpie
i bądź kobietą przy mnie
bądź przynajmniej
*
ciągle mnie kręci
ta lalunia
i znaczy więcej
niż cały świat
z upływem lat
zapełnia serce
córunia tatunia
Jarosław Jabrzemski, 29 april 2012
And she feeds you tea and oranges
That come all the way from China *
Leonard Cohen
(Tadeusz Woźniak też z nami śpiewa)
niesforne dziecko pukli
kosmyk
odgarniam za ucho wiosny
śpiewam tym co ogłuchli
cohena
przemienia się ziemia
nie do poznania kiełek
niedawno ledwie zadrą pod paznokciem
teraz coraz śmielej
panoszy się prze jeszcze mocniej
przez zieleń
muszę ci kupić nową kieckę w lumpeksie
lubisz się stroić w cudze piórka
i szmaty zmieniać dla zbawienia
nosić sadzonki na kurhan
z zarazowatych najpiękniej
świetlik oświeci dzieci o poranku
mięknę
gdy trzymasz lustro dla kochanków
wychodząc z pościeli
zraniona poranna
poronna postać
ja tam topielec
gdzie ty marzanna
bohater w wodorostach
*
Ona karmi pomarańczą
i podaje ci herbatę -
wszystko w chińskiej porcelanie
(ziemia pod nogami tańczy)
Jarosław Jabrzemski, 22 june 2011
Jeśli chcesz, możesz pisać po pijanemu
André Gide
teksty
należy czytać na czczo
a nie wiem jak pisać zacząć
kleksy
odruch wymiotny
paw w samotni
rozrywa gardło
i ciszę
niedosłyszę
seplenię niedowidzę
jeszcze
nie napisałem ani słowa
a już się wstydzę
mam dreszcze
pęka głowa
oblewam się zimnym potem
na myśl o tym
że mógłbym napisać coś więcej
drżą mi ręce
że podsuną krzesło
postawią pod ścianę
każą czytać na trzeźwo
nienapisane
Jarosław Jabrzemski, 16 november 2011
Nie jesteśmy w sytuacji w której możemy swobodnie wybierać partnerów *
my chłopcy niebieskoocy
musimy trzymać się mocno
jak chińcyki
za ramiona nikt nam nie podskoczy
ślepe kocięta topimy w miednicy
by przeciwnościom sprostać
nasza rola widoma
mamy precyzyjnie zaorane pola
łany pszenicy bez dzikiego owsa
czy będziemy się sprzeczać
o oskard
mozolnie kruszymy skały
oporna opoka
dla nisz
z dziennika czytasz
geert wilders ja słyszę
wilde oscar
mówisz wild oscar fish
ja pielęgnica pawiooka
przeczytaj trevor fisher
i proszę
ciszej z tym dynamitem
już unabomber
zrobił nas w trąbę
saletra nawozy aspiryna
się położy każda świnia
mini ruger lont i glock
krwi utoczę niczym smok
powiążmy rózgi liktorskie
we wspólną nam rzeczywistość
ty jesteś poetą zbrodni
a ja poezji faszystą
* Anders Behring Breivik
(I alle tilfeller, vi er ikke i en situasjon der vi kan velge og vrake partnere)
Jarosław Jabrzemski, 24 june 2011
ludzie pozbawieni przeszłości
rozkładają się w cieple
taka przypadłość białka
w przydomowym piekle
na przyzbie podgrzewają kości
zamiast ust otwierają wizję
i zmieniają kanały z uśmiechem
panikują od byle podmuchu
jak gałka której luźno pod powieką
obwisłą niekonfesyjnym grzechem
później krzepną
z woskowiną w źle słyszącym uchu
nie chcą wiedzieć co przyniesie jutro
cygankę chętnie wspomogą jałmużną
wszak ich rozrzewnia niepotrzebną wróżbą
jej też smutno
nie dzwonią na zero - siedemset
znudzeni pielęgnacją gamet
bystrzy niczym szatan odrobili lekcję
i twardo stoją na nogach
niemrawych jak dźwigacz powieki
ciężkich jak sakrament
podłoga
waży ich lekce
spod stóp ucieka
Jarosław Jabrzemski, 19 february 2013
czerwona bo na niej robotnicza krew
i po niej spływała
na boki
w kapilarach trzewnych biała
pustka w tle
drzew słychać śpiew
toki!
przecież
tak znany z zachowań lęgowych
bez zahamowań
był dzielny tokarz - cietrzew
i kowal zuch
żuk
na schwał
a drwal?
mówią że gnojarz
że bez głowy
wciąż skojarzenia mają prześmiewcze
a kto na korze wyciął serce
kto w krwiobiegu ma jarzębiak
i piłą zaciął się na szczęście
jednak nie sierpem
bo nie żeniec
choć pamięć szpetna niczym młotem
obita gęba
pilarz też cierpi
potem
Jarosław Jabrzemski, 28 august 2011
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. . .
Jan Twardowski
nie kocham ludzi
przeważnie zbyt wolno odchodzą
pozostawiają na pastwę
i nie ma czym karmić zwierząt
nie lubię pić ze zwierzętami
wiecznie maślane mają oczy
są tak beznadziejnie wierne
że wódka przestaje smakować
uwielbiam pić z ludźmi
oczy im się robią maślane
upodobnieni do zwierząt stają się
agresywni i pyszny jest alkohol
zwierzęta śpieszą się kochać
Jarosław Jabrzemski, 29 october 2011
alejki
na nich spaczone sklejki
*
tyle razy już słyszałem bajkę
o nowej drodze życia nic oryginalnego
większość daje się nabrać wzajemnie
kupczymy zaufaniem
nieudolnie konstruując protezy
związków nieatrakcyjnych trwałych
nadobnych efemerycznych
nakręconych potęgą inercji w obłędne koło
sprężyną pękniętą z wady materiału
budujemy szczęście w podłym gatunku
**
siła odśrodkowa iluzji wyrzuca
poza wszelkie zahamowania
mozolnie składam monolit z kompozytów
twardy szorstki i kruchy
delikatny
nie byłaś mi trzciną na wietrze
nie erodujesz pięknie schniesz
bez śladu pleśni
Jarosław Jabrzemski, 9 may 2012
co pies
na kobiety robi w kocim domu
przecież nie znajdzie tu myszy
żadnej która jest
zdolna
do pokochania chama
inne nie wyjdą
żeby tak zdechł redneck
małorolniak
nie widzi nie słyszy
zaślepiony pożądaniem
nie zauważył szyldu
z napisem stuprocentowy samiec
nie odróżnia kolorów pod latarnią
ciemniak ma zielone światło
i szanse czerwone bardzo
na legowisko w schronisku
ażeby słowo było niebieskie
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem *
* Konstanty Ildefons Gałczyński
Jarosław Jabrzemski, 13 august 2014
od kilkunastu lat jest
brzemienna w tym czasie odeszła
od nas suka i dziecko
wyprowadziło się z domu
zdarzały się takie chwile
w których miałem przykre wrażenie
że poroniła jednak ostatnio
wszystko wróciło do normy
nadal z oddaniem i rozkoszą całuję
jej piękny okragły brzuch
i możemy się nieustannie kochać
bez zabezpieczeń
Jarosław Jabrzemski, 20 september 2011
spojrzeniem ciało dopieszczę
jeśli za mało pieszczoty
będzie mnie prosić o jeszcze
cóż że mój wzrok tak bezcześci
bardziej wulgarny niż dotyk
spojrzeniem ciało dopieszczę
piękno obudzi się z dreszczem
zakwitnie perlistym potem
będzie mnie prosić o jeszcze
stanę się wstążką na wietrze
w misterne owinę sploty
spojrzeniem ciało dopieszczę
pod skórę wbiję się kleszczem
rozbudzę senną tęsknotę
będzie mnie prosić o jeszcze
wzrok przekłamuje w snach przestrzeń
kiedyś opowiem ci o tym
spojrzeniem ciało dopieszczę
będzie mnie prosić o jeszcze
Jarosław Jabrzemski, 14 july 2012
nie czyta kroniki wypadków
miłosnych bo jeszcze nie rosną
jej cycki
i nie gra w klasy z tatkiem
niech idą razem
do diabła z konwickim nie pójdzie
napowietrzną kładką po mate
przedwcześnie byłoby po wszystkim
po rozstaniu z matką
nie dba co powiedzą ludzie
calineczka nie bawi się kretem
w krętych korytarzach
mama na hamak
za to żaba o rzut beretem tato
jak radził cortazar
Jarosław Jabrzemski, 23 august 2012
latanie jest przynętą do łowienia piękna *
gdyby twój ojciec nie przestał
pić zresztą
bez reszty
bezpiecznie
latałabyś ze strzelbą na szczury w zadartej sukience
na wysokości płotu zbierała ćmy i ropuchy do kolekcji
szkieletów zwierzęcych
jestem popłuczyną
dziewczyno
pochodną ojcowskiej abstynencji
i nikim wiecej
wyznam zatem
w podziękowaniu tacie
przyjąłbym imię eugene uroczyście
a ty byś pisała do mnie listy
sentymentalne wiersze miłosne
i nigdy
bym ci się nie przyśnił
charlesem lindberghiem moja lady lindy
dałbym się zranić na froncie
żebyś mnie pielęgnowała przez dwanaście godzin
dziennie
w wojskowym szpitalu w toronto razem z siostrą
albo i oddzielnie
muriel za dnia a ty nocą
aż do powtórnych narodzin
załatwiłabyś mi pracę
w liniach lotniczych póżniej
poszła na spacer
z prezydentową eleanor roosevelt
po kolacji poleciałybyście condorem
pięknie wystrojone
a ja przed lustrem
przymierzałbym pilotkę
i siebie do niej
strojąc miny słodkie
jedwabny fular płaszcz skórzany
but wysoko zawiązany
bryczesy kombinezon kask
głośny plusk i cichy trzask
nie nazwę cię workiem kartofli
i będę latarnią radiową
a jeśli do lotu zaprosisz
poniosę spadochron za tobą
*
the lure of flying is the lure of beauty
Amelia Earhart
Jarosław Jabrzemski, 17 june 2011
Belki w żar się sypią, iskry w górę lecą!
Tam, w środku Żyd został! Jeszcze widać ręce!
Jacek Kaczmarski
też były dziecięce
nie tak jak w Osace
my tu w Europie do kina inaczej
by dłoni z lizakiem ipsacją nie męczyć
choć szansa na przejście jak jeden do sześciu
przy pomyślnym wietrze ocaleje większość
strażak nie odpowie
jeden Żyd się spalił
wiadomo Pechowiec
wszystko sfilmowali
Jarosław Jabrzemski, 18 may 2012
nie jestem panem sromu
i marzę
by listonosz nie dzwonił
lecz zawsze pukał przynajmniej dwa razy z rzędu
rozbieram konia żeby na oklep przez błonia
popędzić z wiarą że pan balcer zaprosi do brazylii
albo upojny tydzień spędzisz na pewnych nogach
i szeroko w kroku aż swędzi z panem biegankiem
w abisynii upodobanie do surowego mięsa jest rzeczą
zupełnie naturalną jak polski hydraulik z kluczem
francuskim i szwed z lindshammar któremu seks
wymknął się spod kontroli celnej dłoni zawdzięczasz
poklask w tajemnych miejscach choć nie jesteś modelką
ani panią jeziora królewno
bądź ze mną
Jarosław Jabrzemski, 23 october 2011
jeżeli bogiem jest brzuch
a nie daj boże samochód
czy kochamy syna bardziej
czy córkę
grzeszymy brakiem zdecydowania
przesłaniamy co pierwsze
na wszelki wypadek najlepiej nie rzeźbić
nie odlewać z metalu
albowiem przyjdzie czas rzucić
między krety te bałwany złote
i srebrne nietoperzom
które po drugie są bardziej lotne
kiedy zawołam el
nie odpowiadaj
nie nazywaj mnie kadosz
w zgodzie z trzecim nie może być ab
ani melek
w sobotę nie sprzątaj
unikaj zbędnych czynności
pamiętaj że jest czas wypić
i czas picie zakończyć
przykładnie o czwartej
do piątej
niech się weseli ojciec
i matka
nie zaskakuj ich mądrością
ani głupotą o tej porze
dbaj o równowagę
kąpiel w miejscach niedozwolonych
jest grzechem
jeżeli pijemy alkohol
na basenie zapominamy że nie należymy
do siebie samych
nie wysławiamy w ciele
tego co przyświeca w szóstym
unikaj tańców
i ubiorem nie prowokuj
krewnych
a także nieletnich zwierząt
bo może ci się przyśnić adolf
siódmak śpiewający
piosenki o zabarwieniu erotycznym
ósmy dzień tygodnia
przewidział hłasko
nie pasożytuj na jego miłosierdziu
nie tnij siedzeń
kasuj bilety
nie szabruj spalonych
autobusów
jeżeli to ty wznieciłaś pożar
nie plotkuj o tym
jeżeli na polecenie przełożonych
nie krytykuj
szemrać będziesz a to urąganie skryte
buntownicze dziewięciokrotnie naganne
niczym słowna obelga połączona
ze złorzeczeniem
poza tym nie pożądaj
teistko za dychę
Jarosław Jabrzemski, 17 october 2011
Erozyjne cięcie strumieniem wody, czyli cięcie mieszanką wody i piasku pod ultrawysokim ciśnieniem, ma w firmie Bystronic długą tradycję.
dlaczego strumień
tak przekonuje
pozwala płynąć świadomości
ścierać się przeciwieństwom
zarządzać rozumem
nie zawsze od razu zabija
można przeżyć wielokrotne tarło
jak chinook
intensywnie
wartko
dlaczego nie kanał
z leniwym odpływem
który łagodnym nurtem dopieszcza
wszystko co ledwie żywe
co z wytęsknionym dreszczem
rodzi banał
otoczak utkwił w gardle
odpowiedź
trzepoce się strzeblą
na kłamstwie przyłapany nagle
odszukam tych co słowotok wielbią
po diable
sprzymierzeńcu moim
nie przynosi ulgi wymuszona spowiedź
potok koi
Jarosław Jabrzemski, 17 october 2011
zaklęcia
wprost do ucha krzyczy
wysławia się bez zająknięcia
wokół
sto hektarów pszenicy
i ani źdźbła w oku
pod nami
czaszki wikingów grzechocą
na poczekaniu
tu ziemia stadami
rodzi kamienie nocą
bez końca
na przekór kosom i paniom
nie ogorzała od miesiąca
nad swojską nadwiślańską łąką
jak mawia mądry polski lud
ukryty w łanie pasożyt
plenię się chętnie niczym kąkol
współtworzę subarktyczny cud
rumiany od polarnej zorzy
Jarosław Jabrzemski, 7 june 2011
*
dziecku robiły się rany na pupie
miało znaczną niedowagę i mogło umrzeć
dlatego ściągnięto tośkę bo ktoś musiał pracować
radziła sobie nieźle
dopóki nie poznała rozśpiewanego wojska
za którym chodziła pasjami
aż na podchorążych
czasami żołnierze biegali w maskach
tak że któregoś dnia wróciła do domu
z pustymi sankami nieprzytomna
z niespełnienia dziecko zostało w koleinie
dobrze że śnieg był miękki akurat
nie było po drodze ciężarówkom
i nikt nie wywoził szamba
przesadziła dopiero z łopatką w naderwany nos
wbiła się ziemia a żaden lekarz
nie chciał zszywać bo dziecko było za małe
później w poczuciu winy
uprawiała seks ze studentem na trocinach
co nie było w smak nikomu a dziadek nawet się odezwał
wypierdalaj powiedział z tego domu i musiała
zamknąć się w stolarni choć wszyscy szukali jej nad wisłą
bo zapowiedziała samobójstwo
dostała bilet powrotny razem z babcią od ojca
która nie miała wprawy z wcześniakami
a obie były z tej samej wsi i bez pracy
dziecko rozwijało się normalnie zaczęło chodzić
za wojskiem aż na podchorążych mrucząc
marszowe piosenki pod naturalnie zrośniętym nosem
bez tośki u nikogo nie budziło zainteresowania
**
u sąsiadów nie rozumiałem co znaczy drzeć koty
przed pierwszym rozdarciem
następnego babcia spaliła w kuchni
przypadkiem gdy dziadek wołał na steczkę
z braku wody
podlewanie nie pomagało babci fajerkom w oczach
mnie po węgiel było niezręcznie z dużym wiadrem
ogród był marny i mogłem rozrywać tylko żaby z wychodka
często wyrastały chwasty nie było środków i nawozów
krzewiły się maliny panoszyły kury
dopóki dziadek nie odgrodził niestety
kąpał sukę w parotce i miał wylew po tym
wszyscy zapomnieli o kotach
gdy dziadka trudniej było golić a jeszcze ubrać
długo nie chciał rozmawiać myślę że przez szacunek
dla babci na siekierkach tylko jajka były ciepłe
może nie jak kot gorące ale zawsze pociecha
okazało się że stygły szybciej od dziadka
lecz babcia nadążała piec racuchy później już na gazie
jakby ktoś węglową kuchnię przeklął w zimie
i tak musiałem przynosić opał choć dziadkowi
było wszystko jedno
Siekierki - http://pl.wikipedia.org/wiki/Siekierki_28Warszawa29
Podchorążych - http://www.srodmiescie.warszawa.pl/cms/prt/view/ulice-wyszukiwarka/str/251.html
Jarosław Jabrzemski, 14 july 2012
mam szczęście
prawdopodobnie mnie nie przygniecie
domek letniskowy już dawno
na dancing zaprosił brycht panny
ze sznurem zapętlą strych
na nim się teraz zapowietrzam
nadymam a nikt z trąbą nie chce
tańczyć dzielić łoża trzeba łożyć
i znowu jestem ranny
niech zginą w kwaterze
hitlera otruję
turystów tetrodotoksyną
(zakłady chemiczne w gierłoży?)
do mnie żołnierze!
wpełźniemy w bunkier
zaśpiewam dumkę
zanim umrę szczerze
najemy się do syta
jeśli wola boska
eksplozja
ziemianki w mundurkach
i kwita
dla jaja
ziemniaczana bzdurka
majak
usiądź czytelniku
poczuj się przez spodnie
i zapoluj znikąd
na to ptactwo wodne
Jarosław Jabrzemski, 21 january 2013
Nasięźrzale, nasięźrzale,
Rwę cię śmiale,
Pięcią palcy, szóstą, dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią;
Po stodole, po oborze,
Dopomagaj, Panie Boże.
złe
zimne wiatry wieją
na torfowiskach kotliny zasieckiej
tam nie lecą żurawie
na bagna
wiktor rozow nie przewidział
że francuzi wezmą kobietę za dziwkę i
złodziejkę a przecież podejźrzon też kwitnie
pozornie
pióropusznik strusi
zostawił na zimę tylko brunatne liście
zarodnikowe
grue
nie chowa głowy w piasek i czerwca
nie doczeka przy palenisku nie wyrośnie
kwiat perunowy
w starym piecu diabeł pali
wcześniakami
* grue (francuski) - żuraw, dziwka
voler (francuski) - lecieć, kraść
Jarosław Jabrzemski, 11 august 2011
szelest kartek mnie drażni
poszturchiwanie rani
może nie będę nigdy odważny
słowami
nie śmiem
wyrazić i boję się
wyśnić
co mam na myśli
Jarosław Jabrzemski, 26 october 2011
zabrałaś mi ciszę
nie słucham muzyki
psa głośno głaszczę
by mógł usłyszeć
pieszczotę
takie mam zgubne nawyki
nie nasze
zwierzęta leżą pokotem
w głuszy
wychodzę przed
nie trącam struny
mam grzbiet
Jarosław Jabrzemski, 20 october 2011
w zasadzie miło jest pisać
dla wszystkich
i być autorem poczytnym
najlepiej o aniołach
albo o kurwach
za pierwszym członem alternatywy
przemawiają piękne rekwizyty
skrzydła wplecione w chmury
misternie i ponadczasowo
dyskretnie dodany tęczowy ornament
zachwyci
podobnie inne zjawiska atmosferyczne
jak deszcz śnieg i mgła
nawet ryzykowny grad
obroni się w złożeniu z wiatrem
burzą i piorunami
co ważne
można zaszokować szatańskim antonimem
przywołać piekielną otchłań
ociekające krwią koszmary
po czym
okrasić biciem serca łzami a nawet
potem
za drugim członem
przemawia członek
Jarosław Jabrzemski, 17 september 2011
wypłata w jednostkach użyteczności
(z teorii gier)
skaczę
po tematach na jednej nodze
nie umiem
grać w klasy
nie potrafię na dłużej
zatrzymać oddechu
wolałbym
kocią kołyskę
ale palce plączą się zgodnie
z regułą prawej dłoni
drugą mam zajętą
kartkowaniem kalendarza
nie potrafię jak wilson
john anthony burgess
klaskać jedną ręką
pomimo bogactwa
gram w dupnika
salonowca
Jarosław Jabrzemski, 19 june 2011
w czym dzisiaj utopimy
dotkliwą nieobecność jurty
nie z mojej winy
wyraz bez wódki smutny
jest finlandia tylko
mężczyźnie wolno renifera
dosiąść byle szybko
nie doskwiera brak takiego domu
żeby meblować przed budową
nie jestem przecież mongoł kazach
pijmy z głową i się nie obrażaj
że nie ustawiam lustra
cieszy mnie pustka
miękkopiór zdechł i zaczął gnić
do czego pić
żeby przyśniła się białucha
nie myszy
białe jak noce
nie nadstawiaj ucha
słyszysz
bębny okryję kocem
nie odchodź zaraz
zbuduję wałkaran
a kiedy zechcesz umrzesz
w tundrze
patrz bacznie bracie mój
to słynny syberyjski szczur
husky nie jakaś biała mysz
wymieńmy krew i tatuaże
wypijmy za spełnienie marzeń
a kysz
Jarosław Jabrzemski, 25 june 2011
naucz mnie pisać
synu handlarza futer
bratobójco znad horseshoe bend
wykładaj choćby kopytem
nie meandruj
a kiedy już posiądę
jak kobietę
inną nieruchomość
pozwól odczytać
wyraźnie
w szeleście liści
naucz mnie pisać sylabicznie
czytać ze zrozumieniem
żebym nie pomylił
tallapoosy z kolorado
arizony z alabamą
Jarosław Jabrzemski, 1 november 2011
papuga
oczkiem nie mruga
chcę się poczuć
delikatniej
na równi odważniej bo stadnie
nie zgubić zapachu
nie tracić z oczu
łatwiej
dzielić porcje piachu
w nozdrzach
zachować proporcje
można
zaspokoić potrzebę pierwotną
nadążyć na quasi-nóżkach
za modą
z wtórnego opadu
nieskończenie subtelny
samobieżny moduł
wypuścić
plemnik
odłamkowym ładuj
zabij we mnie
kakadu
albo uśpij
Jarosław Jabrzemski, 24 june 2011
nasciturus pro iam nato habetur,
quotiens de commodis eius agitur*
jeśli miałoby dziedziczyć
tępy upór
trwanie w ubóstwie
po ojcu który szczęśliwie odszedł
bez prawa wyboru
paremia nie znajduje zastosowania
nie uważa się za narodzone
nasciturus śni zły sen o lepszej przyszłości
matce trudno przerywać sny
niełatwo wyskrobać koszmary
dla ułatwienia
choć raz w życiu logicznie
zacząć myśleć
bez korzyści uznać za niepoczęte
*dziecko poczęte uważa się za już narodzone,
o ile chodzi o jego korzyści
(?) Przeciwieństwem stanu snu jest stan czuwania.
Granica pomiędzy tymi stanami jest płynna u zwierząt niższych
Jarosław Jabrzemski, 28 february 2013
romantyczne pokoje z łazienkami
VILLA BALTICA
Międzyzdroje ul. Zwycięstwa 24
znowu piję
rosyjskie piwo w irlandzkim pokalu
przez co jestem bardziej
europejczykiem
po nocach śnię korytarze
ekspresowe wellness i spa
czuję się towarem na tyle
skonteneryzowanym by przeżyć
transport drogą morską
choćby na pokładzie statku instytutu
meteorologii i gospodarki wodnej
w instytucie psychiatrii i neurologii
oferują łazienki przy każdym
korytarzu mówią
nie jesteś na wczasach
w międzyzdrojach
i jak w takich warunkach czcić
zwycięstwa oblewać w dyskomforcie
z powodu adresu sobieskiego 9
według browarników z st.petersburga
euro strong lager
po naszemu łagier
Jarosław Jabrzemski, 22 august 2011
gdyby tak zasnąć
i się nie obudzić
sąsiad obdarzony znakomitym węchem
pobudzony egzystencjalnym głodem
żegnałby z balkonu sanitariuszy
w maskach
wywożących czarny worek
i wszystkim byłaby nie w smak
wieczerza
a ja bym się posilał
czystością myśli
w całym tym brudzie
zamieszany
niezmieszany
Jarosław Jabrzemski, 10 september 2011
urodziłem się z Giacomo Zanellą
zapewne wydam tom poezji
dwadzieścia lat przed śmiercią
nie chciałbym by mnie powieźli
na lawecie wolałbym utonąć
jak Olav Tryggvason tak żeby
ciała nie odnaleziono
przedwcześnie
a najlepiej wcale wtedy
mówiliby że powiesiłem się
na stryczku noszonym w kieszeni
a to była zwykła smycz dla psów które odeszły
z wiosną ja za nimi truchtem jesienią
i nikt z nas szczególnie się nie spieszył
Jarosław Jabrzemski, 16 april 2013
nazbyt byłam zmarznięta zdrętwiała
nie pomyślałam
że nieładnie
nie podziękować za odruchy stadne *
uczyłam się w szkole zakonnej
ale to nie spowiedź
lecz świadectwo o mnie
byłam jedną z argentyńskich owiec
prześliczną
cudem odratowaną gruźliczką
po śmierci ojca hodowla bydła
mi zbrzydła
i farma była za mała
błagałam
proszę mnie zaokrętować
skutecznie
chcę poczuć pukiel
grubych kasztanowych włosów
na wietrze
takie mam myśli głupie
pragnę ratować
kiedy tyle osób
tonie
nadopiekuńcze dłonie
i jestem niezatapialna
gdy mam przy sobie szczoteczkę
do zębów
nie podda się stępce
kłębek nerwów
uratowałam dziecko
później się odezwała
przeszłość
halo halo
wyporność wielka
jak w royal mail line
serce nie wytrzymało
* I was too frozen and numb to think it strange that this woman had not stopped to say 'thank you
Violet Constance Jessop
Jarosław Jabrzemski, 17 september 2011
pies z wiosną odszedł -
to rzeczywistość szczeka
sumienie warczy
Jarosław Jabrzemski, 30 july 2013
jestem jak dziecko niechciane
krzywiczne
ścianie tłumaczę się każdym gestem
z tego że milczę
i piszę
i znowu dla zachęty diabeł nadstawia dupę mówi rżnij mnie
słabiej czy mocniej sam wybieraj
ty przecież znasz mnie nie od dzisiaj
a jeszcze dziecko to kołyszę zaś ty w malignie trwasz debilnie
a ja nie słyszę ja docieram
Jarosław Jabrzemski, 27 september 2011
paradoksalnie dystans skracam
tak sobie idę i nie wracam
się zdaję
później się czołgam
poza krajobraz
odstaję
jest inaczej
(daję głowę)
kiedy już jestem
z powrotem baczę
by oschłym słowem
niezręcznym gestem
parentezą
(że się zatracę)
nie płoszyć zwierząt
krzywym spojrzeniem nie zaskoczyć
ptaków które mi śmiało patrzą w oczy
i wierzą
hołubię
w sobie instynkt gończy
klatki łańcuchy i obrączki
polubię
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 may 2024
25.05wiesiek
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
24,05wiesiek
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
2305wiesiek
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma