Pietrek, 5 stycznia 2014
najwięksi artyści
to antypodyści
na jędnym ręku
stoją bez lęku
jedno nogo
wiele mogo
a dwiema
to wprost
poema
.
.
.
.
.
t
Pietrek, 29 grudnia 2013
moje prawnuki usypiając
absurdalnie starych rodziców
będą wierzyły w społeczny
interes i prawa jednostki
wyswobodzonej z ucisku macicy
wprost na rozpalony bruk
by jak w zamierzchłych czasach
mogła uczyć się ziemi sama
pełzając
poprzez obiecujące niezależną
pełnię indywidualnego rozwoju
rozległe puste przestrzenie
zeszklonych ersatzem słońca
miast
Pietrek, 25 grudnia 2013
szepczą często śmiertelnie ranni
bohaterowie filmów akcji
być może dlatego
że nieoczekiwanie mocno zrośnięci
z wilgotnym betonem chcieliby jeszcze
zobaczyć jakiś ludzki gest
czułe drgnięcie postaci mających
przed sobą kilka dubli więcej
szans poprawienia makijażu czy dialogu
choć wszystko to byle jak zwykle tanio
i na wczoraj
niebawem ktoś z dalszego planu obrysuje
kształt groteskowo skręconego ciała kredą
która rozpływając się w deszczu
wyblaknie jak niewcześnie rozbłysła
aureola
*
- Wziął, kurwa, i umarł. Naprawdę. Mamy to.
- Cięcie!
Pietrek, 20 grudnia 2013
“One more cup of coffee for the road,
One more cup of coffee 'fore I go
To the valley below.”
Dylan, Bob
wiatr świszczy jednostajnie
to ze świata uchodzi powietrze
porywając wszystkie inne dźwięki
śnieg i lód
wycięte z nieba nożycami wron
zaułki obrastają w szkliste pąkle
porzucanych słów
już czas z naftaliny
wietrzyć życie wierzchnie
Pietrek, 8 grudnia 2013
edward bijał mamę czasami
rytmicznie bez zaciekłości
jako muzyk bardziej słuchał
niż dotykał instrumentu
którego nie był do końca pewien
spotkałem go któregoś wieczora
w opustoszałym pasażu
długo dopasowując
nieruchomą wąską twarz
delikatne dłonie skrzypka
do całej reszty
zniknął wtedy na dobre
a ja jeszcze trochę wyrosłem
mama i tak płakała najgłośniej
kilka lat wcześniej w dniu
w którym się wyprowadził
Pietrek, 4 grudnia 2013
nie potrafię spać ani jeść
poza domem to wszystko
wlokę ze sobą pozostawiając
opalizujący cesarski trakt
ślimaczy car tnie świat na pół
Pietrek, 27 listopada 2013
skrępowani chowają rodziców
wraz z serwetką serwantką rosołkiem
miękko w całunie podmiotów i wyrzeczeń
w cieniu fotografii
czasem przynoszą wiązankę
chwilę mamrocząc do siebie
żeby lampka nie zgasła
trudno być martwym ojcem
używając żywego języka
człowiek ciągle się gryzie
Pietrek, 23 listopada 2013
u Tolkiena panienki są
do nie dupcenia
to w zasadzie elfom na rękę
ułatwia wymieranie
podbrzusza gładkie i majestatyczne
jak lodowce styczniowych króliczków
po których ześlizgują się
najzwinniejsze fantazje
przestańmy więc narzekać
na Erę Ludzi
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga