Pietrek, 14 maja 2012
w tym filmie mającym dla mnie walor
przewrotnego paradokumentu bruce willis
ma sztuczne włosy i odmłodzoną twarz jak gdyby
właśnie posprzeczał się z cybill shepherd
jest oczywiście policjantem
ukrywającym zmęczenie i gorycz za szczelnie
zaciągniętymi zasłonami swojej kawalerki
w pracy radzi sobie świetnie jak większość
innych pięknych uśmiechniętych raźno kroczy
zawiłymi ścieżkami słonecznych poranków
i dalej w głąb labiryntów dni
by wieczorami odwieszać funkcjonalne przebranie
do szafy
kamera wnikliwie obserwuje sympatycznie zmęczoną
twarz nawet wtedy gdy nasz bohater całkiem obnażony
bezbronny w przypływie desperacji czy profetycznego szaleństwa
biega ulicami gett narażając się na agresję niezrozumienie
i wszystko to z czym należy się liczyć w podobnej sytuacji
w gazecie napisano że to horror science fiction słusznie
bo świat jest przerażający fantastyczny szalenie naukowo
niewytłumaczalny
tylko na wprost ekranu
w wygodnym fotelu i goglach
można czuć się
w miarę bezpiecznie
Pietrek, 30 sierpnia 2013
sierpień 2013
stadka dronów sejmikują przed odlotem
do ciepłych krajów
Jesień idzie
Pietrek, 19 lipca 2012
ślady na piasku
banalne jak wierszyk
są
czy cmentarne tuje
lepiej odcisnąć
swoje kształty w błocie
a nuż się kiedyś
ktoś dokopie
i może nawet
zhabilituje
Pietrek, 17 sierpnia 2013
mama biła mnie drucianym
wieszakiem do ubrań
później płakaliśmy razem
wujkowie przychodzili chwytać
mamę za krocze płakała wtedy
zawsze sama
wszyscy oni powysychali jak owady
pozostawiając puste skorupki
w nieodkurzanych zakamarkach
pod łóżkiem
stała butelka na siku bo łazienkę
mieliśmy w odległej galaktyce
a jak tu w pojedynkę pokonać
galaktyczny mrok i chłód
nie pisałem o tym ojcu
tylko zbierałem widokówki
z madrytów warszaw rzymów
po szkole przynosiłem do domu
zapchlone szczeniaki karmiłem je
przypaloną kaszą i biłem wieszakiem
jeśli nie jadły
później płakaliśmy razem
Pietrek, 3 maja 2012
czas jaźni fala stojąca
pstra mozaika
psoci
więc eroduję w nieznane
dni jak dni
noce dla wytrwałych
lata rozpoznaję po bukietach wina
moje drzewa rosną we mnie i wraz ze mną
na szerokość pleców schronienie
od deszczu wichury
łakomstwa tłustej ziemi
suchych szelestów
gdy tyka jednostajnie
migrujący piach
Pietrek, 19 października 2013
najbardziej przesrane mają
pluszowe misie
wyleniałe od przytulanek
trociny sypią się przez koślawe
ściegi zdawkowych rewitalizacji
no cały dywan zaświniony
oczka z niedobranych guzików
mają po kilka źrenic ciesz się tu
kolorowym światem przy takiej optyce
bezradne dyndanie gaci
wietrzonych w deszczowy poranek
melancholia wilgoci zapleśniały kicz
ach ach w kontener peceka
i do afryki być naprawdę kochanym
choć niejadalnym to absolutnie
według zapewnień producenta
nieszkodliwym
dla dzieci od lat
trzech
Pietrek, 4 stycznia 2012
mój książę jak dobrze
że w końcu wróciłeś
pozwól zdejmę ci buty
będą lśniące czekały
jak gwardia przyboczna
tak lubisz
mój książę a jeżeli nie znajdziesz oparcia
w geście zbyt łaskawym czy pochopnym kroku
pietą skamienieję i będę czuwała
przy twym bezradnym umęczonym
ciele
tylko nie bij po twarzy
bezlitośni sąsiedzi
znowu oczy za ścianę poszczują
na zwiady
a ja nie mam mój książę
gdzie się schować gdzie uciec
gdy ty toczysz swe wojny
sama sprzątam twój pałac
Pietrek, 25 grudnia 2013
szepczą często śmiertelnie ranni
bohaterowie filmów akcji
być może dlatego
że nieoczekiwanie mocno zrośnięci
z wilgotnym betonem chcieliby jeszcze
zobaczyć jakiś ludzki gest
czułe drgnięcie postaci mających
przed sobą kilka dubli więcej
szans poprawienia makijażu czy dialogu
choć wszystko to byle jak zwykle tanio
i na wczoraj
niebawem ktoś z dalszego planu obrysuje
kształt groteskowo skręconego ciała kredą
która rozpływając się w deszczu
wyblaknie jak niewcześnie rozbłysła
aureola
*
- Wziął, kurwa, i umarł. Naprawdę. Mamy to.
- Cięcie!
Pietrek, 20 grudnia 2013
“One more cup of coffee for the road,
One more cup of coffee 'fore I go
To the valley below.”
Dylan, Bob
wiatr świszczy jednostajnie
to ze świata uchodzi powietrze
porywając wszystkie inne dźwięki
śnieg i lód
wycięte z nieba nożycami wron
zaułki obrastają w szkliste pąkle
porzucanych słów
już czas z naftaliny
wietrzyć życie wierzchnie
Pietrek, 28 marca 2015
już dawno należało
odświeżyć
wszystkie niebostyczne sufity
w głębioszarą dorosłość
przedświtów
warowne mury umbrą ochrą
i sieną rozpalić pomiędzy
stołem a łożem unikając jednako
światła jak cienia
okien wytrzeszczonych
na obojętne podwórka
powieki powlec pejzażem jak śniedzią zielonym
sporyszem
się sycić
ołowianym
błękitem
cukrem umarłych
Pietrek, 23 kwietnia 2014
od matki jestem starszy o pięć zim
żeby dorosnąć ojca trzeba mi jeszcze
dziewięciu jesieni wiosen może i lat
półśmierci na ścianach błyskają
matowo niczego nie tłumacząc
moszczą się w rytmie coraz to
wolniejszym znośniej miękcej
aldebraiczność rocznic
sętymatyka zysków
i strat
Pietrek, 14 stycznia 2014
moi krewni umierali obficie i bez ceregieli
więc w zasadzie przywykłem nie lubię tylko
odwiedzać cmentarzy gdzie śmierć zagląda
od niechcenia z urzędniczego głównie obowiązku
jest tam zbyt wiele dopowiedzeń wszystko
precyzyjnie wyryte na pamięć
Mama Terenia dobroduszna teściowa
/znam ją dłużej i lepiej niż znałem rodzoną/
też tam nie bywa coraz więcej czasu
spędzając w łazience
na porządkowaniu ciała fryzury garsonek
całe wieczory przesiaduje z nami wsłuchana
w rozmowy kłamstewka dzwonki filiżanek
dyskusje z reklamami czy prognozą pogody
śmiech
bo staramy śmiać się
w domu jak najwięcej
Pietrek, 30 czerwca 2014
Jak to możliwe, by jeden doktor
wiedział aż tyle o miłości.
Wszystko jest miłością, brakiem miłości,
jej opisem lub opisem nienasycenia.
Obiekty, te seksualne i te kosmiczne,
krążą w podobnie nieskończonej pustce,
poddawane działaniom niewidzialnych sił.
Trajektorie koronkowych determinacji.
Źdźbło wznosi pieśń ku spopielającemu słońcu,
które w każdej sekundzie traci bezpowrotnie
swą niewyobrażalną, lecz skończoną energię.
Jeśli jest coś prawdziwie wzniosłego,
to agonia gwiazd.
Wszelka wilgoć wysycha. Tysiącletnie ziarno
zadziwia kiełkując i to też jest aspekt miłości.
Pleśń pożera niedojedzony chleb, a wygłodniały
nie wzgardzi nadgryzionym bochenkiem. Z nielicznych jaj
lęgną się pisklęta, jednak żadne jajo się nie marnuje.
Wino i chleb zawdzięczamy zakochanej pleśni.
Urodzony, niosę w sobie, za sobą i przed sobą śmierć.
Ani to złe, ani smutne.
To tylko aspekt. Możliwość opowieści.
Tło dla pocałunków.
Światłocień.
Pietrek, 6 lutego 2012
w jednym z najbliższych odcinków naszego serialu
wszyscy kluczowi bohaterowie umrą
niektórzy we śnie inni zostaną zamęczeni
dwóch może trzech zmartwychwstanie
lecz moc stygmatów rozjuszy tylko tłum
a mnogie relikwie pojawią się niebawem nęcąc
pozłotą kunsztownych puzderek
inni zastąpieni przez postacie trzecioplanowe
zostaną zapomniani bądź wyklęci więc skrycie czczeni
w hermetycznych kręgach jak kręgi na wodzie
w zasadzie nie będzie to już nasza nowela i być może
spadnie oglądalność lecz bez przerw na reklamy łatwiej
będzie się nam poruszać w kolejnym obiegu
wokół jądra szarości
Pietrek, 11 listopada 2013
nie bardzo umiem żonglować oczami
ociężale ślepią zapadnięte
w wilczodołach
kukułczyć w cudze gniazda
oczami wielki strach
nie rzucam okiem pierwszy
kamiennym spojrzeniem
opatrzność ciągnie
w muł
szklistymi przednówkami
akomoduję z cichym poświstem
głodny
soczystych wschodów
akwareli pól
Pietrek, 5 stycznia 2014
najwięksi artyści
to antypodyści
na jędnym ręku
stoją bez lęku
jedno nogo
wiele mogo
a dwiema
to wprost
poema
.
.
.
.
.
t
Pietrek, 16 listopada 2013
poczuwam się
do tego wiersza
zmawiam świadomy
skrajnej naiwności
doboru słów
kadencji zgrzytania
zębami
Pietrek, 23 marca 2012
...nie idźcie tam, tam nawet wody nie ma, wszystkie studnie wypite...
martwią mnie dzieci boga
socjalne sierotki wypędzone z raju
do przytułków biduli i rodzin zastępczych
bez należytej opieki czy świadczeń
streetworkerzy nie budzą zaufania
a opieka okazała się aspołeczna
na pozwy o alimenty brak odpowiedzi
no i ta arogancka protekcjonalność
sądów
no dobrze
ojciec może i jest wszechmogący
ale kazał pisać na poste-restante
chyba wyjechał za pracą
lub przed kimś się ukrywa
jestem już dorosły
powinienem to rozumieć
moje przyrodnie siostry i bracia
oni nie musieli by o wszystkim wiedzieć
umierając w ciemnościach i bólu
porzuceni na dnie
wypitych studni
Pietrek, 3 grudnia 2011
Pomposo
są tacy co napisali
tylko kilka wierszy
po jednym na każdy
palec boży
są tacy co je przeczytali
i się nie przelękli
tylko szybciej jęli oddychać
światłem na mrozie
tacy co nie posnęli
kiedy inni spali
wypatrując skrzydeł
w ciemnościach
co w milczeniu stali
w milczeniu i w cieniu
słuchając chóru
jak pomruku ziemi
szmeru piargu na zboczu
kurantów ciszy
w godzinie zwątpienia
Pietrek, 11 maja 2012
podobno świat
zbudowany jest z pustki
i przyciągania
tęsknoty wyrażonej
w metrum nano i atto
więc gdy zatoczymy już koło
powróćmy do słów
miłosnej magii
pachnących barwnych kwarków
Pietrek, 27 listopada 2011
piersi i brzuch wezbrane
jak wezuwiusz
żyzny wulkanicznym pyłem
nad pijanymi snem pompejami
Pietrek, 16 marca 2015
otula pyłkiem
miąższem zieleni
rosi by rosło
aż siwe włosy seledynieją
opuszki bielmem
ziarna pęcznieją
głosy się dalej
i czulej niosą
głosy co proszą
zostań
Pietrek, 30 maja 2012
mantry kodów binarnych
wierzę nie wierzę
tak nie ty ja
czekają na swoich siedemdziesięciu
i najnowszy testament
sieć została zarzucona
choć trudno rozsądzić czy tym razem
rybak stanie się opoką
dla czegoś więcej
niż elektromagnetyczny chichot
wędrujący poprzez eony
wciąż wstecz wstecz i wstecz
pomiędzy wysychającymi gwiazdami
__________________________________
fulereny – alotropowe odmiany węgla, materiał który
być może dokona rewolucji technologicznej na miarę informatyki
Pietrek, 11 maja 2013
moje nogi stoją obok
gotowe na rozkazy
ze złotą rybką
rozumiemy się
bez słów
obracam w dłoniach
klepsydrę jak kalejdoskop
by zająć czymś czas
Pietrek, 17 maja 2014
któregoś dnia ojciec przepiłował
małżeńskie łóżko i połowę w której
sypiała mama wstawił do mojego
pustego pokoju bo byłem wtedy
w wojsku a podchorąży jest bezbronny
i wolno anektować cywilną przestrzeń
podchorążego bezkarnie
niewiele w tym honoru Boga jeszcze mniej
ojciec przepiłował małżeńskie łóżko po tym
jak zdjął z mamy włochatego adonisa
samobieżne prącie niezwykle użyteczne
na melinach gdzie damom przystoi wszystko
mama sypiając w połowie małżeńskiego
łóżka rozchorowała się bardzo lecz ojciec
był twardy jak granit mimo że krwawiła
obficie i ledwie odratowano moją biedną
niewierną mamę
żyli potem jeszcze wiele lat razem zaskakująco często
szczęśliwi lecz ja swojego pokoju nie odzyskałem
już nigdy nawet gdy ostatecznie wykreślono mnie
z rejestrów wojskowej komendy uzupełnień
Pietrek, 14 lipca 2014
ponieważ od którego
nie zaczyna się nic
jest niezłym początkiem
tak pomiędzy
niepewnością a zawstydzeniem
zardzewiałymi kawałkami
blach szkiełek wszystkim
co niesie aproksymację
gangreny
rozkład
jazdy
potykając się
z mordą jaką mam
by mieć
cokolwiek
ucho do rosy
na torach
przykładam
z rosą się wyniosę
rosa mnie a ja ją
roso moja roś
się
wyrośnij
ponad
ściek
*„Stacja nigdy w życiu” - Kulmowa, ilustracje
Butenki, kisiążka niezwykła, nie wiem czy dla
Dzieci.
Pietrek, 5 grudnia 2014
tego wieczora kupiliśmy
pierwsze w życiu półlitrówki jarzębiaku
w Piwnicznej gdzie śnieg parzył dłonie
w jądrze supernowej
niebo czarno czarne było jak wilgotny kleks
który nas ścigał aksamitnymi mackami
i nawigować musieliśmy w nieznane
na naszych jarzębiakowych płozach
wśród śniegów po gwiazdach
gwiazdkach gwiazdeczkach
pośród czarnej zamieci
pośród absolutnej bieli
samego skrzenia
dobra to była szkoła żeglowania
dla dwóch na rafach bukowych
iglastych mieliznach do ciepłego
Domu Wypoczynkowego Promyk
tej nocy gdy pierwszy raz wolni
na jarzębiakowych saniach
jej oczy szare zielone i głodne
wpatrzone we mnie a człowiek
jak głupi
wciąż głupi
nawet nie pamięta jej imienia
na kolanach przed inną miłością
nadal opłakując
po męsku
uparci dorośle wytarzani
w rzygowinach osiemnastuletni
Wojtek i ja
hurrraaa!
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
28 maja 2024
w traumieYaro
28 maja 2024
2805wiesiek
28 maja 2024
Szalone dniMarek Gajowniczek
27 maja 2024
tak mało trzeba nam...sam53
27 maja 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 maja 2024
Niejasność podążaniaArsis
26 maja 2024
Noc bez świtu, zmierzchSztelak Marcin
26 maja 2024
Serce serc 2024Misiek
25 maja 2024
W kotle burzyMarek Gajowniczek
25 maja 2024
Nieuniknionevioletta