23 maja 2012
Tratwa
Skąpany w bezkresnym absurdu oceanie,
rozpaczliwie tratwę klecę,
z rozsądku resztek, myślą powiązanych.
Stroniąc od rekinów, strasznych myślojadów,
co na inność swój instynkt wyczulony mają.
Stawiam żagiel utkany na miłości kanwie.
Z ogromnym zapasem nadziei i wiary.
Wyruszam lądu szukać, wolnego od obłudy,
gdzie myśl wolna rozwijać się może.
I z głową w chmurach chodzić nie wstyd wcale.
Z litością pomyślisz że naiwny jestem,
Że lądu takiego przecież być nie może.
Nie zawrócę jednak z kursu obranego
pod prąd płynąć będę, wioseł nie odłożę.
11 stycznia 2025
Metasam53
11 stycznia 2025
wiersz tęsknotyYaro
11 stycznia 2025
11,01wiesiek
11 stycznia 2025
nic więcejYaro
11 stycznia 2025
asfodelowe łąkiBelamonte/Senograsta
11 stycznia 2025
****sam53
11 stycznia 2025
ciepło-zimnojeśli tylko
10 stycznia 2025
trud powrotuYaro
10 stycznia 2025
o miłościYaro
10 stycznia 2025
1001wiesiek