Pietrek, 28 lutego 2014
kobieta płaci cenę żyjąc po wielokroć
oddaje włókna skóry blask przemienia
w chleb krew ciało i wino
jej mężczyzna chytrze wyłgany
cudzołoży z własną młodością
choć biedak i tak pewnie umrze
wcześniej szczerze lecz praktycznie
opłakany jak chomik
póki co dogląda orchidei
kwitnących z rzadka choć nadal
tak obficie że nieomal drwiąco
pośród ścian w blednącej sepii
okien na zachód
pośród dłuższej niż wszystkie dotąd
a przetrwane zimy
Pietrek, 29 grudnia 2013
moje prawnuki usypiając
absurdalnie starych rodziców
będą wierzyły w społeczny
interes i prawa jednostki
wyswobodzonej z ucisku macicy
wprost na rozpalony bruk
by jak w zamierzchłych czasach
mogła uczyć się ziemi sama
pełzając
poprzez obiecujące niezależną
pełnię indywidualnego rozwoju
rozległe puste przestrzenie
zeszklonych ersatzem słońca
miast
Pietrek, 1 czerwca 2012
*
neurastenia podobnie jak kobiety
mężczyźni pluszaki czy kodeksy honorowe
najczęściej bywa kłamstewkiem
to mechanizm obronny na podobieństwo
inteligencji którą zwykliśmy przeceniać
doskonała pułapka zawsze pełna
i pusta zarazem
aureola każdej mandali promieniuje
świtem i zmierzchem
lecz co naprawdę zawiera się w finezyjnym rysunku
mądrość i harmonia siostry niosące ukojenie
- daj spokój! - o tak, o to się modlimy
*
tiulowe zasłony moskitiery
można do woli tłuc w nie pięściami
a ja tak chciałbym być eksplozją ćmy
szaloną afirmacją płomieniem w płomieniu
tycią supernową
na miarę naszego mieszkanka
raz jeszcze
rozpłynąć się po twojej siatkówce
otulony powiekami
tuż przed snem
_____________________________________________
*Mam nadzieję że Pan Jacek Dukaj wybaczy mi, że pożyczyłem od niego to piękne i inspirujące słowo
Pietrek, 3 sierpnia 2012
jesteś zgęstkiem czasu
lepkim od pamięci
przyklejają się powidoki uliczek
igliwie ziarenka zapachu
muszle
a z muszlami morza
z których wyszedłeś
smakując przyciąganie księżyca
suchość w ustach
pełen tęsknoty i wiary
w głęboki
falujący sen
Pietrek, 27 sierpnia 2013
Prąd jest szybki, rwący. Zdradliwy.
Jak światło. Miriady fotonów. Bitów.
Werble. Werble.
Zbyt dużo werbli. To nie muzyka.
Nakłucia. Tatuowanie nieba.
Bity pędzą. Wirują nie tańcząc.
Od werbli aż gotuje się piach;
nawet suchorośl zmieniona
we mgłę. Nawet mgła.
Zwiotczali, przenicowani, osiadamy.
Jak kurz.
Ani odrobiny wilgoci.
Tylko trzaski. Zero. Jeden.
Zero.
Pietrek, 18 lipca 2012
*
krótkie konanie
racz mi dać Panie
bym nie stał
bezradny na progu
z jednym okiem
wilgotno - zielonym
a drugim jak
studnia lodu
*
zrodzona wraz ze mną
i we mnie
wrośnięta jak lustrzany bliźniak
dorastamy wspólnie
co nie znaczy
że pójdzie łatwo
gdy już
ostatecznie dojrzalsza
zaprosi niedbałym skinieniem
- chodź!
Pietrek, 6 stycznia 2012
ech idź już lepiej do domu
pan doktor taka jego mać
ukrywa wstyd pod krochmalem fartucha
z logo księgowego naszych ciał i dusz
idź już do domu wsłuchać się w jęk krwi
jak oszukana rozsypuje smieci
w dawno zapomnianych bezimiennych zaułkach
twojego miasta
nagle tak obcego
że się wydostać z niego niepodobna
choć nie sposób dłużej w jego murach tkwić
Pietrek, 28 czerwca 2012
- cóż, szkoda.
a tak się cieszyła
na mleko
nasza jedność mnoga
kubek w gorzkie drzazgi
zręcznie malowanych
arabesek meandrów
już nie posklejamy
próbować nie próbować
szkoda
stała się nam
szkoda
Pietrek, 8 października 2013
historia którą chciałbym opowiedzieć nie wydarzyła się
dotąd i nie będzie miała miejsca w przyszłości
jej bohaterowie pozostaną nienarodzeni bezimienni
po kres czasu
prawdopodobieństwo niezaistnienia jest czymś wyjątkowym
w naszym kosmosie mnożących się jak króliki szans i możliwości
mniemam więc że byłaby to opowieść doskonała
gdybym tylko znał odpowiednie słowa do jej zapisania
alfabet ujemnych znaków
jak fasety czarnego koh-i-nor’a
pożerające światła słońc
Pietrek, 9 października 2013
szeptem łaszą się wody
do stóp
miękko śpiewają wody
między palcami
chłodno srebrzą się wody
smakując sól
a ciebie wiatr
już osuszył
inne wzywają oceany
Pietrek, 26 października 2013
a oni tam tablety łykają garściami
nie słysząc krakania mew na wysypisku
nad którym rozlało się miasto by wyschnąć
na wietrze ukryte
a oni tam kruszą nim połkną nie gryząc
bo kpią z goryczy gorycz mając za nic
i to się im opłaca to się wciąż udaje
a oni tam pytają wiedząc co odpowiesz
bo lubią dzwony bohaterskich tenorów
własne głosy
szkoloną do polowań sforę
Pietrek, 8 kwietnia 2013
płacimy chętnie i słono
za niezbędne towary
lecz niczego więcej nie da się już upchnąć
w minimalistycznych wnętrzach
więc patrzymy z wysokości balkonów
na lśniące osiemnastokołowce
o łbach wściekłych byków
jak pędzą wprost z fabryk na wysypiska
pustynie pustyń gdzie nawet ptaki
wyzdychały z głodu mimo skrzydeł
zwolnieni z obowiązku zasypywania latryn
i przymierzania wieczorowych kreacji
nadzy patrzymy z balkonów na zachód
nadzy
aż do kości
Pietrek, 22 czerwca 2012
piszę ten wiersz ołówkiem z Ikei
bezpośrednio na stole pod designerską lampą
ołówek ślizga się po lakierowanym blacie
a jakiś pan szarpie za łokieć
więc wiersz nabiera zaskakujących znaczeń
jestem zdolny
włożyć wiele wysiłku w debiut
uskrzydla mnie estetyczne wzornictwo
nakład choć kameralny
to przynajmniej w ręcznie wykonanej oprawie
rozejdzie się w mig
a krytycy cóż
pewnie będą srodzy
napuszeni w cudacznych kapotach
zanudzą czytelnika przydługim wstępem
i pewnie nawet nie dostanę
egzemplarza autorskiego
fani już mnie prowadzą na jakieś spotkanie
trochę natarczywi
z kokieteryjnym uśmiechem
godząc się na autografy
pozuję do pierwszych zdjęć
lecz myślami przechodzę śmiało
do drugiego obiegu
urzeczony delikatną materią bibuły
Pietrek, 25 listopada 2011
piosenka do nucenia na przerwie
to nie zielnik kochana
by pogodnie blednąc
tracić aromaty
w zgrabnych kompozycjach
zastygając na lata
naszych kart nie przełoży
ręka pasjonata
by nacieszyć ćwiczone
w podziwianiu oczy
to nie zielnik kochana
my nie anemony
miłość nie płowieje
nasza miłość kona
Pietrek, 23 maja 2013
*
słabnący to jedyna siła mocnych
więc zwycięzcy niech wiedzą
z czyich drzew liście na laury
*
wzgardzeni nieczułym winni są
rozgrzeszenie miłość zbyt rzadka
by pochopnie rozcieńczać ją łzami
*
u progu śmierci zbieraj godnie resztki
życia dla żywych bo kruche jest
i zewsząd potrzeba mu wsparcia.
Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
Pietrek, 12 marca 2012
1.
jakie urocze są dzikusy
radośni opaleni malcy
bawiący się zaostrzonymi patykami
zróbmy im zdjęcia z samochodu
jest zbyt gorąco
i słońce ze złej strony świeci
te fotografie będą malowniczo blednąć
na naszych betonowych ścianach
aż zapomnimy o safari
wstydzie grzechu
i o raju
z którego nas eksmitowano
2.
jestem buszmenem
o smukłym ciele
dwunastolatka
nie posiadłem niczego
mam wszystko
lekko stąpam po piasku
natchniony słońcem
zatrute strzały niosą sen
przepraszam że cię skrzywdziłem
gazelo córko wiatru
musimy jeść
moje tłuściutkie
roześmiane dzieci
niech nie poznają nigdy gniewu
szafirowych ogrodów obłudy
autostrad samotności
3.
codziennie
znikają z pod moich stóp
ziarenka pustyni
kiedy ich zabraknie
rozsypię się
po wydmach nieba
otulony gwiaździstym
westchnieniem
boga którego imienia nie ma
nawet
w khoisan
Pietrek, 11 marca 2012
"...z moją mamą wiąże mnie
wiele wspomnień..."
Joanna P. projektantka
czegoś tam
oprowadza telewizję
po swoim mieszkaniu
rzadko w nim bywa
by nie zakłócać
z trudem wypracowanej
harmonii
śmiało możemy mówić
o sukcesie
Pietrek, 13 listopada 2012
rozpiździuchany jestem jakiś
no
każdy kawałek
kawałeczek z kawalątków
kiedyś puści fastryga
klej kit nit
i wszystko frrruuu!
droga mleczna andromeda
rozsypana
tylko
nie dla astronogów
paproszki
pośród nerwów zdeptanych
alejek
szkielety ławek
sterczą
przy szkieletach róż
Pietrek, 6 maja 2012
są dni
które otorbiają się
w pamięci
ot
po prostu
coś umiera
nie żądając nawet
minuty milczenia
w zamian
za swoje kilka molekuł
oswobodzonej pustki
Pietrek, 29 września 2013
na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak gdyby żywiły się nostalgią i kurzem
ciocia Marysia każe mówić na siebie Magda
bo trudno inaczej uprościć Marię Magdalenę
w ciasnej norce rozkłada i wietrzy wspomnienia
była archiwistką więc potrafi się opiekować
nieistotnymi drobiazgami które przesądzają
o życiu
ponad sześćdziesiąt lat na Śląsku a dalej
biegnie przez Mokotów oddycha spalenizną
czyta list od Sendlerowej
cieszymy się żeś przeżyła Marysiu
na szerokim parapecie kwiaty rosną tak bujnie
jak na rabacie strzegącej bezimiennych kości
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis
12 maja 2024
Podróże bliskie i dalekieMelancthe
12 maja 2024
GniazdkoMelancthe
11 maja 2024
AntydepresantyMarek Gajowniczek