Wojciech Jacek Pelc, 4 lipca 2013
a w niebie puste miejsce
rezerwuje mi Bóg
pokazuje palcem skrzydła
których nigdy nie założę
ty cholerny Biały Draniu
wiesz jak to dla mnie daleko?!
wiem - odpowiada poprawiając
żółtą aureolę marzeń
wiem chłopczyku że dałem ci
wolną przestrzeń i nóż
abyś zostawiał w niej ślady
wiem że bardzo mało widzisz
kiedy zasłaniasz się trumną
Nisko - październik 2012
Wojciech Jacek Pelc, 25 sierpnia 2012
podawaj mnie, chcę ściekać startym cukrem z ust
po brodzie na niespaloną obietnicę przyszłych
wypieszczeń. zaplątany w złote runo odcisnę się
gorącym śladem i zapachem malin. dreszczem
faluj wręcz, jak widok tajemnicy stanika,
kiedy opada i kulistą miękkością
podwaja rozkosze. stwardniałym drżeniem
rozbudź dla warg niezaspokojenie. proszę
zwiąż, niczym szypułka gdy wydaje na świat
soczyste owoce. podgryzane rozpuszczą
w płatkach nasiona, otworzą wszelkie granice
i zatańczą jak wiatr z drzewem, by w burzy skonać.
a kiedy zaczniesz opadać, szeroko, szelestem,
zapragnę usłyszeć w dotyku najzwyklejsze
jestem.
Stare Bojanowo - maj 2009
Wojciech Jacek Pelc, 11 sierpnia 2012
malujesz obrazy z dala od westchnień estetów.
nie ma na nich łąk, motyli,
wszechobecnego zapachu kwiatów, słońca.
w pejzażach umieszczasz
krew, mocz i spermę. wyraźny jest brak perspektywy.
blejtramy leżą nieużywane,
a niezagruntowane płótno rozwieszasz niedbale
między spróchniałymi sztalugami.
wieczorami, kiedy bywasz zmęczona,
biorę starą szmatę i wycieram wszystkie ścieki
z twojej trudnej wyobraźni.
a potem się kochamy.
kochamy się też przedtem,
ponieważ nasza miłość jest niezwykle romantyczna.
Żuławka Sztumska - kwiecień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 6 sierpnia 2012
Zygmunt zaciekle walczy otwieraczem do konserw,
aluminiowa puszka napoczęta już z boku.
Szybko otworzył sobie cztery rany na torsie.
"Ach, Zygmuncie, oszczędziłbyś nam tego widoku!"
Ale on nie przestanie, tak sardynki pokochał.
Serce drży, bo jedną z nich chce dziś pojąć za żonę.
Tym bardziej nie jest w stanie pozwolić, ani trochę,
by sardynki leżały tak bezdusznie ścieśnione.
Krew pomieszana wszędzie z sosem z pomidorów,
lecz tryumf niewątpliwy, wykonane zadanie,
(chociaż pod koniec trochę pozbawił go humoru
napis na kluczu: "Lekkie i szybkie otwieranie.")
I gdy już po obrączki chciał biec do jubilera,
zajrzał do puszki i... szok! Jego miłość jest w biedzie.
Zaklął zatem siarczyście: "Niech to jasna cholera!"
W przetwórni zamienili wszystkie sardynki
na śledzie.
Żuławka Sztumska - kwiecień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 18 lipca 2012
odjazd! nagle krzyknęło i rozpierzchło się migoczącym
światłem. jak w tunelach. naturalny szczenięcy
odruch: gonić, ugryźć jak najwięcej.
obstalowane różowe szyby można było tylko butem,
albo zza, jeśli wybór, to zawsze przeciw.
wódka z czekoladą czy cebula - decydował los.
jego zrządzeniem kloszard kolegą i lód na głowę.
najsilniej kusiło niepolizane, więc kaleczyliśmy języki,
a w ustach: naprzód! darliśmy każdą białą flagę.
tylko czasem dzwon na wieży oznajmiał czyjś kres.
teraz myślę: niepotrzebnie. cholera, niepotrzebnie.
ale wtedy - kask na głowę. przytrzymać myśli.
na chwilę. przepustnica otwierała się zawsze na full.
kochałem, to jednak nie miało znaczenia
i tak sypiałem z adrenaliną.
dziś nadal kocham, tylko konserwanty
psują smak i wątrobę.
Żuławka Sztumska - styczeń 2009
Wojciech Jacek Pelc, 11 października 2012
jeszcze nie umarłem i życiem wciąż grzeszę,
kiedy kursem zwrotnym odpływam nad ranem, jak pirat
ze skarbem ledwie pogłaskanym i mapą
na skórze. zapisany w tobie.
dwa słońca już zaszły, jak złote
precjoza z zatopionych jaskiń, lecz drogę pamiętam.
wyznaczam ją sobie Holandii wiatrami
i falą od morza. pulsujesz w tętnicach,
z uporem, bezgłośnie, bo chcesz abym płynął stąd
w raf okolice, by nikt nie wyłowił nas
z wód sargassowych, kiedy będziesz krzyczeć.
powrócę, tym echem: moja
obietnica.
Żuławka Sztumska - październik 2009
Wojciech Jacek Pelc, 23 października 2012
gdybym był tobą, znałbym wszystkie odcienie,
który do którego i na jakie okazje.
znosiłbym długie tortury dla odlotowych
balejaży i aby nikt nie zauważał tego
czego nie chcę.
mógłbym godzinami przymierzać się w tipsy,
krynoliny, cyrkonie, okładać ogórkami.
spotykać z drugą, by porozmawiać o trzeciej,
a o wpół do czwartej zasiadać
do tasiemca. od lat tego samego.
i martwiłbym się, mocno martwił
na widok rozdwojonych końcówek.
gdybym był tobą.
ale nie jestem
i dlatego najnormalniej w świecie wkurzam się,
kiedy kolejny raz nasi
nie strzelają gola.
Żuławka Sztumska - grudzień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 17 lipca 2012
mocno szarpała za struny, zostawiając
nierówności na palcach i rozstrojony
instrument. z pasją. potem gładziła.
nie raz krzywym spojrzeniem próbowała
wydusić łzę. nieskutecznie, wtedy wychodził
oblany egzamin do szkoły aktorskiej.
w czasie świąt, szminką, lub tuszem do rzęs
rysowała optymistyczne obrazki, by w końcu
zwijać je w kulki. celem był kosz.
miała też taki dar - potrafiła zawisać.
niejednokrotnie, na drugi dzień,
nad okolicą przechodziła potężna burza.
i wciąż cierpiała, razem ze swoimi towarzyszkami,
które zmieniała jednym przyciskiem,
co około godzinę, z przerwą.
tylko noc nie była pozorem. właściwie nie
istniała. prawdę przykrywała snem.
Stalewo - styczeń 2009
Wojciech Jacek Pelc, 9 sierpnia 2012
a mężczyzna podejdzie do okien do wnętrz
kwiaty zaschnięte na kość zrosi zielenią
zapuka do powiek uniesie przeczyta ich treść
zwiąże silnym zapachem otuli niedzielą
a kobieta odważnie naga stanie w drzwiach
pozwoli dłoniom wypuścić na wiatr sekrety
jak dziecku bajkowo opowie zabije strach
spłonie wieczornym ogniem wyruszy naprzeciw
a wspólnie zbudują z czterech złożony kąt
i czajnik i stół i koty kurzu za szafą
świadectwo w kołysce codzienną radość i trud
i pewność że już bez siebie żyć nie potrafią
Żuławka Sztumska - kwiecień 2009
Wojciech Jacek Pelc, 14 sierpnia 2012
mali chłopcy wychodzą z domu ubrani w dżinsy,
adidasy, zimową porą w kurtce. zawsze z czapką
bejsbolówką na głowie, najczęściej szybkim krokiem.
mali chłopcy mocno trzymają w dłoniach
nic, potężną broń, która pozwala walczyć
o wszystko. brakuje tu jakichkolwiek barier.
chłopcom nie przeszkadza życie, nie przeszkadza
też śmierć. po prostu o nich nie myślą.
szybkie auta i pistolety są z nimi od zawsze.
w ich duszach codziennie wzrastają żądze,
bo posiadanie dóbr dodaje prestiżu,
wzmacnia pozycję i przyciąga kobietę.
zdarza się jednak, że przed wyjściem
zapomną dać buzi mamie. nadrobią to,
zaraz po powrocie z przedszkola.
Żuławka Sztumska - kwiecień 2009
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek