Florian Konrad | |
PROFILE About me Friends (1) Books (14) Poetry (511) Prose (226) Photography (279) Graphics (73) Video poems (5) Diary (9) |
Florian Konrad, 11 july 2017
strzeż przed najlepszym
niesie z sobą lukier, idzie się udusić
albo rozchorować
odganiaj te z brzydkich snów
zdeklarowane fanki śmierci
(słodkie to, jednak - może innym razem)
jestem twój, kamieniem wrośniętym w ziemię
pod skorupą - atrapa smutku, opowiadanie
napisane w zerówce, NIC przepasane
szarfą bez barw
(znów zganisz za nieideowość)
bywam niczyj, od czasu do czasu
smuga światła pada daleko od zabudowań
przyciągnij, to takie proste
Florian Konrad, 11 july 2017
,,jesteś moim promykiem, Księciem Ciemności który rozświetla blaskiem grafitowe zakamarki duszy"
- Ukochana
niech pierwszy będzie wrzask, gardłowe
nawoływanie się we mgle
(panika - narkotyk z krainy, gdzie rosną bajki
można zerwać jedną - dwie z drzewa
odurzyć się nektarem)
potem spadnie surowy lód
zrośniemy się na zawsze
(tak wytwarza się nieugaszalne)
na chwilę przed końcem przyjdzie dziewczyna
zacznie bredzić o miłości i związku
wystarczy spojrzenie w oczy i zrozumiesz
że to człowiek pełen zawiści
hybryda trolla, stalkera
i pospolitego wariatuńcia
(teraz już dwie osoby tobą gardzą
- wykrzyczysz natrętnicy)
ostatnia kobieta, której będę się podobać
rzuci kamieniem w żarówkę
by nie było nawet ciemności
lecz to, co potem nastanie
nie zdoła nas pochłonąć, kochana
mam pewność
więc bój się śmiało
Florian Konrad, 10 july 2017
dość nieprzyjemne uczucie:
cyfra we mnie tętni, znaczek bestii
rozmienia się na drobne. jak tak dalej pójdzie
niedługo zostaną same zera i jedynki
(czym zapłacę ostatni rachunek?)
i jeszcze ta przeklęta spolegliwość
zbyt szybko ujarzmialne instynkty
niedostatek kolców, ledwie trzy, pro forma
herezji też jak na lekarstwo, zdarza się coś
wymruczeć pod nosem - ale nie grozi to
nawet wycieczką do Czyśćca
niewiele jest powodów do dumy
może co poniektóre grzeszki, przegryzanie smyczy
(jeśli złamią się pniaki - skończę
przyrośnięty do ręki Pani)
oraz pewność, że wystarczy ukłucie
by się rozprogramować
na amen
licz mnie, ciągle od nowa
znasz działania na liczbach nierzeczywistych
scalaj je, abym był mniej pokorny
- o więcej nie śmiem prosić
Florian Konrad, 8 july 2017
wiersz nienapisany
łączy nas jedynie śmiech
puste drwiny z wartości. formułki
aż ociekające od patosu, zabazgrane banery
zostają splecione w zaklęcie gordyjskie
ogień plus ogień - i tworzy się biel
plansza ulepiona ze śniegu (milczenie oznacza
najczystszą prawdę!)
szepczę w ową pustkę: nie warto - i staje się ciemność
czerń wytrąca się pomiędzy przeźroczystymi litrami
i już wiesz: jestem Przekaz, krzyk w tobie
oto ja - niezgrabny model, którego ciągle rysujesz
w myślach, przed snem
choć twarz ciągle nie taka
imię i oczy zbyt krzywe
to ten, co nie daje się zapomnieć. choć trzeba
choć powinno się przeciąć zdanie
zakończone ostrym pytajnikiem
https://www.youtube.com/watch?v=7t8TlrnNZho
Florian Konrad, 28 june 2017
wieś satelicka: nawet przydrożne kapliczki
podporządkowane najwznioślejszej z idei
mnie i tobie
są i zawistnicy:
po dróżkach ciągną jednoosobowe procesje
tubylcy nieutuleni w żalu, że w zasadzie
omija ich cała mistyka
zazdroszczą i złorzeczą
(gorzkich łez tyle, że utonąłby niejeden Adriatyk)
a pod lasem - rozwinięte płótno
jeszcze nie kwitną na nim dwie twarze
ciężko być czystym, gdy tyle w nas świata
nie sposób wbić gwoździa w ranę
bez oczywistych skojarzeń z plemieniem, z religią
przejedz się przed snem, by mieć koszmary
przejedz się snem
aż pochłonie on mnie, materiał
tę wieś
nie pozostanie nic, prócz wielkiej figury z gliny
Florian Konrad, 26 june 2017
wstrząsy, poza skalami
pragnienie silniejsze od słońca
wyciągają się spragnione pazury
już - już cię mam, próbuję nie wypuścić z objęć
- ale - jak zawsze - światło jest za gorące
sięga zbyt głęboko
ogień tworzy arabeski na skórze
(chyba pismo, kompletnie nieczytelne)
przenosi się na park narodowy
(w zgliszcza - szalone gabinety
pełne lekarzy porośniętych paprociami)
świat płonie, kochana, co do joty
i bardzo dobrze
wiele wymagało oczyszczenia
jak oko, które trzeba wyłupić
by widziało więcej
Florian Konrad, 26 june 2017
bajka somatoformiczna
przypisano nas do siebie
na maszynie cieńszej od włosa
(uczucie to wytrawny mag, nie próbuj zaprzeczać)
i tak wtulamy się, ciągle mocniej
bez skrępowania już, bez powłok
sfera armilarna - rozgrzana do białości
nowe chwile piszą się
nerwem pokrytym czerwienią
(zamieszkaliśmy pod nowymi flagami
podobne do dawnych
tylko kolory intensywniejsze)
dla mnie zawsze miłość to pęd
rodzinny, nieznany kraj
chmura, za którą mogą zgasnąć kalejdoskopy
Florian Konrad, 24 june 2017
dziwna choroba: zasnąć w wannie
i obudzić się w sercu pustyni
(na końcu każda śmierć jest nieskończenie sucha)
dziewczyna na to cierpi
gładzę po policzku
cierpliwości, oszczędzaj się
spędzimy noc. może się pogorszy
i zobaczysz - fundacje z serduszkiem
założą subkonto na ratowanie
by wpłacać, wpłacać jak najwięcej
w walucie twardej i ostrej, pieniądzu
niczym szczecina, potłuczona szklanka
będą się słały datki ze wszystkich stron pokoju
kupimy sobie po meblościance wypełnionej narkotykami
(tusz, papier - psychodeliki dla dorosłych
o wyobraźni wypełnionej cukierkami)
potem przyjdzie się rzucić z chmur
w inne, podejrzewam że drewniane
choruj
Florian Konrad, 24 june 2017
wiersz zbyt tani, bym go napisał
tym razem na poważnie
nie ma o co kruszyć lanc, mówić w dwóch
kopiach (echo poniesie krzyk aż za płot)
śmiertelnie serio, tak, że nic, tylko uderzyć
głową w mur i patrzeć jak pęka
mówię ci: za dużo oczu w moim jednym
zgaś je, połóż litery na półkę
nie nadaję się do deklaracji
mrówka biegnie przez materiał i zostaje ślad
rana, niczym z kałasznkowa: słowo
patrzysz i rozlega się: kocham
ugryzienie, świst jak z bata
choć powinien wyjść nobliwy pan
i spod wąsów wydukać:
tu nie ma, tu się dopaliło
ale nie szkoda
Florian Konrad, 23 june 2017
nad drogą wisi chmara szarańczy
mięsożerne
no pasaran, chyba, że ruchem raka
jeden się odważył
głos (diabli wiedzą, skąd):
dalej, przekartkuj, jasnowłose smoczyce
i królewny o zielonej łusce
czekają parę stroniczek wstecz
wiem, nie zauważyłeś
dla ciebie każda książka jest dyskoteką
i na odwrót, możesz czytać w podrzędnych klubach
przeciągać poślinionym palcem po byle remiziskach
tancbudach i - choć to nie do wiary
- znajdujesz tam poszukiwane skarby
drogą idzie człowiek. w środku - obsesja niepowagi
(zawinięta w szmatkę, by nie wyparowała
- ale może to tylko plotki)
przestał szukać czegokolwiek
wie
Florian Konrad, 23 june 2017
przybyłem z innymi, by broić, powodować nudę
(od czasu do czasu zrobi się coś miłego - niegroźny
wyskok. wybacz i szybko zapomnij)
kształty i rodzaje - zmienne osobniczo
w nas - całe semantyki, poczty głosowe
odbitki faksymilów, różnokolorowa pustka
zaprawy coraz mniej. łączymy się z cegłami
na ślinę, przybijamy do ścian stodół
potem - dym. zajdzie coś trudno odwracalnego
konkrety?
nie będę się wdawać w szczegóły
są śmieszne, niczym cyrograf spisany w przedszkolu
źle też będą poinformowane
wszelkie mądre agencje
Associated Press, nawet pani sprzedawczyni
nie będę się wdawać w szczegóły
są śmieszne, niczym cyrograf spisany w przedszkolu
ktoś zamknie się w niebie, jak w ciasnej klatce
by pozostać na małą wieczność
Florian Konrad, 14 june 2017
o, jeszcze chwilę, chociaż rok zatrzymać
ten świat bez pęknięć, wytrzymać ciśnienie
wspaniałej wrzawy buszującej wewnątrz
Wiesław Sadurski Jaki los mnie połączył
przestano tańczyć. muzyka, dotąd wżarta w ściany
unosi się, aż pod zimny, pomarańczowy księżyc
(tarcza przypomina zarys samochodu
rzęcha z wybitymi światłami)
siedzimy w ciszy, błądząc wzrokiem po kartkach
kroniki, którym nie można wierzyć
(Powtórzonego Bezprawia, wyimki
z półnatchnionych pism) kruszą się w dłoni
dokąd wyruszą twoje myśli, jeśli
im pozwolisz, spuścisz z łańcucha?
z metalowym krzyżem, od domu do domu
z maszkarą na kiju, po kolędzie
(wiem, nie ta pora, czerwiec, choć śniegu po pas)?
zostaw je, będzie czym się ogrzać
najdłużej palą się zdania zakończone wykrzyknikiem
przecież to oczywiste
Florian Konrad, 14 june 2017
z cyklu Kwadratura szyi
znów byłem na pokazie szklanej mody
wymyślają się eufemizmy, wymówki
a w każdej - rośnie kropelka. i dobrze
dziesiątki kobiet - w prawo, w lewo
samobieżne kukły na straganie, od wieków
zanurzone w gęstych cieczach
(barwy zmyły się, gdy nie było nas jeszcze
na świecie. wyjątkowo toksyczna powódź)
przytulam. dym gryzie w oczy
(pokój - kurny Pałac Kultury
gospoda dla dwóch osób)
po północy pożyczę ci marzenie, wybujałe sny
kolorowe jak tęcza LGBT
czyste jak biel flagi za oknem
(znów się poddałem)
bierz, zanim nas wyrzucą
za niezapłacony rachunek
urzędnik strzegący moralności
(cokolwiek jeszcze znaczy to słowo)
zamaże nazwy na etykietach
i, straciwszy węch i smak
upijemy się w parku płynem do mycia naczyń
myśląc, że to gin
Florian Konrad, 13 june 2017
jeśli, jak twierdzą zastarzali samotnicy
uwielbienie jest banalne - wystarczy myśl
i może zmienić w krajobraz, przedmiot, miasto
żywię do ciebie wiecznie rozświetlone
ulice Nowych Jorków, ruiny oplecione lianami
(spójrz w oczy poasteckiego posągu
- pełen romantyzm!)
czuję album pełen ruchomych zdjęć
z wesel i styp (nie ma się czemu dziwić
- zastępujesz wspomnienia, nawet babcie
o woskowej skórze mają twoją twarz
drzemią grzecznie w kącie sali
nawet nie próbują udawać, że ożyły)
a ja? lamus, plecak pełen
zabytkowych rupieci: dzieże, kołowrotki
nawet przez internet nie sprzedasz
choćbyś obniżała cenę w nieskończoność
(wielu cwaniaczków wzięłoby za dopłatą
by potem wywalić do kubła)
zostaw na szarą godzinę. poistniejmy we dwoje
nim wstanie świt
koguty z całej wsi rozedrą gardła
czekaj, (sam!) namaluje się autoportret
akt bliźniąt syjamskich
nie do rozerwania
https://www.youtube.com/watch?v=6V0DS9TYScQ
Florian Konrad, 13 june 2017
nakazane - powielać się!
najlepiej przez zaniechanie. z bierności
biorą się wszelakie plagostwa:
kolaboracja z nudą, bezczelne wchodzenie
w ubłoconych kozakach do salonu
by rozsiąść się przed skrzynką ze światłem
i chłonąć tłuczeń, okołoszklaną papkę
gardłem, nozdrzami, każdym porem skóry
- aż w głowie wyrośnie przepalony kineskop
i trzy literki w. przed imieniem
(nie zapomnij o .pl na końcu podpisu!)
umyłem twarz w strumyku. szumią wersy
wszystko, co chciałem wykrzyczeć - spływa
odbicie - porwane przez nurt
- o co chciałbyś walczyć, której ze stron zaufasz
na tyle, by opublikować swoje zdjęcie?
- pyta rozmywający się człowiek
wiem, co odpowiedzieć
ale zamiast tego - rzucam kamień
na drugim brzegu budują kolejny pomnik Ekranom
ktoś mówi przez kalkę
dzień jak co dzień
https://www.youtube.com/watch?v=WANNqr-vcx0
Florian Konrad, 12 june 2017
mieszkamy na przeciwnych biegunach niedostępności
zbyt daleko od cywilizacji, zanurzeni w prehistoriach
lubisz to podobnie jak ja
inaczej już dawno zrosłabyś się z kamieniem
została pochłonięta przez jedną z setek
gorących metropolii, jakie pojawiają się
na chwilę przed zmierzchem
migoczą w czerwieni
między nami - ciężkie powietrze
dzielimy kraj opasany szarfą i łańcuchem z kolcami
na pół, trzy czwarte, na ułamki coraz mniej właściwe
aż nie zostaje nic, poza parą samotnych wysp
niedługo zjawi się wójt, prałat, ekskról
inaugurują rutynowe uroczystości - święto trawy
urodziny prezesa konsorcjum
cmentaryści, nieco posępni tragarze pudeł
obniosą nas z namaszczeniem po plaży
wierzysz w fale z pianką, morze z wielkiego kufla?
czekasz aż pochłoną? e, chciejstwo
świętom nie będzie końca
(optymiści gadali, że jeśli wyspy się złączą
- zaniknie przeszłość. i dobrze, kto by tam próbował
spoglądać wstecz, pamiętać niezliczone potopy
przejdź kontynent - nie znajdzie się
ani jeden cep chcący wiedzieć, ile było arek
gołębi, czy szklanych gór, o które
roztrzaskiwały się łodzie pełne rozbitków)
zostaniemy na plaży, pod wiecznie zachodzącym słońcem
wraki tytaników od dawna śpią w piasku
sztorm nie istnieje, zmienił się w wieczną fetę
ucz się w to wierzyć
Florian Konrad, 9 june 2017
taka mała prośba
widzą w tobie scalarkę, czarnowłose dziecko z lampionem
(nie tak łatwo skleić ciemne jeziora
i uzyskać z nich choćby pół szczypty świtu
albo choć przepaloną żarówkę)
a przecież jesteś zwykła, jak chwila między
południem a ochłapem tęczy, czas
rozciągający się za trzecim horyzontem
ciepło tam i przytulnie
nie zmieniaj się, nawet przed zmrokiem
niech ten czarny moment trwa
przeistacza się w krajobraz
czekaj, zbudujemy tam kapliczkę
elewację przystroi się wycinkami z kolorowej prasy
na ścianach kuchni powiesisz czaszki
poroża i dyplomy z podstawówki
ja - odpis ostatniego wyroku
będzie to mekka samotników, niewierzących w zło
i innych odszczepieńców, którzy zbyt wcześnie
odłączyli się od logiki
i brną, brną
podpisano: ich przyszły treser
niegramotny przewodnik stada
https://www.youtube.com/watch?v=7Azo2vFDt48
Florian Konrad, 9 june 2017
leży tu. pan Los, gigant o glinianych żebrach
trzeba wleźć pod serce
nie wychodzić, nawet gdy zacznie się rozkład
(bądź ostrożna - wielu udaje drugiego Łazarza
uciekają na oślep, przed siebie
zamiast pokornie czekać)
marzymy o grze na zielonych fortepianach
tworzeniu Wielkiej nocnej muzyki
w ultradecybelach kwadratowych
- aż niedowiarkom spuchną młoteczki i strzemiączka
tak wiele bierze się z prób turpizmu:
- słodka zadyma, zrywanie głęboko ukrytych kurtyn
- ty, ja, zmysły odlane ze stopów
(większość - nordic gold, od dawna
pokryte grynszpanem)
zatem - wejdź w niego, cała. potem ja
jestem więcej niż pewny, że twój egzemplarz
nie będzie robił wstrętów
podda się temu, co nieuniknione
(i stanie się dźwięk
słyszalny jedynie dla profanów
by zazdrościli. melodia generowana przez mech)
dotykaj klawiszy z kości. pamiętaj o tempie
presto vivacissimo
https://www.youtube.com/watch?v=Y5Y8jfYPOAA
Florian Konrad, 7 june 2017
Najukochańszej
uciekam z miasta Ja. wkurza mnie
to ciąg klatek na oswojonych przyjaciół
tresowane myszy. do tego nazwa zbyt krótka
i mało kto je odwiedza
mam dość ciągnących się dworców
zbudowane są wyłącznie po to
by je opuszczać, najlepiej z niesmakiem
w tych obrazach widzę hipochondrię
błyszczące klisze rentgenowskie
szukanie choroby na siłę
czytasz książkę stojąc kilka centymetrów od linii
bezpiecznie, najwyżej przejedzie pociąg
częściej - palce
tu pełno jest osób jednopowłokowych
zafoliowanych jak karma. granulat
w paczkach, marzący o choćby kropli wody
którą mógłby wchłonąć
dni pożerają owych biedaków, z kośćmi
(a znacie ludzi czasoodpornych? ja też
dotknął ich metafiś, czary
nie pozwalające się starzeć)
zrób krok w przód. licz sekundy
zaraz końcowa stacja. miejsce, z którego
za skarby świata nie chce się odjeżdżać
rzuć się we mnie
Florian Konrad, 4 june 2017
wzięliśmy się z łapanki
najechano krainę kiczu
(w zamierzeniu miała być ozdobna
cekin obrysowany granicami)
nasze państwo nieuznawane
na żadnej z aren, jednak piękne
niczym magnolia przypięta do kufajki
i daliśmy się porwać do wioski cudów
któryś miesiąc z kolei relacjonujemy pobyt
ty - szminką po ekranie telefonu
adres mego bloga
(www.niewolnobycrazem.com)
odzwierciedla... - resztę dośpiewaj czekając na autobus
albo pod prysznicem
zmęcz mnie, bym wyzionął duchy wicematek
parz myśli tak długo, aż staną się śnieżnobiałe
(pamiątki zastąpią węgiel do grilla
spłonie nawet piórnik, w którym od szóstej klasy
przechowuję ulubionego terrorystę
ghostwritera klepiącego za mnie liryki)
tej nocy śpijmy po przekątnej, niech
przestrzeń pomiędzy (ciągle potykamy się o kłódki
pod nogami. kiedy wreszcie uda się
znaleźć klucz?) nie dotyka ciała, nie pobudza
gorąca pościel. można by w niej urodzić
kłębek żył i włosów. potworniaka
o imieniu jak ten, którego zdradzamy
przecież wiesz - on jest między nami. zbiera się
aby zacząć istnieć. przeklęty oślepiciel
auto jadące wprost na ciebie
znam treść notki, której dziś nie napiszesz
Florian Konrad, 3 june 2017
,,Przyjacielu, padając pod łuk salwy - uważaj,
nie uderz głową o kosz z chlebem."
Zdzisław Stroiński ,,Życie"
nakładaj jedna warstwę na trzecią
najważniejsze trzeba pominąć
niech rośnie od środka. może zajmą się nim
łapacze zachodów słońca
albo złomiarze
mówisz: a gdyby tak pobiec
w przeszłość? tam nas jeszcze nie było
dzieciaki przypadkiem znalazły kamienny szkielet
(czyj? dziś ciężko stwierdzić
naukowcy głowią się, kto był pierwszy na ziemi
- ja, czy człekokształtny tyranozaur)
łodzie podwodne przepływały
trąc brzuchami o dno szklanki
Nikt obserwował przez peryskop
z diamentową soczewką
pękły skorupy strusich jaj faberge
nieśmiało wystawiliśmy głowy
i - jakby za dotknięciem różdżki czarownicy
nastąpiła era ubożenia
dziś tylko kilogram pazłotka, echolalie
(...rdalaj - końcówka miłosnego wyznania)
ciągle przychodzimy na świat
w glanach, choć pod krawatem
mniej czegoś, mniej. aż gęsto
zatraca się, gdy rośniemy
na szczęście da się odwrócić bieg
po powrocie zakop topór
zrobiony z kości
pierwszego przedstawiciela gatunku
myl kolejność warstw, proszę
https://zapodaj.net/be6ee2932eb0e.jpg.html
Florian Konrad, 1 june 2017
zapominanie symboli
cud - twarz wmurowana w ścianę
otacza ją wiele cyfr. zatrzymaj się
masz przed sobą skarb
zbyt patriortyczny, by pozwolono mu
wyjść na powierzchnię
pani z kometą na buzi
jej konkubent trzymający kosę i młot
patrzą z szacunkiem. rząd dzieci deklamuje peany
co zwrotka to głupsza
petroglif - mało prawdziwe sacrum
frasobliwy brzydal wyryty w maśle
wyśmiej, przecież jest roztapialny
prędzej stanie się wodą, niż odpowie
gadajmy do obrazów
daj kciuk w górę, a dowiesz się
po co warto istnieć
która ideologia jest jasna i z cukru
potem ściemnieją słowa autorytetów
karykatury na monidłach
Florian Konrad, 31 may 2017
Но странный стук зовёт в дорогу.
Может, сердца, а может, стук в дверь.
И когда я обернусь на пороге,
Я скажу одно лишь слово: "Верь!"
Виктор Цой - ,,Стук"
przecież wiesz - jestem fejkiem
lubię spacerować wewnątrz próżni, patrzeć jak
ludziki o głowach związanych w kokardkę
czekają na klientów
parę lat temu lukę wypełniono żwirem
i teraz - samochód za samochodem
karawany spragnionych samczysk
jeden, szaradzista, zostawił koleżance kartkę
było napisane:
- wierzyć w metal
- kolczyk na płatku stokrotki. kiedyś będzie
z niej nieładna dziewczyna
- spanie na akord - ile snu uszczkniesz
z ciemności - tyle twojego
kumpela, nie próbując rozwikłać zagadki
zrobiła samolocik ze świstka
był za ostry, poleciał zbyt wysoko
wbił się aniołowi w serce
w chmurach każdy jest fejkiem
nawet ty
https://www.youtube.com/watch?v=7Zway3F4Fc0
Florian Konrad, 24 may 2017
borykając się z problemem demarkacji:
jak odróżnić paranaukowe brednie
(dwa plus dwa równa się em ce kwadrat)
od wiary, czystej jak pełen ołowiu kryształ
od zdrowego zabobonu
dochodzę do wniosku - trudno nie widzieć
duchy wyzierają z każdej liczby, kartki
pierety między okładkami
muzyka zawsze się znajdzie: pobrzękiwanie
sztućców, chrobot owadów w ścianie
krzyk kogoś zamordowanego
w poprzedniej epoce
chcesz się skontaktować?
nie trzeba czytać natchnionych pism
ewangeliad pisanych podniosłym slangiem
wystarczy pierwsza gorsza powieść
a przyjdą, z koszami pękatych owoców
przyniosą naręcza selfie, rozwiązania równań
(w tym wypadku żaden abakus
nie ułatwi potęgowania
zdaj się na intuicję)
spójrz - ujęcia, chwile zalane żywicą
liczby nierzeczywiste
zawierasz się w nich, choć nie chcesz
to nasze cegły, białko, gorzki budulec
wzory na obliczanie pola powierzchni snów
po co się wypierać?
Florian Konrad, 23 may 2017
wchodzenie w blask. nie traktuj tego
jak rytuał. to tylko odbryzg pamięci
tej drugiej, z głębi
wspomnienie przenoszone drogą kropelkową
niekiedy przez pocałunek
w najmniej znanej encyklopedii internetowej
utwórz hasło ,,pieniądz wsteczny"
i kłóć się, wmawiaj, że to co innego, niż dług
udowadniaj, że istnieje moneta
którą można zapłacić
za poznanie zakończenia bajki
mało ważne, czy ci ktoś uwierzy
kup morał na wagę, używany
ale całkiem do rzeczy
upewnij się, że będzie pasował do reszty życia
zachowaj powagę, gdy wkłuje się w ciebie
gorąca igła
kieruj ją siłą woli w stronę serca
a stanie się ono tętniącą żarówką
światło testowane na zwierzętach
mniej parzy. bywa, że rodzą się w nim
szlachetne uczucia
czasem krzepnie, jest jak wosk
wówczas - nie sprzedawaj
zaklei się oczy nieprzekonanym
przeleje przez klucz od ostatniej bramy
https://www.youtube.com/watch?v=QuOPYUu9aI0
Florian Konrad, 12 may 2017
wioska dobrych duchów
jeden - nawet nie pijak
(prawie!)
zamykam drzwi i z uśmiechem
wchodzimy w bezdomność
licho ciągle śpi na zapiecku
ballada o lekkim zabarwieniu mechanicznym:
dwie osoby idą w niewiadomym kierunku
droga nigdy się nie skończy
(miedziany drucik po którym sunie prąd)
oboje mają temperaturę niższą niż
zwyczajowe trzydzieści sześć i sześć
(przemiana w zombie?)
stany finalne: zlecę ci zabójstwo najlepszego kumpla
za ile? darmo, ale będziesz mogła
wpisać w CV. tu ceni się podobne osiągnięcia
- mówi chłopak o mojej twarzy
(dawno przestano produkować te maski
musiał mieć jedną w zapasie)
dziewczyna milczy, uśmiecha się głupio
wieś - coraz mniejsza, bardziej płytka
niewiele pozostaje
Florian Konrad, 12 may 2017
Ance V.C.
zasypianie czaszek w popiele. lakier imitujący drewno
lśni na nowo położonych płytach
słyszałaś nową teorię spiskową?
podobno tylu teraz odchodzi
bo tam w górze jest ciepło, dają mleko i ryż
ale rząd, biegły w dezinformowaniu
robi wszystko, byśmy się nie dowiedzieli
to co że nikt nie wrócił, by opowiedzieć?
dziadkowie wysyłają wiadomości:
bezbłędne ogniki na bagnach
gałęzie uderzające w szybę podczas burzy
to przekaz od nich
mówią, że jest miło : róża i miód
skowronki drą mordy, nikomu nie chce się spać
chodź. to w końcu tylko zwykła deprecha
de domo Varney Cantodea
szukaj Eldorado na końcu światła
nawet jeśli się sparzysz - będzie warto
(pytania pomocnicze:
ilu straceńców potrzeba by rozbić żarówkę?
i kto był tak mały i nierozumny
że zgubił się na łebku szpilki
i zmarł z powodu alergii na metal?
myśl, myśl
sprowadzaj ciemność. nie kłuje, możesz wierzyć
jest pełna muzyki)
potem podziel się wrażeniami
https://www.youtube.com/watch?v=X5ei4OjXiV0
Florian Konrad, 11 may 2017
dedykuję Najukochańszej
,,Człowiek jest kupą atomów z zasadami"
Janusz Zubow
krążymy nad zalanym słońcem gniazdem
pełno pustych skorupek. kto mógł - wykluł się
i spróbował wzbić
kości - świadectwa porażek
hordy ludzi
biorące udział w rytualnym zaśmiecaniu
popatrują z ukosa
zazdrości się, nie? - warczę z półuśmieszkiem
w sercu drży paproch. nie daje się usunąć
płukanie różową wodą niewiele pomaga
wiesz? choćbym bełkotał idąc ciemną doliną
nie wypowiem imienia zmysleńca. daremne to
i grozi ślepotą
daleko od gruzów katedr
znalazłem nową wiarę
i błyszczy mi. i skrzy się
grzech jest obowiązkiem
jakie to piękne
Florian Konrad, 26 april 2017
Take another little piece of my heart now, baby!
Jerry Ragovoy
zjednoczone stany bezradności: dotykam, choć nie wolno
weź mnie, choć kawałek
strzęp gazety, listę zakupów
pendrive z powieściami, które jakoś
nie chcą się napisać
mały zmrocznik, twój osobisty Versificator Regis
układa nowy wers bajki: niedaleko granicy mieszka
sobie mężczyzna. biegle opanował nieudolność
potrafi myśleć wspak, coraz głębiej
niedługo będzie mieć umysł niemowlęcia
rada: schowaj się. bardziej. wniknij we mnie
holding z filmów animowanych, wszystko kontrolująca
Acme Corporation przejęła naszą miłość
każdą zwrotkę tego tekstu
złączmy się, a będzie morał: znów się urodzę
albo nie: ktoś smutny i od zawsze stary
zmieni kanał. może rozmyje się tusz opowiastki
- mówię bawiąc się piórem ostrym jak igła
rysunkowe zwierzęta podchodzą pod dom
szczerzą kolorowe kły
nie ma się czego bać
https://www.youtube.com/watch?v=N2lnHEIk5ns
Florian Konrad, 23 april 2017
Tryptyk Terror nadążania (III)
historyjka komiczna
jeden facet, cherlak
ale z twarzy podobny do Pudziana
rozminął się z cywilizacją
od tego czasu rozwija się równie szybko
w przeciwnym kierunku
przez parę tygodni żłobił rylczykiem wiadomość
zabazgrywał otoczak bardzo ważnym tekstem
(ciężko odczytać, ledwie piśmienny praczłowiek
rzecz jasna nie jest biegły w sztuce kaligrafii
służby specjalne głowią się
nad odcyfrowaniem koślawych liter)
i zamachnął się. kamulec, przeleciawszy
trzy powiaty, wybił szybę pałacu prezydenckiego
trafił decydenta (celnie - prawa skroń!)
ten, prawdopodobnie w szoku pourazowym
kazał zagazować tysiąc afgańskich sierot
tu i ówdzie spadły bomby napalmowe
troglodyta uśmiecha się nad kolejnym
dużo cięższym przesłaniem. wybrał głaz
zatem - raczej nie szykują się
kondolencje ani przeprosiny
śmieszy cię to? rzuć garść żwiru na pogorzelisko
jeśli nie - krzemień
treść nieistotna, każdy odczyta, co będzie chciał
Florian Konrad, 23 april 2017
Tryptyk Terror nadążania (II)
przedstawiam ci COŚ
(w niezapomnianym Idź na całość byłoby
ukryte w trzeciej bramce
pozostałe zajmowałby kocur Zonk)
jest pełne uczuć: miłość, pogarda
twój lekki strach, że się rozniesie
ktoś umrze na plotkę, chirurg z zakrzywionym dziobem
chcąc - nie chcąc odprawi egzekwie
przesądna do bólu reszta gawiedzi
założy maski. pióra, ciężkie jak z kamienia
przyrosną do twarzy
i odlecicie w cieplejsze kraje,
szukać nowych chorób
(nie odważysz się zostać sam na pustkowiu!)
chcesz by było tylko twoje
- wedle życzenia, już kręci się w NIM
nieanielski młyn, sypie mąkę w oczy
powstają bielma
byście nawet nie próbowali się stąd ruszyć
przedstawiam NIC, autoportret myśli
ocala twoje stado, choć jest radioaktywny
jak nimb, kłujący niczym prą
ledwie poznałeś, a już kochasz
Florian Konrad, 23 april 2017
Tryptyk Terror nadążania (I)
kryją nas lasy pod sufitem, półkola świetlne
tworzone przez wiecznie palące się żarówki
milczymy na głos, z nieodłącznymi wykrzyknikami
na końcach cytatów
nigdy wprost, własnym szeptem
posiłkując się wytartą frazą, zużytą jak papier
który więzi szkielet, pokrojoną rybę
przenośnią (skąd, dokąd i za czyje grzechy?)
niby zmięty cyrograf
tworzymy łańcuszki ze znaczeń, kruche i lśniące
ale kompletnie ślepe metaforiady
nie wstając od stołów, kobiet
lub wlepiając się w poduszki
bajamy że otruto, zły sabotażysta wstrzyknął
super glue w ścięgna
inny - związał żyły w kokardkę
pa, do jutra - zostawiam malinowy ślad
na szyi partnerki
(zgorzkniała i płocha jak cień
więc chyba urodziliśmy się w jednej pajęczynie
nasze numery PESEL co dzień mają inne cyfry)
utleniam się w nocy, śniąc wojny
każdą idzie przegrać równie łatwo
nóż stępiony, że nawet masła nie ukroić
co dopiero - iść z nim, by wykonać wyrok
Florian Konrad, 22 april 2017
przekrój, a znajdziesz skrytkę, w której poupychałem
odlewy z silikonu i brązu
nieco wyrośnięte Anny Frank, piwnookie czarnulki
hordy Azjatek, tak pokornych
że aż przeobraziły się w bestie
poruszamy się jednakowym rytmem
w muzyce zawarty jest ekstrakt, ziołowy eliksir
na poprawę. czegokolwiek - widzenia, myśli
tylko serc nie goi (źle dobrano proporcje
albo maź zwietrzała na przestrzeni lat)
wtul się. zdjęcia dojrzewają w metalowej komodzie
na dnie sadzawki
rdza pokrywa papier, mamy piegi
i pomarańczową krew
zmarszczki tną nasze odbicia
(stateczność, statyczność- jesteśmy młodsi
bo pozbawieni złudzeń)
inne kobiety, faceci związani gumką recepturką
- to fałszywy dźwięk, dysharmonia powodowana
nadmiarem miłości, to szklany strach
ufaj mi bez potrzeby
nie trzeba wyznawać
Florian Konrad, 20 april 2017
Tam znów! dziewica z promieniem ma czole
Dla braku chleba lub ze zbytku wiary,
Spada bez skrzydeł w grób lub lupanary.
Aleksander Michaux ,,Na dziś"
oczywiście, biorę się z nienawiści
zbudowałem tam przytulny, tekturowy wieżowiec
szarpie chmury pazurami, by nie kiełkowała
w nich nadzieja. nawet zalążek
krzewy kwitną na dachu. przyroda tworzona w soli
peany pełne inwektyw, w skali uczuć
od jednego do dziesięciu -
jestem bezwzględny. krok poniżej zera
rozszczepienie osobowości a troje:
korytarz wiodący w przepaść
kolejny - pod niebiosa
ostatnim ciekną strużyny mleka
pęka pierwsza szybka, kruszy się fundament
na najwyższym piętrze molocha obradują samobójcy
mój synek puszcza latawiec
zaraz papier zderzy się ze szkłem
i już nie będę mógł się zdenerwować
https://www.youtube.com/watch?v=W8zqJwPOMoA
Florian Konrad, 19 april 2017
jasne, że nie zasługuję - szepczę w przypływie szczerości
odwarunkować, wyzbyć się odruchów
- awykonalne, nienawykły do ciebie ślepiec
zgubiłby się na rozstajach pustyni
(powietrze słoneczne zwiastuje burzę
sól i piach cisną się do oczu niedowiarków)
a tak - jeszcze gonię wiatr znad Antarktyd
ścigam się z duchami niedoszłych dziewczyn
mają kryształki w żyłach
(bez przesady - szkło, żaden bursztyn)
twarze dzieci wyryte w pamięci komórek, aparatów
wspomnienia mieszają się z przywidzeniami
każdego dnia oddalam się coraz bardziej
mężczyźni zapisują nowe strofy w źrenicach
pań, koleżanek, obcych miłości
może i kiedyś je znałem, zanim imiona
stopiły się w jedno: niewymawialny supłek
jako artysta i partacz osiągnąłem mistrzostwo
w dziedzinie akwaforty: twój portret rozciąga się
od Bugu aż po drzwi mego pokoju
powieki przykrywa miedź
bezwartościowy grosik zamknięty w medaliku
na szyi ostatniego twórcy
waży więcej niż planeta, kontynent
niepodzielny sen
szukaj i wróć, nie przestawaj wierzyć
że nie ma przebudzenia
Florian Konrad, 12 april 2017
moja tulpa wabi się słodko (imię - jakby matki
nierozrywalne). to egzotyczny dreszcz, limfa z palemką
drink dla niezaawansowanych. wznoszę toast
za pierwszą wspólną noc
pęka łupina, z chropowatego nasionka
próbuje kiełkować ciało. nie wolno!
- wciskam z powrotem
afirmować cię, kochanie
to jakby opisać najpłochsze z marzeń
złotem na zasolonej skórze
żałośnie mało, to poemat wywołujący głód
gwar za oknem, krzyk przenika zamknęte okiennice
idzie deszcz, chłopi w pośpiechu stawiają słupy
jeden rozwija liny z betonu
elektryfikacja dwuosobowej wsi
w oczach zapalają się błyskawiczki
zmierzch blednie. nie potrzeba świec
oddech z płomyczkiem, ogrzewa nas wielka lampa
nie straszne wszelkie paragrafy
wydajmy się nawzajem
https://www.youtube.com/watch?v=OPVURmCNB1Y
Florian Konrad, 11 april 2017
polana wydarta z pokrytego mgłą lasu
- jest klimat! - myślę wchodząc w głąb obrazka
ciepło, bezpiecznie, choć daleko od domu
i czegokolwiek by się nie zrobiło (czyny wzniosłe
i haniebne, wybitne dokonania w dziedzinie
szmacenia się, kradzieży albo dobroczyność - bez różnicy)
- rezultat zniknie przed upływem minuty
tam jest się tymczasowym
(niedługo olbrzym weźmie nas w spracowane dłonie
i zemnie w kulkę)
ot - typowy przypadek dystopii
pejzażyk z którego nie chce się wracać
choć kolce, kryształki soli
wyrastają w powietrzu
nieudane monidło. zdjąć? boję się
farba nie wyschła pod spodem
wda się zakażenie, na wylot
zostanie dziura w ścianie
Florian Konrad, 10 april 2017
A divinis
pozbawiam się możliwości uczestnictwa
autosuspensa - drzwi ze spiżu pozostaną zamknięte
przez następne życie. klucz zmurszeje
(wykonano go z najlichszego papieru
nie przetrwa próby czasu)
pozostanę w rodzinnej chałupie
na zakręcie ledwie istniejącej wsi
wtulony w twoje ramiona
(wierność, banalna jak chleb, powiat, czysta niczym
likier tętniący w sercach)
i rozpocznie się Zanik
co zostanie?
nasze wspólne zwierzę totemiczne:
poświętnik toczący przed sobą kulę ziemską
myśl zamknięta w twardym pancerzu
nie do odebrania
Florian Konrad, 10 april 2017
Katownia
La tomba ai mortali di tutto e confine!
Francesco Maria Piave ,,Addio del passato"
mój kraj, taki brzydki:
cuda z kozą na kiju i kolonie kaplic
w których straszy duch psa. widmo z obrazu
uśmiecha się. zna zakończenie wszystkich bajek
jestem wiecznie anty, zapomniałem jak się odmawia
(zaczynam modlitwę - w ciągu chwili mutuje
wreszcie- kończy się wulgaryzmem)
mijam znak z nazwą miejscowości
teraz widzę wyraźnie: to wycinanka
wiocha jest posklejana z nieprzystających elementów
domy - to aktorzy, ludzie przebrani za budynki
robię kolejne dwa kroki - i wszystko staje się jasne
ja też noszę w sobie ruderę
połowa ścian się zawaliła
szron, kwiaty porastające tęczówki
brak łez
Florian Konrad, 6 april 2017
Oby nie naludnieć
łączy nas skwarka, jaskółcze skrzydło na zakwasie
malwa uwięziona w ornamentach obrusu
z pól schodzą się strudzone ciągniki
w przednich kołach trzymają grabie i widły
tymczasowo robię za Surrealistę
Kpiarza zabili powstańcy
nieznana z imienia blondynka
czyni honory domu
ucztuj! - dym ćmi się z glinianych kominów
krwią żaby - w toast!
- kiwają poluzowane głowy
obejmuję cię, choć stół jest długi
sięga za piątą wieś
w dodatku siedzimy na przeciwnych krańcach
ze strzechy wyrosłej na szyi
ułożę ci chaos. i będziesz bezpieczna
jak ten kwiatek, do którego
wrzeszczę dziecięcą wyliczankę:
chore - con amore - in pectore
aż wtuli się we własne płatki tak bardzo
że uschnie
Florian Konrad, 6 april 2017
należy bać się świata bez kobiet?
jasne, widzę dzieciaki z pokolenia nowotworian
wczepiające się jak rzepy we włosy
bogu ducha winnych osób
słodkie to i urocze, taka śmierć z osaczenia
- zmów za mnie wierszyk - proszę półchłopca
nosicielka gromi mnie wzrokiem. gafa po horyzont
lepiej było trzymać się z dala, za zębami
wypada snuć fantazje o wyspach bez nas
zwierzątka od wewnątrz porośnięte kolcami
tańczą tam macarenę
ślad po ugryzieniu zarasta
nad ranem - skończone szamanizmy
pękają głowy mędrcom (kac powodowany obuchem)
powieki niedowiarków pokrywa
sól z zasiódmego morza
ćwierć kilometra dalej jest bezpiecznie:
każdy nosi w sobie mężczyznę i mrowisko
zgub za sobą obie krainy
Florian Konrad, 5 april 2017
zbudowałem domek na granicy
pomiędzy zanikiem, plażą, a dark ambientem
(trzy karty, na odwrocie - rysunki bogini płodności
można z tego skleić własnę filozofię
przepis na szarą polewkę
albo zwyczajnie niczego nie zrozumieć)
rodzą się we mnie rzeźby
kult ptaszysk o krzywych skrzydłach
(lecą byle dalej od mojej wiochy
toną w wodzie Wiecznej Antarktyki)
chętnie zerwałbym brodę świętemu mikołajowi
pewnie odpadłaby wraz z jego dolną szczęką
zanuć balladę, kochanie. może być bez nut
albo złóż je z patyków
mam wyrzuty sumienia
związałem korzenie w supełek
by nie zapomnieć o czymś ważnym
drzewo przed domem uschło
nawet mieszkać nie umiem, choć to podobno łatwizna:
zamykasz oczy - i już, wiosna. mi ciągle wchodzi
odwrotna pora, zamieć, walące się igloo
https://www.youtube.com/watch?v=YLKUYD6eVYA
Florian Konrad, 4 april 2017
para całująca się pod drzewem
obrośniętym pasożytami
gustowna obróżka wrośnięta w szyję
(wcześniej długo nie wychodziłem z domu
skóra złączyła się z metalem. dobry objaw)
róża damasceńska, z najprzedniejszej stali
kiełkuje w naszym wspólnym sercu
- zobacz, parch - wulgarni przechodnie
proszą się o guza
aż boję się pomyśleć, co wyrośnie
z ich ciał. jaka republika
zamieszkiwana przez korniki
(trochę wstyd jest żyć na gapę
ale cóż - niektórzy nie potrafią inaczej)
zastanawiam się: kiedy umarli i co ich toczy?
za plecami płonie buda z aksamitu
matka grzebie kość na lepsze czasy
nie ma potrzeby się oglądać
Florian Konrad, 3 april 2017
Mojej Najukochańszej
tyle w nas pozornej realności. wybuch pod skórą
(dostrzegalny jedynie pod mikroskopem)
- i przenosisz się wstecz. w przeszłości prawie każdy
jest wielkości szpilki, jednoocy giganci
nie mierzą więcej, niż cal
labilność: grasz śnieżkami w bilard
to znów powaga, trzymamy rzeczywistość za pysk
(planeta na zbyt długiej smyczy, kosmiczne jo - jo)
ufność może skutkować rozstaniem
(marnotrawnicy wracają z pochylonymi głowami, w milczeniu
płyn z pianką zaburza dykcję
a lepiej nie pogarszać sytuacji bełkotem)
otwieram okno i ulica bryzga, szumuje w pokoju
(rośnie w nas to miejsce, jest o krok
wystarczy zebrać płynny świat, odcedzić grudki)
krzyczy mi się, prosto w szyby samochodów
więc chodź, pomaluj mi Piekło
dobrze wiesz, na jaki kolor
https://www.youtube.com/watch?v=KCZof9lRsT8
Florian Konrad, 26 march 2017
żart dla Ciebie
coś znanego wyłącznie śmiertelnikom
czującym nieuleczalną gorączkę
pragnienie, by zatopić się w Pełni
czymkolwiek próbuje być
owo dziwne żyjątko z serduszkiem w nazwie
łasi się do nóg. próbujemy odpędzić
wtedy zmienia się w pustynię. siwy piasek
- niczym mgła zasnuwająca pokój. albo narkotyk
po zażyciu którego igła wyrasta pod żebrami
(potem nawet najlepszy chirurg
ma problem z usunięciem)
i przestaje być miło. nieoswajalne zwierzę
kładzie się na progu. nie pozwala odejść
lekarstwo od którego jesteśmy uzależnieni
balsam z domieszką pokruszonego szkła
powoduje otępienie (lalki wirują na żyłkach
wśród drucianych kwiatów - tak nas widzę
- mało wyraźnie, ale najprawdziwiej
otwiera się trzecia para oczu)
grzecznie tu. wszystkie rasy magów i faryzeuszy
wymarły poprzedniego wieczoru
Florian Konrad, 22 march 2017
z nudów rozdrapuję chmury. przez rany na wodzie
przecieka chłodne, październikowe słońce
chciałbym pójść na wieś, wykrzyczeć
jak szaleńczo cię kocham
ale czuję, że jestem złudzeniem optycznym
kimś między zorzą a błędnym ogniem
widzialnym jedynie przez pryzmat
nikt nie uwierzyłby zwidowi na słowo
ludzie mijaliby z pół - pogardą, pół -zażenowaniem
chyba pragnę zbyt wiele
być może wolno mi jedynie milczeć
niewypowiedziane uczucia mutują, biały cień
migocze przed oczami
rytuał zamarzania: im bliżej do zimy
tym bardziej czuję, jak pod skórą
rodzi się Coś. jest słodkie i święte
krainy szczęścia, nieprzemierzone Antarktydy
na których panuje wieczny upał
Oksymoronia, planeta z zapomnianej galaktyki
dwa wyrazy, po wypowiedzeniu których
nastanie wieczna wiosna
nie mów
Florian Konrad, 22 march 2017
Najukochańszej
najkrótsza msza, dwa słowa nad kromką
miód na rany, zaklęcie wywołujące błogostan
kwiaty wyrastają w oczach. pragniemy wiedzieć
za dużo. ciągle głodni wiedzy i wrażeń
uprawiamy samorozrywanie. uczucia
wymykają się z ram
po drugiej stronie lusterka stoi para. mężczyzna
lekko niepodobny do mnie. smutny, jakby udawał
mesjasza, któremu nie wyszło zbawianie
i stoczył się na dno dna
kobiety prawie nie widać. za czysta jest, zbyt piękna
by można było objąć wzrokiem
a może jeszcze jej nie wymyśliłem
Florian Konrad, 19 march 2017
zdrzemnij mnie, choć na wiek, pół roku
trzeba odpocząć od myśli, to drewniane kamyki
wystrugane przez żartownisia
kołaczą się w głowach bez celu
a nie sposób się pozbyć na dłużej
jako niepoprawny neologizmator tworzę
nowe znaczenia: z liczb o nazwie uczucie, związek
(ile wyniesie ich suma? kto zliczy?)
powstaje wzór, czarna arabeska na skórze
nie odczytasz z niej recept na los (będąc szarlatanem
mam obowiązek pisać niewyraźnie i w psiej łacinie)
ostatnio zaordynowałem najgłupszą z kuracji:
trzeba bezustannie się wzbijać
nie czując, że ciało od lat jest bryłą, wrosło
(przytyjesz pół grama i nie udźwignie cię
żadne powietrze, to więcej niż pewne)
zbudź gdy rozpocznie się zima
zwiędną chwasty w opuszczonych gniazdach
Florian Konrad, 17 march 2017
wiesz, chyba najlepiej jest scalać
gdyby dano mi moc uzdrowienia czegokolwiek
łączyłbym wolframowe druciki żarówek
które spaliły się kilkadziesiąt lat temu
w zburzonych obecnie domach
gdzieś na krańcu wysiedlonej wsi
uznałabyś to za bezsens, podobnie jak dziś
wyśmiewasz szarość, z której lepię ból i uśmiech
przeciwstawne kolory magazynowane w beczkach
upychane do puszek, by dojrzały
wytrąciła się nuda
razi cię to przedziwne nabijanie się na haczyki
kolczyk oraz kolec - głęboko w podniebienie
tortura i ozdoba
(przyznaję, niekiedy jest w tym wiele złego
kłamliwy pamiętnik, na którym wyrósł kamień)
choćbym powiedział co drugi rozdział biblioteki
wykrzyczał farbę drukarską zlepioną w mądre frazy
ciężko byłoby ci zrozumieć, że to piękna
ironia losu: marzyć o Księżycach, po chwili
skręcić kark potknąwszy się o klocek lego
Florian Konrad, 16 march 2017
Najukochańszej
dla ciebie zmienię się w bestię
szeroko rozpostarte skrzydła
(nie bój się - pióra na super glue, nie na wosk)
szpony i kły - taki będę po zmroku
(w świecie widzianym przez bladoróżowe okulary
zmierzch zapada wcześnie, na godzinę przed południem)
filister i czarodziejka przeglądają sie w lustrze
po drugiej stronie - dwadzieścia jeden jesieni
kończy się jednocześnie
dzieli nas jedynie sześć liter, słowo koniec
przekłute strzałą niczym walentynkowe serduszko
prawie nic
piękne to i zarazem groźne
planeta na której żyją istoty nie znające bólu
na kursie kolizyjnym ze Słońcem
Florian Konrad, 16 march 2017
dzień wzbudzający strach
śmieszna data; stateczek narysowany pod cyframi
płyniemy z prądem, który przeszywa ciała
(para dzieląca się miokloniami
przyznacie - to dość osobliwe)
dorośliśmy razem, w ogniu
(cudownie byłoby się nie budzić
dryfujmy, niech trwa najbielsza noc
tęcze polarne, fosforyzujące zorze
rysują się na suficie)
przecież nie ma żadnego potem
co prawda coś kluje się, szpetne i nie dające się dookreślić
(odpędzam widma pochodnią)
ale to sen zmyślonej postaci, powieść o wariatach
(zamienili się głowami i nikt się nie zorientował)
boję się poranka. będziemy brzydko wyglądać:
rozbitkowie wyrzuceni na brzeg
kości dzieciaków niegdyś bawiących się w korsarzy
gdzieś daleko - niekończący się sztorm
ogień na szczytach gór
Florian Konrad, 16 march 2017
mojej Najukochańszej
zawroty, pan kręcący globusem
udaje że wie o nas wszystko
pod sklepieniem - czaszki
ofiar miłości totalnej (zarazę przywleczono
w czasach prerafaelitów
nazywałem się wtedy inaczej
ludzie byli wodą, można było na pierwszy
rzut oka odróżnić osoby mineralne od ścieków
teraz większość skrzepła, niektórzy udają
że wyparowali; zwie się to ze starohebrajskiego
domyślacie się, jak)
wirowanie, operator karuzeli uśmiecha się pod wąsem
astronom z bożej łaski, amator voyeuryzmu
gwiazdki płonące w jego oczach
- zalążek nowego zodiaku
można pisać horoskop - zawsze będzie pomyślny
kolejną dobę wpatruję się w punkt leżący najbliżej ciebie
rośnie tam małe słońce
jeszcze nie nauczyło się parzyć
Florian Konrad, 15 march 2017
różyczka, róża, różyca- wiązanka pięknych kwiatków
na które można zachorować
(wiem - głupi żart, strasburgerowszczyzna)
a mi właśnie skończył się słuch
wyczerpały baterie w lewym uchu
idę przez białe, powietrzne miasto
wolniej, coraz mniejszy i bardziej płytki
(zawody których nie sposób wygrać
na mecie czekają pozzłącane mrówki
i anorektyczka z kosą)
ktoś mi kiedyś powiedział, że wyglądam
jak dowcip bez puenty
przychodzi trup do lekarza
by opóźnić rozkład
a ten mu na to
Florian Konrad, 21 february 2017
zwiedzam krainę dziwactw
polskokształtna. tu kończy się patos
niewiele pozostaje
co najwyżej ampleksus, próba wtulenia
chropowate skóry na których nie sposób
spisać cyrografu
niemiłosny list do ukochanej
i sumienie- ewolucyjna pozostałość po przodkach
zabawny znak drogowy
zakaz posiadania
(dziel przez zero, Florku
a twoi synowie i córki nie odnajdą drogi powrotnej)
https://www.youtube.com/watch?v=4KyK6so3h0A&t=1715s
Florian Konrad, 8 february 2017
podobno piszę za dużo tekstów o snach. zatem- jeszcze jeden
myślenie uchroni przed piachem
- głosi najstarszy z hieroglifów
zasypiamy czytając komplementy z rewerencjarza
niezdrowi. bardzo niezdrowi
niedługo nad głowami zakwitną piwogrona
niemowlątka umrą uroczo schlane w pałacach i spelunach
a my - kim jesteśmy w tej farsie? - pytam
piękną dziewczynę o piwnych oczach
bawi się z innymi chłopcami
zbyt dumna by odpowiedzieć
większość przynosi jej kwiaty bez zapachu
klejnociki oprawione w modelinę
na górze Wielki Pan Prezydent
proklamuje Republikę Kleptokracji
nawet sen da się ukraść
Władca światków (jeden nacieka w drugi
czasem więcej w nas nocnego oczadzenia
niż jawy) komputer neuromorficzny
drwi z nas, całkiem jakby był człowiekiem
nie warto się budzić. inni zrobią to za ciebie
Florian Konrad, 21 january 2017
aroma marketing: wdycham cię/ was
pies warujący przy poduszce, na której przedwczoraj
leżało tysiąc donatorek. oddawały po cząstce
nie chciały zapłaty za swoje małe uczucia
a ja - cesarzyk głupców, tak uparty i pełen ufności
brałem to za dobrą monetę
a przecież - relacje oparte na zasadzie
kup - sprzedaj
gdy już uzbieram odpowiednią ilość kolorowych
kamyków - może skusi się choć jedna z kobiet
zostanie na dłużej, godzinę lub noc
przytulony wyszepczę:
pomyśl o chałupach opuszczonych w dniu
mojego urodzenia. o miejscach zimnych tak długo
jak żyję. coś rozpada się na niezauważalną chwilę
by zrosnąć w dźwięk, szlachetny, ale podszyty ciszą
(udawanie że się istniało bywa przyjemne)
tam tylko pleśń. albo brak zapachu
budynek ze szkła
gdzie nie można zrosnąć się ze sobą
gdzie każdy jest jak mrowisko
znów
partnerka odwróci się twarzą do ściany
i będzie między nami zgoda
płytki, tani sen
Florian Konrad, 19 january 2017
ludzkie tarcze. ciskamy woreczkami z farbą
przebłyski, echolalie. upstrzeni ludzie powtarzają
każde przekleństwo. w wulgarnych mantrach
jest coś zabawnego
czystka populacyjna. zabiliśmy kochanków, zapomniane
kuzynki. nie przezył też żaden polityk
ciała leżą w kolorowych kałużach
ekspresjonizm abstrakcyjny jak diabli
może jutro smutna pani zejdzie z obrazu
poustawia żołnierzyki inaczej. domki na dachach
raz ty oberwiesz czernią, raz ja
nikt nie doszuka się znaczenia
rozsypanych szkiełek, podartych płócien
może to i lepiej
https://www.youtube.com/watch?v=sz52S-mMXDk
Florian Konrad, 14 january 2017
formy nieokrzesane:
- mój ulubiony pisarz wstaje z grobu
tylko po to by zachorować na białaczkę
- w roku dwutysięcznym, zakochany bez wzajemności
w techno, pewnie porzygałbym się na koncercie Floydów
- smok zagryza świętego J.
formy dziwaczne:
- ręce złodzieja przybite do maski samochodu
- ten tekst
- wrzucenie komuś flachy do trumny
- cała masa innych wyliczanek (na ciebie- bęc!)
- chaos w moich notatkach
- Poemat durnej melancholii
- flauta w życiu, cisza przed zdechem (ma ktoś pożyczyć bombę?)
- masz rację, pisząc to byłem skacowany
- jestem coverem. oryginał spłonął podczas Powstania Warszawskiego
- chciałbym odrodzić się jako plastelinowy ludzik na filmie Jana Švankmajera
- mam na imię Wojaczek. nazwisko - nieistotne
- najchętniej sprzedałbym się dla von Hagensa
- jak myślisz - kupi?
Florian Konrad, 9 january 2017
półsen. słucham różowowłosego wokalisty
(nie, nie kabotyna z Ich Troje, do ciężkiej cholery!)
układa się erotyk: wymarzona kobieta
jest namiętna jak nigdy dotąd
śnimy się sobie po raz ostatni
(w jej wizji jestem w masce lwa
trudno powiedzieć, czemu)
ponad nami - próżnia. piętro niżej - sakrament
pan w futrzanej czapie z rogami
polewa głowę chłopaka
chrzest płynem o nieznanym składzie
(kupiona na starzyźnie butelka
zakorkowana trzy stulecia wcześniej
miała doczepioną karteczkę: woda zastępcza)
z głośników lapka śpiewa Japoniec
choć dawno temu się powiesił
mam wrażenie, że obudzę się
przywiązany ręcznikiem do klamki
słowo na uwięzi. rzeczywistość która krzepnie. jak cement
- skoczyłaś kiedyś na bungee?
- pytam na krótko przed ocknięciem się
dziewczyna się śmieje
-tak, z krzesła.
Ps. wie ktoś co się stało z chłopcem z trzeciej zwrotki?
podobno dokonał apostazji.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Hideto_Matsumoto
https://www.youtube.com/watch?v=lTxpuP9zEBk
Florian Konrad, 8 january 2017
pamiętam z dzieciństwa:
dwie ulice dalej mieszkał istny świr
chodził z drzewkiem przyrośniętym do dłoni
nikt nie dał się poczęstować owocem
teraz dom chyba stoi pusty
światło zapala się po dwunastej w nocy
coś czuję, że żyje tam złe
zwierzak Schrödingera czai się jak kot
ciągle gotowy do skoku
zachowaj ostrożność, mała
jeszcze napadnie
i pestka wrośnie w oko, nieznany gatunek
zapuści w tobie korzenie
przecież nie chcesz
https://www.youtube.com/watch?v=90ScdswQi-U&index=14&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL
https://www.youtube.com/watch?v=PxdavmVqBiQ&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL&index=11
https://www.youtube.com/watch?v=9Dhc2FcieTo&index=7&list=PLKJDDhwfwAranj9y-0jkWOaRBf9ALKBwL
Florian Konrad, 7 january 2017
składamy się z lęku separacyjnego
(bądź przy mnie, nawet gdy zmienisz ciało
kolor skóry)
boimy się się zostać sami. strasznie tu:
pod łóżkiem ukrywają się martwi kosmici
szkielety wypełniają szafy
łyk najdroższej wody mineralnej
(Sierocinianka, tysiąc dziewięćset osiemdziesiąt sześć
dolców za kroplę) spowoduje śmierć w męczarniach
studnia na środku pokoju- bez dna
po drugiej stronie kuli ziemskiej
rosną dziwne kwiaty. łuski zamiast płatków
za chwilę wykluje się bestia
i będzie koniec bajeczki
potem odrodzimy się jako motyle
w dwóch różnych gablotach
rubinowe szpilki nie pozwolą odlecieć
(kto to widział tak szwendać się samopas
po najśmieszniejszym ze światów!)
cicho. zamknij oczy
czekajmy na ogień
https://www.youtube.com/watch?v=TpAAQjSbBZA
Florian Konrad, 4 january 2017
bajka niewigilijna
dom przechodni, gdzie wolno się jedynie starzeć
poruszamy się w przeciwnym kierunku
niż wskazówki budzika
- ładnie pani milczy - zagajam roztrzęsioną kobiecinę
(dureń!)
- a, dzięki, to z przyzwyczajenia - puentuje niezaczęty dowcip
- mąż, nieboszczyk, wiecznie się nie odzywał
przeszło na mnie i wnuki
człapiemy w kółko. chrobocze mechanizm
starej szopki
w każdym z czterech kątów - słoma
aniołek skrada się z akordeonem
(znacie jakieś kolędy zawierające wulgaryzmy?)
inne figurki łypią drewnianymi oczami
z ciekawością, potępieniem
niedobre nadciąga, będzie śnieżyca - słychać głos z offu
- czytała K. Cz.
Florian Konrad, 28 december 2016
orkan nad nami. wiatr zmienia kolor
wyobraziłem sobie, że narodowość przenosi się przez
pocałunek, lub jak na filmach grozy - przez ugryzienie
w ślinie - cząsteczki jadu w kształcie kotwicy
litery P i W oplecione przez zaskrońca
pamięć to zwierzę juczne
czasami wierzga, zbacza ze ścieżki
raz wrzuciłem na grzbiet zbyt wiele worków z bilonem
do dziś kuleje, drepce powoli
na skutek tego za najlepszych przyjaciół
uważam ludzi spotkanych przypadkowo
dziesięć lat temu w metrze, na ulicy
ślę do nich niezaadresowane kartki na Boże Narodzenie
(kraj mi zmalał, wsiąkł pod czaszkę
- zatem prędzej czy później dojdą)
częstuję kompotem z suszonych grzybów
w radiu zapowiadali flautę
ani jednej fali elektrycznej
zaraz nie będzie przeciw czemu się buntować
już to widzę- wygładzone państwo, przechodnie noszący
połatane koszule (obcy materiał zasłania przestrzeliny)
myszy w skarbcu
https://www.youtube.com/watch?v=zIW8YC-zjfE
Florian Konrad, 26 december 2016
bajka dla moich córek
wieczorem zaczęło się świnić. z ranki na policzku
Najjaśniejszego wypełzło pierwszych trzech
w błyszczących zbrojach
Łazarze na nowy wiek, ledwie ożywieni
nikt już nie wie, jak wyglądali za młodu
do północy - fala. rycerzyki zalały kontynent
władcę ogarnął jadłowstręt- nawet zupa
z jaskółczych gniazd nie daje się przełknąć
dziwny symptomat (strachu? podniecenia?)
znudzony przeglądam najnowsze memy, gify z psami
za moment nie będzie czego zbierać
mój biały, spieczony duch
zacznie się legnąć w wyjątkowo nieudanym zdjęciu
(muszla porcelanki - średnio legalna waluta
zabulisz tym za kebab, paczkę szlugów
noc w towarzystwie ładnej kobiety
na więcej nie licz)
jeszcze trochę, a każdego zakryją
czas będzie niczym skorupa
nic pod spodem
https://www.youtube.com/watch?v=5olBjiIPkgs
Florian Konrad, 25 december 2016
nie czytać w drugim pokoju. w tamtym też nie
samobójstwo zawężone:
twój mały Ahura Mazda, Pan Wszystkowiedzący
okazuje się być mądrym jak but
pomimo usilnych starań wciąż nie udało mu się
stracić wzroku. nawet nieźle słyszy
stępienie zmysłów zachodzi wolniej niż przypuszczał
złościsz się, że zgubił łup triumfalny
(skrzynia pełna manuskryptów, relikwiarz z kością
i fragmentem skóry - bardzo cenne rzeczy
gdzie mógł zapodziać, ciamajda?)
przewiń trochę ten tekst. scrolluj
to poezja nieożywiona. dotrzesz do puenty - a tam
tylko zdjęcie. taśma filmowa
stopiona, nie do odczytania
widzisz? znów coś nawywijał
twój nieznośny chłopak. proroczek za dychę
i tak go lubisz
Florian Konrad, 22 december 2016
ciemnokształt - więc nie jestem prawdziwym P.!
(ciekawych rozwinięcia skrótu zapraszam
na ostatnie piętro, pokój numer X
drzwi obite skórą z cielaka)
i dobrze, mogę zacząć się ubiegać
o zezwolenie RG - 86/ 02/ 19
(zgoda na podlewanie drzewa genealogicznego
ługiem)
cień, czarny jak do tej pory
od niedawna pachnie przypalonym mięsem
- więc jeden z nas stanie się ofiarą wybuchów słonecznych
(protuberancje eruptywne na solarium powodują obrażenia
które ciężko wyleczyć. szkielet przywiera
do stroju kąpielowego na amen)
i pomyśleć, że w paszporcie, w rubryce rasa
mam wpisane - do ustalenia
przecież widać - smoluch ze mnie
na niekończącej się emigracji
(linea negra - autostrada wiodąca z miasta rządzonego
wyłącznie przez dziewczyny
ciągle nie sprawdziłem - dokąd)
Florian Konrad, 22 december 2016
tekst w zasadzie pożegnalny. potem przyjdą
czarnoocy piosenkarze i zmienią mnie w głos
rozkrzyczy się lalka, małodobry Wujcio
o niedokładnie upudrowanej twarzy
powinien mnie zagrać Brandon Lee - powiem stojąc
przed otwartą szufladą. kable w niej, kasety na korbkę
(przewjasz tak długo, aż ze związków, rodziny
nie odrobionych prac domowych
zostanie kłak, zbitka ciał i fraz bez osobowości
ani siarki
symbol symboli, znaczący Wszystko i Wesz
zostanie inicjał oraz kość, encyklopedia tak długa
że można ją związać w kokardkę
i oplecie naszą wieś, miasto Bug, państwa ościenne
o których tylko się gada, a gdzie wszystko wyschło
nawet wojna)
kawki dawno zasnęły w kominie, buzuje kawa i cola
szaleństwo, więc się zanurzam. słowa sztucznego pana
brzmią śmiesznie w cieczy. wygłasza mną orędzia
deklamuje rycerskie eposy
wrzask węzełkowy. przebija się sadza
trudna do zniesienia
ryby trzepoczą zamknięte w komodzie
https://www.youtube.com/watch?v=8-r-V0uK4u0
Florian Konrad, 20 december 2016
czytać od wewnątrz
po bezkresnych korytarzach Szpitala imienia F. - K.
porusza się samochodzik. niewidzialny dla pielęgniarzyc
oraz łapiduchów
jedynie my, czarni i zieloni pacjenci
wiemy o jego istnieniu
sala oliwna wypełnia się dymem
i patrz - cień na ścianie
koła, karoseria toczona przez rdzę
szkielet wesoło kiwający się za kierownicą
zdrowi wzięliby to za zły omen
my się śmiejemy
pan siedzący na łóżku pod oknem - też
choć podobno nie żyje od co najmniej roku
Florian Konrad, 18 december 2016
,,zamiana siebie w morderczy gruczoł
który wszystko uważa za swoje własne"
- Na srebrnym globie
po dwudziestej trzeciej, prawie w całym domu ciemno
światło w łazience. nie pamiętam, bym zapalał
ojciec od dawna śpi
pewnie z jakiegoś horroru przyczłapał
Bardzo Zgniły Pan
kryje się za pralką, cały w robakach
idę ostrożnie. jazgot filmowy
muzyka tworzona przez Popka i Nero Belllum
hellectro, slowcore i kolędy
wyłazi, mało nadpsuty, w jasnym garniturze
- Fajny, nie? - pokazuje przedmiocik ze złota.
- Uchwyt do zamocowania bozi pod czaszką.
Cała religia zawarta w takim ustrojstwie.
mówę, że też miałem taki
ale opchnąłem na allegro
śmiejemy się
muzyka coraz głośniejsza
zaraz stary się zbudzi
i będzie puenta
Florian Konrad, 17 december 2016
uczucie karłowate - pragnę cię jak nigdy wcześniej
śmierć to tylko mały wzór na powierzchni Płynu
wyraz życie - zapomniany przez słowniki
nie bój się, nawet gdy wnikam pod skórę
ciepło tam i bezpiecznie
spotykam kolegów kolegów z podstawówki
oglądamy teledyski na MTV, zdjęcia z wojen
ktoś zjeżdża na nartach z całkiem stromej górki
zabije się jak nic - wieszczę z uśmiechem
taką fajną krainą jesteś
choć trochę za mało słońca
gwiazdy zbyt nisko i mają dziwny kształt
Florian Konrad, 17 december 2016
thrash cult, bajka melodyjna
za gówniarza wołali mnie Judek
teraz zwracają się z szacunkiem - panie Iskarioto
obserwuję upadek etosu automordercy
każdy niczym kramarz z podziemnego targowiska
do tego noże zbyt tępe, liny za szybko się rwą
ci, którym nie udało się odejść
mimo tysięcznych prób
pozapisywali się do Klubu Miłośników Twórczości
Eda Geina (taki słynny tapicer i projektant mody)
i przyszywają sobie notatniki do rąk
żeby nie zapomnieć adresu, personaliów
ulubionego cytatu
patrzę jacy mali są, jak śmieszni
chodzę pośród nich ze świecą, z nożem
kłaniają się w pas
każdy czuje respekt przed zdrajcą
Florian Konrad, 12 december 2016
tworzenie w gorącym powietrzu:
gdy trzymamy się za ręce- powstaje ramka
w środku lęgnie się obrazek
surrealizm przekłuty igłą
piękny pejzaż - mówią przechodnie
(likejacking -sztuczka, by unieść palec w górę)
zatrzymujący się przed wirtualnym malowidłem
a tam: nobliwy starszy pan dosiada smoka
rudowłose demonice bawią się w sabat
tany dookoła ogniska
każdy lubi patrzeć na nasz żywy fresk
niektórzy przez długie godziny nie odrywają oczu
(cielęta na wysprejowane wrota)
i tak nie zrozumiecie, co przedstawia arcybazgroł
przesłanie - metafora niemożliwa do rozplątania
tak nasza
tak przykra
Florian Konrad, 8 december 2016
kapsuła bezczasu: w świeżych fundamentach
zatopiłem słoik ze zdjęciem
żetonki za wysługę sekund ( gorliwa walka
w obronie nudy mogła skończyć się tragicznie
na szczęście przeżyłem)
koronkowa robota: zbudowano wieżowiec
z muślinu. do dziś trwają prace wykończeniowe
postanowiłem wysłać się w świat
najpierw- śmieci: puszki, plastikowe butelki, szmaty
do instytucji finansowych, urzędów
popiół - przyjacielowi, w pudełku po butach
zwracają paczki. nikt w PZU ani zUSie
nie chciał artefaktów
tandetnych blaszek, błyskotek w emalii
na dworcach, przystankach, zostawiam
własnoręcznie poprawione egzemplarze
wielkich ksiąg- kucharskiej, telefonicznej
i tej w której zawieruszył się prorok
(kieszonkowy słownik wulgaryzmów)
za woreczek dinarów z gumy
(pieniądz lokalny, bezwartościowy w innych regionach)
kupiłem dwustuletni dagerotyp
sprzedawca twierdził, że znaleziono go
w fundamentach Pałacu Rad
ściema. poznaję- to przecież mój ojciec
tylko młodszy. fotkę chyba zrobiono gdy żył
ale nie jestem pewien
Florian Konrad, 7 december 2016
ludzie - latarniowce. uwierz w ich nieistnienie
choćby przepływali obok, na grubość papieru
niemal ocierali się - to tylko mieszkańcy
mitologii Prapolan
dzikusów umiejących jedynie ględzić
cienie czarniejsze niż pysk Zwarte Pieta, pomocne
diabełki błyszczą jedynie w legendzie. strumień światła
jaki rodzi się w nieskończenie ciemnych oczach
to tak naprawdę marionetka. patrz - podpalam ją
w ramach protestu
myśl o otchłani, na szczycie której, w zamku
z modeliny, mieszka Pan Lalkarz. sznurki
służą do robienia klaki, szmaciane łapki
to w prawo- to w lewo
jedna linka -profilaktycznie na gardle
włącz latarkę - i ta pustka zniknie
(ogień tak długo zwalczany ogniem
aż spłonie cały teatrzyk, książka z klechdami
może nawet widzowie)
kto pozostanie, gdy wypowiem sakramentalne
,,i żyli długi i szczęśliwie"?
dwie pięknouśmieche Barbie przed monitorami
patrzące sobie w oczy
koralik w koralik
https://www.youtube.com/watch?v=dNloyxCofts
Florian Konrad, 6 december 2016
zamieszkujemy kondygnację techniczną
tygrysy Baskerville'ów i płochy dachowiec
wprost stworzeni do odławiania
kończymy ery i rozpoczynamy nowe
gorące serca klepią jednostajny rytm
pod kaloryferem, za meblościanką
chrobot, kłębki gazet - w konfetti
mamy dobry słuch, widzimy przez skóry
nie obejrzysz się kiedy
po dzieciach zostają szare kostki
berło ze szczerego mięsa - insygnium grobowe
(wybacz tę metaforę, jestem nie jestem całkiem trzeźwy
przedawkowało się miętkę)
nad i pod nami- biura, wirują klawisze
maszyn do pisania. redaktorzy tworzą największą
krzyżówkę Polski
poziomo: drapieżne zwierzę
FLORIAN- nie pasuje
zabrakło dwóch kratek, by być złym
Florian Konrad, 5 december 2016
nieżart. zaciskam zęby
same nieprzyjemne uczucia: pieczenie które powodują
mikroskopijne ranki rąbane, to znów pogładzenie
po głowie (dobry jesteś, grzeczny, chronisz
przed piorunami - koścista dłoń babki przesuwa się
po włosach. palce skamieniałe żmije)
zbliża się sen, ciepły i pełen wilgoci
na granicy epilepsji i iluminacji
zza chmur wychodzi błyszczący kamyk
jeśli składam się z przeciwieństw - teraz jestem
ugaszoną gorączką, chłodem, co się wzmaga
zaraz przyjdą sąsiedzi, by podziękować
za wybawienie od deszczu, wichury
może nawet tornada
przyniosą posążki z lakierowanego drewna
przypalone świątki o mało frasobliwych twarzach
przedstawiciele starszyzny zapewne uznają
że koniecznie muszę się rozebrać
(organoleptycy, nie uwierzą że zła pogoda
była jedynie wynikiem mojej choroby
póki nie dotkną skóry, najlepiej językiem)
będzie to próba wywarcia presji
prymitywne zastraszenie - mam nie bawić się
żadnym ciałem niebieskim
pod groźbą. nie dosłyszę, jaką
ale być może będzie tam coś
o wycałowaniu na strzępy
męskiej miłości oznaczającej przerwanie
ogień na więzach
a może po prostu każą iść precz
Florian Konrad, 4 december 2016
ogłoszenie w poczytnym brukowcu:
,,Kupię tomik Ukrzyżowanie pana Cogito
Tylko poważne oferty"
i numer telefonu. dzwonię
po drugiej stronie - zalękniony, biały głos
stwierdzam, że nie ma takiej ksiażki
ale za odpowiednią opłatą podejmę się napisania
dobijamy targu
na bzdurzeniu schodzi mi dzień
w zasadzie- krócej, godzina
siedemset osiemdziesiat stron
- w kopertę. i priorytetem
tydzień później telefonują z Ministerstwa Przesyłek
Niedoręczonych. maszynopis zaginął podczas
inwentaryzacji. ale mam się niczym nie przejmować
pół rządu pracuje nad otworzeniem treści
powołano nawet biegłych szamanów
starego wróżbitę
jest już pierwsza strofa
Florian Konrad, 3 december 2016
cześć. to ja, ślepy wędrowiec
(od łóżka do stołu- dwieście lat świelnych
nie doleci się za życia)
wiesz, codziennie się przekonuję
że jesteś nosicielką Morza, wody uświęconej
czarodziejką z nieułożonej legendy
myślisz życzenie i proszę
-chwilę później dotknięty klątwą
zmieniam się w czarnego psa
tonę w gorących falach
ja- dziecko ze śmiesznego mitu
(został spisany na skórze nieoswajalnego zwierzęcia
leży półkę niżej niż Biblia)
co ja umiem? chodzić dookołą studni, przepraszać
(znane są przypadki rozszarpywania się
od wewnątrz- niektórzy ludzie tacy są
zwą ich astrologami lub mówi się
bardziej wprost: durnie)
patrzę tępo w niebo. świecące punkciki
układają się w kobiecy kształt
matka - nie matka? ty?
znów wieczór
muchołówka zamyka się. osa w środku
- ciągle mam ten sen
objaśnij
Florian Konrad, 1 december 2016
patetyczny krzyk, pluję w megafon
zwiedza się zaułki Trójmiasta
(Gdańsk- Sopot- Inowrocław)
nie wiadomo czy już się urodziłem
na pewno wciąż trwa Bitwa pod D.
(okropna dziura na mapie)
gubię się- tu ręka zgięta w geście Kozakiewicza
tam guzik od koszuli, oczywiście czarnej
suwak z kapturem, strzęp zagryzmolonej serwetki
łap, jeśli potrafisz
składaj do kupy. widzisz? wciąż wychodzi kot
stuzłotówka sprzed dwóch denominacji
bójcie się! - wrzeszczę jak najęty
przyjdzie okrutnik i wyleje nam wrzątek do domów!
spokojnie, kochana. znam rytuał oczyszczający ze strachu
co prawda można od niego umrzeć
ale gra warta ogarka. zamknij oczy
to tylko ugryzienie, kropelka jadu
i ogarnia cię błogostan
na suficie zakwita pierwiosnek
Florian Konrad, 30 november 2016
,,You exist for nothing" -napis na tekturze
trzymanej przez faceta w teledysku
Walker od Dissonant Worlds
koledzy wychodzą spod ziemi
wtapiają się w pryzmaty
karmiciele wszy, szczurołap i treser szaleńców
wyglądają jak ja
różnimy się jedynie wzrostem
kolorem skory, włosów
nasze matki pochodziły z innych planet
ojców nikt nier zna, prawdopodobnie
zostali zmyśleni na potrzeby biografii
cześć - mówię do lustra. od razu matowieje
rzeczywistość w której nawet odbicie pokrywa się pleśnią
musi być przeklęta. kosmodemonizm
czarny piasek w klepsydrze
od ziarnka do ziarnka i zbierze się kopiec
uśmiechasz się- po drugiej stronie - włosy w ustach
jak tu mówić?
wciąż zapominam, że jesteśmy jak ślepe ryby
które przystosowały się do życia w benzynie
wódce utlenionej
kumple ostrzegają, by nie płynąć z nurtem
ani pod prąd. dryf, jedynie unoszenie się ma sens
jest tak bezsensowne, że aż piękne
Florian Konrad, 30 november 2016
,,(...) lecz jakże mi potępiać człeka, którego serce przemówiło - cegłą??"
Jan Riesenkampf
muzyka rozchwiania - każdy dźwięk wymaga powagi
kołyszemy się w rytm. nie za szybko!
skupienie. ostra struna płynie przez palce
i - w mięsień. głos przestaje drżeć
piosenka o oczadzeniu, spisana na liściach machorki
podniosła, choć pełna wiosennych kolorów
pogrzeb i Wielkanoc
z dymu wychodzą ludzie. w dłoniach - ziarna zbóż
z ukrytego kontynentu. wypieką chleb
jeśli pod wpływem dziecinnych czarów
zaklątek zasłyszanych od dwuletnich mędrców
w blasze wyrośnie kopiec mrówek
- skończą, biedacy, jako stare panny
wieczni kawalerowie
ubrania przyrosną do ciał
nie będzie to gorzkie, zwykła kolej rzeczy
zrozum -za dużo ich, plenni niczym iskry
przesyt - i zhajcuje się kaplica
lub- nie daj Bóg - gospoda
graj, by jeszcze potrwali w niepewności
niech snuje się sen - wesoły kumpel diabła
cisza to przecież najgorsze z draństw
uderzenie kamieniem w głowę
by lepiej się myślało
Florian Konrad, 27 november 2016
zima, więc zapominam czym jest jedzenie
w lodówce- tylko dżem
z tak dużą ilością konserwantów, że po zjedzeniu
człowiek byłby w stanie przetrwać wojnę
nuklearną. założyć nową cywilizację
androgynian
wnukowie zamieszkujący E- 365
jedyną wieś w Europie
chodziliby po lasach identycznych z naturalnym
zbierając grzyby z cukru, trujące jeżyny
powiesz: znów się wygłupiam
a sytuacja niewesoła: pradawni mitologijczycy
wymyślili cały panteon bóstw. przez lata
na skutek błędów kopistów
przeinaczeń w przekazach ustnych
zrośli się oni w parę- mnie i ciebie
dzielimy sny, wyrzekamy się wspomnień
nasze dzieci ze strzykawek, słoików
udają obcych. i dobrze
bajka, w jakiej się znajdujemy
jest ilustrowana przez grupkę Nikiforów
co chwila domalowują kolejne bohomazy
formaliną na szybie, piaskiem na prześcieradle
ślinią pędzle
maszkara i harcerzyk
zbudowali chatkę z piernika
by zasnąć niej z głodu
nie czekając na morał tej słodkiej opowiastki
Florian Konrad, 26 november 2016
na czterech- w życiu! nie lubię się łasić
siedzę więc przy stole, wyprostowany w harmonijkę
córeczka państwa chciała pogłaskać
oparzyła dłoń o nimb
wyje czerwonym głosem
przeklęta niestabilność. odkąd dałem się uskrzydlić
raz jestem przyziemny, piszę podania
o przyjęcie do grona
to znowu- o wydalenie z paczki przyjaciół
latam wśród cirrostratusów
mój jest las, w którym się grzęźnie
próchnica w kościach, czas widmowy (przesunięto
metrykę o cztery - pięć lat, bym starzał się
równo z ludźmi)
według niektórych - to upadla
ale - co w zamian? książki?
wszystkie są mętne w piwnych oczach
opowiastki o łańcuchach z masła, złotej budzie
zdychaniu z nudów przed szkłem
nie pozostaje nic innego, niż- dochłeptać
i biegiem, w wieczne PONAD
zwiedzać kosmosy kryte słomą
gdzie żyjątka aż proszą się, by je pożreć
Florian Konrad, 24 november 2016
pole makówek. aż po floryzont
niebo zasnute chmurami powystrzałowymi
choć od lat nie było tu wojny
skłamałaś, że nie poznajesz tego miejsca
choć przecież to rodzinne miasto
mieszkałaś przy ulicy której nazwę
wolno pisać wyłącznie różowymi kredkami
dwie linie oznaczały dom
barłóg był łóżkiem, w szafie wisiały koszule
teraz wszystko zasnute folią
przygnębiające
można tu jedynie oszaleć, powiesić się
albo namalować obraz
Stańczyk na Kasztance
Autoportret z odciętą głową
- czy można komuś zadedykować wspomnienie?- pytasz
- chyba tak, w wyjątkowych przypadkach
- więc jesteś mną sprzed kilkunastu lat
idzie zima. drzesz zdjęcia i rękopisy
ja śpię z otwartymi oczami
w ciele co noc innego zwierzęcia
Florian Konrad, 18 november 2016
,,Naród
oprawiony był
w skórę"
Ewa Lipska ,,Egzamin"
dziś Dzień Solidarności z Sektami
wielkie rekolekcje
pochód, jak po sznurku. ludzie z amolem w żyłach
drepczą gęsiego. róże i rózgi liktorskie w zębach
(to uchroni przed mimowolnym uśmiechem)
pieśń się roznosi. drogą kropelkową
wersy powstają przez pączkowanie
na ilość, o czymkolwiek
byle z większą emfazą. półgębkiem
by inni nie zrozumieli
rzeźba patrzy z góry
nasz bóg z prefabrykatów, do samodzierlnego
montażu (skleisz nierówno - wyjdzie generał
w ciemnych okularach, albo z wąsami jak Stalin)
kręci kamienną głową
szmaty, kwiaty, ornaty
Florian Konrad, 18 november 2016
najgłebiej ukryte pragnienie- być dreszczem
pasożytem układu nerwowego
ciemnym prądem, który przeszywa
iskrą w tobie
błysk! i czujesz niepokój
coś drży. zwierzątko pokryte kolcami
wczepiło się pod skórą
-tak masz mnie odbierać
a tu: niepoezja, dni rozpadają się
w snach przychodzi brzydki chłopak o twarzy
pokrytej solą (tanatokosmetyka?)
staje u wezgłowia
milczy. do rana
nawet imię - jakby pożyczone
za duże buty, które donaszam po zmarłym bracie.
mówisz bym przestał udawać romantyka. na spleen
i egzaltację mogą sobie pozwolić
mitomani i inne błazny
z łbami w chmurach
i że w szarym mi nie do twarzy
w to akurat wierzę
Florian Konrad, 16 november 2016
,,a mnie dal ciągnie, kusząco, tajemnie"
Konstanty Dobrzyński ,,Cisza"
(tekst powstał wczoraj. kiedykolwiek go przeczytasz
- zawsze będzie z wczoraj, pół kroku za tobą)
noc, niczym próba formy
nie musisz pisać, że nieudana. lewie się rozpoczyna
a już wiesz, kto dotrwa do końca
(tak, nasz dobry znajomy w masce z piór)
jeszcze nie wiem o śmierci Cohena
nadciąga przeziębienie
czarny dachowiec wypełza ze skorupy
w telewizorze gadanina. jakby wspak
politycy przynoszą cytaty w reklamówkach
wsypują mi słowa przez ekran do pokoju
brzydki, brzydki przekaz:
zamach. dramat. reklama.
zbyt mali. fatalizm. znów się bali
dom jakby spuchł, mimo to jestem dziwnie spokojny
głaszczę kota
zaraz zwlokę się by rozpalić w piecu
może jutro, w dniu święta narodowego
przyjdzie pan i przeciągnie mi piórkiem po szyi
Florian Konrad, 15 november 2016
infernalne towarzycho- ja, pani grabarz i dziesiątki
błaźnic ekshumowanych za niepłacenie czynszu
przewalamy się po ulicach (trupa - jak głosi słownik-
to miejsce ukrycia zwłok, albo stan do
którego człek dąży pijąc alkohol)
nasiąkamy drobniakami i mgłą
pieniądz brzęczy w sercu. ,,rzuć grosik
a zaśpiewam o wolności"- proszę stojąc na głowie
dziewczyna odchodzi z pogardliwym uśmieszkiem
wróżę z pokruszonych szlugów, kieliszki zagrzebuję
w popiele. sen pod oczy, rany przemyć tuszem
- i dalej w drogę. kraj sam się nie przemierzy
nałóg nie pogłębi. tu trzeba zakasać rękawy
wiesz? przyznałem się kiedyś byłej siostrze
(na granicy śmierci głodowej bierze człowieka
paskudne choróbsko: szczerość) że tak
naprawdę jestem epigonem. każdego po trochu
że dano mi żyć jedynie godzinę
pozostały czas- dla niepoznaki, bym tęsknił
wyczekiwał i rozmijał się z ową godziną
coraz głupszy, bardziej beztroski
nie uwierzyła
Florian Konrad, 14 november 2016
,,Twoje największe znamię jest tutaj, u mnie na plecach"
Piotr Czerniawski Sen
poruszać się, gdy trzy kąty przepływają obok
niech oko (pejzaż w źrenicy jakby bledszy
kolory mniej intensywne) nas ogrzewa
niczym żarówka -kwoka
stawajmy się duzi i agresywni, pełni lawy
(woda mineralna firmy Egri Bikaver
przelewała się niektórym w żyłach
ale to już niemodnie, od co najmniej dwóch dekad
nie używa się podobnych metafor)
a gdy już będziemy dorośli
wyrosną nam skrzydła, blizny jak po gwoździach
przebierzemy się za pana z bajki
kiuzyna zbawiciela z innego mitu
i będzie wielkie Halloween, niekończąca się
maskarada. odwiedzą nas dawno niewidziani
dziadkowie, babcie
przytoczy się nawet twój brat, ten co nigdy nie istniał
bo mu się zwyczajnie nie chciało
leń patentowany, albo poeta
jeden czort
wymów słowo bóg. patrz- rymuje się z chłód
pomyśl modlitwę, a nadejdzie zima
https://www.youtube.com/watch?v=qM71N3TchfQ
Florian Konrad, 11 november 2016
Teoria zrośnięć
Nad twoim domem, nad domem moim,
Niechaj się przyjmie dobry poranek.
Jerzy Liebert ,,Przymierze"
oto kilka banalnych prawd o współodczuwaniu:
właśnie zwyciężam w prapraprawyborach
ale i tak przyjdzie odpaść. na trójnogim
taborecie, owinięty niebieską szarfą
zasiądzie jedyny gimb w gminie
(od lat jest na duchowej emigracji, zatem
nie objęła go reforma szkolnictwa)
wrócę na chatę nie przejmując się opinią
pozostałych wiedzoszczelnych urwisów
kijanek w profesorskich togach
paniuś rozszczepiających atomy
w zaciszach gabinetów
(cokolwiek wyjdzie- nazajutrz
zostanie dokładnie spłukane)
podłożono ładunek wybuchowy w auli
uniwersytetu. jutro kartki się rozbiegną
w powietrze. kontrkandydaci znajdą
w sobie słup dymu
bardziej tchórzliwi- papieros mentolowy
nie spali się jedynie urywek, jednostronicowe
objawienie: hipoteza ostatecznego podziału
nieweryfikowalna, oczywiście
więc średnio użyteczna jako argument w sprzeczkach
Florian Konrad, 10 november 2016
jeszcze jeden przesąd
nie można dźwigać ciężarów, nawet jednej idei
bo rozleje się kwiat, zobaczysz
gęste mleko zacznie stygnąć
- a tego przecież nie chcesz
i chirurg, co ma śmierć w małym palcu
ale boi się użyć, by w razie niepowodzenia
nie zostać pociągniętym do odpowiedzialności
(możliwe też że wyczerpał limit
albo skończyły się formularze
a bez nich - jak wiadomo - można tylko żyć
nikt nie zaordynuje czystej, polskiej śmierci
na byle świstku)
i nawet on nie będzie w stanie pozszywać
ze strużyn - fraz, kości, dociec ile to
miało rąk - dwie czy osiemdziesiąt
czego usiłowało pragnąć
piszę te słowa sklejając książkę- równolatkę
broni się jak zwierzę które nie wie
że chcę mu pomóc. myśli, że okaleczam
niby - banalne romansidło
powieść powstała od niechcenia
ale gdy czytam - dziecko porusza się niespokojnie
kopie
sama nie wiem- boi się, czy rozumie za dużo
Florian Konrad, 9 november 2016
potrzebuję dowodu na istnienie. ktoś przecież
musiał mnie widzieć, podać rękę
albo oszukać. nie da się tak: niczym przeźrocze
udawać materiał światłoczuły, nasiąkać promykami
prędzej czy później taki człowiek obrośnie trawą
w każdym źdźble będzie drżeć małe słońce
jak to- nie pozostawiłem śladów? ani jednej
niedojedzonej konserwy, pustej butelki po oranżadzie?
może choć kartki w strzępach?
skoro jednak nie widać - trudno
przychodzi skończyć tragikomicznie:
jak Chrystomallos obdarty z runa, albo inne
mitologiczne zwierzę, na przykład ty, albo
chłopak do którego wszyscy się modlą
no wiesz - ten zmieniony w rybę
o błyszczących łuskach
zastanawia mnie jedno: gdzie się podziałem
gdy minęło odurzenie? jednak wszystko
to jedynie błysk? widocznie zadziałała autosugestia
wymyśliłem siebie, by mieć o kim opowiadać bajki
potem resztę bajzlu. nawet skały i egzemę
najtrudniej o puentę. cokolwiek stworzę
-tonie w rzece. zostaje pożarte przez
wodne potworki, małe syreny bez oczu
ktoś mnie bardzo nie lubi
Florian Konrad, 8 november 2016
widzisz? trwa wyburzanie Polski
z godziny na godzinę mniej nas
zasycha w gardłach i słychać głosy
spod ziemi. znów rozgrywa się tam mecz
trudno żyć, zrobiłeś określoną liczbę kroków
i kończy się resurs, od tego czasu wolno ci
jedynie wrastać. (koniec pierwszej połowy
nasi przegrywają 66 do jednego)
wymów: noc, sport, odczynnik
(jedno słowo średnio pasuje)
może zaklniesz, mały mechanizm spowolni
zostanie choćby szpital, czy Muzeum Erotyki
rozbiórka ciągnie się w nieskończoność
drużyna na którą stawialiśmy
poniosła sromotną klęskę. widzowie
nadal na trybunach. będą tak siedzieć, aż
poumierają z głodu. nikt nie odważy się odejść
u nas, na górze- podobnie. licznik bije
słowa zmieniają się. próbujesz nazwać ciszę
określić ten rodzaj pustki, czy jest biała czy czarna
niechcący mówisz: gołąb, mag, prochy
nawet ja nie rozumiem
Florian Konrad, 29 october 2016
,,Nawet marionetki są zaczadzone, bo wcześniej nikt im tak nie kadził, tak nisko się nie kłaniał, z takim zachwytem nie spijał słów z ust."
-Joanna Senyszyn
brzydki kondukt:
guzy formujące się w ludzkie kształty. praprababcia
w sedia gestatoria. brodaci Chasydzi
taszczą ją, niczym królową, antypapieżycę. I siup!
-z ósmego piętra. upadek-właściwie za nic
psalmista z granatnikiem za pasem. zapiewajło
skończył kolejną smętną pieśń
jeszcze wyją okoliczne psy
niezły akompaniament
patrzę jak przez szklany sześcian (na kulę nie
starczyło pieniędzy). pozostali domorośli wróżbici
dawno spakowani. do pudeł, neseserów, w słoiki
czy można się obudzić? prawdopodobnie tak
idę po omacku, ślad w ślad za korowodem dziwadeł
boję się i jednocześnie pragnę należeć
świat realny- nuda, małpy siedzące przed telewizorem
niekończące się telenowele
horrory paradokumentalne
szkielety histrionów
więc uciekam w dół. zmyślony, mały ja
chłopczyna z rozbitym okiem
chowa się do plastikowej trumienki
włącza ,,Poison" Alice Coopera
miłość to okropne słowo, prawie wulgaryzm
Florian Konrad, 28 october 2016
tworzenie w ogniu. pejzaż z przewróconym stołem
bluszcz wije się wokół nóg
skała wyrasta z blatu. ma zadatki na wulkan
pozornie- statyczny bohomaz, ciepło
jedynie w środku. przypatrz się uważniej
byłaś w tym pokoju wielokrotnie
u mnie- ileż zmian! robiąc porządki znalazłem
czystą kasetę magnetofonową, wypisany długopis
znak- można tylko mówić. głos wyraźniejszy od liter
od tej pory- wypada podpisywać się krzykiem
raz na kwartał wyjrzeć poza ramę
wokół- dawno ugaszone głowy
zapalniczki ze skroplonym żarem
-przyszły drink Mołotowa
wbrew pozorom - nie zbiera się na rewolucję
w kartach- postać z kosą, znaczy: będzie
dokładnie na odwrót. nie wierzysz?
pisz: berdyczów42a@fk.pl
jeszcze dokładniejsze informacje uzyskasz
dzwoniąc na infolinię
numer wyświetli się na ekranie telefonu
gdy podpalisz kartkę z tym tekstem
dziwna magia, przyznaj- chęć zrobienia demolki
gdy wokół sielanka. szklana kula się roztopiła
kucnąłem przy opalizującej kałuży
wypatruję potworów
Florian Konrad, 28 october 2016
chryzograficzna pamiątka- zdjęcie, na którym
trzymasz w ustach pazłotko (czekolada do szmuglowania
kokainy, diamentów i małych uchodźców)
powieś na ścianie, oprawione w drut
dzieci słuchające przeklętych kapel
(w porównaniu- rodzime Infernum wypada niewinnie
niczym przedszkolaki w muszkach
-pod kokardką nie widać szwów na gardle)
zdziwią się: to ty, tato?
żyło się, ale o tym- na klucz. słowo, myśllnik za dużo
i nie unikniesz kary wyciszenia. nie zostaną
nawet o trzy decybele
pamięć o tobie- zmięta w kulkę
młodość jest po to, by ją taić
kto nie umie, ma zbyt rzadką ślinę
rano budzi się bardziej przyziemny
o niższych poglądach
a nie sposób być branym na poważnie
mając zapatrywania ledwie pół cala wyżej trawy
(znasz większą beznadzieję?)
myl tropy. ze stempli pocztowych i śladów
niech ułoży się tasiemka Möbiusa
banalną wieczność, synonim ,,nie wiem"
pytanie pomocnicze dla szukających ciszy:
które wspomnienie opisałbyś jako pierwsze
mając pod ręką jedynie niepalne kartki?
Florian Konrad, 27 october 2016
lansuję nową modę: literatka pinesek w butonierce
głowę owinąć szarymi falami. może ktoś nabierze się
że taki jesteś inteligent, chodzisz z myślą
po zewnętrznej stronie
trendy jest być w innym stanie skupienia
florchinaldin- bez recepty, na przeziębienie
wzięcie dwóch tabletek- srebrny strzał
będziesz przygłuszony i nieczuły na bodźce
nawet kobiety
pokaz odbywa się co noc. wstęp wolny
trawa wschodzi w świetle laserów
drzewa też płoną, choć chłodniej
więc jak, przyjdziesz? najlepiej na czworaka
-radzę nowej dziewczynie. wygląda nieswojo
cyborg podłączony pod zbyt wysokie napięcie
drgawki zamiast słowa ,,tak"
pod welonem topi się izolacja. słodki dym
z ust. niczym szept
apologetyka kiczu- w godle i piosence
wyrastają różowe gałązki, drapią w serca
więc- sław! najlepiej dyszkantem, do oporu
choć to żaden pomnik przyrody, sekwoja
pamiętająca czasy dinozaurów
zwykły krzew, przejrzałe maligny
Florian Konrad, 24 october 2016
w kraju, gdzie statystycznie co
trzydziesty ósmy obywatel jest trunkowcem
(milion kwaśniejących gęb w obrębie
jednego kubła) -trudno o złą frazę
nawet auta tutaj- na litery im więcej ich skleisz
(choćby w donos na współpracownika)
-tym dalszy zasięg
gwałt założycielski: zamroczonej imprezowiczce
wstrzykiwane są intencje. szlachetne, bo
z cegiel spojonych smołą
(taki dom nie zawali się, choćby się
okładało ściany pięściami)
matką należy zostać najpóźniej przed trzecią
kwadrą. potem kołysanki będą zbyt ciężkie
mleko się zsiądzie i pozostanie
wznoszenie toastów serwatką
składam życzenia z okazji pępkowego
-okazjonalny rym kradziony paulinom z Częstochowy
w wyszklonych oczach tworzy się karafka bez dna
na koniec- deklaracja: nie ma piękniejszej wiary!
podpisano: konwertyta. nieodrodny kuzyn
tych, co na morzu
aktualne IP: 178.42.14.187
Florian Konrad, 23 october 2016
Clickbait
a co jeśli składamy się z pikseli
wielkości Ameryki Północnej
ale z powodu skromności albo ciężkiej depresji
czujemy się o wiele mniejsi, bardziej realni
(groźne przypadłości, jedyny ratunek- odstrzał)?
przecież cała literatura science fiction nie może
być stekiem wymysłów. drugi człon nazwy
ma celowo wprowadzać w błąd
społeczeństwo konsumekrackie (oczy to cyfry
zsumowane tworzą cenę na metce)
rządzone przez spam i Światowy Kongres Celebrytów
,,pomaluj mnie, mamo- będę ładny jak dziewczynka
i może wystąpię w sitcomie"
-prosi chłopiec w za dużym garniturze
(wielu dało się nabrać, że parolatek
naprawdę został prezydentem)
pan bozia pisze na fejsie ze swoją dziewczyną
my robimy za emotikony
czasem zdarza się paskudne flirtmoji
pani z odciętą głową na okładce Hustlera
spoko, najważniejsze- ciągle nie zasłonięte
Florian Konrad, 21 october 2016
powiastka zwierzęca, albo nieprzetłumaczalne przysłowie
plan dnia:
za sto jeden groszy i paczkę LMów
pozwolić się przebić. od ucha, przez policzek
przebiegnie szew. znaczy- było przyjemnie
i jeszcze- opchnąć pierworództwo. zbyt tanio, by
się nie wstydzić. za drogo, by mieć sentymenty
(micha kapuśniaku i winko z soczewicy- tyle wystarczy)
następnie, pozbawiony legendarnych dwudziestu jeden gramów
(głupia legenda o suszu wywołującym wizje
każdy nastolatek wie że nie ma takiego)
-przed siebie!
klucz trzeba zostawić pod wycieraczką
(przynęta na najmniej rozgarniętych złodziei)
na Antarktydzie rozegram mecz piłki plażowej
ludzie w skórach reniferów, garniturach w prążki
będą odbijać piłkę z kamienia
kto dostanie w głowę- zmieni się w zgniecione jabłko
zlecą się dzikie psy, by pić sok
płynący ze wklęśnięcia
głębokiego na trzy palce
aż do mózgu, aż po lód
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma