Nevly, 3 june 2015
kiedy nadchodzi aniele mój
rzeź niewiniątek bombonierka i wyrozumiałość
winobraniem po tuningu
nienasyceni wciąż błąkamy się we mgle
podsycając bliskość grzechu
tak blisko że bliżej już nie można
tak bym mógł cię kochać
na czterolistnej koniczynie mówiąc ty
prosto w oczy pozwól mi w samą porę
abym nigdy nie musiał oglądać wiosny przez wizjer
rzeka jest w tobie dziewczyno z zapałkami
podpal jedną dla mnie
a odpłynę wzniecając erupcję uśpionych wulkanów
gdybyś znała to wszystko gdybyś wiedziała
co chowam dla ciebie w zanadrzu
gdybyś znała moje imię
zdarłbym dla ciebie podeszwy
i tą sukienkę w kwiaty zerwałbym
z ciebie gdy trwał będzie spektakl w szczerym polu
motyli koncert jeszcze bez tytułu
budujący coś czego nie sposób nazwać
gdybym znał to wszystko gdybym wiedział
co chowasz dla mnie w zanadrzu
gdybym znał twoje imię
tańczyłbym boso równinami zbóż
a ty byś z kłosów wróżyła
Nevly, 1 june 2015
imieniem księżyca
nazwałem stan w którym zostałaś muzą
luno kołysanką z aniołami
marzeniem o edenie skrzydłami wieczności
byłaś i znów nazywam to drogą
ponieważ grawitacja ma to do siebie
że ciała się wzajemnie przyciągają
a potem możemy pójść nawet pod wiatr
na długi spacer za przeniknione dłonie
kiedy jutro kręci się samo
wznosimy skrzypce ku bliskości
imieniem księżyca
dziś zagram dla ciebie imię
jesteś
Nevly, 14 may 2015
niewiele a jednak nie mało
pozostawiłem po sobie
przy twoim naszym stole
nieuschłe kwiaty
kilka wspólnych obiadów
z oczami w siebie
kilka cudownych spotkań
kiedy cała drżąc wołałaś jeszcze
zostawiłem tam też coś więcej
lekcje odrabiane z dziećmi
poranne kawy pite jednym smakiem
i dłonie zaplecione w zachłanne palce
zieloność i strach
jak historia o niedokończonym wierszu
zawarta w słowach
na niebiesko szeptanych pod gwiazdami
kiedy dla ciebie
odrywałem się od ziemi
Nevly, 11 may 2015
powiedziałaś ładny ale nie nazbyt
śliczna teraz już niczego nie jestem pewien
a jednak
posiadam monopol na prawdę
przynajmniej próbując
w przeciwieństwie do czegoś co woła szeptem
z niczego nie rezygnuję
z twoich pierogów pachnących dalej niż na klatce
z loków które skręcone nad ranem
bo nie zdążyłaś ułożyć
z orgazmów porannych które dawały nadzieję
oraz z pętli na szyi bo mi z nią do twarzy
dalej ubrany po raz któryś
noszę koszulkę w biało-czarne pasy
gdyż idąc za tobą jak pan w garniturze
mam alibi nie do podważenia
w pastikowym edenie
jestem
bo raz cię kocham a raz nienawidzę
Nevly, 10 may 2015
na temat ptasiej grypy nie wiem zbyt wiele
natomiast wiem całkiem sporo o skrzydłach
są pomiędzy światłoniebem a kwestią wiary
ignorujac to wszystko
co w zakazanych gniazdach chmur niewiadomych
wciąż uznajesz za przyziemne
otóż kiedy nie chciałaś poznać do końca
lotu który z wiatrem
niesie złudzenia szybciej niż w stronę słońca
postanowiłem sztukę ars amandi
zamienić w czereśniowy sad
teraz nieuchronnie siadam na gałęziach
objadam owoce prosto w miąższ
wgryzam na prawo i na lewo
powietrzność której byłaś przyczyną
na temat skrzydeł nie wiem zbyt wiele
natomiast wiem całkiem sporo o ptasiej grypie
potem wypluwam pestki
Nevly, 9 may 2015
czas nas znajdzie
spóźnionych kopciuszków
w karecie do wiosny pełnej nadziei
postanowiliśmy dać świadectwo
a żar nas otaczał
szeptem nie idziesz na kompromis
jednak wstawiłaś drzwi
antywłamaniowe nie przepuszczają pukania
więc w ogrodzie kiedy ucichnie deszcz
na dzień dobry zakołaczę jeszcze raz
Nevly, 9 may 2015
w szkle pusto
jak zawsze nazbierałem kwiatów
kiedyś wiedziałem wszystko pomiędzy
nocą a dniem o tożsamości zapachu o kochaniu
i oknach otwartych na niebo
teraz savoir vivre zostawiam na potem
jestem niczym kość mojemu psu
rzucony na łaskę niełaską losu
w historię pewnego małżeństwa
balansując na linie
przytrzymuję lekko powietrze
w przeciwieństwie do rozwagi
daje mi to chwile bezpieczeństwa
dalej to już tylko droga
moja lekko krzyżowa pod stopami
i kilka nieprzychylnych drzwi z kamienia
Nevly, 8 may 2015
kiedy rosłaś w siłę
byłem
w przeciwieństwie do ciebie...
Nevly, 8 may 2015
dlaczego istota zielonego pola
potępia zaproszenia na seks i apetyt
kiedy miłość płacze
nawet jeśli tylko bywa
uratowany na spalonym moście
podarowałem ci bukiet storczyków
by udowodnić
że życie to nie patos lecz poezja
odpowiedziałaś domowe ognisko
pod jarzębinowym dachem w tle
w moich trzęsieniach ziemi
dziś wieczorem chyba będzie burza
tańcząc na tafli twierdzeń
dostrzegłem strzępy ostatniego nieba
wtulony w twoje piersi
jeszcze raz uwierzyłem kładąc głowę
tam gdzie jest mi najlepiej
Nevly, 7 may 2015
między nocami widok z okien
jaka to różnica
sens pozostaje ten sam
czy mnie puścisz z dymem
zależało od ciebie
Nevly, 5 may 2015
niedogadanie i próba śmierci
odkąd spaliłaś wszystkie mosty
I am no AM
wię po co jeszcze raz
zawracać kijem lustro w nurt
kici kici ja ja ja
śpiewałaś głośniej niż ustawa
przewidziałem kiedy byłaś jeszcze
tą która tak bardzo domagała się nas
już nie czekam na herbatę
naleśniki nauczyłem sie smażyć
bałagan w niedomu tylko trochę większy
ale do tego też można przywyknąć
bez orzekania o winie
z orzekaniem o winie
na stole twoja pożółkła fotka
dwie świece i coś jeszcze
nasze kawalerskie...
Nevly, 2 may 2015
imaginacja wykreślna
to wtedy kiedy honorata pisze
a następnie drze na strzępy
list pisany po zmroku do hieronima
następnie ukryta w szafie
wytyka ubraniom że wyszły z mody
po czym na poczekaniu
wymyśla dni i noce
tak aby stworzyć trzeci wiersz po raz drugi
poddana uniesieniom
z sąsiadem znad rzeki
zza nasypu wysyła jęki w eter
myśląc że wyszła
za spotkanie bezpiecznej przystani
honorata pisze hieronim nie czyta
nawet nie wie o tym
że imaginacja wykreślna
zdominowała infrastrukturę
w której przyszło mu istnieć
Nevly, 29 april 2015
ona płacze
a co po zachodzie słońca
to nie wstyd być
w ogrodzie drogą do światła
kiedy trzeba dać czasowi trochę czasu
wschody są subiektywnie kontrolowane
z punktu widzenia astrofizyki
to ziemia kręci się wokół
on płacze
zegarem uczuć odmierza widnokrąg
zagniewany słońcem w nadmiarze
usiłuje pozbierać ziarenka piasku
na plaży na której obydwoje
ona się śmieje
ślepych luster pytając o bliskość
mówi że tak być może rodzą się poetki
w zielonej barwie błękitu
błagajac o coś wiecej niż prześwit
on odpowiada uśmiechem
mówiac masz rację kochana
w zakamarkach rzeczywistości
odnajduje intymność pluszowego misia
po to tylko aby ona była spełniona
Nevly, 28 april 2015
rozpal w kominku_ tu nie ma drewna
fortuna porwanie i pierwsze smaki
bezwietrzność nie zrywa latawców
cały ja i cała ty
ikony czasu bez tytułu
popatrz spójrz zobacz
usłysz dotknij mam króla w rękawie
as na razie bez tytułu
obraz przękątny że aż przebacz
w krokach na strychu rozkładam róże
mój azyl
bo ta droga pachnie na południe
kiedy kolce są bardziej niż podarowałem
pamiętam martwa natura rzeki
pociąg stacja droga i ja
a potem kika centymetrów ciebie
kwaśnym deszczem spłynęło
jak narkotyk któremu byłem
przeciwny na dobranoc
szukając w nas człowieka
dowiedziałem się kilku za i przebacz
homme saus moeurs et sans religion
powiedziałaś tak jakbyś zdejmowała buty
tu nie ma drewna
szukam kobiety na dobranoc
tu nie ma drewna
ponieważ karty rozdają bez atu
Nevly, 24 april 2015
doły na nizinach strach
pragnę całości albo nic
son of the blue sky nie istnieje
odkąd zaniedbałem myślą mową
uczynkiem z listów odnalezionych
kilka słońc świeciło w jesteś
chciałem dotykać bywałem poezją
potem iskrzyły tylko cienie
napisałaś epitafium
dla księcia z bajki nie pogrywaj za dużo
podniosłem światło promocją dnia
słońce płonęło chęcią istnienia
nocą zapadałaś w pustkę
potem malunki na twoich piersiach
w opowieściach z okolic podwiązki
na poziomie różowej wstęgi
zasycając cieknący księżyc
szkicowałem różę bez kolców
kiedy odchodziły anioły
od zmysłów o czwartej nad ranem
powstały z chaosu
twoje wyznania traktując powyżej kolan
krzyczałem nie ma nas
na prześcieradle pełnym śladów
nie było miejsca żeby płakać
Nevly, 23 april 2015
na niebie kilka intencji
definicją gwiazd nad przepaścią
buduje maleńki dom ku wieczności
tam dalej już tylko księżyc
jedynie on_ gasi ostatnie chodź do mnie
pamiętam dobrze dotyk twoich ust
każdy gest warg każdy szept pocałunkiem
jakiego nigdy dotąd nie byłem w stanie
doświadczyć z tobą to umrzeć z inną
każde westchnienie w mojej głowie
do dziś jest ciepłością mamroczącą zaklęcia
dla tego szczęścia przebolałem oczy
a w dole rzeczka niczym ze snu
płynęła w kilka wierzb szumiących o miłości
w pomarańczy ukrytej sokami pragnienia
kiedy jadłbym cię aż do świtu
od tamtej pory nie potrafię
zapomnieć o szaleństwie uczuć
gdy wpływ księżyca na kobiecą krew
zostawił piętno na moim kocham
nad tytułem się nie skupiłem
dla mnie
po drugiej stronie serca
na zawsze pozostaniesz boginią
Nevly, 22 april 2015
do domu wracam nocami
jedyne one zasłaniają oczy
wymykają się szarości
pieszcząc łzy powyżej twoich ud
nieświadomy bilet w jedną stronę
kiedy kości rzucone zostały
precyzyjnie z widokiem na femme fatale
od nowa uczę się słuchać drzew
przechadzając się
po deskach własnego teatru
innym nurtem rozkładam papierowe liście
każda blizna zna swoją historię
nie boję się odkąd nie ma mnie na serio
na udrękę wieczne sza
a potem do domu wracam myślami
do domu do domu do domu
wśród czterech ścian dotykam nicości
ptaki lecą dalej parapet niesyty
a ja
do domu wciąż wracam w południe
Nevly, 21 april 2015
kiedy nie umiesz na własne oczy
powiedzieć lubię poezję
wtedy zapomnij o tym co widziałeś
bo słowa są przecież takie
pretensjonalnie sztuczne
gdy szukasz przedwiośni
a pisać w końcu każdy może
ze skrzydeł odkąd spadły pióra
nie wszyscy jesteśmy w czterech ścianach
ironia czy wiersz sam odpowiedz
ja jestem tylko na chwilę
jednak na kilka ziaren pozostanę bez dni
na których zamyka się wieko
a ty?
czy potrafisz być jak nie piszę
analfabeto uczuć wyssany z ciążeń ziemi
taki kupiony bez konieczności
w promocji na plastikowe worki
ot
cala opatrzność przychylonych powiek
kilka wersów
którym nie mówi się po imieniu
napisanych gęsim piórem ale po co
monument myśli wyciętych z obłoków
kiedy życie to cud
tak właśnie zaczyna się obłęd
Nevly, 15 april 2015
jeśli wyda mnie szept ust
błogostanem języka
odgadniesz że niebo nie smuci się burzą
dowiesz się o wiele więcej
o tym że to na co czekam jest ukryte w tobie
o domu na skale który możemy zbudować
i ogrodzie pełnym naszego boga
dalej będzie już tylko dojrzewanie
w sadzie najedzonym owocami
rozkwitną marzenia pełne znaków na słońcu
bez ulewy w oczach
i bez chwastów pomiędzy dłońmi
spróbujemy jeszcze raz
Nevly, 14 april 2015
czarodziej zmierzchu
pisze piosenki o podróżach pośród dni
w decyzjach pełnych uniesień
odnajdując nuty do ogrodu
owocami natury
rozsmakowany w przyćmionych zmysłach
gra na gitarze najpiękniejsze
sześćdziesiąt dziewięć rozkoszy jakie tylko
potrafią namalować szalone noce
czarodziej zmierzchu
śpiewa piosenki o wierszach
blady od łaknienia
pragnąc wilgoci układa rymy
o snach pełnych czerwieni
pomiędzy wargami które pagną
Nevly, 10 april 2015
światła i znów jesteśmy w tym samym punkcie
morze nie przybrało na czas
a może podręczny motyl powiedział amen
ponieważ karuzela kręci się od wspomniań
w tłumie niesytch tłuste feniksy
z popiołów pięć minut żarzenia
cichym wyuzdaniem wyzwalasz nieprzyzwoitości
w pomiętym jedwabiu domysłów
odrodzeni lecz nie dzisiaj
jutro wstajemy na spacer w nieznane
wschody zmęczone jak wielka miłość
i nie próbuj mnie więcej tak dotkliwie
chciałbym odnaleźć twój kąt
trójkątem twoim odnaleziony
jak złodziej chleba dookoła wiosny
myślami krawca przyległy do ubrań
Nevly, 2 april 2015
zabiorę cię tam
gdzie wzeszło niebo
po to tylko
aby mu pokazać
jak bardzo jest ułomne
Nevly, 2 april 2015
czy ja wiem wigilia z karpiem
ach
to nie te święta
kłaniam się kup kilka jajek
pomalujemy kiełbasę na biało
żurek w wannie słyszałem głosy
mimowolnie palma w głowie
porządki umyte oknami
biały obrus żółte kurczaczki
wykiełkowane trochę owsa
może zdąży na zakwit zieleni
rozsierdziłem się dopiero przy praniu
czy ja wiem
może też narodzę się na nowo
Nevly, 1 april 2015
gęba po gębie
abym tylko mógł
ciebie z ciebie
wydobyć trwanie
językiem gryźć
na czynniki pierwsze
Nevly, 1 april 2015
od kiedy upragnionym
stałaś się diamentem
jedynie tobą
w szybie okien
wycinam wizjery
aby dostrzec co to życie
Nevly, 31 march 2015
a gdyby tak zgubić siebie
wytarzanego w samotności
w deszczu do ostatniej kropli
zmyć każdy brud który się zakradł
z nienacka w różowych trampkach
z poziomu ptaków
ikarować na otwartym słońcu
a gdyby tak odnaleźć ciebie
dotykiem za dłonie umorusanym w ty i ja
bez pętel na szyi
bez widoków z komina
zbyt kruchych i przeliterowanych
doświadczyć drogi do nawróceń we dwoje
tam gdzie myśli już są poukładane
w czterolistną znalezioną pośród traw
a gdyby tak jeszcze...
Nevly, 31 march 2015
ach panie i panowie
przy kawie o więcej nie proszę
w chwili porannego pobudzenia
nawet wiatr może nie istnieć
dopiero potem
niech świat odkrywa oczy
przez otwarte okna
odrodzone serca tęczy
ostatni łyk
aromat spływa po rozwianych
i już wiem za co tak bardzo
...
nigdy nie farbuj się na blond
Nevly, 30 march 2015
jednych stać jedynie na telefon
drudzy nie potrafią nawet zadbać
o porządki w szafie wcale nie jest łatwo
kawa papieros i twoja miniatura
codzienność która nie pozwala
czasami być jak dębowe krzesło
masywne mocne nie do zniszczenia
a chciałoby się usiąść w piżamie na przeciwko
gdzie twoja twarz uśmiecha nad cumulusami
czerwone wino
i kiedyś nad morzem
zachody czy wschody to wszystko jedno
w myśl lata ułożone stopy
za dłonie usta w wiecznym niedosycie
nie bałaś się wtedy niczego
pod warstwami ciebie byłem ja
i tylko krew buzowała bardziej
niż kołysanka pełna niecierpliwych spojrzeń
śpiewana specjalnie dla twoich oczu
a teraz
pojedynczość chora na kalectwo
tak bardzo chciałbym się przydać
za sześcdziesiąt dziewięć groszy
na minutę zadzwoń
serca nadal nie są rozliczone
Nevly, 19 march 2015
bywam poezją kiedy się rodzę
co świt i każdym rankiem
tworzę rozmowy z moim bogiem
nad krzyżem milcząc nie podrywam zbyt wiele
jedynie poziom boleści automatycznie
przetwarzam na słowa pełne w dłoniach
żaden inny deszcz nie krzyczy tak głośno
przerywam milczenie mówiąc spokojnie
krople są jedynie po to by cię kochać
o bezkobieciu staram się zapomnieć
a dotyk
jest zawsze z kolejnym życiem do odzysku
lewitując pośród ty i ja
kiedy znów możesz ale nie musisz
powiedz mi jeszcze raz
że bywasz poezją kiedy się rodzę...
Nevly, 11 march 2015
są takie wyspy
gdzie lagodnieją pejzaże
zaludniasz
otwierając biodra na szerokość okna
owocowo
szczęście zamykasz w kropli
wcale się nie obrażam
spocony czekaniem na miłość
bez opamiętania
przechodzę w stadium ananasa
taki niegrzeczny mogę więcej
szybszy od neostrady
odkrywam twój wewnętrzny ogień
bliżej niż dalej
są pejzaże
przy których wyspy nigdy nie bywają bezludne
Nevly, 7 march 2015
niczym ósmego dnia
na co dzień jesteś jeszcze bardziej
marcem rozsądkiem przebiśniegów
jak dziecko we mgle tu i tam
nie dotyka niepewności
bo czyż potrzeba aż święta
byś była kobietą która wszak i tak
wobec faktom które zaistniały
wbrew logice i wszelkiemu rozsądkowi
jest jedyną
która kwalifikuje się do piedestału
przecież
to wcale nie nadaje sensu
kiedy za dnia bywasz jak diabelskie oczy
które jednak
każdej nocy przypominają mi że żyję
a potem
to nawet nie zapominam szeptem
że gdzieś coś cichnie i coś się zmienia
ale do tego przecież wcale
nie potrzeba mi goździków
róż frezji bo po prostu taki już sobie
jestem od kiedy mój bez egzaltacji
widok na twoją piękność trwa
a nadzieja jest spełniona
tobą ten wiersz
jest jak ten zakochany
a ja po uszy
piszę ot tak sobie żebyś nie myślała
i powiem ci tylko po cichu
wszystkiego najlepszego kobieto
bo przecież cholera
tego za nic nie mogłem przegapić
Nevly, 6 march 2015
póki co bliskość jest w słowach
jawa czy sen
kawałek nieba
odkrył przede mną twoje oczy
zapatrzony
zasiałem na ziemi spustoszenie
a temu co pomiędzy
nie potrafiłaś sprostać
sękami na siłę
w chmurach zrobiłaś kilka dziur
teraz deszcz pada chociaż wcale nie chce
powiedzieć przepraszam
w kilka kropli
ziarnem zebranym po zmroku
zrodziłaś zagniewanie
w nadmiarze
kłosy liczone w kawałkach
przed niebem zasłoniły moje oczy
Nevly, 6 march 2015
jak zwykle
wieczorem za oknem bez liku gwiazd
a jednak dla mnie jedna i tylko
świeci najjaśniej kiedy po kąpieli
pachnąc blaskiem na kolację
w samym szlafroku
krząta się po kuchni tak zgrabnie
że nie mogę już dłużej wytrzymać
Nevly, 5 march 2015
noc była na tyle udana
że księżyc
zawstydzony bardziej niż lekko
założył spodnie
i poszedł po świerze rogaliki
do śniadania
jeszcze wszystko może się zdarzyć
po raz kolejny
opowiem ci coś z wiosną w tle
w poszukiwaniu światłocieni
będąc wtedy kiedy jest nam dobrze
znów dotkykamy bezpiecznej przystani
skutecznie chroniąc czerń i biel
taka w odwilży
pomiędzy oswajasz mnie na ukośny rzut oka
to w zupełności wystarcza
aby słońce zaświeciło przez żaluzje
a teraz
tam gdzie wtulasz się w drzewo
zjedz rogalika
ja zaparzę pyszną kawę
Nevly, 4 march 2015
dziwisz się czemu tak zemszczę
dlaczego szydzę
uciekam przerywają mi istnienie
skradziony clind eastwood
tylko na discowery
a na wp dzieje się wszystko w kropka pl
najlepiej
chanel za chanelem
pilot gotuje się szybciej niż wspólny obiad
cholera
i wszędzie to samo
a to proszek co pierze lepiej od tego
co to ostatnio miał prać najlepiej
a to bezzwrotna pożyczka całkiem za darmo
rozdają kasę słyszysz
bajery rowery i wiatr w oponach
a ja najnormalniej w świecie
nie mogę dotrzeć do końca filmu
no i znów przeminęło z wiatrem
a tak chciałem trochę po pracy
popłakać oki już nie grymaszę
tylko mi nie mów
że jutro pozbawisz mnie siwizny
bo właśnie pokazali ten fantastyczny preparat
wiesz co zgaś to pudło
chodź do mnie
naleję lampkę czerwonego
Nevly, 4 march 2015
gdy mgła przesłoni
dedykowane dwa palce
na urodziny
księżyca nocne wędrówki
twoje moje przypływy
namiastką dzikiej namiętności
róż dryfujący po zakazanych
strefach owoców pioruny
grzmoty
a niebo nie smuci się burzą
prężysz w takt
nikt jak ty tak wiernie nie słucha
w odbiciu nasycam myśli
zaszeptaniem w kąciku oka
karmisz zmysły
czas zatrzymał się w upalność
jak wirtuoz
gram w twojej filharmonii
koncert dedykowany od środka
Nevly, 3 march 2015
wiersze tobą zapisane nocą
moje słowa wypowiadane za dnia
a dalej cyber bezsenność
granicząca z technologią nowych
perspektyw kilka kaw o świcie
mimo odwagi nieśmiałe próby zaczepek
co słychać wyspałaś się
tak ale wcale nie chciałam
fundament kolaboruje z poezją
uwzniośla na pamiątkę jednak to
nie wystarczy
dom słowami otwiera drzwi
na okno które potrzebuje więcej powietrza
nie pytaj
nie wiem nie znam odpowiedzi
nad wszystko ponad kilometrową
przepaścią trudno jest podjąć decyzję
więc w kilka słów zapisanych nocą
odpowiem ci wierszem
nad ranem rozedrgany o świt
kiedy powiesz twoja
Nevly, 3 march 2015
za furtką najcichszego z przedmieść
przetrwanie wiruje jak helikopter nad miastem
złudzenia stawiane pasjansem
i szanty umarłych niepogodzonych z losem
ten nie ma domu inny pił a tamten przegrał
każdy kiedyś przez to przechodzi
przekleństwo duchów przyczyną kataru
a w drugim niepokoju trzy butelki
oni wszyscy pochodzą od boga
dlatego wciąż próbują
światłem na wodzie podtrzymać pamięć
a przecież za mostem każdy ma coś do ukrycia
mężczyźni którzy się starali
kobiety które nie były zatracone do końca
dzieci które niczemu nie są winne
nikt nikomu nie zabroni iść
konserwatorium znoszonych kroków
człowieczeństwo a swoją drogą
do drzwi wciąż puka ktoś kto wciąż kocha żyć
w sieć samotności łapiąc świty bogów
z namaszczeniem wspomina róże z kenii
na bezdrożach nie umyjesz mnie po deszczu
kiedyś to wszystko miałem na wyciągnięcie
a teraz
co mnie to obchodzi
choć nadal pachniesz miętą przez rumianek
Nevly, 3 march 2015
naucz mnie żyć swoimi oczami
zakochany w cieniach nie widzę barw
jedynie fantasmagorie
spijam z porcelanowej filiżanki
wystarczy tylko kilka spojrzeń
nie chcę zbyt wiele
dwa lub trzy kolory tęczy
a potem już nigdy
wyszeptany nie zapytam o więcej
kiedy odległość stanie się bliska
nadejdzie czas że pęknie burza
wtedy dowiesz się czemu milczę
a oddech stracony w biegu
nie będzie potrzebował słów
przez zamknięte lepiej widać
u progu drzew zasianych przez mgłę
bądź mi domem aż po horyzont kochania
światłem
którego nie znajdziemy w samotności
wtedy się nauczę
Nevly, 3 march 2015
DNA pobrane prosto z księżyca
error nie może być
normalnie
przyszłość na północ od teraźniejszości
nie istnieje tylko kilka kraterów
prozaicznie prawie malowniczo
babki z piasku wygładzony czas
substancja reaktywna nie udaje
ekstremalne doznania w kilka podskoków
a my głodni pełni
wyjemy w dolinie rosochatych wierzb
na podkasztanowej ławce
właśnie tam gdzie rośnie maciejka
próbując nieważkości
Nevly, 2 march 2015
okruchami starych snów
kwiaty wyrastają z ziemi
z uśmiechem
powietrze z przyczyny drzwi
szeroko otwiera na oddech
w domu noszę przeciwsłoneczne
moje światełko jeszcze do mnie wrócisz
za sześćdziesiąt dziewięć północ
a niby skąd mam to wiedzieć
jestem przecież tylko facetem
przekonaj mnie
przekornie o sacrum
kiedy chwile wywołują mdłości
przy kominku nadchodzi ciemność
zmutowana kawa z cytryną
na korytarzu weź we mnie udział
ostatni wieszak
naciągnęłaś szkło na skórę
wytchnieniem twój płaszcz
kocha jak ja platonicznie
informacje dodatkowe
nie potrafię się powiesić
pozwól niech wytłumaczę
zapas ciszy to tylko jedna pora roku
dalej to już płaczą anioły
dobrowolnie dla ulgi najwyższego
wiosną
kartka po kartce
spróbuję przyśnić od nowa
Nevly, 28 february 2015
układam się do snu
kiedy stół nie jest już taki gładki
chłopcy zabierają tylko kurtki
a ja modlę się o wiatr
dnia pewnego mówiłem
spotkamy się tam gdzie o tym słyszałem
tam gdzie bary są czynne
całą noc i cały pieprzony dzień
w cichą spoglądam po raz ostatni
pozdrawiam delfiny
są chyba mądrzejsze ode mnie
świerza bryza nie marszczy bardziej niż
świadomość piekła którego nie potrafię
w wodzie czystej jeszcze bardziej
niż mgła to czysta demagogia
a przecież piwo niewiele kosztuje
pewnego dnia
aureola i harfa rozkołysze morze
a wiatr w takielunku
przy ostatnim spotkaniu
rumem wskaże twój kilwater
znowu kropisz
poczekaj...
*https://www.youtube.com/watch?v=BfLIu4C5mlA
Nevly, 28 february 2015
rejs bo miłość to cud
tak właśnie zaczyna się obłęd
żagle napięte od nut
bo szkwały są ciebie godne
/
uczucia tak po imieniu
na piasku nie sprostasz śladom
wiatr szybszy a w oka mgnieniu
noce gardzące ogładą
/
myśli bujane w obłokach
chorągiewki na trzeciej stronie
ty ja dotykiem w podskokach
szum wody chwytany za dłonie
/
pocztówka wysłana spod nieba
kilwater zostawia banałem
szeptem a czego nam trzeba
to słowo co stało się ciałem
/
nie chcemy halsować pod szkwał
łódź enty raz w bezsilności
jak zwał tę prawdę tak zwał
rzuć cumę na znak tej miłości
...
a przy niej ten jacht
*https://www.youtube.com/watch?v=LYyiRTXyGvE
Nevly, 27 february 2015
późny wieczór
bezsenność przyprawia o serce
telewizornia nie wiele już pomaga
a podwójny stan trwania
wciąż czyta rękopis listu znalezionego w szafie
pisałaś po burzy słońce
mam przed oczami jego twarz
jest ciepła pogodna i prominenna
całkiem jak twoja
jeszcze z czasów przed wielkim deszczem
wczesny ranek
klepsydry sypią piaskiem po oczach
czwarta kawa i twoje zdjęcie
na przekór doskonale rozdzielonym światom
Nevly, 25 february 2015
zadzwoń nie patrzę
a może wiesz co to miłość
ciągle szukam jej znaczenia
zgubiłem sens
powiedz mi gdzie
a znajdę cienie ukryte w mroku
na prześcieradle o zapachu nagich ramion
nadal uwielbiam twój uśmiech
jego szeptem nakreślałaś plan ucieczek
ale tak
abym mógł cię dogonić
teraz
broniąc się przed ścianami
nie znajduję niczego w logice nieba
odrabiam lekcje i uczę się
że miłość to nie wszystko co istnieje
Nevly, 9 february 2015
lotu
intuicja podpowiada skrzydła
na licytacji jednak
sprzedaż kiedy oferujesz najwyższą
ze stawek niewiele już pozostało
kilka piór
jedynie one z puchowej kurtki
wypadły lżej niż nasze niebo
w kalejdoskopie na osłodę
bociany
żabko mówiłem
kiedy pełna pokus
pragnęłaś bym jadł cię od kolacji
do śniadania kiedy tylko kilka munut
oddzielało grzechy od świtu
teraz
wczorajsza żono
wczorajszy mąż mówi kocham
wyrzeźbiony w granicie
odkąd urodziłaś się ósmego marca
zawsze byłem głupi
Nevly, 7 february 2015
kiedy brakuje nadziei
wzrasta zapotrzebowanie na miłość
jednak
jestem zbyt zmęczony brakiem sił
nazbyt cykliczny bez tytułu
i znowu się potykam
tak bardzo chciałbym się odrodzić
zapomnieć czerwoną sukienkę
twoje włosy pachnące bursztynem
jakże łatwo jest komuś coś zabrać
kiedy jest mi tak smutno
z braku ciebie kocham zachody słońca
tak bardzo
przypominają oczy które zaszły
jestem tylko tym co mogę poczuć
podnoszę kamień
w dotyku przypomina twoje serce
droga jeszcze daleka
ale niech ptaki już nie giną
Nevly, 3 february 2015
od jutra
wyrosłem z dobrego postrzegania
weryfikuję ogień i resztki nocy
rzeczywistość to nie prawdziwość
a bochenki usychają same
chleb nie smakuje już tak samo
przeznaczeniem szare oczy
gdzieś pomiędzy poezją a kamuflażem
mrugają na znak lucyfera
anioł stróż wychudł wniebogłosy
kiedy niebo otwiera się pod ziemią
sprawdzam palcami
tylko susza zaułki i niepokoje
w tobie po wilgoci
pozostało jedynie kilka nieurodzajnych ziaren
realnie przeznaczonych na piasek
nie kiełkuje już płodnym we dwoje
idąc prosto poprzez dumania
najlepiej smakowałaś na gorąco
jednak
kiedy odtwarzam nasze światy
słyszę tylko pieśń o obcej
właśnie podarłem ostatni
Nevly, 28 january 2015
w ogniu namiętności
miłość nie zapomina
karminowa w odcieniach krwi
tańczysz w rytmie
rozpalasz aż do pękania żył
pełen gitar
na wypadek ciebie
w kieszeni noszę czerwone kastaniety
http://www.youtube.com/watch?v=y-6WR7-W2-g
Nevly, 28 january 2015
jeśli zabiorę cię tam
właśnie tam gdzie jest nam dobrze
bez oszustw modlitw i płaczu
na skrzydłach
otwórz okno mój wróbelku
już słońce zachodzi
więc usiądź proszę na moich udach
wygodnie i bez iluzji
tak bym mógł
poczuć twój karmnik od środka
wszystko_ cała ty
po drodze do tęczy kilka niebios
zerwanych czterolistną
by uświadomić sobie zakazany owoc
motylku na przekór szarościom
nazwałbym cię jeszcze bardziej
ale od kiedy powiedziałaś ciało
nic mi już nie umyka
gwiazdy
patrzą tak dumnie
dusze drzew zamglone bez gniewu
a to co widziałem co czułem
teraz wiem
byłem z tobą
naucz mnie reszty skrępowań
nazywam_ dajesz
sześćdziesiąt dziewięć rozmów
potrzeba nam
Nevly, 27 january 2015
wszystko już było
ty ja
i człowiek skazany na życie
tu zgwałcona prostytutka
tam
słowa gesty i ułomne czyny
nie mogę ci wiele dać
księżyc w oku to zbyt mało
instrukcja nr 01/2015
mówi że bajanie o niczym
nie pozostawia wymaganych efektów
cały ze złota jestem nazbyt sztywny
a ty pragnąc bez umiaru
pozostajesz podejrzana o chciejstwo
poszukiwana listem gończym
majaczysz w gorączce
kolorowych snów
Nevly, 27 january 2015
na wysokosci tęsknoty
ptaki wdeptane w błoto
skrzydłami na oślep
próbują rozwinąć
Nevly, 27 january 2015
od kiedy nie wiem czego chcę
spacer po domu okazuje się bez celu
w kierunku którędy iść
aby nie zabłądzić pośród ścian
stół popełniony w afekcie
pusty od niedzielnego rosołu
zaprasza nieproszonych
ku chwale kopnij mnie w
dalej zwykła prostota
zbyt piękna dla skrzywionych
w niczyich miejscach
jedynie kontrast minionych nocy
pośród rozmyślań nad brakiem
niedomkniętych okien smutki i radości
prześcigają obrazki z zielenią
w tle już tylko płaczące źdźbła zboża
usychają niepokojem poranka
od kiedy nie wiem gdzie jesteś
mam tak samo
Nevly, 24 january 2015
taka z pozoru
że nawet makiem nie zasiał
za rogiem szeptów
wgląda na szczęśliwą
z pozoru dumna
a jednak
to wcale nie jest takie proste
przy zamkniętych drzwiach
nie odchodzi na palcach
tylko liczy na więcej
na oślep
spod zmrużonych powiek
krzyczy głośniej
niż dziurka od klucza
nie dręcz dłużej
wejdź we mnie
otwórz
Nevly, 24 january 2015
przepisana na maszynie
oddałaś smak oryginału
mój język już od dawna
nie pamiętał czegoś tak dobrego
słowa
tylko ewa potrafiła tak rozkładać
Nevly, 23 january 2015
powstałem
na podstawie twojego projektu
dobrze się wysławiałem
wyglądając też na mirę
bez zbędnych pofałdowań podczas ruchu
ani jednej skuchy
całe życie o tym marzyłaś
nie wierzyłaś że to się dzieje
starałem się
każdy szczegół się liczył
teściowie pobłogosławili
zarabiałem sporo ponad średnią
nie wykonywałem tylko poleceń
potrafiłem dodać coś od siebie
z czasem czepiałaś się drobiazgów
topiłaś chwile licząc lepiej niż umiałaś
kochać stało się zbyt trudne
w getin banku rozmieniając na drobne
tak po prostu
jak przy rosole radziła ci mama
ulokowałaś uczucia bo tak trendy
kiedy ja stałem się trzecim po przecinku
teraz
w pełni świadomy życia
powstaję na nowo
Nevly, 22 january 2015
ty która wiesz
jedynym mostem
słowa lekkie a niczym z kamienia
przechodzisz na drugi brzeg
w złym momencie
oddając szarość za szczerość
gryzę dym
palisz za sobą bo tak ci łatwiej
w oczy patrzące by móc oddychać
kłamstwem degradując błękit
wciskasz elementy które nie pasują
przeszłość zapomnieniem
przyszłość w znak zapytania
malujesz upraszczając spojrzenia
sprowadzasz chłód barw bez wyboru
świetna robota gratuluję
zniszczyłaś wszystko co miało znaczenie
światłocieniem nasze drzewo
usycha na przekór reklamacjom
ty która wiesz
jedynym mostem
na słowach lekkich a niczym z kamienia
układam się na horyzoncie
przedostatnim marzeniem
zakuty w labirynt
przy muzyce ze starych płyt
rozpadam się bez recepty
kiedy nadal pozostajesz
Nevly, 21 january 2015
z murów wzięte niepokoje
marznę
po ścianach echasz szybciej niż zwykle
odbijasz słowa które mówią
po drodze gry i zabawy
ciepły dotyk już bez cukru
różni w prześwicie tolerancji
podczas przerwy na strukturę okna
nazywają to życiem
wołam cię
milczeniem wysyłając wrzaski
posyłam znaki
nie widzisz
ponieważ nie chcesz usłyszeć
kiedy spacerujemy pod wiatr
z czystych łez rodzą się perły
już przestałem liczyć żagle
po drugiej stronie flauty jakieś syreny
lekka bryza na sygnale
słyszysz
kiedy odnajdziesz czarną skrzynkę
dowiesz się tego
czego nie mogłaś na własne oczy
jednak
czy da się reanimować miłość
Nevly, 16 january 2015
zaserwowałaś podkręconą
nie wiem czy to gra czy
tylko cała ty
a przecież w życiu nie trzymałaś rakietki
w ręku tylko dłużej `tego nie zniosę`
w tym coś jest
wszystko jedno jak to teraz nazwiesz
co i jak_ perfekcją w twoich dłoniach
nadeszła chwila prawdy
odbijam piłeczkę
Nevly, 16 january 2015
dumki zbędny romantyzm w prześwicie
a mówiłaś tak pięknie szeptem prosto
w ucho słuchałem jak głupi
o wartości miliardów dolarów
słów bo aby wygrać trzeba zaryzykowć
przecież nic co ludzkie nie jest nam
pisane
obcy ludzie gadali prawdę
nie wierz choć w jedno jej słowo
czaruje jak żadna jak żadna nie kocha
jej tylko śrut w portfelu
zastanów się człowieku
zaślepiony nie trafisz nawet w próżnię
zimna jest
zimna jak głaz
nie dla ciebie
niezmyślony łowiąc nad przepaścią
w ustronnym miejscu przyznałem prawdę
wypadło na gówno w przeręblu
na wszelki wypadek
zamarzłem
Nevly, 16 january 2015
oto jest ciało moje
miałaś kiedyś takiego przyjaciela
dobry trop od kiedy się pojawił
kręgi na wodzie nie znikną mamy czas
delektuj się skrzydłami drzewa nie dorastają
wypaczaj gniazda pragnij powietrza
oparta o wiatr jesteś wzajemnością
utworem
gdzieś tam w szumie liści nadal cię szukam
choćbym zaprzeczał
żeby coś poczuć trzeba mieć
mam pomysł robi się naprawdę gorąco
weź ten pierścionek proszę a potem
wynocha stąd
nie mam pojęcia ile jesteś warta
czegoś wielkiego
klikaniem załatwimy sobie świat
rozkosz szkła stanie się lizaniem
wyjdziemy dobrze w światłocieniach
bo wzajemnością zawsze jest powód
a ja dawno nie byłem żywy
nie znam sią dobrze na komiksach
fajne obrazki nie chcą dorastać
jednak wezmę cię pod spódnicę
zanim jutro zaskrzypi
nie powiększaj biustu
to nieczego nie zmieni
chcę iść do domu
zanim krew nas całkiem utuli
w rękaw za cztery i pół tysiąca dolarów
wypłakana
choć raz strać głowę i oszalej
oto jest ciało moje
a moje serce wypłaci gotówkę
Nevly, 16 january 2015
masła jeszcze się nic nie stało
a już nasz żagiel
w dni skazane na zaprzestanie
łopoce nieodebranym telefonem
w środku nocy
aż się wywracam na drugą
stroną spływam ścianami
na tej samej częstotliwości
już tylko radio
niedostrojone dawno temu
a przecież miało być tak pięknie
jeszcze nic się nie stało
a już tak wyraźnie
czarno na białym poranna kawa
z fusów samotność we dwoje
tak na wszelki wypadek
odbarwiona w poprzek perspektyw
oddech
spójrz przez okno
to tylko kolejna pora roku
miarowy tak będzie lepiej
właściwą chwilą dobrowolnie
odda błękitne niebo
jeszcze nic
Nevly, 9 january 2015
chaos jest tak systematyczny
że prawie pierworodny
cień zapałki
błądząc po płomyku
po drodze do nocy ucieka po dzień
jak nauczyciel przez uchylone okno
krzyczy samotność cieniowaniem szarości
fotoplastykon z tego co pozostało
niedotykalnie daleko od domu
elizjum a reszta walczy o przetrwanie
chaos i znowu zapadła cisza
więcej ona mówi niż wszystkie wrzaski
daj mi jedna głupią chwilę
a pozbieram nasze ciała w jedno serce
Nevly, 13 december 2014
pośród czterech nie odzywasz się po kątach
skrzętnie znikasz w ciemnościach poszewki
pustosłowie w kolorze czerwieni poszycia
jak puste noce votum separatum
drogowskazy nastawione są na korzenie
to z nich zakiełkuje coś na kształt jutra
zagość we mnie okryta westchnieniem
do ucha prosto wyszepcz w bezlitości
sylabizując ciepły oddech
najbardziej jak tylko potrafisz czerpać
pod jarzębiną pierwszy śnieg
renifery nie wiedzą wiele o motylach
ale bezdźwięczność bieli
tuż przed świtem również potrafi być tęczą
poskładałem to wszystko w jedną bryłę
i wiesz co mi wyszło?
bałwan
Nevly, 12 december 2014
bolesne ciernie kołem historii
zatoczyłem w kilka wierszy
nie można mnie nazwać szczęśliwym
podskakując na jednej nodze
nieba szukam pośrodku dnia
zesłany na księżyc
nocami noszę pistolet w kieszeni
zwątpiłem w drzewa odkąd jesteś daleko
ode mnie z zamkniętymi oczami
nie widząc niczego pośród szumu uschłych liści
kamienna twarz_ posiedzę jeszcze
popatrzę pomyślę poszlocham
za jeden grosz
jak polny strach głodny ptaków
odmówię ewangelię według mnie
pomiędzy nadzieją a co u ciebie słychać
nie pozostało już zbyt wiele
kawałek DNA w naszych dzieciach
Nevly, 9 december 2014
porusz mnie
przypraw najostrzej jak potrafisz
łamię chleb_
pachnie życiem
nowy dzień śpiewa nam piosenki
wiosenny deszcz
nie umiem pogodzić się z myślami
przepraszam bo ja w innej sprawie
podobno anioły nie płaczą
nocą światło bez woni
mgła między zdarzeniami
a ja uporczywy jak zawsze
na ścianach pustych od ciebie
rozpoznaję swój cień
zagubiony bez celu
przez palce wyglądam przez okno
moje życie obcy świat
sen o dolinie
przerzutnia do zaćmień słońca
i tak
najwięcej energii mają drzewa
Nevly, 28 november 2014
w słoiku kiszone odkupienia
na blacie szybka miłość nie z tej ziemi
do kufla polany żal za grzechy
pieni na biało rachunkiem sumienia
przy barku spragnione feministki
biją się w piesi prowokując świętych
ci zaś w pokorze wcinają golonkę
zakrapianą suto nalewką z zaświatów
po lewej jenioł niskiej rangi
smakuje małą czarną paloną o brzasku
na żywym ogniu piekąc barana
pod stołem rozdaje w trzy karty
tylko ja
wpadłem tu pełen wiary
chcąc nauczyć się bycia winnym
lecz kiedy zamówiłem miłość z ketchapem
najwyższy posłał mnie do diabła
Nevly, 27 november 2014
obok nas sześcian
zbudowany z kilku kwadratów
wyznacza foremność bryły
przeznaczonej na ochłapy kochania
szczątki prawdy
ułożone w wielokąty
foremne lub mniej miarami boków
wyznaczają niepewność dłoni
drżących na każde skinienie przestrzeni
pośród granic świadomości
kwadratura koła
wyjałowiona w poszukiwaniu prawdy
brnie w odnalezienie dwóch miejsc
po przecinku trzeci jest gratis
bezimienny
lekko jeszcze kołyszący biodrami
dalej namaluję elipsę
w niej opisując niewielki walec
tak by sprasował mi duszę
nauczoną trójkąt całować przez sen
Nevly, 27 november 2014
w archiwum niewysłanych listów
dym z papierosa kłębi tęsknoty
słowa niewypowiedziane
marzeniami które legły w gruzach
zaległe szczęścia niewola i mgła
tyle pozostało nam z miłości
pęknięcie i rozpad
jak związek przyczynowo-skutkowy
piszę wciąż piszę kolejne
wykańczam tusz w długopisie
a pióro okazuje się wietrznym
kiedy odeszłaś tak lekko jak puch
po drodze do podsumowań
wysiadam na ostatnim przystanku
pomiędzy słowem a myślą
skrobiąc kolejny niewysłany
nie dostrzegłem na czas
że ty bez słów
już dawno opuściłaś nasz przedział
Nevly, 26 november 2014
są twarze
w zasięgu ludzkiego wzroku
marzenia się nie spełniają
dwadzieścia cztery na dobę
skore do pytań
wnętrzami z piany
o zapachu piwa i kiełbasek
próbujące oszukać czas
do góry nogami
kiedy kapsle nie ulegają biodegradacji
tęsknią za łaską poskładanych myśli
na rozdrożach tour de pologne
w ostatnim stadium zbawienia
obrządek codzienny
niedopałki upadłe w opowieściach
o byłych żonach
i dzieciach które nienawidzą ojców
pod budką skrzywionych życiorysów
są twarze
w zasięgu ludzkiego wzroku
które trzeba próbować
zrozumieć co znaczy następny krok
dla marzących o spacerze po domu
Nevly, 26 november 2014
uzależnieni od barw
poznajemy się po odcieniach
w purpurowych akwarelach
bez niedomówień ogonkami światła
tęczując świty godne zażyłych poezji
za dłonie uśmiechem na ustach
bez podziału na strofy mieszkamy w sobie
całkowicie niedostępni dla innych
ubrani jedynie w pocałunki
wzdychamy kolorami
penetrując zakamarki głodne spełnień
uniesieniami w pobliżu nieba
wtuleni w siebie malujemy bezfonicznie
rozumiejąc każdy oddech
bez słów
przyśpieszony do prędkości dźwięku
już dobrze kochanie
za wszystko przepraszam
Nevly, 21 november 2014
aby zdobyć skrawek duszy
z pończochami w kieszeni
w pudełku po butach na obcasach
ukrywam wspomnienia bez ubrania
deszcz niedaleko
na próżno wydzwania kroplami
w metafizycznym cyklu wskrzeszeń
próbując powstrzymać kilka łez
dzwoni i dzwoni
aby wreszcie dotarło do mnie
że loguję się niepoprawnie
lub moje konto zostało skasowane
odbierz
Nevly, 20 november 2014
cała sprowadzasz się do jednego
wyprowadzony z równowagi
naprowadzam jutro na resztki gwiazd
prowadząc pod ciężarem zanikłego nieba
przeprowadziłem drugie narodziny nocy
Nevly, 20 november 2014
pod pozorem kamienia
zamknełaś drzwi na oścież
nic nie mówisz
kiedy maj schowałem w pudełku zapałek
przekonaj mnie że nie cierpię
o krok od szczęścia muzyka skrzypiec
bez znaczenia poranna rosa
wróżąca dobrą pogodę na resztę dni
czarne okna z widokiem na koniec świata
umarłem więc żyję dobrze wiesz
próbowanie win już poza nami
bez podtekstów bezbronne odcienie duszy
od drzewa do drzewa
pieśń stojącego pod światło
teraz nadszedł czas
by najwyższy wreszcie zrozumiał
jak cudnie brzmiałaś ciszą poranka
pod wieczór namiętności
w szczyt kobiety
pachnąc słowami i wiosną
a ja rozwiedziony
pudełko dostałem naprawdę śliczne
Nevly, 17 november 2014
w kilku światach nieprawdy
odnaleźć tę jedną pośrodku
wszystkiego jedyną posuniętą w latach
zaćmień zaobrączkowanych na zachętę
ostatni raz podaj mi dłoń
nie bój się_ przecież gryzę jak zawsze
kiedyś w końcu przestanę się dziwić
brakiem twojej szminki na ustach
innego końca świata nie będzie
antidotum to nienawiść zmieniona w powrót
tak blisko do niej na twoje podobieństwo
bo wciąż miłością pozostajesz łzą
w oku już jedynie suchość nocy
z przepisem na jutro drgające za mgłami
miedzy północą a świtem
czas zawsze daje odpowiedź
zostań jeszcze choć na chwilę
niech nasycę ostatnie pożegnanie
tych szczęść księżyca pełnych od wzruszeń
kiedy bez złości mówiłaś kocham
Nevly, 3 november 2014
zmokłem jak nigdy
wytłumacz
nienasyceniem w twoim-moim czasie
skąd się biorą dzieci
zapytałaś
odpowiedziałem że to wcale nie bociany
ty i ja pojednaniem
a wcześniej czy później i tak
jedynie kilka szeptów
potem ślina w uchu
spełnieniem księżyca_ zachody słońca
i kominek czerwony winem
spijany żarem prosto z ust
smakiem godne siebie melodie
to wszystko budowało
poniżej pasa
nakazem miłowania a jeszcze później
zaprzepaszczone wanilie tylko kilka
drobnych rozmienionych na grosze
chwil za centy dobrych intencji
każdy z nas kupił sobie wolność
ale przecież nie zawsze
można udawać że nigdy nie pada deszcz
Nevly, 1 november 2014
nieistotne wyznania
żal który gdzieś się przyplątał
nie nazywaj mnie szczęśliwym
na jednej nodze nie potrafię
podskoczyć do nieba
to nie jest wcale takie proste
pierwszego dnia byłaś miła
drugiego powiedziałaś kocham
i słowo stało się ciałem
wypiliśmy gar wina
oczy garnąc ku sobie jak nikt inny
nie potrafiłem przestać
zaślepiony blisko bliżej mój boże
co to była za noc
a potem
a potem były już tylko trudne pytania
zapakuję sobie te dwa dni na drogę
schowam je do plecaka
głęboko
tak aby nigdy nie uciekły
i w tylnej kieszeni dżinsów
schowam wiersz
napisany dla ciebie dnia trzeciego
Nevly, 1 november 2014
póżnym zmierzchem
przed rozświetlonymi ekranami
telwizorów telenowele
poza dniem harówki o kilka groszy
niestygną palce klawiatur
a laptopy goreją niczym wymarzone
kominek
jeszcze tylko parę drinków przed snem
i już jesteśmy
ludźmi w zakratownych ptakach
klatkami zaplanowanymi bez okien
kartonowi na kilka szeptów podatnych na powietrze
szeregowo zapeklowanych w pudełka
jednak jest nadzieja
w zamrażalniku schab na niedzielę
wymoczone nogi i ucho czyszczone patyczkiem
zęby potem bo po drugiej stronie
ona meiluje że aż miło
a on
to dopiero jest kozak
zanim zaśnie w betonowym blokowisku
pisze że ogród i dom z baldachimem
ferrari w garażu od niechcenia
tylko pożycz najdroższa na paliwo
a wtedy
przewiezie ją
pewnie do nieba
ze źrenicami na wierzchu
chwytając nosem wszystkie progi
a gitara dalej zagra sama
nastrojona do granic naprężonych ud
chwytami poniżej pasa
Nevly, 31 october 2014
noc bez tytułu jest jak sto milczeń
a ja nieodwracalnie
lubię nazywać sprawy po imieniu
to bardzo niepopularna miłość
na odległość
nawet tytuł musi mieć co najmniej dwa znaki
by drzewa w leśnym transie
mogły rozkwitać liśćmi pełnymi od ptaków
tęsknię_ straciłem kontrolę
nad sobą tobą i nami
przecinek kropka zlewają się w ciało
jak żółw i motyl zapleceni w jedność
popatrz
zachody słońca właśnie zakwitają
w beztroskie marzenia o dwóch tysięcach pokoi
z których jeden pozostanie naszym
na zawsze czekałem czekam
i czekał będę
teraz jestem chwilą na ugorze
pełen zapomnianych stacyjek
buduję nasz dom na gruzach
ale pamiętaj
przyjdzie czas że zedrę sandały
aby wiosną
w podziękowaniu za to że wytrwałaś drogą
pobieżyć za tobą na sam kraniec świata
Nevly, 31 october 2014
do ucha
jak łatwo wcisnąć
motyle nadzieje
pokancerowane chodzeniem po wodzie
orgiami perwersyjnych powrotów
gwiazdeczko
stwarzanie uczuć_
to akurat
opanowałaś do perfekcji
uzależniona od mojego portfela
świecisz na scenach teatru
chciałem tego nieba
jednak jutro nie nadeszło
niespodziewanie wewnątrz ciebie
nagle poczułem
że jestem zabawką
Nevly, 30 october 2014
lubię drzwi bez zbędnych progów
pytań z bukietem do szczęścia
jeszcze bardziej pukanie do szyby
gdybyś tylko zechciała
za tęczą niejedno drzewo i głaz
rozpisałyby ocean na jedną falę
kolorami nieśmiertelność dotyku
byłaby w nas językami pełnymi od ust
zapleciemy dłonie by uspokoić prąd rzeki
Nevly, 24 october 2014
..............................w m
wiem nikt nie zna tak
bardzo jak ja ale ty też ponoć coś na ten
temat_ wiesz o wszystkim i o tym co naprawdę
znaczą dwa serca kołaczące w piersiach na wyrost
których nie da się reanimować a dalej jest już jedynie
wskrzeszenie pulsu abyśmy mogli oddychać takim samym
powietrzem niezatrutym nami i bez obaw o pewną przyszłość
żyć i umrzeć razem po to tylko by dla siebie pełnią szczęścia
jak błękit nieba bez zbędnych chmur niepotrzebnych słów
gestów ciszy przy pełnym stole bez balu przebierańców
w dotyku wskrzeszeń pełnym zakamarków słońca
być najlepszą na świecie prognozą pogody
pozbawioną gromów i spadku ciśnień
bez burz gradobicia i huraganów
bez tsunami zaćmień księżyca
oraz skazy zbędnych
kraterów tylko
ty i ja
w
m
Nevly, 4 october 2014
kochaneczko moja
powiedz co masz w swojej szufladzie
połów biedronek
boćka i żabę
a może
kilka uśmiechów ukrytych w pończochach
a gdyby tak
siegnąć jeszcze głębiej
po wakacje w juracie
łebie sopocie unieściu niechorzu
czerwonym winem wieczory na molo
tylko we dwoje
pełna
nowego życia
Nevly, 3 october 2014
uwielbiam kiedy taka bywasz
cztery tony zmysłowości
i jestem nałogowcem
intuicja podpowiada
podbrzusze
ten kąt tyle zawiera
zniewala
ale ty doskonale o tym wiesz
rozwarta
wrę
na trzysta sześćdziesiąt stopni
wykorzystując moją słabość tylko patrzysz
wyczekujesz_
kiedy znów zabłysną mi oczy
podpuszczasz mnie na lepkość
czterech pór roku
po mistrzowsku kontrolujesz sytuację
dobrze wiesz
że mnie zagotowałaś
pragnę
więcej i jeszcze
aż po zakwasy języka
podczas podróży do zagadki istnienia
podarte pończochy konfitury
zmysłów prawdziwie
bliskość
zamieniona w dotyk bez zbędnych pytań
ech ty
pani umysłu
zobaczysz
na stosie spłoniemy obydwoje
..................
http://www.youtube.com/watch?v=sjJoFgojmB8
Nevly, 3 october 2014
kiedy zapada zmrok
kalejdoskop paradoksu zaczyna aranżować noc
wielokrotnym odbiciem obrazów
symetryczne figury układając w potrzebę spotkania
wtedy uciekam
lubię leżeć na dywanie bez oddechu
ponieważ śpiąca królewna naczytała się bajek
łóżko nie przypomina już bliskości
od kiedy po drodze do dotyku
zaczęłaś chodować czarne koty
usta zapomniały jak to jest
a ja
może odlecę
Nevly, 2 october 2014
nie przejmuj się
wybaczam
nieumiejętność to jeszcze nie błąd
wiem
nie każdy potrafi
za dnia aniołami a nocami grzechem
rozpalić kominek
tak aby dym
nie ulatywał na próżno
z patrzących sobie w oczy
uśmiechów przy obiedzie
Nevly, 2 october 2014
o poezji powiedziano już wszystko
tylko że o niej
nie da się powiedzieć wszystkiego
ujarzmić zrozumieć okiełznać
i chociaż często bywa przekorna
nie da się też nie być pod jej wpływem
urokiem czarem pięknem
zmysłowością
po prostu nie da się jej nie kochać
kobieta
Nevly, 1 october 2014
nie farbuję włosów
może nie jestem nowoczesny
nie depiluję klaty
mleczka do twarzy też nie używam
joggingu nie uprawiam
o piątej nad ranem
potrafię za to
kochać po staremu
w całej odsłonie
znowu cała drżysz
Nevly, 1 october 2014
pod tamtym niebem
moje myśli są bezokienne
przestań wyglądać
szukać gwiezdnych krajobrazów
po prostu kochaj
dni są lepsze i są gorsze
tak samo jak noce
kiedy twoje uda jadłem pałeczkami
wystarczał wzrok żebym wiedział
teraz na rozstaju zwątpień
anoreksja ust
bez niespodzianek na dobranoc
ucieczek ciag dalszy
pewnie
idź do rossmana
wykup kolejną półkę upiększaczy
ale to
już i tak niczego nie zmieni
ponieważ całkiem nie o to mi chodzi
miłość pragnie ciepła
gdzieś tam nad przepaścią
mam dla ciebie
jeszcze jeden nie napisany wiersz
ale co ci będę
przecież ty i tak niczego
Nevly, 1 october 2014
będę cię szukał w tysiącu światach
i przez dziesięć tysiecy żyć
aż cię znajdę
kobieto w kwiatach
kołysanko duszy
w zakamarkach poznania
tęsknoto bez grawitacji
istnieniem bezimiennym
niewysłowionym
jesteś
z zamkniętymi oczyma
widzę cię poprzez miłość
odkąd otworzyłaś przede mną...
Nevly, 30 september 2014
brzegiem morza bez końca
wędrówką nazwaną życiem
aż do zachodu słońca
we dwoje pod jednym okryciem
za dłonie boso po piasku
ufnością wiernością na fali
nie wypatrując poklasku
ten spacer miłością ocalić
mew kilka nakarmić po drodze
również nie byłoby źle
ślad w ślad noga przy nodze
...
bez ciebie nie ma mnie
Nevly, 30 september 2014
w zapomnianym zamku
znalazłem miejsce odpoczynku
nie chcąc ranić słońca
szklanym tuszem rozpisuję ciemność
rozkładam strofy na wersy
odbiciem w kryształowym lustrze
literka po literce
moja dusza ma depresję
gdy diabły nie mogą zasnąć
anioły zamykają mi oczy
a ty w najwyższej z komnat
beztrosko
z krzywym uśmiechem na ustach
zaplatasz warkocz jakbyś robiła na drutach
Nevly, 30 september 2014
aniele boży stróżu mój
dawno cię nie było
odezwij się
wpadnij chociaż na herbatę
na przekór podniebnym niedopowiedzeniom
wypij ze mną za wczorajsze jutro
nie bój się
są wśród nas tacy którzy rozumieją
a teraz
komu w drogę temu buty
zdolność do bycia z kimś bez nikogo
zawsze tak się kończy
aha
nie bredź mi ciągle że jestem najlepszy
i zabierz ze sobą obietnice
dość mam już
ciagłego nakrywania do stołu
Nevly, 29 september 2014
wpadałem w kłopoty
bo to lubię
nie przewidziałem jednak
że one
polubiły mnie jeszcze bardziej
Nevly, 29 september 2014
to że w moim szlafroku
mogę wybaczyć
ale dlaczego
paraduje w nim po moim domu
...wszystko ci wytłumaczę
wiesz co?
daj mu skarpetki te z dolnej półki
jeszcze się przeziębi
____
tymczasem
trzymaj się...
kochanie
*
o kurcze
zarysowałem czymś sufit
przepraszam nie chciałem
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma