30 march 2015
konstelacje o smaku pęknietego nieba
jednych stać jedynie na telefon
drudzy nie potrafią nawet zadbać
o porządki w szafie wcale nie jest łatwo
kawa papieros i twoja miniatura
codzienność która nie pozwala
czasami być jak dębowe krzesło
masywne mocne nie do zniszczenia
a chciałoby się usiąść w piżamie na przeciwko
gdzie twoja twarz uśmiecha nad cumulusami
czerwone wino
i kiedyś nad morzem
zachody czy wschody to wszystko jedno
w myśl lata ułożone stopy
za dłonie usta w wiecznym niedosycie
nie bałaś się wtedy niczego
pod warstwami ciebie byłem ja
i tylko krew buzowała bardziej
niż kołysanka pełna niecierpliwych spojrzeń
śpiewana specjalnie dla twoich oczu
a teraz
pojedynczość chora na kalectwo
tak bardzo chciałbym się przydać
za sześcdziesiąt dziewięć groszy
na minutę zadzwoń
serca nadal nie są rozliczone
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek