3 november 2014
pod parasolem
zmokłem jak nigdy
wytłumacz
nienasyceniem w twoim-moim czasie
skąd się biorą dzieci
zapytałaś
odpowiedziałem że to wcale nie bociany
ty i ja pojednaniem
a wcześniej czy później i tak
jedynie kilka szeptów
potem ślina w uchu
spełnieniem księżyca_ zachody słońca
i kominek czerwony winem
spijany żarem prosto z ust
smakiem godne siebie melodie
to wszystko budowało
poniżej pasa
nakazem miłowania a jeszcze później
zaprzepaszczone wanilie tylko kilka
drobnych rozmienionych na grosze
chwil za centy dobrych intencji
każdy z nas kupił sobie wolność
ale przecież nie zawsze
można udawać że nigdy nie pada deszcz
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek