Nevly, 29 august 2017
nic ci nie powiem _ idź do diabła
śnieg dla ciebie pachniał wiosną
lód cieplejszy niech go szlak
a płozy zawieszone były na kołku
prześwietliłaś mi duszę
i to był mój błąd
soplami zimniejszymi od innych
ukradłaś ciepło z pieca pełnego iskier
nawet aniołowie powiedzieli dość
na złość słońcu naciągnęłaś pończochy
tylko stringi i biustonosz
w pełni księżyca ściągane w pośpiechu
nie poozstały zimne jak głaz
pod tym co mi odkryłaś było gorąco
i byłoby wszystko OK
gdyby nie ten lód w oczach
Nevly, 25 august 2017
od kiedy najadłem się śniegu
a to dopiero był wstyd
nikt nie rżał tak jak ja
chyba że wiosną osioł bo tak mówiła
ciągnąc za tył a z przodu leciało
jak z koziej złoto
przeniosłem się lekko dalej
wężykiem na poddasze
a kłapołuchy i tak końcem końców
nadstawił jej ogon
Nevly, 29 june 2017
po schodach nic mi nie mów
nie każdego stać na klucz
drzwi antywłamaniowe instrumentalnie
wchodzi tam tylko ten kto zna melodię
myśli warkoczą jednak żadnych zmartwień
jak wiersz zapisany na kartce papieru
zaśpiewaj na odpowiednią nutę
a uzdrowię cię przed samym progiem
uważam że jesteś gwiazdozbiorem
zamki ustąpią przed oknami
dźwiękoszcelność to tylko smak twoich ust
których dotyk będzie trwał i trwał
Nevly, 29 june 2017
zwinięty w kłębek po raz kolejny
mam nadzieję że nie cierpisz
chwytam chwile z bezsennych nocy
tak aby dzień nie był wulgarny
zamęt to dla mnie nic nowego
myśli o tobie obkładam lodem
z wirem wspomnień
wszystko powiem ci za chwilę
tylko usnę obleczony w zaślepienie
a ty nie próbuj mnie pocieszać
nocą czekam na wielki finał
a może okna same się otworzą
daleko czy blisko
pozwól mi cieszyć się niebem
to jedwabne prześcieradło
na którym wędrowaliśmy do prawdy
nadal pachnie bogami
Nevly, 26 june 2017
od kiedy odcięliśmy się od światła
alimenty stały się naszą jedyną formą dialogu
pułapką chciał nie chciał
czowieka nie mozna wsadzać w szablon
czyżby dwadzieścia kika lat
razem przebytych to tyko pestki z arbuza
wypluwane kiedy po brodzie wciąż spływa
słodki sok bliski wspomnieniom
noc za nocą i półka skalna
kolejne pustkowie ciemniejsze od zatajenia
od kiedy odcięliśmy się od światła
Nevly, 24 june 2017
bezpodstawnie próbowałem spać
byłaś gdzieś tam niedaleko
owinięta w jedwabne prześcieradło
mruczałaś koty przez mój sen
nad ranem przepraszałem to pomyłka
cześć kotku... wybacz zrobię ci kawę
w nocy zalazłeś mi za skórę
pazurami powinienem był się domyślić
proszę nie mrucz tak nigdy więcej
chodź
dam ci whiskas
Nevly, 22 june 2017
czy osiągnąłbym ciebie będąc idiotą
nie zdawałem sobie z tego sprawy
w lustrze pod spodem nie wiedziałem
jaki jest ze mnie na zewnątrz szczęściarz
dziękowałem jedynie za urodzinowy tort
byłem wtedy tylko tak głęboki jak kałuża
za szkłem widziałem jedynie zdjęte majtki
kiedy w rękawiczkach
przez palce dotykałaś nasze kocham cię
...
teraz pięciogwiazdkowa speluna
kelner mi mówi że nadal gdzieś tam jesteś
nie mogłem odmówić byłbym za bardzo na ober
w nóźkach dość zimnych na koszt zakładu
...
ale przecież
z tobą nie chcę się o nic więcej zakładać
czy osiągnąłbym ciebie będąc idiotą
Nevly, 30 may 2017
nieskromna ona wstydliwy on
nawet w deszczu chcą tęsknić
pomimo powagi mój boże
na stole wciąż pachną chlebem i solą
rzut monetą z perspektywy
czasu niewiele
a kochać by się chciało
przecież za rogiem okno na świat
wstydliwa ona nieskromny on
nie wiem
jedyna odpowiedź na wszystko
skrzypnięciem nocy
nikt nie mówił że to niemożliwe
uśmiechnęli sie do siebie
Nevly, 24 may 2017
uciekłem
słowa przestały
mówią tylko jaszczurki
ja swojego nie zgubiłem
jednak ty
szukałaś gekona
zanim to coś
znowu odrośnie pomiędzy nami
niebieski język
orzeszki ziemne
i dwie butelki igristoje
muszą ci wystarczyć
Nevly, 18 april 2017
czemu aż czemu i tylko dlaczego
obrzezany z miłości
muszę piłować sobie nogę
dla ciebie staram się uwierz
samotność wcale a wcale
nie jesteś taka prosta pogubiłem
coś za co teraz kuleję
od kiedy pozostawiłem ślady
na piasku lewa prawa
podążając za twoimi stopami
Nevly, 18 april 2017
kocham
listami do przyjaciółki
zmęcznie jest takie ogromnie
szkarłatne że bardziej niż boli
napisałem jeszcze więcej
na iPodzie tego nie odczytasz
zmęczenie sala 203
tu nie ma warunków do rozmowy
dalej z własnych przemyśleń
tylko ściana
idealna umarła na słabość
a ja bez ciebie znikam bardziej niż
za dnia zmęczenie daje się we znaki
staję się ciszą
a chciałbym nocą na przekór
głowa mnie boli chcę spać
zmęczona dniem
daj mi rękę
Nevly, 20 february 2017
już nie będę się ograniczał
i wyglądał dalej jak przez okno
twoje balkony stworzyły więcej niż chciałem
i nie mów mi w oczy idź sobie zapal
bo ta_bakierka długo już nie wytrzyma
oparłem się na tobie
poleciało nam ni mniej ni więcej
dwadześcia kilka a wyrwane zostało
twój balkon mój papieros
oprzyj się na mnie
tego nie da się wydmuchać
Nevly, 20 february 2017
pięknie wygladasz w tej sukience
jednak dziś wyleczyłaś mnie z ognia
turkus to tylko brudna czerwień
nie tańcz ze mną jeszcze raz
po cichu po woli zbieram żniwo
zabrudziłaś krwią mój biały garnitur
być z tym wcale nie jest łatwo
dylematem stały się poranki we mgle
i tylko tyle i nic więcej
mając dostęp do mojej brustaszy
puściłaś las bez kapci
na firnamencie jego jedwabnego dresu
nieobecność stała się twoim żywiołem
ale wiesz
pięknie wygladasz w tej sukience
jednak on
pieprzy tylko w barze mlecznym
we włosach
nigdy nie pokocha cię wiatrem
Nevly, 19 february 2017
ja urodziłem się pod warszawą
nic wielkiego
dwa i piętnaście kg
na szali
ty
i to jest najważniejsze
Nevly, 20 december 2016
prędzej czy później przyszłość
teraźniejszość w oddali od Ciebie
o wczoraj nawet nie wspomnę
bo to nie jest lekarstwo na złe dni
uwierz
gdybym tylko mógł wiedzieć
gdybym tylko potrafił
czytać z twoich ust tak dokładnie
tak nieustępliwie jak je jadłem
przestępowałem z nogi na nogę
z chwili na chwilę
nasilały się pytania i odpowiedzi
jedne bardziej a drugie mniej
ważkie niż nasza nieobecność
nienawidzę miłosierdzia
litości
wczoraj wiał szyderczy wiatr
ciężko zrozumieć a jednak się zdarza
zaczarowany ogród
tylko powieki miałem lekko przymknięte
wcześniej czy później
wpadając prosto ze skrajności w rozpacz
niepokój rozdarł błękitne niebo
aż do teraz
nikt nie wie kto wyrwał z serc nasze okno
a jednak
Nevly, 19 december 2016
kłamstwa teraz nic nie dadzą
żadnemu z nas
za ścianą
nawet najwięksi się mylą
uczmy się nowego umierania
skowyt marzenia i pijany dżizens
to wszystko tak bardzo nas wymiotło
a przecież nie o to nam chodziło
gołębie
płoną w zapachu tłuczonych perfum
w miejscu naszego życia
górę wzięły słone wieczory
nad niebniem tylko wspomnienia
krzyczymy _ nic nie słyszę
cztery buty nie do pary
w zamyśleniu sam już nie wiem
bądź mi
Nevly, 25 september 2016
jak mogę
uwypuklić twoją wrażliwość
kreatywność i olśnienie od środka
magię w sam raz do zdjęcia
nocy kilka bez względu na świty
świece które panują nad światłem
kwiaty w dzbanku pragnące wody
niegrzeczna
twoje dolegliwości są gastryczne
jak mogę
Nevly, 17 september 2016
dziewczyno z pierwszych stron gazet
ktoś w tobie oprócz talentu
odkrył usta przyczepione do ogonka
oddychania za nas dwoje
odechciało mi się
twoja twarz brzmi znajomo
jednak fałsz w twoim głosie pozostał
bez względu na to o czym byś nie śpiewała
w białymstoku discopolo
robisz karierę wybacz nie dam rady
kotlety też maja oczy
jak znajdziesz chwilę pomiedzy wierszami
przyślij mi kartkę z new york city
na chwilę zabujało
ale teraz juz dobrze wiem
najsłodsze maliny są z własnego ogródka
Nevly, 17 september 2016
od przedwczoraj jest jutro
w pokoju z widokiem na miłość
dekompletujesz szarość w kolory
a głodnemu chleb na myśli
mój ulubiony to barwa twojej skóry
napiętej w orgazm po raz trzeci
w oknie do piekieł niepokój
a ty masz oczy błyszczące tęczą
łapiąc oddech na granicy powietrza
w piątym wymiarze
kochasz z lekkością ptaków
szczelinami w poszyciu przebija blask
światłocienie zostawmy na potem
dziś nadam ci imię
Nevly, 2 september 2016
najukochańsza
świecisz jak gwiazda chyba bliżej
tylko księżyc na oko wygląda jakby miał
się ukryć ale wcale nie potrafi
być jedynie satelitą
jednak kochać umie jak nikt
zróbmy to dzisiaj
odkrywam cię
ziemio moja
Nevly, 29 august 2016
kobieto zapisana wierszem
za bramą najcichszego lasu
wypływasz z dna oka
uciekam tam gdzie gasną liście
złudzeń przed strachem w barwność snu
zamknięty widokiem z okna
karmię gołębie póki ulotność pełna skrzydeł
gwiazdy zapowiadają pełnię
ja to się przyznam w ogóle niczego nie potrafię
nauczyć się od życia dlatego
wciąż próbuję nauczyć
życie
życia
stoisz piękna
tyłem pełna wiatru we włosach
wyciągam podręczny alembik
żeby nie zniweczyć destyluję wtedy jest łatwiej
odnaleźć siłę we wgłębieniach powietrza
nie chcę opowiadać bajek
ale nad ranem gdy się we mnie wtulisz
pomruczę ci o nocach pełnych tajemnic
z przedsmakiem długowłosa
skalecz mnie mocno do ostatniego świtu
tak bardzo jesteś gdy nie ma cię wcale
Nevly, 25 august 2016
przepraszam
ta sytuacja nas przerasta
nawet kiedy lewą nogą
wstajesz zawsze za pięć dwunasta
jesteś południem w środku nocy
dlaczego nie masz pojęcia
o tym że legia w lidze mistrzów
dlaczego nie mam pojęcia
że twój krem jest aż tak
ważny byłem
kiedyś teraz nie do końca
potrafię w ciebie
wejść jak dawniej
tak jakbyś tego do końca
chciała nie chciała ale zawsze
powiem ci później
Nevly, 25 august 2016
w wyobraźni cała
naga o świątecznym zapachu
kusisz żywioły kiedy ja
w środku nocy próbuję naśladować
mikołaja nie za bardzo
potrafię udawać
ale o tym już wiesz
bo sama jesteś nie lepsza
na wspak
gdzieś tam w szumie wiatru
nadal cię szukam
aby zdobyć skrawek duszy
z pończochami w kieszeni
w pudełku po butach na obcasach
ukrywam wspomnienia jesteś
bez ubrania
deszcz niedaleko
Nevly, 25 august 2016
jesteś jak detoks
ubrana tylko w prześcieradło
zbliżeniem jesteś
zemdlonym z rozkoszy
dalej to już tylko
nieprzespane figlami noce
kiedy za oknem kropi deszcz
prześwitem w poszyciu
dalej
to już tylko moja miła
dalej to już tylko ty
powodem kobiety
jesteś niewstydem mojego życia
dalej
Nevly, 25 august 2016
w potrzebie gwałtu
szamocze istotą rzeczy jeszcze raz
motyl na poddaszu
nie chce wcale a wcale
spać wychodząc z brzucha
już tak ma
ubrany w skrzydła pachnie kolorem
twoich ust kiedy nie może oddychać
wzrusza niebo po to aby żyć
bezbarwny zimą czeka na wiosnę
przewiało go i przemarzł
jednak jest gotów
by naprawdę mógł wystarczyłć na pojutrze
i aby nie iść w krok do tyłu
zwabiam go podstępem
tatułując miłość na twojej piersi
powoli oddycham naszym powietrzem
składam taką małą obietnicę
ćmy mają zakaz
Nevly, 24 august 2016
przewrotnemu chleb
na myśli istnienie samotność
i pojednanie
każdy ma dla tego inny ogrom
hey hey
maleńka jesteś wielka
casami
nieudanym niepołudniem po północy
nie słuchaj zbędnego gwaru
a gdy jest smutno spójrz za siebie
_
dobrze wiesz
kobieta spełnieniem mężczyzny
w poszukiwaniu gier dla dwojga
porcelanowa miłość
nie rdzewieją tylko szklane intencje
jednak czamu
mają uwielbiać nas tylko diabły
motyle też kochają poetów
pod parasolem kolorowych skrzydeł
spójność bez lęku
pełna czegoś
co jest warte bardziej
w samo południe wiosennego dnia
Nevly, 18 august 2016
z samego rana
młodzi bogowie nie uwierzysz
znalazłem igłę w stogu siana
już nigdy jej nie zgubię
obiecuję chodź
pełna aromatu twoja kawa
raz w tygodniu zrobię herbatę
zresztą nie potrzeba
pozamiatane
pozostaną na twardo
Nevly, 11 august 2016
kilka słów przeciw nicości
piszesz uwięziona w płomieniu
z którego nie potrafisz zrezygnować
światłocienie dodają blasku
nieustępliwie malując
słowa wyszeptane na niebiesko
pod kopułą świadomości
ubrana w nic
porażasz nieskromnością
podnosząc noce na wysokość świtu
ustami błądzę na krawędzi
z rozkoszy
ciało płacze ze szczęścia
Nevly, 9 august 2016
kiedy miałem tyle lat że chciało się żyć
nie myślałem nawet
że z czasem o tym zapomnę
dzięki tobie
żyję dalej
chwytam każdy jeden dzień
i nie myślę już ile mam lat
Nevly, 9 august 2016
nie twoja wina że tyle masz
ciszą nie twoja
jeśli zaiskrzyło pokaż mi język
bez cenzury kiedy mrok nas zakryje
nie martw się
w krok położę jedynie głowę
oddziaływujesz poruszasz
pociągiem nie tylko z poza firanki
potrafimy bez przesiadek
zostawiając zapach po kopciuszku
szukam stopy i śladów na piasku
nie mówiąc nic
zdejmuję z ciebie wszystko co tylko
zechcesz
można oczami i nie jedynie
z bukietem róż
dotykam każdą chwilą
nie bój się... to nie boli
Nevly, 8 august 2016
od kiedy wyblakła poszukujesz barwy
od kiedy ktoś kogoś okradł z miłości
boję się wypadkowych
wykluczam samobójstwo jednak
coraz ciężej znaleźć kawałek szczęścia
umrzeć wcale nie jest tak łatwo
powiedz
czy jeszcze jesteśmy życiem
czy może już tylko spacerem cieni
a może prawdziwa nieprawda
daje nam aż nadto dużo miejsca
prawdziwy świat to tryb bezwarunkowy
no chyba że się mylę
jednak przy blasku świec sztuczne światło
nie ma nic do powiedzenia
Nevly, 2 august 2016
ku pamięci dobre małżeństwo
w rewanżu podnieca mnie noc
kątem oka widzę to czego wcześniej
nie dałaś mi na autostradzie
pocieszanki
to druga strona świadomości
a trzeba było traktować nas serio
drobne watpliwości
i zawiesiłem rosół na kołek
nie pamiętam już `wesołych świąt`
kiedy miłość zimniejsza niż futro
stała naga pośród czterech ścian
tuż przed i tuż po
było zawsze w następnym odcinku
obdaruj mnie tym czego mi zabrakło
i po co się tulić skoro lepiej
jest tam gdzie bez siebie się znajdujemy
Nevly, 30 july 2016
kiedy na różowo mowa
o miłości o jedenej miłości
wtedy trudno mi uwierzyć
faceci to mendy
mówisz z ironią na życie
samotność
w dwa przeciwieństwa drogi
tyle razy ci mówiłem
ale ja kochanie
miałam zawsze sentyment do puzzli
na przeciwstawne drogi
patrzę prosto w kwitnący wrzos
nie wiem co zobaczyłem dalej
ale wiem już na tysiąc procent
skąd się biorą dzieci
nie w całej krasie nie w całej
odsłonie spełninienie mężczyzny
Nevly, 30 july 2016
pojawiam się pod inną
ze śmiechem pełnym pokoju
widocznie kościół potrzebuje nowego
świętego nigdy nie zgrywałem
myląc drogowskazy byłaś cała w kwiatki
a potem przypadki chodzą po ludziach
ponieważ miłość to error
z każdego człowieka coś czyni poetę
odczep się tak jest lżej
wytrzymać ucieczkę w napór huraganu
wcale nie jest łatwiej tylko
znieść zapach głuszy i w ciepły powiew
bez entuzjazmu gryźć ziemię
odejdź unicestwiam tęsknotę
i chociaż widziałem cię dzisiaj nad ranem
milczę udając tak jak milczy czas
a wieczorem..
Nevly, 27 july 2016
nocną porą
kiedy nie mówię tylko do siebie
zasługujesz na niepewność
bliskością we dwoje
kiedy idzie nowe
nawet cham umie kochać
zmieniasz
z wolności w niewolnika
na przystawkę
podając meksykańskie słońce
w czekoladzie z teqilą
gdzie goście maczają palce
skłamałem
o depresji napisano już wszystko
żal mi kobiety która każdemu jednako
kamień woda i wiatr
zawsze cię pragnąłem
Nevly, 26 july 2016
pokaż dowód kochanie
podaj swój pesel nieznajoma
wylegitymuję cię
i tutaj bez obrazy
bo tak to jest w disco polo
że nawet bóg
czasami wychodzi na papierosa
na balkonie motylu
masz skrzydła niewątpliwie
są takie piękne
niczego nie ukrywaj
nagość w związku z tym
jest niczym w stosunku
do pragnę albo się zakochałem
na amen a przecie razem
krzycząc ze szczęśliwości
twoja tożsamość będzie aż
do księżyca w pełni i po zachody
albo i po rozchody wyła platonicznie
do słońca po korzeń zakwitną drzewa
zanim zdołasz wymówić swoje imię
krwawisz
pozwól że
się przedstawię
Nevly, 25 july 2016
nie zgwałciłem cię a szkoda
kontakt był
na tyle bliski że w ustronnym miejscu
sreżakom zabrakoby wody
niby nic zwykła letnia przygoda
a jednak poczułaś
że wcale nie trzeba zdradzać drzew
że nikt na świecie jedynie my
że jeśli kawa nad ranem to tylko we dwoje
przebijałem cię a tobie było w to graj
na wylot kiedy na imię miałaś jeszcze
krzyczałaś chłopaku czytaj mnie całą
jak bańka nie do końca mydlana
nie odkładałaś nocy na bok
kropił deszcz a ktoś cię kochał
bezwstydni byliśmy na wspak od boga
całowałaś
niby tak samo a jednak inaczej
jeśli to był uśmiech
to była to tylko mowa kobiety
potem nie mieściłem się w pudełku
przyszły nasze
chwile... wdzięczność... zwierzenia... obfitowaliśmy
zostaw
tak jest dobrze
Nevly, 24 july 2016
ogluszenie jednak niekoniecznie
błąd młodości
tak pisał prawdziwy poeta
kiedy był małym chłopcem
kiedy wcale tak nie myślał
dalej pozostał jedynie prześwit
pokemony jakieś fiona i schreck
przelotne deszcze w poświacie
kilku słońc
było mało wyjących do księżyca
cholera jasna a raczej ciemna
a miało być tak pięknie
taneczne wieczorki nic a nic
nie wskórały nawet disco polo nie bolało
bardziej
krem na zmarszczki pomiędzy
twoimi udami
zacierał ślady po kocham cię
Nevly, 24 july 2016
odrobina szyderstwa ale nie byłem pomyłką
święty mikołaj
jest dopiero wtedy kiedy zamknięty komin
pomimo tego wciąż mogę z tobą rozmawiać
mocno zaskoczony na czerwono widząc ciemność
ostatni list
fatalistko to samo nie tym samym
napisałaś dwulicowością liściopędów
zaczarowanym ołówkiem w krainie czarów
rysując wspólny obiad w kilka obłód na lustrze
a teraz czy znasz odpowiedź
nie umarłem
z kroplą słońca dewaguję gdzie się ukryłaś
zwyczajna miłość charytatywnie kochane chwile
dla optymalnego komfortru idealne dla niej i dla niego
to było coś więcej niż łóżko
coś o czym trudno rozmawiać po latach
a b c wybranych zjawisk kiedy coś takiego się stanie
kiedy nocą obydwoje
tak bardzo pragnęliśmy nieobecności boga
Nevly, 23 july 2016
we dwoje rajskie zakątki
mnie nie było to dane
pokalany w rytm orkiestry
powiedziałem dobranoc
bez koloru żadnej tęczy
powracam
do życia okiem wizjonera
uśmiechnięty raz na zawsze
paradowałem z kołowrotkiem
w ręku trzymając coś na obiad
to nazywało się na M
ale na N się kończyło
w mieszkaniu
przeciwbólowa tabletka
kiedy będziemy smażyć się w niebie
ubaw po pachy
na wodzie pisane precz z łapami
kiedy dla ciebie porysowałem niebo
nie wstydźmy się trzymać za ręce
Nevly, 11 july 2016
za spalonymi mostami
bezdźwięczność
wybieganie w jutro i na powrót
jest niezbędne
dalej już tylko w kilka modlitw
mówisz mi że jesteś
tylko gdzie cholera
tylko gdzie
ani cie dotknąć ani pocałować
tuż przed świtem jeszcze raz
terrorystką z curriculum vitae
bogatym w drzewa miłosnych wariacji
jesteś jak pejzaż subtelny
pokryta mgłą niczym spacer po zamyśleniach
nasze halloween już się skonczyło
pamięć _ bez masek _ pragnę cię
po staremu
każdy wie nie każdy pisze
ale po co ja ci to przecież wiesz
wyobraźni o nas
nie ma tylko na pokaz
Nevly, 26 may 2016
schłodziłoo
wszysystko pachnie od zmierzchu
jak ulał do kantu spodni
nic nie mów ojoj ojoj myślę
że spotkałem swojego ojca
dawno nie żyje ale ja tak sobie
kiedy only you na wiosnę
pływaja kajaki a potem w 3D
miłość w polu i mogłaś
jedynie błagać
Nevly, 24 may 2016
coś jest a czegoś nie ma
zamigotanie w przedsionkach
z tęsknoty podane miałem sen
a potem to już tylko kilka ścian
i sufit pełen nieprześwitów
nieprześwietleń poprzez krzyk
łzy wołam moją krew ale one
nie odbierają telefonów
to tak bardzo boli
tak bardzo że nawet nie wiem
czy jeszcze żyję czy też
umarłem proszę jedynie o chwilę
pukam stukam dzwonię kołaczę
a idź do diabła
...
kobiety
Nevly, 23 may 2016
idę w stronę światła
w dobrych rękach to tylko kilka
chwil jedynie w kilka dłoni
wiem że wygrałaś
zawsze wygrywasz choć
byłaś ze mną i nie tylko
tatuaż na ramieniu
to nie oznaczało nic
to wcale nie było takie łatwe
jadłem zachłanny twoje usta
smakowały więcej niż najlepsze
maliny potwierdzone tęsknotą
kiedy coś tam
mamrotałem zakochany
mówiąc pomiędzy ustami
Luno...pisz... a ja wciąż...
Nevly, 7 may 2016
wiosennym ukradkiem
głupie wspomnienia zawsze
i nie ma nic ponad tylko niebo
w dole
wężykiem rozmieniony na drobne
nie całkiem chyląc się ku ziemi
nie dotrzymuję obietnic
późnym wieczorem
trwam w mistyfikacjach
kojarząc potoki i niech się stanie
rankiem dusze uciekają z okien
a ja patrzę na słoik
okradziony z wiosny
Nevly, 5 april 2016
mam ważki pod stopami
świat przez okno
końcem czyli początkiem
temat na skrzydłach
jak miłość koślawa
kiedy jesień nie całkiem
ku zimie przez igielne ucho
deszcz
kiedyś myślałem że obmywa
gdy nie dzwonisz
paradoksalnie
kiedy tak daleko jest tak blisko
myśli mam w ptakach
a przecież
liczy się tylko to co u wylotu
w pajęczynie
pełnej wybacz mi grzesznemu
razem i osobno
a przecie wiosny
Nevly, 3 march 2016
tak bardzo wymagamy samych siebie
ostatnią kolejnością odśnieżania
w maju kiedy wiosna zakwita stałą rezerwacją
wtórując słowom pozostawionym w nas
kocham kocham cię kocham cię _ ja też
bez orzekania o winie nikomu innemu nikt inny
poprzez tunel języków do gardła
prosto w kajdankach do ziemi nieobiecanej
liczne przelewy już pani nie podglądam
widok na zwłoki a wspomnienia nic a nic
nie warte co było chociaż trochę
ot taka tylko i aż niefrasobliwość żywiołów
no dobra dosyć już szachów na dwa rozdania
koniecznie uczciwi a niekoniecznie za darmo
o święta naiwności ...
a moje oczy coraz częściej
Nevly, 31 january 2016
ale ty dobrze o tym
wiesz ten wiersz
będzie dosyć długi i z góry na dół za to
przepraszam
choć wiem że nie lubisz długich
za to grube pasują jak ulał
dążeniami kontrowersji
odczuć w czasach kiedy wyśniłem
doznania oraz bezszelestne melancholie
męską sobotniej nocy utrwalając nałóg
maską w dniu zachwytu o marzeniach
z za oceanu apokalips wartościami
platonicznych pragnień
wyznaczyłaś granicę nierozłączności
teraz patrzę jak zasypiasz
nigdy więcej nie czując szumu
pszenicznych zbóż
w których chabry kołyszą niepewność
smakiem rozchylonych pieszczot
ustami o smaku malin
całowałaś jak żadna inna
wybacz mi niedoskonałość
w kręgu niedomówień puste studnie
nawet salomon
z podziwem nie rozumie kwitnących sadów
a czerwone płatki są takie białe
nalałem sikając na krzak
wybacz to tylko pęcherz
a ty znowu zakwitasz zanim jeszcze zapragnę
zrywać z ciebie to w co jesteś wcale nieubrana
poprzecznie skompletowany smakuję kompromisy
niczym oblężony
tułacz ułożony w ramionach
na balkonie niedomkniętym nocą
nostalgią z górnej półki
czekający na niezniszczalne
a niebokrążcy liniami dłoni rozpisują niebo
w tonacji blue dzienniki chwil
wyszeptanych a jakże nieobojętnych
na kawałki
o nieobecnym aniele który przyszedł
po drodze mlecznej
oceanem uczuć prosząc o spełnienie
by nie zgasły kolory we mgle
o intrydze hebanowych oczu
uknutej spiskiem
przeciwko pragnieniom bez tytułu
wyrytym na skale ostatnimi strofami pokusy
o bezsensownej białej róży
wydrapanej paznokciami
w odcieniu krwi na plecach
kiedy droga w obydwie strony wydaje się jedną
na własną prośbę
nigdy się nie dowiesz
ile czterolistnych zostawiłaś które muszą zgasnąć
czuła dłoń
już nie kręci loków na rozwianych włosach
milczą usta stęsknione całowań
od granic wszechświata aż do niebiańskiej półkuli
w sukience mini
przechadzasz się wzniośle ku słowom
na wenowisku kradnąc bukiety z polnych kwiatów
jednymi kolcami po języku innym przychylając rozgwieżdżone
szukasz stolarzy samogłosek
wytwarzających znośne relacje
tam gdzie tlen nie osiada w pustych płucach
oddychamy
oby nie tylko
skrzywionymi dzieciństwami z nie do końca dorosłością
zawstydzeni wygrzebując kolorowe dzwonki
bez hamulców
spisując testamenty nie zawsze czarno na białym
po upamiętnienie serc
pokrojonych w plastry wyciskające soki z ostatniej
chwili dźwiękami słów czarna komedia
opowiadam historię rozśmieszając boga
zamurowałem symbole
powracając obsesjami na wiśniowy spacer z poetką
o święta naiwności nie pytaj czemu
wymijając rzeczywistość pragnę widoku z twojego
okna przed północą na drodze do poznania
stanie już tylko jutro albo po
jutrze a ojciec ojców na przekór
wyrywie ostatnią kartkę z błękitnego pamiętnika
Nevly, 30 january 2016
przekraczając próg
na trzynaście do północy
śnieg sypie na buty
sen su
taka chwila
są jeszcze moje urodziny
dalej wysołych świąt
co? to już było
wybacz przegapiłem
jak ten czas zapier....
nie martw się teraz dam radę
tak będzie o wiele łatwiej
budynki za szybą
parasol gdzieś się zapodział
po zachodzie
będąc takim ze wschodem
słońca już cię nie rozbiorę
c`est la vie
choinka zostanie do przyszłego
Nevly, 29 january 2016
nie tak to nazywajmy
a jednak
mam dla ciebie więcej niż połowę siebie
zawsze wiem
przecież mnie kochasz
zawsze wiesz
w zakamarkach niedomówień
zawsze czai się nadzieja
w miłości twojej dłoni
która przystanią
domu który zawsze ma szczęście
zawsze zawsze tylko ty
mamo
zawsze kiedy jesteś
to tak jakby móc wreszcie upragnionej
zawsze zaczerpnąć wody
.................................................................................
https://www.youtube.com/watch?v=b9ufrWv8d1E
*dla Mamy - Halinki... od Kochajacej córki
Nevly, 29 january 2016
a tych dwoje
czyściciele butów w przedpokoju
pokojem na początku
na bezludnej wyspie
tam gdzie nie czyta się wierszy
popołudniem do nikogo
piszą historię żóltej ciżemki
która nauczyła ich kłamać
trzynasty dodając do ulubionych
tam gdzie mucha nie siada
komar ponad ptaki po uwolnienie
wybiega myślami
aby wypić słodycz z krwi
która na położniczym wyciekła życiem
potem to już tylko
zaistniałe kolejne dziś bez jutra
z ostatniej chwili czterolistna
przeciekająca przez palce
jest...
otwarcie mówiąc
coraz dalej mi do królewny
tak więc czy naprawdę
I`Love You istnieje
mówili że rzeka przeminie
a cała reszta
to jej wartość bez-względna
Nevly, 18 january 2016
w kieszeni plecaka
noszę kilka myśli
na wypadek stanu niepewności
ostatnio mało mówię
o mówieniu do widzenia
bo i po co
od kocham do nienawidzę
jedynie kilka skrzyżowań
Nevly, 28 december 2015
lubię powracać z daleka
bo wtedy przeczucie mnie nie myli
ni to mniej ni też więcej
ktoś pozwolił nam żyć
pogoda czuwa
ale świat jest pod kroplówką
koniczyna
dziś bardziej niż zwykle
układam z klocków szpary w poszyciu
przychodzi taki czas
kiedy trzeba oddać myśli do renowacji
wtedy nawet niebo jest zdegradowane
do roli błękitu w twoich oczach
tu lub tam światłocień
tylko on przypomina
że w czerwieni było ci do twarzy
ławka pod lipą jeszcze ciepła
ale okno na północ robi wrażenie banału
kiedy wczoraj jest pojutrze
chcesz czy nie
poranna rosa zbiera się na czterolistnej
Nevly, 22 december 2015
nocne tęsknoty w twoim ogrodzie
ciekawość kiedy owoce potrafią
zakwitnąć praktycznie same to wtedy
jeśli gwiazdkę z nieba chcesz dostaniesz
i takie tam przeznaczenia bez zrozumień
nie szukajmy dziury w całym
skoro istnieje początek
to istnieje również i koniec
śpiewam ci kołysankę o świętach choince
prezentach i mikołaju z długą brodą
wigilijny
odfruwam motyle do ciepłych krajów
a teraz
zasiądę do stołu wieczornych rozważań
jeszcze raz ufając w to
że dzieciątko...
Nevly, 21 december 2015
ponownie słodkiego miłego
krainy spełnionych czarów
i klocków które same się układają
majowań bez samotni
karpia bez utopii oraz studni bez dna
klucza do spokoju
odpoczynków w spowolnionym czasie
uniesień ograniczonych jedynie świtem
z miłością nie tylko przy zgaszonym świetle
a dalej to już jedynie
niemonotonnych kolejnych razów
w tym matriksie zwanym życiem
sami zresztą wiecie najlepiej
czego Wam na te nadchodzące
ze szczerego serca
Nevly, 21 december 2015
gdybyś znała to wszystko
gdybyś wiedziała
co chowam dla ciebie w zanadrzu
gdybyś znała moje imię
busząjąc w zbożu taki pełen
maków i chabrów
tak bym chciał zedrzeć wspólne podeszwy
i sukienkę w kwiaty
z ciebie
gdy trwa spektakl w szczerym polu
motyli koncert jeszcze bez tytułu
buduje coś czego nie sposób nazwać
gdybym znał to wszystko gdybym wiedział
co chowasz
dla mnie w zanadrzu gdybym znał twoje imię
tańczyłbym boso równinami zbóż
a ty byś z kłosów
wróżyła
Nevly, 21 december 2015
blaski grzechu i kość z kości
nie do końca grzeczny
otwarcie mówiąc
na zasuszonym listku
jedynie zapisuję twoje
masz ich kilka
ale jedno zapamiętam na zawsze
głupi
a wszystko po to
bym mógł znów się w tobie zakochać
choć coraz dalej ci do królewny
rzeka wciąż płynie
mów mi leon
Nevly, 19 december 2015
nie ma czubków
są tylko chormony
w tej bajce
odpowiadamy sami za siebie
nieuniknione
wciąż mknie po niebie
jasnym czy ciemnym
a co to kurwa za różnica
przytul mocno
albo powiedz wypad
apokalipsa
niczym pierwszy krok
i tyle
ot
kolejna kartka z kalendarza
tylko nie myśl
że ten tytuł
to klucz do serca
światłocienie zmienne są
a jednak
Nevly, 19 december 2015
dzisiaj kwitniesz
a z tobą wszystko
dookoła
to dopuszczalne w grach
jak dar natury
kiedy ze wszytkich stron
pierwiosnki
kwitną jak myśli
krążące wokół tego faceta
poznanego wczoraj
Nevly, 16 december 2015
niczego nie wiemy
poza tym że nie musiałaś tu być
mówiąc po prawdzie zwisa mi to
gadasz jego imię po 3 nad ranem
wuj z tym bełkot to tylko bełkot
obydwoje wiemy
że jesteś niezbędna
zajebista to mało powiedziane
jak moje DNA pozostawione o świcie
wlane łonem w twój pierwiosnek
kwitniesz
wiosną na nowo zadzwoń proszę
rozwikłamy ten problem
w kilka najprzyjemniejszych kłamstw
Nevly, 16 december 2015
straciłaś kontrolę
myślnik i przecinek już nie istnieją
w ciele słów jedynie przekleństwo
a w snach
gawęda o prawdziwych facetach
obwolutą ogrodu marzeń
byłem tylko chwilą na ugorze
bezdomny
piszę psalm na wodzie
w barwach wspomnień
topiąc wszystkie za i przeciw
nie każ mi więcej budować na gruzach
samotność
to jedynie fundament piramidy
w tym pociągu do nikąd
lepsza byłaby już tylko stacja
z napisem koniec świata
było minęło
żniwo przeciekło nam przez palce
w podziękowaniu sens bez tytułu
de javu - złudzenie optyczne
a ty nadal usiłujesz stawiać kropki
Nevly, 15 december 2015
na przełaj krainą skojarzeń
pasujemy do siebie jak jedna kropla
wody i nie pragnę więcej
strzelam palcami w niewysłany list
miłość i szczęście nawet nie pytaj
od milczenia do krzyku
spontanicznie pyza za pyzą
nic nie smakuje jak ty
nieprzemyślany jestem z gestem
ta róża naprawdę była dla ciebie
teraz chce wody i więcej nic
strzela kolcami w słowa których nie zdążyłaś
przeczytaj to jeszcze raz
ja zmykam zapytać jesień o barwę
ekstradycja w labiryncie domu
a dalej znów się zakradam
do kranu
biały po sufit
pod powierzchnią serca
mając zakłócenia czerwieni
Nevly, 9 december 2015
pamiętam
jak droga zmieniła się we mgłę
ktoś szukał ktoś nie znalazł
ta deportacja była wszędobylska
paproch w pępku sonet dla muzy
niczego nie dowiesz się na do widzenia
rzeczywiście
światłocienie życia dwóch osób
były jak czas przelany do wiader
w totalnym niewidzie
kiedy mówiłaś że chcesz się kochać
to jednak
niekończąca się historia
wciąż wypatruję twojego wołania
i marzę o tym aby było tak
że nawet mury się zarumienią
pamiętam
jak mgła zamieniła się w drogę
znalazł ten który nie szukał
w kilka prawd było wszystko
totalna harmonia
anielski pocałunek o świcie
i diabelskie pocieszanki na dobranocnoc
Nevly, 8 december 2015
zmarłem na serce
choć nie pamiętam teraz
czy o zmierzchu czy o świcie
dopadła mnie codzienność
a gwiazdy wciąż świecą
nie mam pojęcia
to chyba było
o jedno słowo za dużo
przegalopowałaś
dzikie konie bywają przewrotne
na piękne oczy
niczego już więcej nie kupię
nie byłem obcy
tylko na imię miałem Alien
jednak
w decydującym starciu
scince fiction wzięło górę
jedno muszę przyznać
zagrałaś to po mistrzowsku
Nevly, 7 december 2015
ma być przyjemnie
pamiętasz jeszcze to słowo
pamietasz kiedy przestałaś cieszyć się życiem
kupiłem przyczepę kempingową
słuchasz mnie
życie jest zbyt krótkie
słyszysz_ oszukali nas
pan b i cała raszta
niebo zanikło
niestabilne
jednak nie chciałbym przegapić wybuchów
na słońcu wiem
pomyliłem się
dokąd idziemy spójrz
to dom
tego tu nigdy nie było
daj rekę
sprawdzimy co tam jest
Nevly, 5 december 2015
na sali są wielkiej
po stronie anieli
posłali piach z makiem
by diabli go wzięli
i grzebią i smażą
skwarki za pamięci
dumają czym bardziej
oczy móc zanęcić
Nevly, 5 december 2015
gdzieś tam spopieleni
otwieramy oczy
by zaskwierczeć
stronami pamięci
*Ania Ostrowska, odnośnik do: "powrót (9)"
Nevly, 2 december 2015
coraz mniej śladów
po kpciuszku przedmioty które żyły
są już martwe tam gdzie rosły jagody
sierpniowy spacer
to tylko twoja prawda teraz jestem
na detoksie odtruwam myśli ze zmarłego
echa jednak nie kupuj mi białych myszek
kolejne życie
rozpocznę w sennym krajobrazie
nocy więcej nie mam nic
do powiedzenia wyblakły będę szukał nowej
barwy i chociaż się boję
od chwili jak we mnie zwątpiłaś
cóż nie wiem jak to nazwać
odkąd ukłuły mnie szare kamienie
mówiąc którtko
Nevly, 29 november 2015
tylko dwie rzeczy nieskończone
ty i ja...
bez zbędnych prób
a dalej już tylko kasztany
magia ludzików
nabitych w zapałki pełne ognia
tak naprawdę
wolę pisać jak najwięcej od siebie
łapiąc w przedbiegach
słońce warte każdej naszej nocy
od kiedy umieram na posągu
prowokujesz
w ogrodzie ostatnim dniem lata
ot takie gadanie
tylko
grunt że piaskownica pełna piasku
od kiedy powoli odrywam się od ziemi
niemożliwe staje się możliwe
to coś jest jak relanium
lepię ciebie
Nevly, 27 november 2015
ciszę doganiasz o zmroku
w parku
z innego snu malarza
zerkają ciemności
prosto w serce biało-czarne
pancerne brzozy
w zaklętym świecie
sny owiewają chłodem
obrazy
z cyklu otrzyj oczy
a jednak zawsze zostaje jakieś
ale
wściekły od wiary w ludzi
mówię do ciebie przez różowe okulary
gonitwa za znikajacym snem
nie ma sensu
spotkania na pełny gaz
w oczekiwaniach kiedy nikt nie pyta
ciszę dogonisz o zmroku
Nevly, 24 november 2015
na do widzenia
plączę się po niedomu
i nie mogę się na niczym skupić
chociaż uwielbiam ten zaułek
takie tam o wiośnie
ma oko pod kolor śliwek
podbite zabawami na trawie
gdzie niebem gałąź i obłoki
a ty kosztowałaś mnie sumieniem
widziani z lotu
jesteśmy jak te ptaki
a ja
pomimo uwitych gniazd
nadal mam lęk przed deja vu
Nevly, 23 november 2015
wykułaś mnie na gorąco
nie wiem jak to nazwać
ale nie były to
pogaduszki z ciechocinka
coraz wymowniej
kąsasz wzrokiem
trzymaj mnie mocno
obrabiaj tylko nie upuść
w przeciwnym razie
do niczego już się nie przydam
kiedy odejdę
tęsknij jak matka
jesli zostanę... kuj dalej
Nevly, 20 november 2015
chciałbym
aby nad kolejną rzeką
obydwoje w tym samym kierunku
z nurtem bez żalu
móc zbudować dom na gruzach
samotność nie jest dla ludzi
przeciekanie przez palce
również nie jest wskazane
jedynie bez skamielin
mocne bezpieczne ściany
w kolorze happy birthday to you
chciałbym
aby najkrótsza noc z tobą
była dniem najdłuższym
Nevly, 19 november 2015
wypisałaś kilka słów przeciw nicości
czytałem trzymając fason przed i po
uwięziony w płomieniu
z którego nie potrafię zrezygnować
światłocienie kradną blask
nieustępliwie malując czernią
słowa wyszeptane na niebiesko
jedynie ty
pod kopułą świadomości
naga zapraszasz nieskromnością
podnosząc noce na wysokość świtu
ustami na krawędzi rozkoszy
błądzimy
ciało płacze ze szczęścia
Nevly, 19 november 2015
miałem sen
kobieta w negatywie
pełna piekieł
zaniemówiony
zdałem sobie sprawę
że każda chwila jest nasza
niebo
Nevly, 19 november 2015
cicha woda
pomiędzy modlitwami
tańczysz rock and rolla na stole
ubrana jedynie w habit
pod którym nogość spragniona
bardziej niż krzyczy o dotyk
potem kiedy tak patrzysz
pachniesz chlebem
w myślach mam kogiel mogiel
i chęć wyspowiadania cię aż po grzech
odmrożone zmysły
wędrują od pośladków po coraz wyżej
i z powrotem na dół
aby grzechowi stało się zadość
jako pokutę
wyznaczam ci kochanie
brzegi rwiesz
Nevly, 19 november 2015
miałem dobry wiersz
wylogowałaś
wszystkie za i przeciw
ale nie martw się
zbieram nakrętki
Nevly, 13 november 2015
teraz kiedyś i w międzyczasie
ukradkiem jutra
kradnę swój kawałek tapczanu
taki zmartwychwstały
uspakajam w sobie rzekę
pytam w czereśniowy sad
ile kosztuje pustka
nie wie
czy padła wygrana czy nie
owoce odgrażają się pestkami
dalej na horyzoncie tylko miraż
w zieleni ukryty
bo każdy ma swojego pana boga
mój wypiął się na wiosnę
teraz zimą szykuje drzewko wśród obietnic
znamionami kwarantanny kochania
prezerwatywę nadal noszę w kieszeni
Nevly, 11 november 2015
deszcz nas nie umył
kiedy szczęściarze liczyli do trzech
pierwszy parasol rozłożyłem z ramion
pamiętasz wypełzłem wierszem
rymami pozbawiwszy życie prozy
na starość po drabinie do nieba
a chmury zgłupiały
na wieść o trzęsieniu ziemi
uciekłaś tak rozłożona niechceniem
jak rozkładają się kasztanowe ludziki
było kiedyś gloria victis
teraz umarli przesypują własne prochy
i nie mów mi że pieczesz szarlotkę
odkąd odchudziłaś jabłka z sadu
moja niepewność pachnie jedynie niczym
Nevly, 11 november 2015
on tylko udaje
kocham cię tylko powiedz
chryzantemy
incepcja w rozgrzewaniu odchodzenia
wcześniej powietrze fundowało oddechy
uśmiecham się niczym typ niepokorny
w pociągu przeciąg
a dalej tylko
topię w kilku kroplach inkaustu
za oknem nic mnie nie
interesuje
nie umiesz żyć poza kotarą
duży chłopiec w zakamarkach zapomina
jak smakowałaś kiedyś kiedy jeszcze
język błądził na oślep
wiedząc dokładnie czerpał wodę
bez rejsu po pustkowiu pocałunek
krążył w śliwce pozbawinej pestek
po to tylko
aby cisza nie pochodziła z nikąd
kocham cię on tylko udaje
twardy charakter przyczyną kataru
psikam zamyślony w trzecim pokoju
bez lampy odpornej na dotyk
miałem kiedyś pejzaż w samo południe
Nevly, 7 august 2015
tacy codzienni
wyświetlacie pośpiech nie do przyjęcia
na ekranach monitorów
które pomiędzy wierszami
umierają na świat
od kiedy stał się szpitalem na wskroś
innym
powiedział że aczkolwiek
w ogrodzie ocean
a piaskownica pełna piasku
bez prób odrywamy się od ziemi
aby w niebie bez tajemnic
móc odnaleźć zakamarki prawdy
przestrzeń nadzieja i odrobina trucizny
drzwi w drzwi co kwestią spojrzenia
otwierają maski oczekiwania na cud
ponieważ lepsze jutro
nigdy nie następuje dzisiaj
Nevly, 4 august 2015
... głęboko
pełna oddania
otwierasz mi swój świat
jestem w nim...
Nevly, 30 june 2015
jedna tylko naga prawda
tylko jedno przemilczenie
myśl _
również tylko jedna
podwójnie obnażone
matko boża z notre dame
niezmiennością natury
czy tak trudno być poetą
mówisz mi komunikacja
no i co
ja niewielki słowotwórca
kochanowskiego zapłakanie
obibok asnyka
na dziewięćdziesiąt dziewięć setnych
korona cierniowa
i jeszcze jeden wiersz o miłości
Besame
Besame mucho
Que tengo miedo pederte, perderte despues
*https://www.youtube.com/watch?v=k4sSM5lXPOc
Nevly, 27 june 2015
twoja twarz brzmi złowieszczo
niby poezja rys ale czart w prywatnym raju
gra ballady o zmarłym dziecku
słońce zaszło księżyca nie widać
a w chmurach potworna niepewność
koniec dnia w nieskończoność duszy
zaplata palce w zanik światła
jednak znam takie miejsca
gdzie sukienki są w kolorze starego wina
a na plecach nie nosi się lęku
*Do fotografii Jerzego Wolińskiego: "Twarze nieba"
Nevly, 25 june 2015
nie tylko kolejne połączenie
a ja ci mówię nie tylko
zanim odejdziesz naucz mnie pożegnań
przez chwilę
feniksa nabyłem trzy sekundy
w monotonii nocnych wycieczek
nie pieszych nieprzytomnie
wilgotnych rosą tylko dla mnie
ofiarowałaś niedosytem pożądania
jakże ulotne we mgle
bezsilności wobec pragnień
bliskość
teraz milczy zaklęta
w kamień zamiast koronek
ubrałaś nagość w popiołach bez odrodzeń
marnujesz nadzieję
pozwalając żeby stało się nic
ballady o majowym wietrze
curruculum vitae napisane na wiosnę
to wszystko
raj utracony
głebokość oddychania
pewności i niepewności odziane w jutro
a ja ci mówię nie tylko to
zanim odejdziesz naucz mnie pożegnań
Nevly, 25 june 2015
na granicy powietrza i ziemi
twoje stopy
boso całuję każdy ślad
przed deja vu
mam okropny lęk
jednak nadal pachniesz chlebem
pychę już dawno wypłakałem
teraz na granicy powietrza i ziemi
podnoszę twoje ślady
jako antidotum na nie ma powrotu
dalej gołębie szukają szczelin w poszyciu
ulatują niechcianymi snami
w biel czystej pościeli
tylko na granicy powietrza i ziemi
twoje ślady
wciąż pachną na prześcieradle
Nevly, 12 june 2015
one nawet nie wiedzą
nie chcą wiedzieć jak ja bardzo
za nimi wodospadem z oczu
a nawet nie wiem jak głęboka jest woda
jak ja bardzo za nimi
one nawet nie wiedzą
no bo i skąd wiedzieć mogą
kiedy telefon milczy coraz bardziej
a bardziej
tęsknię wspominam i okrutnie boli
pamiętam jeszcze jak nosiłem na rękach
tuląc serce do serduszek
które jeszcze wtedy biły dla mnie
one nawet nie wiedzą
nie wiedzą jak bardzo
nie wiedzą jak bardzo je kocham
bo ona nie daje im wiedzieć
moje najdroższe
tatuś zawsze będzie z wami
a ja
bezsilny wodospadem z oczu
dzwonię kamieniem w wodę
Nevly, 12 june 2015
spośród ptaków i owoców
najbardziej lubię ciebie
kiedy naga odlatujesz
oddając mi nektar w posiadanie
Nevly, 12 june 2015
chyba po raz pierwszy nie wiem co mam napisać
ośmielam się prosić o wenę
alchemią wnętrz_ krajobraz znikąd
wspinaczka pod zakochane morze
wykluczam koniec anioł stróż nie przewidział
idąc boso modyfikuję wyższe sfery
na niebiesko inicjuję egzystencję
pogubiłem azymuty
to nic _ wiosną zrodzą się nowe
chyba po raz pierwszy wiem co mam napisać
ośmielam się prosić o ciebie
Nevly, 8 june 2015
deszcz gdy nie dzwonisz
późnym wieczorem
przez igielne ucho
mokry jedwab miłości
nurt pytań
szarobure koty
kropla za kroplą
dzwonią na parapecie
myśli całe w ptakach
dusze wyglądajace przez okna
a i tak
liczy się tylko to co u wylotu
niczego nie widzę
Nevly, 5 june 2015
https://www.youtube.com/watch?v=Ajp0Uaw4rqo
"Nic nie poradzę na to, że się zakochałem
Mędrcy mawiają, że tylko głupcy pakują się w to
Ale nic nie poradzę na to, że się w tobie zakochałem
Czy mam zostać
Czy to grzech
Jeśli nic nie poradzę na to, że się w tobie zakochałem
Jak rzeka płynie na pewno do morza
Kochanie, tak to już jest
Niektóre rzeczy muszą się stać
Weź mnie za rękę, weź też całe moje życie
Bo nic nie poradzę na to, że się w tobie zakochałem
Jak rzeka płynie na pewno do morza
Kochanie, tak to już jest
Niektóre rzeczy muszą się stać
Weź mnie za rękę, weź też całe moje życie
Bo nic nie poradzę na to, że się w tobie zakochałem
Bo nic nie poradzę... "
ja też nic nie poradzę
na to
że się w Tobie zakocham...
Nevly, 4 june 2015
galopem w blasku gwiazd
szyję z ciebie płaszcz na niebo
jesteś taka jedwabista...
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma