lajana | |
PROFILE About me Friends (32) Forums (1) Books (1) Poetry (191) Prose (12) Photography (18) Postcards (32) Diary (9) |
lajana, 17 august 2012
nasza miłość jakże piękna
kiedy się ubiera w kwiaty
ziemia nie chce zgubić cienia w nocy tuląc płaszcz ze wspomnień
ale światłem dnia oświeca topi w całość dwa odbicia
by kolejny raz zanurzyć w samą siebie – nazwać szczęściem
tęskni znów się odnajduje
gdzie i kiedy później jeszcze
co przyciągnie jak planety i tej samej spotka drodze
na to nikt już nie odpowie niebo milczy na bezchmurzu
w innym czasie nowym miejscu czy coś złączy nas ze sobą
jeśli kiedykolwiek światłem
pośród cienia zadrży przestrzeń
kwiat w ogrodzie deszcz usłyszy zanim spadną zimne krople
ślad na duszy pozostaje myśl jak rysa rzeźbi pamięć
ile będzie w tej podróży tych zamyśleń i niedotknięć
lajana, 15 january 2012
osobiste myśli zostają między kartkami
codziennych zapisków
ważny adres sprawa pilniejsza niż sen
mówisz Julio - szlachetne nie powinno mieć rys
a ja czuję że pęka we mnie serce i wyostrza wzrok
dostrzegam ludzi na końcu pól ryżowych
łzę między łyżką a talerzem
dawny ogień w palenisku ożywa odczuwalnym ciepłem
po drugiej stronie twoja twarz
- czemu zmierzchem ukrywasz błękit?
gdy pójdziemy za światłem pokażę ci
trawy czesane pod wiatr bujne i silne niczym liany
tam gdzie widziałeś pustynię
łanie znajdują wodę
śmierć nie jest końcem
ale jeszcze nie czas
(nie skończyłam wiersza a dalej już tylko proza
- obiecałeś nauczyć mnie hodować róże
potrzeba im świeżej ziemi i twojej czułej dłoni)
lajana, 19 october 2012
nie wiem kiedy minął tydzień
dokąd poszło słodkie lato
wieczór się ubiera ciszej
w księżycowe gra adagio(...)
dawne marzenia nam zdziczały
nowym powoli rosną skrzydła
świat się wydaje trochę stary
już nie wiesz - dramat czy komedia
dom się rozsypał jak z zapałek
zostawił głodne w nas świetliki
spragnioną blasku szarą wiarę
a dawniej śniły się błękity
czarna herbata mocne myśli
miodem z akacji kwiatem lipy
niech rośnie to co... posialiśmy
jesień witają zimowity
lajana, 13 january 2012
wiatr przesypuje piasek z plaży
gdzie już nie mieszka letnie słońce
i skąd się dawno wyprowadził
ktoś kto dziś tęskni w innym porcie
przypływ nie szuka starych śladów
miejsca zaszyte nicią wspomnień
lecz kiedyś wróci nieba lazur
a dom odnajdzie co bezdomne
i powrócimy kiedy brak
jasnych obrazów czystych barw
do zapomnianych z czasem miejsc
stęsknionym brzegiem bosych przejść
co jeszcze może się wydarzyć
nim dzień zamieszka w nocnej lampce
chcemy odnaleźć nasze ślady
zatrzymać kadrem w Casablance
to znów początek a nie koniec
już świtem mgły opuszczą plaże
gdy zacznie padać to nie zmokniesz
dam ci parasol - poprowadzę
i powrócimy kiedy brak
jasnych obrazów czystych barw
do zapomnianych z czasem miejsc
stęsknionym brzegiem bosych przejść
*do nucenia
lajana, 20 april 2012
czekam do soboty
aby opowiedzieć kilka migawek tygodnia
z perspektywy przebudzeń
tańca kluczy w zamkach
mokrych od deszczu chodników
zapachu piekarni
i dzwonka odjeżdżającego tramwaju
stwarzam sobotę jak sień
za którą czekasz na mnie
ciepłym murmurando nowej piosenki
później zamknę drzwi
do naszego świata
nie przenikną cienie
złożymy łódeczki z papieru
wyprawimy wiersze w podróż
pod pergaminowym niebem
dosięgają migdałowych gwiazd
lajana, 29 june 2012
próbujesz mnie uczesać
związać w wartości jak kokardą
ustawiać długością zdań
pomalować wyrazy
na twarzy mam mieć wiersz dnia
jeszcze pojawiać się
na dźwięk dzwoneczka
we fioletach z fantazji
a ja kocham frezje
przytulić znaczy cichnąć
spokojnie
spaść w ramiona
chłopaku twój anioł ma kości
lajana, 25 june 2012
jeśli nie tu jest koniec
ostatnie miejsce przeznaczenie
a gdzieś
gdzie linia niewidocznie
zamiast zanikać
świat rysuje bardziej wyraźny
mlecznym brzegiem
może już pora ściszyć słowa
wypuścić wolno na ogrody
rozczesać światłem
zaplątane nasze codzienne
nieuwagi
niedostrzeżone skrawki nieba
ułożyć w całość jak witraże
a później patrzeć kolorowo
i tak zwyczajnie
już się nie bać
lajana, 2 may 2012
już kolejnym majem w rozchylonych pąkach
budzą się i kwitną nadzieje na przyszłość
niecodzienne myśli niepokorne pnącza
w gawędach z ptakami uparcie nie milkną
i jak dawniej głodne zabierają w podróż
wracają z pragnieniem nie sycą do końca
aby jeszcze grudniem do zimowych chłodów
oswoić tęsknotę nie będzie już obca
żeby znowu z majem niepłochliwa wolna
umiała bez lęku smakować marzenia
zawsze warto wierzyć że kolejna wiosna
wytrwale dopełni wciąż nowe zielenie
lajana, 15 april 2012
ślady po deszczach zapisane w pamięć
ziemi karmiącej wiosennie od nowa
gdzieś między słowem a kruchością wierszy
zostają ludzie w obrazach przeźroczach
pod grubą kreską widoczną dla oczu
jest dużo więcej niż tylko witraże
szczegóły jakby kolejny gwiazdozbiór
subtelność ducha finezja przebarwień
wieczny wędrowiec i wciąż zagubiony
łatwiej gdy znajdzie bratnie tak znajome
w drugim człowieku by już nie zabłądzić
podobne cienie i ten sam zalążek
samotne wyspy połączył firmament
świat wypełniony ożywczym powietrzem
i tyle samo przebudzeń i zaśnięć
poezja czule wygładza kolebkę
* poetom spotkanym u Magdali w Mikroklimacie
lajana, 9 june 2012
to stało się
w chwili gdy już nic nie odbiegało bardziej
(mieszały się kolory
coś na kształt przypadkowych nacieków
do tego dźwięki - na początku wyraźne
już nie różnicowały tonacji
pulsowanie decybeli rozpraszało się
i skupiało na kilka sekund
przed kolejnym rozpadem głośny wybuch
może to śmiech albo oklaski)
z ulgą witałam deszcz
w zaufaniu że chmury są darem
- jak można było nie zauważyć
wypatrując poezji zostawiliśmy niebo
zakurzone w tle dekoracji
oddychało pyłem ciśniętych w kąt zapomnień
tym razem słońce lata poznamy w pełni
skóra znów przejdzie cynamonem
pestki przezimują do kiełków
ocalimy drzewa
wiersze będą przyrastać
co roku
żywą tkanką zamiast kartek
lajana, 19 june 2012
z dawnego taktu tylko połowa
drugą zapomniał kurant na wieży
coś było wcześniej dziś bez znaczenia
tylko się pamięć plącze w obrazy
gdy stygnie światło wieczór otwiera
zamkniętych oczu głodne źrenice
wczoraj nie było stanie się dzisiaj
znów do połowy (takie to życie)
o ten sam kamień wciąż się potykam
nieostrym brzegiem już nie kaleczy
a jednak nadal płacze niewinny
w kąt wyrzucony pajac - arlekin
gdy do połowy na pół w połowie
prawda nieprawda gdy sen i niesen
może by dodać złożyć to w całość
zagrać z pamięci bielą i czernią
lajana, 13 july 2012
trudno napisać ciszę
słowikiem zdmuchniętym przez wiatr
jest wszędzie nieobecnie drapieżna
spada nagle zatrzymuje w locie
powietrzu wzbrania oddychać
bezkres otwiera wrota
innym światłem
wers po wersie
lajana, 13 october 2012
zmęczenie pokonuje się wiarą w sen
przebudzona pytasz – co tutaj robisz
już od dawna nie dostrzegasz ciągłości
wysuwasz się jak jedwabny szal
z rąk zamyślonej w błękit
połknął plamę atramentu
wypluwa brudne chmury
rozsnuwasz litery
historia osiada w słowach
jest pokarmem i trucizną
zabiera dziś rytmem czerpanego powietrza
w tempie aktywności i snu
myślisz – pyłek na rękawie Boga
czy nie za dużo Julio?
lajana, 26 november 2011
bawię się wyobrażeniem punktu w przestrzeni
przesuwam dostrzegalny zakres
mieszanie kolorów rozprowadza zamyślenie
nad wszystkim co można opisać
dosięgam tylko myślą
istnieję jak sens – jednosylabowy
(róże w ogrodach zasypiają przed zimą
w cieplarniach czuwają - nadal niedokończone
przy otwartych drzwiach stygnie oddech
chłodny strumień przypomina bukiety
dawno pogrążone we śnie)
rozświetlone w cieniu
wciąż pozostaje cieniem
lajana, 29 september 2012
całość zaczyna się wypełniać
nie tylko tam gdzie nikt nie znajdował pytań
ale w zakątkach często uczęszczanych
przez pewne długonose mądrale
z piegowatym goździkiem za uchem
wyrzucają z otwartych dziobów
długie „a” jak też „i”
pewne nad kropkę
modelowo wielkość bzdury wydaje się mierzalna
jednak wyniki wychodzą nieoptymistycznie
przerost wypełnił niedorzeczność
urwany z wyliczeń przecinek
stanął na skraju drogi strasząc buble
siadające gromadami pod sklepieniem
łapacza myśli
jeśli się wyłuskam z całości
na zewnątrz zastanę pustkę
ale przecież do cholery – nie dam się zwariować
- wyglądam na mrówkę praco?
lajana, 2 november 2012
ślady dotkniętych myśli
pokrywają się z czasem
zachodzą na siebie brzmieniem
nie przypadkiem tworzą uwerturę
na jutro
wszystko zamknięte
łukiem zatacza okrąg
wraca w pulsowaniu
tłumaczy sprężystość liścia
dumnie wyniesionego ku światłu
krecie milczenie w korytarzach
bez utraty aktywności
dostrajanie do całokształtu
uległość Julio to łagodna zgoda
sztuka tłumaczenia życia
na wartość pogody
rzęsy są zasłoną
aby noc nie wtargnęła w niepowtarzalne
patrzysz na cień
marszczy czas i odchodzi
trop zostaje w przestrzeni
lajana, 1 december 2012
obudzeni zbyt wcześnie
zastygamy milczeniem
z braku słów niedopełnień
słodycz w kawie gorzknieje
już nie dziwne - zwyczajnie
kiedy nie do rozmowy
gdy wyrasta się z marzeń
można w ciszy zabłądzić
jednak przecież zostały ogrody
tam nas nie ma ale jest jeszcze ślad
dumne buki w czerwieniach i wiązy
cień pod liściem i ten sam wolny ptak
czas się łamie w połowie
to jesienne zmęczenie
widać mu nie po drodze
gdy pajęczą tka przędzę
niby nic się nie zmienia
świt i zmrok – dotykalnie
my jak ptaki w gałęziach
drzew wciśniętych pod ścianę
jednak przecież zostały ogrody (…)
lajana, 23 december 2012
łagodność rozpływa się w słowach
kwitnie oddech na zmarzniętej szybie
orchidee smakują wodę
powietrze czerpane od korzeni
światło w warstwie w której przyszło wrosnąć
trzymać równowagę
bezpiecznie można tylko w cieplarni
czułych dłoni dobrych słów
zakwitnie
nawet jeśli spadnie temperatura
kiedy jest światło masz pewność
sen o świcie zaczął się zmierzchem
w kolejnej fazie - Julio
chmury marszczą niebo
pora zbierać deszcz
lajana, 14 april 2013
noce milczą głęboko
a myśli jak sowy
wypatrują wielkimi oczami
głodne spadają - pewne zdobyczy
dopiero o świcie poczują sytość
lekcje niesennych minut
pantomima atramentu bezgwiezdnego tła
krzyk budzika uciszony dotknięciem
błogosławieństwo spokojnych
trud spędzonych w gorączce
wyrywasz się do słów
chcesz jak kwiatom użyźnić kołyskę korzeni
o pieszczotę płodnego czarnoziemu
zapisujesz siebie
za ścianą angielski zegar przypominał
że noc też należy do czasu
gdy wujek nakręcał sprężynę
odpowiadał dźwiękiem starego mechanizmu
nie zasypiasz spokojnie
zgubiona kolejność
odebrany akompaniament
jesteś tarczą z cyframi godzin
pod którą wciąż słyszysz
takt
lajana, 3 march 2012
jakby przed chwilą
dni rozświetliły bezgwiezdność
w lustrze rzeki
odbiciami przytulonych ognisk
w pragnieniach trwają iskry
(jedna z kilku wersji ;)
lajana, 29 may 2013
mówią że teraz ciepło dotknie północy
na południu lęk przed śniegiem
przymierza ciężkie kurtki
patrzysz ze zdumieniem
kiedy z czasu spada tarcza
zmienia twarz aby ukryć zmarszczki
przestraszył dzieci
na balu przebierańców
bałaś się arlekina
jesteśmy w punkcie wyjścia
minuty zaczytały w siebie
zerwane na dziko jak wiśnie
znów pora deszczowa
inaczej odcina brzegi rzekom
w głębinie ciemność
nic nie wie o chmurach
tańczących na palcach
lajana, 10 march 2012
zabrałeś mnie na spacer
księżyca drugą stroną
kusiłeś wiosną latem
i melodyczną noną
słowami jak dukaty
srebrzonych poetycznie
tak próbowałeś trafić
do mego serca ślicznie
i pokazałeś ścieżki
i otworzyłeś oczy
księżyca powiek ciężkich
dźwignąłeś urok koci
półżartem i półserio
pomiędzy słów brokaty
że życie jest loterią
wygraną można trafić
a ja jak ćma do słońca
tak uleciałam ślepo
skrzydłami w ciebie lgnąca
ku niebezpiecznym strefom
wierzyłam w kosmos jasny
po tamtej drugiej stronie
żeś ty nie taki straszny
a ogniem serce płonie
lecz gwiazdy siostry twoje
w niedoli i zwątpieniu
zaznały czułych objęć
i lekkich słów deseniów
szeptały po kryjomu
już do mnie ku przestrodze
o strzeż się jego szponów
dziewczyno twardy orzech!
maj 2010
lajana, 7 january 2012
nierozwiązane zadania
przerażają niewiadomą
chłonąc zagubiony umysł
patyki rzucane do rzeki płyną w jedną stronę
znikają na chwilę pod mostem
kamienie trafiają do dna
tylko wierzbom rosną ręce
długie po zmarszczki na wodzie
kiedy cienie stają się zbyt blade aby zasnąć
zabieram cię do wczorajszych miejsc
odsunięte w czasie nie muszą się śpieszyć
w tej samej chwili kwiecą łąki
gdy ryby usypiają pod lodem
zbieramy zioła kamyki i liście
owoce jarzębiny schowane w kieszeniach
gdzie jeszcze kasztan ze wspomnień
matowo nieobecny trwa jak bohater po bitwie
proste elementy skupiają czyste światło
złożone mieszają barwy w ziemistość
marzenia tracą rumieńce
wciąż jest tam i tu
ogniwa i węzły spinają w łańcuch
zapętlając wymiary
nawet kiedy spłoną mosty
rzeki nie przestają płynąć
wciąż budujemy okręt
a wystarczy łódka
lajana, 5 december 2011
kiedy już nic o niczym
w żaden sposób nie złoży się w całość
urwie zdanie
droga donikąd
nić nawleczona z trudem
myśli zgubią jak gołąb w burzy
wierząc ślepo garści ziarna
trzeba wracać
do pierwszych słów
miłości
rzeki płynącej mlekiem
po plaster miodu
na pierwszą stronę
zacząć od progu
lajana, 26 december 2011
tygodniami błądzą dni
i znów mylą sezon roku
żal się skroplił szumem wierzb
kot zasypia w ciepłym kocu
lecz nie pytaj tylko bądź
jedzmy słodkie pomarańcze
ile planet tyle słońc
w chmurach grają im na harfie
wyplatajmy z wątku nić
na bajanie dobra pora
wyobraźni ruszyć młyn
gdy choinka i jemioła
co na wierzchu niech pod spód
schowa szare smętne oczy
czas na mak i słodki miód
powspominać pełne kłosy
tęsknie się rozkrusza w nas
spada soplem na parapet
czy ten czas był tego wart
koniec roku z dylematem
niech się dni wydadzą snom
jawą która nie przemija
wierzbom miłe cienie olch
niebo się nad nimi schyla
wyplatajmy z wątku nić (...)
*do nucenia
lajana, 28 april 2012
upał w mieście sprawił lato
zaraz będzie o tym raport
sezon jest na kapelusze
i odkryte wdzięki nóżek
parki w parkach jedzą lody
źródłem kuszą wodociągi
plener się rozkłada w słońcu
malarz z pędzlem utknął w korku
wszystko się już pomieszało
zaraz zjawi się Faraon
z miejsca staną piramidy
i kto mówi że jest kryzys
lajana, 11 november 2011
rozłupuję marzenia tam nadal ukrywają się słowa
zamieszkują przeszłość jak senne duchy
wyraźne w kształcie puste wewnątrz
zaplątane w firanki jesienne motyle
pijane chwilą uchwyconą jednym kadrem
w ułamku czasu na nieskończoność
zastygły – płowieją
lajana, 31 may 2012
o powadze dat – myślę nieważne
tylko czasem z westchnieniem
gdy coś wpadnie pomiędzy rozpięte
lub nie znajdzie miejsca w zasznurowanym
po ostatnie
rześkość chwili zdarza się przelotnie
jak majowe deszcze rozbiera z obojętności
na kilka zachwytów podnosi tonację
wtedy serce wybacza dawne zachmurzenia
zmiana miejsc pojawia się z prośbą do złotej rybki
na dnie jeziora niezręcznie złożonej mapy
już dawno nie można odczytać
nazwy lasu który przechowuje znajome ścieżki
gdyby chociaż lustro podejść z drugiej strony
kiedy śpi pełną taflą odurzone światłem
zobaczyć ukryte i poznać prawdę
odróżnienie znaczeń wraca orientację
ranga dat zapisuje się w gwiazdach
wpatrzeni ciepłym wieczorem spadamy
z kolejnym życzeniem wypełnienia
ważnych
lajana, 11 may 2012
Myślę tak - to i owo,
a to wlazło pod skórę i piszczy.
Chwila i stoi obok,
a błysk w oczach ma smutny i szklisty.
Mówię jej - ty jesteś żal,
a ja pełny kieliszek goryczy.
Życie to przecież nie raj,
więc ty ze mną ten kielich dziś wychyl!
Chcę zrozumieć i umieć znów żyć,
w wielkim tłumie nie zgubić się – być
czymś z natury realnym,
już się więcej nie żalmy,
bo świt!
Inny ktoś na własność skradł,
to co lepsze zrodzone już wcześniej.
Pytam więc ciebie dziś jak
i co zrobić, by nie śnić boleśnie?
Pod skórą jak ostry cierń
ból mnie toczy i trawi gorączka.
Rolę swą proszę dziś spełń:
chwilo żalu, ty życiu się poskarż!
Chcę zrozumieć i umieć znów żyć (...)
*piosenka, lipiec 2010
lajana, 15 october 2012
kamienne schody do piwnicy
pudła pokryte kurzem
migawki snu
fragmenty rozmowy
igły śniegowych płatków na policzkach
psia sierść po deszczu
rzeka o świcie
mięta w lipcowe południe
dzwony na sumę
przebiegasz kolejny mostek
nad wodą szepty wierzbowych witek
spragnione wody rozpływają się
jak zielony atrament
i pamięć
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
2305wiesiek
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma