Florian Konrad

Florian Konrad, 7 december 2012

F.K.

na dobrą sprawę nigdy nie istniał
resztki znaleziono w piwnicy, przysypane węglem
spalone wszystkie kładki

był tylko czarno- białą wycinanką
kartką wydartą ze starego tomiszcza
serce z popiołu i kawy

kiedyś miał marzenie: należeć do 27 Club
przerósł

jakiś facet widział go w 2010
szedł zaprawiony łąką, śpiewał
trudno ustalić – co
ponoć Pater noster, falsetem

teraz tam, na dachu
z butelką ,,Krajowej” z Biedronki
obtańcowuje komin
włosy rozwiewa wiatr

bywa, że przesadzi (równowaga nie ta, co kiedyś
tak łatwo trzymać głowę niżej poziomu)
 
spada, mordziaką na dół
kartoflany Ikarek relegowany z mitologii
 
rozwiewa się, nim uderzy o ziemię


number of comments: 46 | rating: 32 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 3 february 2013

Mors putativa

(...) tyle jest przecież prób śmierci na ciele nagiej kobiety, 
pijanych, bożków lub spotkań tych, którzy umierają i ustępowali miejsca lepszym od siebie.
My już tylko boimy się umarłej samotności sprzed.
                         Donat Kirsch ,,Zadziwiający wdzięk"

to tutaj
pałac kryty słomą. sto lat temu wygnano ostatniego władcę
otwieram drzwi

dębowe biurko, szuflady ciężkie od pajęczyn
w powietrzu drobiny letargu. ogarnia nas senność
ciała toną w słodkim puchu. coraz dalej od świateł

trzy metry dalej zaczyna się ściemniać
przedawniamy się. dobre myśli ukryte pod siennikiem
na czarną godzinę. nie zdradź ich nikomu

nowy dzień
na posadzce pokruszone czaszki złych doradców
bawię się scyzorykiem

nasze inicjały przebite strzałą


number of comments: 48 | rating: 25 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 31 october 2012

Archiwalia

dziwaczni ludzie: bliźnięta prawie syjamskie
ta sama ślina, podobny charakter pisma
 
on, ubrany na czarno. pali papierosy
sumiennie upija się w weekendy. w zasadzie nie lubi dzieci
ona w kremowej sukience. kolekcjonuje znicze
rzadko się uśmiecha. chodzi do kościoła
 
mur niedługo legnie w gruzach
perz pod pustymi oknami, przegniłe łóżka
przeterminowane lekarstwa
 
on jeździ rdzewiejącym Polonezem
nigdy nie miał telefonu ani zegarka
ona wierzy w anioły
raz w życiu spróbowała wódki. skrzywiła się z obrzydzeniem
 
kamienie o ostrych brzegach spalają się w atmosferze
na ziemię spada para i lepki piasek
 
młoda kobieta o zrudziałym uśmiechu
i stary mężczyzna, niemowa. od lat przyrośnięty do podłogi
dwa cienie odbijające się na ekranie czarno-białego Neptuna
 
pokruszony obraz, dziesiątki kamyczków
szczerozłote wiśnie w dłoniach starca
wieczna pełnia księżyca, obowiązek picia na umór
 
książki pokrywają się niebieskimi kwiatami
fala uderza o ściany. powstają zacieki
kości kobiety. siwe włosy w nieładzie
on odszedł, gdy było jeszcze ciemno


number of comments: 27 | rating: 22 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 20 october 2012

Coup de grâce

wyglądamy niewyjściowo
we włosach ognie świętego Elma
kieszenie pełne piachu
  
woda znów podrażniona czarnym, bryzga ciężka piana 
szkielety biurokratów przestały lśnić
zlepione skrzydełka muszek, ptaki w mazi   
niech ktoś rzuci zapałkę. dzień skończy się wcześniej
 
przykrywam się gałęziami. zaraz burza
dwóch piratów wygląda z butelek 
Latający Holender zalany olejem rzepakowym 
 
może kiedyś nasz przyrodni mężczyzna 
zbuduje dom na roponośnej łące, zmizerniałe brzozy
  
lub kobieta do złudzenia przypominająca ciebie 
znajdzie złoty hak w pogorzelisku
 
 w przeciwnym razie- wszyscy- w parę


number of comments: 12 | rating: 20 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 28 december 2011

Kozłorożec

Awe Sejten lub True Norwegian Black Poseur
 
(…)  jeśli rap
można nazwać muzyką, to z równym powodzeniem można by zacząć podawać gówno w
restauracjach jako delikates o wyrafinowanym smaku.

Tomasz Beksiński,, Solsbury Hill”
 

lipiec
szaleństwo pełne aksamitu, czerwonej wódki
pękające ściany, resztki tynku we włosach
strupy na podniebieniu
 
biorę tabletki spłycające oddech
od klątw, topielic, nagłego wytrzeźwienia
głęboko pod jęzor, coraz dalej od światła
morge'n roll
 
resztkami sił nachylam się 
słucham zagubionych melodii, opowiadań demonofila
 
tam, po jasnej stronie wciąż mam imię i skórę
ciągle piszę bezładny, chaotyczny pamiętnik
każde słowo powtarzam sześćset sześćdziesiąt pięć
razy
(…a Bogu ogarek)
 
podobno znów jestem małym dzieckiem
błądzę po lesie, nadchodzi północ
z rozbitych szklanek wylewa się żółć





http://www.youtube.com/watch?v=SBwu83RR6ZU


http://www.youtube.com/watch?v=v5nEqFmM6Nc


number of comments: 31 | rating: 20 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 4 march 2012

\m/

to na pewno ona? zmieniła się. za bardzo
słyszę ją. szepcze o zapomnianym kraju
słowa bez granic
 
czuję, jak układają się w slasherpoem, mały, brudny tekst
napisała go wiele lat temu. chyba jeszcze w dzieciństwie
do dziś aktualny
 
kładę czaszkę na ziemi, z oczodołów mech
resztki gazet. nagłówki niegdyś krzyczące czerwoną farbą
dziś różowe. na kościach ślady sierpów. głębokie bruzdy
(oni to ból, oni to blaknięcie- mówiła)
 
mundur odbarwił się, cholera, tyle lat w wilgoci
medaliki sczerniały, tylko imię to samo
 
na czubku głowy mam zadrapania
od pospiesznie nałożonej korony. dała mi ją
przed śmiercią , nauczyła oddychać
gdy nikogo nie ma w pobliżu


number of comments: 34 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 18 november 2011

Ten wiersz mnie kiedyś zajebie

unikam starych książek, ich bohaterowie
oblepiają mnie, łażą po ciele jak muchy
podobno to ma swoją nazwę
trwożnia, lub inne cholerstwo
 
próbowano mnie uzdrowić
i piłem z żelaza ciężkie płyny
gromnica w ustach, wszystko na nic
 
odbicie w szybie: ja, pokój i litery, nieskładne
zdania, martwa natura z nieudolnym poetą
diabelnie martwa
znów muszę iść po wino, opium lub cykutę
 
nad ranem śniła mi się matka
szedłem do niej po pas w błocie, a ona
z każdym moim krokiem była coraz dalej dalej
i dalej


number of comments: 32 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 january 2013

Eponim

strużka kawy na stole, roztrzaskany ekran
kruszacy się pokój, ja w epicentrum urojeń

czytam list wyjęty z butelki po tequili
pismo węzełkowe, pętle na nadgarstkach
sznury przecinają wilgotny papier
 
w zielonych oczach pływają łodzie
ktoś zarzucił sieci
drżą metalowe łuski ryb, ciężkie zbroje

bad trip, sępy krążą coraz niżej
ostrzegano mnie, że stąd się nie wraca bez uszczerbku
nie chciałem wierzyć

śnieg topnieje pod twoimi krokami
skrzypienie drzwi. jesteś

łodzie zatonęły, w muszlach słychać radiowy szum
głosy z oddali

mówisz, że urodził się syn
byłem zbyt daleko
nadałaś mu imię trzy dni po śmierci


number of comments: 8 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 february 2013

Death is the law, death under will

,,Pożerać będą swe ciało, wyrywać sobie włosy, drapać twarz, a może nawet w napadzie szalonej wściekłości 
włożą palce do ócz, by je wyłupić i uwolnić się od widoku Boga, który ich karze ze śmiechem."
O. Paweł Segneri SI, Kazania wielkopostne

 
wczesne lata dziewięćdziesiąte
w leśnym gąszczu odkryłem cmentarzysko
na które zwożono padłe zwierzęta
skorupy porośnięte paprociami, ślepe tunele

przyniosłem końską czaszkę
szkolnymi plakatówkami- na czarno
kolejnego dnia- drugą. przyozdobiłem pokój

aż kazali je wyrzucić
odniosłem. pewnie jeszcze tam leżą

minął szmat czasu
na starówce przeklęła mnie żebrząca cyganka
nie miałem ani grosza

zaczynam wierzyć w przesądy
woda w klepsydrze, cienka strużka na nieodpuszczenie grzechów

strzykawka z zakażeniem, pędzelek
przez mięśnie, ciężki pęd. to szybko postępuje

psuję się od głowy
pomaluj



http://www.youtube.com/watch?NR=1&feature=endscreen&v=MdnADi9e9Lw

http://www.youtube.com/watch?v=OwYnx_E8exA&list=ALHTd1VmZQRNp-zG1NTJF-51nVT6q8us8Z

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=dTADU0iMnF4&NR=1


number of comments: 35 | rating: 17 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 21 december 2012

Obłąkalnik

wykład z szaleństwa
siwobrody mężczyzna w połatanym garniturze 
rozmawia ze zwidami
przekleństwa wyżłobione na podłodze
 
dysputa powoduje zamieć, paraliż miasta 
porzucone samochody z kwiatami na szybach
stoją w poprzek dróg
 
pękają stropy zapomnianych domów 
bezludność, aż w gardle zasycha
 
zgorzkniały gapię się na ślepą ścianę
świece powoli dogasają
on mówi, ciągle mówi w swoim narzeczu  
macha rękami by odpędzić złe
 
jeszcze chwila, błysk. by razem z nim, pod ziemię
by pić rosę z ciemnych źródeł
kraść kwiatom listeczki 
 palić je, poznawać nieodgadnione
 
by, budząc się tracić odurzone sny 
nawlekać koraliki na nić z błękitu
 
ostatnie, to już ostatnie


number of comments: 56 | rating: 15 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 april 2013

Paragnomen

dama pik przed lustrem. flakoniki, zimny strumień perfum
z twarzy podobna do śmierci

wolno patrzeć w jej oczy. zielone lub złote, zależy od kąta padania
światła. siedemdziesiąt dwie gwiazdki, pyzate czerwie

podchodzę blisko bariery. próba bluźnierstwa
odgryza mi język. wstrzemięźliwość
możemy się złączyć dopiero po pierwszym wspólnym oddechu

erupcja wzywa do modlitwy, w strzępach pasteli święty tłuszcz
kartki na wietrze, porwane starodruki

dama trefl przed lustrem. marność,
złudzenie optyczne w topiących się szybach
trigger fetish, nawracanie strachem- ból ma zawsze rację

padam na twarz, liczę płonące sztandary
palec przyrośnięty do zawleczki


number of comments: 25 | rating: 15 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 17 february 2013

Acedia

(...) Then I got to thinking that maybe something had happened something more than that they couldn't talk about. 
Something that they were too stupid to understand and something they were too quiet of to be knowing of that it was bad.
And they just carried on their everyday life unthinking of anything different. What's happening? (...)
Roky Erickson ,, I know the hole in baby's head."

wiatr przywiał południową zarazę. zamknęli granice
pękały gardła najciężej chorych
udało mi się zbiec pod osłoną nocy

myśli krążą wokół tamtej dziewczyny. najwyżej szesnaście lat
rozdarta sukienka. puchnące ciało. ptaki zaczęły się zlatywać

szkielet wtopi się w piasek, mieszkanie poświęcą na nowo
modlitwy świetnie zmazują brud
w miejscu zbiorowych mogił za kilka lat wyrośnie hipermarket

wyobrażam sobie, że nie jestem szczurem. zostałem
biorę ją w ramiona. i budzi się z zimnego snu, całkiem zdrowa
ucieka

toczy mnie obrzydzenie przypadkowo udało mi się odkryć inny wymiar
relikty minionej epoki, niespełnione proroctwa szalonych kapłanek
zobaczyłem, co jest za ciężką kotarą 
do dziś nie potrafię się otrzasnąć
 
wszystko na marne 
 
http://www.youtube.com/watch?v=41qMZ3U21UQ&feature=endscreen&NR=1


number of comments: 17 | rating: 15 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 1 january 2013

Vita intermedia

 
przyszli nad ranem w maskach klaunów 
zrzucili tęczę. na to miejsce- reklama taniej wędliny
kolory w śmieciach 
  
jutro zamażą szyby błotem
(ochrona przed spalinami i promieniowaniem UV) 
pakuję się. pięćsetletnia depresja 
papieros w wyjałowionej gębie
  
przedwczoraj ściąłem ostatnie drzewo 
od dawna rodziło słone owoce
  
kapiszony i śrut upchany po kieszeniach
do walizki-kaszanka, serdak
sztuczny garb, proteza lewego płuca
 
myśli na opał. porwać stare zdjęcia 
zostawić dom, niech zalęgną się
pijacy i dzikie zwierzęta, oswojone kleszcze
  
przegryźć szwy. lekko zapiecze
(doskonała metoda pozbywania się pamiątek)
przed siebie. krok w dół 
  
zrównać z ziemią
 


number of comments: 37 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 january 2013

Bukiet rosiczek

 
kłęby dymu. szlugi, jeden po drugim
drapię się nożem po brodzie
 
twoja woń, wyczuwalna z daleka
szemrzący puls, diamentowy strumyczek 
w głębi materiału
 
pęknięcie. tu, w ślepej uliczce
ostatni i pierwszy oddech
 
stłukłem niebieskie szybki, na których namalowałaś 
moją wykrzywioną twarz, grymas obrzydzenia
(portrecistka od siedmiu boleści!)
 
powódź. zatapiam się w mazi. po szyję
kaskady błota przez okna i drzwi. duszno
pacierz w zwolnionym tempie
 
trzeba ukryć się, znaleźć sterylny bunkier
i w kimę. na rok, dwa, milenium
wziąć na przeczekanie
 
ocknąć się, gdy znów będzie ciemno 
 
wtedy- zmiana planów. przekroczć widnokrąg
posługując się sfałszowanym paszportem
 
i już będzie można swobodnie- w kosmos
albo na ryby


number of comments: 10 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 31 may 2012

Imituj

dwoje się wylęgło. z niej, jak z mokrej skorupy
po południu. trawa cała we krwi. mięso i liście
pochodzące z jednej czerni. z jednej bieli
(reszta to tylko brud, nudna szarość przyklejona do podeszwy)
 
pozowali do zdjęć. wywoływałem je w wapnie i cemencie
moczyłem w żółtkach, w szkarlatynie
potem z obrzydzeniem wrzucałem do ognia. zdrowieli od tego

szli za miasto, a wraz z nimi chmury
zaklinali duchy przodków. burzyli groby. ale to nie przychodziło
nie chciało się spełnić. bóstewka zaczęły blaknąć
wracali więc znużeni, pełni nowych chorób
 
następna poza. i trach. przesłoną
kijem przez kark. w końcu to tylko ślepy miot
jeden z wielu, które zostaną tu, pod drzewem, na zawsze


number of comments: 18 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 1 september 2012

Myiasis

Bierze też czart częstokroć postać, i owszem samo materialne corpus konia, psa, a czemu nie ma brać ludzkich trupów? Dla jednego cieleśnie żyjącego sprowadził diabeł osobę urodziwą; aliści post actum pokazał się ścirw bydlęcy w łóżku, jako pisze Gvillielmus Parisiensis
Benedykt Chmielowski,,Nowe Ateny”
 
 


kiedyś w pijackiej złości podarłem rękopis 
zbiór legend o pękatych cielcach 
i równie spasionych boginiach 
czarne, pochyłe robaczki, pismo starego człowieka 
  
strzępy kartek lśniły jak skórki dojrzałego słońca 
które obrał ktoś cholernie głodny 
po czym zjadł w pośpiechu, bez popijania 
promienie ciekły mu po brodzie 
  
później- wyrzuty sumienia 
zamknąłem się w pokoju, zasłoniłem okna 
sklejałem strona po stronie 
iskry uciekały za okładki 
  
ocknąłem się z potężnym kacem 
na szybach zimne kwiaty i paprocie 
rozlepiając żółte oczy z przerażeniem stwierdziłem 
że rękopis ewoluuje
 treść rośnie, żyje własnym życiem 
  
to jakaś dzika i nienasycona opowieść 
wspak, pismem lustrzanym, na dodatek w obcym języku
  
jutro zakopię ją za domem 
wyrosną seledynowe kwiaty o mdłym zapachu 
zrobię bukiet, pstryknę zapalniczką
w narkotycznym śnie zobaczę 
matuzalema schylonego nad kartkami 
 
porwę na jego oczach
 


number of comments: 12 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 12 december 2012

Reincarnum


ciała są niespokojnym morzem
źródłem zaś błoto, biel z jego czerni
dawno skrzepłe kolory
on stworzył morze i błoto
 
od pokoleń w lepkiej kryjówce
udawanie jego pulsu, życie na wygasłym wulkanie
 
poza nim świat jest mały
ciasna klitka, ściany okrywające miąższ
śliskie powierzchnie szyb nie potrafią ogrzać
 
on stworzył słodką woń i niewypowiedziany nakaz
powrotu do schnących rzek
gdzie zaczęło się życie
 
są w nas jego utracone zmysły
we wzroku, oddechu, tam, gdzie rodziła się myśl
nastaje nowe, sztorm kwitnący z kamiennego spokoju
fale z impetem, o bielejące brzegi


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 5 december 2011

Bastruk

gdy wszystko zacznie stygnąć, jednej z tych małych 
nocy, które ciągną się od czerwca po październik
zahaczają o starość, albo (paranoja!)
przełażą na dzieci
 
 wyjdę z domu, nieuroczego schroniska
dla szklanych lalek, papierowych wiedźm
(koniecznie trzasnąć drzwiami by korniki
zakrztusiły się próchnem)
 
konwulsyjnie przed siebie. jeszcze dalej
po drzazgach, po kamieniach
obijając się o szkielety chałup
wyprute mury marki wartburg czy IFA
 
spotkam ją nad brzegiem
tuszu, przesłodzonej kawy, sangrii
będzie mieć czarne włosy, bliznę na brzuchu
wręcz krater
 
i wejdę głęboko, aż po miąższ
 poczuję metal, po grzbiecie popłyną iskry
(pożar na złomowisku potrwa do
Bożego Narodzenia, albo i dalej) 
 
wrócę, będziesz czekać przed komputerem
od niechcenia zapytasz jaka jest
 czy naprawdę tak boli. czy odrastają więzy 
 
nie będę umiał odpowiedzieć
prościej wrzucić płonącą szmatę przez komin
do baku


number of comments: 17 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 26 february 2012

Demoralizatornik

In secret hate we drown,
bajka obłąkana

 
rano czytałem ci nowy tekst. cicho, by nie zbudzić
nasza ziemia kryła wiele tajemnic, bóstewka dawno wymarłej kultury
posążki obmywane podziemnym deszczem
bławatki usychały, denaturat występował z brzegów
 
wydawało mi się, że stoję po kolana w chwastach
obgryzam paznokcie
twój głos przedzierał się przez iskry.
 
leśne ogniska. w jednym z nich rodziło się dziecko
kaleka
nie było nikogo, kto mógłby mu nadać imię
miało zbyt czarne oczy, gęste serce
(do dziś czuję jak bije. na umór)
 
rosło w nas to nieme uczucie. gorycz
jadłem miąższ gorących owoców. zapijałem wódką
 
pod wieczór ucichło
podobno łuna zgaśnie za kilka lat
ludzie zdążą zapomnieć


number of comments: 22 | rating: 14 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 april 2013

Vaticanorion

kuszenie: puchar słodyczy, wianuszek cierni okala słońce
ewangelia pisana przez dwoje dzieciaków
nieuleczalna piosenka o spiżowych zwrotkach
w refrenie czyha słowo ,,śmierć", groźba ocknięcia się

pojutrze skończy się lato, z nim ta powiastka
zlodowacenie. my, szkielety w sztucznym ogrodzie

pokuta: jestem pątnikiem. na wzgórze, na kolanach. we włosiennicy.
padam na gębę. smród kadzidła

a kiedyś byłem jadowity. zostawiałem na tobie lepkie ślady
krew splamiła niepoświęcony obrazek

później język zrósł się. łuski - tylko na oczach

rozgrzeszanie: wyrywamy pióra pyzatym puttom
kocha, nie kocha, nie kocha

płatek stokrotki przebija bok
chłepczesz


number of comments: 28 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 14 january 2013

Burdizzo


jeszcze kilka lat temu potrafiłem udawać mężczyznę
wędrowałem po wyimaginowanych dróżkach
napotkanym kloszardom rozdawałem pięciozłotówki
i butelki z fioletową wódką
 
z czasem przyrosłem do ciebie. lina w pępku
nieznane dotąd bezpieczeństwo
 
lęgły się w nas toksyny
(przepis na nieopętanie: szczypta magii, dwie garści soli
zmieszane z jadem grzechotnika
potem razem z prądem, do wnętrza)
 
chwile, jak ziarna wpadały w ziemię
wyrastały pokrzywy
 
kładę się na wznak, by przeczekać resztę życia
patrząc jak świat kurczy się
ucieka w ciemny kąt
 
boję się z tobą rozmawiać
 
2012- 2013


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 28 september 2012

Digitus impudicus

polarna noc. łażę od domu do domu 
pięściami w drzwi. milczenie. wiem, że są tam 
niedługo zaczną się roić 
  
syn cara o perłowej twarzy spadł z cokołu, skręcił kark 
maki wyrosły z ust (po dwa na każdą kroplę jadu) 
postawili mrowie pomników. jeden brzydszy od drugiego 
  
zgrzyt. usiłują mnie zamknąć na dobre 
zgubiły się spiżowe klucze 
sen, coraz cięższy 
  
źli wystrzelili rakiety. wiwat! -szepczą 
iskry odbijają się od pancernych szyb 
niewzruszone bloki 
  
zanim się przejaśni mężczyzna w połatanym garniturze 
zmiecie radioaktywne okruchy z chodnika 
przepiłuję kraty- i przed siebie! 
łodygi maków złamią się pod ciężarem śniegu 


number of comments: 5 | rating: 12 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 19 december 2011

Disco polo ist Krieg

na strychu pod stertą pokruszonych płyt
w zniszczonej kaburze przechowuję zabawkę
pamiątkę po ojcu
 
jest niemal całkiem tępa
ma zardzewiały bębenek, wybite szkła
głowę wilka wyrytą na miedzianej rękojeści
 
blaszany listek z wahadłem w środku
żarówka świeci po około kwadransie od włączenia 
dźwięk-ledwie słyszalny
jednak zostaje w pamięci na długo
 
mając cztery lata bawiłem się w wojnę
zabijałem motyle i psy
celowałem do nauczycielek, kwiatów, szyb
tworzyły się lepkie plamy, aż na wylot
 
najdłuższym ostrzem ukłułem się w oko
od dziś drży w nim śnieg
 
wtedy zrozumiałem, że zabawka jest groźna
należy trzymać przez szmatkę
 
na dwuaste urodzony podaruję najstarszemu synowi
 wprawi w ruch najlepiej, jak będzie umiał
i umrze zanim zajdzie słońce
głuptas
 


number of comments: 40 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 17 september 2011

Język na ostrzu

Sangria tremens

niedokończony budynek
zamiast fundamentów- alkohol
podszyty mną, resztkami tkanek i chwastów

elektrofagia, za wcześnie na światło
nadużycie substancji wierszopędnej

z miski wyrasta oset, jak nałóg, nienazwane zboczenie
kaleczy usta, nie daje zasnąć

piję słodkawy lizol nucąc pod nosem deliriady
(agrafka lub tusz, do gardła, do wnętrza choroby)

z hukiem
pęka kolejna lepka noc
która uczy mnie przekleństw i drżenia
która uczy wołania o pomoc

błąkam się po pustyni
w zielonym piekle, półprzezroczystym szkle
oczy ciągle otwarte
(to tylko sen, honey, tak naprawdę jesteś u siebie
demolujesz dom i krzyczysz w chłonną, wilgotną czerń
przez wybitą szybę)


number of comments: 20 | rating: 12 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 18 december 2011

Parkourwa

Blackened opium, albo zakopywanie nieba

lód. drzewa, chmury, psy oszalałe z głodu
wiatr od miasta niesie zapach
potu i zjełczałego smalcu, szarą bryzę
 
synonimy: parch. kobieta. krew. wilgoć. nadzieja
z tego może być dobra historyjka na dobranoc
blednąca kołysanka, gdy zaczniemy obrastać mchem
a w oczach zalęgną się tulipany
 
ale jeszcze nie zasypiaj
tłuste czerwia w popielniku. miski. kości. żebra
kłęby lukrowanego kurzu na ulicach. chude konie.
z tego będzie życiorys
 
nasz gatunek powoli wymiera
siedzimy na gruzowisku śmiejąc się jak idioci
podobno na złotym sznurku
powiesiła się kolejna brzydka królowa


number of comments: 21 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 22 february 2012

Uczta w leprozorium

miasto niczym zamknięty pokój. moja wilgotna kryjówka
na klucz, bo, nie daj boże obudzę się zbyt wcześnie
 
serce przecieka przy co piątym uderzeniu
wszyscy goście dawno wyszli. wybroczyny na ścianach
 
w kieszeni konfetti. porwany bilet w jedną stronę
już nawet nie pamiętam, po jaką cholerę chciałem tam jechać
 
zawracam z drogi. na kolanach po oszronionym dachu
wpadam na dobre w szkło, zapałki i dym
 
coraz ciemniej, wiatr zdmuchnął żarówki
dzień- preparat jednodawkowy, wiatyk dla początkujących
 
toast  z zegarem. chwilę później ze wskazówek
złuszcza się farba. ostatni pociąg spóźnił się o ponad dobę
 
rtęć jest zbędna w termometrach
o tej porze roku wystarczą mgła i spirytus
zresztą, mało kto ma odwagę mnie teraz odwiedzić
 
wieczorem zmęczony, przed lustrem
rzucam się sobie do gardła
w radiu charczy jakiś stary szlagier


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 17 september 2012

Sokushinbutsu

odkąd pamiętam była słodka, wręcz mdła
przynęta na usta i język, zimną ślinę, nieznajomy oddech
 
długie lata drzemała pod ziemią, otulona płótnem
wszy i powolne schnięcie, coraz mniej człowieka
 
na powierzchni papierowe samoloty wbijały się w zamkowe wieże
każdego dnia upadało jedno państwo, zakładano tysiąc nowych
 
szaleńcy ginęli broniąc butelek z czarnym płynem
na strzechach kwitł czerwiec, płomienie ogarniały drzewa
rodziły się dzieci, bez rąk i oczu
 
od dawna nie słyszano dźwięku dzwonka
gorzkie łuny nad miastami. jej ciało na wiór
 
kiedyś przepowiedziała przyszłość
niepokój wyryty gwoździem na glinianej tabliczce
mogiły bez krzyży, diamenty pokryte mchem
 
skorupa zaczęła pękać, zza chmur wyjrzały pozłacane listki
nadeszła zima
 
ogniska, by się ogrzać. długo płonęła
nie pozostał nawet popiół
nieliczni do dziś pamiętają dym. gęsty, pachnący malinami


number of comments: 14 | rating: 12 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 24 july 2012

Kwiaty dla głupiego chłopca


wypal mi lewe oko. potem nożem, przez całe czoło
(w nocy pozszywasz, abym jakoś wyglądał)
płatki śniegu roztapiając się, uśmierzą ból
 
 zostanie wielka blizna. ozdobię bursztynem
i niech pełznie w cholerę ten zaschnięty wąż
pełen strupów
 
gdzieś, w wiecznie gorącej krainie
urodzi się dziecko, z ryja podobne do mnie
sekundę później zdechnie. ot tak, bez powodu
zapłaczą po nim staruszki i ikony, gipsowe bożki
 
później, na dachu starej kamienicy
objawienie z rdzy, mesjaszyk
zbiorą się ludzie z aparatami i śpiewem
a ja, oszpecony, minę tłum najciszej, jak się da
 
wrócę na palcach do tamtego gorącego miejsca
przez resztę życia gapić się w lustro


number of comments: 11 | rating: 11 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 23 may 2012

Nierządniczka

sypka dróżka. z niebieskiego pieprzu i soli albo kokainy
i twój balsam. przepływający lekko, przez pory. wraz ze śliną
a później mocniej, do żywego, aż stracę oddech
 
to nasze dwa żelazne żywioły, złotawe łańcuchy oplatające gardła
dwie nie zaludnione ziemie. dzikie wysypiska, na które
pijacy wyrzucają pióra i zardzewiałe sprężyny
z niedopalonych wersalek. krainy bez kamieni i książek
 
przynosisz nowy litr. w zębach
wylewa się na nastroszoną trawę. z sykiem
schylamy karki, by chłeptać
 
podobno dla tych na dole jesteśmy już spaleni, półmartwi
ci na górze patrzą z większą pobłażliwością
czasem jeden złapie zabłąkaną kroplę
i cieszy się niebo. obok nas pada deszcz
nie dosięga
 
skuleni czekamy na  pioruny
domyślając się, że one nigdy nie nadejdą


number of comments: 14 | rating: 9 | detail

Florian Konrad

Florian Konrad, 2 november 2011

Écorché

 w styczniu coś we mnie zdechło
skurczysyństwo bazgrzące żelowym długopisem
po ekranie po białych płachtach
embrion. grafotwór zza okna
 
w kościach powstają zalążki nowych wierszy
wszystkie hetero
łączą się w pary reprodukują
 
strofy żytnie, bez nakrętek (by lepiej się czytało)
metafory karpackie supermocne
rymy- cavaliery, pezeja igristaja
bąbelki najtańszego szampana- przerzutnie
 
części nie umiem zapisać
(siakieś to dziwaczne i potem głowa boli)
 
nejlepsze odlatują przed świtem
(sztuka to nic innego jak wyziewy)
 
ostatniio nie tworzę, nie spotykam 
na dobre zgubiłem się w czerniejącym lesie
 
chłopina z głupim tatuażem na ramieniu
 zbiera borówki
 
w szałasie z patyków leży pióro. nie parker
trzeba napełnić
 
i po omacku, sokiem. postawić kropkę
na zaschnietym liściu. na dnie


number of comments: 9 | rating: 9 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Barwy ukryte, Krótki wiersz o miłości, Oduracja, Fonogram, Etalaż, Feston, Drobić, Pangea proxima, Bezklas, Petroglify, Prefiguracja, Disjecta membra, Do strachliwych świat należy, Pato, Mursz, Anoksybiont, Eleusa, Obryw, Przezmysł. Klechda staropolska., Narkozy, Zwalcz mnie, Huncwoteria, Pajęczynki, źródełko, Nieujrzanka, Latentny, Chlornament, Inkrustacje, Wniebogłosek, Toksynowiec, Bajka o skalaniu, Dysgeniczni, Eskapizm, Przyjmij się, Krystalicznie. Albo ostrzej., Amorfia, Egzorta, Mistagogia, Zbieranie pyłu, Milionsierdzie, Wielowadzie, Ekskryptyda. Albo nie., Demarkacja, Uwierzytelnić, Papierowe dzieci, Prozemat, Decentrycznie, Handlarka roszczeń, Defenestranci, Blanknot, Cytofag, Anarchiada, Kladogram, Okładki zastępcze, Dawnogrzesznica, Pointylizm, Impertygen, Antyfonarz, Eschatopatia, Amartiotrofizm, Rozludnienie, Współsprawca, Rozchwyt, Wykroina, Determinant, Abisomental, Korelat, Nauczyciel snu, Katoptromantyk, Polifiletyzm, Apatryda, Rekwizycja, Judź, Teatrzyk udziwnień, Rosa naftowa, Ranielica, Diamentonizm, Strumieniowanie, Albinoscencja, Intersemiotyka, Nie obstawiać w Lotto, Antyfiliacja, Szczątki, asamblaże, Podwielokrotność, Kultywar, Procesualnie, Kinksteria, Ekssekracja, Eliminator slajdów, Cuckold, Lemniskata, Plantacja chwastów, Erodowani, Astroturfing, Antywyznanie, Deeksploracja, Czarne segregatory, Flatter, Neoplazma, Rozkradnę, Wymuszka, Uszebti, Setlista, BIOSy, Biblioklazm, Dyshymenium, Magnituda, Zastępujesz, Beneficjentka, Pieniężenie, Z wbudowaną, Detencja, Zrywanie parkietu, Docenzurować!, Współdysonans, Attentyzm, Oksydan, Wzór do prześladowania, Odrzuć połączenie, Znak próbny, Stany nieneutralne, Sen polifazowy, Fejsualizm, Przydrożnie, Głowizna, Strona przeglądowa, Dobarwianie, Intersygnał, Lot godowy, Protip, Probólowo, Epizootia, Znacznik. Wiersz półdestrukcyjny, Eklezjogenna, Urągowisko, Hipergamia, Anatomie, Przecinka, Tryptyk nowomiejski III., Tryptyk nowomiejski II., Tryptyk nowomiejski I, Horror feminae, Ekshalator, Kundys, Dunya, Mikrobiom, Radiacja, Mesith, Zrywanie się do lotu, Półsymbioza, Manananggal,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1