Pi.

Pi., 3 april 2014

dżentelmen dwudziestego pierwszego wieku


czy mogę
panią
lajknąć?


number of comments: 27 | rating: 11 | detail

Pi.

Pi., 13 october 2011

poetessa

mówiło się o niej
- fajna dupa -
z obowiązkowym gwizdem zamiast wykrzyknika
i pęczniejącą wyobraźnią


tyle że poetka więc ozdobny grymas o miłości
już na wejście
podnosił poziom adrenaliny i nieufne
stygło libido


z taką mądralą nigdy nie jest do końca wiadomo
czy pozwala się obmacywać po cyckach
tylko po to by potem wykpić stosem słodkich słóweniek
które zrazu wydały się wypasionym komplementem
a potem zaczęły gnić


ona zawsze tak miała
dopiero po zdarciu błyszczącej od brokatu obwoluty
(podobnie jak majtek z podejrzewanej o poezję)
dostrzegałeś bracie że właśnie zostałeś
skompromitowany aż do siódmego koszernego pokolenia
a tego byśmy nie chcieli
za żadne ssanie


o nie!
to już bezpieczniej nabełcić się z glana
i puknąć w bramie jakieś mięcho
co nie odróżni samego ha od tego drugiego
nawet na kolanach


number of comments: 27 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 25 july 2011

łabędzi śpiew

Mówią że to echo a słyszę jak śpiewa Radio mi śpiewa
tym głosem tak jakby już jutro miałby się ostatecznie
skończyć w jej gardle cały prąd napięć lub orgazm'n'roll
 
Zanuć to sosnom w norweskim lesie a klękną pokotem
polarne zorze zmatowieją w sepię więc chyba czas pleść
stos pogrzebowy lub gorzko topić fiord w kostkach lodu
 
Wciąż śpiew - hipnotyzuje mnie myślą mową synkopą
albo kuszącym zaniedbaniem Aż tak karmelowy to gwałt
że zbrodnią przeciw wieczności będzie mój palec w uchu


number of comments: 25 | rating: 8 | detail

Pi.

Pi., 1 may 2012

pies na baby

było zawiesić mi na szyi tabliczkę
z napisem UWAGA AGRESYWNY POETA!
może pojawiłby się znikąd choćby niepokój.
a tak? robię za jakąś maskotkę z pluszu,
pocieracz od nieświętych biustów,
wisiorek przy udzie na ściśle odmierzonej smyczy.
szczekam na rozkaz, czasem aportuję,
zwłaszcza gdy zmierzwić mi kudły
... na podbrzuszu.

taki jestem. swojski. ucywilizowałaś na tyle,
bym nie oznaczał cudzego terenu. nauczyłaś konfabulować
czasoprzestrzenie, w których to ja jestem samcem alfa,
a ty drżysz pode mną w elipsoidalnych spazmach,
o jakich jeszcze nie słyszała historia kynologii.

na szczęście dokarmianie bezdomnych poetów
jeszcze nie jest zakazane, więc od czasu do czasu
mam coś świeżego do wypieszczenia we właściwy wiersz.
bez żadnych podtekstów. bez takich podtekstów.

gdybyś tylko nie wypaliła sobie na piersi,
że tu pilnuje szczególnie groźny pies,
mógłbym zdziczeć za byle suką, która zakręci
we łbie cieczką.


number of comments: 22 | rating: 25 | detail

Pi.

Pi., 17 may 2011

dawno temu w pradze

w rozchlapanego sylwestra, wśród kamieni mostu Karola,
nikt jeszcze nie słyszał o złych wróżbach i milenijnej
pluskwie, a już jakiś robal czynił nam miłość niejadalną.
fałszywy cień wciąż łaknął konkretnego ciała. podobno

gdzieś w myślach trzymałaś nadal dłoń w mojej kieszeni,
ale i tak obojętniałem ci szybciej, niż wydrążały się
sekundy w praskim miąższu. nic to. jeszcze nie mogłem
o tym wiedzieć, że pochłaniając galony grzanego wina
przesiąkam nie tylko aromatem goździków. naiwność.

o niczym wciąż jeszcze nie wiedziałem, wciskając
ciszę w siebie obiema rękami, gdy Waclavskie Nemesti
przeżywały kanonadę tysiąclecia. to petardy, od których
nawet psy dostawały kota. ja dostałem śnieżnobladej

gorączki, a ty ze śmiechu pomyliłaś strzałki w metrze.
komizm wciąż umierał mi po czesku, gdy odjeżdżałaś
w szarość, a szarość w bezdenną czerń, z której śmierdziało
jakieś nieuchronne fatum. tunel na szesnaście minut
zerwał wszystko, ale potem zagryzłem lęk i przytulony

do spiżowego jeźdźca, widziałem jak wspinasz się
wzdłuż pełnych cudzej radości witryn z obietnicami.
na chwilę, na ostatnią szczęśliwą chwilę gasnącego
millenium. i już. nic się więcej nie umiało nam powtórzyć.


number of comments: 18 | rating: 7 | detail

Pi.

Pi., 20 october 2011

a krwia mu się lała do samego dna

Krew naprawdę jest czerwona i dzika, gdy wychlapuje się
w błocko. To ostatnie ślady koguta przeznaczonego
na okolicznościowy obiad. Odrąbana głowa nadal drga

na katowskim pniaku, choć już nie zakukuryka. Dojrzewam
przełykając gorzką ślinę, a ślina coraz gwałtowniej
chce mi zawrócić do ust. Krew wciąż jest czerwieńsza,

niż w poszarzałym od kurzu telewizorze. Tam jesiennymi
przedpołudniami dobrze radzą rolnikom, a trup ściele się
gęsto, dopiero gdy zasypiamy udobruchani obowiązkowym

happy endem każdej bajeczki o Jasiach i Małgosiach. Śnię
palenie czarownic, ale ich parująca krew jest jaśniejsza
od mroku i bynajmniej niezbyt śnieżna. Tak jak cały mój

przedpołudniowy świat. Topnieje na językach gorący chleb,
a po palcach spływa najgęstsza śmietana. Zlizałabyś ją
prosto ze mnie? Obiecuję, że będę słodki z całych sił.

Dojrzewam, więc już nie podglądam cię przez tunel po sęku
w ścianie stodoły. Już cały jestem gotów dowiedzieć się wprost:
dlaczego ja zawsze stoję, a ty sikasz na kucaka? Czy pójdziemy

razem na pierwszą w dorosłym życiu randkę między porzeczki
i bordowe agresty?. Tam bohatersko pozwolę się pocałować,
zanim od tego dojrzewania zepsuje się w nas niewinność.


number of comments: 17 | rating: 13 | detail

Pi.

Pi., 7 january 2014

bondage

jeszcze jeden remont
kuchni powiedziałaś
a już czuję pismo krzywym nosem
że nam się to wszystko wyleje
na przedpokój
na ociemniałą sypialnię
i przez parapety
świeżo przekopany ogród
zajrzy aż na cmentarz
po sąsiedzku

bo przecież trzeba coś zmienić
w życiu powiedziałaś
więc podaję ci nowe wachlarze barw
do których mógłbym pasować
gdy obieram ziemniaki
trę kostki do ryby po grecku
biję pianę w milczeniu

trzeba coś wreszcie zmienić
kto stoi ten się leni powiedziałaś
zbudować od samiuśkich podstaw
zapomnieć o wszystkim co odtąd dotąd
jakby nigdy to obecne nie zdołało być
tak łatwiej

chłonę warstwami węzłów
przyprawę do piernika
nowy wspaniały wzornik na kuchennym stole
granit azbest cukrowaną cykutę
i nie nadążam już z rusztowaniami
które wiążą mnie
od środka


number of comments: 15 | rating: 11 | detail

Pi.

Pi., 26 october 2010

natural born cykor (czyli podzwonne dla tchórza)

wtedy nie wierzyłem, że miłość może być partią śmiertelnego badmingtona
bez ustępstw. za bardzo bałem się, że możemy zmajstrować nowe pokolenie,
więc na hasło odbijany, odstąpiłem cię temu szczelniej zasklepionemu w sobie.

on ukradkiem wyrywał z siebie wiersze. nam to imponowało. ale teraz miałaś
piersi tak samo siedemnastoletnie, jak resztę wystawionego na słońce ciała.   
improwizowany performens dla jedynego widza w milczącej pantomimie

przypadków, które ponad moje libido. musiałem opalać się na brzuchu,
by zamaskować niezawinioną erekcję. teraz chciałem rozmawiać o polityce, 
o tendencjach buntu w prozie afro, ibero, nawet hindu, a wciąż te bordowe sutki

sterczące w chmurny błękit. wiedziałaś? spod powiek wszystko było pod kontrolą
bardziej, niż korytarze powietrzne nad zamglonym Heathrow w obliczu nawałnicy. 
nasze oswojone jezioro drgało raz po raz bliżej. piasek bezwstydnie emigrował

w poszukiwaniu cieplejszej pustyni lub głębszych pachwin. ciężko ranne wargi 
w zgrzytach o siebie i nadspodziewanie mokre dłonie, których nie mogłem wetrzeć
we własną skórę. aż po ból, że już tak mi zostanie. popatrz: pierwszy biały szkwał 

tego lata. przynajmniej zmyje z ciebie maskę, a ze mnie szczeniacką ejakulację, 
której jeszcze nie warto ujawniać. już cię przecież dawno stchórzyłem  - tamtemu
co wyskrobywał zapiaszczone inwersje z miejsc bardziej niedostępnych niż księżyc.


number of comments: 15 | rating: 0 | detail

Pi.

Pi., 4 july 2013

królowa jest naga

mówiła, że bez okularów czuje się jak bez majtek,
więc przed każdym pocałunkiem podkręcałem śrubę
w atmosferze szepcząc: strip tiz strip pliz strip to me

chłopcy, żebyście wy widzieli ten płynny taniec
palców po paraboli nieuchronnie ku małżowinie
by ująć cień oprawki niczym szlachetną bieliznę

z atłasu. ta chwila genialnego zawahania zanim
twarz stanie się nienagannie rozebrana bez endu
i lśnić będzie zaproszeniem: co ze mną zrobisz

głuptasie, teraz, póki jestem naga? dziewczyny,
każda z was powinna popsuć sobie wzrok, dostać
zeza albo jaskry, byle zatańczyć wstydliwe fandango

przy uchu. była mi Ritą Hayworth zsuwającą intymność
z przedramienia prosto z zapomnianego celuloidu.
magia idealnego gestu i oto świadomie jesteśmy

upętleni w alternatywnym filmie, gdzie damy zrobić
sobie jeszcze wiele dubli, mimo że bliżej każdemu
z zagapionych nas do Bustera Keatona, niż Clarka

Gable'a. The queen is naked. pozostaje skowyczeć:
nie waż się nigdy zdejmować okularów przed obcym
mężczyzną, bo po seansie zupa może być za słona.


number of comments: 14 | rating: 23 | detail

Pi.

Pi., 10 september 2012

calvados story

to prawda. nigdy wcześniej ani później nie odczuwałem
tak wszechogarniającego strachu, jak wtedy gdy dla zabawy
rzucaliśmy papierówkami w poprzek raczkującej asfaltówy.

stamtąd tam, usiłując trafić precyzyjnie w szczelinę
między przednią i tylną osią w ruchu. z żukiem, cysterną,
traktorem to łatwizna. poprzez kurzawę jak mgłę nad Ypres,

świstały nadgniłe pociski, warkotały opasłe komety-renety
rozpylając wszędzie jabłeczne gazy bojowe, kusiły dywizjony
os prosto z wrogiej strony kanału. byłem wybrańcem bogów

- od pierwszego zamachu trafiałem lub chybiałem (zależy
kto na to spojrzy od strony siebie), a felgi cięły asfalt,
błoto, liszki i kępy zielska, zanim znikały w leszczynach.

wibrująca blacha gwałciła uszy od środka. eksplodowały
nasiona gniazdami. szoferak musiał być nie stąd, bądź głuchy,
ale za to uparty, by zetrzeć mój życiorys na najkwaśniejsze

jabłko pod słońcem. jam był szybszy, niż zaseplenione kurwy
i psiekrwie plute pod wiatr. strach zaprawdę dodaje skrzydeł
i pozbawia smaku nawet najbardziej aromatyczny jabłecznik

jakim zechcesz mnie nakarmić. wstręt spęcznieje już w ustach
i udusi. gdybym to ja był Adamem, nigdy nie opuścilibyśmy
żadnego raju, a obiecanki cacanki zgniłyby dosłownie nietknięte.


number of comments: 14 | rating: 19 | detail

Pi.

Pi., 13 august 2011

ćmienie

podchodzi. przecież mógłby. widział to
w kinie. w książkach widział, w ich uchylonych szczelinach.
działoby się. na przykład: karmazyn na ustniku
mentolowego papierosa. zapowiedziany, a przecież mógłby,

gdyby tylko był uzależniony. wtedy znikąd zapałki,
albo zippo i skra oczu w oczy. i samo by się.
mógłby coś o pogodzie, o przyrody okolicznościach choćby,
albo że jeszcze nigdy nie widział z bliska płomienia.
do teraz mógłby.

bo w następne teraz już za późno. już nie mógłby,
już się rozmyło między przechodniami. bez tąpnięć ulicy
już nie warto krztusić siebie pierwszym sztachem
w rozpoznawalnym życiu. skreślić możliwość i przenieść
wstydliwie na margines. stabilnie usunąć.

zawahania bywają śmiertelne.


number of comments: 13 | rating: 10 | detail

Pi.

Pi., 22 september 2010

Pan Cogito uczy się funkcjonować w przypadkowym społeczeństwie (a tribjut tu Zbigniew Herbert)

Pan Cogito wciąż wierzy
że jeszcze nie jest tak źle
by nie mogło być dobrze

przymyka oko
na masowe szkolenia prywatnych Piłatów
na taśmową produkcję
zastępczych sumień
w sam raz na uczciwą kieszeń
obywatela

zaiste - Pan Cogito ufa
że to jeszcze nie to DZIŚ
nie ten sąd ostateczny gdy zdrożne uciechy
podstarzałych senatorów płci nierozpoznawalnej
będą warte jasnej pomroczności
bardziej niż wczoraj

jego nieskalana niewinność
wymaga odświeżającego wizerunku
a w każdym razie
nie uniesie kolejnego upokorzenia

co ciekawe
Pan Cogito nadal chciałby
wspomóc przypadkowe społeczeństwo
odpowiednią jałmużną

ale nieprzewidywalny naród
ukradł
obola co na czarną godzinę

byleż on rozmienił go na pełnię chleba
a nie na drobne igrzyska


number of comments: 13 | rating: 0 | detail

Pi.

Pi., 10 december 2013

zero zaufania

nie ufam ludziom nadużywającym przed i po alkoholu
nie ufam ludziom nadużywającym nie swojej kokainy
nie ufam ludziom nadużywającym przemocy wobec
nie ufam ludziom nadużywającym choćby poezji
nie ufam ludziom nadużywającym treści bądź formy
nie ufam ludziom nadużywającym życia albo śmierci
nie ufam ludziom nadużywającym pstrych emotikonów
nie ufam ludziom nadużywającym jakichkolwiek powtórzeń


number of comments: 13 | rating: 9 | detail

Pi.

Pi., 22 february 2011

kręgi na wodzie. elipsy na piasku. popiół.

kręgi na wodzie. tak łatwo było stworzyć wzór na nieistnienie
wyższych uczuć. nieomal otrzeć się o definicję znoszącą
dostępnych bogów nawzajem. o uwielbienie dla liczb prostych,

prostszych i tej najbardziej samotnej pośród ziarenek popiołu.
lśniła, kusiła, więc sięgnęłaś po nią, jakby dla ciebie wypalono
w niej imię niewolnicy dozwolonych nauk. już nic nie było

jak trzeba. elipsy na piasku, krzywe pragnienia, krzywe prawdy
w niejednej wypaczonej, religijnej dyspucie. od proroczych bajd
pękały mleczne zęby i skóra odlepiała się jak z przejrzałego

węża. gęby pluły i chrzęściły oskarżycielsko coś o pogardzie
i nieuchronnym potępieniu. bo to zaiste groźne jest Hypatio:
tak wiedzieć z samej siebie. nie podejrzewać! wątpić raczej.

i dążyć ku, lub wyrwać samo serce. i zawinąć w bladą nagość,
aż przesączy się na skrzep. jak ciało obce wmówione kobiecie,
że jest wyłącznie profanacją świątyni. odrzucić? za łatwo.


number of comments: 12 | rating: 7 | detail

Pi.

Pi., 16 august 2010

smakujesz Morzem Czarnym najdroższa...

Cornelio przyjechał tutaj z Mołdawii
i krzywi mi się w twarz gdy kiwam głową: ach znam, to Rumunia.
nie - mówi Cornelio - Rumunia to Nadia Comaneci, Nicolae
Ceausescu i książę Drakula.

przy tortellini con porcini Cornelio
koryguje ogólnoświatowy dogmat, że Drakula to w Transylwanii.
nie - cierpliwy Cornelio - Vlad Palownik nie oglądał gór
od zacienionej strony zboczy.

Emilia milczy. pewnie dlatego, że ma usta pełne
frutti di mare. nie przerywając krwawej opowieści Cornelio
zgrabnie nabija ośmiorniczki na miniaturowe paliki
i topi je w ustach kochanki.

Emilia drży. ja też drżę, gdy Cornelio wymachując mi
przed oczami nadzwyczaj ostrą wykałaczką, pyta czy wszystko
zrozumiałem. Cornelio przyjechał tu z Mołdawii, ja z Polski.
kaleczymy w Ponte Tresa angielski.

nocą Cornelio szepnie - hai gusto mare nero cara mia,
gdy tradycyjnie nabije Emilię na pal. nie z miłości.
z tęsknoty.


number of comments: 12 | rating: 0 | detail

Pi.

Pi., 29 june 2010

wydanie drugie poprawione

owładnięty konformistyczną potrzebą
wydałem:
tomik rachitycznej poezji,
córkę za pierwszego lepszego,
przyjaciela w ramach rewanżu
bo kiedyś skurwiel wydał mnie,
opinię żywcem zerżniętą z poprzednika,
oraz kolację i zaprosiłem trzynastu.

potem tamtej pochmurnej nocy,
nim kur zapiał trzykrotnym wyrokiem,
najpierw wydałem siepaczom
dokładny adres Oliwnego Ogrodu
(ucieszyli się),
następnie sprytne oświadczenie,
że to nie ja lecz jakiś Judasz
(ucieszyli się inni),
a na koniec resztę ze stu srebrników
w odpowiednio ubabrane ręce
(wydało mi się, że cieszą się wszyscy).

wreszcie doświadczony już
w żmudnym procesie wydawania,
postanowiłem wydać siebie.
głęboko ciętym drukiem
na nagrobnej płycie.
okazałem się bestsellerem.


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 11 august 2010

każdy po stronie siebie

ci barbarzyńcy, których zwiastował prorok Kawafis
są już na przedmieściach. okopali się drewnianym
monumentem, podzielili bruk na ten swój i ten nasz
jak parodię powszedniego chleba. obły kamień

puchnie w pięściach każdemu, lecz to nie tłusta ryba
więc lud nie będzie syty nim nie pogasną igrzyska.
niczym orda Abena Humei w wąwozie Alpuhary, ci krzyczą
o Bogu, który tylko z nimi. nie będę grał gwoździem

w kółko i krzyżyk, ale nadstawię banitom nietknięty
policzek. byłem altruistą w swoim czasie. w naiwnej
przestrzeni dbałem o niewidzialność rąk u progu żniw.
dziś szorstki duch bliższy mnie samego niż tlący się lont.

możesz być królem Grenady lub pomnikiem Krakowskiego
Przedmieścia, ale żadna chamsa skutecznie nie chroni
przed barbarzyństwem. za późno. zawłaszczone pogardą
symbole śnią już wyłącznie o własnych rozgoryczeniach.


number of comments: 12 | rating: 0 | detail

Pi.

Pi., 7 march 2014

pangea

podobno na cellulit najlepsza jest ślepota. pod palcami
wyczuwam puls wiadomości, które wysyła do mnie
twoje ciało. szyfruje w alarmujące krostki, kreski,

kurze łapki i sieć obcych kanionów, do których trudniej
ci się przyznać niż do coraz młodszych kochanków.
czas cielenia się lodowców na wiosnę, więc pęka kar,

pęka skóra. wszystko czego nie zdążyłaś mną opleść
teraz topnieje i trzeba nam ratunkowych szalup z napisem
"dla starzejących się kobiet i skandalicznych kłamców".

takiś powierzchowny! - więc cofam dłoń i spadam z klifu.
słodziutkie pytania zawierają gorzkawą interpretację,
która wyniszcza znacznie boleśniej niż desery Borgiów.

oddalamy się wtedy od siebie, jak dwa przechłodzone
kontynenty. jak konsekwencje gąbczastej zmarszczki,
zlodowaciałego włosa, tej uczuciowej anemii we dwoje.


number of comments: 12 | rating: 20 | detail

Pi.

Pi., 22 february 2014

bardzo krótki wiersz o perspektywie

wyszedłem
z siebie
więc wiem

co to
dystans


number of comments: 12 | rating: 14 | detail

Pi.

Pi., 30 august 2012

wibracje (wyjście z cienia)

wyjdź z domu, zostaw kopertę, parafkę pod kredytem
albo tylko podrapany cień wątpliwości, że nadeszło już.
ja zrozumiem, nawet gdy ty sama jesteś kłębuszkiem
zatargów o przestrzeń, której nie potrafiłaś dokochać.

plują, szydzą, plotą nam zawczasu nagrobne wieńce.
inni już nie udają, że są zdziwieni, może zniesmaczeni
telenowelą, spiralą ciągłych potknięć. ach, te wibracje.
uznałaś, że czas na ciszę - nie na bezwstydny lans.

jakbyś kompletnie dojrzała, więc wyrywasz z korzeniami
już poprzewracany las. dolicz wreszcie do nieskończoności.
od bicia głową kora oblazła mi kamieniem i starą rdzą.

śni się skóra z poparzonego dziecka. coś się wydarzy,
więc wyjdź, już nie przepraszaj. cztery ściany są po to,
by prać w nich swoje brudy. czasem, by cokolwiek zabić.


number of comments: 12 | rating: 18 | detail

Pi.

Pi., 28 december 2015

zezwierzęcenie

w państwie prawa
i sprawiedliwości
czuję się trochę
jak mój milusiński
siedem minut po 
sylwestrowej północy

niby głaszczą
niby tłumaczą
że to tylko niegroźne
fajerwerki niby 
wierzę
ale nie mogę odnaleźć
swojej przestrzeni
we własnym niby
domu


number of comments: 11 | rating: 9 | detail

Pi.

Pi., 5 january 2011

festiwal starców chorujących na przewlekłą poezję

zjeżdżają się z bagażem obaw i wątpliwości,
puszący ogony spapierowionych kompleksów jak pawie.
Półgestem policzą wyrwane kolejnym srokom pióra,
a w tabernakulum przesyconym zapachem niedomytych wspomnień
rozsnuje się wypuszczona z płuc tęsknota:
do innych ognisk, sal, do coraz to bielszych szpitali
- tam o impuls najłatwiej, tam prawda szuka proroków

zrogowaciały palec sprawdzi czy to ta sama broda,
czy stosunek siwoty do łysoty nadal w przewadze u gospodarza.
Ci co poklepią się po niezabliźnionych dopowiedzeniach.
- to były czasy - poszepczą w megafon zazdrosnej dłoni,
którą przylepią do bliźniaczo wypchniętej z szeregu.
- Będzie co pamiętać - odszepczą ci inni i wypiją cały zapas iluzji,
po trzy trzydzieści butelka, po trzy sześćdziesiąt pięć puszka

Czasem przeszeleści się kartka zmierzchu, czknie ktoś słowem,
przeklnie szerokość marginesu, przeprosi za kolokwialną wypowiedź.
Raptem amputują nieobecnych w laurowym wieńcu krzeseł,
nerwowo odliczając werdykty Wszechmogącego.
- to jeszcze nie ja, nie ty, nie on... - wygaśnie ognisko oczekiwania.
I zanim wrócą do żon, do kotów, znienawidzonych biurek,
jeszcze raz podziękują ciału, że wytrzymało:

ból w kręgosłupie, lęk przed lękiem,
migotanie niedomkniętych nadziei na sukces,
spocone dłonie zażenowanych zwycięzców,
kolejną niezasłużoną porażkę z zazdrosnym ego.
a na uboczu osamotniały starzec powtarzał będzie
mantrę o wiecznej młodości, z wersetu na werset
coraz bardziej pochyloną czcionką.

8.06.2001


number of comments: 11 | rating: 1 | detail

Pi.

Pi., 10 june 2011

fatamorphosis

poeci po pierwszej czterdziestce
ci to są dopiero zboczeni

piszą porno
a mówią że erotyk

piszą erotyk
a mówią że edukacja

i cmokaj im z ukontentowania
albo błyszcz upragnionym rumieńcem
to cię zalubią na sucho

z punktu widzenia tej
która musi później
to wszystko po nich czytać

całe szczęście
że jako tako piśmienni

póki w pauzach skrapla się intonacja
a samogłoski pęcznieją do skutku
jest nienajgorzej

niech się rano chwalą do luster
że opanowali triumfalny łuk
obie półkule
i punkt G z telemarkiem jak złoto

a to wciąż miraż miraż miraż
na jedenaście pustych liter
pierwsza ef


number of comments: 11 | rating: 7 | detail

Pi.

Pi., 4 october 2011

kichnąć z przytupem

poeci są jak politycy, filozofowie lub początkujący oratorzy.
stworzeni by nałogowo polemizować. wystarczy któremuś
kichnąć, a inny zamiast nazdrowić, pocznie kichnięcie obierać,
wydobywać ziarnko podskórnego znaczenia z łupin. że świat
zwilgotniał i nie jest już takim proszkiem jak bywał kiedyś.

że kto to widział kichać w lipcu? że kodeks moralny zabrania
pochłaniać zimnych rozweselaczy w takim tempie. mogłoby się
odbić. ołmpardą - to już uległo odbiciu. szczęście że górą, bo
przeciwstroną takie kichnięcie mogłoby narobić niemałych
szkód w podstawach nauki o pięknie. ale zawsze w zanadrzu

znajdzie się i taki przyjaciel od ręki, który natychmiast
poszuka do tego kichnięcia rymu. klasyk pewnie.


number of comments: 11 | rating: 13 | detail

Pi.

Pi., 11 october 2011

cug

druga w nocy.
zapada litościwa kurtyna
nad sprawiedliwie pokaraną zbrodnią
i wszystko już wiadomo.
wieje cieniem.

można ostrożnie wypuścić
co wstrzymane,
uruchomić co zamarznięte w pauzie,
puścić się w udeptany szlak
od tegosamego do tegosamego
zaziewanym rytmem obu kapci.

jeszcze się unosi mgła
znad rozwichrzonych wzgórz
albo szept kochanka Lejdi Czaterli
a już trzeba doszorować rondel po sosie,
rozmrozić kurczaka na eskalopki
przywrócić tutejszy czas budzikowi
i przewietrzyć komin

- ty jeszcze czytasz?
jest druga w nocy. zamknij ten świat
bo przeciąg. ja jeszcze trochę nałuskam fasoli
z Myśliwskim.


number of comments: 10 | rating: 8 | detail

Pi.

Pi., 30 december 2013

***

miałem
piętnaście lat
i ręce mokre od strachu

postanowiłem
że gdy dorosnę
to zostanę
entomologiem

zazdrościłem
mrówkom znikającym
w cieniu pod twoją sukienką

nie mogło być
inaczej


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Pi.

Pi., 17 may 2010

from sleeping room to open door

za chiny nie zrozumiem dżezzzzu - wyszeptałaś i raptem
każde włókno zauroczenia prysło. już nie liczyły się studnie
źrenic i mandarynkami pachnące włosy do pasa. jakbym

momentalnie otrzeźwiał. ty przed chwilą jeszcze w księżycowym
blasku, teraz po prostu byłaś blada aż prawie przeźroczysta.
to pewnie anemia. źle się czujesz misiu? - zapytałaś, a ja tak
 
pragnąc powiedzieć ci prawdę prosto w te pełne obietnicy
oczka, nie znalazłem odwagi, więc skłamałem że to zła sałatka.
szurałem stopami na trasie "sleeping room to open door"

i zabrzmiało mi to jak memento w wersji charliego parkera,
lecz nie zapytałem czym brzmię teraz dla ciebie. już nie byłem
w twoim rytmie. proste to, niczym bezimienne disco polo.


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

Pi.

Pi., 6 october 2010

requiem dla poezji współczesnej

w idealnym świecie
współczesnego poety
kawa zawsze jest zafuszona i
zimna
alkohol właśnie wyemigrował
a łatwe kobiety mają świeże wąsy
lub nieświeży
okres

współcześni poetowie
z zadowolenia burczą w dolnych rejestrach
o perfidnym splocie
koniunkcji domów słońca i
księżyca tamtej nocy listopadowej gdy

ech
ojciec poety zapłodnił
matkę poety
o dwieście lat zbyt późno i
sam rozumiesz
- trafiony zatopiony klops

współczesny poeta wzorem Piłata
burzy wodę w szklance słów
gdy nie może popełnić
hucpy z przewrotką na miarę
wiekopomności


number of comments: 10 | rating: 1 | detail

Pi.

Pi., 14 august 2014

inflacja

zdumiewa mnie łatwość
z którą płodzą wiersze
kelnerki obserwatorzy z ramienia fifa
miłośnicy malinowej gumy hubba-bubba
a ostatnio
emigranci  i dyslektycy

 
wszyscy nagle wychodzą z założenia
że to pikuś i jasna sprawa
pisać każdy może i powinien
nawet bez znajomości
podstaw składni i teorii ortografii
a zwłaszcza bez
 
bo żadne reguły
nie mogą pętać geniuszu
a wolność słowa to podstawowe prawo
poetyki pierwotnej
 
zastanawiam się
jak głęboko
tkwi
chaczyk


number of comments: 10 | rating: 10 | detail

Pi.

Pi., 23 february 2011

wstęp do autobiografii

w pierwszej szkolnej bijatyce
nazwali mnie żydem mongołem gorylem
miało solidnie zaboleć a ledwie zaswędziało
więc dodrapałem się korzeni
wyrwanych z madziarskiej mglistej kotliny
teraz wiem skąd
moje liście kwiaty i owoce
 
potem samozwańcza pani pedagog
taka siłaczka z własnego niedowartościowania
przyimputowała mi pedofilskie skłonności
miało zaboleć a ledwie zaciekawiło
jej wiarygodność nie była głębsza
niż "jurajskie parki" aplikowane czteroletniemu synkowi
w ramach edukacyjnej dobranocki
wyrósł na ludzi chyba w porywach buntu
 
ta mleczna też próbowała wiedzieć
zawsze lepiej ode mnie
jakie są moje zamiary moje zachcianki
i mój podobno prosty plan
żeby rodziców w kartony pod most bo taki ze mnie ja
a w ramach conoworocznych życzeń
emituje desperacki status na ogólnoświatowym gadu-gadu
że cokolwiek bym uczynił był nawet tym najmniejszym
to pozostanę chujem i tak
miało zaboleć a sztywnieję na życzenie
- niech ma że proroctwo

wczoraj dalekorzędny pianista klezmerystyczny
między sambą a panierowanym kotletem
wypalił mi w twarz silnie naczosnkowaną ripostę
że ja - Mosoń się już kończę i powtórzył
na tyle powoli i z wyraźnym przeakcentowaniem
żeby nie było wątpliwości
tak on mi wiedział - prekognita amator
 
cholera - ciężki jest los człowieka charakterystycznego
bo ja zamierzałem się dopiero
rozpocząć


number of comments: 10 | rating: 6 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: ciepło, prawie czerwiec, implozje, Kobieta niejedno ma imię, sekcja 090221/1, sun tzu, bardzo krótki wiersz o skrajnościach, infected. third wave, cień, dramat w jednym procencie, z definicji: czekanie, jutro też będzie maj, demony poezji, reszty nie trzeba, konwulsje, przeciągi, mosiądz, mech, zezwierzęcenie, miłość, Astipalea, Okjokull, perseidy, w środku nocy Yossarian wyzwala Bolonię, sztuka odejmowania, tool in concert, antyemotyk, odmrożenia, nic się nie zmienia, nie ma miłości, Hiob, spowiedź, traktat o człowieczeństwie, amputacja, inna, black hole, kim nie jestem, Zajączki, Wenus nie ubiera się u Prady, felidae, Anna od przypadków, czas strat, monologizm, mroźny poranek, pestycydy, czas niepogody, Odpowiedź, stracenia, majowe popołudnie, stary wiersz a może, niedziś, wryty, mglisto, don kichot, wewnątrz zbioru wspólnego, aktualizacja, głębiec, tetris, najlepszy, żaden wiersz, Rybeńka, firma portretowa mosoń, za wcześnie na jesień, podziw, mrozki, właśnie zawalił mi się świat, niedożycie, impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (4), impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (3), impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (2), impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (1), popielec, tryb prywatny, wyć z miłości, niedochodzony czyli tribjut tu świetlicki, pan Cogito przechodzi w dozwolonym miejscu czyli tribjut tu herbert, krawężnikowanie czyli a tribjut tu białoszewski, odwet, krwawienie, wiersz niemiły, powtarzając że cię kocham, *** (napisz do niej), międzygalaktyczne święto poezji, w dniu poezji żule rozmawiają o pierwszym dniu wiosny, jeśli dziś wtorek to jesteśmy w chile, odwilż, translacja II (od-porno-ść), plagiat, translacja, teoria wszystkiego, nieobecni, jednym strzałem, gry w pa pa, wiersz drżący, the winter is coming, 69, nieme kino, what a wonderful Facebook, bez pożegnań, jeślina (pieśń penelopy), obdarowywanie, kilka słów o wietrze, nowe czasy, bye bye sweet world, cyrograf, numery, numery..., 73,2, dzień stworzenia godzina próby, o jedną wieczność, węzły II, o dojrzewaniu w poezji, śpiewająco, zapach mężczyzny, ciemność (hejtsbuk 2017), husianie na ścianie, stacja XII: józef k. wjeżdża na tor siódmy peron trzeci, początek świata, z perspektywy kosmosu, jednym ukłuciem, autoportret z tęczą (hejtsbuk 2017), przysposobienie do życia w niewoli uczuć, erotyk na kartę, maso, mayday mayday, bardzo krótki wiersz o tłustym czwartku, mrrrau (hejtsbuk 2017), jeszcze jeden wiersz o zimnie (hejtsbuk 2017), hołd dla premieropodobnej (remiks literacki), żadna historia (hejtsbuk 2017), akt wszechwiary, lutowisko, przez zamieszczenie, chędożyć, dowód na ostateczne istnienie zimy, zero zero, przedsmak, oko na niebie, białopomidorowi, listopadlina, 2016, ikar, nekro-erotyk czyli zakamarki pewnej cmentarki, scena po napisach, beep beep, tymczasem, chazan story, fizycznie, brudna poezja II, brudna poezja, Elbląg Road, język na biegi,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1