19 czerwca 2013
ostatnie
o życiu
rozważania filozoficzne
z cyklu gdzie miałem oczy kiedy się rodziłem
a przecież
miało być tak pięknie
teraz rozdarty
na pół zagubiony w niedorzecznościach
detalami przechodzę sam siebie by nic nie zamarło
w pamięci apoteozą przedostatnich rozmów
które odeszły w cień o czwartej nad ranem
pewnego dnia dom napisany
wielką literą przestał mnie kochać
rosół z trzech rodzajów mięs
zgubił oczy pokryty ogromną pajęczyną
nawet kurz zalegający na ostatnich prześwitach
nadziei z niedowierzaniem wytrzeszczał gały
kiedy natłok spłowiałych myśli
lewitował w ciszy sumienia
nad poranną filiżanką wczorajszej kawy
tylko dym z papierosa dawał znać
o poranku przelewałem istnienie kulkopisem
na kawałku celulozy
uwieczniając list do najwyższego
z zapytaniem gdzie zawsze się ukrywa
właśnie wtedy kiedy jest najbardziej
potrzebny czy grzechy za duże
w językach ognia abdykowały moją osobowość
do roli wyblakłych pocztówek
pisanych z dystansu
przegrany szukam jutra
odbijam niechciane zamyślenia
od pustych ścian wysyłając słowa w eter
pomiędzy być albo nie być
na rancie wiecznych oczekiwań
napisałem
smutki zostawiam na stole
23 lutego 2025
Jaga
23 lutego 2025
Belamonte/Senograsta
23 lutego 2025
sam53
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch