Arti, 25 sierpnia 2013
rozważania literowe
zacznijmy od wieczornego spaceru
idąc aleją twoich ust
postawimy kropkę nad i
pragnę każdego centymetra
ale nie bój się
nie okradnę cie ze skóry
chcę tylko
przybliżyć koniec początkowi
w dialekt oddechu nocy
wsłuchaj się wraz ze mną
a potem spraw bym pamiętał
taka apetyczna jesteś moją muzą
widzę cię tak wyraźnie
słowem po słowie
szeptem po szepcie
nawet niebo zrobimy na szaro
wierszem
Arti, 25 sierpnia 2013
tam gdzie wiatr usiadł w kącie
ta sama a jednak inna
przesypiasz szczęście
kiedy słońce toczy się chodnikiem
na trzeciej licząc od niego
przecież my
ty i ja spójrz
z chmur lepię dla ciebie baranka
na podkasztanowej ławce
stawiam pytania pod księżycem
i idę tak
pozbawiony ścieżek
wciąż licząc na widok z pagórka
nie chcę już listów z pustego pokoju
wyjdź przytul pocałuj
tak po prostu
mów do mnie jeszcze
nadziei
Arti, 25 sierpnia 2013
mówisz świat ludzi
a ja
przecież również się starzeję
nie tylko drzewa rosną korzeniami
do dołu jest nam znacznie bliżej
a ptaki
przecież one też potrzebują skrzydeł
a gniazda
podaruj mi choć pióro
stopklatka w kadrze a karuzela wciąż
kręci sie w tym samym punkcie
w tłumie niesytych
wybrałem cię spośród zawirowań
czy ty nie widzisz że ja
widok z okien
między nocami
staram
Arti, 23 lipca 2013
w sadzie pełnym pokus
wyprostowany przekornie na krzyż
sztywno udaję opustoszałe drzewa
a tak naprawdę
wierzę w ptaki krzyk mew
na skrzyżowaniu bałtyku z zachodem
słońca nauką liczy ślady
pozostawione na piasku kiedy boso
w niepewną godzinę
do ciebie podążam tak pewnie
że sztorm który obiecał nowe wyzwolenie
już nie ma nam niczego za złe
spotykamy się na granicy lustra
wody w której pokątnie szukam atlantydy
zaginiony po pas
w tobie a nawet znacznie głębiej
podróżuję przez babilon
jak przywódca jednego z plemion amoryckich
patrzę po sam horyzont
widzę
jest coś takiego w twoich oczach
że wszystko płynie
że rozmywa się wszechświat
i to właśnie nadaje znaczenie
sensu zbudowanego z rapsodii smaku
tytuł nic tutaj nie zmieni
sekstans pragnień to zbyt mało
pośrodku pożaru w lesie
i tak chcąc nie chcąc
znalazłem twój owoc
poziomko
poza granicami możliwości było mi dane
to szczęście że twoje oczy mnie znają
lepiej niż relacje które bez smaku
spychające kwitnący ogród na pobocze
kiedyś opowiem ci o tym
jak wyhodowałem niebieskie żonkile
bardziej niż w kolorze nieba
nawet bardziej niż koniec poezji
na pograniczu zmysłów podstępnie
odśmiercam ballady ociekając intymnym echem
nie pozostajesz obojętna na jutro spędzone we dwoje
kiedy szukając znajdujemy dwie identyczne
pestki arbuza
Arti, 23 lipca 2013
przechodząc przez otwarte drzwi
zabierz mnie w rozchylone usta
to nie jest manifest
szybowanie ponad światem to próba zarysu
oczekiwań na coś więcej
kiedy w twoich oczach zapisałem swój strach
dziewczyno z bukietem zielonych liści
w dłoniach daj mi skrzydła
bym nawet w gniewie złowrogiej ciszy
wzleciał ponad betonowy chłód
a potem nurkując w azylu pozbawionym łez
stał się poławiaczem twoich pereł
zabłąkany nie pamiętam pieszczot
cieszę się tylko wtedy kiedy czuję
zawieszony w rzeczywistości pod prąd
płynę do ciebie na ślepo
ufając że miejsce w czasie jest możliwe
wiązka brzegu to kuracja odwykowa
tam delikatnie coraz bardziej
reinkarnuję w wierzbę
która nie potrafi już płakać
uciekając bezkresną plażą
żeby nie utonąć
na piasku utrzymuję się na leżąco
kochaj mnie
tak bardzo chciałbym
być widokiem z twojego okna
w kalejdoskopie wzlatujących ptaków
człowiekiem który bawi się niebem
teraz jem trawę z puszki
ale nadejdzie czas ocaleń
wtedy
tęsknot kilka ot tak
wypłowieje milimetr po milimetrze
położę głowę
Arti, 22 lipca 2013
myślałem że kilka spraw czeka na spełnienie
że alicja jest w krainie
czarów przecież doskonale wiesz
słychać więcej niż widać
kiedy widać jedynie tylko to co słychać
spójrz tam mostem chodzą szybujące jaskółki
w tę i z powrotem
jak te głupie bez skrzydeł przewrócone
na drugi brzeg pytają o drogę do nieba
chmury wiszą na potęgę cały ufny myślałem
że skoro tak nisko to niżej już nie będzie padało
a tu popatrz
czyste łzy lecą same z dna
oka nieprawda tak cholernie boli
kiedyś byłem
pewien że jesteś i dałbym sobie za to ręke uciąć
a wiesz co
k..rwa teraz nie miałbym ręki
taki durny
pomylony w kaftan oszukałem samego siebie
teraz już rozumiem jutro krzyczysz w zaparte
ale nie mów mi więcej że kiedykolwiek byłaś
kiedy tak naprawdę nie było cię wcale
upadły anioły
aureoli podnieść się nie da
kolana skrzypią jak wszystko co przechodzone
chyba nigdy
tak na serio przy tobie nie istniałem
żyłem w iluzji niedomówień więcej niż much
w pajęczynie trwałem ślepo nie rozumiejąc czasu
nie widząc pająka ukochałem misterium tkania
a ty jedynie osaczyłaś mnie swoją siecią
i tak naprawdę tylko udajesz na trzy oddechy
pierwszy
by wytłumaczyć swoje słabości których sama
przed sobą nie potrafisz
drugi
by całą winę przybić na mój krzyż
jaki nosiłem dla ciebie bez opamiętania
trzeci
by pogrążyć się w otchłani
bo teraz nigdy przenigdy o czym doskonale
ale to już wiesz
nie będziesz miała
Arti, 20 lipca 2013
zamknięta na oścież
otwierasz oczy
pod powiekami widać więcej
powiedz mi kocham
zanim przepadnę w tych kilka słów
myślą przedsenną
zapisaną kulkopisem
na stuprocentach celulozy
niczym realny frustrat przez duże m
zamglony urywkiem sensu
jak miłość pełna śpiących szeptów
z charliem w roli głównej
niemych jak kino
w oparach poezji
kiedy tak bardzo byś chciała
bym był
a przecież pisząc bądź nie
i tak tylko dla ciebie
cały jestem
Arti, 11 lipca 2013
dobrze wiesz że jesteś taka
szalona
delikatnie naruszasz równowagę
integrujesz pod sklepieniami
kiedy cię dotykam poznajesz smak
dojrzałych czereśni
czarodziejko
współegzystując natychmiastowością
myśli za mało żeby zrozumieć
nie potrafię ci się oprzeć
czaruj mnie dalej
morze samo wyrzuci bursztyny
mewy zaśpiewają zachód słońca
a ja przy tobie
śladami na piasku
stanę się
Arti, 9 lipca 2013
w porywach deszczu
okrutnie mało słońc
szukam popiołów które wskrzeszają
wątpliwości pojawią się dopiero jutro
trwać czy nie trwać
nikt nie zna odpowiedzi nie rozumiem
utrzymuję się na powierzchni
tylko dzięki wyporowi
na końcu znaków zapytania
nie mogę spać w sumie pogubiny
odbywam się tak po prostu
nie wiem czy jeszcze potrafię
zawodzę
na całej linii przepoczwarzanania
burza zmysłów
a gdyby tak sięgnąć dalej
po ciebie
bez zobowiązań
tylko po to by znów powiedzieć
miłość
burze mają to do siebie
że wskrzeszają martwe dusze
błyskawice... piorun by to
huk jest taki wszechobecny
ukryty pod drzewem szukam
schronienia w skrzydłach ptaków
mając za i przeciw kiedy wyciągasz rękę
sam nie wiem
żyję czy może już albo jeszcze
nie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga
21 listopada 2024
4. KONTAKT Z RZECZYWISTOŚCIĄBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
FIANÇAILLES D'AUTOMNEsam53
20 listopada 2024
2011wiesiek
20 listopada 2024
3. Uogólniłbym pojęcieBelamonte/Senograsta
20 listopada 2024
Mówią o nich - anachronizmMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Bielszy odcień bieliMarek Gajowniczek
19 listopada 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.