Arwena, 28 september 2011
doprawdy dziwne to miasto
dobrze zbudowane
do pięt mu nie dorastam
teraz tak wszędzie
portier podwyższa standard
a mnie się czepia głód nikotynowy
wychodzę w piżamie
i nie zwracam na siebie uwagi
doprawdy dziwne to miasto
na poduszce białe ręczniki
jak hotelowe dziwki
zużyte i czyste
wychodzę w sen
ale zaraz wracam
dzwoni recepcjonista
ma wiadomość
nikt o mnie nie pytał
Arwena, 16 february 2012
to ja już lecę kochani
co poradzę
że w samym środku zimy
zaprosił mnie na łąkę
zabieram koc i wino
pióra zostaw poetom
odwieś szminkę
przyjdź boso
i z pragnieniem
czekaj
;)
Arwena, 23 september 2011
mówisz ze mną nie do wiersza
łotrzysz pościsz idźże pierwsza
widzę zmierzasz na salony
po co wkładasz kalesony
frak ci skroją moje dłonie
od tej chętki dziś nie stronię
rozłóż proszę swe ramiona
niech się czuję uwiedziona
pisz mi proszę piękne wiersze
trochę dłuższe trochę szersze
nie wysyłaj mi haiku
to jak w przerwie czas na siku
pisz lirycznie o pieszczotach
nie chce czytać o głupotach
/Janda krzyczy na wybory!
Ojciec warczy na nieszpory!/
a ja wpadam w twoje rymy
/moje trochę przewietrzymy/
chodź, wymieńmy się słowami
ależ iskrzy między nami!
pieścisz teraz moje wdzięki
ja rozmyślam dla udręki
że mi zmarszczki wygląd psują
i nad duszą dominują
weź mnie teraz między wersy
nie nie byłeś wcale pierwszy
lecz dla ciebie od godziny
składam te cholerne rymy!
albo kochaj mnie ty łotrze
albo niech do ciebie dotrze
że gówniane piszesz wiersze
moje zawsze będą pierwsze!
nie patrz na mnie zaskoczony
ty się czujesz urażony?
weź te swoje wypociny
sto lat! mam dziś urodziny!
Arwena, 11 september 2011
znajomy prowadzi gospodarstwo
młody chłopak
poświęcił złote łańcuchy
i wypasione BMW
w kościele
odprawiają mszę
prowadzi matkę pod ramię
nigdy się nie ogląda
ojciec gdyby żył
zrobiłby to teraz za niego
ucałował jej dłoń
i zaprowadził na chór
dzwoni do mnie
opowiada o zmierzchu lata
które ugania się za słońcem
po złotych polach
już ścinamy warkocze moim pannom
śmiech to nie rozmowa
ale nikomu nie żal
straconych minut
szklanka zmielonych orzechów
laskowych
dwie szklanki mąki
pszennej
pół szklanki cukru
masło najlepiej te prawdziwe
trzy jajka zdecydowanie kurze
śmietany tyle co kot napłakał
wanilia wyciśnięta z laski
trzy garście śliwek
z drzewa sąsiada
to jest dobry dzień
spokojny
dzieci w pokoju obok
śmieją się we mnie
usypia strach
a świat do którego
nie ma klucza
innego jak kruche
ze śliwkami
wygląda moim oknem
Arwena, 7 november 2011
chcę cię na gwiazdkę
albo bez życzeń
nie zdążymy z listami
przymierzam trochę wystajesz
ale jest mi cieplej
wygodniej poruszać się w tobie
odpruj guziki
nie będą nam potrzebne
Arwena, 26 october 2011
każdy
ma w sobie pestkę jak owoc
ale owoc gnije przylatują ptaki dziobią
pestka zostaje
tą pestką jest to w co nigdy nie przestajemy wierzyć
ustami mierzą od pocałunku do wyjścia
zasypiają na kolanach
/z metką na plecach/
mogą się przecież nie spodobać
w niepewności idą po śladach
w razie gdyby ten kawałek życia
okazał się pomyłką
Arwena, 5 october 2011
to kobiety w większości
składają się z wody
kiedy wypłakują
ramiona nerki stopy
w kałuży po nich
zostają sukienki
i suche kalosze
Arwena, 31 august 2011
moim zdaniem
wszystko zostało napisane
czas wyciągnąć walizkę
spod łóżka
wygodnie złożyć w kostkę
reszta ułoży się sama
w okoliczności łagodzące
dla niepożegnań
można mieć wszystko gdzieś
trzeba tylko zwiznąć żagle
i wejść do butelki
oraz mieć kogoś kto ostatecznie
pociągnie za sznurek
Arwena, 22 january 2012
od kiedy piszę przestałeś ze mną rozmawiać
cisza jest tą drugą rozkleja mnie po wersie
puenty oddaje byle komu tam bywasz najczęściej
kolejna noc nic nie zmienia wychodzę z niej sama
łapie mnie za rękę prowadząc do świtu
żadne z nas nie nauczyło się podstawowych kroków
rozplączę sen żeby nie potknąć się o możliwe
zadzwonisz a ja przypomnę kim jestem
kobieta zmyślona rozpoznaję w twoim głosie
Arwena, 9 october 2011
patrzysz z wysokości
po palcach
wspinam się do ust
rozpięta między nami
melodia
przegrywa z ciszą
pachnie earl grey
szukam klucza
tak się zaczyna
od uniesionej ręki
gorącej herbaty
na niewspólnym
stole
drzewa opadają z sił
nie czekajmy już
Arwena, 6 september 2011
właściwie to nie wiem dlaczego
odkładam na później resztę
którą wydał mi czas
w złotówkach żeby więcej
a jest tylko ciężej
nie jestem niewdzięczna
doceniam ocenę na wysoko
ustawioną względem życia
i bez oczekiwań
które strach kumuluje
przed niezwycięstwem
nie mieszam się w opatrzność
a los gnę jak rogi
ulubionej książki
tyle że to zawsze są wiersze
a ludzie nie zaglądają
obcym pod spód
gdzie na dwóch chwiejnych nogach
idą kobiety w zacerowanych rajstopach
i z pośladkami wypełnionymi napięciem
przed ciągle tym samym strachem
niezwycięstwa
Arwena, 20 september 2011
bywam na ucztach
senna i sztuczna
na mnie sukienka z wiskozy
piję dwa drinki
zbieram malinki
oraz opinię mimozy
wracam nad ranem
z obcym mi panem
zostawiam klucze na stole
budzi mnie słońce
serce gorące
płynę na ziemskim padole
pamięć zawodzi
szampan się chłodzi
pewnie przed ósmą nie wstanę
znowu rozpusta
całuję w usta
wychodzę by wrócić nad ranem
nie szukaj kluczy
ktoś mnie nauczył
przesypiać miłości niechciane
Arwena, 8 august 2011
"Miłość nie jest tylko emocją, uczuciem, ale również wyborem."
czekamy na gwiazdy
spadające z łaski
dziurawią ciepły szal
owinięty wokół zachodzącego słońca
kosmykiem włosów deszcz
zaczesuje pochmurne niebo
to nie prawda że tęcza
ma tylko siedem kolorów
ktoś je tak dobrał że różnią się bez przerwy
Bóg dla otuchy posadził kwiaty na drodze do piekła
Arwena, 25 september 2011
p r z e p r a s z a m
przepraszam
tylko p r z e s u n ę butelkę
bliżej będzie r a ź n i e j
p a t r z pan
jakie to ładne m i e j s c e
pan trzyma ten k i e l i s z e k
nie p i j m y z gwinta
nie trawię przenoszonych pocałunków
pan się p r z y s u n i e
ja w drodze a pan przyjezdny
przecież widzę torbę
n a r z ę d z i a
pan prosto z pracy
dom stawia
mały
dla żony
i d z i e c i
nie nie
nie chcę w i d z i e ć
planu budowy
proszę nie u p i j a ć się
ze mnie
Arwena, 18 october 2011
w szkole miałyśmy podobne stopnie
równie białe kołnierzyki
tylko kredki łamały się w rożnych kolorach
znałyśmy te same wyliczanki
na kogo wypadnie na tego bęc
przetrwałyśmy wybierając różnych bogów
chciałam być taka jak ona
odchodzić z klasą na puentach kobiecej dumy
farbowała włosy na miedź
błyszcząc jak rybia łuska
kiedyś byłyśmy podobne
teraz ona uczy a ja dryluje owoce
Arwena, 27 january 2012
Leszkowi Lisieckiemu w dniu urodzin :)
jak myślisz kochana
czy on ma drugie serce
jedno bije dla niego
ale skąd to więcej
a jego wiersze
ja tak nie lubię wody
łódź którą przypływa
na brzeg gdzie stoję
można w niej przetrwać
najgorsze
a głos słyszałaś
jak śpiewa
ona przy nim jak kochanka
płynie melodią kiedy dotyka
ciepłą od siebie w struny
przyznaj sama
jest wyjątkowy
Wszystkiego najlepszego :)
Arwena, 5 september 2011
nigdy wcześniej tego nie robiłam
nie wiem jak nadać początek
przejść do sedna czy
brzegiem
pozwolić słonej wodzie
doprawić myśli
by smakowały słowa
/bo ponoć przez żołądek do serca/
podam szczegóły
poeta ale piszący
przynajmniej jeden wiersz
na szczycie rankingu
kilka dobrych znajomości
w jury
fotografia ale nie au face
wystarczy starego drzewa
fotela drogi krzyża
coś w prozie być może
rachunek bankowy
na który wpływają tantiemy
nie mówiłam wcześniej?
to musi być bogaty poeta
w marynarkę z kieszeniami
w rozmiarze pink lady
butonierką na dwa kasztany
kolana zdarte nie buty
bieganie mnie nie interesuje
w mowie zupełnie słuchający
w piśmie bieglejszy ode mnie
inaczej się nie dogadamy
i najlepiej zrobimy to
na poziomie pióra
jedno delikatne pociągnięcie
myślą uczynkiem zakochaniem
;)
Arwena, 26 september 2011
jeszcze mnie tam nie ma
w wynajętym pokoju
urządził się rok
przemalował ściany
trochę szarości beżów
w kątach posadził las
domy chcą żyć
dopóki cegła nie skruszeje
a przeszłość rozpala w kominie
drzewem nie z naszego ogrodu
domy chcą żyć
muszę tylko rozpocząć partyturę
Arwena, 13 january 2012
śpieszą się
niedbale
zarzucają szal
nie wiążą sznurówek
nie noszą czapek
mają zmarznięte stopy
z butów wyrasta im las
kiedy wchodzą na drzewo
wszystko widzą
ile się człowiek musi naczekać
na przystankach przy niedzieli
w sobotnie wieczory ile nawymyślać
sposobów na błękitne niebo
księżyc w pełni
krągłości ile ukryć
by miękko potem
wpadły w ręce pieszczotą
wiersze o miłości nie zmyślają
a że są chwilą
trwają jak długo zechcesz
zatrzymać ją przy sobie
Arwena, 11 february 2012
kubek nastawia ucha
nic mu nie powiem
zaleję wczorajsze fusy
może nasiąkną słowem
przebiorę w nocną koszulę
żeby księżyc nie skusił
ciepłem od szyby
i taka się przy nim położę
niechby zapomniał o nocy
marna z niej kochanka
jeśli nie czeka do rana
Arwena, 27 august 2011
tak się upiłam delikatnie
z wierzchu
jakby półmrokiem
wkręcam ostatnią żarówkę
czekam
świerszcze piszą
partyturę na długość nocy
gdyby przyszło mi do głowy
zasnąć
podglądam cię
od słowa do słowa
udajesz
czy kochasz
Arwena, 17 september 2011
wyjęła klucze. pęk wisiorków. złoty od Stefana. srebrny od Jeremiego.
ten z niebieską obwódką wokół palca od Marka. lubiła go. najbardziej.
bezbłędnie trafiał nawet na wielkim kacu.
zaczyna taniec.
rozpuszcza kok. spinka jak każda imitacja sprawdza się dla niecierpliwych.
ale nie teraz. wymaga czasu a ten przegryza się z miętówką. pies nie zawodzi.
po godzinie oboje wiemy że nie wejdę a on nie wyjdzie. jedyny powód dla którego
nie poprosiła o klucz. nie lubi się oswajać.
zapalił światło.
zamknął okna żeby nie wpuścić żadnej ćmy. nie zna się na motylach.
szczególnie tych bezsennych. papieros jest ostatnim punktem w zaprogramowanym czekaniu. wyszła na palcach a wróciła po winie. jak on nie wierzył w bajki. i długie włosy. kto się tak zapuszcza na stare lata. usnął.
jesień i pada. więc dlaczego czuje suchość w ustach. zlizała już wszystkie akty z lustra.
jest wyjście. ale nie ma klucza. poczeka. i zaprzyjaźni się z psem.
Arwena, 19 march 2012
stoję na parapecie
skacz!
to dziwne bo z reguły chwytają za rękę
albo rozmową zmuszają do bycia
ale twoje skacz jest takie czułe
wiesz więcej
że niebo źle znosi zadry
i upuszcza chmury jak kłębki wełny
z wiklinowego kosza
a ja wybrnę z krzyku małym krokiem
odbijemy się od nieba
a potem śmiech w górze i
lot nad kukułczym gniazdem
złap mnie tuż nad ziemią
Arwena, 16 september 2011
żyję szybko
i chcę szybkich wierszy
nie krótkich
ale zwyczajnych
jak kaczka czy drabina
w mięcie na niestrawność
w melisie na szał
w liście na głowę
chcę je w paczce papierosów
jeden po drugim
wypalić inicjały
mieć duszności i z głowy
że nie wiadomo o co chodzi
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma