rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 2 june 2013
przepłynąłeś siedem basenów w czasie trzech piw.
chuj z ciebie wujku, kocham gnoja. bywamy razem w łykendy
(czy jak im tam)
zabieram Zośkę by rozkminiła po co są wolne soboty,
gdzie woda przede wszystkim wdziera się do uszu.
boję się o nią a jakże i bywam noramalny.
rozmawiam z młodym o polskim sporcie, ryje ze mnie,
bo kto się lubi lampić na gówno. rozumiem,
ale robię się na czuba. no co ty, młody,
dawaj pojedziemy na Cracovię. uśmiecha się pod nosem i łyka kolejną puszkę koli.
rafa grabiec, 1 june 2013
śniadanie do łóżka
co niedzielę
spodnie w kancik
od święta
sukienka za kolanko
na wywiadówkę
pojechać autem na myjnię
gdy nie widać koloru
zabić komara
przez sen
ściąć drzewo olać syna opuścić dom (jak mawiał Nowicki)
bezcenne
rafa grabiec, 30 may 2013
mówili że to od porażenia prądem
minęły lata szkolne z wycieczkami i fotografiami
przez dzień kobiet rozumiał ogródek sąsiadki
do węgielnej chusty matki
dzielonej na zapachy wiosny
pozostał kolor papierosów
rafa grabiec, 29 may 2013
nie myśl że trwam w przekonaniu że od wczoraj jest dziś
co pewne jak gorąca kawa o 6.30 rano stygnie na parapecie wróbel
lekki odłam podniecenia rozciąć i zszyć
chirurgia poniedziałków rozkręca się na rogu stołu
córcia zostawiła niedokończone zadanie
kanapka i sok pomarańczowy modli się za nami
światło
idziemy do szkoły wiatr pościeli łóżko
rafa grabiec, 28 may 2013
w istocie rzeczy
postradał zmysły
aniołom wykradli cielesność by mogły błądzić
nad odmętami miasta jeden z nich
został stróżem za zakrętem
wije się cień
w sennym kośćcu
myślom skradziono mowę
rafa grabiec, 27 may 2013
mogłoby się wydawać że trzeba mieć szczęście
stworzeni z innej gliny niż nasza rozumieją spadające gwiazdy
dalej chcemy wiedzieć czy starczy nam ambicji
mądrzejszy będę w niedzielę
rafa grabiec, 21 may 2013
kupię ci garść ironii w nagrodę za zmartwychwstanie przedpołudniowe
rozptrzestrzenianie się po kompasie living'u
rozwiewanie kolorów dochodzi do końca tęczy
(tam mieliśmy kupić działkę) ale pierdolone krachy systemów pozbawiły nas złudzeń
wyprowadziliśmy się na poddasze i zostaliśmy pionkami
bez ruchu
rafa grabiec, 20 may 2013
jeśli zadajesz faceteowi za dużo pytań
będzie kłamał
w naiwności jest coś z dziecka
rozciągasz swoje pióropusze ponad łóżko
a przecież mnie nie trzeba szukać
marznę na krześle i mówię że
wyjdziesz jeszcze za jakiegoś miłego gościa
który będzie cię nosił na rękach
śmiejesz się i tańczysz do muzyki jaką puszczają w radio
rafa grabiec, 16 may 2013
nigdy nie jesteśmy pokonani
tylko czasem brakuje nam czasu
sir Alex Ferguson
wychodzimy przed powietrze by zrozumieć oddychanie
skrzydła rozciągnięte na długość miłości do pasji
jaką jest walka o każdy metr nadziei
mamy jeszcze przed sobą jutro
jeszcze jutro możemy być w niebie
Benfice
rafa grabiec, 15 may 2013
staramy się światłem wypełniać puste pokoje
wchodzimy innym do łóżek i szaf
ciągle z urojeń budujemy nonsens
a na śniadanie podajemy chłam
o starości nie pisze się książek
dla młodości istotny jest wiatr
idziemy razem do bram świadomości
wycieramy stopy o prawdę dla mas
jeszcze koniec przegoni początek
jeszcze szansa na minę wprowadzi sukces
tylko niech człowiekiem zawładnie porządek
zasad czynów i lat
'98
rafa grabiec, 14 may 2013
no i mam wiersz który umrze szybciej niż motyl
zaczyna się wyciskaniem soków z liter
kończy się winem rozlanym na pościel
ja
tam gdzie wylęga się fraza o miłości gramy jazz
synonim dawania to branie na potęgę snów
alelleluja konstytucjom
wychodzimy z siebie może gdzieś się zakorzenimy
na przykład po drugiej stronie kłamstwa
ale kogo to istnienie mierzi
wyciągam szyję jak żyrafa
po pokrzywdzony monopol na najmniejszy koniec świata
już jestem autostopem Boga
rafa grabiec, 12 may 2013
widziałem nowy film
był całkiem dobry
w zasadzie o niczym
na tym dziś polega sztuka
rafa grabiec, 10 may 2013
oberwałem od Loli
miała długie proste włosy
do okna nie zdążyłem*
*na podstawie Janerki i Czarnego Czwartku
rafa grabiec, 10 may 2013
czkam
po polsku
łkam
wódką polską
staję się
nawierzchnią
gonią nas
czarne lądy
przesądy zasrane
fatamorgany
o rany matko polskie
slogany
krzyże pacierze pancerze
husarii
mam dość tej awarii
rafa grabiec, 8 may 2013
Wszelkie próby malarskie niezmierzające do opanowania koloru
są nieporozumieniem
Czuraj
wniosłem na strych światopogląd
pod dachem piękno słowotków dotyka ujarzmienia
ukazywanie się przestrzeni całej ambicji pochodzi od liter
fraza jest żywiołem
rozmiarem wnętrza poety
rafa grabiec, 29 april 2013
w ostatnią noc którą pamiętam byłem w drugim śnie mężczyzną
nie tym z lustra ale kimś bardziej z pogranicza niż z centrum
potrafiłem już oddychać wiedziałem że w drugim człowieku mieszka wróg
tyle na obecną kalpę mi wystarczało czułem że widzę
inni nie mogli być tego pewni nosili oczy narysowane na kartkach
tuż po rozprostowaniu głosu i zlokalizowaniu go poczuliśmy się płascy jak dywan
chodził po naszych wnętrznościach
następnie wsiadł do autobusu i opuścił ciało
rafa grabiec, 26 april 2013
wczoraj miałem na imię amplituda. (jak można tak ochrzcić faceta)
dziś jestem dzieckiem rozcinam sobie palec o twoje czerwone dni
jako chłopiec bawiłem się resorakami (żeby nie było) twoja mama powtarzała - mąż to plaster
ze zdjęć pamiętam sepię opanowujesz matematykę rodziny ja jestem dobry
w piciu piciu piciu – mówi teściowa (mama z nie mojej strony) o parzeniu się świń
kochanie bywam chmurą ty jesteś pedagogiem
rafa grabiec, 20 april 2013
aparycja Rafała ma się nijak do rzeczywistości
Rafał znalazł hobby - pierdoli dni
(i tak to się ciągnie od czasu rzucenia budownictwa na czwartym roku)
Rafał jest w cichym porozumieniu między kciukiem a palcem wskazującym
(to takie miejsce gdzie zaczynasz chwytać)
do chleba Rafał potrzebuje kobiety
rafa grabiec, 28 march 2013
z popiołów kamienie
nazwiska nieważne
wystarczy mężczyzna
niezbędna kobieta
pokolenie czekających
zacina się w wieku
cyberprzestrzeni się
kochanie
budowanie od nowa
gary
medycyna niekonwencjonalna
ściana bez której mrok
i szepty
Pamiętasz szepty i siennik?
Nie pamiętam. Wiesz, że pamiętać to tęsknić. Nie chcę dłużej krwawić.
Dlatego zapuściłem dach.
nad stołem można zrozumieć anatomię
człowieka
rafa grabiec, 6 march 2013
dobry poeta
to martwy poeta
(Świetlicki)
ileż w tym zadośćuczynienia
ileż tam wkurwienia
wyciągnąć wnioski
spalić je i przespać
rano być ogolonym i w świeżej bieliźnie
rafa grabiec, 19 february 2013
dziś, dziś
mamy kryształ zamknięty w kuli
arcypiekło życia utkane przez pająki
kochanie
dziś, dziś
anioły będą wznosić skrzydła
daleko, albo jeszcze bliżej
kochanie daj mi mleka
i wysusz skrzydła na konarach płaczu
wysusz
jeszcze jeden żagiel śmierci
jeśli dziś nie nadejdzie odwilż
ugryź zegar
rafa grabiec, 19 february 2013
widzisz cyrk
na kółkach przyjechał
do naszego miasteczka
i będzie wesoło
przez dwa dni
a później odjedzie
by znów ciszej i smutniej
rozejść się do robót i szkół
rafa grabiec, 13 february 2013
nie będę pił
i bił się nie będę
anty ani pro
po prostu
wyjdę i będę czytał nazwy ulic
Słowackiego Sienkiewicza Orzeszkowej
a później Aleją Jana Pawła II
pójdę do nieba
rafa grabiec, 7 february 2013
strach ma kształt kuli
mogę to udowodnić krojąc duszę na plastry
dalej możesz się tylko zgłębić
w czasie jest margines błędu
boga
rafa grabiec, 4 february 2013
patrol dosięga nas
za judaszem
nie ma ucieczki z klatki
jedynie piwnica pełna kiszonych ogórków
lub strych otulony sobotnim praniem
na półpiętrze jest okno i kaloryfer
metal czy szkło
wybieraj
przeciwność półkul wpisanych we wścibstwo
narodowe odrabianie pracy domowej
na przestrzeni jesieni i zimy
z początkiem wiosny zacznie się
ławka i ogródek
rafa grabiec, 4 february 2013
zmyka się i siedzi
maluje usta winem
czasem kolaboruje z odgłosami miasta
kiedy indziej warczy
by kiedyś móc się skulić
jak włóczka
ręce na dwóch końcach strachu
język ma niepolski kształt
udaje huśtawkę
góra - pancerz
dzień - dół
przychodzi listonosz
pies głupieje
zapachy osiedla pustoszą powonienie
rafa grabiec, 26 january 2013
zostaw na jutro
nakarmimy się rano wczorajszym
łyżeczką bedziemy lądować
na ustach stopniowo
lirycznie
nie jedz miłości za szybko
oddychaj rozmawiaj kochaj się
jeszcze bardziej wyraźnie
niech sąsiedzi pogłoszą telewizor
rafa grabiec, 26 january 2013
wódkę
postawiłem jak Pan Bóg przykazał
na stole bez obrusu
(by nie zalać) po raz kolejny postawiłem
przed sobą jego
49 wierszy o wódce i papierosach
tyłem na przód by widzieć jak spożywa ze szkła płyn
policzki zasysające ślepia podkrążone
włosy nieuczesane
więc
ja wódka i Świetlicki z okładki
walczymy o Polskę
staramy się za Polskę
by nie zginęła
by była i żyła
jeszcze
jeszcze przez ten wieczór
za zdrowie
na zdrowie
odchylam się w tył
telewizor pierdoli głupoty
wyłączam się na odbiór włączam
znikam przełykam się przez
ostatni w tym roku kieliszek
rafa grabiec, 23 january 2013
jeszcze wczoraj byliśmy przyrośnieci do ławek
dziś tylko skorupa farby przykleja się do rąk
jeszcze tak niedawno znałem godziny odjeżdżających pociągów
do lepszych miast do weselszych stacji
dziś nie czytam dzienników i oglądam się za siebie
jeszcze kilka par butów będę musiał zedrzeć
nim zapomnisz jak miałem na imię
rafa grabiec, 16 january 2013
ziemia wynika z jądra
jeśli ciemność nie ma przestrzeni
światło porównasz do siebie
wszystkie bieguny mają kształt łuku
na cięciwę mówimy nauczyciel
rafa grabiec, 15 january 2013
zaczynamy odliczanie
usta
gestykulacje
brak obrączki
zatrzymujesz się na chodzie
one idą i idą
mijają biurko na przykład ze Szwecji
oddalają się od światła (okna to widzimisię
z którym nie dyskutujesz) merytorycznie
kreślisz koła długopisem budujesz spirale
karuzele i znów koła tym razem olimpijskie
(sam nie wiesz dokąd cię to zaprowadzi) odliczanie
nie ma środka
nogi zostawiły kawał zdrowia
odchodzą
(właśnie wchodzą do windy)
chyba parter
chyba wyjście
ulica
dalej terytorium znaków zapytania
rafa grabiec, 12 january 2013
a teraz zrób mi
dziecko
przy barze możesz usłyszeć
odlatujące bociany
rafa grabiec, 11 january 2013
legendarny bramkarz reprezentacji Polski
w piłce nożnej
zgłosił do nagrody Nobla
trenera obecnej kardy (stan na pierwszą połowę 2012 roku)
matko i córko
zgłosił do nagrody Nobla!
rafa grabiec, 10 january 2013
na panu bogu skóra
jest nieistotna
więc po co te brednie
o człowieczeństwie
wiemy tyle co o kamieniu
rafa grabiec, 8 january 2013
drzwi do prawdy były
zabite gwoździami
dlatego ta kolejka
nie ma końca
rafa grabiec, 29 december 2012
na ile dalej na tyle bliżej
jesteśmy
po omacku niewykrywalni
przez radary
staram się zrozumieć zakręty
jeśli
słowa to tępy nóż
rafa grabiec, 16 november 2012
człowiek zamknięty
w kuli przypomina
mgłę nad autostradą
wychylenie się grozi
kalectwem
natomiast
budowanie zdań na przymiotnikach
prowadzi
do kąta stołu
daleko za horyzontem
krzesła jest łazienka
tam myjemy zęby z ucieczki
rafa grabiec, 14 november 2012
w purpurowym kołnierzu czasu
w drewnianej zbroi
ten się śmieje kto umarł podczas wieczorynki
rafa grabiec, 12 november 2012
woda smakuje wczesnym chrześcijaństwem
spływa niewinnym strumieniem czasu
dotyka niepocieszone dłonie
kiedy wchodzisz w nią ostrożnym krokiem
najpierw otacza cię chłód
aż przerodzi się w siłę
do kolejnego kroku w głębszą niewiadomą
siebie
rafa grabiec, 9 november 2012
na pajęczynie poszło oczko
co teraz zrobisz z kątem
rozwartym
nóg
rafa grabiec, 9 november 2012
z PAŃstwem dobrze się wychodzi
na zdjęciach
od PAŃstwa potrzebuję
miejsca i czystego powietrza
ale państwo nie rozumie
że myślę i że funkcjonuję
w państwie
rafa grabiec, 6 november 2012
może zamiast domu
masz kamień
ziemio
odbicie boga
w kałuży
rafa grabiec, 4 november 2012
przez sen wychodzą lęki
jak czarne modlitwy
u progu łóżka
autostrada paznokci wije się we włosach
jeszcze jedna mała rączka cementuje język
i cisza zgniata piramidę nocy
rafa grabiec, 4 november 2012
przykryła nas czystość
powierzchowna
z niczyjego stworzenia
strach stracha bezpowrotnie
otula
żeby napocząć i posmakować
skorupkę jajka
następnie rozlać ten atom
niby uniwersalizmu
na państwa i miasta
pokazywanie palcem Jasia
przez Małgosię
urosła babka
ziemia
rafa grabiec, 30 october 2012
jesteś dorosły więc idź
i rób według siebie
droga prowadziła przez wiązanie sznurówek
aż do ostatecznego wyboru telewizora
potrafię już wbić gwóźdź
i pokroić chleb
z marzyciela jest dupa nie chłop
rafa grabiec, 28 october 2012
Ania Mucha miała piękne
chwile w filmie
a wygrała Taniec Z Gwiazdami
rafa grabiec, 26 october 2012
nie użyję do tego tępego narzędzia
podejdę bliżej niż dotyk
zapach włosów będzie świeży
jak deszcz
obmyję cię w tańcu na wietrze
jeszcze raz opowiem o jutrze
świt zamknie nas w klatce
rafa grabiec, 24 october 2012
dzień dobry na ławce
oto historia dopłynięcia
do brzegu
gdybyśmy żyli w czasach Jezusa
nie musielibyśmy się martwić
o ryby
rafa grabiec, 21 october 2012
bryczesy wciąż kojarzą mi się z Kosińskim
a szpicruta z ręką Kosińskiego
na wysokości torsu
kiedyś próbowałem to zrobić przed lustrem
ale wyglądałem jak analfabeta
w przedziale dla piszących
tak więc zrobiłem to pierwszy i ostatni raz
rafa grabiec, 19 october 2012
zaczyna się leniwie. wychodzi
z brzucha małego piekła. wije się
jak wąż na pustyni. niczym
ryba przy brzegu wyrywa cudze skrzela.
aż nadciąga żądza. w kajdanach
rozdarta cisza. niedopowiedzeniem
łata ofiary.
rafa grabiec, 18 october 2012
bóg nie jest
modnym tematem
podczas picia wódki
otwierasz swoje świństwa
rafa grabiec, 17 october 2012
wyszedłem z kobiety
by stać się mężczyzną
przestałem udawać
płacz
rafa grabiec, 15 october 2012
nie matkuj mi ziemio
z prochów popiołów różaniec
konarów utkane żyły
zastygły
lawy lodowce piorunochronów
smutne odbicia jezior
księżyce kochania zdradzania
czas
podstawowa jednostka szkolenia
człowieka
rafa grabiec, 30 september 2012
pies za psem do miski bez pana
masz warcz głaszcz mnie
czas bo czas na gwałt
i inne przyjemności
jak jedzenie i picie
całe stado stóp i cała armia palców
ściska i depcze głowę
gdzie miejsce na ból
gdy śmiech cieknie po plecach
użyźnia glebę na jesień
urodzi się dziecko o ślepiach głodnego szczeniaka
z odciętą smyczą wyciąga rączki i drze ciszę korytarza
w godzinie szczytu
przekręcam kluczyk w stacyjce
rafa grabiec, 29 september 2012
jutro będzie padać
słońce zaczyna się i zaczyna
tylko po co powielać Syzyfa
wszystko na nic to i tak to się ma
jak zapałka do draski
rafa grabiec, 28 september 2012
wyniosłem się z domu
przez drzwi
w oknie była wata
jak w kobiecie
na ten czas zamknięte
rafa grabiec, 26 september 2012
zapijam się wierszem Li Po
samotna uczta przy księżycu
wśród skowytu krajzegi dosięga
melodia krajowej dziewiątki
ptaki zanoszą się śpiewem nad cieniem
nadzianym na obłąkane niebo
z flakonu wczoraj wychylam mordę
chcę zrozumieć drogę zawiązaną na kokardę
rafa grabiec, 25 september 2012
wyobraź sobie ogień
miesza się z wodą
martwe ciała doganiają
żywych
piwo wódka coca-cola wybełtana we Frani (taki cud Polski Ludowej)
kolejki ludzi suną do fabryk (taka nowa nazwa czyśćca)
usta pełne informacji
(mimo szerokopasmowego internetu)
w tak zwanym międzyczasie
oglądasz potyczkę polskiej reprezentacji w piłce nożnej
(dlaczego nie żużel albo Małysza na Dakarze)
rzygasz (nie musisz przepraszać)
otwierasz okno w kuchni (bo na drzwi wejściowe za zimno)
i wołasz
ludzie
dlaczego jeszcze nie śpicie
rafa grabiec, 21 september 2012
nie porównuj mnie do wieszaka
i do histerii z nim związanych
owszem możesz się na mnie powiesić
tylko kto wtedy zajmie się naszą córką
rafa grabiec, 20 september 2012
wyprowadzę się w bezczas
gdy osiądziesz na ojcowiźnie
uschną rośliny doniczkowe
potem zwiędną wspomnienia
będziemy się spotykać w snach
rozmowy zatoczą księżyc
i może podczas prasowania kołnierzyka oparzysz sobie palec
sykniesz rozpruwając ciszę
a wtedy przeszłość znów zakwitnie
czarnym dymem świecy
rafa grabiec, 19 september 2012
na ścianach umierają cienie
gdy milknie światło dnia
uchodzi ciepło z przewodów rozmowy
jeszcze opony gryzą asfalt za oknem
pijak przeklina zapałki
jeszcze psy kłócą się o ciszę
pokój tonie we śnie
dzisiaj przyjdzie do mnie łeb ryby
poczęstuje ostrzem języka
rafa grabiec, 18 september 2012
szukając dziewczyny o barwach plaży
czerpię rozchodzone ziarna
w źródle słońca następna nadzieja
i kiedy ostatni dzień na ziemi
przyjdzie
zanurzę się w atłasie
który okryje lęki bałwanem fal
z radia popłyną poranne wiadomości
do usłyszenia
głos pisk szczekanie
wśród starych mebli
u progu okna czyściec
gdzie kroki coraz częstsze i bliższe
w to gorące przejściowe zaćmienie
sensu i braku poczucia czasu
żal słów które umierają
i nie mają szans by zaistnieć
by się wykrzyczeć
i zacumować do kartek
gniecionych szybciej niż puszki po piwie
i świeżo uprasowana koszula
podwijam rękawy i biorę się do roboty
pisanie to wolność w zamkniętym świecie
rafa grabiec, 17 september 2012
rozebrałem się ze swych słabości
i teraz marznę
przy stole pełnym niczego
co może mnie obudzić
od niechcenia towarzyszą mi blizny
i nieudane próby niczym labirynty
samobójcze sny
o spadaniu z wysokości ust
rozumiem zbyt dużo
a wiem za mało
uśmiechnij się do mnie kochanie
i patrz
nasza córka potrafi już
oddychać podwórkiem
rafa grabiec, 16 september 2012
Dobrze że cię mam. Kiedy rano ściany są porzuconą skórą
węża. Podłoga ciągnie się do kolan. Wystawiam paznokcie (najtrwalszy
element zewnętrzny). Nagością zawstydzam domową zieleń. Za długo
przebywam w otoczeniu siebie. To nie to samo co przebywać z
kobietą (jakich by nie miała ramion). Jakich by nie miała
uczciwych żył. Dobrze że mam na przykład łóżko (fragment
bezpieczny). Chociaż o pięć minut dłuższy
od najkrótszego seksu.
rafa grabiec, 16 september 2012
nie pisanie gorsze jest od wrzodów żołądka
to tułaczka
to ślepa uliczka
nicość
mijają mnie słupy telegraficzne
przez które kopulują ludzie
pocieszają się i żądają od siebie wciąż więcej
stare i zgniłe dni pamiętam najlepiej
o rzemieniu ojca i czerwonych uszach dzięki matce
o wylanej zupie za okno i kluczu na szyi
kiedyś ukradłem pieniądze
kiedyś byłem dzieckiem i tego nie żałuję
po prostu byłem ciekaw świata
grzebałem w szufladach zaglądałem pod łóżka
podwórko z perspektywy drzewa jest piękne
jak nogi sąsiadki na wysokich obcasach
papierosy pozwalały się poczuć mężczyzną
piwo piliśmy na zajezdniach kolejowych lub za kościołem który nie miał wieży
a my mieliśmy jeszcze w sobie wiarę
że może się udać
zerwać jabłko i orzechy
przy ulicy domków jednorodzinnych
szukaliśmy dziewczyn które zdradziłyby
tajemnice ukryte w majtkach
gdzieś w piwnicy tam gdzie koty jedzą myszy
cicho
żaby rechotały za młynem brudnym i nieczynnym odkąd pamiętam
karbid pakowaliśmy do puszek i wysadzaliśmy w powietrze mrowiska
każdy blok miał najlepszą reprezentację piłki nożnej
więc od słów do bitwy potrzeba było niewiele
i tak jest też dzisiaj gdy czytam gazety i przełączam kanały
gdzie wojny wybuchają jak gejzery
rafa grabiec, 15 september 2012
i nigdy nie kończ wierszy milczeniem
w ciszy odchodzą tchórze od swoich kobiet
a nie mężczyźni
dlatego kończ wiersze wyciem
zostawiaj je jak psa który przytula
nos do progu domu
jeśli wrócisz puenta owinie się na nodze
i nie puści cię w przepaść ucieczki
rafa grabiec, 15 september 2012
szybko mówisz – pieprz się
cicho – czy mógłbyś
jasne – odpowiadam
dni rozbijają się jak jajka
lądują na rozgrzanej patelni lata
wieczorami szukamy się pod pościelą
poduszki to oazy
wychylam się fatamorganą
mogę otworzyć drzwi samotnym kobietom
będzie wiało od zazdrości
i słońce zaczerwieni się
ze wstydu
połknie nas perkaty księżyc
w chłód pachnący pustynią
zjednoczonych kolorów szaleństwa
mieszkamy w piekle
niebo to tylko paleta w ręce malarza
a święty Mikołaj oszukuje
rafa grabiec, 14 september 2012
masz wplątany różaniec pod poduszką
bóg nacina noc od strony schodów
rozsypane cegły popieleją ręce
na zakręcie usta ochrzczone chlebem
po co wracać do domu
rafa grabiec, 12 september 2012
nie idź na druty
nadzieja jest okruchem
nawet w piekle
rodzą się dzieci
rafa grabiec, 12 september 2012
zamawiamy kawę
ona białą z dwoma łyżeczkami cukru
ja czarną tym razem bez dodatków
kawa daje swobodę rozmowie
jej zapach siada na stoliku
otula nadgarstki
co innego herbata (nie daj boże smakowa)
której dym ucieka beznamiętnie pod sufit
albo przymila się niczym kot (a dobrze wiem
jak nie znosisz kotów)
więc
kawa pozwala nam na chwilową rozkosz
podobnie do łóżka
ale o tym w następnym wejściu
rafa grabiec, 11 september 2012
nie kochaj mnie
nie jestem do kochania
lepiej zrób mi kanapkę z radamerem
lub uprasuj koszulę
wiem że tego nie znosisz
ale zrób chociaż tyle
i mów do mnie za dużo o różnych rzeczach
nawet jeśli udaję że nie słucham
mów
to taki ludzki odruch
chcę słyszeć głosy
chcę wiedzieć o czym myślisz
jak rozumiesz świat
rafa grabiec, 11 september 2012
To nie jest tylko mały uśpiony
deszcz. Niektórzy nazywają go
płaczem. Niektóre mówią o nim
tęsknota. W taką ciszę jak dziś
trudno nie sięgnąć po album z pierwszych wolnych wakacji. Ciężko
patrzeć w okno. Dobrze
że jest parapet pełen roślin. Przynajmniej
dla nich warto wstać z łóżka.
rafa grabiec, 10 september 2012
chodź za mną wszystko kwitnie
grzyb w kąciku łazienki
dług pożądania w za ciasnym łóżku
chodź ze mną wszystko kwitnie
wiosna obrzygała nas zielenią
dzień ciągnie się niedokończoną autostradą
chodź za mną wszystko kwitnie
powiedziało echo do przydrożnej dziewki
zmarły ptaki a kwiaty tańczyły
aż muzykę miasta zatkałem korkiem od wina
i ławka była miękka jak policzki
rafa grabiec, 8 september 2012
Pułce
powiedział że nawet jeśli pisze źle
i tak myślą że jest dobrze
ale to nieprawda
nie mogłeś im wierzyć
chociażby przez kwadrans swego szaleństwa
wiersze to nie pieczenie chleba
nie smarkanie w rękaw
i mogę zrozumieć
że bliskie ci były mosty
i bezpieczne domy dla wariatów
rafa grabiec, 6 september 2012
podobno był w tym dobry
nosił niski stan spodni
a grzywkę miał zaczesaną na bok
kochały go dziewczyny i niektóre profesorki
potrafił porządnie rzucić kamieniem w pociąg osobowy
i pił nie mniej od innych
zakochał się w takiej jednej z małym biustem
ale potrafiła kochać jak żadna
i nie udawała kogoś kim nie była
wracał od niej nad ranem
kiedy tamci szli do fabryk
zatrzymywał go nocny patrol
imię nazwisko ulica
nazwisko rodowe matki
miał to gdzieś
bo za miłość się nie sądzi
rafa grabiec, 5 september 2012
piszę list do wujka
wiem że tęskni za ojczyzną
i że został sam w małym domku
na przedmieściach Montevideo
wujek przyjaźni się z panem Suarezem
często grają w warcaby nad Atlantykiem
piszę do wujka list
o tym co się wydarzyło zeszłej niedzieli
(wujek uwielbia jak opisuję
niedzielne spotkania na wsi)
do listu załączam życzenia zdrowia
i zdjęcie źrebaka który przyszedł wczoraj na świat
(wujek kocha konie)
jest 5 sierpnia 2005 roku
list powinien dotrzeć do Urugwaju za około 10 dni
rafa grabiec, 5 september 2012
synchronicznie
kula usiadła na skroni
wwierciła się w membranę czaszki
patroszyła lekcje historii
rozdzierała zdjęcia rodzinnego albumu
wszystko płynęło ciałem ku ziemi
a może to była ulica odjeżdżających samochodów
pozostał ślad palonych opon
i dziura z rozlanym wspomnieniem
obiecała się nie zakochiwać na wiosnę
rafa grabiec, 3 september 2012
Na ulicy dzieci grają w zapomnianą grę
w klasy. Kłócą się i godzą z logopedyczną
wadą. Rodzice okupują okna i ławki. Rozmawiają
o zwyżce czynszu. Rozmyślają
za co sąsiad spod dziewiątki pojechał
na wakacje. Podobno zdradza go
żona. Zawsze ta sama
komunia w niedzielę. Zawsze
te same otrute spojrzenia. Listonosza
jeszcze nie było z wezwaniem na komendę,
ale to nieuniknione.
rafa grabiec, 31 august 2012
znajdź w maszynie otchłań
i powiedz że to przyszłość
następnie narysuj siebie w środku
nitkami kolorów
zmierzchu
w rytmie tłoków i światła
cieknącego woltami
napocznij kolejny sześciopak wspomnień
i mów do ścian
mów do krzesła
niech pomogą ci dłonie
(tak będzie łatwiej)
słucha cię zegarek
(przynajmniej tak ci się wydaje)
głowa pełna głosów
na tak na nie sam już nie wiem – krzyczysz
sprężyna toczy się po trawniku
(chyba się uśmiecha)
pieprzona awaria samochodu
rafa grabiec, 30 august 2012
pragnienie pełni było tym, czego nie mógł
dotknąć, pewnego rodzaju poezją, której
percepcja zakrzywiła się na drzewie, a rozum
nie ogarniał tego za pomocą rąk. kiedyś
o tym mógł usłyszeć, dzisiaj za pośrednictwem satelity
(pozostawionej i konserwowanej za pomocą komputerów
z ziemi) ogląda to w telewizji. czasami
stara się zapomnieć jak głęboko można spaść
pozorując niedomówienia.
rafa grabiec, 24 august 2012
widzisz - odchodzę
nocna wariatko
ostatnie co potrafisz to milczenie
i nawet przyszłe wersy tego nie zmienią
nie ukrywam że bolało
kiedy indziej byłem zarośnięty knajpami
i mimo wszystko gdzieś był w tym sens
jedyne co zostało to wycie psa
rafa grabiec, 23 august 2012
polowałem z nią na ważki
(foliowa reklamówka zamiast siatki)
kiedy wiosna zachodziła na lato
nad stawem roiło się od wagarowiczów
potrzebowałem zrozumieć jej NIE
ona potrzebowała ważki na zaliczenie botaniki
teraz już wiem dlaczego
po lecie przychodzi jesień
rafa grabiec, 22 august 2012
pawie nie rozumieją piękna
opuszczają wachlarz strachu
by zrozumieć wróbla
czyszczą pióra w tej samej kałuży
rafa grabiec, 21 august 2012
gdyby nie bolało to był sobie poszedł
dlatego
uciekam przed spojrzeniami bezpańskich psów
kiedy
moja córka chwyta mnie za uśmiech
kwitną kwiaty
rafa grabiec, 20 august 2012
w tę szarpaną noc
zadzwonimy na policję
i zgłosimy kradzież marzeń
dyspozytorka poprosi o numer telefonu
na wariata podam 600921749
rozumiem, przyjęłam - syknie do słuchawki
a my pójdziemy w miasto
jak w prerię skojarzeń
rafa grabiec, 20 august 2012
aresztowanie to jeszcze nie choroba
ale pamiętaj skąd pochodzisz
Polaczku
rafa grabiec, 17 august 2012
otwierają się ręce i widzisz
centymetry zmęczenia
kanaliki dzieciństwa pomnożone
przez dorastanie wiosny
otwieramy ręce na nowe
a nowe parzy niewiadomą
podniesioną do kwadratu
chęcią lub strachem
otwieracie ręce na piękno
gdy piękno jest równaniem
niedostrzegania brzydoty
otwierajmy ręce i liczmy na to że
wyleci z nas gołąb
rafa grabiec, 15 august 2012
światło to obraz
którego nie dogonisz
światło jest niewypite
jeśli skręcisz
za zakrętem
będziesz
rafa grabiec, 15 august 2012
nie mógł być pewny
miłości
ojca nie kupi się za pieniądze
pacierz był złodziejskim szronem
w gnieździe
ręce które go nosiły
nie były wystarczająco głębokie
pozbył się płaczu
po ostatnim ukłuciu słów
ten dom jest za ciasny
wyjechał na inną planetę ojcostwa
nie da się nauczyć
kochać
rafa grabiec, 15 august 2012
przeciskamy się wąską szyją ulic
rynsztokowa ślina zastyga pod stopami
przystanki to krótkie ataki serca
skurcz rozkurcz skurcz się
do rozmiaru S
tu wybrzuszenie tam wklęśnięcie
s jak suka
s jak sukinsyn
smutne
rafa grabiec, 14 august 2012
jest wieś i jest miasto
są ludzie i ludzie
kiedy dojrzewamy pakujemy walizki
by popatrzeć na maszty w inny poranek
dochodzimy do drzwi przez które widać
pola oliwne i klucz dzikich gęsi
otwierasz myśli na port w Pireusie
z czasem walizki stają się bezpodstawnie do niczego
i tylko listy opowiadają historię
ludzi
już nie ma
zostały ambicje i porażki w skórze
czasem odzywa się miłość
ale kto chce to wspominać
jest wieś
jest miasto
są skrzynki pocztowe
rafa grabiec, 10 august 2012
na niebie
w niebie
kryształowe słońce odbija się
rakieta słów
obcasy biją na alarm
nie ma już w nas dziciństwa
ululane śpi w kołysce
światło
pocięte żaluzjami
buduje ostrokątne cienie
na stole zabawki do pierwszej pomocy
pilot
gazeta
kawa
znów upał
otworzymy luft i zaczniemy rozmawiać
o zmarłym wieczorze
rafa grabiec, 10 august 2012
noc jest śliną
boję się ją przełknąć
boję się zrobić z niej bańkę
rafa grabiec, 9 august 2012
w stodole śpią diabły
mówiła babcia
nie wchodź tam po zmroku
ciekawość dziecka
jest pierwszym krokiem do piekieł
rafa grabiec, 8 august 2012
Nie przyczyniłem się do zbiorowego gwałtu.
(choć prokurator był innego zdania)
Stałem tam i pilnowałem drzwi, kiedy oni
ją zarzynali. – Patrz młody – Ale ja uciekałem
do klamki i myślałem kogo najpierw
zabić. Ją czy któregoś z tych trzech.
rafa grabiec, 7 august 2012
Przyjechałem tu po to, żeby cię
zabrać. Oderwać cię od gałęzi . Obiecuję
nie uschniesz . będę opiekuńczy
jak dla swoich pelargonii. Obmyję stopy,
nawilżę usta. Nawzajem będziemy
obcinać sobie paznokcie. W moim pokoju
nie ma telewizora, nie ma firanek. Ściany
mają kolor jelit. Łatwo się w nie
wkomponować. Słońce jest kwadrans przed
orgazmem. W lato. W zimie po słońce trzeba
iść do sklepu. Przyjechałem tu,
żeby cię odciąć od raka słów. Od ludzi, którzy
umierają. Wystarczy, że
spakujesz się w kieszeń i zamkniesz ich od zewnątrz.
rafa grabiec, 7 august 2012
tylko kapsle
cholera kapsle
i co mam powiedzieć
że w kieszeniach kapsle
tylko
a pogrzeb
a rower
a poczta
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma