Jarosław Baprawski, 3 april 2012
słowa tylko słowa
słowa
matki mojej wczoraj urodziny
ja pijany na melinie płonę
gdzieś w zanadrzu koniczyna
w moich oczach nie ma blasku
kurwy gaszą świece z każdym krokiem
na wykroku łapię usta
zarażone fałszem
i przegrywam w gierkę bierki
niczym skoczek szachownicy
zapierdalam gdzieś tam w przyszłoś
nieświadomy jezusa
bo jestem panem
Jarosław Baprawski, 3 april 2012
śmiejecie się kurwa gdy płaczę
gdy tak naprawdę nie mam nic
i gdzieś mam wasze wzruszenia
potargane skrzydłami poetów
tyle wiecie co piędz
ziemi która mnie skryje
ponad łopatą
księdzem i grabarzem
pozostawię na kamieniu napis
chuj wam w dupę
Jarosław Baprawski, 3 april 2012
ciemny pokój monitora biały ekran
cząstkę siebie gdzieś wysyłam bezpowrotnie
to co było co minęło to co przyjdzie
w dupie mam zgrany w dwa
teatrów twarze
jeszcze patrzę w oczy losu który trzyma kij
nim rozmieni się na drobne mieszka twarz
dobry boże pozwól jeszce raz
poczuć się
lincolnem posród szrotów
Jarosław Baprawski, 3 april 2012
są gdzieś ludzie których nazwę bracmi
są gdzieś tylko cienie tych których nie chcę znać
i rozdarty między nicią i osnową
za ryśkiem do kołyski zanucę słowa
"jak na deszczu łza"
jeszcze tylko dziś
jeszcze tylko dzień
namaluję portret twój bez farb
i choć nigdy nie widziałem twarzy
nie dotknąłem piersi dłonią
gdzieś tam jesteś na pewno
na pewno w moich snach
kobieto twarda jak skała
ostra jak brzytwa
niebezpieczna jak zdrada
i najsłodsza jak śmierć
nieoczekiwana
jak jutra trucizna
jak powiew wiatru
po kielichu
Jarosław Baprawski, 2 april 2012
kiedyś rozpacz spłynie w oczy
na żarówkach tylko ćmy
komar który ugryzł wczoraj
jawi się niczym bóg
wszystkie kurwy
które dotkną mojej szaty
na kolanach niech golgotę przejdą swą
nie ja stwórcą
nie ja dzwigiem
nie ja drewnem
jestem tylko tym
co pisze wiersze
Jarosław Baprawski, 2 april 2012
siedzę w parku
zapatrzony w trupie twarze
co z miłością już nie mają nic wspólnego
i spoglądam ich oczami
tak poprostu tak w głąb siebie
niczym zawrócony w biegu pociąg
chciałbym płakać lecz nie można
zbudzić świerszczy pod mym progiem
można kurwa tylko wódki napić się
i zapomnieć dzień narodzin
i co jeszcze
można zruchać dziwkę do rana
pogrążyć matkę i ojca w rozpaczy
i tak samo można powstać z popiołów
lecz brak ogniska wskrzeszonych żagwi ran
a ten co umarł też nie płakał
dlatego został kimś
a ty
a ty jesteś tylko elementem
egzemplarzem wycofanych z druku wierszy
Jarosław Baprawski, 2 april 2012
dziś nie przyjdę moja mała
rozbił się mój wielki wóz
dziś przepłynę równik
albo zginę
i w butelce pustej
wyślę list
idź do chuja
nie zawracaj dupy mi
najpiękniejsze to co było zabierz z sobą
razem z matką spakuj swe walizki dziś
pokochałem ciebie w blasku świecy
podpalając chrustu stóg
nie wiedziałem
że tak blisko jestem salem
ser smakował na kanapkach bardzo mi
na zakupach w lidlu zrozumiałem
jesteś sam wózek pchaj
Jarosław Baprawski, 1 april 2012
między majtki moich dziwek
powkładałem resztki snów
i z barykad własnych fobii
wziąłem życie na bagnety
jaki z góry mi pisany los
chuj go wie
w łucie szczęścia zamknę zorze
rozpaloną między uda
wcisnę żagiew
niech się dzieje wola piekieł
w chórze śpiewu wiejskich bab
odprowadzą mnie na koniec wsi
potem tylko już karawan
kilka łez co mnie znały
po łopacie spłyną rdzą
umarł kowal
ja pierdolę
umiał żyć
Jarosław Baprawski, 1 april 2012
na ulicach jęk klaksonów agonalny płaszcza stan
nie przeraża wbrew przeciwnie kontrastuje z tynku tłem
dokąd pędzi rozszalały tętent tłumów
co w witrynach zgubił oczy ludzkiej twarzy
jeszcze może tylko grupka smętnych panów
w ciemnej bramie rozkoszuje się nektarem
złotych renet bez pośpiechu łyk za łykiem
po falstarcie strzał z gaznika cofa wstecz
na butelce wąż co kusił słodką ewkę
zmienił się w cukrowej waty śnieżny kłąb
dokąd pędzisz kurwa losie zajebany
czyżby mało ci dziś było moich łez
za tym koniem co się z wozu odpiął dyszla
z uniesionym łbem do rzeźni poszedł sam
Jarosław Baprawski, 1 april 2012
najpiękniejsze jest uczucie
że zostałeś sam
na lodzie
nie szukaj zrozumienia
gdy nazwą cię samobójcą
przepłyniesz przez życie
ponad wrakami
bo jesteś większy
niż lodołamacz
Jarosław Baprawski, 31 march 2012
gdy noc ciemna
i nie widać scieżek w mroku
istynktownie po omacku czuję szlak
zawieszony między piersią a oddechem
wspinam się na krawędzie ciepłych warg
gdzieś nade mną pod powieką płoną gwiazdy
choć nie widzę oddam wszysko za ten szept
Jarosław Baprawski, 29 march 2012
nie trzyj oczu szkoda rzęs
rozcieranych dłonią chwil
jeszcze dzisiaj obudź się
z wiarą w ludzi podnieś wzrok
przejdź ulicą zdepcz kałuże
przez otwarte usta chwyć
krople deszczu słonych złudzeń
uwięzony w gardle popij kęs
jeśli boli
to jest życie
mimo że to suchy chleb
na chrzanowym liściu
z bratnią duszą
będzie lżej
Jarosław Baprawski, 28 march 2012
'bez jedzenia i bez spania"
najpiękniejsza moja pieśń
może mi wyłączą prąd
w blasku świecy
lady śmierć
w chuju mam historię świata
tak jak losy moje po
pierwsza miłość
inicjacja
na butelce kreskę zrób
najpiękniejszych spodni kanty
wywiązany w biegu krawat
usta ewki z każdym łykiem
jeszcze bliżej
do pytania
Jarosław Baprawski, 27 march 2012
pamiętam całe życie
dziadka nad stołem do pokera
typów o twarzach bez miłości dla dzieci
żołnierza armii krajowej
przymuszonego do roli kata
który wyhuśtał się na pętli socjalizmu
meliny i kurwy mojego masta
umierały wraz z moim wiekiem
przemianowano ulice
z kirszbauma na traugutta
pozostali złodzieje
i ja
młody
niepokalane poczęcie
Jarosław Baprawski, 27 march 2012
syf
mogiła i dziwki
w szatańskim śpiewie
biała noc
zorza polarna
w świetle lodówki
igloo z duszy spiewa Ave Maryja
ojcze nasz przekłada
sałatkę z papryką
śledź kona
przebity widelcem
duszy już nie ma
jest pociąg do wierszy
lecz o czym tu pisać
gdy nie bije serce
może tylko o dzieciństwie
kromce chleba z masłem i solą
dłoniach ojca który chciał
bym nie nosił tenisówek
kosmyku włosów mamy na policzku
uśmiechu siostry ponad świadectwem z paskiem
poprzez pryzmat pierogów
z goryczą czarnej kawy
wybaczcie
proszę
Jarosław Baprawski, 27 march 2012
wpatrzony w światło żarówki
naświetlam twarze których już nie ma
wędruję po parkach z ręką w dłoni
kobiet z poprzedniego życia
pomiedzy gumką majtek
pomiędzy włosami
moje życie
w każdej odsłonie piękniejsze
w ryzykownym lądowaniu boeinga
bez podwozia
bez autopilota
na margines
Jarosław Baprawski, 26 march 2012
kiedyś spotkałem kobietę
w zwykłym greckim burdelu
nie zapomnę tej twarzy
bizantyjskich oczu
po fakcie
piłem z nią kawę
i rozmiawiałem o sztuce
moje wszystkie pragnienia
przecięła samurajskim mieczem
nie dzisiaj jaruś
nie ze mną
Jarosław Baprawski, 26 march 2012
dziwki są samotne
wiatr hula po kieszeniach
kłębek dymu podzielony na cztery
smakuje jak piosenka johna lennona
wszystko przez czas
nieodpowiednią chwilę urodzin
wtedy powracam do nieznanych budowniczych
chińskiego muru przez pryzmaty ostatecznego rozwiazania
chcę zrozumieć zdolnego hodowcę drobiu
jak mam to wyczytać ze słów
nie miałbyś tej władzy nade mną
gdyby nie była Ci dana z góry
ogólnie pierdolę to w czapkę
tak jak miłość
Jarosław Baprawski, 25 march 2012
faceci biją się po mordach
w każdym kącie i o każdej porze
w zadymionej knajpie znajdzie się jakaś dupa
stworzona tylko po to by wykonać na niej kolejny wyrok
rozjechać czołgiem nie pytając o imię
tak najzwyczajniej na świecie
powtarzać za wszystkimi
utarte slogany
kurwy kochają złodziei
kto nie pije ten jest żydem
Jarosław Baprawski, 25 march 2012
bardzo lubię stany na pół gwizdka
zastanawiam się wtedy nad trasą żeglugi
mimo że gwiazdy strzelają focha
odwrócone dupą od konstelacji urodziń
oddałbym wszystko
za jedną balangę z bukowskim
wspólnym rżnięciu jakiejś dupy w kolejarza
pierdoleniu o wszystkim i o niczym
i by świat uwięziony w cieniu człowieka
przestał maszerować obok
stanął na chwilę
stanął na tydzień
wyrzygał pod płotem
swoje wszystkie zbrodnie
tak jak mój kumpel
który zjadł frytki
zwrócił całe ziemniaki
Jarosław Baprawski, 25 march 2012
z rozbitych marzeń układam witraże
w szklanym sacrum zamykam bajkę
o facecie który chciał tylko okruchu
a z miłości dostał piekarnię
z córką młynarza
nie było mu łatwo
ciągła pylica i stres
mimo że przepił wiatraki ojca
ona jedna po grób
dzieliła kłos
Jarosław Baprawski, 23 march 2012
uwielbiam śmierdzące bary
zwłaszcza najgorszego standardu
mordownie o istnieniu których
chce zapomnieć bóg
do czego mógłbym to porównać
jeśli nie do ławki rezerwowych
to do karnego batalionu
przyszłych świętych
kurwa
kolejna bójka
burzy moje refleksje
chcesz poruchać za flachę
opadła mi szczęka
właśnie pragnąłem dziwki
z ubiegłego wieku
Jarosław Baprawski, 21 march 2012
jeśli nie masz ochoty na jutro
wysiądź z auta zatrzaśnij drzwi
jeszcze pożyj tym życiem z przeszłości
nim zagonisz się w wyścig martwych dusz
i odpocznij na pętli od złudzeń
wykup bilet w dwie strony od dziś
jeśli słowa są tańsze od wiary
tak naprawdę nie tracisz nic
tylko czas który biegnie na bieżni
niech poleci z wiatrem w zgubną dal
najpiękniejsze są właśnie wspomnienia
które okręt rzucą z burzy w sztorm
tak jak w życiu najpiękniejsze są dziewczyny
chwile szczęścia pośród dzikich leśnych kniej
i ich usta na piersiach mężczyzny
znaczą więcej niż obecnej chwili sens
moje dziwki najpiękniejsze wy anioły
dzisiaj za was wzniosę toast swój
pośród skrzydeł potarganych śpiewiam piosnkę
o tych sercach które zesłał mi Pan Bóg
Jarosław Baprawski, 21 march 2012
patrzę na drzewa i widzę dzieciństwo
pośród lasów czuję ogromną pustkę
i na tej pustyni czuję zapach
dziewczęcych włosów
potem na strychu pożydowskiej kamienicy
z wiadrem piwa zakuponego na wynos
zapinam wspomnienia pierwszej miłości
wsród płaczu skrzypiącego okienka
na jej piersiach składam płonące pocałunki
w dole szumi rynsztok styczniowego powstania
i słyszę głosy plejady niebieskich ptaków
niesionych skrzydłami kolejnych włamań
mam naście i ona naście
tak myślę to był przełom
a mogłem ją pokochać
może byłoby inaczej
takie niebieskie miała oczy
Jarosław Baprawski, 21 march 2012
jakże ciężko mi pisać z obczyzny
na którą wygnało mnie życie
mogę zapić kaca wyborową
nieświadomy jutra
zagryźdz cebulą
dzisiaj
w szlachetnym chiwasie użeluję włosy
policzone przez wszechmogącego
tylko kurwa dlaczego
powiedz kurwa dlaczego
upatrzyłeś mnie na swoją miłość
czyżby zbrakło czarnych owiec w stadzie
które jeszcze wystawisz na próbę
bo ja już jestem na skraju
czarnej doliny
i zła się nie ulęknę
karmiony codziennie pokrzywą
mogę jedynie wplatać w warkocze wierszy
purpurowe wstążki moich cierpień
więc nie miej mi za złe
gdy skoczę w przepaść
Jarosław Baprawski, 20 march 2012
są jeszcze kurwa dziwki na świecie
które sądzą że seks jest dla bogaczy
maszerując przez jabłczane sady
wycisną soki z okiennej pelargonii
pospołu z teściową zasuną firanki
a tak naprawdę ich już nie ma
tak jak chleba bez mąki
nie zastąpią trociny
mojego głodu
za widokiem dziecka
z rozpłaszczonym noskiem
i uśmiechem beztroski za szybą
Jarosław Baprawski, 20 march 2012
trupie dłonie ocierają mi czoło
gwiazdy spadają jedna za drugą
wszystkie marzenia skupiam w jedno
dożyć do rana
rozrywany co noc
szrapnelem codzienności
umieram bohaterską śmiercią
nieświadomy celowości narodzin
w pytaniu na śniadanie
tok szoku najsztuba
toczę kulki gnoju
Jarosław Baprawski, 19 march 2012
z wiosenną rują przymykam oko
rozanielony linią szpilek
symfonią kształtów
idealnej pary nóg
przecież nie nosisz bielizy
jesteś dziksza od chuj wie czego
gdy krzyczysz moje imię
o pierwszej w nocy jeżą się włosy
na grzbietach marcujących kotów płonie rzym
podaj mi oliwkę
Jarosław Baprawski, 18 march 2012
przechadzam się ulicami
przypatrując się płaskim twarzom
w brudnych kałużach piję wodę z ptactwem
czarniejszym od ślepoty bułhakowa
z psami zjednoczony przeciwko hyclom
w ćwierkaniu pospolitych wróbli
w niekończącej się opowieści
przekręcam pierścień arabelli
powracam kurwa stachurą
znad fontanny do teatru
zgrany w dwa ognie
płonę i gaszę resztki człowieka
najzwyklejszą wyborową
zapijajam wszystkie
zdeptane sprawy
na szarych chodnikach
karaluchy i pluskwy
tym co zostało karmię motyle
Jarosław Baprawski, 18 march 2012
zakochałem się kiedyś
w jednej dupie z czwartego LO
po dwóch miesiącach wyrosł brzuch
i ogromny browar dojlidy
filtrowałem nerkami
w gonitwie za ojcem
sierżant ludowego wojska
zagroził egzekucją z broni służbowej
już miałem nazywać go tato
lecz pękła membrana
ciąży urojonej
i jak w operze mydlanej
kopulowałem w piątki z córką
w środy z niedoszłą teściową
pchaliśmy wózek z ojcem
po wylewie był spokój
do końca służby
pokochałem inną
ewe
Jarosław Baprawski, 15 march 2012
życie jest piękne
chciałbym spróbować maliny
z twoich piersi zlizać krem
pójśc za rękę
tam gdzie nikt nie poszedł
uprawiać seks
i zwariować
wsród tych polan leśnych
wsród jagodzianej krzewiny
wypełnić miłością
albo
zapnijmy jeszcze raz
Jarosław Baprawski, 14 march 2012
przychodzę czwarta
może piąta nad ranem
w śpiewie śmieciarek
uśmiechnięty w ryj
pukam do drzwi
w pościeli miękiej
jak puch marny kobiety
przytulony do piersi śnię
objęty gestem
odarty z przestępstw
wali mnie los całego świata
wylizać ci cipkę mała
jaruś miej litość
śpij
Jarosław Baprawski, 14 march 2012
ojcze któryś jest w niebie
składam się do ciebie
w modlitwie
dlaczego stworzyłeś narzędzia
dlaczego świat pędząc nad przepaść
wzgardza twoim imieniem
zamień się ze mną na jedną chwilę
poczuj smród kurew w szalonym śpiewie
dopóki szklanki pełne
uwolnimy barabasza
umywam ręce
na kaca
won
Jarosław Baprawski, 14 march 2012
tylko matka zrozumie
kwilenie pisklęcia
mimo że wypadł z gniazda
nadal żywi nadzieję
że ominie go wyścig szczurów
i rozłoży skrzydła bez lotek
a on nie jest wstanie się wzbić
i umiera grając w warcaby
lekarz rozłoży ręce
w boskim wietrze
bóg nie istnieje
jest cesarz
i cesarskie cięcie
rozcina siarę
w tęsknocie do mleka
żyje ciepłem piersi
Jarosław Baprawski, 13 march 2012
jeszcze dziwki nie zasnęły
a już płaczesz nad stosem
unosi się para butelek
w odstępach kamertonu
paganini napina zwieracze
przygrywa załośnie nad stolikiem
patrząc w twoje oczy
czekam kiedy pierdolnie struna
a on dokończy potrójne morderstwo
wyręczy mnie gitara
wyprutego z łopatki wieprza
nagotuję ci żurku białego
tylko odpierdol się
od białej kiełbasy
Jarosław Baprawski, 13 march 2012
gdy spoglądam na minę teścia
i obwisłą dupę teściowej
jestem bliżej sycyli
w pielgrzymce przez watykan
poszukuję spowiednika
który mnie rozgrzeszy
z przestrzelonych kolan
w myślach czerpię
kolejne setki
niech biegną sami
w paraolimpijskiej sztafecie
odnajduję męstwo
w szkockiej whisky
z lodem
płoną podłogi
Jarosław Baprawski, 13 march 2012
umarłem dzisiaj wsród ludzi
którzy konali bez jęku
widziałem na ich włosach
jeszcze ziarenka ryżu
z gołębiami konał mendelson
w ostatnim akordzie
resztka życia
i agonia
kurewsko zjebanych marzeń
rodzinę i pikniki z grillem
wyrywałem z żebrem
w okrzyku
daj mi kurwa boże kobietę
która pokocha na złe
przeżyje na pieśni
topiąc smalec
na dobre
kromką suchego chleba
zagryzie biedę
w pragnieniu
ponad
Jarosław Baprawski, 11 march 2012
dzisiaj gwiazdy spadają deszczem
po twojej stronie cały kosmos
i droga mleczna
pomyśl marzenie
wyciągnij ramiona
tylko nie pij sama
czarna dziuro
Jarosław Baprawski, 11 march 2012
odeszła jedna żona
drugą sam wygnałem
z domu została sterta popiołu
miną lata nim pozbieram w całość
porwne zawieruchą wiersze
w myślach ubijam tratwę
lecz tak naprawdę nie czuję bryzy
nadciśnienie tętnicze i kłopoty z błędnikiem
stawiają pod znakiem zapytania
możliwości staru w kolejne
próby wyjścia z impasu
uzależniony od przypływu
budzę się w śpiewie syren
robinson crusoe trzyma kroplówkę
a piętaszek czarny jak asfalt
masuje mi aorty
na dziurawej drodze
kończę slalom gigant
z ostatnią lokatą
Jarosław Baprawski, 10 march 2012
że czasami mam dość poezji pijaków
przepisów na jajka w majonezie
galarety z nóżek na dworcach
miłości francuskiej o świcie
ogólnie kocham wódkę
kwiatostany marihuany
harmonię i skrzypce
codzienne biadolenie dziwek
doprowadza mnie do szału
łapię się za i przeciw
jak można powiesić się dla jednej dupy
trzy razy z rzędu nieszczęsliwej
wtedy nie wiem
czy rżnąć jeszcze czy płakać nad losem
mogę przecież wskrzesić jakieś padło
upominające się o miejsce
w moich wierszach
nie ma miłości
na środku wersalki
zapierdalam cudzą miedzą
wsród klekotu bocianów
niestraszne mi kosy
obawiam się o mięśnie kegla
w młodości miażdżyła banany
dzisiaj nie trzyma moczu
po dwóch piwach
i ośmiu winach
Jarosław Baprawski, 9 march 2012
myśli wchodzą drzwiami
słowa wychodzą oknem
z modlitwą przekupek i bankierów
zacieram tynki na ścianach
samotną dziwkę kupuję
za dwadzieścia euro
jestem w niebie
tylko
jak wypiję dziesięc piw małych
potomek agamemnona i mustafy
przyniesie mi w darze od tawerny
kolejnych pięc naboi
z nogą ośmiornicy
wykręcę numer
przeładuję i zakocham się w transwestycie
potem wrócę
do zofii
Jarosław Baprawski, 7 march 2012
w purpurowych oczach
matowieją pryzmaty
przekrzywione światła
wypaczonej rzeczywistości
igrając z żywiołem
drążysz pokłady
na krawędziach wyobraźni
w resztkach bezpiecznej bryzy
szaleństwo zagłusza rozwagę
kotwicę rwij
wybrałeś
jeden krok za daleko
jedna wódka za dużo
i nie ma portu
latarni
jest pełne morze
jeden krok
środek cyklonu
tysiąc mil do brzegu
Jarosław Baprawski, 7 march 2012
matka tak mnie pokochała
że z żadną żoną nie żyję dłużej
niż statystyczne siedem lat
ile można zjeść zupy bez wyrazu
ile czasu można żyć w kłamstwie
upajając się jedynie szalonymi nocami
w dzikim nieokiełznanym ordukaniu słońca
pomiędzy sezonową pracą
pije wściekle
rażony comiesięcznie
piorunem burzy hormonów
buduję przezornie swoją arkę
sam startując na poszukiwania
kolejnych zielonych
Jarosław Baprawski, 6 march 2012
z rocznika 1970
pozostało czterech z plutonu
drużyna agregatów
element zombie
usta składają się w grymas koziej trąby
i na wszystko jest wytłumaczenie
czyżby ci śledź niesmakował ziomal
niedosłyszałeś przewiń
polewaj nie pierdol
tyle pustych
krzeseł
a lolki
lolki były piękne
bardzo kochały marynarzy
kiedy to było
sztorm na morzu
jakaś flondra w ciepłym łóżku
a stópki filigranowe
działały na wyobraźnię
miłością bijąc o piaskowe wydmy
no cóż
sabotowało życie
najpiękniejsze jest to
że nie umrzemy razem
Jarosław Baprawski, 6 march 2012
czasem piję tydzień
czasem dwa miesiące
śnią mi się kurwy i policjanci
sanitariusze i zakład pogrzebowy
ksiądz z szufelką
popielec
potem wracam
jednym jajkiem na miękko
przywracam funkcje życiowe
przyswajania pokarmów
w jednym słowie modlitwy
zamykam całą wiarę
litości
snów nie życzę wrogom
grając w karty z całym piekłem
przekładam epizody
jest remis
tak myślę
czyściec mam
nie wyjęty
pokuta to podstawa
post zbawieniem
walczę o każdy milimetr
serce bije
Jarosław Baprawski, 5 march 2012
byłem dzisiaj w lumpeksie
przejrzałem łachy zachodnie
gwiazda dawida na metce
wprawiła w konsternację
kolejowę rampę hebronu
potem wypiłem ze cztery piwa
z ludzmi bez imion
bez znaczenia
potem stopiłem słoniny
na pyszny smalec z cebulką
zajadałem się ze smakiem
wpatrzony w nową kurtkę
i widziałem twarze
i widziałem te piece
i widziałem tam siebie
i złamałem się kromką chleba
z bezpańskim psem bez imienia
Jarosław Baprawski, 4 march 2012
miłość do kurewsko bladych twarzy
umarła wraz z majem po pierwszym rozwodzie
z bibliotekarką publiczną przegrałem proces
powódka oświadczyła
łączył nas tylko petting
penetracja następowała w wyniku
nadmiaru alkoholu i słabości do poezji
którą to pozwany
raczył od rana do wieczora
uzależniając płciowo
bierną partnerkę
w pozycji krab przodem
z klęczącą amazonką
in flagrante
Jarosław Baprawski, 4 march 2012
nadchodzą w takie dni
kiedy gwiazdy wołają imiona
dłonie wiatru przypominają beznadzieję
na szlaku drogi wiodącej donikąd w koncercie
jakiegoś ruskiego zespołu
biełyje rozy biełyje rozy
ileż kurwa to lat
bez szabel
w dłoni
zaśpiewajmy jeszcze raz
w ograniczonym składzie
subtelniej wsłuchamy się w głosy
czy to kurwa jeszcze jest chór
czy może ostatnie akordy
chuj go wie
i tak to zostawmy
platonicznie bez odpowiedzi
najważniejsze pokonać
pierwsze minuty świtu
utrzymać szyk
wypełnić lukę
wybitym zębom
przywrócić uśmiech
rozkoszując się ciepłem
wiosennej ofensywy
chmielowe tyczki
napełniają kufle
polski oktoberfest
kołobrzeg
Jarosław Baprawski, 1 march 2012
wołam do ciebie w ciemne noce
w rozpaczliwym skowycie
tęsknię za gestem
matko mamulku
najdroższa mi istoto
jakże kurwa pojebały mi się drogi
jak bardzo pragnę twojej dłoni na głowie
tego spojrzenia
i tych łez trwogi
na dołku
kraty
w ciszy korytarza
poszedłem światem
ścieżką godną królów
przy tobie byłem cesarzam
zdobywcą kolumbem
wsród złodziei
zostałem
wybacz serce
jeszcze wspomina
wyrzuty sumienia
zostawiam chrystusom
madonna moja czarna
matko litościwa
perełko
Jarosław Baprawski, 29 february 2012
to są i dziwki
i jest emulsja na ściany
myślałeś że kryjesz królewny śnieżki
wszystkie kurwy takie same
na rogatkach oplutych marzeniami
wydrapane łyżką
czy gwoździem napisy
nie pozostawiają złudzeń
jeden strzał w kichę
rozerwie na amen napchane jelita
śmierć nadejdzie powoli
rozkoszując się męką
i nie ma bólu
portfel nic nie czuje
jest pusty jak flak na salceson
wypruty z twoich bebechów
płać alimenty i nie pierdol
że matka cię nie kochała
ojciec napierdalał jak mokre żyto
i żytniówkę pod płotem z kolegami
tylko lubił
a ty chciałeś miłości
do grobowej deski
masz żonkę
masz kurwę
masz życie
Jarosław Baprawski, 29 february 2012
możesz walczyć jak z samym sobą
szukając sprzymieżęców wsród robaków
gdzie szczur lub mysz zbłąkana
urośnie do roli bruce lee
w wejściu smoka
możesz poprosić
przyjacielu
zgaś światło
co ja pierdolę
przecież wyłączyli prąd
więc chociaż ponownie załaduj
logiczne pytanie
w samotności zimnego pokoju
jest prośbą wołającego o wolność dla tybetu
na środku pustyni gobi
zaparzysz dwudnowe fusy z herbaty
popijesz przy ogarku świecy
w wisielczym nastroju
czyngis chana
na koniec szatanie
zdmuchnij płomień
tylko waćpan jeszcze coś chcesz
kontakt wzrokowy jest bardzo budujący
urasta do rangi cudu w satysfakcji
że nawet jeszcze widzisz piękno
w brudnych nogach
Jarosław Baprawski, 25 february 2012
wszystkie dupy są takie same
tak i poezji można zdjąć stringi
nafaszerować flaki kaszą gryczaną
zmieszaną z krwią własnych przeżyć
zapiąć na kuchennym stole
skryte fantazje
biorąc pasztet
czy wpierdalając kaszankę
zastanawiasz się nad ceną
jej statusem qvo posiadania
patrzysz na usta podziwiając dziurę
i najlepszą bajerą zyskujesz cenne minuty
wijesz gniazda własnego kąta do spania
z pięknych słów składasz mercedesa
w ostre wiraże przez hotele na godziny
do czwartej szóstej jebiesz wschody
by budzić się z kocią łapą
w emaliowanym nocniku
zimnej ulicy
kartonie
myślałeś że dymasz dziewiczą rzęką
inicjując pierwszą podróż w nieznane
tak naprawdę jest największym przegranym
a dupa była najlepszym rzeźnikiem
która zarżnęła cię tępym nożem
wypinając pośladki stolnicy
a ty podłożyłeś łeb
podmiocie liryczny
Jarosław Baprawski, 25 february 2012
kiedyś wszysko było tak proste
w myślach rodziły się siła i geniusz
wrząca krew nie liczyła się z porażką
waterloo nie wchodziło w rachubę
pierwsze miłości
potężną dawką andrenaliny
napełniały tlenem szare komórki
wellington pod maską cipy
rozbił w proch
bez armat
do domu kurwa
w kolejny odwrót
na walizkach
potknięcia na wysokich progach
pogarda przed chwytaniem klamek
przeszła w zdumienie młodzięczego szoku
że świat pierdoli czyjeś marzenia
jest żądnym świeżej krwi
spętanego w ideały ikara
nie tobie chłopcze skrzydła
pisanej na szybko golgoty
gnij latami w barze elba
czasem coś załaduj
wystrzel spermą
na wiwat
oddaj kartkę do spowiedzi
przeważnie któryś zapuka
miłość cię zbawi synu
naucz się kochać
Jarosław Baprawski, 23 february 2012
och listonoszu
przyniosłeś wiadomość
zabiłbym gdybym wiedział
niewinny gołąb na progu
pozwu rozwodowego
upuścił zawleczkę
skuty kajdamami
obłaskawiam w myślach
szybkiego w działaniu kata
groteskowo ostrzącego miecz
na resztkach materialnych srodków
niezbędnych do utrzymania tętna
z jedynego żywiciela
przemieniam się w drapieżcę
dusząc co noc bestię
wyhodowaną
na piersi
Jarosław Baprawski, 22 february 2012
nie pamietam imion
a tym bardziej skrzydeł
ktore ubrałem w pióra
nieopatrznie
zamiast skubać szyje
trwoniłem majątek na mobile
perpetum doskonałości
wsrót krzyku dziwek
ocaliłem jedyną menzurkę
filozoficznego kamienia
rań i zabijaj uczucia w zarodku
nim wzrośną śledźiem i wódką
wstrząsnięty nie zmieszany
piję z tęsknotą
za zielonymi łąkami
umierając w mleczach
całowałujących dziecięce stopy
w biegu przed siebie
Jarosław Baprawski, 22 february 2012
więc powiedz piękna
jak nazwać cię po imieniu
gdy zgubiłem słowa na pętli
wywiązanej niczym krawat
przez łaskawego księdza
pozostała jeszcze butonierka
ni ją kurwa przypiąć
ni przyłatać
i nas tak mało zostało
pośród głodnych gołebi
na tych zajebanych stopniach
wodospadu łez
z pól ryżowych
co flesz
to odsłona
dlaczego pierdolone R
nie trafiło się w czerwcu
jak u innych we wrześniu
Jarosław Baprawski, 20 february 2012
wszystko dzieje się jak zwykle nad ranem
dziwki zawsze w porwanych pończochach
tylko kurwa te niewdzięczne imiona
doprowdzają fiuta do bramy raju
O abrachamie
wybrany z rodu
byłem plenniejszy
a każda matka wybrana
w wędrówkę przez bagna
życiową skibą
słaba
i niech rozgarną to pługi
a po nich brony
wywalą robaki
dla wron
a ojciec orze
jak kiedyś orał
a kłosy zbierają chuje
bez mąki
makaronu nie będzie
Jarosław Baprawski, 20 february 2012
nie mi równać się z cezarami
ani nawet mojej matki mężem
gdzie chciałem tam ruszyłem
nagi bez zbroi
bez armii
bez miecza
miałem tylko jedną dziwkę
z grójca i ewa jej było na imię
i to wszystko wystarczyło
bym legł w piachach poezji
ja pierdolę
nawet los nie dał mi tarczy
jak więc mogę szturmować jerozolimę
Jarosław Baprawski, 20 february 2012
rozdzwoniły się w rozczepionej jaźni
kielichy dzwonów i serca pęknięte
przebiegły wsród dzwięków bólu
wołaniem na pustkowiu
o zakończenie męki
przeklęte anioły
ze snów w udręce
wskrzeszone chrzęstem
deptanego szkła kieliszków
i głosów zza grobu
krzyczących
sto lat
jutro urodziny
kolejnej golgoty
stopnie wyrzeźbię
wygładzę dopieszczę
na śladach ran żywych na plecach
kolejny do pęłna nalany rozleję kielich
co mi przyniesiesz kurwa losie
w następnego roku wędrówce
czy w kolejnym żałosnym
podniesieniu z upadku
posadzisz mnie w końcu na koźle
i z batem wciśniętym w rękę
ze słowem boskiej otuchy
powiesz
pędz szaleńcze
twoje życie odkupione
wzrośnij trawą na prerii
czekałeś cierpliwie
na swoj pociąg
do aushwitz
Jarosław Baprawski, 19 february 2012
jestem pijany i źle się czuję
najważniesze jest jest to
że coś tam bije
coś staje
załóżmy okoniem
sny nie napawają optymizmem
gdy w nich ciągle wędruję na drodze
z tymi których pożegnałem
między wódką
codziennego dnia stalingradu
chciałbym powiedzieć
chuj w to wszystko
zrezygnuję z kajania
mazideł krzyży na powiekach
jakiego mnie stworzyłeś
takiego kurwa odbierzesz
bez dwóch zdań
Jarosław Baprawski, 19 february 2012
co się dziwić
że klisza czasami się rwie
skoro film zajechany do granic
a projektor z ubiegłego wieku
upomina się o smar
tylko nieśmiertelny reżyser
bez kastingu obsadza kolejne role
racząc pełnym kielichem
idących na śmierć
pierdoląc zakończenie
sciska tą swoją tubę
i krzyczy
improwizuj bez kaskadera
niech poleje się krew
lub zdychaj
Jarosław Baprawski, 16 february 2012
przychodzimy
jeszcze usta śpiewają
jeszcze nogi tanczą
coś pierdolimy
jakieś kanapki słanie łóżka
między kołdrą a prześcieradłem
stwierdzam że nie jestem napalony
wypijam szklankę wody
i tobie podaję papierosy
tylko daj mi spokój
wyrwałaś mi ręce na parkiecie
a klejnoty mam nadwyrężone w bójce
o twoją cnotę i lekkie obyczaje
zawierania znajomości
weź się odpierdol
Jarosław Baprawski, 16 february 2012
umieram
a jeszcze kołysze się serce
czuję wczorajszy oddech
i presję otoczenia
na sponiewieranej duszy stopy tysięcznego tłumu
i widzę ich każdy odcisk w krzywym odbiciu haluksów
chciałbym krzyknąć wypierdalać
umieram wyjebana zgrajo
lecz muszę trwać
na pograniczu
Jarosław Baprawski, 15 february 2012
byłem młodym biednym poetą
ten sam sweter przetarte łokcie
jakaś bułka z niesłodkim kefirem
i wiatr wolności w rozprutym szwie
zbyt długo zeszło
nim poskładałem elementy
okazało się że jestem szejkiem arabskim
który zamiast nafty znalazł złoża słów
w przelanym na papier
kielichu goryczy
zrozumiałem
że teraz mogę do woli
pierdolić nawet na pustyni
za garść piachu
Jarosław Baprawski, 13 february 2012
nie posądzam o nic nikogo
i nawet nie wiem czy ciebie kocham
po tylu latach wojen domowych
nie stygnie szklanka
źrenice spoko
lecz zwężone tętnice
upominają się o dawkę tlenu
który wyparował wraz ze stołem
nie pamiętam zapachu kawy
miłość znam tylko z bazaru
fotografia nad łóżkiem
doprowadza do szału
psy wyjące w zaprzęgu
śmiejesz się
jak śmierć biała
rozlana w kieliszki
Jarosław Baprawski, 9 february 2012
towarzystwo szemrane za stołem
tępym wzrokiem wpatruje się w blat
choć harmonii pożółkły flippery
miechy pełne wezbranych nut
nie za wiele potrzeba do szczęścia
żeby drożność utrzymać żył
i martwica nie groźi nam kończyn
prócz infekcji z nieczystych dziew
tararara rara ra ra
ochrypłe głosy fałszują songi
puste stągwie czekają na cud
w drodze na górę czaszki
z czupryn majaczą sny
o cyganie
co zapierdoli
wszystkie gwoździe
i młot
i o ewce
z alergią na jabłka
z zakazanych z miłości drzew
Jarosław Baprawski, 7 february 2012
wracam nad ranem zgłuszony jak neptyk
cztery kurwy prowadzą mnie pod pachy
na wykręconych obcasach szpilek
jeszcze tylko dwa jebane kroki
do rana okradną mnie z resztek
z poetyckich uniesień mojego życia
zapierdolą marzenia z portfela
zostawią tylko sam tytuł
i fotografię na której
nagotuję zupy cubulowej
jak niegdyś ona
przesolę
zapominając
że jeszcze kocham
kompotem z suszonych śliwek
popiję sny w zimnym barłogu
gdzieś tam ciągle majaczysz
z butelką piwa nad ranem
już nie jako lekarz
żółcią mi stoisz
nad klapą
jestem tylko
obłąkanym poetą
Jarosław Baprawski, 5 february 2012
stały się tak beznamiętne
jak picie dla samego utrzymania
na pewnej granicy stanu nieważkości
w czystym przyzwyczajeniu do luksusu
posiadanie półpełnej butelki w lodówce
nie zaleczy nasilających się koszmarów
związanych ze stagnacją odruchów
z wizją ostatniego namaszczenia odrzucam
pierwszy papieros w szkolnym kiblu
pierwszego hawta po butelce siary
na klatce jakiegoś bloku
gdzie piętro wyżej będę macał
i porównywał wielkość
pomiędzy piersiami
słuchał muzy
i kpił
ze świata
który dzień po dniu
odbierze mi wszystko
zawładnie duszą
wypali
Jarosław Baprawski, 4 february 2012
kiedyś
pamiętam strzeliłem
pięćdziesiąt punktów na pięć
dla jednej cipki z podlasia
odałem belki i pet
potem poszedłem przez zaspy
w ciemną pochmurną noc
przez pola orane i lasy
by zdązyć ogarnąć ją
nim inny za nią się wezmie
przytuli spaskudzi niebogę
która będzie mi kurwą
najdroższą dziwką
być może żoną
a sierżant co pisał glejty
trzydniewgo urlopu i laby
powiedział króko
kurwy są twoje
bądz chłopem
i wróć na czas
olałem go z góry jak mogłem
wartownik na bramie oddał cześć
w pierwszym sklepie uzupełniłem płyny
niedostatku siarkowodorów
dla otuchy i odwagi wypiłem trzy setki rojalu
w wyniku spotkania armii czerwonej
pod jedną z przydrożnych knajp
jak doszedłem do celu
byłem gotowy do seksu
na łuku kurskim rozbiłem resztki
złudzeń niedoszłego teścia
o chłopcu który nie bał się wideł
lecz ćwiartkami do piekła szedł
Jarosław Baprawski, 3 february 2012
napiszę dla tych co umarli
nie wierząc w gwiazdy
z pogardą na twarzy
patrzyli nam w oczy
ściętych drzew
i dżemsów dinów
już nikt nie wskrzesi
zostało słowo
śpiące w ziemi
porośnie drzewem
samotnego milczenia
obsypując wędrowców kwiatem
i dla tych napiszę
co jeszcze żyją
popłyną z nurtem
rzeki bez powrotu
ławice zdechłe
próżnej myśli
i skrzela bez oddechu
oprócz piany
fałszywej tożsamości
utoną w trupach
sztucznych wytworów
i dla siebie napiszę
pierdolę ławice
wolność smakuję
jak początek życia
na pewno nie jeden
bochenek chleba
złożę w ofierze
pustemu stołowi
nakarmię nadzieją
z rondelka rozpaczy
słowami pływającymi
w pustych okach nietłustości
powierzchownej prawdy
Panie-podano
niemowlę
na twoje podobieństwo
Jarosław Baprawski, 2 february 2012
kiedyś wejdę na ścieżkę ostatnią
nie zatrzyma mnie nawet jóźka harmonia
gdzieś nad głowami znad stołu zgaśnie gwiazda
czarną dziurą uleci przez zęby cichy wydech
i ręce zaciśnięte w pięści
luzacko uderzą w pierś
lub nie zdążą
pomyśleć
o lęku
wówczas ominę kolejkę pierwszy raz
z biletem bez powrotu pierwszą klasą
odjadę w wytęskniony chłopięcy sen
najwierniejsi z wiernych
odprowadzą za kamienne parkany
pozostałości tego który brzydził się blefować
mając karetę z ręki dobierał zawsze trzy
by pozostać sobą przy stole
gdzie wsród łodyg tataraku
muskanych słońcem rybich łusek
wracał nad rzekę pierwszych pocałunków
widoku napięknieszych na świecie nóg
zwieńczonych niewinną cipką
zgwałconą dotykiem fal
Jarosław Baprawski, 1 february 2012
przychodzą rano pijani jak szpadle
zakrwawieni pobici spod remizy
ziomek ratuj resztki honoru
na pstrym koniu
fortuna i my
a co ja wam kurwa kmicic
spalić mam całą wieś
zapite ryje puste łby
wezmę bejsbola
i kilku łyków
zawiśnie
na chirurgicznym wyciągu
świeże kwiaty w wazonie
kontrastują z fioletem
pawich oczek
kompanija
la comprasita
głupie jasie
Jarosław Baprawski, 31 january 2012
czuję czasem ogromny ciężar
podzwignięcia puchowych poduszek
namokniętych łzami nieszczęsliwych kobiet
wszystkie przewinęły się przez kołowrotek
własnych kurewsko nieestetycznych wrzecion
umysłu spętanego wyobrażeniem o świecie niewolników
przykutych kajdanami do wioseł armady galer
tylko po to by mogły popłynąć w zakamarki
popierdolonego świata własnych imaginacji
wyssanych z mlekiem obłąkanych matek
które same sobie spierdoliły młodość
z pierwszym napotkanym błaznem
pod miejscową knajpą łachudr
straconych dla ludzkości
obszczywęgłów
i co tu wymagać daj
posiadając tyle serca
co brudu za paznokciem pianisty
lub widoku słońca we wzroku ślepca
poduszki do pieca
umysły do reinkarnacji
z pozycji outsidera
Jarosław Baprawski, 31 january 2012
przychodzą dupy
i wszystko jest tak samo
znoszonych butów sterta za progiem
zapodaj muzę nalej lufę
przypal jonta
Heniek
och wy moje ruchałki amelki
kto i kiedy rozwinął wasze skrzydła
do lotu który z pozoru niesie w tęczę
kolorowych jarmarków cukrowej waty gorycz
nie osłodzi widoku konkubenta i trójki nowych aniołków
zapatrzonych w zniszczone twarze kameliowych dam
poczochranych minięciem przylądka horn
z ładownią zalaną po same brzegi
wzmożonym pragnieniem
złudnej dorosłości
wysztko jest ruletką
każda żetonem z pustą głową
pijąca z gwinta kwadry księżycowych nocy
postawiłbym na czarne ocalił połowę
przegrany muszę zgrać się do cna
genetycznie ociążony hazardem
stawiam nas wszystkich
jak zykle do dna
Jarosław Baprawski, 29 january 2012
są takie miejsca i rewiry o których wam opowiem
tam więcej jest warte słowo niezmierzone banknotem
wóda leje się tak jak z kranu bieżąca woda
dialogi przechodzą z ceraty życia
w złodziejskiej meliny zasady
z bandża na mandolinę
za wielką niedzwiedzicą
bandyckiego czaru spowita woalem
zaślubiona z woli nie z musu
kto tu wszedł już pogrzebany
w rechocie łopaty na kacu grabarza
co drugi to poeta indywiduum
przeciwieństwo ascety
tylko dziś
tylko ta chwila
to co w garnuchu
na ostrzach noży
stoi zdrada
spływa miłość
szklankami
na rękach pociętych
podziarganych torsach
przeklęte kalendarium życia
czasem o kurwy
toczą krwawe boje
namiastką miłości
wypełniają serca
pod więzienną celą
tylko oni siedzą przy blacie
a smutne firanki odgradzają od losu
w kolejne dziś i teraz
Jarosław Baprawski, 27 january 2012
nad ranem gasną gwiazdy
a słońce pijane ze szczęścia
nie może stanąc na nogi
po czterech orgazmach
brakuje pełnego
zaćmienia
ociągam się z wyjściem
lepkie ciała szroni dziad mróz
nie ma wódki i ogień gaśnie
w kominie bez drew
siada cug
wyskoczę na metę
strzelimy jeszcze numer
może jeszcze dwa
może nie wrócę
z kolejnym pinem
zmienię lokal
i twarz
jakas kurwa za dwie dychy dupy da
i pójdę spać jak wolny człowiek
który odnalazł sens
Jarosław Baprawski, 26 january 2012
zapatrzony w pulchne uda
podziwiam skrzypienie podwozia
alabastrowych pośladków
tapicerki de lux
i nic tak nie rozjaśnia podsufitki blond włosów
jak konwersacja z nieoczytaną dziewką
o tendencjach współczesnej literatury
podczas wspinaczki na szczyty
koronkowych kordylierów
przetartym szlakiem
poetyckich słów
w odruchu
mietek
dochodzę już
zaczekaj leszczu jeden
Jarosław Baprawski, 24 january 2012
powiedz
a przyjdę
i rozkołyszę świat
zawieszony między pająkiem
a muchą czekam
na jedno słowo
niemowy
kocham cię
jak kiedyś jadźkę
przybierasz na wadze
w super ciężką od mleka
super nowa dziewczyno
na kolejny alimentacyjny zgon
Jarosław Baprawski, 22 january 2012
mówiłaś
nasza miłośc przetrwa wszystko
dziś wyjemy jak kojoty
na sali rozpraw
obnażeni do kolonoskopi
wygnańcy edenu
wszystko przez żmiję
która nagotowała kompotu
z suszonych jabłek
tamtego drzewa
pozostały ogryzki
z naszej pierwszej randki
i choć dałaś na trzeciej
nigdy cię kurwa nie zapomnę
z widokiem tej jabłoni pod którą spadłaś
przy samej dupie odrąbię rękę
sięgającą po grzeszny owoc
w przystópach
Jarosław Baprawski, 21 january 2012
w obliczu niefortunnego zbiegu okoliczności
wiedziony koleiną młodzieńczej fantazji
dopchałem się do poradni uzależnień
kochających alkohol inaczej
po zderzeniu z mega ciężarówką betonu
pozostały jedynie fragmenty pamięci
w animuszu szczątkowej fryzury
parę blizn z uśmiechem szelmy
niezniszczalna potencja
na sam widok pani psycholog
zaczesuję bandycki przedziałek
a ona patrzy i czuję jej bezradność
gdy stawia diagnozę
czytając kabaretowy życiorys można odnieść wrażenie
że pana przypadek i doświadczenia nie są zwykłym skeczem
albo pijaństwo i poezja
do wyboru najgorszy asortyment kobiet
albo trzeźwość i proza
śmierć samotna w zapomnieniu
anonimowy alkoholizm
Jarosław Baprawski, 20 january 2012
rzuciłaś z grzmotem drobniaki na stół
iskry szklistych oczu potoczyły się w blasku monet
w czterech ścianach oazy poszarzało dziesiątym
drżenie głosu dotknęło troską malutkie jabłuszka
toczące się kuchennym chodnikiem
w objęcia otwartego koszyka
wiklinowych pasów bezpieczeństwa
stęsknione ciepła
pachnące sadem
wołały uśmiechem
chmury w oknach zmieniły kolor
z czterech stron wróciliśmy do ogrodu
ubrani
Jarosław Baprawski, 20 january 2012
sprowadzasz do domu następne kobiety
lgnące i bez ociągania beznadziejnie nieoczytane
podniesione do rangi tej jedynej
zrewidują twój świat mimochodem
wywracając na drugą stronę te same poszewki
poprzednich niepowodzeń których doświadczyłeś tyle
że chuj by strzelił kasanowych i dżonów łejnów
skubiących białe piersi gęsi nie dla pieczeni
lecz samej przyjemności pieprzenia
pod rozgrzaną do czerwoności
nową pierzyną
a ty dalej wierzysz w miłość
Jarosław Baprawski, 19 january 2012
dniem wczesnym
z początkiem słońca
z koguta pianiem
wrzucam symbole w ogniska płomienie
sobotnim wiatrem podsycone spełnienie
przy dźwiękach milszych od bicia dzwonów
zbijam molekuł struktury tysięcznym żarem
wiąże w monolit dwa szczęścia
imiona
daty
cyfry
litery
radość i łzy
uderzeń wyliczanką
w zaklęciach iskier spowijam
mocniej od słowa
trwalej niż stuły
szybciej rozejdą się drogi i kości skruszeją
i ręka moja karmiąca nadzieją opadnie
ten symbol zostanie
imiona zostaną
data i gwóźdź nad futryną
nic nie znaczą
bez miłości
Jarosław Baprawski, 18 january 2012
każdy dzień to niekończaca się batalia
na dzień dobry podrywa w kolejne starcie
telefoniczny komunikat automatycznej sekretarki
telekomunikacja polska
znowu brak wpłaty
do kurwy nędzy
kurwa
stajesz na arenie w szarówce dnia
po nocy która nie dała wytchnienia
po nocy która wyje jeszcze grzesiukiem
po nocy która skonała o czwartej nad ranem
najebana w trzy dupy w złudnym szczęściu wizji
że świat okaże się mądrzejszy od ciebie
wyśle swoich umyślnych
i poprosi o rozejm
gołębie serce
ni chuja
pijesz frontowe
by nie czuć ciężaru
spojrzeń z trybun koloseum
nim zginiesz jako wieczny gladiator
co jakiś czas dostąpisz zaszczytu
występując jako wolny obywatel
w wyborze cezara i świty bałwanów
potem won
w społeczną przynależność
szarych zjadaczy chleba
pitowych rozliczeń
statystyk
w kajdanach kieratu
na udeptanej ziemi przodków
przy kciukach skierowanych do dołu
zaczrpniesz siłę i pogardę dla śmierci
ze strzępków słów jedynej modlitwy
"jako w niebie tak i na ziemi"
po wymazanie z kartotek
za życia umarłych
Jarosław Baprawski, 18 january 2012
w butlach wina
żyło tysiące marzeń
odeszła żona
Jarosław Baprawski, 17 january 2012
powstańcie wojownicy
krzyknął izrael
a korynckie kurwy
duszone krawatami
spoconych klientów
struchlały
w stukocie czcionek
nie słychać płaczu
zagłuszona modlitwa
bohaterów
w języku
którego nie było
babilonu
powstańcie wojownicy
wznoszący arkadyjskie warownie
z cegieł zbuntowanych
osadzone działami współczesności
pięćdziesiąt sześć ogni
wystrzelcie w przyszłość
podnieście z kolan
sprzedajnych ślepców
tonących z pianą afrodyt
w otchłani sztucznych wytworów
wystrzelcie
ogniem ideałów
bracia
Jarosław Baprawski, 17 january 2012
bez kluczy
rozkłada na tapczanie
elementy złożone kobiety
bez kluczy
palnikiem pocałunku
naprawia to co spieprzył
producent
Jarosław Baprawski, 17 january 2012
pod dziewicą
wielką sercem naiwnym
diabły kopią dół
Jarosław Baprawski, 16 january 2012
noc czy dzień w ulicznym jestem zgiełku
pod niebem neonów rozczepioną przędę jaźnią
przeganiany klaksonami w głośnym krzyku aut
pokazuje środkowy palec na przejściu
a z bramy ścieli się muzyka
pijany grajek zgięty w pół
z chodnikowych petów
wskrzesza nuty
zaprawiam z nim kolejne wina
z kapelusza pieniędzy nędznych drzazg
składamy w toasty modlitwę do nieba
dziękując za dary z krzyża dnia
a saksofon czaruje nam dziwki do snu
co wylazły skulone zimnem zza rogu
jeszcze pudrem strzepują swe twarze
i pomadki czerwienią odcisną piętno
na szklanych szyjach
gwintowanych marzeń
jeszcze wina ze cztery i Hajda
zabawmy się w miłość
jutro znowu bladym świtem
znikniemy w oczach ludzi
by wieczorem nową
odnaleźć nadzieję
na dnie butelki
utopić życie
lub czekać
na śmierć
bez nikogo
Jarosław Baprawski, 16 january 2012
ożeniłeś się
to teraz nie świruj
że ci źle
bierz kanapki
swój krzyż
i do roboty
tu nie ma przyjemności
to nie jest
butelka wódki
i koledzy
sam chciałeś
mając do wyboru
rzut monetą
małżeństwo
albo kapłaństwo
z seksem na rancie
dałbyś radę
teraz już wiesz
ciała jamiste
to nie jest głowa
Jarosław Baprawski, 15 january 2012
wypijemy po kielichu
a pierdolić
wypijemy
co nam zostało
tylko pić
póki turla się życie
napełniaj szklanki
wejdziemy na fazę
niech napięcie
wyrzuci kopytami
wszystkie bezpieczniki
wystrzeli nas w kosmos
tak
z parkowej ławki
popatrzymy na marsa
a marsjanie na nas
Jarosław Baprawski, 15 january 2012
na okiennym parapecie
wróble harcowały z hałasem
a my już wcześniej
w jasnych promieniach dzionka
mijaliśmy kolejne stacje
twarze tonęły w ciepłych objęciach
pociąg dudnił rytmicznie unosił
w stukocie podkładów
śpiewały sprężyny
tańczyła wersalka
cholera
z sąsiedniego przedziału słychać kroki
to nasz mały konduktorek
wskakujemy spłoszeni
w neutralne pozy
nim nas nakryje
nim zażąda biletów
Jarosław Baprawski, 15 january 2012
siedzę w wygodnym fotelu
moczę nogi w blaszanej misce
jakaś nowa dupcia podaje mi lufę
a ja już nie mam siły
jej golnąć
kurwa
nie mam rewolweru
pierdolnąłbym prosto
pomiędzy żuchwy
tonę ołowiu
nalać ci jeszcze
a co odpowiedziałby hemingway
będąc na moim miejscu
lub ja na jego
nie wiem
lej kurwa bo nie wyrobię
może napiszesz wiersz
pokochamy się
Heniu
zrób sobie sama
lub pokochaj kogoś innego
z każdym dniem będziemy dalej
z uporem maniaka kruszyć skrzydła
o szklane tafle betonowych spojrzeń
nie pamiętam już nawet dzieciństwa
jedyne piękno które jeszcze pamiętam
to moja pierwsza miłość
na poddaszu
i jej piersi
ciepłych pąków
zaróżowienie
i wilgoć
Jarosław Baprawski, 12 january 2012
czasem biorę się z życiem za bary
sto dwadzieścia pięć gram
mniej więcej pół szklanki
zgrzyta w przełyku
wydech przez nos
i kęs cebuli z łupiną
wypluwam przed siebie
wyzuty z wszelkich uczuć
poprawiam strzałkę kompasu
i ruszam w plener naprawiać świt
Jarosław Baprawski, 10 january 2012
założyłem na siebie zgrzebny wór
przewiązałem powrozem konopnym
i wszedłem na przedmieścia miasta
tłumy przywitały mnie entuzjazmem
graniczącym z euforyczną obojętnością
pod pierwszym sklepem wybrałem dwunastu
najbardziej obdartych i wynędzniałych nędzników
pomijając zbędne savoir virve przeszliśmy do bruderszaftu
do wieczora byli już moi
unurzałem ich ze trzy razy
w pobliskiej rynsztokowej kałuży
nadając każdemu ludzki przydomek
dalszy ciąg potoczył się z górki
zaintonowaliśmy rezerwę
maszerując w wiersze
gdy deklamowałem redutę
płakali jak sierotki
zabrakło naboi
ordon padł
potem
mi skończyła się flota
więc zdjąłem worek
i ruszyłem z kartą
na pustynię
a oni za mną szeptali
czyż to nie jest ten poeta
Jarosław Baprawski, 9 january 2012
powiedz piękna
spotkamy się jeszcze
by zakwilić w oddechach
resztką tego co wyrwiemy niebu
przyćmieni dzikim pędem w szarży obłędu
wgalopujemy w kolejny świt dzikiej ulicy
która zmieni nas w garść popiołu
zalewając potopem deszczu
rozżarzone pierwiastki
wolframowych serc
nie do zdarcia
do przepalenia
Jarosław Baprawski, 8 january 2012
pamiętasz
jak fajnie było kiedyś
gdy naga tańczyłaś na stole
najpiękniejsze standardy
czesterfildy i kawior z ruskim szampanem
rozpalał pocałunki na twoich udach
pachniałaś erotoplenną winnicą
igristoje wprost z piersi
i najpiękniejsze balony
nad mokrą cipką
woziła muzyka
każdej nocy płonęła melina w złotych zębach
rozpływała się wódka najmocniejsza na świecie
dużo tego było najdroższa nataszo
och dużo
aż strach wspominać
białoruska księżniczko
leżysz teraz równo nie martwisz się niczym
zawsze gdzieś pędziłaś w kurewskim tangu
bębenek nakręcał pięć pustych komór
czas strzelił szóstkę na chybił trafił
ostatnią zapałką
zapalę znicz
i pójdę samotny
po równi pochyłej
poganiany księżycem
coś tam wykrzyczę o miłości
rozpalając w mroku światełka
bilardowego rozbicia
bez białej bili
nawet gwiazdy
są takie rozpłakane
poprzez szyjkę butelki
wszystko jest gorzkie
bez ciebie wariatko
Jarosław Baprawski, 7 january 2012
nadchodzą takie dni
kiedy usta co szeptały
kocham
spływają tym czymś
co nazwę wspomnieniem
będą piętnem na szyi pocałunków
które parzą
będąc kamieniem
moich własnych cierpień
zamknięciem rozdziałów
ścieżką
ścieżynką
z tego
co pozostało by wierzyć w miłość
bańką mydlaną
które jako dziecina
puszczałem na schodach
ciesząc się światem
potrzebując kolejnych istnień
iskierek
na wyszywance która zwie się życiem
pod rozgwieżdżonym niebem
Jarosław Baprawski, 7 january 2012
kochanie tak bardzo cię kocham
gwoździe i młotek nie ranią
tak bardzo
jak słowa
potrzebuję nowej fali
na której wniosę się powyżej ciebie
by zdominować to wewnętrzne coś
co pozwoli mi być w pełni kobietą
o ja pierdolę
trwajmy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma