Arwena, 16 september 2011
każdy ma swój początek który nadaje mu koniec
rozchodzimy się
majątek dzielimy na pół
w pokoju obok
słychać pierwszy krzyk dziecka
Arwena, 18 september 2011
marnujesz talent
usłyszałam przez sen
o świcie
wyprałam zeszyty
odwirowałam ostatnie słowa
teraz białe kartki nabierają słońca
wierzę w reirkarnację
Arwena, 22 december 2011
wiem że często do ciebie piszę
mieszam w nieswoje sprawy
lecz proszę poświęć mi jeszcze chwilę
i rozwiej moje obawy
widzisz to drzewo w moim ogrodzie
na którym gałęzie słabe
tam często siadam z czarnymi krukami
i pewnie oddycham na jawie
ptaki uważnie patrzą się w niebo
jakby tam było coś więcej
więc ja się pytam Boże czy możesz
sprawić bym wpadła mu w ręce?
Arwena, 13 august 2011
a co jeśli są ludzie tak smutni
że nie dostrzegają motyli
spacerują tylko do łazienki
zwymiotować nadgodziny
co jeśli są ludzie tak zgorzkniali
że nie wolno im wchodzić do cukierni
mogliby zwarzyć kremowe powietrze
co jeśli są ludzie tak samotni
że w rozmiarze ich stóp nie szyją butów
przecież nigdzie nie wychodzą
a co jeśli jesteś jednym z nich
tylko nikt ci o tym nie mówi
żeby zobaczyć w tobie siebie
z motylem na głowie
uśmiechnij się
to też twój motyl
Arwena, 13 october 2011
otwórz mnie
dobry rocznik
wytrawny z lekką nutą
zapowiedzi pijaństwa
za to że od czekania do ciebie
tyle zatopionych myśli
na zimę dotyk przebiera
w rękawiczkach
na pogodę
bawełniane podkoszulki
żeby było miło
i miękko pod palcami
na usta w kroplach
pocałunki miętowe zielone
leczą z obietnic
pachnie gorzką czekoladą
zdradą
kiedy pijana plącze się
pod kocem nie czują ciepła
na ostatnią chwilę
puste lampki napełnia
noc
być
może
zamiast
Arwena, 2 september 2011
niektórym dzieciom
rodzą się niedobre matki
ale ufają bogu
zbiegając na ziemię
w szmacianych trampkach
kaleczą stopy o kamienie
które podrzuca im czas
pokonując odległość
między niebem a domem
piszą listy do rodziców
wierszyki zasłyszane
od aniołów dedykują ojcom
kołysankami które najlepiej
nuci księżyc pod balkonem nocy
usypiają smutek
małe dzieci w zaufaniu
opowiadają dorosłym
o życiu jakie ich czeka
nie wierząc w szczęśliwe zakończenie
wracają do nieba
po kamieniach łatwiej wspiąć się do góry
Arwena, 1 august 2011
dopłyń we mnie do początku
spierzchłe słowem dotyki dopal
nie targuj strata wielka ból mętny spokojny
ustąp z miejsca wejdź pomiędzy
zobacz ile słów tyle tęsknot lepkich
ostatnia pierwszą życiem pięknieję
w najcichszej pielgrzymce do spełnienia
szepty duszy
gorączka ciała
pożądanie
Arwena, 9 december 2011
mogłam być górą albo
lubczykiem przyszłam boso
bez pytania skąd ta blizna
na policzku
niewygodnie rosnąć
w zaciśniętej pięści
jednym cięciem odpaść od ciała
zgniło i żadne tam lulajże jezuniu
zaropiałe sutki od dziecka
nie chciałam być dorosła
porzuciłeś mnie
jak zdechłego motyla
skrzydła podarowałeś komuś
tak wylęgają się ćmy
Arwena, 12 december 2011
skoro on miał tylko żłób
to i może nam wystarczy w chlewie
pościelić zeszłorocznym sianem
wypłoszyć stare myszy z nor
nie udawać że wesołych świąt
należy się z urzędu
może warto raz jeden nie do syta
a pozwolić najeść się głodnym
w zapasie na kolejny pieprzony
happy new year
Arwena, 27 february 2012
lekkie zagięcia nie świadczą o podróbce
jakość materiału ma znaczenie
kiedy niedobrze nam w szarościach
lustra kłamią na korzyść
jeśli mają dobry dzień
w złe stoją nagie i nic
nikt nie mieści się w ramach
zadośćuczynienie przychodzi nocą
bez świadków i światła określić wpływy
udawać wykrochmalony kołnierzyk
trzyma głowę w pozycji teraz
zaczepiam cię jak różę wieszam na zapadce
to miejsce w którym marszczę się na piersiach
udowodnij że jestem młodsza
drżącą dłonią przekładam ustami usta
żebyś poczuł namiętność jak słodycz
Arwena, 1 december 2011
wyrastają trawy siwe
zgięte w pół wychylone
z naturalnej skończoności
nie umierajmy na jedną z nich
chorobę osieroconych miejsc
z których kiedyś urastały
pożegnania i miłości
a przytulenia
o nich nie wolno zapominać
działy się jak teraz
chwile dogasają w opuszczeniach
ulatują z ostatnią mgłą letniego poranka
na zawsze
na pamięć
na mnie bez ciebie
Arwena, 8 september 2011
biedronki
wplecione w polne warkocze
nadużyły cierpliwości
więc człowiek posyła je do nieba
nie czeka
kto rozmiaru kilku kropek
udźwignie bochenek
od zawsze mamy problem z wiarą
jej wyrzeczenie
skraca czas oczekiwania
i studzi życie
posyła do łóżka nienajedzonym
i budzi głodnym
a biedronki zawracają w połowie
nieba
kto by tam uwierzył
Arwena, 19 february 2012
czy tańczyłam wczoraj?
ależ tak!
tylko złamałam gałązkę i ten zapach
z samego środka skąd bywam
tak zwyczajnie imienną
wystarczy że jesteś
i ja jestem
z twoim portretem w oczach
dokądkolwiek zmierzasz
będę
chcesz
domaluję ci silne ramiona
żebyś mnie przeniósł przez kałużę
tylko się nie poruszaj
i nie mów
kiedyś
Arwena, 27 october 2011
tyle dni i nocy
wchodziłam na tę górę
a teraz widzę u szczytu
jak chowasz głowę
pozwolisz?
zniosę ci kilka kamieni
karbowanych zielonych
wszystko jedno
jak chcesz
zrobimy to po twojemu
chcesz?
nikomu nie powiem
że namówiłam cię
na miłość
ot zbudowaliśmy dom
z resztek góry
którą rozsypałam zbiegając z chmur
Arwena, 8 february 2012
sięgnij do kieszeni
prawej
tak teraz w tej chwili zaczekam
i co tam masz? pusta
to sięgnij do drugiej
/powinieneś był się domyślić/
dalej nic?
to dziwne
jestem pewna że wysłałam ten list
mogłam pomylić dni ale nie adres
w ciepłym miejscu przy skórze
tam gdzie ostatnio
nie milcz tak
nie wpadłam na to że mogłeś zmienić płaszcz
pamiętam była jesień a teraz mroźny wiatr
i przypinane kołnierze
szale woale grube skarpety
czapka?
przecież nie nosisz od lat
nie zmyślam wysłałam ten list
w kopercie na znaczku były dwie brzozy
ale czy to ma znaczenie?
mówisz że ma i czy płaczące
a skąd do cholery mam wiedzieć!
nieważne co napisałam a jakie brzozy tak?
dobrze zapytam i kupię ci takich pięć
wiem wiem masz pełne kieszenie
więc podaj adres
tak piszę
wybacz to było chwilowe zauroczenie
Arwena, 28 august 2011
miejsce które jest światem
skurczyło się do słów
wymagania wzrosły dotyki zmalały
ba!
nie ma ich na tyle by odczuć
siebie w pamiątkach
badania statystyczne doprowadzają do klęski
nadzieje że kilka ciepłych numerków
los wyciągnie w odpowiednim momencie
i rzuci na pożarcie zakochanej kobiecie
litości
nie znajdziesz w słabościach
moich uniesień siebie
nie dotykaj mnie marszcząc brwi
na złość strzepuję kolor z rzęs
mrugamy do siebie od dawna
zerwij co kusi pchnij przed siebie
idź za w moją stronę
chcę się unieść na palcu
serdecznym dotykiem w głąb
Arwena, 23 october 2011
uciekłam do miasta
szczególnie lubię spacery kiedy mało kogo obchodzi gdzie jestem
nabieram powietrza jak samotności oddycham głęboko kołysząc ramiona
czuję że idę kiedy wszystko inne czeka
weszłam do księgarni
nie lubię kawy zapach przypomina bezsenność z której nas leczę
pan z ćmą na ramieniu próbuje zaczerpnąć z dusznego powietrza
bladość skrzydeł trawi światło wyglądają na przejętych
wyprowadza ich noc
książkę wydaną w jednym egzemplarzu zabrał ze sobą
i nie dopił kawy
odstawiłam filiżankę na półkę
jeszcze ostygnie
Arwena, 28 october 2011
wyrwane z kontekstu
bez sensu jest mówić o czymś, a nie wiedzieć gdzie to jest
Rafał Muszer
uniesienia farbują na czerwono
niekoniecznie wtedy chcemy zejść z krzyża
przybicie ma większy sens niż modlitwy na próżno
przemarzła ta ziemia w której jeszcze wczoraj
wygrzebałam miejsce na zabawki
poukładam kości najmniejsze
ubiorę w sznurek
za każdym razem pęka inaczej
zanim coś powiesz
dam ci powód do milczenia
Arwena, 20 august 2011
teraz mnie nie ma
ale bywam
trzeba mi tylko spojrzeć
w oczy
wypielić przerośnięte rzęsy
nie na zmarnowanie
ale w blade policzki
tyle mam życzeń
w jednym z nich królewna
usypia ze smokiem
a rycerz pisze do króla donos
że taka niewierna idei
w drugim jesteś
ale jakby wisienką na torcie
wszystko ci jedno
w jakim smaku
przy jakiej okazji
a ja, chcę cię mieć
i chcę zjeść
skreślam dziewięć cyfr
może trafię
Arwena, 5 december 2011
nie obrażaj się kiedy piszę
że mnie nauczyłaś innego strachu
jak ten przed lataniem
zebrałam cudze wylane na bruk dotyki
przeplatane zimnymi skrzepami
a tych wiele jak u rzeźnika
sztuczna skóra naciągnięta na jałówkę
dotykałaś ją i nazwałaś małą dziwką
nie na kota się nie zgodziłaś
wspominam jego ciepły brzuch
uchronił przed niepłodnością
nie rozpoznałaś świeżej krwi
kiedy wyciągałaś sztywne palce z piżamy
czy to prawda że on sypiał w piżamie?
wykupiłaś miejsce na sto lat
nie obwiniaj mnie za puste znicze
nie będzie żadnego światła
wystarczy starych fotografi
i trupów na dywanie
Arwena, 26 december 2011
parady miłości więdną poza miastem
tam się garną zboża między kochanków
i wyłuskują dzieciątka z wiotkich skorupek
kobiety biesiadują na kolanach rycerzy
w zimne zbroje więdną delikatne calie
wpinając biodra między zardzewiałe trzaski
koloruję wycinanki z trawy
moje chabry dosięgają nieba
piją błękit
maki więdną na brzuchu
przesiąkając czerwienią
w głowie szumią drzewa
ptaki rozdmuchują pióra na wiatr
niosąc w zakątki słowa
wypłukane z wierszy
z mgły rozpuszczonej
w nagim słońcu
prześwituje nadzieja
przez halkę widać smukłą
sylwetkę cienia
odchodzi
Arwena, 5 january 2012
kruche podane delikatnie
w płatkach jaśminu
na słonych kamieniach
wąskiej i krótkiej drogi
modlitwy wracają
kiedy odchodzą małe szczęścia
przytulone do twarzy wciąż ciepłe
dłonie przykrywają pragnienia
jeden zimny skurcz wystarczy
by złożyć skrzydła
wrócić nasionem do ziemi
pociemnieją obrazy
nikt nie zadba o chwile
nie zmieściły się w ramy
Arwena, 31 october 2011
za moich czasów to się dynie jadło
do cholery
a teraz zobacz same pustogłowy
że niby takie oświecone
no ale ładne jakie zobacz janusz
u malinowskich przed domem
co tak siedzisz?
idź no otwórz ktoś puka!
jadźka to chyba do ciebie
kostucha
Arwena, 22 january 2012
chodź już
pościeliłam nam
błękitną taflą odbitego nieba
brzegiem rozczesane chmury
a księżyc blady
niedowierza ani jednej z gwiazd
mi tak
więc zbliż się wsuń
jeszcze ciepła
jeszcze się napełnisz do syta
z tej nocy martwej od zamyślenia
to nic że zima a ty milczysz
moje oczy
jak widok z okna
kiedy zamykasz się od środka
Arwena, 9 february 2012
można nie zdążyć spakować kapeluszy
srebrną spinkę zaczepić o włosy
i tak zdarzy się wiatr po drodze
wystarczy sen jednej nocy
wystarczy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma