Pi.

Pi., 20 december 2018

monologizm

z ciszą
nie masz szans
podyskutować


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 28 december 2018

czas strat

koniec grudnia. zima udaje że przyszła. wcześniej 
jesień pożartowała, że poszła. cały rok zresztą jakiś 
mocno oszukany. najpierw obiecywał, obmacywał,

kusił możliwościami. gdy zastygłem po uniesieniach 
w apetycie na następne - pokazał srogiego wała. tu cię 
mam! zrywaj kartki, odliczaj dni, osiągaj łatwe nirwany,

ale nie myśl o żywych nagrodach. nawet w kalendarzach 
trzeba czytać to co szarym maczkiem. nikt już nie daje 
gwarancji na miłość. nikt nie wymienia czasu na lepszy.

jeśli przyzwyczaiłeś się do dobrego, to przyzwyczaiłeś się 
do wszystkiego. będą niespodzianki, bo idzie czas strat. 
niby zwykły koniec grudnia, a taki zwykły koniec świata.


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 19 january 2018

nowe czasy

jesterdejszy
tudejszy
i tumorołwszy


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 6 april 2018

krwawienie

 
poezji 
nie traktuj powierzchownie 
bo nawet nie zauważysz 
gdy zatniesz się głęboko papierem 
na którym została spisana

na cięte wiersze
sypanie cukru nie pomoże
tak jak milky way nie uleczy stygmatów
trafiona poezja jest równie popaprana
co nietrafiona religia


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 26 november 2018

wryty

 
czasami staję jak wryty
gdy w moim świecie pełnym porządku i harmonii
coś się nagle i niespodziewanie
psuje

a chciałbym stanąć jak wryty
gdy w moim świecie chaosu i dysonansu
coś się nagle i niespodziewanie
naprawi


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 4 may 2018

tryb prywatny

mamy wąskie okno transferowe. istnieje tyle przypadków, 
które stały się gdzieś, tylko po to by odebrać nam ów moment
zaiskrzenia razem. jestem cierpliwy. w moim wieku to sukces.
jesteś spontaniczna. w twoim wieku to czysta normalność.

mówisz że dusi cię świat i zamykasz okno. mówię że razi mnie
szczerość, więc spuszczamy nad nami ciszę. splatamy końce.
pamiętajmy żeby zostawić sobie drobiazgi do przypominania.
niechby tylko aluzje. niechby serie skojarzeń prowadzące 
od martwego pędraka przez wszystkie niewymyślone 
jeszcze fobie, aż do zapachu rozstania.

zwykle pada wtedy skrzywiony deszcz. tym razem 
jak na złość nie dzieje się nic szczególnego. 
trzeba się nieźle wysilić, by powstrzymać 
zbyt ostatnie słowo.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 20 march 2018

translacja II (od-porno-ść)

teraz przełożę twoje ciało na francuski - mówię 
i obrywam ripostą nasyconą ostrym oskarżeniem 

o seksizm. to takie łatwe i tak do mnie lepkie,
że nie mam podstaw do protestów. nawet tych 

niemych. gaszę w sobie translację na hiszpański
grecki i język braille'a. mimowolna autocenzura

dekapituje stygnące pornoprojekcje. lepiej zamilcz 
samcze, póki masz o kogo potrzeć "noski eskimoski". 

to nic, że twoja żądza będzie nieznana po klingońsku,
w dialektach suahili, innuitów i kree. nie dbaj o to,

przecież milczenie jest uniwersalne w każdym języku.
niby nic w ciszy nie ma, a jakie to nic bywa wymowne.


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 14 february 2017

hołd dla premieropodobnej (remiks literacki)

Prowincja 
osiedlowe bloki jeszcze niedawno 
najbardziej wykluczeni społecznie ludzie 
żywili się upolowanymi psami
psami psimi

To biedne południe 
polskie dzieci co nigdy nie mogły 
sobie pozwolić na nowe ubranie 
na broszkę
zabawkę

Cieszyły się z każdego darowanego prezentu
który przez zamożniejsze społeczeństwo 
zostałby wyrzucony 
na śmietnik śmietników 
amen

Matki
które pracowały w systemie niewolniczym 
po 12 godzin za 800 zł 
w uwłaczających warunkach
w marketach obcokrajowców
obcokrajowców (pewnie imigranckich)

Mężowie 
którzy musieli wykonywać polecania 
kierowane do nich nie w ojczystym języku 
a w obcym
chuj wie czyim bo nie naszym

Dzieci 
z patologicznych rodzin bez jakiejkolwiek szansy 
na godne rodzinne życie
dziś z uniesionym czołem 
i rodzicami trzymającymi ich za rękę
nogę mózg na ścianie
nos ucho oraz inne odstające członki

Idą na spacer
bezkarnie bezwiednie i bezczelnie
prosty zwykły spacer
popychani wiatrem historii
przez błyskający czerwienią i błękitem
wieczorny Oświęcim
--------------------------------
* w tekście użyto całej masy cytatów
by podkreślić sarkazm, nierealność i absurd
w literackim wykorzystaniu wazeliny
przez P. Zastrzeżyńskiego i TV Republika.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 23 february 2017

bardzo krótki wiersz o tłustym czwartku

nie wódź
mnie

na przekąszenie


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 13 october 2015

krótki erotyk o tym do czego nie doszło

dziewczyna 
do której prowadzą
wszystkie drogi
wychodzi ze mną
w ciemno
 
to może się skończyć
na przykład na lepko i w niej
law czy porno? jeden pies ogrodnika
byle w trzy de byle w ha de
byle nie byle jak
 
lub mnie nieznajoma dziewczyno
nigdy więcej
rozstajnych decyzji 
 
już po końcowych napisach
nawet puste fotele
mogły zemdleć ze wstydu


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 4 june 2010

rozwiązłość

sprawdziłem buty.
buty to moja podstawa.
jestem do nich przywiązany.
codziennie.

na noc wzmacniam więź
ich własną na własność. sprawdzam.
w cudzych butach mi
wyraźnie źlej. to nic.

co rano wiążąc plany
rozwiązuję ten problem na dzień dobry.
lewym na prawo - sznurowadło
prawym na lewo - sznurowadło
i już jestem na uwięzi.

transakcje wiązane mam we krwi.
sprawdziłem. węzeł.
to rozwiązanie jest samorozwiązywalne.
wystarczy się raz potknąć boso.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 25 january 2011

hrabal wychodzi ze szpitala

głęboko otwarte okna. i po co to panu panie Hrabal?
żeby ssały na zewnątrz? cwane doktory nie wymyśliły
w tym pokoju balustrad ani windy na lepki parapet

gdzie kusi najbielszy z gołębi. z tym gołębiem to mit
na dwa pa. z nim za cholerę nie pójdziesz pan na piwo,
nie nadstawisz ucha na pokręcone życie gołębiowe.

pan masz pamięć, panie Hrabal, jak naród. pan to sobie
opiszesz jak się pan zdążysz czepić na czas futryny.
ten Saudek wczoraj mówił o panu, że młodej tu dupy

trzeba, to pana w życiu jeszcze zakotwiczy. wystarczy
żeby tu w izolatce szpitala na Bulovce taka półnaga
na paluszkach dreptała. a to by podusię poprawiła,

a to koc albo puls mogłaby. Saudek się nawet zarzekał,
że jak trzeba to ją panu wynajmie gdzieś za swoje, byle
mu te babsztyle pewny cokół a nie obiecanki. nie wychodź

pan, panie Hrabal w tamto rozdarte zewnątrz. to gołębie
a nie koty - wrócą by dokończyć wieczne świata obsrywanie.
patrz pan, ten śnieg się do palców klei. jakiś on czerwony.


number of comments: 9 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 13 october 2015

amen

tymczasem
zestarzałem ci się
zupełnie niechcący
i całkiem nieśmiesznie 

wystarczyło
odwrócić wzrok
zapomnieć się gdzieś
pomiędzy kulminacją a puentą
bym sczerstwiał
na kompletne
wieki wieków
błazen 


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 23 december 2016

przedsmak

nie bardzo wigilijnie. czas rozdygotania, gdy znaki ostrzegawcze 
jak kostki domina można potrącić skrzydłem motylka, piórkiem z bajki, 
a nawet nieopatrznie wstawioną pauzą na oddech. achtung! iskrzymy

przez ten cały nagromadzony prąd, jakbyśmy rok odmawiali sobie
scysji, spięć, drobnych nieporozumień, sącząc zmagazynowane fochy
w jedną kumulację burz, tadam! to zawsze nadchodzi punktualnie.

specjalnie tak. wigilia przed południem. umyto niejedną stajenkę, 
odkurzono każdy żłób, pasterze w kapciach ćwiczą dyżurną kolędę. 
domownikom wyszorowano wszystko i zabroniono zerkać łakomie

pod choinkę. kot kontempluje kątem oka. najtrudniejszy jest kompromis 
z lenistwem. reszta na baczność. wśród nocnej łączy fałsz pastorałki, 
dzieli zeszłoroczny opłatek. było, jest i jakoś to znów będzie. nuda.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 8 july 2016

wkurw

dawno tu nie padało. wiedz, że to sarkazm podlany wilgocią,
którą nam tu uparcie serwujesz ze swojej dyspozytorni
Wielki Niebiański Kontrolerze Środkowoeuropejskiej Meteo.

mało ci było tych wszystkich klęsk, plag tutejszych? ponoć
za nic nie da się ich pomylić z egipskimi, ale na wszelki wypadek
warto ci przypomnieć że to grubo ponad tysiąc mil na południe.

tam weź dmuchnij słotą. to tam każdy jeden deszcz przyjmą
z błogosławieństwem skierowanym wprost do twojego wewnętrznego
ucha, po to by pogłaskać słynne nadnaturalne ego. wieczna tęczo. 

dobrze pamiętać że zbudowałeś nas na swoje podobieństwo
więc jest w tobie jakieś genetyczne wygodnictwo i nie chce ci się
sięgać w zakurzone rejony boskiej konsolety gdzie przyciski

nieużywane od kilku sezonów rdzewieją. powietrzne trąby, bałtyckie
tsunami, muśnięcie powodzią błota, które zatapla w sobie pół tego
ulubionego ci kraiku w mig mig. kusi, prawda? a moglibyśmy

przecież poprzestać na zwykłej mżawce, bryzie od mórz, tąpnięciu
dla zdrowia, gołoledzi. tylko kto wtedy napisałby do ciebie
kilka słów o pogodzie, których nie pomylisz z żadną modlitwą.

te szemrzą jak byle deszcz. kto tu komu wysyła mokre sygnały?
czytam z okien, szyfruję ścieżki kropel po liściach łopianu. stawiam
kropki w rytm twojego bębnienia. aż spuchną w następny grzmot.


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 13 october 2011

poetessa

mówiło się o niej
- fajna dupa -
z obowiązkowym gwizdem zamiast wykrzyknika
i pęczniejącą wyobraźnią


tyle że poetka więc ozdobny grymas o miłości
już na wejście
podnosił poziom adrenaliny i nieufne
stygło libido


z taką mądralą nigdy nie jest do końca wiadomo
czy pozwala się obmacywać po cyckach
tylko po to by potem wykpić stosem słodkich słóweniek
które zrazu wydały się wypasionym komplementem
a potem zaczęły gnić


ona zawsze tak miała
dopiero po zdarciu błyszczącej od brokatu obwoluty
(podobnie jak majtek z podejrzewanej o poezję)
dostrzegałeś bracie że właśnie zostałeś
skompromitowany aż do siódmego koszernego pokolenia
a tego byśmy nie chcieli
za żadne ssanie


o nie!
to już bezpieczniej nabełcić się z glana
i puknąć w bramie jakieś mięcho
co nie odróżni samego ha od tego drugiego
nawet na kolanach


number of comments: 27 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 9 november 2016

listopadlina

jedyny taki miesiąc w całym kalendarzu, który najchętniej
pominęlibyśmy grobowym milczeniem. miesiąc przeźroczysty
jak łatwopalny wujek ze wsi, którego niechętnie pamiętamy

tylko dlatego, że na którejś stypie wysączył o jeden kanister 
za dużo i wrócił gasić moczem wszystkie cudze znicze. miesiąc
niewidzialny, jak siostrzenica, której znów łyso po upartych

nawrotach. bezczelnej gówniarze tak śpieszno pod wieńce?
zero szacunku dla podstawowych wartości rodzinnych. miesiąc
wyblakły, jak ta szwagierka na którą się nie patrzy. rozmyślnie

i świadomie. byle nie dostrzegać przebarwień, przekrwień
i przepuchnień. tu rany są zaraźliwe i przenoszone drogą
zaciśniętych pięści. chińska kinematografia nam nie wymięknie

jak ten miesiąc, że wstyd wymieniać z imienia. zamknijmy oczy,
to może sobie gdzieś pójdzie, szybciej zniknie. umrze pod śniegiem
i skoślawieje w swojski ciężkostrawny, ale i nieodwołalny koniec

świata. w grudniu połączymy się w oczekiwaniach. przełamiemy 
polistopadową traumę, jak przedwczesną krę. na uczciwe jedenaście
miesięcy ulgi. na w nie w jeden kalendarz dmuchał. na zimne.


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 8 january 2016

a jeśli już rżnąć

kiedy mowa
o rżnięciu
to istotne jest
zajęcie stanowiska
po odpowiedniej stronie
piły

a i tak
nikt nie gwarantuje
że mimo nagłej 
nadwyżki trocin
nie będzie kurewsko 
bolało


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 9 november 2016

2016

trump
ściele się
gęsto


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 31 august 2014

anonimowi superbohaterowie

na cotygodniowej grupie wsparcia batman skarży się
że nie może poradzić sobie z przeciągami w jaskini
że po nietoperzach pozostały już suche wspomnienia
i że gdzieś w zakamarkach zalęgli mu się jaskiniowcy

to może ja? - podejmuje wątek seledynowy człowiek
o gabarytach sporej ciężarówki - ja mogę pomóc!
podobno jego była żona była czynną prekognitką
i przepowiedziała mu udane związki z prehistorią
 
staję po gorzką darmową kawę z obtłuczonego kotła
i zastanawiam się po co nam była ta cała jawność
wychodzenie ze spróchniałych szaf i grobów kultury
na światło obietnic że teraz będzie nam docenione
 
gdybyśmy wciąż tkwili po piwnicach świadomości
to przynajmniej mógłbym obić tę skrzywioną mordę lobo
albo wsadzić mu genealogiczny las razem z planetą 
w dupę za szczyptę drogi mlecznej do lurowatej kawy
 
a tak? a tak to mogę tylko dorobić cichcem do zasiłku
jako lokaj cieć ochroniarz lub nosiciel obcych genów
broń boże jakiś wzór do naśladowania dla gówniarzy
którzy i tak już wszystko o mnie wiedzą z byle pudelka


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 23 february 2011

wstęp do autobiografii

w pierwszej szkolnej bijatyce
nazwali mnie żydem mongołem gorylem
miało solidnie zaboleć a ledwie zaswędziało
więc dodrapałem się korzeni
wyrwanych z madziarskiej mglistej kotliny
teraz wiem skąd
moje liście kwiaty i owoce
 
potem samozwańcza pani pedagog
taka siłaczka z własnego niedowartościowania
przyimputowała mi pedofilskie skłonności
miało zaboleć a ledwie zaciekawiło
jej wiarygodność nie była głębsza
niż "jurajskie parki" aplikowane czteroletniemu synkowi
w ramach edukacyjnej dobranocki
wyrósł na ludzi chyba w porywach buntu
 
ta mleczna też próbowała wiedzieć
zawsze lepiej ode mnie
jakie są moje zamiary moje zachcianki
i mój podobno prosty plan
żeby rodziców w kartony pod most bo taki ze mnie ja
a w ramach conoworocznych życzeń
emituje desperacki status na ogólnoświatowym gadu-gadu
że cokolwiek bym uczynił był nawet tym najmniejszym
to pozostanę chujem i tak
miało zaboleć a sztywnieję na życzenie
- niech ma że proroctwo

wczoraj dalekorzędny pianista klezmerystyczny
między sambą a panierowanym kotletem
wypalił mi w twarz silnie naczosnkowaną ripostę
że ja - Mosoń się już kończę i powtórzył
na tyle powoli i z wyraźnym przeakcentowaniem
żeby nie było wątpliwości
tak on mi wiedział - prekognita amator
 
cholera - ciężki jest los człowieka charakterystycznego
bo ja zamierzałem się dopiero
rozpocząć


number of comments: 10 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 22 june 2016

krótki wiersz o poezji współczesnej

 
tytuł już
mam


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 23 july 2011

wstyd pierwszy

pani od polaka nigdy nie miała kryształowej kuli
a jednak zobaczyła wtedy moją przyszłość
w nagłówkach popołudniowej prasy plotkarskiej

nie chciałem grać zaświergolonego Kirkora
bo Balladyna była tłusta jak statua smalcu
a jej głupiej siostrze z nosa ciekł monstrualny gil

panika galopuje po skomplikowanych labiryntach
ale wybiera najprostsze rozwiązania więc położyłem się
na ziemi i zacząłem udawać zmarłego

jaka szkoda że nie będzie z ciebie pożytku dla sztuki
przepowiedziała pani od polaka i wymiękła
gdy gil roztrzaskał się na światłokopii ze Słowackiego

chłopacy niecierpliwie już wygwizdywali zza okna
wiedziałem że idziemy poćwiczyć strzelanie
z procy do żywego anonimowego mięsa

choć wolałbym do gwiazd


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 11 august 2016

fak

dziś nienawidzimy na przykład Persów. za pejsy, brody
turbany, obraźliwy świergot spółgłosek nie na nasz odbiór. 
przyszedł ten dzień, że  wyraźny wpływ skondensowanego

słońca na odcień wakacyjnej skóry wadzi słynnej narodowej 
bladowatości, co jak z flagi zstąpienie, oddziela zdecydowanie
tych swoich, od tamtych nieswoich. oto na pierwszej lepszej

plaży my - bohatery. w każdej bezpiecznej metropolii my 
- bohatery. wystarczy krzyknąć UWAGA CIAPATY!, wywołać
panikę i rechot braci w wierze, a potem przyjąć nienachalną

eucharystię z rąk ministra wszelkiej sprawiedliwości. stać się
obrońcą. za pięćset plus wytykać palcem, ślinić się z nienawiści,
stukać podrabianymi najkami, iść na knyszę i hajlem pamiętać

powstańcom. dziś nie będziemy nienawidzić się między nami,
bo wskazano nam świetnego wroga stamtąd. niech wie! że możemy
usnąć. wyśnić tutejszy "ein volk ein reich ein führer". z Wielką

w tle. wystawić kanonadę środkowych każdemu kto nie skacze
z nami. gdzie rozum śpi - rodzą się hitlery. białym stadem.
cóż to za problem sterować nimi z wywyższonej drabinki?


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 1 september 2015

Pstrąże

mówisz że mnóstwo tutaj złej energii. że wyraźnie widzisz
to w wirach, węzłach, rozgwiazdach. jakby za każdym rogiem
przycupnął kolejny Behemoth i rozziewał ujemne ziewy

niczym wspólcześnie nieuleczalne zarazy. to tylko nagie tło
po ludziach. domy z wyłupionym życiem. wietrzne mieszkania
z pogruchotanymi ścianami. nawet gips uległ gorączce

przeprowadzki pod przymusem. można wyobrazić sobie
walizki pełne gruzu z Polski. oby z tych podlegnickich
cegieł na wyziębionym stepie stanął solidniejszy fundament

dla nowego domu. w nim zamieszka stara rodzina. nieznani
nosiciele obcego języka, który tak dziwnie obijał się między
komunistycznymi blokowiskami a lasem. niby swoi ludzie.

ojciec - opiekun haubicy, który przestał powstrzymywać
rdzę, gdy uwolniły się łzy. matka w milczeniu zapiekła
tęsknotę za sobie takimi samymi. z Ałtaju, Nowosybirska,

Władywostoku i reszty miejsc, które tak samo wyciekają
ze wspomnień, jak malunki na ścianach wojskowego żłobka.
w wojskowym mieście, w wojskowym lesie. tutaj też step

jak nieznany poligon. tylko haubic brak. przedszkoli niet'
choć riebionków jakby wciąż więcej. one nie muszą zapominać.
dla nich kłębowisko losów, daleko za horyzontem, jest bajką

o zerwanym moście, o dobrym jak świeży chleb zakończeniu.
że nie dotykała ich dzika nienawiść do wszystkiego co sowieckie.
tak silna że jej eksplozje snują się po betonowej pustce do dziś.

w wirach, węzłach, w rozgwiazdach. kleją się do ciekawskich,
którzy odwiedzają Pstrąże w poszukiwaniu miedzi, butelek,
barłogów do kopulacji. których przyciąga żywa ruina. jak nas.


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 21 november 2013

blik

dopiero co uprzątnięto stąd blef, żetony i napiwki ścisłego
wyrachowania. pod suknem wabi dżoker flegmatyk, który
nie zdążył do rękawa. tyle się teraz grzmi, by mieć podzielną

na czworo uwagę, gdy z rąk do rąk pod zielonym, że wręcz
deżawi? proście a opowiem wam bajkę, jak lewa spotyka się
z prawą w potrzebie wspólnego ciepła. impuls i wszystkie

palce na pokład! nie bębnić! nie krzyżować się antyzabobonnie!
ekshibicjonizm wskazany receptą. tonący we własnych fobiach
czego się chwyta? stół. waruj. szukaj skazy, lepkiej niedoróby,

nonszalancji paniusinej odpowiedzialnej za niedopieszczenie
mebla na płask. nie ma! każda licha fałdka już po wielokroć
uprostowana światłem, pod włos i z pietyzmem - oj grzecznie

proszę pana, grzecznie! to trema. kiedy nie dam się wtłuc
w mamrotane na żywo sylaby, chrząknę, że już czas być
zabarykadowanym w imiesłów. wyprowadzić zaimki zwrotne

na spacer - far far away, aż pod orchestron. tutaj wstrzelić
gwóźdź wieczoru. albo ślepy obcas. postawić okładki vabank
dla wszystkich w kolejce po kopię łożyska - ze mną gratis.


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 18 december 2013

terrarium

chciejstwem wysprejowana jest najgłębsza dzielnia kusego.
lawirujemy w konwenansach jak wahadło Foucaulta,
a i tak z ust sypią się zdecydowanie niewłaściwe pytania.

Kusy rży, klepie się po udach, niza węzeł na chwoście.
nigdy nie bywa znudzony rozsypanym robactwem
nawet gdy już judzić zbyteczne - oto ręce oczyszczone

dla zgrywy riplej z Patrijarszych Prudów choćby w Aleppo.
mamienie, koloryzowanie, wirtualny szach błyszczykiem
w symulakrach gdzie lukier smakuje barszczem Sosnowskiego.

Czarny ziewa, uzupełnia dzienniki deliryczne, gasi wszechświat.
w lodowce. dusze mogą się mrozić wewnętrznie - zadba automat
zapobiegawczo dozując niejasność jeśliby miało wyjść na jaw.

taka szóstka w totka to żaden przypadek i żadna ingerencja
nadzwyczajnego zbiegu cudowności - nie pierwiastek Boskiego,
lecz kaprys nęcący czymkolwiek byle byś zszedł z drzewa.

press the button, zadzwoń zerosiedemset, nakarm Behemota,
nie rżnij aby głupa - na zsiadłe mleko tylko cichodajki się zlecą.
instrukcja obsługi człowieka sepleni, że stać cię na więcej.


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 9 august 2013

ready steady go

jak oni dojrzewają za szybko
nie tak jak my gdy jeszcze byliśmy nimi

sięgają po teologiczne vademecum buntu
jak po najwyraźniej swoje koło fortuny
tak wcześnie że zdumienie knebluje usta
niezręczna cisza zamiast tłustej odpowiedzi
na najprostsze burknięcie pryszczatej ludzkości

w co ty wierzysz tato?
w co ja wierzyć mam?

w Lego domino poirytowanego chińczyka
już mi nie wystarcza - takie to ciasne
ale w Chopina Miłosza cycki pani od przyrody
to chyba jeszcze jest przed gwizdkiem

więc będę sobie wierzył w ciebie tato
póki cię nie wycisnę póki nie odpadnę
- szypułka zgłasza bojową gotowość
świeża krew brunatnieje na styku

wystarczy zielonych świateł
na czas gdy będę napuchnięty od wiary
że można pod każde himalaje
samodzielnie


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 13 july 2010

to dziś to dziś to dziś

należy odnotować
czas miejsce klimat
porę dnia i roku
wysokość duszy nad poziomem morza
zawartość kawy w kawie
i jej nagły wpływ na drgnienie serca
nagłówki w rozrzuconych gazetach
jakby prozaiczne w kontrze
stan konta stan lodówki
stan stanu sprzed stanu i tuż po

i ptaszkiem go
lub krzyżykiem misternie zgrabnym
ewentualnie grubą krechą kółka
(tu historycy nigdy nie będą zgodni)
bo to jest ten dzień
dla którego został
wyprodukowany kalendarz

otóż napisałeś wiersz
więc wszelkie prawa
zastrzeżone dumą


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 30 october 2014

kwestia smaku

napisanie
doskonałego wiersza
jest bardzo proste

bierze się
odpowiednie słowa
w odpowiednim czasie
w odpowiedniej kolejności
i tyle
 
ale przeczytać
czyjś doskonały wiersz
to jest dopiero sztuka


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 8 december 2015

z gier i zabaw dziecięcych: dojrzewanie

mieliśmy po czternaście lat
gdy wezbrała w nas chęć przygody
nie to że nie było jej dotąd
to że fala narastała kroplą
więc mieliśmy po czternaście lat
i zawadiacki pomysł na dorosłość

napisaliśmy list do samych siebie
którymi będziemy kiedyś tam 
w jakimś niezwykle uporządkowanym życiu
ale żeby nie było łatwo chcieliśmy
ten list wsadzić do pancernej butelki 
i posłać Odrą
w świat

istniała jedna szansa na milion
że list w butelce ominie wszystkie rafy wiry i zakola
że list w butelce przebije pływy brzegowe
że list w butelce zwiedzi Bałtyk, morza północne
i osiądzie na jakiejś gorącej plaży
za oceanem

my - czternastolatkowie z wizją
mieliśmy nadzieję na przygodę
ale nie mieliśmy odpowiedniej butelki
ani dość pieniędzy by kupić coś więcej
niż bełta z czarnym bykiem na nalepce

podobno potem była jakaś przygoda
ale ze wstydem muszę przyznać
że żaden z nas - czternastoletnich łowców przygód 
nie pamięta gdzie podział się list
list po którym wciąż odbija mi się
siarką


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 11 august 2014

podstawy religii

powiedzieli
że zaczęło się
od wymiany
marzeń na jabłko

 
i że właśnie
z powodu
tej świętej robaczywki
muszę się co tydzień
oczyszczać
na kolanach
 
proboszcza


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 19 july 2010

urodziny

Dżony kończył siedemnaście
wino kończyło się w nas
pomyślałem że już czas
sprawdzić jak to jest
kiedy komuś kończy się ten świat

bo w kamienicy te dwa piętra niżej
bo mieszkał gość co go zwali Ożygańcem
bo pić lubił choć pić nie umiał
nie miał kasy
nie miał pracy
nie miał rodziny
to pomyślałem
to po co mu całe te życie
to my przynajmniej się czegoś nauczymy

i wypiliśmy ćwiartkę
i zanim Dżony zanurzył w nim nóż
i poduszka się przekrwiła Ożygańcem
i kurwa kolo nawet umrzeć nie umiał szybko
i tylko problemy robił

założyliśmy się oba z Dżonym
jak długo będzie mu ciekła ta krew z brzucha
chciałem wygrać to trochę poruszałem kosą na boki
gdy Dżony nie patrzył bo poszedł sobie zrobić
kanapkę z pasztetem Dżony jest skurwiel
bo dla mnie pasztetu już nie starczyło
a suchy mi jakoś tak nie smakował

popatrzyliśmy do samego końca
popaliliśmy po całym jak dorośli
my nie dzieci że pół po pół
zrobiliśmy zakupy w Żabce na rogu
bo stara chciała pomidory na kolację
życie potoczyło się normalnie
a przynajmniej Ożyganiec
się już nie męczy


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 1 may 2014

errata

jest
było


powinno być
jest


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 28 april 2014

kanon

cieszyli się jak na garażowej wyprzedaży
potrząsając w palcach fiolkami świętej cieczy

tak by wszyscy niedowierzający dopatrzyli się
że płynna czerwień jest jeszcze bardziej krwista

jeden wychrypiał do aktualnie czynnej kamery
"oto mam ząb" a brzmiało jak radość po golu

reszta była zazdrosna i gorzko żałowała
że to nie jest aby trzonowiec przechodni

a ja zastanawiałem się czy ów ząb
nabrał nimbu świętości już przed śmiercią

czy też precyzyjnie wyłamano go z zimnych ust
w nadziei na ewentualne dzisiejsze sacrum


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 28 january 2015

do kogoś komu wydaje się że jest poetą

pisanie
ci szkodzi
 

czytaj
na zdrowie


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 18 may 2015

czas wyboru

kandydat pierwszy:
- będzie lepiej
 
kandydat drugi:
- nie będzie gorzej
 
jakiś inny ja:
- i tak źle i tak niedobrze
 
ty wybieraj


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 11 june 2015

taka karma

czasem
taki nieopierzony
wiersz

może skaleczyć
rękę która go
wykarmiła


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 16 june 2015

okoliczności zaogniające

niestety 
byłem pod wpływem
zdrowego rozsądku


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 29 january 2014

szósta żet

na początku było
Słowo
ale tylko Bóg wiedział jakie

jeżeli znasz odpowiednie słowa
to otworzysz każdą parę ud
choćby nie wiem jak były niechętne
przyśnisz się filozofom
zdejmiesz niejedną głowę
z królewskiego karku
jeżeli znasz odpowiednie słowa
napiszesz Wiersz

jeżeli znasz
to najbardziej pasujące Słowo
dokończysz świat
lub krzyżówkę


number of comments: 5 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 23 july 2015

rozliczenie wieczyste


kosztów podróży
na tamten świat
sąd ostateczny

nie zwraca


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 26 july 2016

wiersz egoistyczny

to jednak smutne
że gdy jesteś
ze mną

to jest
ciągle ta nieskończoność
w której cię kompletnie nie ma
ale przecież gdybyś była wszędzie
to byłabyś nigdzie

tu jestem idealnym egoistą
jak stąd do ostatecznej nieskończoności
jak stąd 
do mojej ciebie


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 26 may 2011

wieczornica

na taki wieczór
jak ten którego dotykam oddechem
raz po raz o jeden bliżej od ostatniego
niech będzie przynajmniej w harmonii
jeśli nie może być z tych samych tyknięć
zegara

na taki wieczór
gdy jesteś o włos od zwątpienia
w pękające kry na jedynym strumieniu
nieugłaskanym moją obecnością
jak zakłóceniem we mgle

na taki wieczór
warto się najbezczelniej zaczaić
aż wszystkie psy udepczą sobie legowiska
i można będzie wreszcie zdrapać księżyc
pod poduszkę

powiedziałem to na głos czy tylko
pomyślałem? wieczór wie


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 13 august 2016

gdyby Jarosław Kaczyński miał piętnaście centymetrów więcej

zbankrutowaliby producenci minidrabinek
miesięcznicowych; Joachim B. miałby mniej 
w bicepsie a prezes telewizji nie musiałby

klękać by przyjąć oficjalny spis cudzołożnic
na miesiąc czerwiec; połowa posłów - ci z partii
rządzącej nie garbiłaby się wprost zawodowo,

lecz kurczyłaby się prywatniej;  za to druga połowa
posłów - ta spod buta - miałaby mniej powodów 
do śmiechu z pana towarzysza naszego prezesa.

jedynego. dokładnie o 15 cm mniej powodów. 
o tyleż, o ileż byłoby więcej Polski w Polsce. 
i nie przyszłoby mi do głowy, by o tym wiersz.

zwłaszcza krótki.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 31 august 2016

aż po koniec, aż po dno

kiedy mówisz że ty to ty, przestaję ci wierzyć na krechę.
nastawiam zmysły na zmianę. żadna nie będzie już 
dobra. zacznij się sama identyfikować. sama siebie

rozpoznawać w przestrzeni między otwierającym nas 
inicjałem, a nieuchronnie przybywającą z przyszłości
kropką. wszystkie nasze związki, rozwiązki, podwiązki,

dowiązki, zawiązki i przywiązki są jak te durne dinozaury. 
jeszcze nie wiedzą że ta żółta ciepła kuleczka - skaza 
na znanym mroku to typowa zagłada. finisz bez zobowiązań.

wszystko co żyło nami, wszystko co nam żyło wynikiem
- przestanie, urwie się, będzie latać, powiewać, sieroca 
wstęga za pikującym w dno dwupłatowcem, podejrzewam

za nim dym. zawijasy, zdobienia nie do czyjegoś polubienia. 
za ciężko wymyślone pieniądze wysyłam w kosmos słowa 
zdolne założyć nową cywilizację. czyż nie sprytniej użyć

sprawdzonych cudzych metod, obcych mechanizmów,
gdy trudniej wybaczać, sugerować kropkom wciąż możliwości.
zwłaszcza, że kończy się świat. choć tylko kończy się lato.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 6 august 2015

ten buk

zawsze mówiłem, trzeba mieć jaja, by móc bez grymasu przełknąć
to co się przelewa. osuszyć jamy, bagna i jeszcze jeden toast.
za mnie, za ciebie, za kogokolwiek, kto się najbliżej nawinie

pod rękę. potem już tradycyjnie - dobrze znane przysięganie,
że to do usranej śmierci. powtórz, że na dobre, że na złe i że na
pomiędzy, o którym się dotąd nie pamiętało. te małe pudełeczka

- do nich pakujesz wszystko co najprzyjemniejsze. takie czekoladki.
nie rusz, to na czarną godzinę - obiecywałem, że ona nie nadejdzie.
kłamstwa mi w życiu wychodzą najprościej. te pamiętne kartoniki

powyciągane z kątów, pawlaczy, piwnic i lęków. nie nadążam
z przeprowadzkami. pudruję efekt i liczę każdy darowany zmierzch,
który nie przyniósł apokalipsy przy czterdziestu w osowiałym cieniu.

niech przyjdzie dzień, który warto przewiązać czerwoną wstążeczką
i zawsze mieć w pogotowiu. niech inni na nowo drukują kalendarze.
ja oddam ci się w imię odzyskane, niczym odmłodzony buk.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 1 september 2014

o obrotach ciał niemieckich

w lewą w lewą w lewą
zgodnie z odrdzewionym gwintem
albo z rozgwieżdżonym niebem nad nami

do obstrukcji
do porzygu
do utraty świadomości co jest
a czego nie ma i nie będzie
filozofią niczego

kręć się kręć moneto
ni tyś reszką ni tą drugą stroną
póki żeś brzęcząca
wszystko jeszcze jest dopuszczalnym
ordnungiem

tyle możliwości jest w niedopowiedzeniach
że pstryknę jeszcze raz
w kant


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 17 february 2014

księga wyjścia

idę sobie stąd
kolor tapet zbyt tapetowy
idę sobie stąd
obrazki mało obrazkowe
idę sobie stąd
za dużo małych liter i za mało dużych liter
idę sobie stąd

w dopełniaczu narzędniku i ze zmiennym miejscownikiem
choć wołają to niech wołają ale skunksy nie wołają
w końcu moje wyjście jest lepsze niż każde wejście
i iść nie przestanę aż wyjdę, przejdę i zajdę by przyjść
urodziłem się by wychodzić a kto nie wychodzi ten z policji
żaden finał żadna coda żaden finisz nie jest mi obcy
idę sobie stąd - stąd sobie idę aż do trzeciej
potem wrócę
wychodzenie jest mi tak stymulujące gdy ktoś patrzy
że na cicho nie pójdę na czczo i na skuśkę też
foch to foch

jestem nazbyt wyjściowy
by stać jak ten przysłupiony słup
jak ten ślimak ślimaczyć się i leźć
żółw żółwiem żółwić się nad wyraz
gdy tu kroków trzeba konkretnych

wychodząc trzasnę obrotowymi drzwiami
o skutków skutek
ament


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 8 september 2015

mendy portret dzisiejszy

miłuj 
bliźniego swego
jak siebie 
samego
 
no chyba że jest
pedałem
żydem
cyganem
cyklistą
szwabem
ruskiem
indywidualistą
czeskim głupkiem
słowackim dupkiem
kibicem Wisły
kibicem Cracovii
murzynem co rozkocha nasze kobiety
arabem co zgwałci nasze kobiety
kobietą co nie daje na życzenie
kobietą co daje na życzenie
homeopatą - bo cholera wie kto zacz
meteopatą - tym bardziej miłować racz
trollem kibolem naziolem gorolem
muzułmaninem
wegetarianinem
rastafarianinem
weganem nad ranem
predatorem wieczorem
prawiczkiem lewiczkiem 
przedliczkiem i policzkiem
pasywnym aktywistą i aktywnym pasywistą
winnym win i niewinnym niewin
chińczykiem koreańczykiem wietnamczykiem
- jeden przecież pies
nawet kanadyjczykiem
jeśli jakiś jest
 
miłuj 
chyba że jest
kurwa inny


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 16 december 2014

trzydzieści trzy i jedna trzecia

ta pierwsza prosiła bym mówił jej coś o sobie
ta druga nazywała kochasiem, który już odszedł
ta trzecia tak chciałaby moją żoną być

następnych nie pamiętam
choć uganiałem się za nimi jak jakiś dziki
spotykałem w dziwnych miejscach o dziwnych porach
przyspieszały mi oddech
dodawały blasku
poszerzały źrenice

nie pamiętam ostatniej
to dziwne
a żadna z nowego pokolenia
nie zadziałała już w ten sposób
choć były czystsze
nosiły się schludniej i wpadały na dłużej

cd to jednak nie winyl
więc miłość też już taka jakaś
płaska


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 15 december 2015

koniec

najpierw 
zniknęły książki 
potem ludzie
w końcu

pytania


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 30 december 2013

poza rozkładem

najciekawsze pociągi
obchodzą mnie bardziej
niżbym się tego spodziewał

noc w noc męczę zwrotnice
skamlę po sworzniach
o uwagę i pożądany kierunek

miesiącami odkładam kieszonkowe
na zajezdnię z prefabrykatów
i ryty miedzią klucz

pociąg do najprostszej poezji
nie powinien rdzewieć
pod przygodnym semaforem


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 30 december 2015

z historii moich wydarzeń

masz dzisiaj jedno wydarzenie
mówi do mnie mój elektroniczny
kochanek wróżbita i encyklopedysta
on wie

nie mogę sobie wybrać które
samodzielnie wpiszę w życiorys dnia
uwiecznię osobowością
nawiedzę odwiedzę trochę posiedzę
zanim wyjdę w inny login

w historii wydarzeń jest więcej
niż jedno po drugim trzecim entym
większość wciąż nieużywana
w wolnych chwilach lubię je układać 
alfabetycznie albo długością przetrwania

kolorem nie - nie jestem żadnym rasistą
uważam że wszystkie przeszłe wydarzenia
są równe i nie należy ich przeceniać
lepiej niech już wszystkie pozostaną
bezwartościowe


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 24 september 2014

piłka meczowa

tego dnia
Bóg był trochę Polakiem

tak w euforii napisał mój znajomy
po wyjątkowym sportowym sukcesie
 
zastanawiam się czy tego dnia
Bóg nie był tylko trochę znudzony
innymi narodami


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 1 september 2014

ostatni argument królów


mówię
że napiszę dla niej
wiersz

wciąż się ze mnie
śmieje

mówię
że napiszę o niej
zły wiersz

przestaje


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 29 january 2016

iluzorystia

czy to jeszcze jest perwersja, gdy podglądana
chce być podglądana i chce wiedzieć: kiedy?; gdzie?
i przez ile to będzie błyśnięć tętna na sekundę?

ta dygresja rodzi się w milczeniu, gdy omijam
rozstawione kotwice; chylę czoła pod kolczastym
drutem; toczę klasyczne fokstroty przy ostrokole,

byle byś nie zauważyła, że jestem już pod twoją
powierzchowną ekshibicją na pokaz. wolę głębiej
wryć się w ślady po zdjętym gorsecie; odbić się

pod wgniecionym w skórę łona, ocalałym włosem;
skleić wargi ciałem moim. boję się dotrzeć do końca,
bo na początku mnie przecież nie było. amen.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 22 june 2016

w sukurs

 

ruszyły roboty
drogowe

na A4 przybyło 
płatnych barykad

fosy zmechanizowane 
szukają gniazd dostępu

zasieki wciąż jak rzepy 
w podróży na gapę

pyli nanotechnologia
w każdym niepozornym wdechu

wszystko dzieje się tak
automatycznie

rewolucje też


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 10 january 2011

tyle o tobie wiem ile o tobie nie wiem

wciąż nieobce mi są niedosyty, choć tak zniewalająco
jest być świadomym jakiejś świeżej nowiny. że się brzydzisz
kotami z kurzu, że zdradzasz rilkego z ckliwym umberto

(jeden sypia w szufladzie drugi pod poduszką ale obiecałaś
mu dodatkową szansę), że budzi cię rano krzyk kudłatego
Smitha mimo protestów córki, która już od ery płodowej

nienawidzi pierwszych taktów "Crystal Palace", że niedocięte
żółtko rozlewa się na spodku zawsze zgodnie z ruchem
wskazówek zegara, że herbata wiecznie skazana na tęsknotę

do kostki cukru, że cierpisz na autoironię - chronicznie
i wstydliwie - obarczając społeczeństwo winą za swoją
powykańczaną ornamentami poezję, że owo społeczeństwo

najpierw wyniosło cię w chmury, potem skazało na banicję,
a teraz po raz trzeci buchnęło wycieraczkę spod drzwi.
tobie teraz łyso i chrzęści. wciąż nieobce mi są niedosyty

gdy nieśmiało zazdroszczę ci jak sam tępy skurwysyn,
nawet tych brzydkich zapachów wtartych podeszwami
w próg. nie wszystkie nasze historie muszą być od razu

wiarygodne, a między konfabulacją i niedopowiedzeniem
jest miejsce na wrażliwe gniazdo, którego będę bronił
w kompletnie zaparte, póki zaciekle jestem niedosycony.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 2 february 2017

przez zamieszczenie

gdzie to ja się nie mieszczę? pomijając że nie mieszczę się 
w niektórych spodniach, a i kamizelki zaczynają grymasić
- z własnego wyboru nie mieszczę się w wygodnych ramach,

nie dam się zagonić w nawias, zawsze pozostawię awaryjnie
otwartą furtę, bo nauczyłaś mnie oczekiwać nieoczekiwanego. 
podobno na złość nie mieszczę się w wytartych konwenansach.

tym nie omieszkam przechwalać się przy sprzyjającej okazji.
najbardziej żałuję, że już nie mieszczę się w twoich snach. 
zrobiło się w nich tak ciasno, że wypchnęłaś mnie na osobne

zewnątrz. kap, kap. pokornie moknę sobie w trójwymiarowej 
samotności, więc można umieścić tę naszą miłość na półce 
z wyblakłymi hologramami. choć to w głowie się nie mieści.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 29 june 2010

wydanie drugie poprawione

owładnięty konformistyczną potrzebą
wydałem:
tomik rachitycznej poezji,
córkę za pierwszego lepszego,
przyjaciela w ramach rewanżu
bo kiedyś skurwiel wydał mnie,
opinię żywcem zerżniętą z poprzednika,
oraz kolację i zaprosiłem trzynastu.

potem tamtej pochmurnej nocy,
nim kur zapiał trzykrotnym wyrokiem,
najpierw wydałem siepaczom
dokładny adres Oliwnego Ogrodu
(ucieszyli się),
następnie sprytne oświadczenie,
że to nie ja lecz jakiś Judasz
(ucieszyli się inni),
a na koniec resztę ze stu srebrników
w odpowiednio ubabrane ręce
(wydało mi się, że cieszą się wszyscy).

wreszcie doświadczony już
w żmudnym procesie wydawania,
postanowiłem wydać siebie.
głęboko ciętym drukiem
na nagrobnej płycie.
okazałem się bestsellerem.


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 3 july 2010

imigrantka

już niematko
dlaczego wracać do siebie?

po systematycznie planowanym szczęściu
pozostały wybroczyny
na głęboko pofałdowanej skórze
i zacieki na udach

sejsmograf umilkł i nawet nie zakwili
strefa ostatecznej ciszy wbrew
nerwom co kwitną do wewnątrz jedynie na sygnał karetki
dwie przecznice na południe

to wymaga skomplikowanych mechanizmów
tak unieść lewą stopę
i przemieścić ją o fragment mieszkania
z prawą wcale nie jest pokorniej

gdy omijasz pokoje jeden za drugim
jak syberię - to łazienka
jak saharę - to kuchenny aneks z widokiem na złomowisko
jak guantanamo gdzie wciąż śmierdzi krwią
choć mąż błyskawicznie zainstalował klimatyzację
szybciej niż złożył łóżeczko
to było jeszcze we wtorek
jak w innym życiu


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 9 june 2010

z gier i zabaw dziewczęcych: niewinność

siedzą na balustradzie
balustrada jest zwykła wiaduktowa
wiadukt wisi nad autostradą jak
wyrok

nogi im dyndają w zgodzie z wiatrem

to ten głupi wiek
- nie ryzykuj i nie nazywaj ich dziećmi
gdy rosną już piersi pobudzane szczypaniem
brodawek przed snem

w zeszłym roku rzucały w samochody kamieniami
ale ten refleks szachisty i nosić je trzeba
pod górę
syf to a nie syzyf

teraz zabawa jest mniej męcząca
i bardziej podniecająca
wystarczy unieść biel podkoszulka
a już kierowcom sztywnieją kierownice

umówiły się
że wygra ta której cycki
zaśpiewają dłuższym piskiem opon

do zmierzchu jeszcze parę godzin
patrz jedzie beemwica
na niemieckich blachach
- moja kolej


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 20 june 2010

miejsce na ziemi. trylog.

I. moje.

ja się nie zgadzam, żeby mi znowu obłaziło
liszajem. w cywilizowany kontredans spaceru
już nie da się przejść przez łysiejącą zieloność

parku. nie wspomnę o historii, do której
zmierzasz drobnymi sekundami co krok,
ty miasto moje. tyle obietnic na kolanach

składał reżyser Rosa, machając wizjami
a potem przegonił ufarbowanych obżartuchów
przez dworzec, tam i z powrotem i tyle

go widzieliśmy. między szczelnym Wrocławiem
a Zieloną Górą, czarna anonimowa kropka
nad wyblakłą linią falistą. dumny jestem.


II. twoje.

masz własnych dresiarzy ze sztucznym gniewem
dyndającym u szyj i własnych świętych proroków
oni tydzień w tydzień wydzierają twoje imię

na ceglanych notatnikach. masz mnogość spóźnień
w zmianach miejscowego planu ugaszenia biedy.
odludne przestrzenie. są wciąż jeszcze takie,

które omijam mową, myślą, uczynkiem i ryzykiem. już
zaniedbane. niezaprzeczalnie masz wieczną szansę
miasto ty moje by jedna z tysiąca białych nocy

znaczyła więcej niż nagi świetlny miecz wbity
w chmurne podbrzusze niebios. nie krwawisz
zbędną pamięcią po bezmyślnych. dumne jesteś.


III. czyjeś.

starcy drwią z majtek rozciągniętych nad burą rzeką
w most. szukają śladów odciśniętych w znanym bruku,
jak w kurzu, a sami rozrzucają po membranach szyb

szczek obcego języka. sfora. przyciągani zewsząd,
na ten nadal okaleczony wyrwanymi kondygnacjami
rynek, jakby w wyrośniętych z zasypanych piwnic

brzozach rozpoznawali szczenieckość. to tutaj.
przystają przed ścianą skaleczoną rykoszetem
i z werwą strzelają znowu. pluton egzekucyjny

fotograficznych migawek miele ciszę ku uciesze
bezzębnej pamięci. dźgają gdziekolwiek paluchami,
a to nie są łaskotki, moje ty miasto. są dumni.


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 17 june 2010

bardzo krótki wiersz o frustracji

już
kurwa
brak mi

słów


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 24 july 2010

IV. język nowego pokolenia versus Janina K.

Janina K. zaparkowana
w głównej alei na lewo od wejścia
w trakcie rytualnego dokarmiania
bezgniezdnych gołębich głodomorów
mimowolnie niechcący i w ogóle wbrew
podsłyszała jak on do niej
- zajebałem się w tobie jak chuj

Janina K. nie zrozumiała
czy on taki zapracowany
czy on taki samokrytyczny
czy w końcu (nie daj Panie Boże tfu tfu)
stała się świadkiem oferty korupcyjnej
tyle teraz o tym mówią że człowiek
już się gubi

Janina K. nie wie i się nie dowie
co było dalej i co ona do niego na to
bo suszona bułka wyszła
a wredne gołębie odleciały - to głupie
przez durne durne ptaki konsumpcjonizmu
umrze teraz i pójdzie do niedoinformowanego piekła


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 19 may 2010

big bang (z pulsującym małym "R" w górnym prawym rogu postrzegania)

uczeni spod Genewy nie chcą być gorsi
pragną uruchomić nam nowy wszechświat
tchnąć weń życie policzkiem światła
klapsem nokautem pobudzić wymusić
rozpędzić oraz zmasakrować atomy

potarty o hadron hadron ma być riplejem
z sześciu dni pierwszych (siódmego Bóg się lenił)

uczeni spod Genewy uspokajają nas
nic nie zniszczymy to transmisja na żywo
z odtworzenia boskiego "niech się stanie"
wcale nie mamy w planach Arma-Genewy
chcemy tylko przez dziureczkę od kluczyczka
posłuchać echa po Wielkim Wybuchu


number of comments: 1 | rating: 6 | detail

Pi.

Pi., 24 july 2010

taka piękna katastrofa

nie wszyscy chętni załapali się na nimb katastrofy.
nadrabiają zaległości strojąc wyćwiczone miny;
ściskają w spoconych palcach faksy, bilety, zaproszenia;
rozpościerają dłonie poziomo niby ikaryjskie skrzydła
i symulują start lądowanie ze sobą na pokładzie.

taka idealna katastrofa! ileż ta katastrofa przyniosła
nowych relikwi umęczonemu narodowi wybranemu.
rośnie przemyt podsmoleńskiej ziemi. garściami.
co bardziej przedsiębiorczy rosjanie uruchamiają
chałupniczą produkcję szczątków Tu-154 na zachód.

biuro podróży "In Memoriam" proponuje pielgrzymkę
szlakiem trumny od Okęcia aż po nocleg na Wawelu.
młodzież, studenci i zarząd pewnej partii: zniżkowo,
a dziatwa dostanie jeszcze pamiątkowego lizaka
w bielach i czerwieniach oraz fotkę z katafalkiem.

o tam. tam jest to skrzyżowanie z nagłym korkiem.
dzięki anonimowemu robotnikowi od pękłej rury,
nie zdążyłem na katastrofę i teraz niestety żyję.
popatrzcie, jak mi jest żal okazji na męczennictwo.
od dziecka fotogeniczny jestem w kirach i sepiach.

już nawet próbne zdjęcie umieściłem na "Naszej Klasie"
i dostałem dziesiątki komentów z obfitymi kondolencjami.
nie przeżyję, że taka katastrofa na sto dwa i beze mnie.


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 12 june 2010

rewers

drzewo
ściąłem

zburzyłem
dom

zawiodłem
ojca

to już?


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 2 june 2010

erotyk powszedni

swoją Muzę udomowiłem
i teraz z perspektywy bujanego fotela
obserwuję - przesadzanie metafor
wekowanie przecinków zaciskanie sylab
byle starczyły do pierwszego

wynosząc śmieci poza nawias
rozpieram skrzydła z dumy
że mimo zmęczonych pantofli
i incydentalnych koślawych rymów
nadal jest ekscytująca i moja

poprzez sinobłękitną aureolę domu
imaginujemy sobie ten wiersz
nagością na czułym prześcieradle


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 28 may 2010

przez wieczność ułamka sekundy

na rozmowę mamy wieczność i ułamek sekundy.
wieczność pokruszoną w kurz i ułamek sekundy,
o smaku wczorajszego herbatnika.

ja - nad sknoconym capuccino pęcznieję anatemą cynamonu
- bądź przeklęty niechciany kryształkowy dodatku!
szkoda, że nie mogę cię wyskrobać z dna.

ty - obojętnie żadna, za podwójną łyżeczkową gardą.
rytmicznie nam prawda kołami w pianie. raz tak, raz tak.
już jesteś w pół myśli od zerwania się do lotu,
przez obcą, napowietrzną przestrzeń sali dla niepalących.

my? jacy my? i ułamek sekundy pękł...
jest po wszystkim. resztki po filiżance proszę dopisać
do rachunku.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 5 march 2018

wiersz drżący

jej sen jest niezwykle lekki. czasami nie posiada 
nawet grama realnej wagi. nie jest żadnym ciężarem 
dla jawy, lecz właśnie jej przeciwwagą. budzi się

przy pierwszym zadrżeniu. dlatego pod niebiosa
wynosi tego geniusza, który wymyślił drobne wibracje
w telefonie. to jest ten znak. ten billboard. ten portal

między dalekimi światami. to tędy przenoszą się
najbardziej pożądane informacje. więc gdy śni - wie, 
że to rozbrzęczone "kocham" jest prosto od niego.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 10 august 2017

węzły II

załadowali węzłami przestrzeń
zamiast ręczników skrzynek sterty desek
ledwie nam te węzły w to weszły

trzeba było pozbyć się na wszelki wypadek
tego co odłożone na czarną godzinę
poezja to ponoć sztuka wyboru

co weszło to się dosłownie dopasowało
co nie weszło to dopchnięto bez wyrazu
łokciem kolanem klapą bezokolicznika

byle się przenośnie nie rozwiązały
proste rozwiązania wyciekłyby szczelinami 
jak luźne niedopowiedzenia


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 18 december 2018

mroźny poranek

drzewa rosną z nieba
korzeniami łaskoczą chmury
śnieg to czy szklana manna?
nie wiem ale chichoczę
w niebogłosy

aż ze śmiechu pękają 
sople


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 20 march 2018

odwilż

sucho. w gardle i pozostałych cielesnych jamach sucho.
pragnę odwilży, a tu wciąż jesień życia i wszystko butwieje.
strach otwierać zmysły na oścież, przewietrzyć zachcianki,

grzać się w obietnicach termicznej wiosny. ciepło ciągnie
do czyjegoś ciepła. nie grozi mi zapalenie emocji. zwykłe
rozmrożenie. pęknie kra, to i chcica zdechnie na chłodno.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 14 november 2018

tetris

na początku były tylko różnice. zadziory, pęknięcia, blizny 
po poprzedniościach. przymierzali się do siebie, jak wstydliwe 
jeże - przeostrożnie. dwa kroczki ku sobie, unik, jeden obrót

na skos. specyficzne tango rozpisane na dwa okaleczone 
kompleksami temperamenty. i tak nie pasuje jedno z drugim 
i nijak też jest im od pary. przyciągać to się mogą jakieś

magnesy a nie ciała - mówiła. chcę cię czuć całą powierzchnią 
siebie - szeptał. więc prowadzili eksperymenty w przenikaniu 
intymnej antarktydy. parzyło gdy parzyło, mroziło gdy mroziło,

raziło zmiennym prądem. cierpiała torturowana wrażliwość, 
ale do wszystkiego idzie się przecież przyzwyczaić. nawet 
do tego drugiego człowieka. rozgłaskali draśnięcia, strupy

rozcałowali, odpadły traumy. jak w tej wirtualnej zabawie 
klockami - wystarczyło sobą szczelnie wypełnić przestrzeń, 
by nie było niepotrzebnych różnic na końcu. by nie było końca.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 5 february 2018

jeślina (pieśń penelopy)

tam gdzieś jest obcy ląd. mekka artystów, paradajs 
nie do końca poukładanych osobowości. to o mnie 
zawodzi ten wiatr w czuprynach grzywaczy, to o mnie

skrzeczą mewy jako współczesne syreny. byłabym 
niezłą Penelopą, gdyby nie wszechobecna niechęć 
do kotwic. nie do zatrzymania trirema z waty i piasku,

gorzkie tornado w przeciwstawnych azymutach. czasem 
strach zatęsknić do samej siebie. tamtej jeszcze sprzed 
wojny powiek, wojny wydętych warg, wojny oddechów.

jeśli naraz umilkną emocje wszystkich wojen świata; 
jeśli nasieje się słoność pomiędzy wzgórzowiska Itaki; 
jeśli nam molo obrośnie mokrym grzechem - nie wracaj.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 8 march 2018

jednym strzałem

kiedy Leon spotyka Kate, wie o niej wszystko. Leon 
jest profesjonalistą. na temat pracy mógłby godzinami
i nawet obudzony pośród nocy potrafi prawidłowo

podać datę wyrżnięcia dolnych ósemek i pierwszej 
u Kate miesiączki, choć zwykle nie pamięta czy mleko
w lodówce posiada jeszcze jako taką świeżość.

Kiedy Leon spotyka Kate, ona nie wie o nim nic.
dla niej jest niewidzialny, jak świeżo przetarta przednia 
szyba szkarłatnego chryslera. Kate jest amatorką

szybkiej jazdy, choć uprawnienia traci przeciętnie
raz na boży kwartał (ach te ograniczenia). noga z gazu? 
komu to potrzebne? niecierpliwość drży na hamulcu.

Kiedy Leon spotyka Kate, pocztą błyskawiczną przesyła 
ołowiane pozdrowienie. całus odciska na czole dziewczyny 
rozpryskowe piętno, którego ona nie zapomni już do końca

życia. nawet dziurawa dusza jest wciąż pod wrażeniem,
kiedy Leon planuje kolejną randkę. nieletnia Mathilda
z Brooklynu jeszcze nie wie, jaki trafi jej się zawodowiec.


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 4 april 2018

wiersz niemiły

tak, to prawda. wszyscy mnie wkurwiają. jeżeli
ty mnie nie wkurwiasz, to istnieją dwie możliwości.
sama możesz wybrać, która z nich jest bardziej

przyspawana do rzeczywistości. bo albo nic mnie
nie obchodzisz i to jeszcze dałoby się zresetować,
albo to ja wkurwiam ciebie. zero jeden jeden zero

sytuacja jak z matriksa. pamiętasz tego tam neo?
siedział i wpatrywał się raz w niebieską pigułkę,
raz w czerwoną. za chuja nie mógł się zdecydować.

do tego stopnia, że wyłączyłem telewizor zanim
w końcu spierdolił sobie system, a światu przyszłość.
to zawsze jednak lepiej gdy nikt nikogo nie wkurwia.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 2 january 2019

felidae

 
maszyna nieskończoności
składa się z jednego kota
w trzech kocich wcieleniach
kot
jest naraz byłym kotem
kotem który istnieje tu i teraz
oraz kotem który dopiero nastąpi
kot 
potrójnie na zakładkę złożony
jest w spiralną rozciągniętą helisę
przepleciony w yin yang pi razy kwadrat
kot
produkuje zawzięcie megawaty mruczenia
mógłby nimi napędzić wszechświat
ale kot ma ten wszechświat nieskończenie
w dupie


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 31 may 2019

odmrożenia

skądś napłynął ten brak łaknienia na życie. a jeśli to serce 
się zatrzymało i nie można skutecznie weń pstryknąć? wcale 
nie chcesz grzać, napędzać, gonić i karmić te resztki mnie.

fale wiecznego chłodu po rozrytych aortach, krwionośnych 
zimnowodach, aż po zrosty najpodleglejszych włosowatych 
w zbyt obojętny szron na końcach palców. gangrena na bank!

kiedyś tak chciało mi się ciebie chcieć, dotykać, pragnąć, śnić. 
dziś na wzruszanie ramionami szkoda nam słów i domysłów, 
prawo bezemocjonalnego ciążenia: siła odpychania biegunów.

toksyczne otępienie - idę na dno, bo fizyka, ta nieczuła franca 
też już przeciwko mnie. kiedyś ci przejdę przez życie. kiedyś ci 
przejdę przez myśl. kiedyś tam, kiedyś - gdy mi przejdziesz.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 13 september 2019

konwulsje

te same drzewa, inny las. te same słowa, inny szept.
ciekawe, że pod nieodpowiednim kątem ostre piksele
układają się nam w rozbieżne rzeczywistości. zobacz
- każda jest okaleczona. układanie szklanki z odłamków
nic nie da, gdy mleko już się rozlało. oto sączy się strumyk
czerwieni, różowieje, matowieje w kamienną biel. stygnę.
pod palcami wybudza się niepokój. mówiłaś, że najbardziej
na świecie boisz się mojej paniki. nic już nie powstrzymuje
dymów nad pękniętym kraterem. wszystko nieustannie drży,
jak traumatyk świtem trzynastego w piątek. podobno
nie wchodzi się dwa razy do tak samo wzburzonej rzeki.
a jeśli to już inne drzewa, a szumi wciąż niezmieniony las?


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 26 march 2020

reszty nie trzeba

będziesz mi
winna
kilka

odpowiedzi


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 20 march 2018

jeśli dziś wtorek to jesteśmy w chile

/dla Kazi i Konrada/

dziś drugi plan zapchany wulkanem. pamiętam inne tło 
z przypalanej na ostrą czerwień cegły. baraki tak równe, 
jak na apelu ku czci tamtej ojczyzny. przed tobą suchy

krzak, a ty mimowolnie widzisz na nim jabłka, winogrona, 
a nie obcobrzmiące w smaku tamarillos. oto za moment 
gałąź obrodzi. płomieniami. poczujesz to samo, co Mojżesz

w szczytowym punkcie wiary. wstań! tu nikt nie modli się 
do zgliszcz. wskrześ ciało z bólu. zostaw naruszony popiół.
jeżeli dziś jest wtorek, stoimy na kolejnym krańcu świata.


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 24 march 2021

sun tzu

myślę że się doczekałaś. wstałem z tarczy. excalibur legł na półce
i dziś nie zginę. pauza na wymianę zużytych słów. ponad sztuką wojny
umiejętność cierpliwego unikania powodów do inwazji, rekonkwisty.

okupacja. nie będzie impulsów pod bunt. żadnych śladów sprzeciwu.
jest tak jakby w naszym języku nie pojawiło się pojęcie czynnego oporu.
las służy do spacerów, plaża do wygrzewania zmęczonych kości,

hamak buja na zasłużone szczęście. że w starych oczach coś przygasło?
że banalny gest sięgania po drinka z parasolką wydaje się dojrzalszy
w slow motion? uczciwa cena, choć wypłacana bez zaangażowania.

pousuwamy z pamięci warknięcia - jedno po drugim, kanonady,
osiniaczenia, szczęk oręża. było. mędrcy ze wschodu diagnozują
trafnie, że wystarczy usunąć historię. ze wspólnej przeglądarki.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 26 march 2021

Kobieta niejedno ma imię

Jedno się wygada drugie źle wyspowiada
trzecie strzeli foszka, że to nie jego broszka.

Czwarte mnie ułaskawi zanim głowy piąte pozbawi
A piąte i tak mi głowę zetnie klnąc przy tym szpetnie.

Szóste zmartwi się, że jest puste a siódme na to: Jak to puste,
skoro właśnie ósme zjadło sushi tłuste?

Dziewiąte z dziesiątym będzie migdalić się z jedenastym.
Dwunaste da klapsa, trzynaste walnie sznapsa,
czternaste warknie, że ta kiełbasa jest dziś nie dla psa.

Piętnaste zrobi masaż, gdy o masaż zawoła szesnaste.
Siedemnaste się rozpłacze, ale ze śmiechu raczej. A osiemnaste?

Osiemnaste będzie ogniem, wodą, wiatru powiewem,
drzewem, co cieniem przyćmi nawet matkę Ewę.

Z żywiołów chuci powstanie dziewiętnaste
i w żywioły się dwudzieste tej chuci obróci.

Lecz na nic ci przyjdą doświadczeń rozległe fakultety
gdy się okaże, że to dwadzieścia wcieleń jednej kobiety.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 6 september 2019

mosiądz

kiedy chce mnie rozgniewać, mówi do mnie: mój
ty mosiądzu. że niby jestem taki zatwardziały, zimny
i nierdzewny na komunikacyjne sygnały z tamtej strony.

podobno cierpliwie puka. kiedy chce mnie zachwycić,
mówi: serduszko, to nie tak, i od razu ma każdą,
oczywistą rację, którą zdolna byłaby sobie wyobrazić,

a ja z wdzięcznością biorę na siebie błąd, winę i kaca
po ewentualnych wyrzutach sumienia. kiedy chce
by zabolało - milczy. kara dotkliwsza, niż pęknięcie

paznokcia na syberyjskim mrozie. więc uważam. chowam
pazury, nadstawiam zachłanny policzek, posłusznie
rozszyfrowuję kropki i kreski. w jedyny, prawidłowy rytm.


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 24 may 2017

ciemność (hejtsbuk 2017)

wracamy z ostatniego, sierpniowego ogniska. jest ciemno. 
jest ciemność. my - błyski w centrum wszystkich czarnych 
dziur, które zakaprysiły, by wirować tej nocy wokół. wracamy
 
do domów, ale nie wszyscy wrócimy. ten krok, to uderzenie 
serca, tamten oddech. gdzieś jednocześnie ostatni łyk wódki. 
czyjś apetyt na więcej. grzechot kluczy, trzaśnięcie drzwiami,
 
starter zachrypniętego silnika. slalom między monopolowymi. 
tu nie sprzedadzą, tam pogonią, gdzieś znów wyśmieją 
kopniakami. niechcący zasysasz się w naszą coraz bliższą
 
okolicę. tam na ciebie czekamy, maszerując całą wiecznością 
jak szerokością kamienistej drogi. tej która jeszcze nie ma  
na żadnej szanującej się mapie. tej której się nie oświetla.
 
skrót dla wybranych. skrót dla pogonionych z raju. trawers 
dla cierpiących na suchy czyściec. punkt kulminacyjny snów 
opowieści i tego wiersza. krwawy węzeł majaczący w mroku.

(c) hejtsbuk 2017


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 26 february 2017

maso

nie mówmy o tym, kto jak się czuje, bo w zawodach
na pojemność wyobraźni nie dotrzymam ci kroku.
jasne. znam się na zawodach - wciąż cię zawodzę.

na wyobraźni znać się próbuję. cudzych odczuć już
nawet sobie nie wyobrażam. zdrapały się. jak warstwy,
które pod obcym wpływem najpierw próbują pęcznieć

z dumy, lśnić pod czyimiś palcami, wybrzuszać się
w spazmach-orgazmach, a potem wszystko jak zwykle:
pękamy w najsłabszym punkcie i oto rozpoczyna się

proces rozdrapywania. póki pod jedną jest druga, pod drugą
trzecia skóra - nie boli. zaboli drewno, którego ostre zadry
odkryjemy gdy wskoczą prosto pod okrwawione paznokcie.

nie musimy być Kolumbami bólu, by poczuć cokolwiek.
już tu ktoś był przed nami. świeże rany na piasku. ból miał
być nam Ameryką. czuję rozczarowanie - zawsze to coś.


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Pi.

Pi., 19 april 2018

niedochodzony czyli tribjut tu świetlicki

 
przyszedłem tu przypadkiem. przyniosło mnie.
w drodze do ciebie nastąpił mały objazd, po to by 
pełne zamienić na puste. ćmiki zamienić na pety.
najpierw odrywasz filtr, a potem stopę od bruku.
najpierw walisz głębszym, a potem tkwisz w mokrym.
przyszedłem tu przypadkiem. pewnie chciałem.
czwarta trzydzieści rano nie oferuje tańszych fraz,
niż niedochodzona miłość na trzeźwo. lepsze wiersze 
piszę po trzeciej wódce. zostanie po mnie brzęk szkła.
przyszedłem tu przypadkiem. mam na to monopol.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 18 april 2018

krawężnikowanie czyli a tribjut tu białoszewski

przytuptane stamtąd tu
przytuptane tupu tupu tup
tu będę stał bo niech ktoś zabroni mi
jeszcze stać wolno póki prosto stoję
gdybym stał pochyło to by skakali
gdyby skakali to by skalali
a tak? czarne białe czarne białe krawężnik
i z powrotem

auto po lewej stop ty ciulu młody
auto po prawej stop ty wypindrzona sikso
pan idzie
- balkonik szu
- lewa stopa szuuuuu
- prawa stopa szuuuuuuu
i z powrotem
balkonik lewa prawa
szu szuuuu szuuuuuu
nazad

i niechby który śmielej zaklaksonił
zatrzymam się mściwie
gdzieś między białem a czarnem
gdzieś między życiem i śmiercią
gdzieś między krawężnikiem
a krawężnikiem

macie ciule przetuptane


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 18 april 2018

odwet

 
kiedy już przestanę
być dorosły i dojrzały
a zdziecinnieję na starość
to obiecuję
że posiadając ogromne ilości
wolnego czasu
będę spędzał godziny, minuty, sekundy
tuż przed przejściem dla pieszych
czekając właśnie na twój samochód

nie
nie zamierzam
przechodzić na drugą stronę
tak
zamierzam 
czekać na ciebie codziennie
ja cię nie znam i ty nie znasz mnie
ale będziemy mieć wspólne rozrywki
gdy już przestanę być dynamiczny
i sprawny


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 5 april 2021

implozje

najpierw zamknęli nam dopływ tanich gadżetów z okolic
południowo-wschodniej azji, ale to wcale nie było takie złe.
potem granice. mówili nam, że to dla naszego, wspólnego

dobra. dlatego zamknęli nam cukiernie, kawiarnie, dyskoteki
i bary mleczne, lecz nasze dobro wciąż wymagało więcej
zamknięć. pod klucz poszły parki, bulwary, place i promenady.

ograniczono obecność tu i tam. stopniowo, żeby nikt się zbyt
szybko nie zorientował. gdy pozamykano lasy, zaczęliśmy coś
podejrzewać. mieliśmy jeszcze co prawda łąki, pola i pustynie,

ale te ostatnie jakoś zaczęły się przeludniać. groziły złym
złem. ktoś pozamykał niektóre pustynie. ktoś kamieniołomy.
nie wiadomo kto przestrzeń powietrzną i międzyludzką.

kiedy dla naszego nienasyconego dobra nie było już nic
do pozamykania, sami zamknęliśmy sobie drogę odwrotu.
usta mieliśmy już zamknięte. zatrzasnęliśmy się na dobre.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 6 september 2019

mech





rozstania przybliżają - kłamiesz mi jeszcze raz, bez zwężenia
źrenic. wywożę cię więc na pustynię, zabetonowany stadion,
płytę lotniska lub do najbliższego lasu. niech to będzie test.

nie czuję więcej, niż muszka jednodniówka gdy owija się w słodki
odór wieczoru. rozłąka naprawi tę sieć, halo? nie wiem do kogo
szepczesz, ale pytam czy ty wiesz, gdzie jest geograficzna północ.

to proste!. wystarczy znaleźć na niebie najbardziej egoistyczną światłość.
ta gwiazda - to ty - wokół której wirują mniej ważne. a w dzień? mech!
będziemy go szukać na drzewach, betonie i pomiędzy zimnymi planetami

z piasku. kiedyś sprawdzę, czy my już na trajektoriach bez powrotu,
czy wciąż będzie nas przybliżać stałe rozdalanie się orbit. czymś trzeba
zalepić tę próżnię. łączą nas wątpliwości, że to rozstania przybliżają.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 23 january 2018

obdarowywanie



chcesz wiersz? - pytam
i od razu otwieram nawias,
by rozwiać wątpliwości: nie mój.

pytam,
choć wiem że chce.
a nawet jeśli nie, to wie
że ja pragnę jej nagiego chcenia.

więc nadstawia zmysłów,
gotowa na nieznane jeszcze pieszczoty.
otwiera się na wibrujące zgłoski,
pozwala metaforom na więcej
niż mógłbym objąć wytresowaną wyobraźnią.

ach!
dzielić się tym, co nie moje?
jakież to jest przyjemne...

chcesz jeszcze jeden? - pytam
i czekam dobrze znanej
odpowiedzi.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 1 august 2019

w środku nocy Yossarian wyzwala Bolonię

 
święta prawda. wielkie czyny wymagają odwagi, małe
desperacji, a codzienność błysku geniuszu. Majorze
Majorze zostałeś awansowany by ratować ludzkie życia.

ocal więc i moje. chcę wrócić z tej zakurzonej Pianosy
do Kansas w jednym kawałku, niekoniecznie w galowym
mundurze. jeśli ty zrobisz swoje, a ja zrobię teraz swoje,

to czerwona tasiemka na mapie też zrobi swoje. przecież
nie zbombardujemy własnych wojsk. zamiast na Szkopów
uderzmy na słoneczne promenady Rzymu podbijać Julietty

sokiem z najmłodszych winogron. niech żyją jagnięcina
ze Szkocji, kiełbasa z Krakowa i szwajcarska czekolada
topiona na gościnnych udach. dolce vita! żyć, nie umierać!

to właśnie dlatego przesunąłem pinezkę na mapie wojny.
zmieniłem im prawdę. niech sobie Dziesiąta zdobywa Bolonię
piechotą. nie chciałbym w żadnym stopniu przeszkadzać.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 29 march 2019

kim nie jestem

ze zwykłej wiedzy o społeczeństwie miałbym świadectwo 
z czerwonym paskiem, albo wirtualny milion za milion 
w rozumie. z wiedzy o sobie - świadomość podskórnego

istnienia czarnych dziur oraz wzór na przyciąganie kłopotów. 
moje ściągają cudze z prędkością załamywania światła. 
nie załamuję rąk. mam defekty z których mógłbym być

dumny. gdybym tylko obnażał się gdzieś w programach reality.
słowny ekshibicjonizm jest mi obcy. język pashtu jest mi obcy, 
choć prędzej dogadam się z dobrotliwym pasterzem kóz,

niż ze sprzedawcą złudzeń z lustra. nigdy nie piszę o sobie - 
zawsze się oszukuję. introwertyczny terroryzm. biorę was 
na świadków. bez wstępnej kwalifikacji. bez wstępnej gry.

i tak we własnych oczach zasługuję na każdą nagrodę 
w kategoriach pokrewnych aktorstwu. unikam proscenium. 
unikam przeciągów. taki ze mnie przewrażliwiony dramat.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 13 april 2019

black hole

i co z tego, że dotąd nie wiedzieliśmy, jak niewiele dzieli 
nas od wieczności. wymyślona niegdyś teza nie załatwia 
sprawy. to było tylko nieudokumentowane podejrzenie.

do teraz. może i lepiej nie być świadomym, że gdzieś 
tam kiedyś zbiegną się wszystkie sekundy, neurony, fabuły 
niejednokrotnie pozbawione sensu, puenty bez kulminacji,

oraz wszystkie te błędy, na których poprawienie marnotrawimy 
doczesność życia. może lepiej było trwać w złudzeniu, że nic 
nie musi być przebaczone, że można posolić zimne kakao,

przekroczyć dozwoloną w terenie zabudowanym, przekłamać 
coś dla świętego spokoju, utopić się w cichym rozgoryczeniu, 
albo poddać furii nadciągającego przenicowania. nigdy nie łkać.

teraz gdy już wszystko wiemy, trzeba jednak wykupić moralne 
ubezpieczenie. na wypadek buntu powszechnej grawitacji. 
teraz gdy już wiemy, że znikamy - zniknijmy nadświadomie.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 6 november 2018

żaden wiersz

 
nie będę pisał wiersza o brakach. po co
wypełniać lukę, która mówi więcej, gdy
jest niezamieszkana. jak gniazdo pełne
skorupek. i czyjejś przeszłej obecności.

już nie ma. było. żadnej pewności że będzie.
nic, które puchnie do symbolu. nic, o którym
beztrosko kłamię, bo jeszcze przed chwilą
obiecywałem brak wiersza. a tu jest! o niczym.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 13 april 2019

inna

a kiedy wsiada do pociągu, wnosi ze sobą do przedziału 
pamięć ostatniego wieczoru, smak czerwonego wina, 
rozbujane biodra ocierające się o inne biodra w leniwym tańcu, 
panikę poranka, pośpiech sprzed lustra i kompromis 
ze zbyt szybko pożerającym czas czasem.

a kiedy wysiada w życie, zabiera ze sobą zapach kanapki 
z jajkiem, opowieść o przebytych chorobach dzieciństwa, 
żal i frustrację podjętymi nieopatrznie przedwczesnymi wyborami,
wewnątrzmałżeńskie gry o domowy puchar dominacji, 
i rozładowaną od szeptów baterię telefonu.

oto przemieszało się. jest inna.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Pi.

Pi., 30 october 2018

Rybeńka

Rybka – Tak!. Dostałem od niej to imię.
Na wyłączność i własność. Nie chciała nic w zamian,
tylko pozbawioną innych balastów pierwotną świadomość,
że oto Ja – biały jak najbielsza sól tropikalnych mórz,
że wchodzę pod skórę, gniotę, kłuję, że uwieram.
I że nic mnie stamtąd nie wymaże.

Obiecywała – Tak! Będę pisać!
Potem przychodziły pocztówki z nieznanych światów
Na pocztówkach ruiny. Albo egzotyczne przysmaki tamtejszej
kuchni. Nic ważniejszego, niż odrobina słów o tęsknocie.
Że już koniec podróży. Bo drży światełko.
Bo tunel. Bo żaden pociąg.

Rybeńka – Tak! Dała mi to imię.
I kilka słów mi jeszcze dała. Że bardzo chce mnie
znów sobą dotknąć. Pragnąłem bardziej. Z tego pragnienia
nauczyłem się czekać. Z tej cierpliwości nauczyłem się pływać.
Systematycznie poznawałem wszystkie przybrzeżne laguny.
Oswoiłem niejedną zatokę. Udomowiłem szelf.
Osierociłem piaszczystość brzegu.

Obiecywała – Tak! Tak! Doczekasz się.
Przecież wrócę. Dlatego nie mogłem nic przegapić.
Przestałem śnić, przestałem przymrużać oczy do słońca.
Pozwoliłem ostrej soli wejść pod powieki, gnieść, kłuć i uwierać.
Żadnego rozmawiania. Żadnego zbędnego oddychania.
Aż wreszcie stałem się rybą. Wtedy przyszła plażą.
I wyjęła mnie z wody.

HALYNA KRUK
przekład z ukraińskiego: Piotr Mosoń


number of comments: 2 | rating: 4 | detail


  10 - 30 - 100  



Other poems: ciepło, prawie czerwiec, implozje, Kobieta niejedno ma imię, sekcja 090221/1, sun tzu, bardzo krótki wiersz o skrajnościach, infected. third wave, cień, dramat w jednym procencie, z definicji: czekanie, jutro też będzie maj, demony poezji, reszty nie trzeba, konwulsje, przeciągi, mosiądz, mech, zezwierzęcenie, miłość, Astipalea, Okjokull, perseidy, w środku nocy Yossarian wyzwala Bolonię, sztuka odejmowania, tool in concert, antyemotyk, odmrożenia, nic się nie zmienia, nie ma miłości, Hiob, spowiedź, traktat o człowieczeństwie, amputacja, inna, black hole, kim nie jestem, Zajączki, Wenus nie ubiera się u Prady, felidae, Anna od przypadków, czas strat, monologizm, mroźny poranek, pestycydy, czas niepogody, Odpowiedź, stracenia, majowe popołudnie, stary wiersz a może, niedziś, wryty, mglisto, don kichot, wewnątrz zbioru wspólnego, aktualizacja, głębiec, tetris, najlepszy, żaden wiersz, Rybeńka, firma portretowa mosoń, za wcześnie na jesień, podziw, mrozki, właśnie zawalił mi się świat, niedożycie, impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (4), impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (3), impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (2), impresje z 24 Głogowskich Konfrontacji Literackich (1), popielec, tryb prywatny, wyć z miłości, niedochodzony czyli tribjut tu świetlicki, pan Cogito przechodzi w dozwolonym miejscu czyli tribjut tu herbert, krawężnikowanie czyli a tribjut tu białoszewski, odwet, krwawienie, wiersz niemiły, powtarzając że cię kocham, *** (napisz do niej), międzygalaktyczne święto poezji, w dniu poezji żule rozmawiają o pierwszym dniu wiosny, jeśli dziś wtorek to jesteśmy w chile, odwilż, translacja II (od-porno-ść), plagiat, translacja, teoria wszystkiego, nieobecni, jednym strzałem, gry w pa pa, wiersz drżący, the winter is coming, 69, nieme kino, what a wonderful Facebook, bez pożegnań, jeślina (pieśń penelopy), obdarowywanie, kilka słów o wietrze, nowe czasy, bye bye sweet world, cyrograf, numery, numery..., 73,2, dzień stworzenia godzina próby, o jedną wieczność, węzły II, o dojrzewaniu w poezji, śpiewająco, zapach mężczyzny, ciemność (hejtsbuk 2017), husianie na ścianie, stacja XII: józef k. wjeżdża na tor siódmy peron trzeci, początek świata, z perspektywy kosmosu, jednym ukłuciem, autoportret z tęczą (hejtsbuk 2017), przysposobienie do życia w niewoli uczuć, erotyk na kartę, maso, mayday mayday, bardzo krótki wiersz o tłustym czwartku, mrrrau (hejtsbuk 2017), jeszcze jeden wiersz o zimnie (hejtsbuk 2017), hołd dla premieropodobnej (remiks literacki), żadna historia (hejtsbuk 2017), akt wszechwiary, lutowisko, przez zamieszczenie, chędożyć, dowód na ostateczne istnienie zimy, zero zero, przedsmak, oko na niebie, białopomidorowi, listopadlina, 2016, ikar, nekro-erotyk czyli zakamarki pewnej cmentarki, scena po napisach, beep beep, tymczasem, chazan story, fizycznie, brudna poezja II, brudna poezja, Elbląg Road, język na biegi,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1