20 june 2010
miejsce na ziemi. trylog.
I. moje.
ja się nie zgadzam, żeby mi znowu obłaziło
liszajem. w cywilizowany kontredans spaceru
już nie da się przejść przez łysiejącą zieloność
parku. nie wspomnę o historii, do której
zmierzasz drobnymi sekundami co krok,
ty miasto moje. tyle obietnic na kolanach
składał reżyser Rosa, machając wizjami
a potem przegonił ufarbowanych obżartuchów
przez dworzec, tam i z powrotem i tyle
go widzieliśmy. między szczelnym Wrocławiem
a Zieloną Górą, czarna anonimowa kropka
nad wyblakłą linią falistą. dumny jestem.
II. twoje.
masz własnych dresiarzy ze sztucznym gniewem
dyndającym u szyj i własnych świętych proroków
oni tydzień w tydzień wydzierają twoje imię
na ceglanych notatnikach. masz mnogość spóźnień
w zmianach miejscowego planu ugaszenia biedy.
odludne przestrzenie. są wciąż jeszcze takie,
które omijam mową, myślą, uczynkiem i ryzykiem. już
zaniedbane. niezaprzeczalnie masz wieczną szansę
miasto ty moje by jedna z tysiąca białych nocy
znaczyła więcej niż nagi świetlny miecz wbity
w chmurne podbrzusze niebios. nie krwawisz
zbędną pamięcią po bezmyślnych. dumne jesteś.
III. czyjeś.
starcy drwią z majtek rozciągniętych nad burą rzeką
w most. szukają śladów odciśniętych w znanym bruku,
jak w kurzu, a sami rozrzucają po membranach szyb
szczek obcego języka. sfora. przyciągani zewsząd,
na ten nadal okaleczony wyrwanymi kondygnacjami
rynek, jakby w wyrośniętych z zasypanych piwnic
brzozach rozpoznawali szczenieckość. to tutaj.
przystają przed ścianą skaleczoną rykoszetem
i z werwą strzelają znowu. pluton egzekucyjny
fotograficznych migawek miele ciszę ku uciesze
bezzębnej pamięci. dźgają gdziekolwiek paluchami,
a to nie są łaskotki, moje ty miasto. są dumni.
26 november 2024
2611wiesiek
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt