28 czerwca 2013
Ren XIV albo Brzaszczenie
Spływa dzień gęsto wytoczony z tętnic
odpartych pytań - nie tak miał się kończyć.
Wierchy zatopił, grzbietoszczytne wierzchy,
wynurzył blizny chmur nad horyzonty.
Obłok obleka cieniem krąg księżyca,
zamyka tarczę niczym bryłę lodu -
ona tam wpadnie, wprost w morską źrenicę,
rozpryska spokój, pajęczyny wodą.
Będziesz w jej każdej kropli, którą strącę
i stracę; będziesz srebrną nicią ździebeł,
co darń haftuje; plamą krwi na łące,
sczerniałym kształtem drzew pod uschłym niebem.
Ciała oddamy niebieskości wspomnień,
prawie że nasze, nigdy nie złożone.
Światła jak lata podryfują do mnie,
przeze mnie, wydrą ogień - i ochłonę.
Gnę się w tęsknocie, ale już nijakiej.
Marmury moich członków pokruszone.
Ciemność usiadła w milczeniu okrakiem.
Pożera wnętrze niby żar - ja chłonę.
Dotknie i z trzaskiem zszarpie potylicę
niw owdowiałych po zżętych połaciach.
Wyschną zarzecza i wszelkie źrenice,
i oczodoły gwiazd odpadną w płatach.
Ale to wtedy świt się zbudzi z niemym
krzykiem na wargach wzgórz halnie wzdychanych.
Noc się odpruje, rozerwie swe treny.
Spłynie dzień, w sercu gór znów się spotkamy.
____________________
cykl: Reny
22 grudnia 2024
Prostotadoremi
22 grudnia 2024
fantazjeYaro
22 grudnia 2024
2212wiesiek
22 grudnia 2024
śnieg w prezenciesam53
22 grudnia 2024
Błogosław nam Boże Dziecię!Marek Gajowniczek
21 grudnia 2024
2112wiesiek
21 grudnia 2024
Wesołych ŚwiątJaga
21 grudnia 2024
Rośliny z nasieniem i bezdobrosław77
21 grudnia 2024
NEOMisiek
21 grudnia 2024
Mgła pojmowaniaBelamonte/Senograsta