3 lipca 2013
Ren XVI albo Wyznanie
Tatry szemrają; to już oświt zwierzcha,
blask zielenieje, twarze źdźbeł się minią.
Światło przymglone po szkle okien pierzcha,
wchodzi za ramy, w porcelanach ginie:
kwiaty w wazonach otwierają pąki -
usta, od których wzlata parosłowie.
Uchyl mi ciepłych światów swojej ręki,
wygładź policzki, sny głodne i płowe.
Niech szczyty mówią i jutrzenny księżyc,
że nie istnieje inna rzeczywistość;
że potępiony, kto w nic nie chce wierzyć;
że są jedynie ranki czystokrwiste,
gdy wschodzi słońce, szarłatem opina
niebo nad granią, od gór do gór dłużne.
Dla nas widnokrąg kwitnie sit skuciną,
hale przewietrza, chmurowidmem smuży.
Wiesz, jak tęsknota przywiera do serca,
i jak pustoszy, gdy muszę wychodzić;
wiem, jak samotność wiesza się na wieńcach
Tatr, gęste koła zatacza na wodzie.
Zrywam potoki, co łączą się w nurty
dalekospływne, wierzgając w korycie.
Gdy noce z trzaskiem biją o gór burty,
wtedy wiem - pragnę z tobą dzielić życie.
____________________
cykl: Reny
2 kwietnia 2025
Bernadetta
2 kwietnia 2025
wolnyduch
2 kwietnia 2025
wolnyduch
2 kwietnia 2025
Bernadetta
2 kwietnia 2025
ajw
2 kwietnia 2025
ajw
2 kwietnia 2025
ajw
2 kwietnia 2025
jeśli tylko
1 kwietnia 2025
sam53
1 kwietnia 2025
Eva T.