RM

RM, 17 września 2010

panny w Avignon

czerwone plakaty rozwieszone jak liście
na konarach drzew wzdłuż betonowej alei
gdzie kolorowe panny z jednym prywatnym
aktem za dwadzieścia euro w hoteliku obok
 
albo te czarnobiałe z wypłowiałymi oczami
ale tańsze, oferujące marne, zgrane etiudy
bez nawet chwilowej gwarancji rozkoszy
w obcowaniu z ciałem, sztuką, mięsem


liczba komentarzy: 4 | punkty: 7 | szczegóły

RM

RM, 28 września 2010

zwroty. odwroty

w każdej chwili mogę się odwrócić
plecami do horyzontu, który bywał
inspirujący. struna czasoprzestrzeni
pęknie w połowie. pozostaną suche
dźwięki, które wibrując na polnej drodze
wzbiją w powietrze dezorientujący pył.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 12 | szczegóły

RM

RM, 22 czerwca 2010

co pamiętam 2

naiwne bazgroły na zeszytach w kratkę
białe serwetki w cafe kryształowa
niemieckie modelki wycinane z gazet
ostrymi nożycami nieśmiertelnej babci

twoje imię. jej imię.
tamto imię.

na zmarszczkach pojawia się pleśń
dorośli smarkacze zaczynają tęsknić
za swoją zręcznie z waty uplecioną
w każdy jeden szczegół uwikłaną
dziecięcą nieodpowiedzialnością


liczba komentarzy: 4 | punkty: 14 | szczegóły

RM

RM, 3 maja 2010

przywiązanie

Spacer do "wacka" jak modlitwa
na placu pewnego świętego. Przestrzeni
utopionej w słonecznym koktajlowym kacu.

Zmęczeni upałem ludzie, nie odchodzą daleko.
Przywiązani do ławki pilnują cieni,
domów, cieni dzieci.

W upalne południe dzieci i domy,
schowane pod stopami czekają
na kolejny śląski podwieczorek.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 4 | szczegóły

RM

RM, 29 kwietnia 2010

o Przechodzeniu na drugą stronę

Odkrywam na skórze nowe rysy.
Drobne zadrapania pod powierzchnią.
Pozostałość po nie ukończonym w porę ruchu.

Światło stopniowo traci inicjatywę,
ustępując pod naporem mrużonych powiek.
Rzędy krzeseł przybierają nocne odcienie.

Odkładam przeterminowaną gazetę
na stos nieistotnych wydarzeń.
Napinam mięśnie płuc,
zbierając w jednym oddechu,
całe przetrawione powietrze.
Bilans strat i dokonań oscyluje,
wokół kłopotliwego remisu.

Zostało już tylko kilka godzin,
zanim jutro od nowa będziemy,
przewracać dzień na drugą stronę.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 5 | szczegóły

RM

RM, 28 września 2010

wypadanie z rytmu

łapię klamkę jak za słowo boże za-
łatwiające poczucie bezpieczeństwa.
 
Pan nam oszczędzi potępienia słabości,
twardej skały w przełyku i wypadania
sierści. wiara jak bagno wchłania strach.
 
układ nerwowy nie lubi niepewnego pulsu.
chwilowe przetrwanie zależy od modlitwy.
złapanie rytmu zależy od źródła napięcia.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 8 | szczegóły

RM

RM, 11 czerwca 2010

*** (Tomaszowu Beksińskiemu)

Ciało kruszy się jak wyschnięty chleb.
Za szczytem północy resztki cieni
blakną. Zdemaskowane złudzenia
nie mają możliwości aby zostać
wchłonięte przez domowe ognisko.
Nie mamy się więc czego obawiać.
Wytrwamy przy nich do końca.

Ściany zbliżają się do siebie. Czuję
bliskość miejsca, do którego chcemy
dotrzeć unikając zbędnych konsekwencji.
Konstelacja jest dzisiaj korzystna. Muzyka
niepokojąco przyjazna. Rozgryzam kolejne
anonimowe komentarze. Ostatecznie
docieram do celu, o który rozbijam się
śmiertelnie, zgodnie z planem nie licząc
ani na rozgrzeszenie, ani na pamięć
po kimś kto tak jak ty czy ja
w pewnym momencie
żył.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 5 | szczegóły

RM

RM, 29 kwietnia 2010

o Wypełnianiu 3D

Pocieram policzkiem o szorstką ścianę,
przyciskając biodra do zimnego muru.
Kilkanaście centymetrów dalej
mój napęczniały brzuch wulgarnie
wypycha puste powietrze.

Zajmuję nie więcej miejsca niż monitor
albo otwarte pudełko po kawie.
Ja i mój żołądek, wypełniony kolacją
niczym pluszowy miś.

Te słowa mieszczą się w pewnych
granicach słyszalności. Ja cały
świetnie mieszczę się w sobie.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 6 | szczegóły

RM

RM, 9 maja 2010

language

la cubana, la casa
la love, la you, lala
ten język chętnie
włożyłbym w
kogoś innego


liczba komentarzy: 3 | punkty: 4 | szczegóły

RM

RM, 9 maja 2010

***

U murphego jestem dzisiaj 5B.
Żaden system nie pozwala mi przewidzieć
jaki symbol otrzymam jutro, pojutrze
i w każdy kolejny dzień powrotu
do mieszkania na Norskiej, do którego
mam coraz dalej, jakby miasto było
pompowane na gumowym baloniku,
a mnie ktoś bezboleśnie strugał
tępą żyletką czasu.

Tramwaj 23 wybiera objazd.
Barman wybiera niskie blondynki.
Ja daję się wciągnąć w rozmowę,
jak cytryna w tequile.


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

RM

RM, 11 czerwca 2010

czekanie na deszcz

Morski wiatr białym pyłem zagęścił atmosferę.
Suche drobiny wtargnęły pod paznokcie i brwi,
krępując ciężką warstwą rzeczy i czynności.

Mleczny welon zaciska wokół szyi powietrze.
Tracę oddech. Zgubiłem ściężkę pod stopami.
Nie widzę ani celu, ani punktu wyjścia.
Trwa to już kilka dni. Lat? Przeczekam może
wszystko we śnie. zdezorientowany.

Nie pomaga już nawet rozmowa, ani próba
naukowego wytłumaczenia niepożądanych
zjawisk z naszym udziałem. Eksperci są bezradni.
Pozostała nam jedynie modlitwa do Boga słońca,
albo czekanie na oczyszczający deszcz,
który wypłucze z nas nieusuwalne grzechy
i wyschniętą skorupę martwych wspomnień.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

RM

RM, 14 maja 2010

kartoflane żniwa

starsze kobiety zmęczone
pochylają się rozstawiając nogi
po obu stronach wąskiej ścieżki

dojrzałe pracownice o twarzy spokojnej
rutynowo penetrują zagłębienia
uginając kolana pod naporem nieba

unoszą nade mną pełne kosze
naciągając na łydki grubą spódnicę
szeptają, przechodząc wycierają
zabrudzone ziemią dłonie o uda

leżę w jesiennym słońcu patrząc
na chmur układy perwersyjne


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

RM

RM, 3 maja 2010

dzieciństwo

Niebo liże mój mózg,
jak lody śmietankowe
z bakaliami.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

RM

RM, 11 kwietnia 2010

podróż

Warkocz światła splecionego z cieniem
wpada przez szybę pociągu i biegnie
z rąk do rąk, z ust do ust.

Ułożeni w hibernetycznej pozycji,
decydujemy się na przystanki w ostatnim momencie.
Wybierając pomiędzy obiecującą okolicą,
a kosztami pobytu w miejscowym barze.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 5 | szczegóły

RM

RM, 3 maja 2010

***

już po
parapetówce
po obronie
po wszystkim teraz
po schodach
w dół po
wódkę
po-
rozmawiaj z nią
rozmawiaj ze mną
po-
woli


liczba komentarzy: 2 | punkty: 5 | szczegóły

RM

RM, 11 czerwca 2010

nieopuszczanie

Odejdę z tobą, albo ty odejdziesz
beze mnie. Przejdziemy przez próg
naszego domu, heblowany nagimi
stopami na przekór bólu kości.

Będziemy odchodzić na przemian,
ja nocą, ty nad ranem, aby ktoś
pilnował nasze chore koty. Zrzucać
będziemy się z krzeseł przy kolacji
wytrącając wzajemnie z równowagi
jak osad na naszym drugim, trzecim
dnie. Wspólnie nie tak łatwo skłamać.

Skazani na siebie w zawieszeniu do
końca życia, nie boimy się zawahać.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 6 | szczegóły

RM

RM, 5 czerwca 2010

***

Opadłem bezwładnie na kamienne dno.
Tafla wody bezpiecznie przykryła stygnący,
korpus skutecznie go znieczulając.

Piasek krępuje ręce. Jestem tak samo
bezpieczny co bezbronny. Pseudo
dekadencki w swoim niejednoznacznym
położeniu na granicy środowisk i bytów.

Unoszę się z każdą falą o kilka centymetrów
w głąb. Nie kontroluję lewitujących kończyn.
Staram się całkowicie zapanować nad oceanem.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

RM

RM, 3 maja 2010

Napompowany (rudym belgom)

Na Vaclavske Namesti
uśmiechnięta kobieta podchodząc,
pyta na co mam ochotę.

Nadkładam trzydzieści minut,
ale unikam schodzenia pod ziemię.
W metrze radio tylko szumi
słowami rozgniecionymi na pył.
Na końcu każdego wagonu skóra przesiąka
intensywnym zapachem porannego potu.

Odbijam się od punktów dużego miasta.
Od kobiety, która dokarmia wszystkie koty
na ulicy Kosickej. Od mojego project managera
i jego podszytymi pod wargą słowami:
"klient jsou ty cisla na nasim vyplatnim pasku".

Na Vaclavske Namesti
uśmiechnięty mężczyzna podchodząc,
pyta na co mam ochotę.

Wypełniam się tym miastem po brzegi.
Prędzej czy później pęknę,
albo zwymiotuję


liczba komentarzy: 2 | punkty: 6 | szczegóły

RM

RM, 14 maja 2010

***

śluz jest miękki jak struktura cieczy
spływa po naszym sumieniu
pomarszczonym jak tafla wody

po udach branych pod włos
o krok od samospełniania
i kary za współudział

gadanie, że tego nie chcemy
jest jak przegrana z góry bitwa,
którą podejmujemy ponieważ
nie stosując zbędnych pytań,
zapędzamy się w sam narożnik


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

RM

RM, 16 sierpnia 2010

uniki na słońcu

piątkowe popołudnie w Avignon
skrapla wszystkie moje słabości
jawne i każdą chęć słabości
ukrytej, do jednej krótkiej chwili
 
wymykanie się tematowi słońca
w trzydziestopięcio stopniowym
upale daje chwilowe złudzenie
uniknięcia skomplikowanego
samospalenia


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

RM

RM, 9 maja 2010

***

Nie mamy prawa do dotyku.
Do myśli objętej wspólną cenzurą.

Łatwo się poślizgnąć na niepewności
swoich zahamowań.

Niebezpiecznie jest się
pogodzić z nieplanowaną
perwersją.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 7 | szczegóły

RM

RM, 9 maja 2010

pepsi

Pasują do siebie
jak nigdy przedtem
lepiej niż wczoraj
a tym bardziej jutro

gdy będziemy musieli
spojrzeć w nasze trzeźwe oczy
i skłamać: nigdy więcej


liczba komentarzy: 2 | punkty: 4 | szczegóły

RM

RM, 3 maja 2010

na lepszą muzę

w tym roku nie ma szpaków
pociągi rzadziej odbierają mi poranki

w tym roku jesień przychodzi w lecie
coca cola jest słodsza niż my

w tym roku kolorów jest więcej
w oczach przepalonych od słońca

w tym roku zrobiłem bilans
może teraz przejdę do kontrataku?

inaczej niż zwykle ubieram się co rano
pod innym kątem patrzę z lustra

w tym roku odmierzam odległości
lepiej niż to bywało do tej pory


liczba komentarzy: 1 | punkty: 7 | szczegóły

RM

RM, 9 maja 2010

***

Telefony komórkowe zsuwają się powoli pod stoły.
Musisz się schylać na każdym kroku,
w moim kroku, w twoim kroku,
po kartę, taryfę lub okazję.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

RM

RM, 25 kwietnia 2010

bloki

Dzielimy na niepewną spółkę
ten budynek. Wnosimy do niego
odciski palców i meble.

Polujemy na wolną przestrzeń,
ukryci w swoich malutkich zasadzkach
za drzwiami.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

RM

RM, 3 maja 2010

***

1.
W ciągu ostatniej godziny upłynęło zaledwie 10 minut.
Czas rozciągnął się jak guma do żucia. Przykleiłem się
Zwabiony jak mucha do żółtego lepu, słodkiej imitacji.

2.
Nie zdążę dobiec wszędzie jednocześnie.
Lepiej więc tylko metr, ale centymetr po centymetrze
Kalkulować swoją niby drogę do kolejnej gospody.

3.
Gdybym wyszedł kiedy krew była jeszcze ciepła,
Zdążyłbym na kolację. Praga nocą przy prędkości stu
Czterdziestu kilometrów na godzinę zamienia się w błysk.

4.
Życie przy prędkości stu czterdziestu kilometrów
Na godzinę odbite w szybie taksówki wydaje się
Bezpieczne i ciepłe jak okładka czeskiego playboya.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 5 | szczegóły

RM

RM, 3 maja 2010

***

Wchodząc do lasu nie wiem co jest
na końcu tej wąskiej ścieżki, która
niebezpiecznie wciąga coraz głębiej.

Zgubić się to nie zupełnie to samo, co być
szukanym. Żeby się zgubić niepostrzeżenie,
trzeba kogoś oszukać. Żeby zgubić się ostatecznie,
trzeba oszukać samego siebie. Zamknąć oczy,
pomyśleć o czymś przyjemnym.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 6 | szczegóły

RM

RM, 20 kwietnia 2010

strach

boje się i strach powoli
bez przerwy nawet małej
chociażby na papierosa
przesuwa się pod skórą.

każdy ruch krępuje mięśnie
tym mocniej im bliżej serca
drąży. każda drobna bojaźń
odbija się na kondycji życia.

ściskam w dłoni powietrze,
chcąc je ostatecznie udusić.
zmiażdżyć siłą woli przetrwania.
tą małą irytującą niepewność.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

RM

RM, 11 kwietnia 2010

kiedy autobusy są już na końcu

Zawiało czarnym pyłem prosto w oczy.
Zlewa się delikatna siateczka obiektów.
Na wyciągnięcie ręki,

Przestrzeń do wczoraj spięta z niebem
szpalerem olbrzymich konarów,
teraz przestrzelona bezradnie
sterczącymi kikutami próbuje
odzyskać utraconą pozycję.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 6 | szczegóły

RM

RM, 3 czerwca 2010

gasoil dla spragnionych

Zatrzymujemy się pośrodku pustyni.
Wiatr wieje południowo wschodni.
Suche światło migoce w nie pierwszej
tego lata wyschniętej kałuży petów.

Nalewanie do pełna, ani picie do dna
nie zaspokaja pragnienia podobnie jak
samoczyszczące się sedsy nie gwarantują
uśmiechu na twarzach zaspanych staruszek.

Benzyna wchłaniana przez podatną skórę
zużywa się szybciej niż ktokolwiek przed
podróżą, trzydzieści lat temu przypuszczał.

Mimo wszystko po raz kolejny,
trzeba się odlać i zatankować.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły


  10 - 30 - 100  




Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1