7 grudnia 2017
Bylebyś
Z mlekiem matki wiedzę wyssałem,
żeś drogą powrotną do raju,
lecz tyś - przerośniętą reklamą,
monstrualnym kukułczym jajem.
Krętą ścieżką pod górę jesteś,
upadkiem na łeb, na szyję,
bólem chleba na wskroś powszedniego,
czasem, co sam się zabija.
Zbyt często cierpi odwaga
w piekle codziennych spowiedzi -
stawiając tak trudne pytania,
zadajesz gwałt odpowiedziom.
I jesteś nieobliczalne,
smutny wariat, dzika wariatka,
dręczysz, zniewalasz, kochasz i lżysz -
ojciec, sadysta, szalona matka.
Gdy już nie mogę z tobą wytrzymać
i, jak biedzie najgorszej, mówię - dość,
wtedy całe zmieniasz się w drwinę,
kusisz - dam ci, co zechcesz, więc proś!
Jestem tylko cieniem przechodnia,
ty trwasz, ja nieustannie odchodzę,
śmietnik pełen rzeczy i wspomnień -
z tą stratą jakże łatwo się godzić.
Lecz nawet słabnącym oddechem
wyrzężę dla ciebie swoje - tak -
jeślibyś tylko zwróciło zapach,
bylebyś, Życie, znów miało smak.
25 lutego 2025
marka
25 lutego 2025
marka
25 lutego 2025
marka
25 lutego 2025
marka
25 lutego 2025
marka
25 lutego 2025
Toya
25 lutego 2025
wiesiek
25 lutego 2025
Marek Jastrząb
25 lutego 2025
Yaro
25 lutego 2025
absynt