7 december 2017
Bylebyś
Z mlekiem matki wiedzę wyssałem,
żeś drogą powrotną do raju,
lecz tyś - przerośniętą reklamą,
monstrualnym kukułczym jajem.
Krętą ścieżką pod górę jesteś,
upadkiem na łeb, na szyję,
bólem chleba na wskroś powszedniego,
czasem, co sam się zabija.
Zbyt często cierpi odwaga
w piekle codziennych spowiedzi -
stawiając tak trudne pytania,
zadajesz gwałt odpowiedziom.
I jesteś nieobliczalne,
smutny wariat, dzika wariatka,
dręczysz, zniewalasz, kochasz i lżysz -
ojciec, sadysta, szalona matka.
Gdy już nie mogę z tobą wytrzymać
i, jak biedzie najgorszej, mówię - dość,
wtedy całe zmieniasz się w drwinę,
kusisz - dam ci, co zechcesz, więc proś!
Jestem tylko cieniem przechodnia,
ty trwasz, ja nieustannie odchodzę,
śmietnik pełen rzeczy i wspomnień -
z tą stratą jakże łatwo się godzić.
Lecz nawet słabnącym oddechem
wyrzężę dla ciebie swoje - tak -
jeślibyś tylko zwróciło zapach,
bylebyś, Życie, znów miało smak.
10 august 2025
absynt
10 august 2025
absynt
10 august 2025
absynt
10 august 2025
absynt
10 august 2025
absynt
10 august 2025
wiesiek
10 august 2025
Jaga
9 august 2025
wiesiek
9 august 2025
absynt
9 august 2025
absynt