23 august 2013
chciałabym aby wiersze o dzieciach zaczynały się od narodzin,
trwały do ich starości - różnej,
bo każdemu inaczej doskwiera samotność.
nie chciało być mną
przez sny które gubią sieroty
powracający zmierzch i ciepłe kamienie
jak liczydła jak rozterki jak piach zbity pięścią
można napełnić usta kroplą
zasłonić lustro nie widzieć kiedy
w garści nic nie rośnie
albo uchwycić koniec jak tęczę
niewidzialną obręcz na niebie
które też potrzebuje starości
kolorowe landrynki
na kieszeń albo w papierowe torebki
kolejka nigdy się nie skończy
5 november 2024
0511wiesiek
5 november 2024
"W żółtych płomieniachJaga
5 november 2024
Jesień.Eva T.
5 november 2024
Freedom From PainSatish Verma
4 november 2024
0411wiesiek
4 november 2024
Słucham jeszcze, jak ostatnieEva T.
4 november 2024
Pure As GoldSatish Verma
3 november 2024
Nie tak całkiem zielonyJaga
3 november 2024
0311wiesiek
3 november 2024
Listopad.Eva T.