27 february 2015
...
Nigdy nie będę bardziej niezależna.
Dzieci noszą za duże buty,
z siotrami nie rozmawiam,
babcia umarła a mąż się ożenił.
pracuję nad sobą, odkładam
coraz więcej książek na półkę
noszę holtera bo myślę,
że moje serce choruje nie przez ciebie.
próbuję się rozbiec, ale w tej drodze
nie ma nic niezwykłego.
i cel przestaje się liczyć
kiedy ciągle wracam do domu.
z panem od gazu
mamy taką samą datę urodzin.
kiedy mnie odwiedza ciągle mówi
nawet kiedy przestaję słuchać.
wystarczy mu że jestem.
widzi to po unoszących się piersiach.
wiesz jak będzie, mamo.
kupię paczkę malboro
i zwykłą czystą wódkę. pójdę za dom,
na tory. jest takie miejsce gdzie się kończą.
rośnie tam drzewo. dzikie.
piękne kiedy kwitnie, ale owoce
ma gorzkie. trudno być w jego cieniu,
ale mi się uda. zapragnę wtedy wszystkiego.
i wszystko będzie mi jedno.
19 march 2024
The Pain Was Not YouSatish Verma
18 march 2024
1802wiesiek
18 march 2024
Ruda na platynowoabsynt
18 march 2024
Art In DyingSatish Verma
17 march 2024
W gotowościJaga
17 march 2024
takie tam ćwiczenieabsynt
17 march 2024
I Will SurviveSatish Verma
16 march 2024
1603wiesiek
16 march 2024
tu i teraz, zanurzając sięTomek i Agatka
16 march 2024
Drzewo recykling 2020Marianna Małgosia Bakanowicz