zingara, 27 lutego 2018
/tylko szkielety kwitną ukryte w mgle,
choć kwiaty nie rozwijają już pąków
otulone białym płótnem nie mają prawa/
rzeźbię ciebie w myślach i wyjmuję
z kieszeni szklany bukiet niezapominajek
(przewiązany czarną wstążką)
pachnie niczym kadzidełko. parzy
w oczach popiół
jest coraz ciemniej
wiesz:
zaśpiewam dzisiaj piosenkę -
cicho by ciebie nie zbudzić
zingara, 23 maja 2018
/opisz mnie niczym amnezję,
później zaszyj w ustach pomyleńców/
ukrzyżuj, a spadnie grad zmieszany
z solą i octem, oczyści rany
matka ziemia krzyczy,
wyjmuje i wbija gwoździe,
krew nie tryska.
więc, dobij; bo wróci martwe,
kiedy wyschnie grób
zingara, 16 kwietnia 2018
chodzi bez celu od lat tą samą ścieżką
w jej oczach las zdaje się być
kupą butwiejących liści
tkaniną przetkaną żelaznymi kolcami
krew-gęstniejący płyn Lugola
kwas zmieszany z błotem
krzyknij! tu nie ma echa
albo zanurkuj w ciężkiej wodzie,
pod lód nie wypływaj na powierzchnię
zingara, 15 marca 2018
/gdyby można było wylęgnąć się w kukułczym gnieździe,
z jednego jaja, tylko po to, by później zapomnieć
o istnieniu drugiej połówki/
tymczasem krwawiący cierń wbija się w płótno i powstaje
biało - czerwona flaga, która przykrywa
ruiny miast, nie zatrzymasz jej nawet gdy zblakną fotografie
a pseudo idole wedrą się głębiej, aż po samo jądro
żarłoczna miłość pokona grzech,
gdy obłęd wprowadzi cichych morderców
posypie czerep popiołem
wtedy stłumimy płacz wśród nieobecnych.
zingara, 18 lutego 2018
zatrzymany czas włożyłam do szarego worka
- pełen motyli. dławią się gorzką wizją
gdy powraca mężczyzna z wściekłym spojrzeniem
kiedyś śnił o lepszym jutrze,
widząc czerwień zaklinał złudzenia,
pieścił palcami zniszczoną wstęgę
dotyka krawędzi niczym twarzy
i wbija w cień całe to zło
dosięga drugiego końca wyblakłej kartki,
miejscami zdania pozbawia nawiasów
tam nadpalone stokrotki
spoczywają w anegdotach
tlącej się nocy.
zingara, 22 marca 2018
nie potrafię jeszcze napisać
"listu do pozostałych”
dobrze mi z tym, ponieważ
fantazja goni fantazję.
a mój ukochany
maluje szaro-złote strony wszechświata,
gdy zaczyna ściemniać
powstają dziary na niebie.
wtedy przybieram wymyśloną postać,
odwracam karty beznadziejnej sentencji,
to nie smęty.
szepczę do ciebie
ostatnie słowa
podpowiedz lub zapomnij
- bo tylko stary czarodziej potrafi zamienić
wyjątkowy fragment tekstu w poezję.
zingara, 5 kwietnia 2018
rozważam każdy świt, pomimo
że stygnie w nim dzień i noc
zamienia się w naszą malutką planetę
śnimy wstecz, wychodzimy z domu,
rozkładamy czterobarwną chustę
przed ołtarzem nienarodzonego dziecka
lśni niczym truchło
tylko po to, by wejść powtórnie
w moją bliznę – krwawi i karmi
się toksynami,
po czym buduje gniazda,
wyglądające jak jaskółcze
z których i tak wypadną
nieopierzone pisklęta.
zingara, 18 lutego 2018
/przecież wiesz, żeby wyrazić życie
wystarczy przestać kochać/
spaceruję po mokrym rżysku wchłaniając
stęchliznę — przygarbiona. pochłaniam
każdy milimetr wspomnień, staram się zatrzymać
świt / nieistotny dla świata/,
gdyż on żyje tylko w moim ciele.
poczekaj na mnie na skraju urwiska
o porze, która nie potrafi udawać szarości.
przecież wiesz, że bez twojego oddechu
któregoś dnia pozostaną tylko
puste godziny, a myśli wypuszczone w przestrzeń,
krainą snów pośród gwiazd.
/dobrze wiemy, że aby wyrazić miłość
wystarczy tylko umrzeć/
ciągle szukam miejsca w ekstazie wspomnień -
stoję przed magiczną bramą
- mimo że za nią jest szczyt nie do zdobycia,
jak egzystencja, po której pozostanie smutek.
zapamiętaj, wcale nie płaczę. to tylko serce,
umiera mi każdego dnia.
zingara, 19 lutego 2018
/porcelanowy świat składa się z domino,
warstwa po warstwie/
a ty piszesz na starej maszynie,
choć klawisze nie wybijają liter
piszesz i piszesz, bo wiesz,
że tylko tam może nas pochłonąć
przestrzeń czarnej magii
kultyzm w konwulsjach stworzy ekspresję,
scalą się myśli o kwiatach i chwastach
symbioza niewyleczalnej choroby,
pozostanie źródłem pożądania - spisz na kartce
i pieść mnie słowem
póki oddycham
zingara, 13 lutego 2018
Tego dnia było tak słonecznie, ani jednej chmury,
tylko coraz ciszej.
Ciszej.
Jakżeż chciałbym zamienić się
z kwiatami jaśminu - nie drżały.
Panie. Strach widziałem przez szpary stodoły
- bezszelestne wołanie do Boga.
Wyciągając go za czarną czuprynę,
kopać dół kazali
- dwunastoletnie dłonie krwawiły.
On kopał i kopał. Dla siebie, dla nas,
a my klęczeli, klęczeli - wpatrzeni.
Panie Boże, zmiłuj się nad nami
i nad nim, przecież on tutejszy
- jeden świat.
zingara, 7 lutego 2018
popatrz, rozbierają ciebie obnażając intymność,
a ty nic, tylko gapisz się, tym swoim smutkiem,
grzebiesz w śmieciach, sortujesz.
w dziurawych sandałach idziesz krok
za krokiem, zdziera się polskość.
zobacz: ona wciąż patrzy. dumna.
korona się chwieje, a ciebie rozbierają
ze słów.
woda nabrana w usta jeszcze nie dławi,
obyś zdjął kajdany, zanim obudzisz się
w ciemnościach.
zingara, 21 lutego 2018
niczym nieróżniące się noce od dni
skryły różowy pejzaż w umysłach pomyleńców
- piszą nowe opowiadanie potem
rozczesują frazy tępym
językiem. nie kaleczą zamkniętego świata
tylko w godzinach snu. odpływają.
pomiędzy nimi jest przepaść głębokości
Rowu Mariańskiego - tam mój drogi wyschnięte źródło
wyłoni jeden głaz ( kochanek delikatny lecz zimny)
przytul do niego swój policzek, a potem się wyspowiadaj,
wydobądź dysharmonię i ułóż po równo szepty
zamień w płomyki.
zingara, 6 lutego 2018
/życie spocznie na dnie butelki,
kiedy szczęście pozostanie szkieletem/
popatrz kochanie: świat zawirował
kręci się według psalmu,
wznosi niebo lecz gdy odpada kawałek
po kawałku
zamienia w herb. (zgadniesz?)
– on przebacza dając owoc
zabawia się z istnieniami. po czym karci
cienkim pejczem rozjaśniając ciemność
w oddali - rozbrzmiewa kolęda.
śnieg chwilowo przykrywa grzech,
a ty klęczysz – bo narodził się ten
który trzyma jarzmo w dłoni.
zingara, 5 lutego 2018
/wychodzę na zewnątrz, a ty mnie sprzedaj
lub schowaj głęboko,
bo tylko śmierć powinna być naga/
duszę się między nocą a dniem,
wchłaniam z obrzydzeniem ostatnie
iskierki palącego światła
układają się warstwami
(drobinki przekleństwa i szaleństwa)
jak bóstwo pozbawione metafor
a przecież powinno być tak cudownie
gdy mój cień odbija się w twoich oczach
zamieram broniąc się od oparzeń
i nie można wykonać rekonstrukcji
zastygłych plam na twarzy
zingara, 23 lutego 2018
nie można pokochać pustki mimo,
że ciepłe dłonie dotykają wskazówek
- upływa czas
pomiędzy nocą a dniem, przyozdobione
wspomnienia wkładam do wymyślonego
kufra
tylko po to, by ponownie odtworzyć,
powtórzyć rytuał wydając z siebie niesłyszalny krzyk
choć równie dobrze może podniecić nierealna myśl
wtopiona w ornamenty, ożywione uniosą się
ponad przestrzeń lub pójdą ze mną krok w krok
staną nad przepaścią
zingara, 17 lutego 2018
no i zdębiałam, patrząc na zawartość
szeleszczącego papieru, trzaskam drzwiami.
wściekła.
rozbijając słowo o słowo, smakuję.
ależ głupia. wystarczyło pomyśleć, ileż w nim
ciepła.
rozrywam cacko, na kawałki,
a ty mi się śnij jeszcze. nie wezwę
doktora.
zingara, 30 marca 2018
mówił: jesteś piękna,
gdy zdejmowałam majtki w ciemnej ulicy
tworzył się scenariusz - nie odwracał wzroku.
błogosławił ukojenie
karmiąc siebie słonym królestwem.
wchodził głęboko i sklejał rozsypany tynk
tworząc mapę a zarazem tajemnicę
w której bezpieczeństwo wyrosło
z zamroczenia i z resztek śliny
dogasły świece. pękały gromnice
a my stawaliśmy się dziećmi bez nóg
i rąk błądząc poza granicami świadomości
bezpańskiego światła.
zingara, 13 marca 2018
kiedyś ze stali tworzyliśmy koronki,
zaciskając dłoń w dłoni.
spoza zardzewiałej
kraty rodziły się stokrotki.
rozśpiewaj mnie,
zagraj na zmarszczkach.
wejdź i przeszyj zimnem,
bym mogła poczuć ciepło.
zingara, 13 lutego 2018
płonie wioska a ja na firmamencie
widzę dziwne znaki
wtapiają się w głąb obrazu
kłują strzałki skierowane
w ludzkość (spokój i cisza)
wydaję się być pokorna
gdy niebo obnaża
miejsca poryte mgłą.
unoszą nas w swej dziwaczności
paranormalne sentencje
wyślizgują się z dłoni,
a mimo to powracają
jak zmutowane kwiaty
wyrastają na zgliszczach
róż wchłania popiół gdy rodzi się pieśń
głaszczsz pod włos, kochanie
karmisz trucizną
stając bezczelnie, twarzą w twarz
czuję wówczas, że nasz dom
to elektrownia
nieogarnięta jeszcze tragedią.
zingara, 13 lutego 2018
/gdyby można było się wyrwać z tego miejsca,
pospacerować boso po piachu, potem usiąść
na trawie i zanurzyć dłonie w rzece. zniknąć/
dryfuję. staję się małą czarownicą
rekwizytem permanentnego pamiętnika
- rośnie ból!
słodki ból rozprasza się niczym akord
i bezdomnie wpisuje, w to wszystko
pozostanie czułym (nic), bo tylko tam,
można ujrzeć połacie niewidzialnego brzegu.
jakby nie miał prawa, istnieć
w miejscu, gdzie dominuje mgła,
wyciszone muczenie krów i resztki
zapachu siana stają się kruchą ekspozycją
zingara, 10 maja 2018
przecież zamknęłam okno, byś nie
poznał tajemnicy
nie oczekuj głębszej analizy. bohater
czy łotr nie zaspokoi pragnień
zesztywniałam,
ja. uwierzysz?
kaleka pisząca powieść ciałem
mówiłeś, że rozumiemy się bez sów,
tymczasem trzasnęła
w pasku pętelka
wcale nie jestem z tego powodu
smutna. ani
brzydsza
zingara, 21 maja 2018
w szaleństwie widnieje „klucz”
nie zmienia nic - widzisz i słyszysz
wśród cieni, bo trudno przekroczyć
jest ścieżkę
do zapomnianego krajobrazu
( nieistniejący szept, dwa szepty?
- stawiam pasjansa )
utknęłam w ostatniej sekwencji.
forma nie posiada znaczenia
kiedy wersy układają się
na wspak
wbijają w litery - tworząc słowa.
piekło. świtamy skazani -
tak dosłownie - wyczytajcie mnie tam
zingara, 28 maja 2018
Ewa chodzi po pustym pokoju,
pomimo tego potyka się o meble.
otwiera i zamyka drzwi
wpuszcza świeżostęchłe powietrze
– przesiewa niczym żyto. śpiewa i płacze
zdejmując białe rękawiczki,
pochłania wzrokiem księżyc
nie pachnie kwiatami; więc po coś głupia
schodziła na dno piekła,
przywoływała swojego pisarczyka
opisuje wiatr -
nie sposób zamknąć go w dłoniach
zingara, 14 czerwca 2018
później poszukaj wnętrza,
tam drzwi niczym ramiona,
otworzą się w wytartych wersach
pomieszałam wszystkie sny.
uczucia i myśli, wciąż wirują -
wabią dźwiękami wchodzą we mnie
uderzają niczym fale jedna za drugą.
wsłuchuję się w nic - nie słyszę,
bo należę do innego
czasu, mimo że tam jest tłoczno
nie trzeba czekać. przecisnę się przez kamienną
klatkę i porozrzucam niewysłane świąteczne kartki.
przeterminowane pozytywki
a ktoś dorzuci zapałkę i zmieni cały ten syf
w martwy pejzaż. jeśli potrafisz odliczaj czas,
lub połam wskazówki zegara
następnie odwróć wzrok
i nie szukaj w pogorzelisku mojego imienia
zingara, 23 czerwca 2018
/zło tkwi w korzeniach
za głęboko by wyszarpać dłońmi /
nie mebluj mojej twórczości
- powiedział chłopak od mroku
wtulamy się w dawne czasy
w noc w której zieleń została przykryta słomą
wystarczyło wziąć zapałkę i podpalić
nie pytając o śmierć spletliśmy oddechy
tworząc wspólny portret
chciałabym namalować lub napisać
- zobacz kochany:
słońce gubi promienie, schwytajmy
kryształki i przenieśmy za stodołę.
rozkwitną rośliny bez korzeni
a rozsypane szkiełka
zespolą się z jasnymi barwami
nowej baśni. spiszmy ją szybko
różowym atramentem i nie wsłuchujmy się w ból
który przesłania grafitowe niebo
drażni nasze ego stworzone z mikroświatów
fetuję
jest to diabelnie podniecające
zingara, 25 kwietnia 2018
nieujarzmione stany zapalne szarpią
i odbijają się niczym piłeczki pingpongowe
– wpatruję się w ich hipotetyczny taniec
jakby bezwładny, uzależniony od strachu.
mojego strachu który nigdy nie śpi.
bronię się. w dłoni ściskam rtęć.
wyczekuję reakcji, nocy. powinna być cicha.
nie będę walczyć o swoje pięć minut.
wewnątrz umysłu abstrakcja dogasa.
zingara, 21 czerwca 2018
mówili ze jestem zła
jednak mam w sobie tę dobroć
stworzona została z gliny,
a może ze znaków na niebie?
nie wiem - więc,
wtul się we mnie chłopczyku
a zagra wspólna muzyka,
bo gdy namalujesz gwiazdy -
zastygnie krew potem
zapulsuje i poczujesz zapach
dojrzałych poziomek -
zerwij, bo lato tak szybko mija
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
16 maja 2024
1605wiesiek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis