Deadbat

Deadbat, 28 lutego 2020

Spojrzenie wstecz

Wpadam w małe formy
Jak piasek w foremkę
Siedzę jak dziecko małe
i patrzę przed siebie

Tam złote pałace
Tam zabawki cudne
Tutaj nic nie cieszy
tu szarość i smutek

Tam

Czerwone jeszcze palce 
w weselnej hennnie
Czarny furkocze warkocz
Płynnie przecina powietrze

Z pełnym Wdziękiem

Patrzę na żywioł tańca
objawiany tancerzem
milczę niesiony radością i rytmem
Zdumiony widzeniem

Tańczę

Złote wstęgi ognia 
panują nad pustynią
jej ciemnością i chłodem
Obcością jakże bliską 
(I jak dziwnie znajomą)

Jestem Wdzięczny


Tutaj
Jestem takim sobą
który nic nie zna
nic nie wie
nie mieści

Gdzie Twoje atrubuty
Bożku z pragnień wyzuty
Zagubione wota zniszczone i stare
potężniejsze od ciebie
Zaginione bramy dawno trawą porośnięte
sczezną

Oto Wiatr niesie twą karę 
za twoje winy dawno zapomniene
i właśnie wtedy kiedy pragniesz mówić
Milczeć musisz

I tańczyć


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 27 lutego 2020

Kamień

Czystą jesteś szarością
Szukasz wciąż barwy dla swojej substancji
Faktura inna co dzień przygniata cię do ziemi
Lub sprawia wrażenie że wzlecieć potrafisz 
A planety i światy mkną po niebie nad tobą
A ciemności i światła gasną i migoczą
Chłód mrozi do głębi a słońce rozgrzewa
Trwasz nietrwały
i zamieniasz w piasek

A wokół ludzie chodzą 
bez celu w bąblach nie-światła
ogrzewani słońcami światów własnych 
Przystają na moment
ruszają gwałtownie
nie dostrzegając kwiatów co pod ich stopami
giną bez skargi
Bez Boga i racji


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 25 lutego 2020

Powiedz

Jaką trzeba mieć odwagę
Żeby ludziom mówić prawdę
Jaką trzeba mieć w sobie siłę
Aby za skarb największy brać swoją największą porażkę

Wielki Potężny i Godzien
Jak nisko jeszcze upadnę

Światłości Wieczny i Mądrości Panie
Podaj mi dłoń gdy to się stanie

Lecz niechaj nie słowa mówią lecz mówi powietrze
Nie słowa lecz lód i ogień
Niech Ziemia lawą brocząc bezustannie szepcze
Przytul moje serce
zanurz dłonie w jej chłodne wnętrze
Zanim w jedność czas złączy się
i przestrzeń
Może ostatni raz raz jeszcze
Życia wygłoś płomienne uwielbienie

Niech w dzień jasny zawirują wszystkie gwiazdy na niebie


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 25 lutego 2020

Przeterminowany

Wydłubuje skrawki 
Wciskam zapałki w kasztany
Szepczę monotonnie i cicho o zapomnianym
Marzą dłonie rozmazując barwną plamę wspomnień
Nie było drogi a rowerek opada na niebo bezgłośnie
Nie boję się już milczeć
Kiedy o tym myślę
Śmiech płaczem odbija się od ściany 
i grzęźnie pomiędzy dusznymi korytarzami
Czekam w nich ja w niepamięć zamarły 
Na szepczącą słodko zieloność trawy
Na porannej modlitwy pieszczące palce 
Ciepłą smugę światła na środku pokoju
(w niej uwięzione cząstki kurzu
odbywają swój rytualny taniec)
Na wszystko co niczym jest
wobec zabawy


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 24 lutego 2020

Głód

Jem swój chleb
Pragnę więcej
Jem swój chleb
Niewystarczający
Głodny wciąż jestem
Jem swój chleb
Po twój z boską ochotą wyciągnę ręce
jeśli spuścisz go z oka
kiedy stracisz czujność
albo zmylę ciebie

Jem swój chleb
Lecz pragnę więcej
Za każdy wysiłek
Za każdą cenę


liczba komentarzy: 2 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 24 lutego 2020

Oparcia

Okruch spadł 
To początek lawiny 
Zacieram ręce w zimny poranek
Nie dostrzegam twarzy tak bardzo się śpieszą
Tu była droga
Tego mogę być pewien
Usiłuję nią iść
Lecz okruch już spadł
I lawiną ciąży gorzkie brzemię
Przysypany
Zamieram
Nie wiem
To dopiero koniec
Czy już początek


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 5 stycznia 2020

"Pewnego razu w kawiarni"

Siedzę
i ty siedzisz przecież
Wokół cicha knajpa, przytłumione światła i dźwięki
i tylko twoja twarz jest mi coraz bliższa
Chociaż nie znam ciebie
ani twojego zapachu
Wiem co myślisz
chociaż nigdy dotąd się nie widzieliśmy

Ja tylko pomagam koledze
który usiłuje się z tobą porozumieć
Siedzi obok mnie zaraz tam o całe lata świetlne
I tylko dlaczego biegną do siebie nasze ręce
nie mogę zrozumieć
Kiedy kończę za ciebie każde twoje zdanie
radosną zdumieniem ciągle drży powietrze
i choć wiem że rozstanie przerwie nasze szczęście
to niepojęte

Co jest dniem 
a co nocy kosmosem 
ja nie wiem

nie chcę już wiedzieć

Jestem i jesteś
Patrzymy na siebie i w siebie

Czy spotkam cię znowu
Czy nasze ręce nigdy nie spotkają się więcej
Nie pójdziemy nigdy więcej ręka w rękę
jakie to ma znaczenie
kiedy ja to już wiem i ty to wiesz że jesteśmy
że zawsze byliśmy
połączeni
Wiecznie


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 27 grudnia 2019

Przybyłem milczeć

Przybyłem milczeć
a głos zabieram choć szeptem
Przybyłem aby być posłuszny
a czasem idę za swoim sercem

Miałem być ślepy na prawdę
a patrzę i widzę naszą brzydotę
Świat mówi codziennie patrząc prosto w moje oczy
Tu nic już nie może się wydarzyć
A ja się śmieje do łez
Wiem dobrze
Nie jestem doskonały

Nie jestem dojrzały ani nawet dobry
Jestem krzywym brudnym paluchem
skierowanym gdzieś indziej (na księżyc na słońce?)
Dumny jestem że istnienie mnie wezwało
dlatego z szacunkiem odmawiam bycia tobą
Nie czuję tak jak ty
Nie rozumiem ciebie i nie zrozumiem
jak ty jestem wiecznie zmiennym fenomenem
Jedynie teraz siebie mogę poznać
i niewiele zrozumiem zanim przeminę
Ale kwiat wzrasta nim zwiędnie
i nie zna przyczyny
Nie potrzeba rozumieć by się cieszyć
radować się i kochać to stany
nie rzeczowniki

Uczyć się pragnę żyć w zgodzie z sobą
nie depcząc kwiatów swej duszy
nie nienawidząc i nie będąc chciwym
ani się niczym nie niewoląc

Po to
żeby nie deptać
i nie zabijać
ciebie


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 24 grudnia 2019

Zimowa Eucharystia

I naraz spadły łuski z ich oczu
jak drobne płatki śniegu z nieba
Otwarły się niebiosa

Te nagle zamilkłe 
przerażone własną ciszą
teraz w niemym zachwycie

Ciemność nocy rozświetliło
nieziemskie światło
I choć nic się nie zmieniło
zdarzyło się naraz wszystko

Ciepło wybuchło radością
w samym środku zimy
Płomienisty żywioł 
rozświetlił ich
wypełnił z wielką mocą
zmieniając samą rzeczywistość

Stali
jakby stali zawsze
tutaj i teraz tak samo
zarazem jakby na kolanach

jakby wiecznie
tacy właśnie byli

Nie mogąc pojąć tego co się stało
nie mogąc zrozumieć jak tak długo bez siebie przeżyli

W tym jednym wiecznym teraz
nie pamiętali już nic poza tą chwilą
rozpaczliwie łaknąc kolejnej tak pięknej
wciąż zmiennych emocji witrażem
Przepełnieni drżącą energią jedności
nic więcej już w sobie zmieść nie umieli 
słowami milczenia mówili 
jezykiem bezbrzeżnego szczęścia
przynależnym najwyższym niebom
językiem aniołów
unosił się ku niebu
niczym woń Bogu przyjemna

okna dusz rozświetlone
uchylone na oścież ku sobie
zlały je naraz w nieustającą najwyższą komunię
Obłoki dawniej tak odległe
tuż pod ich stopami
kiedy teraz muskane łągodnie
osadzały rosę na ich palcach nagich
napełniając radością
naraz nieczułych na chłód zimowej nocy

I tylko trzeszczenie śniegu
spod stóp mijających ich przechodniów
zadawała kłam ich wieczności
wprowadzając herezję czasu
w ich najświętszy sakrament


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Deadbat

Deadbat, 18 grudnia 2019

Miejsce kaźni jako źródło wolności

Wrzaskiem milczę do ciebie 
Błagam ciebie bezgłośnie
proszę
nieprzerwanie krzyczę wgłąb siebie 

Oto ja ja jestem
odrażający jestem sam dla siebie
Zmiażdżone skruszone są moje oczy usta wnętrzności i serce

Unikam twego wzroku
Unikam myślenia o tobie
uciekam przed tobą kryję w mroku
bez żadnej nadziei na schronienie
bez szansy nawet najmniejszej
płynie ciche skomlenie
płynie nieśmiała skarga

Nie rozmawiamy ze sobą
Nigdy nie rozmawiamy
Ty tylko patrzysz srogo
Ty tylko oceniasz z tą swoją
racjonalną chłodną wrogością
i wiem

Nie dość dobry 

Takie mi imie nadałeś dawno temu
Krwawy aniele
Ty którego nazwać nigdy się nie ośmielę
Nienawidzę cię kochać
I nie mam wyboru
jesteś przecież mną
a ja jestem tobą

w jednym jesteśmy uwiezieni ciele

Gniew mój przy twoim jest niczym
płatek śniegu w środku lata naprzeciw lodowej zamieci
Twoja wrogość przerywa mój sen
Twoja nienawiść poucza o śmierci 
Dzień po dniu i chwila po chwili

Boję się ciebie
podziwiając szczerze bezmiar twej potęgi
Twoje nienazwane słowo zapiera mi dech
zabiera moc nogom nie otworzę swych ust nie uniosę ręki

Przecież wiem nie ucieknę
nie jestem w stanie na dłuzej
Nie mogę porzucić cię w lesie tysiąca idoli
ani przybić do krzyża na rozstajach dróg
ani rozstrzelać na czerwonym murze
nawet nienawidzieć siebie nie mogę
nienawiść mimo twoich nieustannych jej lekcji
obca jest mojej naturze

Czemu zabijasz natychmiast wszystko w co uwierzę
każdą przelotną radość i każdą nadzieję
uśmiercasz pustym spojrzeniem
zimnym bez radości wszelkiej
czarnym jak noc ostatecznej śmierci
antyśmiechem

Bestio w gęstwinie
Ostateczny wrogu ukryty najlepiej

Znów spotkałem ciebie
Tak wiem że by istnieć chcesz mojej rozpaczy
I dlatego ze współczuciem odmówić pragnę ci tej karmy
 

Dziś znowu u stóp twych
muszę się na ziemi wić 
pełen nienawiści frustracji i gniewu
w najwyższym możliwym poniżeniu
Jak długo jeszcze
pytając sam siebie 

sam w sobie ja najgorszy niewolnik schorowany i słaby
sam sobie najwymyślniejszym katem 
najskuteczniejszym bewzględnym oprawcą

ostatecznym kaleką
(i jedynym zbawcą)

Cóż jeszcze możesz zrobić mi ty
obcy
dlatego idąc na nasze spotkanie

jestem od lęku wolny


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły


  10 - 30 - 100  



Pozostałe wiersze: Słów kilka rzuconych bezładnie, Pożegnanie (post mortem), Upadły Anioł, Pierwszy bunt Hioba, Lament na nieuchronność, Oto Człowiek, Sen, Litania dla Gazy, Tęsknoty byt intencjonalny, Prawdziwy sen, Dosyt, Ecce mortuus, Napomnienie, Zdobycie zamku Ego, Proroctwo, nieuchronność, Słodkie cytryny kwaśne winogrona, Wspomnienie pierwsze, Jak działa wojna, Naprzód! Naprzód!, Ranny pyszny ptaszek, DeadBat, Myśl o wyginięciu, Wiara, Na kamiennych schodach, Modlitwa wieczorna, wstępna, długa i bez słów, Cuda, Tajger, Objawienie, Kantyczka dla nieumarłych, Meta-Insektoida, Rozdarci, Wojna, ewolucja okupacyjna, Wara od (mojego) kotleta, Czas i wyzwanie, Cień nadchodzącej bitwy, Ta chwila wieczorna, Wierni, Oto takie czasy, comme ci come ca, Płatki wiosennych kwiatów, Owiański monolog, Wycieczka, Wojna, "Obey", Spotkanie z obłąkanym mnichem, Nie pragnę pocałunków, Zatruta ziemia, Wyrzutek, Znaki entropii, Dzieci iluzji, Dom dla obłąkanych, Poranek kojota, Rewolucja, Autoportret dziecka, Ogniste kuchenne legiony, Samoakceptacja, Sadhu I, Moja grafomania, Monte Blanco, Zamek Urojeń, Podróż, Marsz Nie-równości, Kierunek (lęki nocne), Przesilenie, MIzantrop, Ślepota patrzenia wstecz, Poznaj Prawdziwą Poezję, Czy przyjdzie oświecenie?, Antyapokalipsa ver.1, Wieczorny wypad na zamek, Prawdziwa opowieść, To co jest - ?!, Klątwa czasu, Milczenie, Refleksja po wyborach, "Jak przestałem się martwić i pokochałem bombę", Unarzędowienie, Nienawiść I, Anhedonia, Widok z mostu, Czasu młyńskie koło, Dlaczego życie jest piekłem, Dlaczego życie jest pięknem, Jeżeli jesteś, katastrofizm nieznośnej lekkości bytu, Indie, Pałac - sala pierwsza, kondycja człowieka, Spojrzenie wstecz, Kamień, Powiedz, Przeterminowany, Głód, Oparcia, "Pewnego razu w kawiarni", Przybyłem milczeć, Zimowa Eucharystia, Miejsce kaźni jako źródło wolności, Nie lękajcie się, Zasadniczy cel, Oto ja: niewierny, Podróż, Myśl o przetrwaniu, Litania do mojego pracodawcy, Być człowiekiem, Kim jestem, Oto życie człowieka, Myśl, Nowa liturgia, Myśl o potrzebie, "Pierwszy wykład", "Czegoś szukamy jeszcze?", "Dzisiejsze wojny religijne -epitafium", "Rzeźnie", "Witaj skarbie", "Mój mały lęk", "Mrugałeś", "tak trudno chodzić w świetle", Szczęście - rozmowa z Szefem, "niewiersz", "Wybieram niewiarę", "Życie na kredyt" - z: rozważania, "Ona on ono Tańczy", "Pomiędzy głosami", "jeszcze próbuję", "Moje wspomnienie trwać będzie", "Zobaczyłem Twoją twarz", Plama, "Ikar zażegnany", "Kamień na kamieniu", Miazmaty, Rezurekcja i zdumienie, do mojego wewnętrznego dziecka, Biel, Nie musisz pamiętać, Słowo od mizantropa, Kolejny kiczowaty dzień, Nic właściwie nie czynię - rozmyślanie 2, "rewolucja I", „Postęp”, Usłysz ciepły deszcz w bambusowym gaju, Kosmiczna kuźnia, Kosmita w dojo, Dojo I, Oda do przemocy, Gigantomachia, koraliki gniewu, "Zabawa z czasem" z: "Aforyzmy",

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1