1 grudnia 2022
Wiara
W swojej zagmatwanej prostocie
przeistaczam w przeinaczone
cichymi gestami i słowami wydrążonymi
aż po najgłębsze korzenie
zmierzam sięgam i usilnie podążam
ku bezdrożu wypranemu i odbarwionemu
odczasowionemu a więc wieczystemu
i pozbawionemu przestrzeni wszechbytowi
Niektórzy to nazwą modlitwą
Ja to nazywam skomleniem
zanim zadusi mnie jutro
i znowu się zacznie konanie
stawiam marną świeczkę nowonarodzonym
Na bezkresnej wszechczerni
Oto jak nic ona nie oświetli
A może jedynie tyle
ile we mnie błękitu bieli i zieleni
miotam się zatem szukając harmonii
Biedny głuchy ślepiec
Bezrefleksyjnie łaknę
zrozumienia ponad tym wszystkim
co dane mi będzie zrozumieć
tą znikającą bezustannie cząstką mego ja
przemierzającą niczym dziwny ogród
odwieczną drogę wszystkiego
co skazane będzie na zagładę
i powielenie
Od dnia narodzin
aż po Zjednoczenie
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta
1 lutego 2025
kwiaty na poddaszuYaro
1 lutego 2025
Sroka MonetaToya
1 lutego 2025
Wielka dusza /Mahatma/wolnyduch
1 lutego 2025
Każdy ma własne Himalajewolnyduch