8 grudnia 2015
Zamiast uniesienia
Tak więc, kochanie, wracam do starych praktyk.
To normalne w końcu unieść się od czasu do czasu,
lewitując w myśli, że ziemia się nie obrazi
jeśli podkręcić na chwilę jej potencjometry,
złapać dystans. Dosłownie, nie musimy być wcale
spełnieni. Między szeptem i krzykiem rozbrzmiewają
setki trąbek i klarnetów, ściana się kruszy, nawet
kiedy ją podpierać, obserwując białą salę.
Zima w pełni rozkwitła i przebiśniegi kołyszą się
pod czaszą wielkiej rzeczy. Mury runęły po to,
żeby można czytać z runów; kobiece zaniechania,
męskie akty; równie nagie jak kość z wyżłobionym
znakiem wyrd.
Powodzenia, nie wiadomo jedak do kogo uśmiecha
się szczęście, a może to tylko dziecko zamyślone
nad psotą. Wiesz, czasem warto poczekać, zwłaszcza
kiedy z głową od parady, chce się robić balety.
Piękne są łabędzie, ale w tłumie ptasia pieśń zwyczajnie
nie dociera, a może nikt z nas nie ma uszu do słuchania.
1 lutego 2025
madonna niekarmiącaToya
1 lutego 2025
jeszczeTeresa Tomys
1 lutego 2025
balTeresa Tomys
1 lutego 2025
0102wiesiek
1 lutego 2025
pustynna symfonia (II)AS
1 lutego 2025
Jak ślicznievioletta
1 lutego 2025
kwiaty na poddaszuYaro
1 lutego 2025
Sroka MonetaToya
1 lutego 2025
Wielka dusza /Mahatma/wolnyduch
1 lutego 2025
Każdy ma własne Himalajewolnyduch