Ustinja21 | |
PROFILE About me Friends (28) Poetry (211) Prose (9) Photography (22) Postcards (9) Diary (4) Handmade (68) |
Ustinja21, 28 september 2012
jesień chodzi w skórkowych butach
widziałam ją wczoraj, dzisiaj
nawet w nocy, gdy wyciskam
ostatki atramentu z posiniaczonych chmur
żeby napisać o ludziach głodnych, jak przenośnie
ona otwiera parasol, nie pokazuje twarzy
całej w zmarszczkach
słyszę tylko jednostajne
stuk stuk
chlup chlup
tyk
tyk
tyk
ogląda się za siebie i rzuca pajęcze nitki
a ja na ślepo próbuję sznurować pourywane fragmenty
klęcząc w zimnej kałuży
28.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 29 september 2011
rosyjskie stepy
pędzi jęk głuchych wiatrów
koń drży o świcie
24.02.2011r., Rz., Grodzisko
Ustinja21, 28 june 2013
całaś umazana w sadzy
więc jednak kot miał więcej żyć
ale się do nich nie przyznał
przyrzeknij na matkę boską z komunijnego
medalika że nie odejdziesz już tak daleko
sprzedany
nie dajesz mi wyboru
poprawiam kaganiec
węzeł gordyjski zamiast języka
wyschnięte paprotki podlane moją ORh-
może zdążą zmartwychwstać do twojego
powrotu
czujna obserwacja drzwi
takie małe te okna
takie ciasne
i sufit
zbyt niski
na moje szaleństwo
wczoraj widziałam wschód słońca
a gdy otworzyłam oczy
zamiast paprotek maki od ciebie
dojrzały
moja krew
tak by powiedział dziadek
ale nie żyje
28.06.2013r., Rz.
Ustinja21, 9 august 2017
jesteś warty co najmniej trzydzieści srebrników
mój panie złoty
bo tyle waży moje sumienie
i słońce, gdy wschodzi nad golgotą
tyle ważą słowa, które powiedziałeś
do mnie, nie patrząc mi w oczy
że jeden z was mnie zdradzi
pamiętam to
wino miało bardzo kwaśny smak
choć wmawiałeś nam, że to
krew
4.05.2017, Rz.
Ustinja21, 30 december 2020
jestem w tym miejscu, w którym byłam już kiedyś
stoję jak żona Lota i już wiem, że ta sól wyszła ze łzami
oblepiła mnie i trzyma w uścisku
konserwuje rozpacz
a przecież lato ma być gorące
żaden deszcz nie przywróci mi życia
liczę w snach czarne barany
przeskakują, biegną dalej
tak bym chciała za nimi
5.05.2020
Ustinja21, 29 august 2011
wymarsz
ruta!
zawiąż buta!
puenta będzie
pełna buty
puta!
te quiero!
nauka
w las poszła
w żołnierskich butach
27.08.2011r., Rz.
Ustinja21, 1 november 2011
nie zauważyła mnie wcześniej. zanim spłynęłam
po jej głodnych policzkach patrzyła długo przez okno
na maj chory od poezji, deszczu i niedoszłych samobójców
wszystkiego najlepszego mamusiu tak bardzo tęskniłam
zmęczyły modlitwy. pusta szklanka, obok widelec
pilot od telewizora; na wieszaku szalik
którym owijała swoją wychudzoną szyję.
obraca w dłoniach monetę.
na reszkę znowu skoczę w dół.
bo pod językiem może zardzewieć z czystej złośliwości losu.
1.11.2011r., J.P.
Ustinja21, 5 september 2013
budził ją odgłos wbijanych gwoździ
pieczenie w nadgarstkach
kiedy otwieram oczy stajesz się widzialny
twój ból czytam w swoim języku
piję twoje zdrowie
ja – pijawka – przyssana do zranionej skóry
nie myśl sobie że byłaś jedyna
nie można wymodlić sobie wieczności
morze spokojne
widziałam ognie
zanim statek zatonął
tam odpłynęły kamienie
chusty
kielichy
słowa
ciszę którą śnię w środku nocy
rozgrzebuję palcami
szukam korzeni
23.07.2013r., Rz.
Ustinja21, 21 november 2011
mój ojciec nigdy nie przeczytał pisma świętego
a póki plagi nawiedzały jego żołądek mówił nieco ciszej
chryzantemy dojrzały. obok imienia pojawił się
znicz. nie obgryzaj paznokci, justynko
teraz niebo będzie nieco cięższe wyprostuj więc kark
mój ojciec tak niewiele mówił. a zęby miał twarde i życiowe.
przeszło czterdzieści lat udowadniał sobie potęgę niemieckiego słownictwa.
aż tu nagle przez drzwi weszła tak chamsko z zapalonym papierosem
i wszystko stało się wytłumaczalne. i życie miało mieć inny bieg.
dzieci według późniejszych metryk.
nocami siwiejemy samotnie do pustego płaczu otwartej biblii
21.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 18 july 2013
a wiesz, widzę cię
uśmiechniętą
ze śniegiem na zmęczonych
włosach
siedzisz w kuchni
odmawiając różaniec
ciche sikorki przysiadają na parapecie
liczą twoje zmarszczki
a ty
zamykasz oczy
udajesz
że umarłaś
wtedy odlatują spłoszone
marszczysz brwi
znowu nie przyjechała do domu
znowu zapomniała
znowu
9.07.2013r., Rz.
Ustinja21, 25 october 2011
zimna ta Polska
jak umarłe dziecko
pod wystającą
podkową
zimna ta Polska
i serce jej
gdzieś zakopane
czeka na lżejszy
poród
19.08.2009r.
Ustinja21, 17 august 2016
księżyc wyszedł zza chmur
zjadł tych parę słów, które zapisałam
śpij dziecinko
księżyc miał złe sny
nie chciał zabić twej mamy
9.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 16 february 2012
ciemno tu, otwórz drzwi, medeo
parę roztopionych mitów nie wpłynie na twoją psychikę
myślę, że to pierwszy krąg piekła wydrapałaś z oczu
dzieciom kiedy jeszcze smacznie spały
smak miały zaiste wysublimowany – krwią chrześcijan
nie ochrzcisz
otwórz, kochana cóż z tego że zastygły nieme
twoja miłość jest twoim przekleństwem
ponoć to czego nie widać, nie boli tak bardzo
tylko nocą nie zamykaj drzwi bo znowu powrócą
tutaj na biurku kładę ci zeszyt i długopis
patrz na mnie kiedy mówię, tutaj wodę w misce
nie zamykaj drzwi
nie obgryzaj paznokci
radio nastaw sobie na ulubioną częstotliwość
i nie wywołuj już snu, otwórz oczy
przecież to nieprawda że istnieje bóg miłosierniejszy
od twojej nienawiści
2.02.2012r., Rz.
Ustinja21, 1 october 2012
uciekłeś
gwiazdy mi powiedziały
świeciły mocniej niż zwykle
aż rozbolały oczy
uciekłeś
morze zmyło ślady
wraz z ostatnim pożegnaniem
*
Kirke śni sny niespokojne
z otwartymi oczami. Jej brzuch wypełniają
nieświeże ryby i jakiś prorok. Kirke
ma mdłości. Wypluć go? Nonsens.
*
Kirke wraca do tkania i rzucania
złych uroków. Zaczęła od kota.
Kot wydrapał jej oczy.
Na ślepo próbuje zmartwychwstać.
*
Kirke odkrywa, że jest niewidzialna.
Może dlatego, gdyż sama nie widzi.
Ze zszytych oczodołów cieknie tęsknota
za Odyseuszem. Bo wypluła proroka
i nie wie, jakie nadać mu imię.
Prorok śpi. Uduszony.
Kirke szuka oczu.
1.10.2012r., Rz., noc
Ustinja21, 19 march 2012
wipe the blood from your halo
~ Slash
kim są ci ludzie? czy to za nich umarłaś zasłaniając się chustką?
jeśli kłamię wskaż mój błąd – każdy z nich ma na czole znamię
w kształtach terminowo ważnych całe życie, tutaj nie pomogą
żadne pokuty, nawet jeśli żałują. a żałują bezsennie.
patrzyłam długo przez judasza, zanim otworzyłam drzwi i pocałowałam.
bo teraz ma dzieci i męża który wybaczył jej świętą tragedię
i prawdziwe lusterko mówiące że blizn już nie widać
zrosło się światło w pokoju z oddechem kamieni ustawionych
pamiątkowo po każdym uderzeniu.
widzisz, rozdrapałam starą
fotografię aż do ścięgien
masz na niej uśmiech siostry
mony lisy w bardzo długich włosach
sięgających swojego pokolenia
i krew ścieka ci zębów oczu
nadgarstków
niepokalanie głodna rumunko.
19.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 30 september 2012
umarłam się
w samo południe
pociągając za sznurek
30.09.2012r., Rz., noc
Ustinja21, 25 may 2012
tacy byliśmy młodzi
pozbawieni kłopotów chorób
i śmiertelnych pytań
a teraz podmuch wiatru
wywiera presję
gnąc się w stronę dużych liczb
tłustych dat -
bez motyli
kołysanki śpiewały nam świerszcze
nie ćmy przypalające sobie skrzydełka
na płonących zapałkach
dym był zaś czarodziejski a nie rakotwórczy
25.05.2012r., Rz.
Ustinja21, 10 august 2011
otwórz oczy spójrz jeszcze głębiej
tam gdzie strach mlaska językiem i ciężkie kroki
palec w drżeniu tak boże znowu zwątpiłam
który jesteś a który przychodzisz o tak
późnej porze. wyplułam gwoździe i długo krzyczałam
sen pojawiał się i ustawał jak krótkie smsy
jutro poczuję się lepiej walutę spod języka
rozmienię na tańsze złotówki.
tylko te ściany nie mają kątów
a moja wiara to krzyż i słowa na czterech
krótkich palcach. adonai
skaczę.
4.07.2011r., Rz., Podwisłocze
Ustinja21, 11 august 2011
Dojrzało zboże
Wiążemy ręce Boga
Nad głowami sen
24.02.2011r., Rz.
Ustinja21, 5 october 2014
jestem ptakiem, który wykluł się w twojej skórze
nie umiem latać, ani śpiewać
jesteś tym ptakiem we mnie
nie latasz
nie śpiewasz
wydziobujesz od środka
moje koszmary, żywiąc się nimi
żywiąc się wspomnieniami
które zatkały krwiobieg
jestem ptakiem
głodnym ptakim
zmęczonym ptakiem
twoje sny nie pozwalają mi spać
nie myśl że tak łatwo na nich żerować
ciężko się nasycić
jesteś ptakiem
martwym ptakiem
we mnie
1.06.14r., Rz.
Ustinja21, 21 september 2011
zastanawiam się czasami jak mam cię przemilczeć
jesienią ponoć tęskni się najpiękniej. trochę niemożliwe
- wstaję, sięgam myślą pustej szklanki
czekam, aż dno się zapełni. na policzkach wyschło morze czerwone
przeszłaś z zamkniętymi oczami. nić była gruba i wełniana
musiała być też powrotna, bo wody niet
i mętne słońce za oknem stoi ością w gardle.
to już chyba trzynasty liść. oddycham zdrowiej
papierosy skończyły się w ostatnim śnie na jawie.
obok drepcze siostra
modli się po cichu bo bóg zmyślony że
aż wstyd się przyznać.
a ja luzuję różaniec na szyi, czasem głośniej go zawołam
wtedy kurczy się na krzyżyku i udaje martwego. on wie
chcę prosić o cieplejszą bezsenność.
dla siebie. dla ciebie, bo cisza. zamiast serca masz zegarek.
zapamiętana twarz.
chwytam w żagle wiatr i gwiazdy.
dopłynę ostatnim
zachodem.
2.09.2011r., Rz.
Ustinja21, 27 april 2012
mój synu, wypij ten kielich
ostatni chór słyszę, spadają w cichy e-moll
po kroplach gorzkich i czarnych
szukam śladu odbitych stóp
a ta ikona płacze ciężej
jak mam nie wierzyć, nie malować
własnej metafory życia
Bóg mnie kocha, tylko tak bardzo milczy
najszczególniej w tych martwych oczach
dzwonach, rozsypujących kształty dźwięków
milczy na moim języku
27.04.2012r., Rz.,
zainspirowane filmem Tarkowskiego „Andriej Rublow”
Ustinja21, 14 june 2021
Kobiety po przejściach mają ciężkie twarze
Zaklęte w strach i spustoszenie
Puste oczy ludzi błądzących we śnie
Po pokojach bez klamek
Gdzie sufit jest czasem podłogą, a podłoga ścianą
Gdy je chcesz obudzić, tylko wyją dziko
Przerażone nocą, zaciskają oczy
By powrócić tam, skąd nie ma powrotów
Zimne dłonie z pasją wydzierają włosy
Jakby myśli żyły wciąż u ich nasady
Niepewne, czy żyją, czy to może nicość
Która jest pokutą, bo zawsze ich wina
Rz., 2021
Ustinja21, 25 october 2011
wypuść ten sen na wolność
mydła się kończą wraz z historią
ona nie potrafi wybaczać
jeśli kieszenie pełne niedomytych rąk
odchodzili parami drugoplanowi
to już zasada że cisza najmocniej zasycha w gardłach
niemy krzyk rozpuszczony głodem i bólem
zimnymi nocami przymocowanymi do drutów
kolejne ogniska w tle
oprócz dymu
feniksy istnieją tylko w bajkach
15.05.2010r., Rz.
Ustinja21, 7 october 2014
chciałam zaludnić nieco swoje życie
długopis się jednak wypisał
mama zaś mówiła
nie wymyślaj sobie przyjaciół
poszukaj serc które biją równie głośno jak twoje
tak oto wypluło mnie morze
mrucząc pod nosem przekleństwa
miałam przecież tak smacznie nie przeżyć
bo gdzieś nad taflą wyrosło drzewo
a z drzewa słońce
i słońce pękło
z pęknięć tych wylały się słodkie sny
o lepszym życiu
na tyle piękne bym im uwierzyła
22.05.2014r.,Rz.
Ustinja21, 2 november 2011
włączyłam z powrotem zegar
zbyt mało bólu by obudzić kogokolwiek
był piękny poranek
przyszli i skosili trawę
spalili liście słońce wpakowali w grubą
walizkę i zwinęli resztki pejzażu
rzeka wylewała się spod krawędzi snu
oczami
moja maleńka
opuchnięte bo tak rzadko trzeźwieję
2.11.2011r.,J.P.
Ustinja21, 10 october 2013
próbowałam
spadały z nieba ciężkie
przejedzone ptaki
nie da się
widzisz
nie da się
nie da się
nie da się
szeptało echo
sypałam okruszki żeby wskazać drogę
trochę za późno
ptaki takie głodne
wcieram w blizny kolejny sen o tym
że kiedy już cię doganiam
w końcu się zatrzymujesz
10.10.2013r., Rz.
Ustinja21, 10 may 2012
jak nazwać dziecko którego nikt nigdy nie zobaczy
opiera się o ścianę krok w drugą stronę
jutro zasypią nas śniegiem
i będzie dużo łez dużo głodu
nie pamiętasz weroniko chustę ci czystą
przygotowano i owinięto nad ranem
gdzieś tam widać czyste niebo i maźnięte na niebie obłoki
leżę zwinięta w kłębek
podłoga jest twarda
nie rozumie krwi
ciepło w kołysce zamyka cicho oczy
25.04.2012r., balkon, Rz.
Ustinja21, 27 august 2011
to już nie bajka księżniczko
wiele jest spadających gwiazd
nie wszystkim szepcze się życzenia
samolotów nielecących akurat do smoleńska
można palić papierosy podczas gdy w książce suchotnica
wykaszluje swą rosyjską duszę w okrwawioną
chusteczkę
ale ten jaskrawy ból w środku zdania
niepozornie ląduje na policzku
wtedy z powrotem jesteśmy jak dzieci
na smyczach które się poluzowały
o przebudzeniu przypomina kolejny kur
wolno ściekający
z muru.
7.08.2011r., Rz.
Ustinja21, 10 december 2011
stasio bardzo lubił podglądać starsze koleżanki
póki nie umarła siostra pod prysznicem
miał dylemat – wstawać przed wschodem czy zachodem słońca
trumienka nigdy nie zmieniała kształtu ani częstotliwości bólu
pewnego dnia myjąc zęby wypadło mu oko
i twarz inną i prawdziwszą ujrzał wtedy w lustrze
przyszły mu na święta życzenia pełne śrutu
matka dowiedziała się że nie śpi i czuwa księżyc przestał milczeć
powiedziała twardo
lecz sen był głucho zakopany w ziemi
nagie kończyny ściskały jelita marsjasza
śpiewała siostrzyczka kołysanki nocą.
stasio bardzo chciał zapomnieć że kobiety płaczą.
10.12.2011r., Rz.
Ustinja21, 31 january 2012
spłynęłaś wraz z krwią i deszczem
szkło mówiło wieloma językami kiedy widziałam już dno
milcząca godzina. snujemy się po wodzie. bez butów.
nasze odbicia symulują piotrowe zwątpienie.
a teraz słowa walą się jak domino
obiecałaś mi sny pełne tłustych krów
sny zamknięte w twoim podbrzuszu trawię niczym głodna pajęczyca
popatrz, tak kończą się nasze światy
jedne nieprawdopodobniejsze od drugich
kiedy otworzę oczy, będzie znów padał deszcz
a przez okna tęsknić będą nasze dzieci
28.01.2012r., Rz.
Ustinja21, 2 september 2011
na piramidach można bazować. piramidy są stabilne
światło pnie się w górę wzdłuż kręgosłupa
i cisza wydaje się mniej więcej jak ta na obrazie leonarda.
tory kolejowe podrożały
czekają pociągi w kolejce.
słyszę na strunach caravaggio stój
lecz on płynie za ciosem i przestał rozumieć mój nacjonalizm
tylko czemu nie pytasz dlaczego ta mała dziewczynka w lustrze
ma połamane palce. jej ból już nie sięga łez. jej historię ktoś zaklął
w puszkę piosenki o deszczu trafiają w kałuże
a z nich już mi się ciężko obudzić.
dlatego piramidy i piach przesypuję powoli
w podzielnych słowach
zdaniach
latach.
przesypuję powoli w ślepe oko.
Ustinja21, 2 february 2012
oślepiło mnie światło
to jeszcze nie tunel usłyszałam
nie potknij się
znowu
bo ja już nie mam czystej
chusty milczeniem przędzone
odejścia zasłaniają twarz
ilu ludzi dzieli się na dobrych i złych
ile samotności tylko na jeden krzyż
ty też czasami krócej za mnie umierasz
2.02.2012r.
Ustinja21, 2 february 2012
trzeba zaostrzyć rygor
zęby mają śnić się tylko te zdrowe
wymienią walutę na euro
nie będzie czym płacić bachorom
15.06.2010r.
Ustinja21, 12 february 2012
wejdź we mnie. za krawędź serca. gdzie na orbitach snu
niska dziewczyna sieje mak. ma twoją twarz
i sutki tej samej wielkości
linijka po linijce dotrę do studni
głęboka
zatruta
nie powiem dobranoc. w ustach ziemia i wilgotna pierś
spada gdzieś dalej kości
niewykarmione dzieci przeklną mnie i pożrą
to scenariusz na dzień deszczowy gdy parasole
szukają naszych głów
1.02.2012r., Rz.
Ustinja21, 29 may 2013
zęby umyte?
umyte
babcia zagląda do mojego snu
miałaś się za mnie modlić
zamiast tego wypatrujesz jaskółek
zgaszone światło nie zagwarantuje
dobrej nocy
milczymy tak sobie
na przemian
nie zgrzytaj zębami
bo ci zardzewieją
15.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 9 december 2011
w twoim zeszycie widzę stare rysunki mamy
zbierała kwiaty i suszyła je na najwyższej półce
niżej miała poskładane lusterka bała się o te lata nieszczęść
czy wyrzeczeń, bo kiedy w nie patrzyła
spoglądała na smutną twarz, a na niej odbite siniaki
po kolejnym koszmarze
tak, wiem, że się bałaś. tu są chusteczki.
popatrz na listy. daty dawno wyschły.
on nie wróci. zły pan, niedobry pan.
wieczorami puste butelki
mówił coś zaginionych owieczkach przecież cztery kroki stąd
jest rzeźnia
tam zawsze śpiewają na jutrznię. z tasakami w dłoniach.
Ustinja21, 4 october 2011
w klasie na jednej ze ścian
bielmo zegara
pośrodku orzeł
i chrystus z przetłuszczoną głową.
siedzimy przy lampie
a lampa pamięta
powraca młodość.
nazwiska i popiół.
Ustinja21, 4 april 2014
wykopali go z dnia na dzień
jakby spieszno im było odejść od mojego zdziwienia
co z tego że powiem
halo panowie ja jeszcze żyję
nie zamierzam się tam wprowadzać
oni wiedzą
nim przyjdzie wiosna
śmierć przyjdzie na czworakach jak pies
obwącha
poliże mnie po ręce
i rzuci się do szyi
zatoczę się
upadnę w ten dół
bez krzyku
nie zdążę nawet się wytłumaczyć
że ta śmierć była zmyślona
wiersze wykopią
ciało przemoknie
stuletnim deszczem
a matka moja
głośno zawoła
że Bóg się zemści
3.03.2014r., Rz.
Ustinja21, 12 january 2014
podcięłaś żyły - tak łatwiej będzie umierać
krew jeszcze świeża, mówiłaś, zdążę cię namalować
zanim kolory zbledną
zanim zapłaczesz nade mną
zanim przełknę opłatek świtu
który na moim języku stopi się bez żalu
13.10.2013r.,rz
Ustinja21, 12 january 2014
W starym kraju, w starej chacie,
Żył se biedny, stary król,
Nosił cerowane gacie
I wyschnięty był na wiór.
Nikt już nie pamiętał o nim,
Ci, co żyli, poszli spać
Do mogiłek oszronionych.
A on żył wciąż wiele lat.
Aż raz kiedyś, głosi plotka,
Postanowił gościć Śmierć.
Pozapraszał w dom stokrotki,
Z żalu wypił duszkiem rtęć.
Ale Śmierć się nie zjawiała.
Cóż to? Zapomniała? Jak?
Czekał starzec-król do maja
Na kościstej zołzy znak.
Znaku jednak nie doczekał.
Minął wiek, dwa wieki, trzy…
W lustrze widział, miast człowieka,
Zniekształcone widmo ćmy.
Szlochał stary król o wschodzie,
Szlochał nocą i za dnia,
Że mu umrzeć się nie może,
Chociaż świerszcz żałobnie gra.
I zapytał raz król świerszcza:
„Przyjacielu, powiedz wprost,
Jak mnie umrzeć, jak mnie sczeznąć?
Jak Śmierć złapać za jej chwost?”
Świerszcz zaś zagrał na swych nóżkach
Melodyjną, smutną pieśń:
„Trzeba prosić ją do łóżka
I całować godzin sześć.
Minie czas, a ona krzyknie,
Boć jest starą panną wciąż.
Ty, mój panie, sobie zipniesz
Resztką sił i krzykniesz: „wąż!”.
A Kostuszka szybko czmychnie,
Roniąc w biegu cztery łzy.
Ty, mój panie, łzy wyzbieraj
I je wypij, skoro świt.
Bo kostusze łzy – trucizną
Przestraszliwą ponoć są.
Życie cię przestanie cisnąć.
Ty też zaśniesz, mogił szron
Cię otuli, spokój ześle…
Tylko, miły królu, bacz,
Byś nie skończył nazbyt wcześnie
Pocałunków wszystkich dać.”
Król posłuchał mądrej rady
I zaprosił Śmierć do łóżka,
Dom przystroił, od parady,
A, czekając, groszek łuskał.
Nagle ciemność świat spowiła,
Król strachliwie – hyc! – pod strzechę.
Groszkiem izbę zapełniło,
A Śmierć w progu, widzi biedę.
Jak do króla nie doskoczy!
Jak nie syknie jemu w oczy!
„Coś ty myślał, głupi starcze?
Że mnie wolno tak przyzywać?
Bez powodu? Cóż jest warte
Nędzne życie twe i słowo,
Kiedy ja po świecie bywam!”
„Piękna pani – szeptał starzec
Gdyż olśniła go Kostucha
Swą urodą i z tych wrażeń
Mało nie wyzionął ducha –
Piękna pani, ja prosiłem
W skromne progi me, nikczemny,
Gdyż mi powiedziały wiły,
Że samotna jesteś wszędy.
A i ja – samotny człowiek,
Pocałować chciałbym – z serca.”
„Jeno nie zamykaj powiek,
Bo ja nie chcę cię uśmiercać.”
Ale starzec się zakochał
W złudnej krasocie Kostuchy.
Była brzydka, cała w mroku,
Lecz nie widział tego, struty
Jej rzuconym nań urokiem.
I zapatrzył się w jej oczy,
Oblepiony gęstym mrokiem,
A czas mija… Środek nocy…
I zapomniał się król stary,
Śmierć go w sobie rozkochała,
Na nic wieczny sen i mary,
Kiedy chce się użyć ciała!
A czas mija, a czas się kończy,
Wnetki godzin sześć wybije!
Ani myśli król gorącą
I przepiękną przerwać chwilę.
Tylko świerszczyk gdzieś za piecem
Melodyjkę cichą zagrał…
„A cóż to? Król nie uciecze?”
I nie uciekł… Taka prawda.
Po miesiącu pocałunków,
Śmierci wszystko się znudziło
I uciekła w noc pochmurną.
Król zaś łkał nad swą bezsiłą.
Bo zobaczył, jak wygląda
Strasznej Śmierci twarz prawdziwa.
I przestraszył się – przesądy
Jednak prawdę mu mówiły.
I tak przeląkł się potwornie,
Że na groszku się poślizgnął –
Jak mu głowa w kant nie rąbnie…!
I tak umarł ten mężczyzna.
26./27.08.2013r., Rz.
Ustinja21, 29 january 2014
zapomniałam dośpiewać do końca naszą historię
urwana w połowie śni mi się po nocach
płacze, moczy się sfrustrowana
nie tak to miało wyglądać
dopisz mi jakieś szczęśliwe zakończenie
tak żebym nie musiała wydłubywać na siłę
księżyca i gwiazd z twoich wierszy
żebym zrozumiała, że nigdy nie będziesz już moja
27.11.2013r., Rz.
Ustinja21, 19 december 2014
nie jesteśmy tacy sami
żyjemy w różnych światach
jednego ciała
ja jestem tym który wyjada mu od środka
wszystkie słowa
marzenia obrazy jesieni słoneczniki
zerwane tęcze po pierwszym marcowym deszczu
ja jestem tym który milczy najgłośniej
sam ustalam tempo
czuję na sobie blask północnej gwiazdy
gdy noc się wdziera do łóżka przez otwarte okno
nienawidzimy się
miłosiernie
bo inaczej przecież nie można
9.10.2014r., Rz.
Ustinja21, 29 september 2011
сидим у костра
звезды ночью жаркие
спят все деревья
22.08.2011r., Rz.
Ustinja21, 12 november 2017
kiedy wybieramy drogę i wstyd nam podnieść oczy
z ziemi, bo upadek był tak niski
odlicza się do trzech razy sztuka
potem do dwóch
potem zostaje tylko jedna sztuka i to w dodatku tragedia
nie ma końca, więc szepczemy, że to niemożliwe
robimy znak krzyża, czekając na wiosnę
lato, później jesień i gdy zima, milczymy, bo strasznie
chce nam się umrzeć, bo już nie pamiętamy jak pachnie
deszcz i to jest ta myśl, gdy zamykamy za sobą drzwi
choć skłamaliśmy im, że kiosk i paczka fajek
9.02.2017, Rz.
Ustinja21, 12 november 2017
kiedyś byłam w twoich słowach tak jak słońce
gdy nadchodził świt płonęły nam oczy z bólu i wzruszenia
rzeki zamieszkiwały rusałki o zielonych włosach
mówiłaś że gdy nadejdzie południe zaśniemy z brzuchami
napełnionymi błękitem że za górami i lasami
będzie chatka a w chatce kominek który czeka na zimę
tylko trzeba wciąż iść na wschód siać łzy jak dzieci na pustych
grobach oczekujących naszego zmęczenia
obietnice burz z piorunami które kiedyś się skończą
że wyjdzie z nich słońce nie noc że słowa nie potrafią zapomnieć
i że jeśli gwiazdy to wszystkie
nawet te umarłe
15.04.2017, Rz.
Ustinja21, 22 august 2011
zapomnieć oczy
poezję w kroplach deszczu
pisaną smutkiem
4.05.2011r., Rz., Gr., noc
Ustinja21, 7 september 2011
nie wierzę, że to mówię, ale przydałby się parasol
ta pani spod trzeciego narzeka, że drzwi głośno otwieramy do jej
zsynchronizowanego zboczenia zawodowego – szkło
wypada z rąk i ściana nagle parzy. ja wiem. a ona czeka.
windy ociężale pną się do pokoju, wyciągają z łóżka, krzycząc
czwarta rano po południu wstawaj bo czas a czasu często brak
później praca
a w pracy trzeba oczami liczyć niewymyte płytki,
uśmiechać się aż do szczękościsku i mieć czyste paznokcie.
parasol otworzę dopiero, gdy matka skończy płakać.
17.08.2011r.,
Ustinja21, 7 september 2011
trochę krócej patrzysz dzisiaj na śmierć
paczka mocnych czerwonych
kłuje w świetle nielogicznych neonówek
łatwiej być bogiem kiedy noc
zapal razem ze mną
posłuchaj jak dym śpiewa o ablach kainach ewach
naiwnych adamach rozmodlonych chrystusach
do ostatniej kropli snu wierzących w moje miłosierdzie
1.04.2011r., Rz., Gr.
Ustinja21, 16 august 2016
szukamy domu
niebieskiego domu
zamarzły nam palce
u obu rąk
droga przez lasy
wiedzie, tymczasem
rozpalamy ogień
żeby przeżyć noc
drzewa szepcą między sobą
cienie się powydłużały
już nas nie ocali ogień -
nie jesteśmy sami
bo wicher wieje
zrywa czapki z głów
las wciąż ciemnieje
noc przynosi głód
czujemy chłód
nadchodzi leśny bóg, zły bóg
ręce skostniały
zamarznięte całe
szukamy w zadymce
śniegowych róż
leśny bóg się śmieje
sypie w oczy śniegiem
na odwrót za późno
a dom już tuż-tuż
wicher wciąż wieje
zrywa czapki z głów
nie nam przyjacielem
las i jego bóg
gubimy znów
jedną z wielu dróg
serca ogarnia chłód, nasz wróg
nie dajemy się pokonać
choć błądzimy lata całe
w tej zadymce, szukając domu
który nie chce nas ocalić
bo wicher wieje
zrywa czapki z głów
leśny król się śmieje
uwięził nas tu
szukamy znów
domu, lecz nie dom to a grób
niebieski, śnieżny grób
27.06.2016r., Rz.
Ustinja21, 19 september 2011
pieprzona choroba.
zamykam oczy
widzę studnię
przy niej stoisz ty
z białą różą w dłoni
milczenie głębsze niż horyzont
solą w oku
róża ma kolce
przekłute palce
to znowu będę ja
ze smutkiem ci do twarzy
szepce
otwieram oczy.
pieprzona choroba.
znowu widzę studnię.
19.09.2011r., Rz.
Ustinja21, 26 september 2013
dla G.
stoimy naprzeciw siebie
jak dwie węszące się ostrożnie galaktyki
przymykam lewe oko
bliskość serca zmusza do milczenia
osierociłaś bezdomnego, słyszę
przeszłość w małym zeszycie
psuje się, śmierdzi atrament
na chuj tak głośno płakałaś
spłoszyłaś ryby
siedzę
z podkulonym ogonem
każde z nas w swoją stronę
8.08.2013r., Rz.
Ustinja21, 26 september 2013
nie śpij
ofelio
nasz raj
gdzieś tam dopiero kiełkuje
16.07.13r., Rz.
Ustinja21, 5 september 2013
osiemnastego sierpnia dwa tysiące ósmego roku
to samo niebo co dzisiaj fruwało nade mną
z babiego lata tkałam wiersze o odejściach
wciąż parzą
na ścianie gobelin pokryty kurzem
wciąż obserwuje mnie tym jednym wypalonym okiem
teraz w kącie
schowana za gazetą
czytam o stuletnim ogłuszeniu
miasto nie trawi dźwięków
próżnia
wypluwa je deszcz do herbaty
od osiemnastego sierpnia dwa tysiące ósmego roku
nieprzerwanie krzyczę
i nikt mnie nie słyszy
18.08.2013r., Rz.
Ustinja21, 19 march 2012
Co robiłeś w ostatnią niedzielę? moja nadzieja ma
haczykowaty nos, węszy wszędzie zdradę
ukrywam ją za firanką patrząc na drogę
którą powinieneś iść sam i mieć puste ręce.
*
nóż. kartka ze słowami patrzącymi ciągle wstecz.
wiesz kiedyś byłam cieplejsza Dlaczego więc wszystko
wokół kostnieje w tak szybkim tempie
muszę cię przespać
na śmierć
W jabłku nie było pestek. ugryzłeś
i nic się nie stało nie rozumiem
przecież twoja wina
kapiąca z otwartych ran.
19.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 16 november 2011
zgniłeś. dwa razy dwa.
moje czarne serce fermentuje w kałamarzu
kolejnego poety. cień
przy alei lubomirskich.
to był ten bieg jeden z najważniejszych w umieraniu
i spowiedź nierówna jak cegły
liczyłeś dwa razy dwa. potem
szybko
osuwali się z nóg jak szmaciane marionetki
dwa razy dwa. ściana ma kolor krzyku
krat nie wyłamanych tej szczęśliwej nocy
requiem na skrzydłach odlatujących ptaków.
nagie gałęzie.
16.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 18 july 2013
nalała w ucho
odgłos
wypadającego płaczu
wraca
jak echo
w zimnych
szklanych
snach
i nie ma ani jednej fotografii
na której by we mnie
nie umarła
12.06.2013r., Rz., wieczór
Ustinja21, 27 april 2012
jak nagle szklanka stała się pusta
zakasali rękawy
potem myśl przelotna że sens to błazeński
Oniegin znowu odłogiem na półce
i czysty realizm w oczach Luby
przekonującej narzeczonego
że miłość waży się w pudach
28.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 5 september 2012
wiecie, kiedyś to i może robiła zawrotną karierę
tylko dlatego, że bajki są wiecznie spragnione młodości
(już od dawna w siebie nie wierzy)
dorosła. stópki nie mieszczą się w pantofelkach.
każdego wieczoru inny książę spławia po północy
na zachętę zostawiając banknoty, które w spożywczaku
pożerają mleko i chleb
kopciuszek wraca późno w nocy, szoruje w domu podłogi i karmi bachory
kiedy budzą je koszmary w niezałatanych oknach
krótki urywany morał zeskakuje na jednym wdechu
z płotu. anioły mrużą oczy.
po pomarszczonej twarzy trudniej spływają łzy.
9.09.2011r., Rz., Podwisłocze
Ustinja21, 22 may 2012
Jeśli spotkasz śpiącego niewolnika, nie budź go. Może śni o wolności.
~ Władysław Grzeszczyk
pierwsza noc czuwania
wszedł do pustego pomieszczenia tam gdzie
stare światło
już zastygło w przerażeniu
pozwoli czy każe go nabić na pal
ręce trzęsą się w przerażeniu ryba nie zbawi
to chyba była pomyłka
jeśli straż zauważy ślady na śniegu
nie będzie ucieczki
*
kiedy matka zdradzała ojca po to aby przeżyć
na kniaziowskim łożu pokrytym potem nałożnic
modlił się świece skwierczały i czarne cienie
rosły na gołych ścianach
przedsen
wpadł prosto w jej ręce szybko mieliła w ustach słowa
dość nieskładnie nie rozumiał Mira spokojnie
za drzwiami musiał ktoś już czekać
otwarły się bezgłośne leżał znów na śniegu
Wielki Wóz zrobił rundę wokół okrwawionej głowy
dzwony
i nagle świt obił mu się o uszy
oczy sklejone krwią tak ciężko otworzyć
miał sen o ogromnych budowlach
zakończonych cebulą i bolesnym krzyżem
cebula mieniła się w zimowym słońcu
ten ścisk to kolejna fala głodu
druga noc czuwania
przecież przyszli już wiedzą kim jest
w nocy nie padało, przymarzł policzkiem do kamienia
kamień oderwał i czerwień znów pokryła twarz
a jednak cienie mniej straszne niż wczoraj
ktoś słucha modlitw lub przypadkiem przeżył
przypadkowo też przestał wierzyć w Dażboga
*
trzymaj pewnie ostrze
nie śpij, sen jest zdrajcą
naiwnych ludzi
*
to było zbyt proste, zbyt niedokładne
łatwa strata – zgubił nóż – ze strachu
głucha godzina marszczy się na palcach
powieki schodzą po schodach ze zmęczeniem
epitafium
matki nie było znalazł ją dzień później bez odzienia
i nadziei, konała na gumnie za obejściem kniazia
a jej oczy szukały Boga który ją opuścił
*
tak długo próbował się obudzić
28.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 22 may 2012
oto kościół
pusty i przezorny
moja świeca
przyzwyczaiła się do ciemności
szept spłynął po sklejonych
powiekach
wśród nocnej ciszy
wypalone zapałki
21.05.2012r., Rz.
Ustinja21, 25 december 2013
Sen do góry nogami
Odwróć, proszę, na jeden moment
Zostaniemy tylko my same
Gasząc czarne łzy Babilonu
Będzie długo zapadać w pamięć
Obraz, który się wpił w sen złośliwie
Przekłamując ilości zranień
Odrastając wciąż coraz krzywiej
Wszyscy ludzie umrą z miłości
Wszystkim bogom odechce się wiary
My będziemy tu czekać i pościć
Bo jesteśmy już na to skazane
I języki zaplączą się w tęczę
Którą ktoś zbyt pochopnie przebaczył
Nas nie rozgrzeszą, bo ręce
Mamy pełne półsmutków i znaczeń
Czarnych łez
Czarnych łez
Czarnych łez Babilonu
Czarnych łez
Czarnych łez
Tylko nie mów nikomu
Jak żałować, gdy strach boli
Jak się budzić, gdy noc jeszcze
Ćmy szukają swych lampionów
My szukamy swych opowieści
O nas, samych, tak samotnych
Opuszczanych wieczorami
Gdy musimy płakać, pościć
Gdy już zostajemy same
Sen do góry nogami
Nieprzyjemny czas na koszmary
Czarnych łez
Czarnych łez
Czarnych łez Babilonu
Witaj, Justynko, w domu
15.03.2011r., Rz., Uniw./Grodz.
*Tekst jest sprzed kilku lat, nie linczujcie więc zbytnio ;) Więcej w nim z piosenki, niż z wiersza :)
Ustinja21, 29 september 2012
szepczę ci kołysankę
prosto w naburmuszone ucho
udajesz sen twardy i odporny
na moje ciężkie pytajniki
a widzisz
chcę wiedzieć
pod którym drzewem
o której godzinie
spieniona ślina na języku
i podrygujące kończyny
skłoniły cię do łopatologii
29.09.2012r., Rz.
Ustinja21, 12 april 2013
zamknij swoje zmęczone oczy
prześpij swój ból
swój głos*
połykam samotność
w starannie odmierzonych dawkach
pozwalają śnić samej
oddychać samej
i samej patrzeć na ścierające się
godziny
a teraz zegarek ogłuchł
nawet śmierć przypieczętowana kawałkiem
papieru nosi jej imię
takie brzydkie i chude
rankiem zwykle
wymiotuję
i cień
w starannie odmierzonych dawkach
5.02.2013r., Rz.
*fragm. jakiejś skandynawskiej modlitwy szamańskiej
Ustinja21, 27 october 2011
pospadały z oczu wszystkie cegły
grubą nić przecięłaś dwa dni temu
a labirynt ogromny
zostałam w nim sama
gdzieś między liśćmi znajduję
gitarę i zeszyt
oddałaś duszę
diabłu który czyta każdą twoją łzę zachłystując się
własnym sumieniem
dość moja droga te wiersze są jakże obce
w każdym z nich o krok bliżej przeszłości
zapalniczka zacięła się
przestała mnie słuchać
ciche pętelki słów zawiązuję na każdym śnie
pismem węzełkowym
wiem że przeczytasz
oślepła z zimna
madonno
25.10.2011r., Rz.
Ustinja21, 8 may 2012
milczenie owiec. bo barany na sen.
widzisz, smakuje ci dzisiaj moje nieszczęście.
pomieszały mi się kształty, kolory, znaczenia
wyrazów i części ciała. oto stoję. moja nagość
twoją twierdzą
dlatego zamykasz mi powieki. to tylko dłuższy
maraton śnienia o tym wszystkim, co kiedyś już było
przypomina mi się po każdym rzucie kostką
liczba oczek jest liczbą blizn. a największą zagadką
zgadywanie smaku, który smuci.
lampo świeć.
lampo gaśnij.
temperatura ciszy wciąż spada. zostałam ja
i moje maleńkie ranki. zakrzepła krew zamiast okruszków chleba.
tylko świeć. świeć dalej. można stać na śniegu. zimno
głodzi stopy.przyszłam popatrzeć.
a ja liczę dalej.
8.05.2012r., Rz., noc
Ustinja21, 9 july 2013
o czym śpiewają koty
kiedy księżyc jak masło
roztopione na płotach
nie dających się głaskać
milknie, spłoszony dźwiękiem
noc się plącze wzdłuż palców
wymyślając snów wstęgę
dla baśni
w naszym piekle są koty
są też myszy i zdania
przewieszone przez płoty
już niezgrabne pytania
w naszym piekle, kto żyje
tego pali sromota
nienawidzi światła, pszczół, żmii
i kotów
na pamiątkę wiersz wypłacz
serce wyłuszcz w modlitwach
nad mogiłą łześ mi wstrzykła
w oko – bezzębną brzytwą
wieczór gaśnie w ognisku
kotów już nie ma – posnęły
wśród zieleni, kwiatów, cieni
pijany księżyc się ślizga
8.02.2011r., Rz. Grodzisko, noc
Ustinja21, 19 december 2014
wczoraj wasze życzliwe słowa próbowały mnie ukamienować
dzisiaj jestem silniejsza nie krzyczę już z bólu
wyobrażam sobie że tonę w paprociach
słońce leniwie sapie mi do ucha
wyciągam ręce po więcej
i dostaję na bułkę na dziecko na leki
słoneczne złotówki palą dłonie lecz biorę
nie krzyczę już z bólu
paprocie
moje włosy w paprociach
a pod paprociami zaduszki
2.11.2014r., Rz., noc
Ustinja21, 8 december 2011
czy teraz już mnie kochasz?
wygrało najbardziej trzeźwe
sumienie. paprotki usychały
z tęsknoty za wodą
którą chciałam zmyć wczoraj
twoją twarz z mojej.
niestety w niemalowane
nie każdy odpukuje
7.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 28 june 2013
nie wierzcie zegarom
wbiła mi długopis w żebro
kot był nieświeży
atrament ścieka mi po skórze
wącham maki
dopiero teraz zaczyna mieć to sens
Ofelio
śpisz z zamkniętymi oczami
zanim
burza
wykrwawię się
trafię w każdy nieoznaczony dom
wywęszę swój zapach
przejdę jak czarny anioł
któremu zostało tylko odliczanie
czasu do końca melodyjki w pozytywce
bójcie się
to ten koniec świata
w który się nie wierzy
bójcie się
krzyczcie
nie oddamy swych pierworodnych
przebiła mi bok
głupim długopisem
28.06.2013r., Rz.
Ustinja21, 9 july 2013
ten wiersz będzie dla wielu ludzi zanim
stanie się wierszem dla ciebie
minie tysiące silikonowych śmierci
i wiele wielokropków
wypadek na trasie rzeszów – wrocław bo miał
akurat nieszczęście przeczytać sms-a
od niej kiedy deszcz
bez lamp nieme uderzenie
czy mogę zapytać jak długo trzeźwiejesz
dym pozostaje dymem nic na to nie poradzę
zanim wrócisz brama się zamknie za tobą
na kolejne sto lat
14.08.2011r., noc
Ustinja21, 4 march 2017
mówisz coraz niewyraźniej
jakby słowa sklejały ci się w przełyku i nie mogły
wyjść do mnie, posłusznie, jak zawsze
poczekaj - sylabizują twoje oczy -
poczekaj, aż się dobudzę
póki śnię, nie mogę ich z siebie wypluć
nie - mówię - już będzie za późno
do tej pory minie pora śniegu i deszczu
wiatr pożre chmury
- będzie słońce - litery łaskoczą w podniebienie -
akurat, gdy zadzwoni budzik
słońce w budziku
zliże mi z powiek sny, w których jestem uwięziona
nie, będzie za późno - powtarzam
ten zegar chodzi własnymi ścieżkami
i nie trafia z czasem
a słońce
odbiera wzrok
spóźnisz się
25.02.2017, Rz.
Ustinja21, 29 may 2013
Nad Newą pieni się zorza
I biała noc przechodzi w świt
Gdzieś dalej, ujściem do morza
Ucieka Marina von Blick
Ma złoto we włosach najczystsze
Brzask wplata swój podziw w jej cwał
Podciąga wodze, nahajka świszczy
Nie dla niej rosyjski bal
Już pogoń ruszyła! Dogonią!
Mknij, niczym strzała, Herakle
Pogoń ta nie jest zwykłą pogonią –
To polowanie o prawdę
Dookoła las przerzedza
Kamienie ranią kopyta
Pola i rdzawa miedza –
Będzie tu łatwo ją schwytać
Więc dalej, w bagna, w moczary
Zwiedziemy ich zmianą drogi
Marina pędzi na koniu karym
Wiatr smaga jej bose nogi
Trzewiki zgubiła gdzieś w lesie
Pończochy zdarły się w biegu
Suknia też w strzępach, echo głos niesie
Dobrze, że nie ma już śniegu
W oddali słychać wołania
Tętent kopyt powoli się zbliża
Dziewczyna w krzakach się z koniem przyczaja
Bezdźwięcznie czyni znak krzyża
I oto zza wzgórz kompania
Puszcza swe charty, sokoły
Konie w galopie rwą własny sztandar
Pot im się skrapla na czołach
Marino, uciekaj! Psy cię wywęszą!
Sokół wykrzyczy twoją obecność!
Pędź w stronę morza – da ci ratunek
Chłód, zapomnienie na opatrunek
Inaczej znajdzie cię książę Aleksiej
Spęta i zrobi ci podstępem dziecko
I nie zobaczysz matki i braci
Ojciec twój za bunt głową zapłaci
Uciekaj tam, gdzie zachodzi słońce
Tam, gdzie jest ciężko powiązać końce
Bo biała noc już dawno przeszła w świt
Tobie zostanie wstyd
14.01.2012r., Jawornik Polski
Ustinja21, 24 march 2012
osiem lat wcześniej usłyszał ten pożar całkowicie
nieujarzmiony na rudawych strunach płonęły lasy
głowy krzyki i kolumny podtrzymujące antyczną
rzeczywistość
a potem sen wracał przy każdym strojeniu liry
przyczajony w cieniu czekał na cięższą pogodę
tak by wszystkie anioły spadły prosto w ogień
drabina nie sięgała już ziemi
wygłodzone prostytutki żuły jego myśli
patrząc tępo w sufit
pod sufitem nisko latały brudne ptaki gubiąc skrzydła
20.03.2012r., Rz.
Ustinja21, 10 december 2011
zostawiłam ci w koszu na śmieci zdjęcia
zlew z rozbitym kubkiem kawy i lustrem ubabranym
szminką nie wracaj już więcej
możesz sobie przeczytać krzyki pozostawiane w każdym kącie
na każdej ścianie. nawet popielniczka jest pełna moich problemów
odeszłam. na zakupy. pamiętam że świeciło słońce
ale po drugiej stronie kałuży
10.12.2011r., Rz.
Ustinja21, 3 september 2011
próbuję się zmusić, wytłumaczyć jej, dlaczego rachunki są tak wysokie
a każda praca, którą dostaję, hańbi i parzy nawet w krótkometrażowych koszmarach
ona ucieka. piłuje paznokcie. kawa czarna, pływają w niej niedorosłe odejścia
na tyle czarna, byś ich nie widziała.
potrzeba przestrzeni, więc dalej i śmielej! wyważ drzwi, obetnij mi włosy
gdy zasnę, nie dobudzi mnie nawet sama śmierć. zmęczona ręka
spadnie gdzieś poza krawędź łóżka.
*
staniemy znowu nad przeręblą
gdzie po raz pierwszy zgubiłyśmy człowieczeństwo
może jakaś kropla wody zlituje się i oczyści nas
z chłodu.
miliony odłamków czekają
na wyciągnięcie. a w każdym z nich
odbija się twoja twarz
wciąż słyszę dźwięk, kiedy roztrzaskuje się na sklepieniu nieba.
bo świat jest jednak skończony.
17.08.2011r.
Ustinja21, 12 january 2014
„Niech mię przynajmniej ciemności okryją
i noc otoczy mnie jak światło”
Ps 139,11-12
jestem chora gdy tak patrzysz na mnie
oczy moje kryją w sobie więcej ciemności
niż najkrwawszy koszmar z którego udało ci się wybudzić
bo widzisz na każdym wspomnieniu mam bliznę
każda data krzyczy raz głośniej
raz ciszej z przedsionka podświadomości
jestem chora gdy tak patrzysz na mnie
bo i te motyle w brzuchu zdechną
a ja tak bardzo lubię motyle
27.12.2013r., Rz.
Ustinja21, 21 september 2011
krople poranka
chłonie czyste niebo wzór
nasze zmęczenie
2.03.2011r., Rzeszów
Ustinja21, 22 september 2011
święta rito od spraw beznadziejnych
naucz mnie być znadziejną i mniej trudną do wypłakania
niech samotność nie zamyka się na klucz
bo ja mam krótką pamięć do miejsc i zapomnień
umyłaś włosami czyjeś bose stopy?
chodziłaś po kałużach nie tonąc w żadnej z nich?
oto jestem
ja która miłością
wyrywa nie korony a korzenie
oto jestem
ja która nie wierzę że palcami
można uwierzyć
22.09.2011r., Rz.
Ustinja21, 4 november 2011
teraz kiedy palce wygarnęły mi całą moją nieprawość
zamykam oczy bo słońce nie jest tak sprawiedliwe
jak myślałam do tej pory
kocha
nie kocha
kocha
nie kocha
ot skończyły się skrzydełka entemu szczęściu
zużyte motyle zjadam na kolację
nie parzą tak w oczy jak moje odbicie
w wodzie
4.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 5 october 2011
zmierzwiłam ci supełek
w najpiękniejszych oczach świata
kolor zielony nie będzie płakać
lecz taka zapłata
odwróć się
tyłem do lata
słyszysz? to morze jeszcze cichuteńko
szumi
ikar uczy się latać
5.10.2011r., Rz.
Ustinja21, 19 december 2014
niosłam na ustach twój pocałunek
cięższy od syzyfowego kamienia
wracając do świata żywych
wśród których uczyłam się na nowo języka
mimo że go nie rozumiałam
niosłam go na ustach niczym świętą hostię
czarna noc wtuliła swój koci łebek pod brodę
jestem zbyt daleko bym mogła cię usłyszeć
zbyt daleko by usłyszeć jak mnie nawołujesz
czarna noc mruczała sennie na moich rękach
szukam cię w każdym śnie
burzę mury krzykiem
szukam cię w każdym śnie
bezsenna
zdarłam buty do krwi
szukam cię w każdym śnie
szukam wciąż szukam
6.03.2014r., Rz., nad ranem
Ustinja21, 25 november 2013
mogę ci pomruczeć na śniadanie
że przestajesz mnie kochać
włosy już nie śpiewają
zapuściły korzenie w smutnych skoroszytach
mówisz czasem
twoje oczy pozbawione snu
rodzewieją na samo powitanie
a potem milkniesz jak troll spłoszony
brudnym wschodem słońca
we mnie
przyzwyczajony do naszej samotności
do ciszy która przestała dławić
posklejała powieki
już nawet cię nie widzę
już nawet przestaję pamiętać
jak wyglądają róże, zanim ukłucie
i sen przez całe życie
póki krwawiło krzyczałam bezgłośnie
a teraz już nie potrafię się obudzić by zasnąć
28.09.2013r., Rz., noc
Ustinja21, 5 october 2014
nie mam już twarzy, która przyjmuje każdy cios
odgania się przed zezwierzęconymi gzami
nie mam już twarzy, która potrafi się rozszlochać z bólu
nie mam już twarzy
skryta za wodorostami włosów
uważnie meandruję wśród ławic ryb i wodnych wirów
nucę zdziczałe melodie
o różnych stadiach piekła
nie mam już twarzy, która potrafiłaby mnie obronić
krzyknąć za mnie
dać się znów oswoić
nie mam
30.08.2014r., Rz.
Ustinja21, 17 october 2011
bezdomna
tak mi powiedzieli
nie stać cię na własne zdanie
co dopiero rękawiczki
zima była sroga w tym roku
pod pałacem zimowym skulona
sprzedaję
zapalniczki
12.10.2011r., Rz.
Ustinja21, 14 august 2015
miałam ci tego nie mówić
ale nić się urwała
nie pamiętam jak wrócić
do domu
kotów
i mamy
łzy niczym nasiona
sadzę w twardej ziemi
bo - łudzę się - wyrosną
głuche asfodele
25.07.2015r., Rz.
Ustinja21, 4 october 2016
na pustyniach wiele się dzieje
tam prorocy rozmawiają z bogiem
poszczą i hartują swoją słabą wolę
tam też mieszka połowa demonów świata
wiecznie głodne
wiecznie spragnione
wiecznie bezsenne
od czasu do czasu trafi mały książę
by szepnąć komuś na ucho
jakie te pustynie samotne
23.05.2013r., Rz.
Ustinja21, 29 november 2011
moja gwiazda świeci dziś jaśniej niż inne. podlewałam bezustannie przez ostatnie dni.
a za chwilę czeka mnie długa droga w górę i czarny wór. trochę ciemności
tuż przed tymi ostatecznymi. nie powiem, trochę się boję. czy mogę wziąć ze sobą zapałki?
ostatnie życzenie? papierosa, gwiazdeczko. nie żałuję dymu, szedł do ciebie, boże
pomódl się za mnie w tą jedyną godzinę, kiedy mogę przemilczeć twoje miłosierdzie
a teraz wmówię sobie bardzo długi sen bez znaków przestankowych
kirkuty cudzych palców zmacają dokładniej moje nieistnienie. zblednie parę wierszy.
matka wybuchnie poniedziałkowym deszczem. matki zawsze płaczą.
nie czekaj. nie żałuj. przez otwarte okno śpiewam razem z wiatrem.
pada listopad. prosto w twoje oczy. już północ, więc zmień datę.
zegary usiłują wyżydzić trochę czasu. kocha? zapomni? nie wiem, pytaj deszczu
niedopałek w ciszy próbuje już zgasnąć.
29.11.2011r., Rz.
Ustinja21, 25 august 2016
nie szukała śmierci
a mimo to dałeś jej rozgrzeszenie
stygmaty zaakceptowałeś dopiero
gdy się przedawniły kiedy łzy przerodziły się w blizny
jej oczy były moimi oczami
choć patrzyłyśmy w innych kierunkach
mówiłeś żeby ubierała rękawiczki
mówiłeś do ścian pozbawionych uszu
i do nocy za oknem schowanej pod granitową płytą
zimne dłonie wiele mówią o ludziach
ale to moje wciąż żyją
17.08.2016r., Rz.
Ustinja21, 18 july 2013
moje dziecko utonęło tej nocy
gdy uszczelnialiśmy koszyk
aby poniósł je po rzece
ocalił
Bóg jest niesprawiedliwy
nie nanosi poprawek za stracone
modlitwy
obiecuje jedynie ucieczkę
na którą czekać trzeba czyjeś całe życie
i nawet nie daje czasu na śmierć
9.07.2013r., Rz.
Ustinja21, 19 september 2016
mam dla ciebie kwiaty
czerwone i żółte
mam dla ciebie kwiaty
nie zdążyły umrzeć
zabrałam je latu
zbierałam o świcie
mam dla ciebie kwiaty
i ich krótkie życie
nie pytaj mnie, po co
akurat senne maki
i czemu te nocą
sieją ciche sny
nie pytaj mnie, po co
ruta rośnie przy mnie
i czemu się boję
że zagłuszy ćmy
swym krzykiem
mam dla ciebie kwiaty
rutę żółtą, krwiste maki
mam dla ciebie kwiaty
zabrałam je latu
mam dla ciebie kwiaty
mam dla ciebie kwiaty
mam dla ciebie kwiaty
sieją sen
budzą krzyk
mam dla ciebie kwiaty
mam dla ciebie kwiaty
zabrałam je latu
więc mam
19,09.2016r., Rz.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga