21 september 2011
credo albo jak nie umieć przeskoczyć kałuży
zastanawiam się czasami jak mam cię przemilczeć
jesienią ponoć tęskni się najpiękniej. trochę niemożliwe
- wstaję, sięgam myślą pustej szklanki
czekam, aż dno się zapełni. na policzkach wyschło morze czerwone
przeszłaś z zamkniętymi oczami. nić była gruba i wełniana
musiała być też powrotna, bo wody niet
i mętne słońce za oknem stoi ością w gardle.
to już chyba trzynasty liść. oddycham zdrowiej
papierosy skończyły się w ostatnim śnie na jawie.
obok drepcze siostra
modli się po cichu bo bóg zmyślony że
aż wstyd się przyznać.
a ja luzuję różaniec na szyi, czasem głośniej go zawołam
wtedy kurczy się na krzyżyku i udaje martwego. on wie
chcę prosić o cieplejszą bezsenność.
dla siebie. dla ciebie, bo cisza. zamiast serca masz zegarek.
zapamiętana twarz.
chwytam w żagle wiatr i gwiazdy.
dopłynę ostatnim
zachodem.
2.09.2011r., Rz.
27 february 2025
Eva T.
27 february 2025
ajw
26 february 2025
wiesiek
26 february 2025
absynt
26 february 2025
ajw
26 february 2025
ajw
25 february 2025
marka
25 february 2025
marka
25 february 2025
marka
25 february 2025
marka