lajana | |
PROFILE About me Friends (32) Forums (1) Books (1) Poetry (191) Prose (12) Photography (18) Postcards (32) Diary (9) |
lajana, 14 july 2012
na Poetyckiej kończy się miasto
ulica cichnie otwiera pole
a w dół do rzeki schylona skarpa
jak brzuch łasicy uśpionej słońcem
szczególne miejsce źródło spokoju
wlewa się w kielich miodnej ostróżki
gdy można w pędzie zatrzymać życie
na skrzydłach świerszczy siadają wiersze
popołudniami parzymy kawę
a dom pod dwójką woła gołębie
wiatr czesze ogon skrzypnęła furtka
wróble ćwierkaniem stroją piosenkę
na Poetyckiej świat pachnie świerkiem
w zielone szyszki grają wiewiórki
a klucz do marzeń na złotej wstążce
wisi nad drzwiami zaraz za progiem
na Poetyckiej budzi się życie
lajana, 13 july 2012
trudno napisać ciszę
słowikiem zdmuchniętym przez wiatr
jest wszędzie nieobecnie drapieżna
spada nagle zatrzymuje w locie
powietrzu wzbrania oddychać
bezkres otwiera wrota
innym światłem
wers po wersie
lajana, 8 july 2012
to cały czas podróż
oswajam rzekę
przejścia dla pieszych
głaszczę stopami ufne zebry
kładą się paskami na wierzch
światła tramwaje trasy za miasto
wszystko w ruchu
tło nie cichnie nocą wystygłe
z hałasu wydobywa mruczando
dzikim kotom wierna ulica
zostawia na własność zakamarki
metafizycznych przypadków
trafią do siebie
łapy spadają na cztery
niby w porządku jak ten wiosenny
z umytym oknem w petunie
zmrok się nie spóźnia
zgodnie z kalendarzem
to wciąż podróż
jakby kiedyś miały wrócić
trzepak
podwórko
stary garaż i dąb
gra wyobraźni
czy świat jeszcze istnieje?
lajana, 7 july 2012
za mało ciągle za mało
czasu i drobnych w kieszeniach
szarzeje gołąb i anioł
a my dziś znowu w czereśniach
lipcowe słońce zwyczajnie
udaje że się nie zmienia
wczoraj spóźnionym tramwajem
stąd odjeżdżała Ofelia
dłoń jej podałeś a ona
słodkie dojrzałe czereśnie
i zobaczyłeś anioła
o srebrnym skrzydeł szeleście
rok minie zliczysz do czterech
koncertów ledwie dwanaście
Ofelia wraca na ziemię
w czereśniach kocha się razem
za mało ciągle za mało
*lekko czereśniowo ;)
lajana, 7 july 2012
ciocia zbierała pestki brzoskwiń
- na korale
parzyła herbatę w imbryku
talie kart znały na pamięć kombinacje
pasjansów i kolorów
najbardziej zachwycała się różami
pełne kładły głowy na jej dłoniach
chowając kolce
pachniało kwiatowe mydło
świetlisty puder
przenikały spokój domu
budził zegar na ścianie
setki mądrości i dobrych rad
przypominam sobie do dzisiaj
i te brzoskwinie
znów pachną w pełni lata
parzę herbatę z torebki
chmury zasłoniły niebo
Cykl: Ocalić minione
lajana, 7 july 2012
północ zacisnęła pętlę
zegar kichnął dwanaście razy
licznik pozbawiony pamięci
wypuścił pierwszą minutę
- poszła jak łania
kocie oczy odgadują mroczność
w podglądaniu każdego ruchu
z roztargnienia zalewam drugą herbatę
kubki wypełnione do połowy
w parze - zasysają moc liści
myślenie o mrówce i melancholii
to część całości – jeszcze niezszyte
kawałki wchłaniają nić
jest wierzch i podszewka
strach się wyprowadził od czasu
kiedy zegar kichnął po raz pierwszy
lajana, 4 july 2012
wspomnienia zasznurowane jak buty na drogę
uciskają bolesne miejsca - trzeba iść
ryby przerwały milczenie na śpiew
o łuskach które na dnie tracą blask
między baśnie wkradło się więcej prawdy
i teraz trudno odróżnić warstwy
do kogo należy sukienka w grochy
nieduże igloo na szkle
zapałki wiedzą o życiu tyle
ile potrafią skrzesać w chwili gdy zmarzną dłonie
mówisz – gasły za szybko – wszystkie
oprócz jednej schowanej na kiedyś
jest jak drzazga
wierzysz – przyjdzie pora
w czas jagodzianek znów się rodzi
i zapala
* dedykowany
lajana, 3 july 2012
czasem wpadamy w trzewia fortepianu
wytarzać się w dźwiękach
nasączeni po bezmiar
drżymy z lękiem
przed krzykiem pękających strun
lajana, 1 july 2012
ćma
boję się za wczoraj
dziś i jutro
wszystkie razem
w jednych butach tańczą z życiem
białe tango
motyl
żar wypala skrzydła
nie schowam się pod liściem
dopóki otwarte kwiaty
- nie przerazi szpilka
lajana, 29 june 2012
próbujesz mnie uczesać
związać w wartości jak kokardą
ustawiać długością zdań
pomalować wyrazy
na twarzy mam mieć wiersz dnia
jeszcze pojawiać się
na dźwięk dzwoneczka
we fioletach z fantazji
a ja kocham frezje
przytulić znaczy cichnąć
spokojnie
spaść w ramiona
chłopaku twój anioł ma kości
lajana, 28 june 2012
przykręcam niewidoczną śrubkę
w środku mechanizmu
dociskam - płynie świt
z każdą dziesiątką minut
dalej od brzegu
już tylko punkt
zostaje fragment
postrzępiony przekornie jak czupryna
wesołego mandryla
później składam kropkę do kropki
nie do śmiechu
kolekcja reklam wizytówek
zapisków na przypadkowych fiszkach
błogi prysznic - krople
urywek drzemki rąbek koca
figiel z kotem
sklejają się pod powiekami
wszystkie jak
martwa natura z plecionym krzesłem
lajana, 27 june 2012
który to już zeszyt - pytam
opowiadam historię bezdeszczowego lata
zim z ciepłym śniegiem na rzęsach
chłopcu o miodowych włosach
- w niebieskich oczach mrużył len –
brakowało słomkowego kapelusza i fletu
aby wabić ryby ze strumienia
są miejsca gdzie czas się nie porusza
uśpiony temperą
mocny zapach kwiatów z pól
lipiec czesze zboża
marszczy płatki makom
a ziemia wciąż sucha
deszcz to pożegnania
początek jesieni
zeszyty
lajana, 25 june 2012
jeśli nie tu jest koniec
ostatnie miejsce przeznaczenie
a gdzieś
gdzie linia niewidocznie
zamiast zanikać
świat rysuje bardziej wyraźny
mlecznym brzegiem
może już pora ściszyć słowa
wypuścić wolno na ogrody
rozczesać światłem
zaplątane nasze codzienne
nieuwagi
niedostrzeżone skrawki nieba
ułożyć w całość jak witraże
a później patrzeć kolorowo
i tak zwyczajnie
już się nie bać
lajana, 24 june 2012
gdzie ten czas na życie niedziela już więdnie
sprawy jak kasztany zabranych jesieni
dojrzałe za ciężkie by w siatkach pajęczyn
usnąć w zamyśleniach liściastej gawędy
na czym się zatrzymał zamilkł i rozpłynął
drzwi uchylił oknom dał świeże spojrzenia
jakby coś zostawił ziarno rzucił myślom
zawróci przystanie powiesz jak wypiękniał
gdzie ten czas na życie niedziela się kładzie
z zaufaniem w dłoniach zasypia bezgłośnie
jeszcze chwilę w siebie popatrzmy uważniej
tam kominek ogień jakaś baśń i wątek
gdzie ten czas na życie niedziela już więdnie
sprawy jak kasztany zabranych jesieni (...)
lajana, 24 june 2012
szumisz mi na pocieszenie
gwiazdy się łaszą
oswoiłeś na księżycu
plaże z piasku drugiej strony
grać tak umiesz że uwierzę
w dzieci z zagubionych planet
skąd przyszliśmy
spaść mam przyszło
pewnej nocy i w ramiona
jedno z drugim przytuleni
tańczyć zechcieliśmy razem
ćmy do świecy
iskra z ognia
deszcz i rzeka
i łza mokra
szumisz mi a wody miną
jutro dzień zadzwoni wcześnie
wstać i dalej być
a trzcinom marzeń wiatru
nie odebrać (...)
lajana, 24 june 2012
nie masz dla mnie czasu – mówisz
a ja zanikam – milknę
po osiemnastej dom przypomina wnętrze
starej grzechotki z garścią martwych nasion
całodniowe przewłaszczenie
na mało ważnej pozycji zmienia się w wojny
a to tylko spłacanie jałmużny
policzyli każdy oddech smak na języku
powinnam kończyć o szesnastej
oswojone tramwaje wystukują wiersze
dawno nierozkładalny obrus
marszczy niepamięć
w niemojej szufladzie
chociaż wierzę że dla mnie
tylko się nie udało
więc przestaję wierzyć
bo z tego wynika że karma istnieje
a ja przecież nie dowierzam
kuglarzom reklamie
dawniej zauważałam cuda
nawet w trawie chowały się inne światy
dziś nie dostrzegam kota na ulicy
łapie ćmę w poświacie latarni
jestem pewna że się uśmiecha
niedostrzegalnie
plany na wakacje sprasowane na grzbiecie
nie chcą się rozkładać
jak staruszki zajmą ławkę w parku
może nie zejdą po schodach
z gawronem na balkonie samotniej
to nie aż tak
wpadanie w melancholię - nie do końca
najbardziej lubię się śmiać
uwielbiam jak wszystkie letnie kawiarenki
z obrazkami miejsc do których nie zdążę
miałam ci opowiedzieć o akwamarynowej
- stała pod sklepem
resztka koloru skapywała na sine policzki
nie chciała pieniędzy
dwie bułki i paczka sera
płakałam - przypomniała mi Sarę
mała księżniczka dołączyła do bajek
Andersena zostawiłam najbliżej
teraz widzisz – nie zdążę
z czasem co go nie było dla ciebie
tylko nie pomyślałeś
że przestrzeń się zagina
- splata ilekroć zawołam w myślach
to już mocny warkocz
wejście na wieżę
od strony ogrodu
lajana, 23 june 2012
niech się szczęście nie zmienia wiarę daje tę samą
kiedy czas chce zawracać niech zostanie jak anioł
chwilę która ostatnia snem zaczyna się bawić
zawsze weźmie w ramiona co bolesne wygładzi
a na wszystko co było znajdzie miejsce w pamięci
i w ogrodach spokojem kwitnąć zechce wśród wierszy
tak bezpieczni jak dzieci w każdej chwili szczęśliwi
liściem wiatrem pisani jak przypływy odpływy
niechby jeszcze się dało gdy zabraknie dopisać
znów kolejne rozdziały a co gaśnie podsycać
niech się szczęście nie zmienia wiarę daje tę samą
kiedy czas chce zawracać niech zostanie jak anioł
* życzenia dla Bosskiego :)
lajana, 22 june 2012
zostaje odczuwanie na wiarę
silne poczucie dopasowania skóry do grzbietu
zgody na przypływy pór roku
załamań z trzaskiem jak na zbyt cienkim lodzie
kolory warto oddzielać
kochają pieszczotę na poziomie tonacji z której wyrosły
one też czują zmieszanie
nawet od kropli deszczu tracą wyraz
brzmienia smakują
pochłaniane zachłannie umieją zostawić niedosyt
w poszukiwaniach rozciągają poza format
już nie chodzimy boso zabrakło trawy i plaż
rosa skrapla się na czajniku
wypatrujemy pełni
siła zaufania w mocny sen
przy szczelnie domkniętych oknach
bo noc nie przerywa pracy robotnikom
łuskanie piękna kaleczy serce
kręgosłup to majątek
- powiedziała dynia szykując miejsce pestkom
lajana, 22 june 2012
kto by pomyślał
że może się tak roz
wciągając w to pieprz
w dodatku porządnie zmielony
żeby jeszcze udawać porządek
o sukcesie można milczeć
uśmiech stał się substytutem
wszechczasów
mów co u ciebie u mnie bez zmian
myśli jak pędy w górę
- nie masz plastra
i wody która oddycha tlenem
co powiedziała dynia
szykując miejsce pestkom?
lajana, 20 june 2012
nie zasnęłaś a może się obudziłaś
kiedy ramiona przestały kołysać
zamilkła ciepła pierś
wystygła kropla mleka traciła słodycz
cisza rozlała na niebie chmury
takie noce poruszają firanki smugami
srebrzących się nitek
splot przewierca przez wyobraźnię
miałaś uczyć się słów i znaczeń
byłam kredą farbami pojedyńczą nutą
pamiętam oczy jak bramy
pytające w skupieniu o każdy grymas mojej twarzy
zmęczone matki po dniu śpiewu milkną bezsilnie
niczym staruszki w łabędziej arii
na gościnnym parapecie wtulone w szybę
wołałyśmy świat
no need to run and hide
it's a wonderful, wonderful life
wtedy po raz pierwszy
pokazałaś go swoim dziecięcym paluszkiem
znajdując pradawne imię
kolebka najczulszych lullabaji
tamtej nocy zadźwięczał ci Brahmsem
lajana, 19 june 2012
gdyby jesienie mówić zechciały
lecz one takie zajęte
gdyby jesienie raz poczekały
i darowały żółknięcie
liściom i myślom wiatrem gonionym
po zakamarkach pamięci
westchnieniom nigdy nie wysłowionym
bo my wciąż tacy zajęci
niechby jesienie nam darowały
jeszcze po słońca kieliszku
w głowach jak dawniej zawirowały
na życie tysiąc pomysłów
może jesieniom to nie przychodzi
do głów bo takie zajęte
i tylko jedno dobrze wychodzi
smutne jesienne więdnięcie
jakby tę jesień sobie zaprosić
na filiżankę herbaty
można by jednak ciepło poprosić
o jakieś życia rabaty
jakieś ugody i darowanie
niezasłużone prezenty
niechby z jesienią takie spotkanie
mógł dostać człowiek zajęty
niechby ta jesień trochę inaczej
dzisiaj już nas traktowała
patrząc na bagaż naszych doświadczeń
niechby się w słowa ubrała
2009 (dawny tekst, podpinam pod wiersz Lenki :)
lajana, 19 june 2012
z dawnego taktu tylko połowa
drugą zapomniał kurant na wieży
coś było wcześniej dziś bez znaczenia
tylko się pamięć plącze w obrazy
gdy stygnie światło wieczór otwiera
zamkniętych oczu głodne źrenice
wczoraj nie było stanie się dzisiaj
znów do połowy (takie to życie)
o ten sam kamień wciąż się potykam
nieostrym brzegiem już nie kaleczy
a jednak nadal płacze niewinny
w kąt wyrzucony pajac - arlekin
gdy do połowy na pół w połowie
prawda nieprawda gdy sen i niesen
może by dodać złożyć to w całość
zagrać z pamięci bielą i czernią
lajana, 17 june 2012
stare wygięło się w mostek i zrobiło przejście
parę sekund i po drugiej stronie ławica głodnych ryb
niemo śpiewała na dwanaście pyszczków
ze zrozumieniem
z wyrozumiałością
na każdą ość
(nieostro)
ale wyraźnie - w końcu drugie strony
wygrywają różne rzeczy z przymrużeniem oka
podwójne dno zupełnie jak w cylindrze
zakapior wodnik naciągnął kaptur
wiało
(i to śmiało)
dość odważnie jak na początek lata
przed słońcem takie zuchwalstwo
to duża niepoprawność
kiedy w koronie światłopląsów
celuje w denko butelki
na brzegu
(zimę przespała w śniegu)
plener się udał skrzek zasnął w spokoju
między rzęsami komar witkę przygryzł z nerwów
docenić należy jajko od kury
czy mądrzejsze nie wiem
pominąwszy niewygody podróży
- czas się nie dłużył
* okiem przymrużonym ;)
lajana, 12 june 2012
Kropką można zakończyć przestrzenie,
skończyć zdanie i myśli swych tok.
Słowom kropka podcina korzenie,
kropka w życiu przerwany to lot.
Kreślę kręgi dokoła dalekie,
póki światło w źrenicach mych drga.
Patrzę w słońce, choć mrużę powieki,
każdy dzień wciąż przykładam do dnia.
Nie ma kropki pomiędzy myślami,
noce w jeden składają się świt.
Nuty gubią pomiędzy kluczami
- w tej orkiestrze dyrygent już znikł.
Te odpływy, przypływy, oddechy
- lunatyczne, bezwiedne są sny.
W zbierających w nas falach uniesień,
nie ma kropki, choć śmiech jest i łzy.
Proszę zakończ to wszystko wpół zdania,
nie dopowiedz, niech dalej trwa gra.
W życiu kropka to koniec czekania
- jedną część zagraj ty, drugą ja!
2008
* do śpiewania
lajana, 11 june 2012
uciekam za ścianę
jednak nadal słyszę hałas biesiady marionetek
słowa dolatują na własnych skrzydłach
tłoczą się blisko w pragnieniu zrozumienia
każde wyszarpuje treść
wypełnia znaczenia
pozwala tworzyć
* tekst poprawiony o znaczenia, przepraszam GLC, że podobnie odczułam nić... życia :* (chociaż Ariadna była przed nami ;)
lajana, 10 june 2012
budzi już tylko mocna kawa
powietrze skurczyło tlen
dostrzegasz metropolię
- ja szukam ogrodów
poskładana historia w odnowionych obrazach
ożywa – jeśli wróci to losem
wyciągniętym nie w porę
trawniki krzyczą z bólu
nie mogąc unieść się wyżej
niż przewidziane kilka centymetrów
- mnie wołają łąki
dziko mierzwioną miętą
rozczarowanie kota brakiem skrzydeł
oznacza spadanie
balkony jak wydłubane oczy w betonie
krwawią pelargoniami
zgiełk grzęźnie w studni podwórzy
minuty schizofrenicznie zmieniają strefy
światło złamane w ulicy
która nigdy nie wróciła na miejsce
odbiera sens całości
stary bruk jękiem woła po nocach
tylko gwiazdy zachowały dawny porządek
Wielki Wóz mamy po lewej
lajana, 9 june 2012
to stało się
w chwili gdy już nic nie odbiegało bardziej
(mieszały się kolory
coś na kształt przypadkowych nacieków
do tego dźwięki - na początku wyraźne
już nie różnicowały tonacji
pulsowanie decybeli rozpraszało się
i skupiało na kilka sekund
przed kolejnym rozpadem głośny wybuch
może to śmiech albo oklaski)
z ulgą witałam deszcz
w zaufaniu że chmury są darem
- jak można było nie zauważyć
wypatrując poezji zostawiliśmy niebo
zakurzone w tle dekoracji
oddychało pyłem ciśniętych w kąt zapomnień
tym razem słońce lata poznamy w pełni
skóra znów przejdzie cynamonem
pestki przezimują do kiełków
ocalimy drzewa
wiersze będą przyrastać
co roku
żywą tkanką zamiast kartek
lajana, 7 june 2012
w gruncie rzeczy kto to słyszał
aby tak się czymś przejmować
już niejedno w strunach gitar
przyszło nam poezją wiązać
czy muzyka to za mało
aby pobiec w dobrą stronę
i odmierzyć pełną miarą
by zatrzymać się spokojnie
wymyślamy coś nowego
stare nie rdzewieje w kącie
dramat staje się komedią
i jak zawsze zimna kąpiel
po co więc się tak przejmować
więcej nie nauczy życie
na tych samych wciąż rozdrożach
tam gdzie lipiec wiatrem w lipie
został żal że coś odeszło
grudzień znów zapomni lato
nie udało się jak na złość
coraz trudniej jest z fantazją
w gruncie rzeczy kto to słyszał
aby tak się czymś przejmować (...)
* zanutka (dedykowana walczącemu z zepsutym dyskiem, na którym zostały ważne pliki :(
lajana, 6 june 2012
nie bliżej nie dalej którędy
za wszystko lub za nic - za coś
nieważne lub ważne są względy
nie pytać nie robić na złość
nie myśleć pomylić chociażby
to z białym co czarne jak noc
odwrócić zamazać aż nazbyt
co zbytnio jaskrawą ma moc
ujmować dodając dostatnio
nie dzieląc pomnożyć swój los
zachłysnąć się bardziej - aż nadto
wyprzedzić chociażby o włos
przemilczeć by krzyczeć po chwili
usłyszeć drugiego przez szept
niczego już z niczym nie mylić
a jednak pomieszać - by chcieć
dopełnić nie przelać nie wylać
w bezdenne zaglądać do dna
i zbytnio się tak nie wychylać
a jednak móc wybiec raz dwa
zatańczyć gdy jeszcze nie grają
gdy zaczną nie słyszeć co gra
zdarzenia się wciąż tak mijają
tasuje się wszystko co dnia
coś oddech zabiera coś daje
buntuje i rzuca do gry
coś jeszcze w nas wciąż nie ustaje
to my - to my sami - tak my
* do śpiewania ;)
2008
lajana, 5 june 2012
teraz rozumiesz dlaczego wciąż piszę o miłości
czas wygodnie rozparty u steru nie patrzy na busolę
przymrużone oczy kapitana
pewność której należałoby uwierzyć
jak w porty mijane w podróży
a ja bawię się słowami
rozpoznawanie kształtów w myślach
przypomina wróżby z chmur
leżeliśmy w trawie
dźwięk dzwonka zapisany w głowie
nieustanne przebudzenia
i wyższe piętra bliżej nieba
pewnie bardziej wierzymy w niepogodę
teraz gdy bez lunety widać rany na księżycu
posługujemy się przenośnią
do siebie trafiamy niedotykalnie
pusty dom bez miejsca na ziemi
nawiedzają duchy minionych lat
wczorajszy dzień odwrócił twarz
nie stało się nic
teraz rozumiesz dlaczego wciąż piszę
chcę zdążyć przed ostatnim wierszem
czerwiec 2011
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
17 may 2024
1705wiesiek
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga