oczy jak pustynia, 26 february 2013
Śnił mi się mężczyzna,
czarny, brudny, zgorzkniały
od niepowodzeń.
Ciągnął dom,
pochylony jak chłop,
czy żołnierz.
Droga wydarła mu buty
i wszystko, co wypadało
przykryć dachem.
Lina sklecona z rzemieni
wrosła w ramię.
Ciemność wokół niego
i w nim, wybuchła w połowie
pacierza.
Sztachnął się,
zasępił.
Dom spakował
do butelki po dżinie.
/wersja warsztatowa? /
oczy jak pustynia, 13 november 2011
Narodziła się na nowo, w świetle francuskiej ulicy,
gdzie śpiewała zwyczajne piosenki. I miała ten dryg, ten dar,
którego nie bała się użyć, mimo mało sugestywnych
piersi. Rozchwiana, jak wierzba szumiąca nad Sekwaną,
rosła w siłę na scenie, a on wyrywał się z niej najśmielej,
przechodząc z nawoływania paryskiej straganiarki,
w głos czysty, klarowny, zajęty przez pożar.
Otwierał przed nią sen, kiedy cichł,
jak słoneczniki van Gogha, głowę skromnie pochylała.
I była królową zagubioną wśród tłumu, demonem
uśmiechniętym do nostalgicznych pieśni.
Odeszła przedwcześnie
w legendę, złożoną z wielu zdarzeń.
Krucha, rozbita przez życie, suchotnica, dzierlatka, wróbelek.
oczy jak pustynia, 24 may 2011
ostatnie lata były pełne nieoczekiwanych zwrotów
jakby życie nie umiało napisać dla mnie lepszego scenariusza
w marcu któregoś tam roku rozstałam się z pierwszym mężem
(we wszystkim mnie ograniczał)
kilka tygodni później wdałam się w gorący romans z niebieskooką fascynacją
(nie chcieliśmy dzielić się ze światem swoją radością)
później poznałam starca pochylonego nad grobem
(czuliśmy zaledwie czułość a układ ten nie przeszedł do legendy)
po nim były mocno skomplikowane związki
które nie odegrały większej roli
dzisiaj jestem sama
wieczorami siadam przy leciwym biurku przygniecionym szklanym blatem
i z tkliwością oglądam przyszpiloną kolekcję swoich mężczyzn
czuję się doskonale - o świcie nie odfruną
oczy jak pustynia, 16 february 2014
nocą podążam w stronę światła
na którą wychodzi balkon
jak kot wskakuję na balustradę
i idę w ciemno pod wpływem księżyca
gdy go mam w zasięgu ręki
wspinam się na palcach przyciągam
i jestem małą Madeleine
zagubioną na moście zwodzonym
oczy jak pustynia, 18 october 2011
jeszcze niedawno plotkowano
że rozstaliśmy się bezpowrotnie
tymczasem znowu razem
paradujemy w nadmorskim
klimacie do pokoju zamawiamy
obiad na jednym talerzu i butelkę
wina - o niej się nie mówi
mamy to za sobą przed nami
początek byle znów nie zdradził
i powrót do domu
co powie rodzina?
oczy jak pustynia, 3 january 2012
grudzień w ogrodzie stokrotki i pąki na drzewach
świat złożony z tysiąca mniejszych i księżyc
tłusty niczym czwartek wychyla się
jak żołnierz z okopów
gdzie przypływy i odpływy
adrenaliny
nie miesza się w nieswoje sprawy a jednak zachodzi
od tyłu ukazując swoją ciemną stronę
Antarktyda leży w nas - lód załazi głęboko
za skórę i grozi powodzią
podczas prania
brudów
oczy jak pustynia, 28 april 2012
nie zatrzymała go w domu pogoda w kratkę,
nie przechwyciła żona, córka ani syn.
dał nogę, w klapkach na różowych podeszwach,
tam, gdzie wczoraj. przysiadł się na ławce,
do otwartej butelki piwa, zaszył
pod piórami i odpłynął na skrawku papieru,
z nadzieją, że przetrwa. niebawem ogarnie
chwilę słabości, uniesie głowę i zakłóci obraz.
oczy jak pustynia, 8 january 2012
to nic to tylko tempo
przyśpieszone - przechadzka
po śliskim jak węgorz elektryczny
a miały być w oczach
gwiazdy zostały światła
jupiterów lampki choinkowe
słowa krótkowzrocznie rzucone
jak wyzwanie pustyni
fortel
z przeładowaną twarzą
ulepioną z napiętych żył
oczy jak pustynia, 2 june 2012
noc. druga pięćdziesiąt trzy. wyczekując ofiary
zasadził się przy zamykającej przestrzeń kutej
balustradzie i padał gęsto na szyby przyciągając
uwagę. słyszałam z odległości pary kroków
jak podszedł ją od tyłu, chwycił pewnym ruchem
i zanurkował w przewietrzonym futrze.
haczyk - pomyślałam i bezmyślnie przywołałam
sukę. wilgotna wgramoliła się na pościel i mrucząc
szczęśliwie zamknęła ślepia. stał się niewidoczny
niczym napity nieznajomy i opadł na łóżko pociągając
mnie na siebie. usiadłam okrakiem.
zgłupiał - ulotnił jak kamfora. za nim nadciągała burza.
przyparta do ściany dałam się ponieść - przyszedłeś
mi na myśl, ułożyłeś w ramiona. piszę. kocham. czwarta
dwadzieścia - dobijam do dnia.
/szkic/
oczy jak pustynia, 1 july 2011
instynkt zawodzi wyobraźnie i gubi w miłości.
po nieoznaczonych przejściach idą prosto w iskry,
brudne myśli, łapy i zmięte pościele.
lekko schodzą w omamy, oczy domykają na życie
i wszystko pierdolą. płoną jak świeczki na torcie,
zamki budują w klepsydrze, liczą cuda, przyjaciół,
drobne na tampony i tych, którzy odeszli .
wierzą w ślepe gwiazdy i rozdane karty.
szczytem marzeń facet - wsparcie kompaktowe,
własność we współwłasności i przed upadłością przystań.
w procesie gnilnym, na widok publiczny,
wyciągają wnioski, nabierają rozumu i łapią frajera
jak katar. na wszystko mają serum i ostatnie słowo.
bez niczyjej winy, na czas określony, zachodzą w remisje.
kobiety po czterdziestce powinno się usypiać,
nie rokują poprawy.
12-06-2009
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma