Yaro, 23 września 2017
skała wieczna i amen
woda drąży kamień
człowiek rodzi się słaby
czysty jak diament
oszlifowany nic go nie złamie
jeśli pójdzie drogą własną
nie posłucha ludzi zazdrosnych
ludzi fałszywych nic go nie zawróci
ważne by słuchać marzeń
dążyć iść pod prąd rzeki
na szczyt na górę wysoką
spojrzeć w dół płakać ze szczęścia
skała wieczna i amen
woda drąży kamień
człowiek rodzi się słaby
czysty jak diament
Yaro, 9 lutego 2018
splątany pajęczą siecią
makaronem na widelcu
udawanie że życie to skarb
najcenniejszy ze wszystkich
choć ma kilka wad
smakiem wiatru na języku
zapachem słońca na skórze
promieniuje księżyc odbitym blaskiem oczu
zapycham kieszenie pustką
klucz znaleziony na dnie
otwiera wszystkie drzwi
zawsze gdy
chowasz cenne dni
sny są na dnie świadomości
wyśniłem cię w sercu ty
śpij
Yaro, 31 sierpnia 2017
szepty myśli słowa
ściśnięty mózg
nieba dotyka depresja
nie ruszasz się
nie opuszczasz pokoju
stoisz w miejscu
gonisz obłoki
strach zagląda w oczy
myśli
nieogarniętych horyzontów
za oknem szaro każdego poranka
bez pamięci
bez przeszłości
bez butów stąpasz po ziemi
pod skórą nerwy
związane jak sznurówki
Yaro, 5 września 2017
odchodzi ciemna noc
nadciąga szary dzień
pająk tka pajęczynę w oknie
leżę martwy lub wydaje mi się
otwieram oczy chyba jeszcze żyję
czasem każdy tak ma na drugi dzień
cieszysz się by zapłakać
otwarte drzwi by nikt nie mógł zapukać
z zadowolenia brakuje tchu
bez złość staram się żyć
nikogo nie krzywdzić
nie używam brzydkich słów
kocham rośliny dokarmiam zwierzęta
nikt o mnie nie mówi nikt nie pamięta
żyję sam rozmawiam ze sobą
myśli przelewam na szary papier
Yaro, 19 lutego 2018
była piękna
o poranku dźwięk piosenki
piękna jak poezja
zapamiętałem jej słowa
zbyt szybko z małym angażem
spakowała się wyjechała
z mojego serca
nigdy jej nie ujrzałem
choć nie raz byłem blisko
stykaliśmy się myślami
tyle miejsca na świecie
kosmos taki wielki
a nasze serca maszerują drogą
wzdłuż brzegów marzeń
natchniony zamykam oczy
czas popiołu szarych zdarzeń
idę inną drogą zamknięty
wybaczam sobie że nigdy
nie spotkam się z tobą
Yaro, 19 maja 2017
porwę cię uspokój dzień
ukołysze nas przykościelny dzwon
teraz gdy osobno
łączę samotne myśli
w synapsach hiperbolach i synodach
dusze dwie dzieli przestrzenny czas
porwę cię jeśli chęć z optymizmem miesza się
a słowa moralną zdobią postać
ty i tylko ty
nic więcej prócz więzów krwi
wiatr i mgły dla niezakochanych
popłyną rzeki i stróżkami łzy
słowa skruszą kamienne mury
porwę cię uspokój dzień
ukołysze nas przykościelny dzwon
Yaro, 10 czerwca 2017
bieg myśli nie pozwala usnąć
zamknięty obieg krwi
wysokie ciśnienie dokucza dziś
stres jeży włosy na głowie
natręctwa i złe wspomnienia
wybudzają ze snu
patrzę w okno widzę świat podły
i opętanego ojca
co bił w amoku po alkoholowym
nachodzą cieplejsze dni
odchodzą ludzie
nowi rodzą się z nadzieją
na lepsze czasy
zatrzymani w niewoli w kieracie
obiegamy świat
oddalmy się od prawdy
łatwiej służyć złu niż dobrym być
niż słuchać słów Boga
Yaro, 12 listopada 2015
nie udaję nikogo
kim nie umiałbym być
naśladuję dźwięki
nie śpiewam nie potrafię
nie jestem plastikową reklamówką
a ni nikim ważnym
nerwy na smyczy
nienawiść mi ubliża
odważny jak ostatni Mohikanin
kilka skoków bez
i ze spadochronem
w wojsku poprawiałem szelki
nie wcielam się w nikogo
mnie wcielili
zapieli w pół pasem
oddzielony między mózgiem a nogami
nauczyli przetrwać
nie potrafię
nie śpiewam
nie gram
sobą nie łatwo być
czasem uciekam na głębokie wody
tonę ale zawsze nad powierzchnią
nigdy pod
wtedy bym umierał
tego nie potrafię
Yaro, 21 maja 2015
znalazłem złoty róg
będzie mleko i miód
manny nie zabraknie
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać
nie bądź dziki wyluzuj
unieś się wysoko ponad szczyt
obficie zakołysz biodrami
znalazłem kilka owieczek
cieszy się Pan wielbię Go
narody wielbią Go
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać
nie bądź dziki wyluzuj
unieś się wysoko ponad szczyt
wielki świat jakże samotny
wilkiem człowiek człowiekowi
wilkiem ja wilkiem ty
nie idźmy jak w przepaść lemingi
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać
nie bądź dziki wyluzuj
unieś się wysoko ponad szczyt
nie przepaść podnieś wzrok
szczyty zaszczyty przed nami
płynie woda w rzecze
krew wrze nabrzmiałe od śpiewu na szyi żyły
silny głos silna muzyka
znalazłem złoty róg
będzie mleko i miód
manny nie zabraknie
kochajmy dziś miłość wypełni zakamarki serc
nie smuć się trzeba to zanucić
cieszmy się dobrem co w nas
zakwitła miłość jak kwiaty
kochajmy dziś kochajmy swój kraj
nie musimy wyjeżdżać
nie bądź dziki wyluzuj
unieś się wysoko ponad szczyt
Yaro, 20 września 2017
krok po kroku
i tak po jednym roku
czekałaś
a ja wyjechałem
by wrócić po jedyną perełkę minionego lata
teraz gdy życie układa karty
jestem blisko a ty jak gwiazda
czarujesz i mówisz że
kochanie na zawsze
tylko ty i ja na oceanie życia na jednej łajbie
kocham
Yaro, 29 kwietnia 2015
nie uciekać nie ma dokąd
płyną dni jak myśli z nadzieją
na niebie bosko czysty Eden
szczęście i strach przenika
z miłości i lęku aż boli
sercem uciekam gdzieś daleko
ocean w głowie pogubiłem słowa
sztorm nawałnic ściska za gardło
podłość nie zna granic
idę spocony przez dzień
ludzie jacyś inni to widzę
nie patrzą prosto w oczy
życzą na źle kuszą
wymieniają nieszczere słowa
na wiadomości by zniszczyć mnie
nie poddam się nie ulegnę
podaj dłoń
poprowadzę cię po zieleni zapachu łąki
uskrzydleni uciekniemy w stronę gwiazd
Yaro, 5 października 2017
jakby tak świat padł przed tobą na kolana
nie ulegaj nie lękaj się nie uciekaj przed nim
podnieś wysoko głowę ponad szczyty
ponad chmur kontury
wszystkie byty odejdą w niepamięć czeluści piekieł
zostanie ślad na ścianach skalnych po tych co
nadali kształt sztuce a słowa przybrały ciała
twardy jak granit piękny diament w oczach
zawstydziłeś wszystkich co skąpili wody
szkoda im było podzielenia się tym co niby
ich jest a było wspólnym owocem omotany
zakłamany świecie dokąd zmierzasz
on został w ojczyźnie w krainie ojców
zbudował miasto na strzępach prawdy
lud padł na kolana i oddał pokłon Bogu
On wskazał drogę którą powinni iść
poszli ujrzeli świat lepszym bez krzywd
Yaro, 21 kwietnia 2022
nocą zwiedzam miasto
ślizgam się po torach tramwajem
dziewczyny dookoła cudowne
gapię się jakbym nie widział człowieka
wiem że to nie na miejscu
młody narajany pewny siebie
nabity jak pistolet gładko lufowy
strzelam słowem w kierunku barbie
baby zapraszam cię tam gdzie nas nie ma
w miejscach trudno dostępnych
poznamy się wzajemnie potem zaręczyny
możliwy ślub będę pracował na nasze dzieci
jeśli tylko zgodzisz się że byłbym to ja jako mąż
marzenia są po to by je realizować ale czy tak od zaraz
Yaro, 11 marca 2021
kocham ciebie
potrzebuję tak niewiele
kilku słów słodki pocałunek
wyczekiwania na spotkanie
gdy wracasz czekam z kwiatami
tak niewiele gdy kochasz
obok siebie
zasypiamy nadzy
ciepłem ciał rozgrzani
dotykamy nieba rzęsami
gwiazdy pod powiekami
uciekasz szybko
mówisz, że...
ale to już było
czekam
gdy ciebie nie ma
nie ma nieba
Yaro, 24 listopada 2022
im bardziej brakuje mi ciebie
tym więcej cię poznaję
znam twój każdy krok
każdy ruch słowo gest
jesteś moim marzeniem
nadzieją na lepszy czas
na nerwy ukojeniem na sen
na noc na dzień
bądź moim spełnieniem
zapraszam cię na wspólny spacer
daleka droga dzieli serca
dobrze że wieje wiatr
będę szybciej nadymany żagiel
porwie mnie do ciebie
myśl wyrywa mnie
co ja robię w tym mieście
wyjedźmy stąd na inny ląd
jest tyle miejsc świat powita nas
robię coś innego niż zwykle
spakujmy marzenia
rzeczy spokojny sen
na lepszy dzień
Yaro, 24 stycznia 2021
jestem
sam nawet w święta
jestem między wami
wciąż inny
nie martwi materia
pusty dzban
pełne żołądki są
żywność to chłam
spożywamy kłamstwa
fałszu pełen świat
nie jestem z tego świata
mój bywa inny
nie taki blady
zatroskany
zasypiam w tęsknocie
za tym co nowe
szukam
czekam
z nadzieją odżywam
wypatruję
wielkich rzeczy
dla których warto żyć
wyznaczona droga
nie zwęża się wcale
miłość w sercu
w plecaku z kromką chleba
na ustach słowa które dał mi Bóg
Yaro, 9 lipca 2021
wrócił król Popiel
raz go myszy zjadły
co czeka człowieka
gdy dopuszcza się zdrady
ława szeroka publika czeka
nie pozwólmy się opluwać
w nas krew szlachecka
wciąż leży wrak Tupolewa
opuszczony prawdy się doczeka
kundel szczeka i narzeka
elita komusze dzieci
Yaro, 17 maja 2022
mostem cudów na wodzie łodzie
spacerują ludzie w objęciach w zmyśleniach
nad brzegiem na ławce hebanowej
palą papierosy młodzi ktoś czyta gazetę
wyciągam bagietkę z torebki papierowej
jem łakomie z głodem wspomnień
kaczki i dzikie gęsi łabędzie zjadają okruszki
rzucane przez małe dłonie mamy są uważne
słońce chyli się za panoramą miasta
spędza sen powiek obraz pełen kolorów
palety sztalugi pejzaż pędzlem gotowy
most snem spod powiek zamykam obie
Yaro, 19 listopada 2013
starych drzew nie przesadzaj
w ogrodzie pochylona stara grusza
kryje w sobie wiele wspomnień
wiele dobrego i tych złych chwil
nie opowie ci
przyłóż ucho do okorowanych miejsc
jak rany sączy się sok tamtych dni
kilka owoców słodyczy smak
starych drzew nie przesadzaj
są świadkami przyszłych i przeszłych dni
korzeniami sięgają prawdy
ogród jak tajemnica okryty płaszczem
śnij
Yaro, 9 grudnia 2013
gdzie ty tam ja
z czasem wiatr
kilka ziaren piachu w twarz
nasze dłonie jak liście
w kolorach dni
chowam głęboko wspomnienia
nikt nie odbierze serc
w nich chwile jak bursztyny zatopione sny
nie wymażę z pamięci zdarzeń
chyba że starość gdy dopadnie wróg czas
Yaro, 25 marca 2014
nocą
niebo ciężkie zawisło
opuściło ramiona mocne nad ziemią
strach przez głowę chwyta karku
skóra jak zwoje zwinięta
na czole pot wyciśnięty
w oczach strach
pamiętam
ostatnie słowa modlitwy
umieram
w ręku z krzyżykiem
w bólach życia konam
ona tu jest zbiera żniwo
wychodzę poza siebie
biegnę polem
Yaro, 27 listopada 2013
wybacz mi to przez tę noc
księżyc skrył się za chmury
nie wyjawił tajemnicy mojej
a ty
jak rzeka płynęłaś wśród świateł
oślepiłaś mnie
dyskoteka grała
widziałem cię taka nieśmiała
ja też się bałem
do dziś nie wiem
czy to jawa czy sen
a ty
jak rzeka płynęłaś wśród świateł
oślepiłaś mnie
dyskoteka grała
powiedziałem mały drink na sen
odprowadzę cię
tylko kochaj mnie
a ty
jak rzeka płynęłaś wśród świateł
oślepiłaś mnie
dyskoteka grała
Yaro, 26 kwietnia 2014
wychodzę na balkon palę skręta
nikt o mnie nic nie wie
nikt nie pamięta
patrzę na las brzozowy prawie zielony
wiosna w sukni kwiatowej
zwierzęta krzątają się w ukryciu
żyją chwilą nie myślą o świętach
pan karmi ziarnem i prawdą
człowiekowi trzeba więcej i ciągle mało
nie starcza do pierwszego
mam balkon papierosy karmiony wiedzą
wszystko zapijam piwem
nie pragnę niczego
żona czasem mnie ochrzci
amen
Yaro, 4 października 2013
zamknąłem w dłoni
wcisnę do kieszeni
chusteczkę zroszoną łzami
za dzień
spotkają się nasze spojrzenia
jeszcze raz zauroczysz
odlecą nasze ciała
kocham jak ty
bez siebie nie ma nas
podzielmy szczęście
złączmy dłonie w uścisku
proszę nie płacz
kilka dni kilka godzin
jadę do ciebie
pędzę ostatkiem sił
wbijam w mrowisko kij
Yaro, 20 września 2013
słowa ostre tną przestrzeń
między skórą a ciałem
krew strumieniem
wypływa na powierzchnię
ostatni zaczerpnięty oddech
odbija się echem w ciasnym pokoju
łzy moczą stary tapczan
pod
ścianą sterczysz jak lampa
telewizor zamilkł
cisza jak na pogrzebie
nie ma nas nie ma ciebie
Yaro, 12 maja 2014
czas żłobi bliznę w sercu
idę ciemną doliną
orły na szczytach prostują ramiona
nie lękam się niewidocznych cieni
w rzece gaszę pragnienie
obmywam dłonie z grzechu
ktoś zostawił ślady stąpam po nich
z nadzieją że dojdę do źródła jasności
długa droga cichuteńkie wycie
w krzakach czerwone oczy
nic mnie nie zaskoczy nie nastraszy
maszeruję całą noc nim świt zbudzi życie
odnaleźć szczęście odnaleźć miłość
bóg zamieszka wśród dobra uniesionych rąk
nie pozwoli nam się bać w dolinie cieni
Yaro, 6 grudnia 2013
mroźna noc czuwała nad nią
stała zmarznięta oświetlona latarnią
nie na scenie lecz na życia arenie
nikt nie spytał jej dokąd zmierza
nikt niczego nie proponował
wiedziałem że coś nie tak
promyki w oku były jasne
w głosie słyszałem płacz
nadzieja straciła blask
serce purpurą biło pod skórą
jakby uciec chciało w cichą
mroczną noc
by rozświetlić duszy mrok
podała dłoń zaprowadziłem do domu
w którym ciepło rozbroiło nas oboje
matka ścisnęła ją mocno
ojciec jak zwykle chrapał przed telewizorem
zakropiony alkoholem
czuć mu z ust
uciekła by obraz codzienności
zmienić na chwile inne niż zwykle
każdy dzień ciągnie się ścieżką
Yaro, 6 września 2013
szare dni
wydają się być bardziej szare
niż nam się wydaje
deszcz na włosach
spływa na policzki czerwone
szare twarze mijam na ulicach
zapędzone w kozi róg
bardziej niż nam się wydaje
szare ulice blaski latarni odbite
w kałużach jak bilbordy
rozwieszone przy szarych chodnikach
na uszach muzyka dotyka zmysłów
brak mi słów
uczuć brak
szary ten świat odbity w oknach wielkich miast
szare komórki nie nadążają z przetworzeniem informacji
gdy przybędzie pociąg na stację
powiem stop mam dość
rozpinam ramiona jak kondor
pragnieniem się w znieść na szczyt
wyobraziłem sobie siebie na niebie
jestem głuchy na zło
umieram gdy widzę co się dzieje
jest szaro
bardziej nim nam się wydaje
widzę dziś na szaro
Yaro, 20 grudnia 2013
koniec tej wędrówki ludów
wracać do domu już czas
Italia nie zając poczeka
miejsce matki w domu
smutno bez twych słów
wnuki zadają trudne pytania
musisz wysłuchać dać odpowiedź pełną
sypnąć garść euro jak gołębiom ziarno
nie ma ciebie tutaj najgorzej w święta
twoja twarz mówi wszystko
echo w telefonie
odbierz
powiem kocham cię
Yaro, 28 sierpnia 2013
lecę w chmurach jak ptak
wiarę pozostawiłem na ziemi pośród mgieł
cmentarny obraz prześladuje
wybuchnie kilka bomb
nie ma ptaków
nie ma drzew
nie ma cienia
po życiu na skałach zapisany ślad
kwiaty na grobach pokryje kurz
w pyle trupich czaszek odnajduję siebie
błagam o przebaczenie nie posłuchałem Ciebie
kamienne drogi ścieżki bez znaków nadziei nie ma
nie ma ptaków
nie ma drzew
nie ma cienia
bez końca bez znaczenia
życia nie zmieniaj
nieś krzyże przeznaczenia
nas nie ma
Yaro, 1 września 2013
co musiałeś czuć
gdy zapukali do drzwi
skrępowane dłonie
rodzina taborem na wschód daleki
jakże zimne sny przez głowę skute lodem
w Katyniu
poznałeś drogę na drugą stronę
modlitwy kilka słów
strzał nie widzisz nic
zaćmienie w głowie
strumień krwi na rękach
obmyli brudną wodą
ciało w grób wydarta ziemia
jak psa pochowali
patrzyłeś z góry
na nieśmiertelnik z numerem zapisany
zapukałeś do bożych bram
święci witali okrzykiem
Jeden jet Bóg jedna miłość
wybacz im ród twój dalej będzie żył
zapalam znicz płonie ogień pamięci w głowie
nigdy więcej wojen
Yaro, 2 września 2013
krok po kroku
odchodzi lato
jest co powspominać
zwiedziłem kilka miejsc
teraz jesień się gości
spadają liście zwiędłe
sucha z delikatnym w słowach wiatrem
pozbieram kilka kasztanów
rozrzucone po dębem żołędzie
ucztą dla dzikiej zwierzyny
muchomory jakże piękne nie do zjedzenia
cieszy się źrenica oka
koloru nabiera złota łąka
ptaki odleciały będą głosić światu
nowiny o polskim kraju
gniazdujemy w tym samym miejscu
może wyjechać się uda
do świata marzeń kolorowych snów
złota jesień niesie niezapomniane chwile
zawsze jest różnie nigdy tak samo
pory roku mieszają się jak szczęście w życiu
potrzebuję zmiany
potrzebuję miłości
delikatnych spojrzeń
ust dotyku
spokój dookoła cztery ściany
zamykam się o zmroku
w okno zerka księżyc
jasna otoka pięknej jasnej nocy
szelest liści kroki jesiennej pory
Yaro, 10 grudnia 2013
na zewnątrz zimno samotny gęsty mrok
przykryty puchem chmur kontury drzew
latarnia jasnym światłem
pulsuje tętnem betonowego osiedla
rozproszona noc wstydzi się kolorowych
za dnia ulic i zamkniętych drzwi
przystanki jak stacje drogi krzyżowej
współczesnych ludzi nie szokuje nic
echo tu i tam
nie ma serca cichnie życie
zaczerpnięty oddech gaśnie we mgle
Yaro, 22 listopada 2010
zawsze gdy idę na wesele
nie mogę doczekać oczepin
zawsze muszę nawalić się jak zwierze
żona zaniepokojona zabiera mnie do pokoju
mówi że musimy dzieci położyć spać
na tym się kończy świat śpię do rana
rano wstaję by czadu dać
kielich za kielichem
piję do dna
Yaro, 12 kwietnia 2013
chłoniesz mnie
jak ziemia deszcz
kropla po kropli
płoniesz podsycasz ogień
spłonę jak słoma
zostanie popiół w tych ramionach
Yaro, 8 grudnia 2011
złotą nića szkicuję obraz przyszłych dni
przez szkiełka widzę niebieską rzeczywistiść
słowa układam jak karty
przebieram nóżkami
w świńskim truchcie
jak kaleka
pijak na chodniku nikt go nie podniesie
by wrzucić do kosza
pószcza pawia
albo paw w puszczy
ściskam w ręku
zamiast zielonego kamienia twoją dłoń
ciepło uczuć miesza się w kipiącej radości
serce unosi lekko klatkę
pełną gołębich piór
gołębie się zagryzły
w milczeniu utykasz w ciągu dnia
Yaro, 4 czerwca 2013
wybrał brzeg kieliszka wódki czystej
pociągnął długi łyk
minuta później
przybity siedział przy stole
jak paczka gwoździ bez łebka
Yaro, 27 maja 2012
jeszcze jeden gryzie ziemię
zdradził go złoty strzał
brązową trumnę pokrył jasny piach
słońce zgasło nie był gwiazdą
zamiast szczytów dotkną dna
śmierć zmieniła sens istnienia
tylko dwadzieścia lat przed nim był cały świat
narkotyki czyste zło
biała śmierć biała dama
Yaro, 11 lutego 2013
za łeb ciągną mnie
chcą mieć
z ławki zrywają kości nietrzeźwe
o chuj chodzi
popiłem trochu
do suki biorą
lekko po plecach głaszczą pałką giętką
na wytrzeźwiał kę kolego
państwo znów zarobi
co za szczęście
Yaro, 25 września 2012
przynoszę w dłoniach resztki nieba
nie bój się zadbam o okruchy chleba
komory serca wypełniam miłością
przystawką są jak barki pełne szczęścia
podaj ręce przytul marzenia
wszystko pozmieniam
myśli niejasne zamiatam pod dywan
rozpieszczam cię słowami
dzień jest dłuższy od snów przyklejonych na ścianie
na poduszkach teleportuję obrazy z dzieciństwa
wypełniam puste miejsca pestkami radości
kawa pobudza zmysły papieros dobry dla artysty
usiądź przy stole dialog układa się jak kostka Rubika
Yaro, 6 sierpnia 2013
kilka osób
otacza mnie
ciągle sam
gdy kopyta wyciągnę
czasem może jakiś ktoś
zapali znicz
modlitwa aby krótka
nie lubię długich rozmów
Yaro, 17 listopada 2011
uciec stąd gdzie tajemnice znam
daleko iść równiną pełną traw
zielenią upoić się pod miedzą spać
słońce kierunek wskaże ci
przez noc biec według gwiazd
iść za horyzont sprawdzić czy sny
mają marzenia odbite w duszy
myśli splątane nieść w plecaku
pełnym róż i obsypać cię pocałunkami
czerpanymi ze stawów
kaczeńce zrywać żółte jak te koperty
gdy pisałaś że to koniec
wyjechałaś do dużego miasta
mi został
strach przed kolejnym świtem
Yaro, 4 czerwca 2010
Niebo płacze deszczem
Drzewa podnoszą swe ręce
Obłoki w błękicie bielsze niż światło
Boi się człowiek człowieka
Boi się zębów wilka
A gdzie nasze dobre purpurowe serca?
Mgła okryła siwym płaszczem pola
Na których śmierć mieszka
Światło gaśnie odpływa dusza
W uszach pustka szumi
Ciemność chwyta w swe ramiona
Oczy błyszczą nadzieją zwycięstwa
W sercu smutek umierającego chłopca
Yaro, 13 sierpnia 2013
jak czas zamknięty w bursztynie
nie umiem się obudzić ze snów
zapamiętałem ciebie
ciepłym świtem
najgorzej wieczorami
myśląc zasypiam z myślami
w tym samym świecie marzysz
rozmawiasz z innym
na pewno niepodobnym
rzeką nie stoisz w miejscu
zaklęty w w sobie lubię powspominać
wybrałem drogę bez słów i pragnień
czasem zadzwoń
w słuchawce już tylko echo
dresz na kozetce
Yaro, 4 lutego 2013
którędy pojść jaką wybrać drogę
do których zapukać drzwi
wybór każdego dnia
kto otworzy serce
kto da w twarz
brak słów by wyrazić wierszem
co jest pod podszewką
gdzie jest Bóg na jakie łąki poprowadzi
gdzie te bramy ciasne jak ucho igielne
pustka w głowie
nie mam czasu
by zatrzymać się na trochę
ocieram łzy bo nie umiem bez ciebie
obrazy w głowie kumulujesz
z pamięci wycierasz mnie
dlaczego co jest powodem
ranek taki sam jak dawniej
nocy też nic nie brakuje
pozbawiłaś marzeń
inaczej wyglądał dzień gdy tuliłaś się do ramion
nadzieja zdechła
umieram w oceanie swoich łez
brzeg na którym stoisz kaleczy dłonie
wołam bez odpowiedzi na słowa
kocham nieprzytomnie
Yaro, 1 grudnia 2011
jest zimno i tak ciemno
czuję jak chłód masuje stopy
na oknach zroszone piękno
maluje zamknięty świat poety
pieszczoty są niepotrzebne
gdy słowa w gębie stanęły na pierwszej linii
by się skusić by podpowiedzieć
słowa i myśli przeszywają eter
na papierze pierwsze zdania
choć zimno nie odpowiada
łyk piwa mózg ochładza
słowa są najważniejsze
tylko na zwojach poezji
Yaro, 9 sierpnia 2010
niebo pełne chmur wiatr pędzi co tchu
deszcz rozprostował kości zmoczył włosy
szorstki asfaltowy odcinek drogi
pioruny blisko roztrzaskują się o brzegi
balansuję na krawędzi zaraz upadnę
jeśli nie przestanę wlewać w siebie gin
ten szary dzień wyrywa z amoku
czy starczy sił by dalej toczyć życie
o świcie skrycie burza myśli budzi
po pioruchronie iskrzą słowa nie walczę od dziś
Yaro, 5 września 2010
może nie jestem artystą popijam wódkę czystą
może jestem wariatem jeżdżę małym fiatem
wiem jedno prawdą jest
jetem otwartą księgą
pryzmat przenika kryształ się topi
znikam jestem echem lasów
jestem grafo za mahoniową szafą
twój śmiech kocham
szufladkuję słowa częstochowa
wolna europa wolne słowa
piszę wiem
poezji pazur dotyka mnie
skrzydła podcinam
spadam we śnie
jestem taki sobie jestem blady
ty jesteś moją blizną
Yaro, 12 lutego 2015
idą ciężkie kroki ze wschodnich pól
gdzieś zagrzmiało
Iwan wlazł na działo
ale twardo w ziemi
mam ognisty kij
w piwnicy 5.56 całą garść
mogę kilka ci dać
napełnimy wroga gniewny mózg
czekaj na znak błysk dym kilka rac
idę na spacer
fa fik poznał nową koleżankę z sąsiedniego bloku
Yaro, 7 października 2014
umyka czas złodziej
ukradkiem w kierunku nocy
zabiera dni
ukrywa chwile w pamięci
księżyc taki ciężki
szuka miejsca nad niebem
patrzy spod oka całkiem bosy
chowa wstydliwe spojrzenia za brzozą
dlaczego znikają myśli
nad ranem gdy słonko na mnie patrzy
wsłuchuję się w ciszę poranku
papieros na ustach znów niby tak samo
a jednak ziemia toczy się wesoło
w sercach ogień gaśnie z czasem
nie tędy droga nie mam siły
muszę się wlec jak siwy starzec
Yaro, 9 stycznia 2015
są dni kilka dat
coś natchnęło zrobić pierwszy krok
zawitało cicho przeznaczenia
zapytałem jak na imię masz
tak było
stało się złączył los
przez życie jak przez rzeki nurt
idziemy w parze bez zbędnych słów
kłody kładzie inny ktoś
szarga dobre imię naszych dni
przez życie przez lasu pajęczynę
droga ubita twarda jak skała
nasze dobre serca wciąż biją jak dzwony
życie płynie aby zdrowiej
Yaro, 29 stycznia 2015
spijam namiętność
wtedy zawsze gdy
rozchylasz usta
mienisz czerwienią
falbanki delikatne koronki kwiecia
oplatają jak mur domy bluszczu liście
twoje ciało ociera się o moje ciało
napięty od napięcia zawsze przed
na luz przyjdzie czas a zatem
chodź do mnie
po pokoju nie kręć się jak w mieście karuzela
z tęsknoty umieram nalegam
gotowa dojrzała jak morela
wycisnę wszystkie soki
dam z siebie wszystko
tylko bądź przy mnie blisko
boskie stworzenie opalone
ciała splecione w uniesieniu
tylko metr nad ziemią
odprężony jak zerwana struna
ciężko oddechem splecione w prześcieradłach nocy
tylko mgły od dymu pod sufitem
o niczym nie myślę tylko że cię kocham
Yaro, 8 października 2014
płynie zwykły dzień
wypełnia nowe zdarzenia
losu nie okłamiesz
co powiesz mi szelestem liści
krajobraz pokrojony kolorami
na horyzoncie słońce wysoko
stęskniona wtapiasz się w ramiona
pocałunki niezgrabne
delikatny dotyk dłoni
czerwony jak muchomor zabieram oczy
na ławce bez poręczy
wiatr pieści twoje włosy
czym mnie zaskoczysz
zapytałem czy jutro znajdziesz chwilę
wzbudzisz we mnie motyle
nieśmiało się żegnamy
czas poniesie nas w inne drogi
tymczasem z aniołami odchodzimy
inny wymiar na tej samej fali
rozpływamy się w błękit
Yaro, 28 marca 2015
nie stój w miejscu
zabij czas niech śmierć odejdzie
na inny ląd
odpłyń ze mną
w sercu zakwitnie miłość
szczery pocałunek to nie zdrada
uśmiechem zarażaj ludzi
niech gadają co chcą
kochaj ich za to
pod kopułą jasno
ściska ból skronie
zostań na noc
dzwony na wieży biją głośno
do przodu biegnij
nie cofaj się nie rozpamiętuj
kochaj od świtu po zmrok
na sen miłe słowa
droga pełna życia zdrowych dni
zachwycaj się wieczną chwilą
znajdzie się kilka osób które kochają nas
na skrzyżowaniu myśli kilka znaków
drogą w nieskończoność płynie statek
nigdy więcej nie złość się na dni których nie było
wzbudź miłość zakwitnę w twoich dłoniach
Yaro, 12 sierpnia 2014
jesteś żoną matką kochanką
w błękicie nieba nic nie potrzeba
idziemy szeroką drogą świata
los łaskawy naparzył kawy
uśmiechnięci zrywamy kaczeńce
nasze dzieci w promieniach jasnych obłoków
niewiele nam potrzeba kilka kropel wody
świeżego chleba uśmiechu nieba
gdy śpisz zmęczona ciężkim dniem
budzisz świtem ptaki kwiaty pachną na nowo
jak królowa dumna otwierasz komory serca
będę mógł w jednej z nich zamieszkać
wolno płynie czas mało nam mało nas
ile trzeba miłości by spotkały się kiedyś nasze kości
nie umiem bez ciebie oddychać
zatykam uszu gdy niezgody śniegiem prószy
Yaro, 10 lutego 2015
kimże jestem
w świeci kłamliwych zawiłych słów
na dłoniach praca
szczęście że
dzieciom dobrze
płynę w bezmiarze bez powietrza
uciekają lata
scena po której drepczę nie jest łatwa
schodzę pokonany
bezsilny słaby staruszek czas
łyk na jeden raz
woda nie smakuje tak samo
jak wino w Kanie
wychodzę wystrugany nieładny blady
oklaski porażka i pętla coraz mocniejsza
po co tutaj mój duch zamieszkał są ciekawsze miejsca
Yaro, 12 marca 2015
w moim sercu słońce słabnie
księżyc jasny nocny jastrząb
widziałem dziś kruka zły znak
śnią się wydarzenia których nikt nie pozmienia
wydarte karty historii
chowają mędrcy o białych włosach jak śnieg
Atlantyda żyje w naszych słabych od kłamstw mózgach
aleją kwitnących sadów
gdzie piękno barwi tęczówki na niebiesko
wolniej płynie czas zatrzymany w kroplach chwil
odwieczny strach napędza kalendarz gruby od dat
gdy zabraknie wody zaschnie goryczą w gardle
dzień zapłonie drogą do domu
prawdy ukryte gdzieś pod kawałkiem ziemi
grubymi szczeblami wyrwany w pogoń do luster weneckich
ujrzeć swoją postać
bat spętał stopy pozostały ślady czerwieni na plecach
czy tego jesteśmy warci by kilku mniej znanych
kopali szczęście na padole ukrytej prawdy
szukam drogi nie cieszy ziemskie szczęście którego brak
niebo istnieje daleko może tuż pod powieką
śmierci nie oszukam a może jednak
daj znak mój Panie
Yaro, 17 grudnia 2019
niedomkniętymi drzwiami
zakołysał wiatr
w drzwiach nieprzekręcony klucz
kto prześladuje mnie
za raniuteńko jak dla mnie
wyobraziłem sobie że to duch
zjawiłaś się półnaga
w koszuli białej za długa zdaje się
rozpięta do połowy wylewała się pierś
śliczna
oniemiałem z chęcią by ją zjeść
wiatr porwał twoje loki przez otwarte okiennice
zgadłem że mną odpędzisz dzień
pękło szkło
na stół posypały się płatki zasuszonej róży
to był znak to jest ten dzień
powoli odbijałem od brzegu
mocno chwycone wiosło
maszt sztywny napięty żagiel
twoja łódź na dwoje wygodna
wilgoć słonej wody uspokajała mnie
zerwał się sztorm
mokry nie widziałem latarni
oddychałem mocno
zdyszani bez wytchnienia
walczyliśmy o suchy ląd
zachodziło słońce
zachodziłem w głowę
myśli urojone omamy skołatany
kochałem się to nie wspomnienia
te więzi trwają do dzisiaj
przyszła jesień sucha jakże ciepła
oby nas nie rozdzieliła
pomyślałem
ścisnąłem twoją dłoń
pora roku ni żadna plotka ludzi zawistnych
nasze dłonie
nasze myśli
nasze słowa
mają znaczenie sens w nich tkwi
kocham ciebie o każdej porze roku
przed początkiem dnia i końcem też
Yaro, 2 września 2019
dałbym się skopiować
żonę skserować
zrobić kopię zapasową
na gorsze sytuacje
zapisany plik klik
obszerna pamięć
niektórych rzeczy
nie warto zapisywać
by mieć rację
Yaro, 7 listopada 2019
najgorzej gdy rano
papieros z kawą
smakuje jak ostatni gwóźdź
do trumny
demony dnia słudzy słońca
układają szare zimne
kostki brukowe
pod moimi stopami
jutro przestanę się bać
bo wczoraj byłem inny
nocy pozwól śnić
urojone myśli
polubiłem niektóre
nad głową ona
jasna aureola
pójść drogą szeroką
na krańcu świata usłyszeć
słowa Boga
patrzy na mnie gdy na mieście
zostawiam ślad
osuszona twarz
napawam się jej slotem
to fajnie zatrzymuje wdech
trwam tak przez jakiś czas
Yaro, 31 grudnia 2019
sytuacja chora
ustawia sobie życie dożylnie
heroina jak niewdzięczna dziewczyna
kochasz na chwil ułamek zapominasz
skutkiem rozpędzony skład
opuszcza twój dom
szukasz jej
ale nie stać cię na nią
traciłeś wszystko
rodzinne ognisko
zostały myśli skłębione
noce niedopieszczone i niedopity koniak
na biurko rewolwer puste komory na naboje
wypełniasz ołowiem
podpisujesz testament plamą krwi na ścianie
ostatnie rozdanie bez pożegnania
Yaro, 26 listopada 2018
odchodząc w dal
zapominanych dźwięków
w niewczas
słuchałem płyt
zapisany głos muzyki czar
na taśmach starych jak świat
tyle zapamiętałem że gra
w duszy mrok
strzaskane serce drga
zasypiam zziębnięty jak pies
wszystko już było nie ma nikogo
odejść najłatwiej jak tchórz
w cień gdzie czekasz wyroków
długo nic
wibruje czas
opętanych dźwięków
Yaro, 5 grudnia 2019
wyobraziłem sobie wielkie nieszczęście
leżę na torach krwawię
podzielone ciało
czuję smak krwi zapach tkanek
przypomniałem sobie że
nie wyłączyłem żelazka
podnoszę komórkę
dzwonię do mamy
pyta czy wszystko w porządku
mówię wszystko gra
tylko nóg nie widzę
powiedziała że przez to że ciemno
mówię że tak że ma rację
umieram sam
z głosem matki w telefonie
jeszcze sprawdzam fejsa
będą jutro lajki pod zdjęciem trumny
kwiaty szepty modlitwy
dlaczego szukałem dobra
znalazłem
sposób by umrzeć
jak zwierzę pod kołami lokomotywy
Yaro, 29 listopada 2018
na wzgórzu
wszechwładny ciężki karabin maszynowy
obserwatora szkła lornetki odbijają światło
wściekły telegrafista trafiony przez snajpera
w wyczekiwaniu na rozkaz
sierżanta oczy ma we łzach
za chwilę poleje się krew pot i łzy
pragnę na święta spotkania z rodziną
za drzewem pochowam marzenia sny
pogodny ciepły wrzesień
zgrzyt bagnetów zakładanych na karabiny
amunicja wyliczona co do sztuki
kaprale wiedzą co za chwilę się stanie
komenda naprzód padła
salwa za salwą
upadam ranny chce się spać
sanitariusza głos wkłuta morfina
bandażuje szyję wstaję biegnę dalej
pod powiekami sen wspomnień
niezdobyte wzgórze
karabin zamarł na chwilę
plac apelowy uroczyste
awanse medale na sercu
Yaro, 11 grudnia 2019
człowiek buduje
by lepszym być od Stwórcy
dziękuj za ziemię za ląd
za dom pod dachem nieba
od pradziejów od wieków
cegła po cegle
żywioły niszczą dzieła ludzkich rąk
przeklinasz Pana
słowa twoje są zapamiętane
usta plują w moją twarz
widzę wilki są tak blisko łaszą się
boję się ich zębów gdy kąsają
wyrywają mięso piją farbę zwierząt
płynął dni umiera świat
my razem z nim
zgniłe to życie weź
o które tak się bijemy
by zabić by żyć
patrzy Bóg na człowieka
na gnój który po nas
zostaje tak na jakiś czas
wymyślamy lepsze
nie znaczy zdrowsze
płynie czas
płynie w nas rzeka krwi
umieram dziś na śmierć
Yaro, 22 listopada 2019
wiatr rozłąki wiał
miłości szary płaszcz
okrywał nas
płoną ogień ciał
usta dotykały ust
szalone noce
spokojne poranki
zapach kawy rozkładał na pierwiastki
bambusowy stolik
zbliżał się wieczór ciężka noc
zmarszczony czas naszych twarzy
boli mnie życie zimne dłonie
ostatni pocałunek
byłaś taka zimna tamtego dnia
jesień przyszła nazbyt szybko
umknęło coś
czego nie potrafiłem dotknąć
nie potrafiłem wytłumaczyć
nasze dzieci wspólne zdjęcie
w głowie jest nas pełno
zostałem sam
było nas dwoje zostało jedno
sercem dotykam serca
dziękuję za lata za zimy
wiosną kwitnę
na jesień
bez ciebie umieram
z nadzieją że odnajdziemy się w pośmiertnym śnie
Yaro, 18 października 2019
są miejsca magiczne
przyciągają
z czasem zanika energia
człowiek szuka człowieka
oszukujemy siebie bo dojrzewa nadzieja
chciałbym cię spotkać w naszych miejscach
zmarnowałem tyle lat by wyjść naprzeciw
samemu sobie i niezdrowej chorobie
winię siebie jako osobę w liczbie mnogiej
patrzyłaś w oczy głęboko smutek cię rozczarował
pożegnałem się z miłością która czekała na mnie
dając ostatnią szansę są takie miejsca
gdzie pełno nas wszędzie
Yaro, 29 stycznia 2019
piszę wierszem list
marynarskie życie
ciężarem na barkach
porty tawerny kuszą
zapachem kobiet
przystań rozpusty
bywa złą wiadomością
brzegów coraz mniej
lodowce topią sny
woda słone łzy
bruzdami
przenikają szczeliny skóry
wysyłam list w butelce
na dnie kropla rumu
rozwesela rozłąkę
między życiem a słońcem
bądź gwiazdą polarną
nad brzegiem latarnią
wypatruj zagubionego
usta purpurowe
w myślach uderzenie powiek
wspominam cię syreno morska
na palec założyłaś obrączkę
kolor miłości złoci się mieni
czekaj przyniosę z nadzieją
nowe wieści
podzielimy nowe życie
na wpół
Yaro, 25 listopada 2019
jak pisać wiersze to z miłości
jak śpiewać to punk rocka
jak kochać to przyrodę
jak odlecieć to z ptakami
próżna wolność miedzy nami
jak mnie zabijesz to raz
narodzę się po raz drugi
takim Robinem być
jak kraść miliony to z Amber Gold
jak całować to księżniczki
żaby zielone właśnie one
są słodkie jak nasze teściowe
Yaro, 7 sierpnia 2019
po nas
pozostał pusty peron
pociąg który pędził
zjechał na bocznicę
wiatr zamiata Kraków
semafory iskra świateł
blask twych oczu widzę
gdy powieki zamykam
obraz w głowie
wyblaknąć nie może
globus przy nim
pocałunkiem się witamy
samotna stacja
moknę
szukam śladów
czytam znaki wyryte na ławce
po której stoi puste miejsce
tanie czerwone wino
rękaw koszuli starej
zaznaczony
moje serce stalowe tory
nasze cele wspólny kierunek
w życiu różnie bywa
jestem gdzie indziej niż ty jesteś
amen
Yaro, 10 stycznia 2019
poznałem wiele kobiet
przeglądały się w moich oczach
mówię dobrze pięknie
pewny zgubiony
kuszony urokiem
poznałem kobietę
jak w koszuli kołnierzyk
na szyi co za numer
Yaro, 21 grudnia 2019
są miejsca
gdzie nie upływa czas
powtórzę słowa jeszcze raz i bez wzruszeń
życie pisze o miłości najlepsze scenariusze
zbierz mnie stąd
pierwsza miłość zdarza się
właśnie tam
serce słucha serca
bije dzwon kołysze ramionami
opętany twoimi kształtami
taki kryształ diament w dłoniach ciepły dreszcz
czułem że mój gest ma sens
zabierz mnie w podróż do gwiazd
mówiłaś daj mi czas
jeden dzień jeden maj
ten wieczór długi jak sen
w jedną stronę ale wracamy do siebie
tam po drugiej stronie lustra
najpiękniejsze jest przed nami
ty i ja
grałem po strunach
grałaś i ty
jedno spotkanie jedna noc
jak pacierz i amen
na zawsze na rękach nasze szczęście
patrz w przyszłość dzisiaj deszcz
szczęśliwych cieszy i to
nie zapominaj udowodniłaś że mnie kochasz
zaufałaś zaczarowałaś baśń
ze starzejmy się razem w objęciach wiatru
z zapachem bzu
dotyk dłoni moich szorstkich
pocałunki nie zliczę tych spotkań
Yaro, 16 czerwca 2018
dni przeminą
słowa uschną
sawanny na popiół ususzą siwowłosy
róże przekwitną i ciało kobiety
choroby posiądą wnętrzności
lekami wymęczeni
zmarniejemy schorzali garbaci
marność nad bezwartościowościami
żyj tak długo jak starczy sił
ciało bezbarwne
tchnienie do opatrzności się pnie
Yaro, 8 kwietnia 2020
zamykam powieki
by nie widzieć
między nami niedobrze
zaciśnięte zęby sączysz słowa
trzaskasz drzwiami
przed nimi nienawiść kwitnie
szary próg przenosiłem
byłaś uśmiechnięta
myślałem że wnoszę światło
wycieraczka każesz okryć się nią
na sercu bardzo ciemno
żegnaj
szary dzień szary murek
pies i kot
smutno
kocham życie mimo to
Yaro, 6 stycznia 2019
nie dostajemy nic na zawsze
prócz życia wiecznego
dzieli wiele różnić
dzielące człowieka mury
spalone mosty
kurtyna opadnie
oby nie za późno
warto walczyć
lecz lepiej złożyć broń
śmierć przejściem
kawałkiem drogi
mostem na drugi brzeg
ciepłym spojrzeniem w oczy
westchnąć złapać wdech
zadając pytanie po co tak wiele
złoto diamenty lecz
bez wody pustyni życia
niezmierzonej nie przejdziemy
dokąd gonitwa prowadzi
bardziej duchowo
człowiek winien rozwijać się
zgodnie z naturą trwać
Yaro, 17 listopada 2019
wyjeżdżam na jakiś czas
zostawiam
ciepło na dłoniach
dotyk w pamięci smak ust
telepatyczny błękit
w oczach
będę wiatrem wodą
musnę włosy tańcem
boso
Yaro, 8 listopada 2018
Nasz świat ponury i nudny
niestety technologia zabija psyche
laptopy i smartfony w uszach dziurki
słuchawki światłowód i komórki
gdy jeszcze podstawówce
biegiem z klatki przed blok na podwórko
wpojona miłość do gry w piłkę
lecz wszyscy kumple na fejsbuku
za blokiem była ławka na niej siadałem
odpoczynek rozmowy po świt
zebrane myśli przelewałem na papier
obok na trzepaku wisieć głową w dół spadałem
życia spróbować jak pragnienie lecz nie z umiarem
czerpałem garściami zamiast łyżeczką od herbaty
ojca słuchać nie podobne do mnie
komandos wiedział wiele dawał baty
dawał dobre rady na własnym przykładzie
miał kilka wad jedną było piwsko
kładłem lagę na wszystko
za młody młode koty tłuste oczy
wytarte spodnie zdarte kolana
pryszczaty dojrzeć szybko jak inni wszyscy
rówieśnicy pierwsze fajki zioło konflikty
zabójcze pomysły brodzić z prądem
zajadać się wstydem patrzyły na mnie dziewczyny
kochałem je jak my wszyscy
głodni życia umieraliśmy by rano powstać
feniksy z prochu ziemi my solą w oku
Yaro, 16 października 2018
nie zatrzymuj mnie
jesień rozłożyła w parku karty
rozsypała liście brązem kasztanów
zatrzaśnij drzwi noc nadchodzi
nie drwij puść mą dłoń
okryje płaszczem słabe kości
okręt odpływa
niesie ducha po falach
pośród sztormów
szkwał czuję na całym ciele
zapomnij o mnie
ślę list w butelce
po kałuży z łez
zapisany goryczą słów
Bóg pamięta o mnie
skazuje na życie w rozłące
Yaro, 17 października 2018
zasuszony lipowy liść
podobny innym liściom
żółty zwinięty
kwiaty to całkiem inna bajka
pasują do herbaty
gdy człowiek
przemoczony zziębnięty
Janek kochał lipy
pod ich cieniem odnalazł odpoczynek
zapraszał innych zmęczonych wędrowców
szukających ukojenia spokoju
liście barwią się z jesienią
przechodzą na inną stronę
malują świat by nie stał się depresją
Yaro, 27 października 2018
kim tak naprawdę jestem
wychodzę codziennie wczesnym rankiem
powracam tak po jednym roku
bywam w miejscach zapomnianych
oglądam świat oczami urojeń
światła rażą życie wyblakłe
zapominamy o ludziach
obudziłem się bracie
idę swoją najprostszą drogą
nie skręcam
na bokach zło utyka
chowa ciemny ogon
skomplikowana psychika bombardowana
wizjami wiadomościami wyssanymi z palca
okłamywani w gonitwie
gromadzimy niepotrzebny kapitał
budujemy zamki całe z piasku
budzimy się z bólem głowy bojąc się o interesy
majątki są dobre gdy dziobiesz z umiarem
światła rażą życie wyblakłe
zapominamy o ludziach
obudziłem się bracie
idę swoją najprostszą drogą
nie skręcam
na bokach zło utyka
chowa ciemny ogon
nadchodzi era serca ktoś psuje wartości zaprzecza
rzeka życia rozciąga koryto wspomnień
zanurzony w świadomości oświeca mnie droga
gdy uciekam przed śmiercią nie potrzebuję słów
pogarda na każdym kroku spływa po mnie jak deszcz
po rynie wprost do kanału
wrogowie już się boją
knując kolejny plan jak mnie pominąć
światła rażą życie wyblakłe
zapominamy o ludziach
obudziłem się bracie
idę swoją najprostszą drogą
nie skręcam
na bokach zło utyka
chowa ciemny ogon
Yaro, 21 października 2018
płynął czas pośród fal
rzeki brzeg łagodny jak stryj
wiatr rozwiewał dym
znad strzechą krytej chaty
Bóg patrzył na krainę gdzie miłość
kwitła jak winoroślą kwitną pola
mężni wojowie kobiety zacne
dorodne dzieci gołębie przy szopie
wydziobują okruchy dobrobytu
nadchodzą dni zdrady
znienacka jak złodziej skradają się
miedziany miecz kusza i kij
znad rzek nadchodzą z gór znad mórz
opuszczeni słabi przypasani pasem ze skóry
walczą o prawdę od wieków
w obronie sprawiedliwości i praw bożych
nie świat jest ważny ważna rodzina
ziemia jest nam nadana od Boga
człowiek chytry mocny złamał zasady
kara będzie równie gorzka jak kłamstwo
w ustach bożka pieniążka
Yaro, 10 listopada 2018
kim że jestem
w świeci kłamliwych zawiłych słów
na dłoniach praca szczęście
że dzieciom dobrze
płynę w bezmiarze bez powietrza
uciekają lata
scena po której drepce nie jest łatwa
schodzę pokonany
bezsilny słaby
woda nie smakuje tak samo
wychodzę wystrugany nieładny blady
oklaski porażka i pętla coraz mocniejsza
po co mój duch tutaj zamieszkał
są ciekawsze miejsca
Yaro, 26 września 2019
jesienią samotność
nabiera kształtów
kolorami zaślepione oczy
kolorowe tęcze
niebo płonie nadzieją
babie lato płynie w oceanie lasu
rysuję horyzont
kilka drzew dam im usnąć
cicho zbieram kasztanów brąz
odzieram z kory brzozy
rozpalam ogień serc
by upiec mądre zdania
liści szum pod stopami
nadziewa uszy spokojem
jeszcze kilka kroków i będę w domu
Yaro, 4 lutego 2019
czas ucieka biegnę z nim
na skroniach po drodze
szron twarz pełna pajęczyn
czeka wytrwała tak skała
w sercu dynamit rozsadzam uśmiechem
winorośl zaplata dłonie na ramionach
wydaje owoc obfity pełen życia
żona filarem diamentem fundamentem
wmurowanym kamieniem węgielnym
oddam wszystko siebie i więcej
wybacza gorsze dni które nie omijały
nie byłem dobrym chłopcem
z szaleństwem kochać
mieć prywatny Eden na Ziemi
na Niebie w sercu Słońce
Yaro, 17 stycznia 2019
pokolenia podążają za myślą która pędzi
przepędza chmury powietrze wyraźny smak
idee zaszczytne poglądy muzyka idole plakaty pośród ścian
Pan Tadeusz kojarzony z setką z Red Bullem
przy bufecie młody chłopak szatą zewnętrzną jak dziewczyna
wyciśnięty szczupły na butach haczyk lub paski
poezja wypełzła do dyskoteki gdzie gra nowa orkiestra
co zamienia płeć na odmieńców nęci zachód wolnością
zepsuty jak ulęgałki pod starą gruszą na polu samotna
otoczony dymem tytoniu odpoczywam wzdycham
nad dolą i niedolą stęsknionych samotnych kobiet
niegdyś Absynt mącił zmysły artysty tymczasem zioło
odpływam z wódką Bols na przeciwny brzeg
ciężko dając radę zamawiam kolejkę nie przestaję
płynę popłynąłem zbudzony pod stołem przez ochronę
kończy się dla mnie noc ooo wypędzony jak pies
podkulony zgarbiony zakładam w nieładzie kurtkę
azymut w dobrą stronę do ścian podążam asfaltową
wytoczony na brzeg na molo zaproszony wzrokiem żony
tłumacząc się niezgrabnie na kwadracie otulony etanolem
mam dość nasycony papierek lakmusowy kolor czerwony
Yaro, 24 września 2019
płoną
ogień pożądania
pozwoliłaś by zgasł
szary popiół
nie tętni
serce zimne
nie umiem
pokochać inaczej
jak pierwszy raz
w życiu ranią kolce
ból w słowach wiersza
Yaro, 26 lutego 2019
rozkołysz się brzegiem plaży
kręcą się lęki i fobie podsypane piaskiem
wyobraziłem sobie postać
pomiędzy falami jak kamenę
słowa odbiera wiatr
lekka bryza moczy twarz
łodzie na nich strach wiosłuje w dal
pocałunków twoich brakuje
czuję że na ziemi nie jestem jedyny
wokół na golasa wizje
oślepiająca zazdrość dręczy
tyle wspomnień zabrał czas
nieuchwytna wstrzemięźliwa
jak stara lina nad głębią
po której faktem by przejść
na druga stronę coś krępuje mnie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis