Czapski Tomasz, 15 sierpnia 2014
kiedy mnie dotknie
spojrzenie Charona
a ciemność wypełni ostygłe płuca
kiedy serce ostatnim biciem
przebudzi uśpione dzwony
i światło zniknie
pod drżącą powieką
a dłonie
zacisną się w skurczu
przysypcie mnie ziemią
i nie kładźcie marmurów
tak swobodniej oddycha się śmiercią
posiejcie trawę
a w niej niech rosną polne kwiaty
i podlewajcie wodą
nie łzami
bo moje niebo
to zapach łąki
nocami będę tam przesiadywał
i jeśli zechcecie
mnie kiedyś odwiedzić
zapraszam...
...tylko proszę
przynieście wino
Czapski Tomasz, 15 sierpnia 2014
dziękuję
za to że jesteś
za rozmowy o niczym
i szczere uśmiechy
za mocniej bijące serce
i czas warty więcej niż życie
dziękuję
za polne kwiaty
za niebo na które patrzysz
i nocne spacery
za wiatr liśćmi szumiący
i deszcz spływający po twarzy
dziękuję
za nowe poranki
za myśli w których jesteś
i sny jak jawy
za spadające gwiazdy
i spełnione po nich życzenia
przepraszam
za to że kocham
za strach sznurujący usta
inaczej nie umiem
jak w marnych słowach
spowiadać się z uczucia
Czapski Tomasz, 9 sierpnia 2014
szaleństwo twoich oczu
zawsze mi towarzyszy kiedy zamyślam swoje
czasem mam wrażeni
że widzę za nas dwoje ten sam krajobraz
wojny
mamy własną Troję i własnych bogów
nienawidzimy ich
a jednocześnie wyznajemy przeciwko sobie
nastał czas głodu
jałowe pola uczuć nie wydają plonów
rodzą jedynie miny
których odłamki przypominają nam
jak bardzo potrafimy okaleczać siebie nawzajem
nie rozróżniamy krwi od wody
a solą smarujemy rany
udając humanitarną wyrozumiałość
czerwonej swastyki
podejmujemy negocjacje warunków pokoju
które z systematycznością większą
od mijającego czasu
upadają groteską
szyfrowane wiadomości zagęszczone
niezrozumieniem treści
leżą w dołach nienawiści
jesteśmy czyści od zewnątrz
a w środku zgnici
czy nie lepiej byłoby wysadzić
własne towarzystwo
i na rożnych końcach świata narodzić się wolnym
niż trwać
w komorze dusząc się wspólną obecnością
dzień po dniu
zrywając kartki wojny
oczekując końca kolejnego roku
Czapski Tomasz, 6 sierpnia 2014
czekam w pokoju
kochana
w zamkniętym małym świecie
gdzie światła
nie zaglądają przez wybite okno
choć doba
mija zgodnie z obrotem ziemi
tykając
mój czas zamarł
czekam na łóżku
wpatrzony
w zamalowane czernią nocy
ściany
z głową zimną od pustych myśli
wdycham
powietrze zatrute upadkiem wiary
srebrniki
brzęczą Judaszowym głosem
czekam spragniony
na czas
kiedy w twoje pójdziemy zaświaty
nie zwlekaj
gdy zamknę oczy po raz ostatni
wejdź
uchylone drzwi stukają wiatrem
proszę
nuć go nuć dalej
...wtedy spokojniej zasnę
Czapski Tomasz, 4 sierpnia 2014
ja pani nie poznaję
pani się uśmiecha
pani spokój i mądrość
potrafi z duszy wycisnąć człowieka
z samego dna bezsenności
strącić
jak spadającą gwiazdę
i lecieć
chodzić
unosić
w kilku słowach i późnej godzinie
zamkniętej nad ranem
może jestem za stary
nie przewidywałem
możliwości
urodzenia się w odpowiednim momencie
egzystencji
kiedy człowiek jest tylko połową
jak połową potrafi bić serce
paręnaście lat mocniej
napełniając żyły
do granic wytrzymałości
dzielących księżyc od ziemi
słowa od słowa
dłoni od dłoni
pytanie co zrobić
kiedy oczy wytrwale
szukają
znajdują
i wiedzą że znalazły swoje zapatrzenie
jak oszukać przeznaczenie
które przy świetle
spala skrzydła naiwnych owadów
nie jestem w stanie nad tym panować
chociaż to może być tylko złudzenie
przebywania koło siebie
wydarzeń
zdarzeń
po jutrze zapomnianych
ja pani nie poznaję
niech pani nie kończy
tak jest dobrze
błądzić pod powiekami
może nocami uda nam się dojrzeć
a może
uschnąć dławiąc się łzami
wyciekającymi na słońce
które po przebudzeniu
rozkaże zasnąć
kiedy zasnąć nikt nie może
na tętniącej ziemi
wypełnionej kopytami koni
i rosy
schnącej między polnymi kwiatami
Czapski Tomasz, 4 sierpnia 2014
twoja nienawiść do ludzi i umiejętność ranienia
odizolowała moje poczucie bezpieczeństwa
wydrylowałaś słodkie słowa zalewając dziegciem
każdą próbę zrozumienia prowadzonych rozmów
zbyt szczere spojrzenia maślanymi oczami wykipiały
jak przegrzane gwiazdy spadające tuż za hamakiem
na którym uwielbiasz dojrzewać
wówczas smakujesz jak poranek w raju
który prócz kuszenia nie nasyca wygłodniałej wyobraźni
pozostawiając ciała w dotyku wiatru
i życzeń
do których spełnienia nie może dojść z osobna
pamięć wybiórcza dokonuje weryfikacji
rozdziela fragmenty na elementy mini obrazy
zapamiętywanie ich graniczy z bólem powtórzeń
ściekających na dno posmaku
jaki pozostaje w niekończących się pytaniach
wywołane odpowiedzią przemyślenia
ciągle czekają
a ty spokojnie leżysz w bezsenności
szukając snu między rzęsami
oszronionymi niedospaną nocą
i tylko z drzewami potrafisz rozmawiać
nie widząc że jestem obok
wsłuchany myśli
zaczarowany
dziecięcą naiwnością
czemu więc pragnę skoro nie muszę
cierpieniem łatać dziury po gwiazdach
których kruchość mierzyliśmy głębokością odczuć
samo destrukcji
i co mnie tak bardzo pociąga w słowach nasączonych złośliwością skierowaną do uczuć
z tak wielką łatwością przebijasz kolejną
...moją iluzję
Czapski Tomasz, 4 sierpnia 2014
skąd bierzesz tyle niepokoju
trochę to za wcześnie jak na jedno spotkanie
miarkowanie uczuć tego potrzeba
bo kochanie
jest jak ogień
pali
gdy zbyt dużo powietrza dostaje się do serca
i nie ma takiej zbroi która pozwoli
przetrwać
burzę emocji
a mi potrzeba wody
mam popękane usta
powracając z samotność odwodniłem duszę
jest jak pustynia
na której piaskowe zamki zasypują człowieka
a pragnienia jak fatamorgana
powiewają
za oknami nieba
i nie można ich otworzyć na przestrzał
choćby ręka dotykała
uśmiechniętego Boga
tu jest zielono
wokół ciebie rozkwita polana
ja na niej chcę zostać to taka moja oaza
tylko pozwól
kochana
żebym trochę odpoczął i wyprostował kolana
zbyt często spowiadałem się przed ludźmi
wyznania
nie prowadzą do szczęścia
mają miękkość iluzji
którą łatwo nagiąć w stronę życia
czyjego ?
tego nie wiem
ty mi to opowiesz kiedy marzeniem
przebudzimy codzienność
zmieniając skrzydła na białe prześcieradła
Czapski Tomasz, 22 lipca 2014
żeby nie zasnąć przeciągam noc papierosami
z wieczoru na wieczór podwyższając dawkę bezsenności
samo destrukcja i ślepe gapienie się w księżyc
przekreśla plan użyteczności
snu
migawka
zatrzymany czas w kadrze
wizualizacja dymu i nowiu zawarta w przezroczystości kwarcu
pół centymetra dzielące wszechświata od wnętrza pokoju
zmniejszona grawitacja między ścianami
nowe formy
i czasoprzestrzenie ściągnięte zasięgiem obiektywu
głębia kosmosu tonąca w ciemnościach wyobraźni
budzi miraże
migawka
coraz wyraźniejsze wyłaniają się postacie rzeczy
lunatykując skrzypią podłogami
chwilowe przebywanie w rozproszonym świetle lampy
dogasa
umiera gwiazda na oczach fotografa
dwa światy łapią się za ręce i tańczą
panna życie z panem śmiercią
nad krawędzią
piekła
migawka
ubrana w dźwięki komety wije się po niebie
służebność melodii wabi śpiące anioły
podnoszą ociężałe głowy
dzwony
rozpościerają skrzydła naprężając złote pióra
skaczą jeden po drugim
w czarną dziurę
piekła
migawka
starzec nie mogący unieść miecza
staną w obronie strwożonego stada
próżny to trud choć serce waleczne
z łzami opada
zraniona gwiazda
zmącona czerń otwiera wygłodniałe usta
piekła
migawka
wielki wóz nadjechał w ośmiokonnym zaprzęgu
na nim dusze przykute kajdanami
mały karzeł batem smaga po twarzy
jęczą z bólu potępieni
skrzat ruchem ręki koło zatacza
otwiera się otchłań ziejąca pustką
dusze wpadają skomląc w otchłanie
piekła
migawka
zbawienna ręka Boga wyciąga słońce
zatopiona za horyzontem budzi się jasności
czas zamknięty
kołem odnowy odliczanie zaczął
zasypiam czy wstaję
nie wiem
wskazówka zegara stacza myśli
w odmęty
nieba
Czapski Tomasz, 22 lipca 2014
nie wiem
co ze mną się dzieje
kiedy po spotkaniu mówisz do zobaczenia
a może na razie
może do widzenia
nie jestem pewien nigdy nie słyszę
jestem rozbity
zupełnie inny
jakby ciąg dalszy miał nastąpić przed momentem
dojścia do furtki
przetwarzam w myślach ciąg dalszy
gdybym to…
gdybym tamto…
niekończący ciągi pytań
a może wystarczyło pocałować
dotknąć ręki
objąć
żebyś nie zdążyła
zniknąć
szukając zagubionych kluczy
nie wierzę w przypadkowość
te kwiaty
które mi dałaś pachną coraz mocniej
i nic na to nie poradzę
że z zapachem tym budzę się
co nocy
patrząc czy koło mnie nie wyrosły łąki
twoje łąki
twoje oczy
daj mi jeszcze szansę
żebym naprawił błędy zanim przejdziesz etap dalej
proszę
okaż trochę czułości
przyniosę bukiecik którego nie dałem
zeszłej nocy
nie umiałem a może się bałem
że to wystarczy
żeby...pokochać
jedno skinięcie palcem
a na kolanach będę błagać
o ciąg dalszy
zanim wejdziesz do domu
Czapski Tomasz, 20 lipca 2014
miłość jest jak lody
czym gorętsza
tym szybciej się rozpuszcza
tylko posmak zostaje
i niedosyt
na zziębniętych ustach
miłość jest jak burza
czym mocniejsza
tym szybciej się wypala
tylko dym zostaje
i popiół
na płonących żalach
miłość jest jak kosmos
czym odleglejsza
tym bardziej nieodkryta
tylko jak dotrwać
i nie zabłądzić
zanim stanie się zbyt zużyta
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga